Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Już dwa czy trzy wątki założyłam na temat mojego partnera. Wszyscy doradzali mi zerwanie i dziwili się, że wszyscy mi tak doradzają a ja nadal w tym tkwię. No tak, tkwiłam w tym, ponieważ nie byłam gotowa na rozstanie.

 

Zaczęłam sobie myśleć, czy to w ogóle ma jakąś przyszłość. I o ile, jakąś przyszłość z pewnością miało, to nie taką jaką ja bym sobie wyobrażała. Poznałam w ostatnim czasie wielu ludzi i zauważyłam, że z moim partnerem nie da się w ogóle porozmawiać. Nawet, na tak prozaiczne tematy jak "co u ciebie?".... W normalnej rozmowie ludzie jakoś ciągną temat, opowiadają, zmieniają temat, pytają, coś dodają od siebie itd. Z nim tego nie było i zdałam sobie sprawę, że w tym związku czułam się bardzo samotna. O ile na ten moment jestem w stanie to znieść, to nie wiem co byłoby za kilka lat gdyby (o ile w ogóle) pojawił się bombelek a znajomi zajęliby się swoim życiem. 

 

Był bardzo niezdecydowany co do swojego życia. Mówił, że nie ma planów, bo co będzie to będzie. No spoko, jak tak chce żyć, to spoko. Ale tym samym zdałam sobie sprawę, że np. pierścionka zaręczynowego czy ślubu się nie doczekam, bo to wymaga także decyzji ze strony mężczyzny - a on takowych nie podejmuje. Raz go nawet zapytałam, czy skoro "co będzie to będzie" to czy mam przebić prezerwatywy, kiedy poczuję że chciałabym mieć dziecko, bo on nigdy decyzji nie podejmie? (To taki żarcik był oczywiście). 

 

Oczywiście dzieci i rodzinę chciałby mieć, ale nie wiadomo kiedy - "za kilka lat". Nie wie też jak takie życie rodzinne miałoby wyglądać. Ogólnie - zero, nic. Wiadomo, że jak dziecko się urodzi to wszystko wygląda inaczej niż się zaplanowało, ale jednak wolałabym na takie tematy porozmawiać z partnerem... 

 

Dodatkowo jego "krótka pamięć", która powodowała, że nie pamiętał czegoś o czym mówiłam mu godzinę temu a co ładnie łączy się z tym poczuciem samotności. Po co w ogóle mam się produkować, skoro zostanie to puszczone mimo uszu? 

 

Nie planował też nawet poznać mnie ze swoją rodziną... Ani nie chciał poznać mojej, więc wiecznie musiałam świecić przez niego oczami. Seksu też nie inicjował, albo bardzo rzadko. Zamieszkać razem nie chciał, spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu po 2-3h... To trochę mało jak na 2,5 roczny związek. Z resztą, w trakcie tych spotkań nie działo się nic nadzwyczajnego, bo często nawet nie za bardzo ze sobą rozmawialiśmy, tylko coś np. oglądaliśmy - i filmy, które oglądaliśmy były wybrane przez niego, a jak ja chciałam coś obejrzeć to często mu to nie pasowało, albo w ostatecznej ostateczności się zgadzał.

 

Cały ten opis brzmi, jakby on miał 20-kilka lat. Ale nie, on ma 30-kilka :)

 

Po rozstaniu nadal jest mi bardzo smutno. On nie chciał się rozstawać i patrzył na mnie oczami smutnego szczeniaczka wyrzucanego do lasu przy -20 stopniach mrozu... Nigdy czegoś takiego jeszcze nie widziałam w oczach mężczyzny. Z jednej strony cieszę się, że to zrobiłam bo przy okazji pokazałam samej sobie, że nie jestem wcale taką zimną suką jak myślałam, bo jednak coś do niego czuję. A z drugiej strony trochę żałuję, bo straciłam też pozytywne cechy, których jeszcze u żadnego mężczyzny nie spotkałam, to jest:

 

Był bardzo spokojną i opanowaną osobą. Ja tego przy mojej energiczności i nerwowości bardzo potrzebuję, bo często się na coś wkurzam. Jak druga osoba to podchwyci to mogą lecieć nawet talerze, a on nawet nic specjalnie nie musiał robić. Po prostu byłam przy nim bardzo spokojna, poza jakimiś mniejszymi czy większymi incydentami, które były naprawdę rzadko. Kłótnie też były spokojne, chociaż co mnie wkurzało, to że on potem kilka dni się nie odzywał, bo "musimy wszystko przemyśleć..." Taka postawa bardzo radykalnego introwertyka, którym był. 

 

Nie ciągał mnie po znajomych, jak jechaliśmy gdzieś na weekend czy wakacje to we dwójkę a nie ze znajomymi - co w ogóle by nie przeszło. Nie wyobrażam sobie brać urlopu po to, żeby jechać ze znajomymi gdzieś tam. Miejsce gdzie jechaliśmy też zawsze było ustalane zgodnie - żadne góry, żaden camping, żaden namiot - ma być wygodnie. A jak wiadomo, jest wiele osób, które uwielbiają chodzić po górach - ja na przykład (i mój były partner) tego nie rozumieliśmy. 

 

Jak mu mówiłam, że coś mi nie pasuje w tym związku, to potrafił to do jakiegoś stopnia zmienić. Nie wszystko, bo przecież charakteru i tego, że z nim nie da się pogadać nie zmienię ;) Również to, że spotykaliśmy się tak rzadko nie było wynikiem tego, że on nie chce, bo woli robić coś innego. Przeciwnie - dużo pracował, ale praktycznie każdą wolną chwilą (poza późnymi wieczorami) spędzał ze mną. Nie dlatego, że go do tego zmuszałam, tylko chciał. 

 

Nasze spotkania zawsze oceniam jako miłe. Rzadko się kłóciliśmy, nie było jakoś niezręcznie czy coś... A dodatkowo - co ciekawe :D Był wierny. Jestem na 100% pewna, że mnie nie zdradził :) No i cóż tu dodać, wydaje mi się, że jemu serio na mnie zależało :( 

 

 

 

 

  • Like 6
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, tamelodia napisał:

Nawet, na tak prozaiczne tematy jak "co u ciebie?".... W normalnej rozmowie ludzie jakoś ciągną temat, opowiadają, zmieniają temat, pytają, coś dodają od siebie itd. Z nim tego nie było i zdałam sobie sprawę, że w tym związku czułam się bardzo samotna.

Dalej nie czytałem, ale dla mnie jako faceta nic tak nie wkurwia jak coś takiego ;) od popierdolenia sobie masz koleżanki, po chuj facetowi głowę zawracać tematami z dupy? 

Edytowane przez radeq
  • Like 6
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tamelodia brawo, jesteś zuch! A jego oczami szczeniaczka się nie przejmuj. Każdemu byłoby żal opuszczać ciepły grajdołek. Niech sobie chłopiec radzi sam w dorosłym życiu a Tobie życzę wiatru w żagle :)

Godzinę temu, radeq napisał:

od popierdolenia sobie masz koleżanki, po chuj facetowi głowę zawracać tematami z dupy? 

Niczego tak nie lubię,  jak gadać z moją kobietą o dupie marynie albo czymkolwiek innym.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tamelodia Gratulacje. Musi Ci być przykro, ale inaczej nie mogłaś postąpić. On poniekąd zadecydował za Ciebie. Jeżeli mu jasno powiedziałaś, dlaczego nie możesz tego ciągnąć - tj. brak wspólnych planów na przyszłość, a on nie starał się Ciebie zatrzymać, mówiąc, że postara się to zmienić - to znaczy, że mu aż tak nie zależało. My kobitki tak mamy, musimy szanować swój czas. Czerwona lampka to fakt, że nie chciał Cię zapoznawać z rodziną, a druga, że w ogóle nie znałaś jego znajomych - o 2 godzinach spotkań, po 2 latach związku już nie wspomnę.

Podziękuj mu w duchu za dobre chwile i za to, że wiesz już jakich mężczyzn unikać, a jakie cechy doceniać.

Jak coś, to pisz tu w rezerwacie - szczerze życzę Ci jak najlepiej i myślę, że jeszcze rozbijesz bank (a może ten Twój oprzytomnieje, ale na razie o tym nie myśl).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tamelodia

Z opisu brzmi jak totalna memeja, myślę, że wbrew pozorom, wyświadczyłaś mu przysługę, bo teraz będzie zmuszony się ogarnąć albo zgnić.

Z tego co mówisz, to on nie jest w stanie prawie nic zrobić , jeśli nie będziesz go naciskać, w takich warunkach to chyba lepiej być samemu, niż wiecznie

odwalać robotę za dwoje.. Wygląda jakby wpadł w jakąś życiową apatie, a ty byłaś dla niego nie wystarczającą motywacją, żeby coś zmienić.

Teraz będziesz miała się szansę przekonać, czy pod spodem drzemała w nim jakaś iskierka. Jak się za siebie nie weźmie i nie spróbuje coś powalczyć,

to znaczy, że tam tak na prawdę nie było co ratować i decyzja byłą słuszna. Nawet jak się weźmie za siebie, to znaczy, że decyzja była słuszna,

bo przynajmniej to mu dało kopa, do działania. Przecież wcale to nie znaczy, że się nie możecie do siebie odzywać do końca życia, trochę

samotności, czasu na przemyślenia, może pomoże mu przemyśleć pewne sprawy i dotrze do niego, że w życiu pewne ciężkie decyzje są konieczne..

Ale wiesz co.. tak koniec końców, odnoszę wrażenie, że na wielu płaszczyznach ten związek był trochę toksyczny, tylko nie tak "wprost",

tylko tak jakby bardziej "przez zaniedbanie", wygląda jakby po prostu chciał mieć przy sobie kogoś poświęcając "minimum energii"..

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, tamelodia said:

Raz go nawet zapytałam, czy skoro "co będzie to będzie" to czy mam przebić prezerwatywy, kiedy poczuję że chciałabym mieć dziecko, bo on nigdy decyzji nie podejmie? (To taki żarcik był oczywiście).

Wspaniale każdy facet lubi takie żarty.

2 hours ago, tamelodia said:

Z jednej strony cieszę się, że to zrobiłam bo przy okazji pokazałam samej sobie, że nie jestem wcale taką zimną suką jak myślałam,

Pokazałaś samej sobie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

@tamelodia brawo, jesteś zuch! A jego oczami szczeniaczka się nie przejmuj. Każdemu byłoby żal opuszczać ciepły grajdołek. Niech sobie chłopiec radzi sam w dorosłym życiu a Tobie życzę wiatru w żagle :)

Niczego tak nie lubię,  jak gadać z moją kobietą o dupie marynie albo czymkolwiek innym.

Ło losie, a ja myślałam, że mój chłop to lubi to moje trajkotanie :D Słodka naiwności. No nic to, trudno. Czasami jak coś gadam, to zasłania sobie jedno ucho, a na moje pytanie "po co?", twierdzi, że "nie chce żeby mi tak od razu wylatywało". Myślałam, że to żarcik.

Dzisiaj z rana chyba pół godziny rozkminiałam nad tym, czy lepiej jest w prawosławiu, gdzie zwierzchnik państwa jest też zwierzchnikiem duchowym, czy lepiej w rzymskokatolickim kościele, gdzie wielki Mufti (jak szyderczo mówił Wolter) jest gdzie indziej.

Na co mój mąż wziął mnie do okna i wskazał na pustą sąsiednią działkę, mówiąc "zobacz, tam zgromadzili się wszyscy, których to też zainteresowało" ;)

Ech....

 

@tamelodia Uszy do góry, włącz sobie jakąś pozytywną muzę i dziesięć przysiadów - to podstawa :D

Edytowane przez Amperka
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Duelist napisał:

Czyt. misio nie dawał emocji. ;)

Czy zraniła Cię kiedyś jakaś Kobieta??

34 minuty temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

 

Niczego tak nie lubię,  jak gadać z moją kobietą o dupie marynie albo czymkolwiek innym.

Mój znowu lubi gadać o dupie marynie, tylko znowu ja niekoniecznie. Jestem introwerykiem.

@tamelodia a czy On nie był czasem maminsynkiem? 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytałem Twój post to widziałem toćka w toćke siebie sprzed dwóch lat jak byłem wtedy już w ostatniej fazie związku ze swoją ex.

 

Myślę że chłop ma podobny charakter do mnie i mogę Ci napisać dlaczego się rozstaliście.

 

On po prostu już od dłuższego czasu ( prawdopodobnie jak minęły motyle w brzuchu) miał świadomość że nie jesteś według niego idealną kandydatka na żonę i matkę jego dzieci. 

Ciągnął ten związek z przyzwyczajenia, braku laku, może naiwnie jeszcze wierzył że się zmienisz. Oczywiście nie mówił Ci tego wprost tylko ładnie się uśmiechał mówiąc że nie ma problemu.

Te typy tak mają, nic nie poradzisz, tacy ludzie jak my chyba nie są stworzeni do poważnych relacji, bo zawsze z czasem czegoś będzie nam brakowało i coś będzie hamowało przed podjęciem poważnych decyzji. 

Jedynie chyba terapia może pomóc.

Pewnie był DDA albo ma jakas inna dysfunkcję?

 

Znam to z autopsji. Chłop teraz pocierpi parę miesięcy, Ty lada moment znajdziesz sobie nowego faceta i szybko zapomnisz.

 

On bedzie potrzebował czasu, więc jeśli go szanujesz to po rozstaniu odetnij się od niego, nie rób scen typu "zobacz co straciłeś" afiszując się z nowym chłopakiem.

No ale zapewne jak to baba zrobisz zupełnie mu na złość ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, _Aga napisał:

Czy zraniła Cię kiedyś jakaś Kobieta??

Owszem, nawet jestem krótko po rozstaniu ale z mojej inicjatywy. Nie mogłem więcej znieść upokorzenia. Dawałem jej wszystko, byłem do rany przyłóż i nie wyznaczałem granic ;) skończyło się jak się skończyło. Ciepłe kluchy w większości przypadków prędzej czy później tracą swoje kobiety. Lekcja na całe życie 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, _Aga napisał:

Czy zraniła Cię kiedyś jakaś Kobieta??

No i zaczyna się. Bo jeśli facet ma chodź trochę inne zdanie na temat związków niż reszta społeczeństwa. Wcześniej czy później pojawia się "pewnie Cię jakaś kobieta mocno zraniła". Ku.rła wszystkie macie wgrany ten sam software? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Baca1980 napisał:

No i zaczyna się. Bo jeśli facet ma chodź trochę inne zdanie na temat związków niż reszta społeczeństwa. Wcześniej czy później pojawia się "pewnie Cię jakaś kobieta mocno zraniła". Ku.rła wszystkie macie wgrany ten sam software? 

Siedź, nigdzie nie chodź, gdzie pójdziesz, jak leje.

 

To była odpowiedź Agi na tę mantrę pod tytułem: "misio nie dawał emocji", więc odpowiedziała takim samym wyświechtanym tekstem "kobieta Cię skrzywdziła". Dla mnie ma to sens.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, ze to jest wasz nieudolny mechanizm obronny. Próba wyśmiania mojej wypowiedzi odpowiedzią która ma na celu zrobić ze mnie głupka w oczach innych czytających a moje zdanie kompletnie infantylne. Niestety drogie Panie, to nie kafeteria i mężczyźni z tego forum używają mózgu. ;) 

Edytowane przez Duelist
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, _Aga napisał:
2 godziny temu, Duelist napisał:

Czyt. misio nie dawał emocji. ;)

Czy zraniła Cię kiedyś jakaś Kobieta??

@_Aga A co ty na to?

 

Sytuacja sprzed 2 dni

Bohaterowie: Gorączka i jego ,,koleżanka"

 

Czwartek rano godzina 8

Wymiana sms.

Ja: Dziś 20, wychodzimy na kolacje. Przygotuj się, ja stolik zarezerwuje.

Ona: Super. Tak się cieszę , że mnie zapraszasz. Miłej pracy do wieczora.

 

Godzina 19 

Ja: Za 15 min przyjadę po Ciebie bądź gotowa.

Ona: PRZEKONAJ MNIE ŻE NAPRAWDĘ ZALEŻY CI NA WYJŚCIU ZE MNĄ.

Ja: Aha ok. To miłego wieczoru.

 

Pojechałem sam na kolację, w trakcie pałaszowania steka wiadomość- Ty mnie nigdzie nie chcesz zabrać. 

 

Także tego... @_Aga Mogę się czuć zraniony przez kobietę?

Edytowane przez Gorączka
  • Like 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tamelodia napisał:

Cały ten opis brzmi, jakby on miał 20-kilka lat. Ale nie, on ma 30-kilka :)

Każdy żyje na swój sposób. Są faceci mający 20 lat i ogarniający lepiej niż 30,40-latkowie. I na odwrót. Są kobiety 20letnie fajne i poukładane, są i 30, 40, pragnące wiecznej przygody i bycia na tronie uwielbienia. Stwierdzenie napisane powyżej nie jest w dobrym smaku mimo wszystko wg mnie (zwłaszcza ten uśmiech na końcu - "potwierdźcie że mam rację, obniżmy jego wartość").

 

Nie pasowaliście do siebie jak widać. Może nie radykalnie ale w niuansach, które też są wbrew pozorom istotne. Utnijcie kontakt, tak by oboje Was nie bolało.

Zaklepaliście się w związku jak stare małżeństwo, nie było motoru napędowego. On oklapł (może myślami był gdzieś indziej, nie dawałaś mu już wyzwania), Ty wspomniałaś że poznałaś wielu ludzi i zaczęłaś go z nimi porównywać (czyli jednak może stać mnie na kogoś lepszego, elokwentniejszego). Można dywagować długimi tekstami, ale najważniejsze że jakaś decyzja podjęta. Jeśli świadomie - to była dobra decyzja.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Wolverine1993 napisał:

On po prostu już od dłuższego czasu ( prawdopodobnie jak minęły motyle w brzuchu) miał świadomość że nie jesteś według niego idealną kandydatka na żonę i matkę jego dzieci. 

Ciągnął ten związek z przyzwyczajenia, braku laku, może naiwnie jeszcze wierzył że się zmienisz

Ja miałem tak samo, byliśmy z byłą kilka lat.

@tamelodia Jak już się rozstaliśmy, to nie mogłem uwierzyć, że tyle czasu zmarnowałem i uświadomiłem sobie, że nie ma co marnować czasu i

następnych decyzji już tak nie odwlekałem w nieskończoność. Czy on ma jakieś doświadczenie w tej materii? Mam na myśli, zdarzało mu się na przykład

kończyć związek? U niego mogło być tak, że jak @Wolverine1993 wspomniał, nie miał motywacji, żeby to pchnąć do przodu, ale coś go blokowało,

żeby jednak zakończyć. Jakaś część mnie też wierzyła, że była się zmieni i podjęcie męskich decyzji raz, że trwało, dużo za długo, to jeszcze było dla mnie

naprawdę ciężkie. Też się trochę bałem zostać sam, nie wiedziałem jak się to wszystko potoczy.. Więc końcówka tak wyglądała, że byliśmy razem, etc. etc.

ale to już był taki ostatni martwy przebieg, szło siłą rozpędu, chociaż paliwa już dawno nie było..

Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Duelist napisał:

Uważam, ze to jest wasz nieudolny mechanizm obronny. Próba wyśmiania mojej wypowiedzi odpowiedzią która ma na celu zrobić ze mnie głupka w oczach innych czytających a moje zdanie kompletnie infantylne. Niestety drogie Panie, to nie kafeteria i mężczyźni z tego forum używają mózgu. ;) 

Brawo Watsonie. Dziewczyna od jakiegoś czasu opisuje związek, w którym mężczyzna w żaden sposób się nie określa. Nie zapoznaje jej z rodziną, nie przedstawia znajomym. Wszyscy jej doradzali, żeby zerwała. I zrobiła to, z wielkim smutkiem i żalem. Nie, nie strzelił u niej szampan w domu po wszystkim. Jest jej źle, bo ulokowała uczucia, tam gdzie nie powinna, ale jest tylko człowiekiem, popełnia błędy. Nie dobrali się z partnerem - to też nie jest jego wina. Ale Ty nie zmarnujesz okazji, żeby jej dopieprzyć, że to pewnie przez to, że jej nie zabrał do Disneylandu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, _Aga napisał:

Czy zraniła Cię kiedyś jakaś Kobieta??

O jaka Ty jesteś inna niż wszystkie, o jaka wyjątkowa:D:D:D

 

Zapewne to była jego wina, że został zraniony i oczywiście teraz wyżywa się na wszystkich kobietach:lol::lol::lol::lol:

 

Z ogromną niecierpliwością czekam czym tu nas jeszcze schematycznie uraczysz:P

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, gratuluje pójścia o krok do przodu.

 

Swoją drogą mam bekę (ale nie z Ciebie autorko wątku), bo wczoraj moja kobieta próbowała mnie uświadomić, że kobieta może kochać bezwarunkowo ?. Kłóciła się, emocjonowała i jak zabrakło jej argumentów to foch i do sypialni.

A ja stary i naiwny próbowałem jej coś wytłumaczyć. Głupi głupek.

 

A mogłem inaczej.

 

Wejść na forum, myk, pierwszy lepszy temat i wnioski: jednak jakiś warunków oprócz jestestwa nie spełnił Twój już eks, więc spuszczamy w kibel.

Eh ta wasza ,,miłość” ?.

 

@Amperka muszę podkraść pomysły od Twojego męża, mega ??.

@Chadeusz mistrz! ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, tamelodia napisał:

Oczywiście dzieci i rodzinę chciałby mieć, ale nie wiadomo kiedy - "za kilka lat". Nie wie też jak takie życie rodzinne miałoby wyglądać. Ogólnie - zero, nic.

No i wszystko w temacie. Reszta to tylko ornamenty. Ty chcesz dziecko i masz parcie na gniazdo , on - nie.

On to czuje i się wycofuje. Klasyka gatunku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.