Skocz do zawartości

Wczoraj w markecie


Rnext

Rekomendowane odpowiedzi

Sprawa świeża, o starych może przy okazji. Stoję sobie ostatni w kolejce do kasy przy taśmociągu. Zakupy wyłożone, rozglądam się za chusteczkami w pudełku, które zwykle są na regałach wzdłuż. No i przy mojej taśmie nie ma. Więc robię krok w tył, przechodzę do sąsiedniej kasy i ściągam z półki, bo tylko tam są. Wracam po 5 sek., a przed moimi - kupka zakupów których wcześniej nie było wraz z jakąś paniusią, której wcześniej też tam nie było. Założywszy, że mogłem jej nie zauważyć, przyglądam się jej w zamyśleniu, z którego wyrywa mnie ona słowami:

- weszłam przed pana

- no zauważyłem (brawo refleks)

- jeśli pan chce, to przełożę na koniec

zupełnie bezemocjonalnie odparłem - no byłoby to bardzo eleganckie

Babę wryło. Uśmiech zgasł. Zrobiły się jej wielkie oczy jak dwie musztardówki.

- to jak będzie? - pociągnąłem

Myślicie że przestawiła zakupy?! Widać było, że to się w jej tępej łepetynce nie mieściło, jak facet może być tak nieuprzejmy, żeby własnym kosztem nie poświęcić się na rzecz kobiety. Szczęśliwie zobaczyłem, że otwierają właśnie kasę obok i się tam przeniosłem. A ona nie była mentalnie w stanie pójść za mną. Stała karnie w tej długiej kolejce, podczas gdy ja już sobie pogwizdując wychodziłem ze sklepu.

 

Dzisiaj w Poznaniu.

 

Idę chodnikiem, prawą stroną, nawet nie jakoś specjalnie środkiem tylko przy brzegu. Ruch jak co dzień. Ludzie się mijają, nawet nie trzeba specjalnie na nikogo uważać, bo każdy już wcześniej schodzi z drogi, albo idzie swoją prawą stroną.

 

Ale widzę idą one. Matrony - 4 grupy po 3 baby w odstępach dobrych 10 metrów. Walą całą szerokością chodnika, bo przecież one muszą sobie pogadać. Czy którejkolwiek przyszło do głowy, żeby choćby jedna z tej trójki szła z tyłu, żeby było miejsce dla idących z naprzeciwka? Skądże znowu. Dwie z dwóch pierwszych grup poszły na czołowe - zatrzymałem w ostatniej chwili widząc, że taran na mnie idzie, ale były tak zajęte rozmową, że zarówno jedna jak i druga na mnie wlazła. Oczywiście wielkie oburzenie, że nie potrafię się usunąć i najlepiej w bramę uciec, bo święte krowy idą.

 

Przy 3 i 4 grupie sobie już darowałem pyskówek. Musiałem się prawie przytulić do kamienicy, bo żadnej nawet się delikatnie odchylić nie chciało podczas mijania, żeby zrobić odrobinę więcej miejsca. Gdybym chciał przejść normalnie to tej mijającej mnie pociągnąłbym z bara.

 

Zero jakiejś takiej chęci współpracy z resztą społeczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w aquaparku w Sopocie:

1. Pływam sobie na torach do pływania, obok mnie na tor wpadają dwie dupcie, najpierw stoją pod ścianą i pierdolą 10 min, potem płyną żabką obok siebie i pierdolą, 10 min odpoczynku i znowu płyną...

2. Na ostatni tor pod oknami wchodzi grupka 10 starszych babek, wszystkie otyłe strasznie, zbierają się grupkę i pierdolą, a za nimi tabliczka "tory tylko dla pływających"...

 

Więc jak ktoś stoi mi na torze, to sprintem próbuję się w niego wbić, zatrzymując się zaraz przed nim. 

Baby w ogóle nie ogarniają co się dookoła nich dzieje, przechodzą przez tory mając w dupie czy płyniesz. Ogólnie w wielu sytuacjach sprawiają wrażenie konia z klapkami na oczach - byle przed siebie. 

 

Raz się na mnie jedna poskarżyła, że ona sobie przyszła spokojnie popływać, a tu jej jakiś szaleniec w płetwach pływa :D no ale plus, że w ogóle dupy ruszają na starość. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z własnej woli usuwam się z chodnika tylko jak widzę bardzo małe dzieci, niepełnosprawnych lub starsze osoby po których widać, że już nie są sprawne fizycznie. Ja jestem silny i młody, więc sobie przejdę te 2 metry więcej, no fuckin' problem.
Ale też nie raz i nie dwa 'zawadziłem' o takie 'święte' matrony. W kilka zdarzyło mi się wjechać rowerem - całkiem przyznaje się - celowo. 
Ale to nie tylko domena matron. Kiedyś idąc pieszo wykosiłem pół licealnej wycieczki bo się rozjebali na całą szerokość chodnika i chcąc uniknąć zderzenia musiałbym uciekać na murek - oczywiście prowadziła ich kobieta. Grupa idzie pokazują sobie jakieś smartfony, śmichy-chichy, normalnie zero ogarnięcia, że coś się na około dzieje. To wyglądało mniej więcej jak kręgle i nie czuję żadnych wyrzutów sumienia z tego powodu.

Jak się mijam z grupkami samych mężczyzn, to ten problem właściwie nie występuje (poza oczywistymi przypadkami kiedy ktoś szuka dymu) - każdy zejdzie na jedną stronę chodnika i jest spokój.
Kobiety i duże dzieci - to jest problem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety i duże dzieci - to jest problem.

 

 

Synonimy. ;)

 

Mnie też takie zjawisko irytuje. Wjeżdżam na parking pod jakimś sklepem, idą pizdoliny środkiem w tempie mniej niż spacerowym i w dupie mają, że to jest parking dla samochodów i ludzie chcą wjechać. Kogo to obchodzi? Ja jestem kobietą to mi się należy, ja mam prawo.

 

W środku sklepu to samo. Nie usunie się na bok z wózkiem na zakupy, tylko rozpierdoli na pół przejścia w poprzek i wybiera jedno gówno pół godziny.

 

Osoby podłączone do swoich respiratorów (telefonów większych niż nokia z antenką sprzed 20 lat) też mają w dupie otaczający świat i innych, bo przecież trzeba na fejsbunia wstawić informację, że idą po masło.

Edytowane przez Vercetti
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda...

Niestety te osoby to całkowicie obce dla mnie osoby, innej narodowosci nawet...

Najbliźsi okazali sie najdalsi pod każdym mozliwym wzgledem, do tego zajebali mi tyle do plecaka ze czasami lece na pysk

Dopoki walczysz, jestes zwycięzcą...

 

Smutna prawda z Drogi jest taka,że jeżeli rodak Ci nie zaszkodził, to już pomógł.

 

Synonimy. ;)

 

Mnie też takie zjawisko irytuje. Wjeżdżam na parking pod jakimś sklepem, idą pizdoliny środkiem w tempie mniej niż spacerowym i w dupie mają, że to jest parking dla samochodów i ludzie chcą wjechać. Kogo to obchodzi? Ja jestem kobietą to mi się należy, ja mam prawo.

 

W środku sklepu to samo. Nie usunie się na bok z wózkiem na zakupy, tylko rozpierdoli na pół przejścia w poprzek i wybiera jedno gówno pół godziny.

 

Osoby podłączone do swoich respiratorów (telefonów większych niż nokia z antenką sprzed 20 lat) też mają w dupie otaczający świat i innych, bo przecież trzeba na fejsbunia wstawić informację, że idą po masło.

 

Niestety ale zmartwię Cię i to bardzo.

 

Parkingi nie są traktowane jak drogi publiczne i tu pieszy ma PIERWSZEŃSTWO przed samochodem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, sam też często przechodzę bo jakoś muszę do samochodu dojść i co wtedy robię? Jeśli widzę, że ktoś chce zaparkować, a jest tyle miejsca, że mrówce ciężko się wcisnąć, a gość jedzie np. peugeotem 607, to przyspieszam, idę do swojego celu tak, aby NIKOMU nie utrudniać. Nie stoję na środku i nie pierdolę 10 minut o tym, jakie Krystyna firanki do salonu kupiła albo ile Zbyszek podwyżki dostał i będzie na nową meblościankę.

 

Taka niepisana zasada jakiejś tam przyzwoitości. Nie jestem sam w sklepie, nie jestem sam na parkingu, nie jestem sam na drodze. Nie jestem najważniejszy w tych miejscach, jestem tam tacy jak setki innych, więc nie utrudniam. O to chodzi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, 10 zrozumie a stu i tak zrobi po swojemu. Niestety, ale próba walki z tym to bycie Don Kichotem z La Manchy...

 

Ludzka przyzwoitość... Gdzieś o tym słyszałem i podobno zdarza się. Nie daj boże miej jakieś dobre BMW, Audi czy inne porządne auto to już w ogóle masakra :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

dorzucę;

wychodząc ostatnio z zatłoczonego metra - ludzie przeważnie chodzą prawą stroną i ruch przebiega sprawnie, czasami jakaś wyświechtana blondi zagradza drogę i schodzi pod prąd (bezmózg widzi stado ludzi idących jedną stroną a co mi tam i tak przejdę) wtedy następuje niezły burdel na schodach - gość przede mną poirytowany rzucił krótko w kierunku blondi - "zjebany różowy pasek"

Edytowane przez Mordimer
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnięta, bo czekała na

-nie trzeba, proszę tu zostać :)

Po raz kolejny pokazują, że mając szparę między nogami myślą, że należy im się atencja od całego świata.

Wpusci mnie pan

A puscisz szpary:)

Edytowane przez Tarnawa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może temat nie do końca, ale miejsce się zgadza :-)

otóż dzisiaj w którymś z niemieckojęzycznych marketów robiłem drobny zakup. suma 2,04 ojro. za ladą nawet w miarę kasjerka. rzucam na blat 2,10, ona mi resztę i dorzuca do tego 'sex'. ja na to 'wann?'. ona 'was?'ja 'sex, wann?' ona ze sechs cents, a ja 'aha' i w smiech, ona w smiech :-)))

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

otóż dzisiaj w którymś z niemieckojęzycznych marketów robiłem drobny zakup. suma 2,04 ojro. za ladą nawet w miarę kasjerka. rzucam na blat 2,10, ona mi resztę i dorzuca do tego 'sex'. ja na to 'wann?'. ona 'was?'ja 'sex, wann?' ona ze sechs cents, a ja 'aha' i w smiech, ona w smiech :-)))

 

Mały Icek po zadaniu pytania Rebemu "co to jest sex" otrzymał odpowiedź: coś takiego między funf a sieben ...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.