Skocz do zawartości

Czy kochaliście kiedyś kogoś?


Ile razy przeżyliście miłość?  

88 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ile razy przeżyliście miłość?

    • Raz
      23
    • Dwa lub więcej
      40
    • Nigdy
      16
    • Nie jestem pewien/inna odpowiedź
      9


Rekomendowane odpowiedzi

Jako że dzień słotny, to mnie naszło na refleksje i wspominki. Miuoźdź, miuoźdź... efemeryczne zjawisko, które każdy rozumie inaczej, a zapewne nie każdy zaznał. No właśnie: co dla Was oznacza słowo miłość? Nie ta do rodziny, boga czy ojczyzny; chodzi o "miłość romantyczną". Przeżyliście to kiedyś? A może więcej, niż raz? Wszelkie komentarze braci i sióstr miłe widziane!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto, leto, leto ...

  Nieświadomi (chyba) narzucasz w pytaniu jeden z wielu rodzajów miłości.

Rozumiem, że chciałbyś dowiedzieć się na temat miłości do partnera.

 

   Tak kochałem. Każdą z nich pamiętam do dziś.
  

  Czym jest miłość?
Brakuje mnie odpowiedniego wykształcenia lub wrażliwości,

by móc odpowiedzieć na to pytanie. Spróbujmy jednak.

 

Miłość byłaby traktowaniem innej osoby, na równi z sobą.

Roztaczaniem opieki, dbaniem o jej potrzeby.

Chęcią przeżywania z nią życia.

Cieszenia się z sukcesów i przeżywania porażek.

Pociągiem do tej osoby, także fizycznym.

Radością i gotowością posiadania wspólnego potomstwa.

Jednak nawet ten opis, nie jest w stanie opisać czym jest miłość.

 

Pewnie zaraz znajdzie się tu ktoś, kto i tak powie, że miłość nie istnieje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Dakota said:

Pewnie zaraz znajdzie się tu ktoś, kto i tak powie, że miłość nie istnieje.

Każdy ma prawo inaczej myśleć o miłości. Ja sam czasem myślę, że ona nie istnieje, że jest jakimś zlepkiem różnych fantazji w naszych głowach.

 

Czasem jednak myślę że owszem, istnieje. I w sumie chyba mam prostą definicję na to - to taki stan, gdy jest Ci z drugą osobą na tyle dobrze, że nie oglądasz się za innymi. Taka błogość zalewająca głowę. Szczęście. Wg takiej definicji kochałem 2 albo 3 kobiety.

 

Jak jednak odróżnić ten stan "zadowolenia z obcowania z tą jedną" od oślepiającej człowieka obsesji? Bo to też przeżyłem. Co najciekawsze, do dziś nie potrafię powiedzieć, czy to była miłość, czy nie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od tego, jaką kto ma definicję miłości. Dla jednego będą to uczucia odczuwane co do każdej jednej partnerki, a w rzeczywistości omylne nazywanie miłością mieszaniny pożądania, haju emocjonalnego itp.  Dla mnie na ten przykład, nie ma mowy o miłości bez przyjaźni i vice versa, ba, przyjaźń sama w sobie jest już pewną formą miłości.

Czy można powiedzieć, że kocha się drugą osobę, bo wpadła na nam w oko, czujemy do niej pociąg itp. mimo że ledwo co się ją zna? Wg. mnie - nie.

Wg. mnie to uczucie, ten rodzaj więzi dziś już po prostu praktycznie nie występuje, przynajmniej nie w takim sensie w jakim ja to pojmuję.

 

 

Edytowane przez lxdead
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, leto napisał:

No właśnie: co dla Was oznacza słowo miłość?

Wyleczyłem się, od tego stanu ducha. Nie doznaje tego uczucia, bo o pierwsze nie potrafie a po drugie to nie potrafie :) A nie przepraszam! Jedyna miłość jaką przeżywam, to miłość bezwarunkowa do mojego syna!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Still said:

Jedyna miłość jaką przeżywam, to miłość bezwarunkowa do mojego syna!

To wiadomo, każdy czuje do swoich najbliższych, w tym temacie raczej nie ma o czym dyskutować. Dlatego właśnie spytałem o Wasze rozumienie miłości romantycznej, do partnera/partnerki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Względem jednej były motylki i pożądanie a do innej przywiązanie, spokój i poczucie stabilności. Zupełnie inny rodzaj miłości ale najlepiej gdyby dało się to połączyć bo osobno są niekompletne. Mimo, że było daleko do ideału to im jestem starszy tym trudniej znaleźć nawet równie dobre egzemplarze.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, leto napisał:

Dlatego właśnie spytałem o Wasze rozumienie miłości romantycznej, do partnera/partnerki.

@leto Wielokrotnie widzę jak kobiety, które poznaje, pieprzą mi farmazony: Jesteś taki zimny chuj, gdzie twój romantyzm? Zostałeś skrzywdzony przez życie. Otwórz się! :)

Kobiety są cwane. Wiedzą, że jak facet popłynie na fali uczucia do jej osoby, to mają go w tedy w garści. Miś będzie lepiej sterowany i więcej będą mogły go wykorzystywać! 

 

 

Edytowane przez Still
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak nawiasem mówiąc, ludzie się nie kochają. Ludzie są tylko zakochani.

Miłość jest trwała i niezmienna - patrz osoba, która jest właścicielem psiaka, którego kocha i jest jego najlepszym przyjacielem, matka, która odwiedza syna, nawet za kratami mimo wszystkiego co się stało, dziadek pomagający wnukom. To jest przejaw miłości.

 

Ludzie po związkach z reguły się nienawidzą, kobiety obgadują, mężczyźni pierdolą "gdzie mieli oczy", blokują się na każdym portalu, podczas rozwodu chcą się zniszczyć, manipulują i kłamią dla własnych korzyści itd. Prawda jest taka, że w większości związków ludzi prawdziwej miłości nigdy nie było i nie będzie, było tylko chwilowe zakochanie. Prawdziwa miłość się nie zmienia, nie wchodzi w swoje przeciwieństwo - nienawiść.

 

Ludzie potrafią na prawdziwy przejaw tego, co nazywa się miłością reagować nawet paranoją - np. zwykła życzliwość dla nieznajomego. Niepopularna psychologicznie prawda jest taka, że ludzie nie chcą i nienawidzą miłości, bo miłość zagraża ich ego, które chce zgarniać do siebie i się tym puszyć, a miłość z natury bezwarunkowo daje - to, za czym tęsknią ludzie to porywy emocji, szał zakochania, poczucie bycia lepszym niż inni, posiadanie lepszego partnera niż koleżanka z pracy itd.

 

Odpowiadając na pytanie, staram się być kochający względem każdego, ale jak ktoś znacznie przesadzi i uzna moją mentalność za słabość i spróbuje mnie wykorzystywać, to utrącę. A jeżeli chodzi o zakochanie, a nie miłość, to w moim życiu właściwie zawsze kończyło się to tragicznie.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, leto napisał:

Czasem jednak myślę że owszem, istnieje. I w sumie chyba mam prostą definicję na to - to taki stan, gdy jest Ci z drugą osobą na tyle dobrze, że nie oglądasz się za innymi. Taka błogość zalewająca głowę. Szczęście. Wg takiej definicji kochałem 2 albo 3 kobiety.

Bardzo dobra definicja, zwykły spokój dający równowagę może poczucie domu, to jest miłość?

Wedle twojej definicji kochałem raz ale to była chora sytuacja z mężatka, może gdyby była wolna to by było pełne. Drugi raz nie wiem czy "kochałem" uważam z tymi słowami i wyznaniami już ale czułem to o czym piszesz, spokój, pożądanie, troska.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Messer said:

Miłość jest trwała i niezmienna

No właśnie i tu jest problem. Co prawda po rozstaniach nigdy mi się nie zdarzyło kogoś nienawidzić, ale po prostu coś się kończyło, wypalało i już nigdy nie wracało. Może więc jednak nie kochałem? A może jednak kochałem, ale przestawałem? Same pytania :D

6 minutes ago, Messer said:

ludzie nie chcą i nienawidzą miłości, bo miłość zagraża ich ego

To też bardzo ciekawa obserwacja. Jak się kogoś kocha to się go nie boi - w szczególności, nie boi się odsłonić "prawdziwego ja". I tu leci do kosza cała teoria redpillowego "trzymania ramy", które jest de facto manipulacją. Manipulacją która owszem, może być skuteczna w utrzymaniu związku, niemniej jednak manipulacją.

 

Swoją drogą, ostatnio mam dużo mniejszy problem z takim "odsłonięciem się" w układzie fwb, niż wcześniejszych LTR. Chyba kwestia świadomości, że druga strona, podobnie jak ja, nie ma nadmiernych oczekiwań.

Edytowane przez leto
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minutes ago, hogen said:

Z każdym kolejnym związkiem, coraz mniej potrafię się zaangażować, nie

To ja jestem stary a gupi, nie ma chyba roku żebym się w jakąś relację nie zaangażował, co się potem kończy z reguły fatalnie :D Ale tam, chuj z tym, serce nie portfel, nie ubędzie mi chyba z niego nic przez to że wydaję i wydaję :D

 

@PrzemAss to pisz co oznacza dla Ciebie, o tym jest ten wątek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety inaczej definiują to zjawisko, mężczyźni inaczej.

 

Dobrze pamiętam kobiety które nie były jedynie obiektami pożądania, a miały do zaoferowania coś więcej niż seks.

Co zostało z relacji? Znajomość i wspomnienia, ale nie ingeruję i nie korzystam z nich jak z usług div, ponieważ mają swoje rodziny a romanse mogłyby przynieść więcej strat niż przyjemności.

Wpływ na to zjawisko ma również wiek i ilość obowiązków jakie akurat mamy.

Inaczej kochałem jak byłem dzieckiem, inaczej kiedy już nie jestem małym chłopcem, badającym cudze i swoje ciało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To przewrotne. 

Kiedyś definiowałem miłość jako uczucie i wydawało mnie się, że kocham moją niedoszłą żonę, ale...

To dzięki urojeniu opartemu na haju wobec niej zrozumiałem, co znaczy stan miłości w sobie. Że to nie jest ani uczucie, ani emocja, ani jakieś tam przeżywanie, melancholia i inne pierdzielenie :-)

Musiało jednak upłynąć trochę wody w rzece, aby zawracanie jej kijem okazało się poronioną ideą. Dzięki Anka! :D

Edytowane przez PanG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma żadnej miłości - jest co najwyżej sztywny benek. Ktoś np. mówi "kocham członków swojej rodziny" a kto inny "kocham swoją żonę" tyle, że żonę puka.

Jedynym członkiem mojej rodziny którego szczerze bardzo lubię to mój kot - ale nie staje mi na jej widok.

A jak widzę fajną kobietę jakąś - to wiadomo, że dyrgnie ale miłości nie ma bo #przegryw

Dla mnie miłość = sex.

 

Wiadomo są różne uczucia jeszcze no ale to nie miłość tylko właśnie "bardzo lubię" no albo co innego.

 

Po za tym tytuł jest dziwny bo w połączeniu z odpowiedziami wychodzi, że można kochać X osób.

Dlaczego nikt nie pisze o rodzinie? Bo miłość to tylko podniecenie seksualne.

Skoro 1 osoba może kochać 2 to jakim cudem potem może jej nie kochać i kochać inną? Bo to tylko podniecenie seksualne.

Edytowane przez Analconda
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłością nazywamy z reguły koktajl endorfin, który dostarcza naszemu ciału haju emocjonalnego. Dla mnie jednak miłość, to uczucie dojrzałe. Altruistyczna potrzeba sprawiania, żeby komuś było z Tobą dobrze, cieszenia się z jego radości i podzielania jego smutku. Poczucie, że chcesz być obok tej osoby i że jesteś z wyboru a nie z musu, z powodu papierka czy kredytu. 

 

Miłość nieodłącznie kojarzy mi się z zaufaniem i dlatego jest dzisiaj tak cholernie deficytowa. Bardzo ciężko ufać drugiemu człowiekowi a czasem jeszcze ciężej jego zaufania nie zawieść. 

Edytowane przez Tyson
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się tak rzadko zdarzał haj emocjonalny związany z zakochaniem, że mogę śmiało przyrównać to do miłości. Raz, za szczeniaczka, miałam 17 lat i mną stelepnęło (oczywiście platoniczna, niespełniona, jakże uszlachetniająca miłostka), a potem już długo, długo nic. No a potem, wątpiąc już, że kiedyś poczuję te poczwary w brzuchu, pojawił się on - mój sakramentalny. I chyba to miłość jest (przynajmniej z mojej strony), a z dużym wysiłkiem to dzisiaj piszę, bo mnie podkurzył okrutnie :)

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli miłością można nazwać bardzo fajne dogadywanie się, chemię w trakcie spędzania ze sobą czasu i kwestie łóżkowe to miłość przeżywałem dwa razy, z czego jedna ciągnie się jak smród po gaciach, czego wynikiem jest dwudniowy zlot nastroju, że mnie aż szlag trafia.. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli liczyć podział na Kochałem / Zakochanie - to zdarzyło mi się dwa razy Kochać kobietę.
Skończyło się i nie ma . Teraz nie potrafię. Wolę ten dystans i poczekać może mnie jeszcze kiedyś złapie.

 

47 minutes ago, Messer said:

Ludzie po związkach z reguły się nienawidzą, kobiety obgadują, mężczyźni pierdolą "gdzie mieli oczy", blokują się na każdym portalu, podczas rozwodu chcą się zniszczyć, manipulują i kłamią dla własnych korzyści itd. Prawda jest taka, że w większości związków ludzi prawdziwej miłości nigdy nie było i nie będzie, było tylko chwilowe zakochanie. Prawdziwa miłość się nie zmienia, nie wchodzi w swoje przeciwieństwo - nienawiść.

Znasz taką miłość ? która nie poszła w nienawiść ? ja osobiście nie.

Takiej miłośći jak ta poniżej nie widziałem

"Hymn o miłośći"
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i miał tak wielką wiarę, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał,
nic mi nie pomoże.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,

 

 

Mam podobnie jak @Still syna i córkę Kocham bezwarunkwo.


 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.