Skocz do zawartości

"Jestem przegrywem bo nie rucham". Ruchasz = wygrywasz?


Rekomendowane odpowiedzi

33 minuty temu, Libertyn napisał:

Kwestia tego z kim są te związki i jakiej jakości są, ilu męskich singli jest z przymusu a ilu jest z wyboru bo np rozkręcają biznes. Prawda jest taka ze społeczeństwo się zmienia. I pewne zasady też. Jest coraz mniej facetów z jajami (częściowo przez rodziców, częściowo przez autokastracje) i coraz więcej dziewczyn z jajami. Niestety zamiast wyhodować sobie jaja to wielu woli się użalać i spychać winę na zły feminizm który sprawia że nie mogą znaleźć dziewczyny która by ich traktowała jak dar z niebios. Nawet jak sobie jakąś znajda to na ogół podobna im zaburzanke, a jeśli jakimś cudem będzie to normalna dziewczyna z normalną samooceną to nieraz spartolą coś próbami narcystycznej dominacji.

 

 

Dziewczyny z jajami hehe. Nie wiem nie znam, za to poznałem sporo rozdartych babur, bardzo pretensjonalnych pracujących w najgorszych pracach. To są jaja ale z nich. Zero kultury, tylko szczyty chamstwa w odniesieniu do ludzi, bo ona myśli, że jak drze ryja to jest silną kobietą. Ta ich siła to się kojarzy z płaczem jakieś rozpieszczanej 3 latki której rodzice cukierka odmówili.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Reinmar von Bielau napisał:

 

Dziewczyny z jajami hehe. Nie wiem nie znam, za to poznałem sporo rozdartych babur, bardzo pretensjonalnych pracujących w najgorszych pracach. To są jaja ale z nich. Zero kultury, tylko szczyty chamstwa w odniesieniu do ludzi, bo ona myśli, że jak drze ryja to jest silną kobietą. Ta ich siła to się kojarzy z płaczem jakieś rozpieszczanej 3 latki której rodzice cukierka odmówili.

Może żyjemy w innych bańkach. Większość  znajomych mi kobiet albo robi kariere w korpo, albo naukową.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Libertyn napisał:

Może żyjemy w innych bańkach. Większość  znajomych mi kobiet albo robi kariere w korpo, albo naukową.

 

To na pewno. Matka mojej szwagierki poszła do pracy fizycznej to się prawie zabeczała, że to nie do pomyślenia co się dzieje, że dawniej czegoś takiego nigdy nie było, jak sobie nie radziła w pracy z szybkością to ja młode od starych kure.. wyzywały, że ta stara k... za wolno robi. Już nie wiem czy to ona czy jakaś jej koleżanka hehe.

Zresztą jakby zobaczyły takiego farszafiaka co robi kariery to na pewno by pokazały anielską stronę swojego charakteru hehe.

W ogóle to darowałbyś sobie z tymi karierami naukowymi, bo to tak pompatyczne, że człowiek żyga tęczom jak czyta jak się nadymasz jakie to panisko wielkie z Ciebie nie jest.

Edytowane przez Reinmar von Bielau
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn A pracowałeś z tymi kobietami? U mnie jest trochę kobiet w pracy, przełożone się srają co to nie one, zarabiają mniej ode mnie, a jak przyjdzie co do czego to rozkładają ręce, gdzie facet ogarnia to w 15min. Dużo rzeczy potrafią robić naokoło, przez co niektóre przychodzą odrabiać jak mają wolne :D

 

Sieroty nawet excela nie ogarniają, kalkulator i jazda...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Reinmar von Bielau napisał:

 

To na pewno. Matka mojej szwagierki poszła do pracy fizycznej to się prawie zabeczała, że to nie do pomyślenia co się dzieje, że dawniej czegoś takiego nigdy nie było, jak sobie nie radziła w pracy z szybkością to ja młode od starych kure.. wyzywały, że ta stara k... za wolno robi. Już nie wiem czy to ona czy jakaś jej koleżanka hehe.

To norma. Najsłabsze ogniwo zawsze obrywa

Cytat

Zresztą jakby zobaczyły takiego farszafiaka co robi kariery to na pewno by pokazały anielską stronę swojego charakteru hehe.

Norma. Z reguły przymilamy się do tych od których możemy coś uzyskać

Cytat

W ogóle to darowałbyś sobie z tymi karierami naukowymi, bo to tak pompatyczne, że człowiek żyga tęczom jak czyta jak się nadymasz jakie to panisko wielkie z Ciebie nie jest.

Tylko że ja nie dymam. Zauważam po prostu że żyjemy w bańkach.

Bańka fizola będzie inna niż bańka naukowca czy bańka muzyka czy bezrobotnego politologa lub drobnego pijaczka

Bańke tworzą ludzie. Fizolowi kumpel pomoże przy remoncie czy awarii samochodu. Naukowcowi niekoniecznie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Imiennik napisał:

@Libertyn A pracowałeś z tymi kobietami? U mnie jest trochę kobiet w pracy, przełożone się srają co to nie one, zarabiają mniej ode mnie, a jak przyjdzie co do czego to rozkładają ręce, gdzie facet ogarnia to w 15min. Dużo rzeczy potrafią robić naokoło, przez co niektóre przychodzą odrabiać jak mają wolne :D

A u mnie kobiety zajmują się tym na czym ja się zupełnie nie znam. Choćby grafiką czy backendem. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Imiennik napisał:

@Libertyn A pracowałeś z tymi kobietami? U mnie jest trochę kobiet w pracy, przełożone się srają co to nie one, zarabiają mniej ode mnie, a jak przyjdzie co do czego to rozkładają ręce, gdzie facet ogarnia to w 15min. Dużo rzeczy potrafią robić naokoło, przez co niektóre przychodzą odrabiać jak mają wolne :D

 

Sieroty nawet excela nie ogarniają, kalkulator i jazda...

To jak one się wkręciły do tej roboty, jakiś biały rycerz załatwił posadę biednej księżniczce?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Libertyn napisał:

Pewnie miały gadane i były pewne swego a rozmowy technicznej nie miały

 

Albo spojrzały ładnie w oczy kierownikowi i się uśmiechnęły, tak że kierownik się zaczerwienił, jak rekruterka która pewnego razu ze mną gadała i uznał, że z pewnością ta dziewczyna sobie wybitnie poradzi na tym stanowisku hehe.

 

Ale to są właśnie czary mary kadr, rozmowa kwalifikacyjna to jest jakiś żart. Czytałem w książce, że robili jakieś badania dotyczące skuteczności wyłaniania najlepszych kandydatów za pomocą tych sztuczek przy rozmowach kwalifikacyjnych i ta skuteczność jest blisko całkowicie losowemu doborowi kandydatów.

 

Jedynym skutecznym sposobem weryfikowania kandydatów było np. sprawdzanie ich wyników w szkole, wtedy wykresy pokazywały, że przeciętnie tacy kandydaci mają lepsze wyniki w pracy. Wiadomo średnio to średnio, niektórzy będą mieli gorsze no ale kadry preferują porozmawiać i jak się fajnie rozmawia to znaczy, że będzie genialny pracownik.

No ale takie życie. Liczą się pozory.

 

Polskim bogaczom też się wydawało co to nie są, że reszta poalczków to plebs, a po powstaniach jak emigrowali na zachód to w Polsce byli pany i najzaradniejsi i najinteligentniejsi ludzie, a na zachodzie bez wsparcia i bez schedy bo dobrze ustawianych przodkach kończyli jako żebracy. Tak się nie jednemu wydawało jaki to nie jest lepszy od plebsu, a jak się potknął to już się nie podniósł z dna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Reinmar von Bielau napisał:

 

Albo spojrzały ładnie w oczy kierownikowi i się uśmiechnęły, tak że kierownik się zaczerwienił, jak rekruterka która pewnego razu ze mną gadała i uznał, że z pewnością ta dziewczyna sobie wybitnie poradzi na tym stanowisku hehe.

Bywają firmy i firemki gdzie szef przy okazji rozmowy o pracę próbuje flirtować. A pracownica jest traktowana jako kandydatka do związku.

2 minuty temu, Reinmar von Bielau napisał:

Ale to są właśnie czary mary kadr, rozmowa kwalifikacyjna to jest jakiś żart. Czytałem w książce, że robili jakieś badania dotyczące skuteczności wyłaniania najlepszych kandydatów za pomocą tych sztuczek przy rozmowach kwalifikacyjnych i ta skuteczność jest blisko całkowicie losowemu doborowi kandydatów.

Bo te czary mary kadr nie sprawdzają czy technicnie się nadajesz. Sprawdzają za to kompetencje miękkie

2 minuty temu, Reinmar von Bielau napisał:

Jedynym skutecznym sposobem weryfikowania kandydatów było np. sprawdzanie ich wyników w szkole, wtedy wykresy pokazywały, że przeciętnie tacy kandydaci mają lepsze wyniki w pracy.

To by nie było skuteczne. Prymu może być pozbawiony kreatywności. A w szkołach tego nie uczą. Za to uczą całej masy zbędnych rzeczy w stylu nazw rzek czy tego czym jest mitochondrium lub mitoza

2 minuty temu, Reinmar von Bielau napisał:

Wiadomo średnio to średnio, niektórzy będą mieli gorsze no ale kadry preferują porozmawiać i jak się fajnie rozmawia to znaczy, że będzie genialny pracownik.

Będzie lepszy od niekomunikatywnego 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Libertyn napisał:

Będzie lepszy od niekomunikatywnego 

 

 

Jakby komuś się kariera rozwijała pomału to by nabrał komunikatywności, a tak spirala w dół no ale cóż życie... A co do tej kreatywności to jakiś żart chyba z oceną na rozmowie :D:D

 

Komunikatywna Pani co ma atencje od setek napalonych gości i jest na szczycie atrakcyjności, a potem kobieca siła i kryzys męskości, bo facet przyjdzie jakby przepraszał za życie :D

Edytowane przez Reinmar von Bielau
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Reinmar von Bielau napisał:

 

 

Jakby komuś się kariera rozwijała pomału to by nabrał komunikatywności, a tak spirala w dół no ale cóż życie... A co do tej kreatywności to jakiś żart chyba z oceną na rozmowie :D:D

Kreatywność to po prostu umiejętność poradzenia sobie z danym problemem bez kogoś kto by pokazał jak co zrobić. To dobrze pokazuje AC. Nie sama rozmowa a zadanie w grupie. z głupich patyczków i pianek można wywnioskować kto się trzyma z boku i jest bierny, kto dobrze kombinuje, kto ma zdolności przywódcze, kto na siłę stawia na swoim

2 minuty temu, Reinmar von Bielau napisał:

Komunikatywna Pani co ma atencje od setek napalonych gości i jest na szczycie atrakcyjności, a potem kobieca siła i kryzys męskości, bo facet przyjdzie jakby przepraszał za życie :D

Co zrobić. Facet musi przestać się sugerować wiecznie opinia innych i porównywać się. 
Typowy facet jest za niski i ma za małego, za mało pieniędzy i za słaby samochód. Dlaczego tak? Bo oglądał porno z gigantycznymi penisami, bo sąsiad ma lepsze auto w leasingu niż on sobie kupił za własne, bo sobie czyta o milionerach i zauważył ze kilka lasek ma wymóg 1.80 +. Tak można całe życie być niezbyt takim czy owakim.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Libertyn napisał:

Kreatywność to po prostu umiejętność poradzenia sobie z danym problemem bez kogoś kto by pokazał jak co zrobić.

Tak mam przykład z mojej firmy dwie panie magister nie umiały przenieść sobie komputera. ? Co zabawne tam nie było nawet dwóch PODOBNYCH kabli. 

Na obronę kobiet przyznam, że miałem na studiach jedną psiapsi, która ogarniała całkiem spoko. 

 

Ogólnie na codzień widzę więcej tych nieporadnych. Często mają tytuły naukowe i robią jak to nazwałeś kariery i zarabiają nawet nieźle ale ja nie będę tego nawet komentował. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Libertyn napisał:

Kreatywność to po prostu umiejętność poradzenia sobie z danym problemem bez kogoś kto by pokazał jak co zrobić. To dobrze pokazuje AC. Nie sama rozmowa a zadanie w grupie. z głupich patyczków i pianek można wywnioskować kto się trzyma z boku i jest bierny, kto dobrze kombinuje, kto ma zdolności przywódcze, kto na siłę stawia na swoim

 

 

 

 

Tak właśnie czytałem książkę noblisty, który opracowywał techniki naboru na oficerów do armii Izraela i spora część była poświęcona opisywaniu tego, że właśnie w analogiczny sposób jak Ty piszesz testowali ludzi i że była to totalna głupota i całkiem to zmienili. Tak wiem, koleżanki ze studiów co same wiecznie prosiły wiecznie o pomoc to gdzieś się niektóre wkręciły, a były totalnie nieporadne. Nie to totalny teoretyczny bełkot jak dla mnie co opowiadasz, bez urazy, bo wiem, że wielu ludzi tak myśli ale nie raz wielu ludzi wierzyło w bzdury.

 

 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/154212/pulapki-myslenia-o-mysleniu-szybkim-i-wolnym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Reinmar von Bielau napisał:
2 godziny temu, Libertyn napisał:

Może żyjemy w innych bańkach. Większość  znajomych mi kobiet albo robi kariere w korpo, albo naukową.

 

To na pewno.

To chyba trochę specyfika tego forum... nadreprezentacja CHADów (jak się CHAD nie podoba to wstawcie sobie przystojniak, czy nerdowskie +10 do charyzmy) ruchaczy i ludzi zarabiających TOP5% PL, w efekcie - niektórzy - myślą, że tak jest wszędzie.

Ale to tylko taka moja obserwacja ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Reinmar von Bielau napisał:

 

 

Tak właśnie czytałem książkę noblisty, który opracowywał techniki naboru na oficerów do armii Izraela i spora część była poświęcona opisywaniu tego, że właśnie w analogiczny sposób jak Ty piszesz testowali ludzi i że była to totalna głupota i całkiem to zmienili. Tak wiem, koleżanki ze studiów co same wiecznie prosiły wiecznie o pomoc to gdzieś się niektóre wkręciły, a były totalnie nieporadne. Nie to totalny teoretyczny bełkot jak dla mnie co opowiadasz, bez urazy, bo wiem, że wielu ludzi tak myśli ale nie raz wielu ludzi wierzyło w bzdury.

 

 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/154212/pulapki-myslenia-o-mysleniu-szybkim-i-wolnym

Tak szczerze, to powinno sie zrezygnować z cv, z listów motywacyjnych i rekrutacji. Przez stulecia tego nie było. Przez stulecia było tak ze szedłeś do X, mówiłeś że chcesz u X pracować i pracowałeś. 
Te wszystkie AC i rozmowy to efekt kultu optymalizacji.
Tworzy się takie coś by ograniczyć ryzyko zatrudnienia niemoty. A przynajmniej by zarząd wierzył w to że to ogranicza. Prawda jest taka że niemota może się okazać wydajna gdy dać jej kredyt zaufania, i odwrotnie, mistrz AC i rozmowy może spocząć na laurach. 

4 minuty temu, BumTrarara napisał:

To chyba trochę specyfika tego forum... nadreprezentacja CHADów (jak się CHAD nie podoba to wstawcie sobie przystojniak, czy nerdowskie +10 do charyzmy) ruchaczy i ludzi zarabiających TOP5% PL, w efekcie - niektórzy - myślą, że tak jest wszędzie.

Ale to tylko taka moja obserwacja ?

Chadem nie jestem. Po prostu jestem z klasy średniej, obracam się w klasie średniej i obracałem całe życie, i tak wygląda moja bańka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, SSydney napisał:

Tak mam przykład z mojej firmy dwie panie magister nie umiały przenieść sobie komputera. ? Co zabawne tam nie było nawet dwóch PODOBNYCH kabli. 

Na obronę kobiet przyznam, że miałem na studiach jedną psiapsi, która ogarniała całkiem spoko. 

 

Ogólnie na codzień widzę więcej tych nieporadnych. Często mają tytuły naukowe i robią jak to nazwałeś kariery i zarabiają nawet nieźle ale ja nie będę tego nawet komentował. 

Właśnie skoro to takie genialne to czemu takie barany robią.

Z tymi rozmowami jest tak, szukałem z pozycji bezrobotnego to przygotowanie do rozmowy dzień przed zero tv, zero kompa, medytacja i wyciszenie, wyspanie się pójście na rozmowe, uśmiechnięcie się do rekruterki która się zaczerwieni.

 

Opcja 2 pracuję, szukam pracy, dzień wcześniej stresujacy dzień w pracy, słaby sen z nerwów, brat wcześnie rano obudził i sam w szoku jest człowiek na jakiego znerwicowanego debila wyszedł na rozmowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Reinmar von Bielau napisał:

To jak one się wkręciły do tej roboty, jakiś biały rycerz załatwił posadę biednej księżniczce?

Ja nie napisałem, że kompletnie do niczego się nie nadają, starają się, pilnują wielu rzeczy, ale nie ma tygodnia by któraś nie zrobiła czegoś absurdalnego, nie utrudniła sobie życia, czy robiła z igły widły. Kto z kobietami pracował, ten się w cyrku nie śmieje. Znam też kobiety które bardzo dobrze wykonują swoją pracę, ale mogę je policzyć na palcach jednej ręki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Libertyn napisał:

Zauważam po prostu że żyjemy w bańkach.

Bańka fizola będzie inna niż bańka naukowca czy bańka muzyka czy bezrobotnego politologa lub drobnego pijaczka

Bańke tworzą ludzie. Fizolowi kumpel pomoże przy remoncie czy awarii samochodu. Naukowcowi niekoniecznie.

 

Tak, ludzie żyją w bańkach. Często w więcej niż w jednej bańce jednocześnie. Dwaj koledzy ze studiów czy z pracy mogą żyć w tej samej bańce środowiska zawodowego, ale poza pracą mogą żyć inaczej.

 

To jest temat o ruchaniu i nieruchaniu, do czego to idealnie pasuje. Jeden pracownik korpo czy innej bańki zawodowej jest seksualnie lamusem i prawie incelem, a drugi jest imprezowiczem, cwaniakiem i ruchaczem. Mogą pracować razem, ale po pracy odlatują w zupełnie inne klimaty.

 

BTW Ludzie słabo radzący sobie z kobietami często nie łapią, że żyją w towarzyskiej i psychicznej bańce "lamusów".

 

Edytowane przez HodowcaKrokodyli
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Imiennik napisał:

Ja nie napisałem, że kompletnie do niczego się nie nadają, starają się, pilnują wielu rzeczy, ale nie ma tygodnia by któraś nie zrobiła czegoś absurdalnego, nie utrudniła sobie życia, czy robiła z igły widły. Kto z kobietami pracował, ten się w cyrku nie śmieje. Znam też kobiety które bardzo dobrze wykonują swoją pracę, ale mogę je policzyć na palcach jednej ręki.

Najgorsze są te co się nasłuchały tegoco Libertyn mówi i chcą pokazać, że mają jaja wyskakując z jakimiś swoimi poronionymi pomysłami. Ale facetów w głupocie też bym nie skreślał. Nieno jak baby próbują stery przejąć to kur... mać hehe co się wyczynia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, HodowcaKrokodyli napisał:

BTW Ludzie słabo radzący sobie z kobietami często nie łapią, że żyją w towarzyskiej i psychicznej bańce "lamusów".

Boże, tak.
Przypominam sobie bardzo dawne czasy technikum informatycznego. Sami znajomi koledzy, wokół których się otaczałem - frajerzy. 0 życia towarzyskiego, albo z podobnymi sobie, kompletne nieogarnięcie psychiczne, wszyscy w jakimś stopniu uzależnieni od porno, o czym właściwie otwarcie komunikowali. I człowiek tym sposobem bycia nasiąkał, był przyciągany w kierunku "swoich". 

Co ciekawe, ci goście nie byli brzydcy. Dwóch było naprawdę przystojnych, wysokich, z ogromnymi tendencjami do bycia zawodnikiem bardzo wysokiej klasy z pannami.
Ale co z tego, skoro ich psychika była i pewnie jest nadal dosłownie dnem i mułem? Jeden, wg mnie najprzystojniejszy, gdy przyszła koleżanka do niego o coś poprosić, ogólne 1,5/10, to nawet przy niej zaczął się tak bardzo stresować, że trzęsły mu się ręce i zaczął mu drżeć głos. Przy 9/10 może dostałby ataku serca..

A potem tacy ludzie piszą jak to ciężko z kobietami, wchodzą ze swoją frustracją w internet, bez realnych możliwości przypatrzenia się samemu sobie i co najgorsze - bez znajomości swoich możliwości. A ci wyżej wymienieni goście to mogłyby być "chady" - a są samcami raczej poniżej bety.

 

I właściwie piszę to jako osoba, która była takim człowiekiem, takim wręcz najgorszej klasy przegrywem, ale poprzez ogarnięcie wybiła się tam, gdzie chciała. Ilość włożonej pracy - kurwa, olbrzymia, ale było warto. Jakby otworzył się przede mną inny świat z ZUPEŁNIE innymi możliwościami i jakością życia, a to co jest za mną, to było mało śmiesznym żartem.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Messer napisał:

I właściwie piszę to jako osoba, która była takim człowiekiem, takim wręcz najgorszej klasy przegrywem, ale poprzez ogarnięcie wybiła się tam, gdzie chciała. Ilość włożonej pracy - kurwa, olbrzymia, ale było warto. Jakby otworzył się przede mną inny świat z ZUPEŁNIE innymi możliwościami i jakością życia, a to co jest za mną, to było mało śmiesznym żartem.

Kiedy zacząłeś wyrywać się z tego kręgu? Jeszcze w technikum czy na studiach/ w pracy, w wieku >25 lat? Był jakiś impuls, który sprawił, że postanowiłeś się wyrwać?

Pytam, bo człowiek latami siedzi w takiej "bańce" i nie ma motywacji do zmian ponieważ otoczenie jest mało stymulujące...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, darktemplar napisał:

Kiedy zacząłeś wyrywać się z tego kręgu? Jeszcze w technikum czy na studiach/ w pracy, w wieku >25 lat? Był jakiś impuls, który sprawił, że postanowiłeś się wyrwać?

Pytam, bo człowiek latami siedzi w takiej "bańce" i nie ma motywacji do zmian ponieważ otoczenie jest mało stymulujące...

Po tym słynnym technikum zaczęło we mnie coś pękać, bo te przyjaźnie zaczynały się rozlatywać i właściwie zostałem sam, jednocześnie przechodząc przez najtrudniejszy okres swojego życia, poprzez jeszcze ekstra chorobę, na którą nie działało nic. Zapisałem się po maturach na prawo jazdy, gdzie instruktorem był mój parę lat starszy kuzyn. Ten człowiek to był chodzący przykład skrajnego ekstrawertyzmu, dosłownie łapał kontakt z KAŻDYM. Nie ważne z kim jeździliśmy (to były kursy po 2 osoby + instruktor), potrafił porozmawiać z każdym o wszystkim, przy czym nie był lepki i natrętny - jego dosłownie każdy lubi i vice versa.

 

To był dla mnie namacalny przykład życia w innym świecie, jakby ktoś zsunął z moich oczu ciężką i ciemną kotarę. Jak alternatywna rzeczywistość, po latach znajomości z pewnym gronem i typem ludzi. Zacząłem to małpować, zapisywać sobie sposób w jaki mówi (dosłownie, siedziałem na tylnym siedzeniu i notowałem :)), zwróciłem uwagę na modulacje głosu, no na wszystko jak prowadzi relacje, i jak się zmienia w zależności od osoby, z którą rozmawia. 
 

Uznałem, że zacznę modelować te zachowania, bo lepszej okazji miał nie będę. Starałem się zauważać tak wiele, jak mogłem i to powtarzać. Ba, jak byłem z nim sam na sam, to nawet mu zadawałem osobiste pytania odnośnie sposobu bycia. :D

Zaczęły się pierwsze studia. Już trochę wcielałem w życie sposób bycia, i dawał jakieś rezultaty. Uznałem, że jest bardzo dobrze, kiedy zacząłem palcami gładzić rękę koleżanki z roku, której dawałem korepetycje na osobności, a ona jej nie cofnęła. :D w psychologii to jest tzw. pozytywne wzmocnienie. 

 

Potem było tylko lepiej, jeszcze więcej wzmocnień. Rzuciłem tamte studia, kolejny rok przepracowałem i zbudowałem dużo mięsa. Wtedy szlifowałem wysoką formę fizyczną i psychiczną, uczyłem się co działa z kobietami, a co nie. Zacząłem kolejne studia, i wtedy zaczęły się podrywy ze strony dziewczyn, zaproszenia na kawę, uśmiechy. Im bardziej zaawansowany z nimi byłem - tym więcej miałem uwagi i efektów. Moje zachowanie było już naturalne, nie musiałem się starać, one czuły, że jestem "inny". Moja koleżanka jakiś czas temu zwróciła uwagę, że mimo dopakowanego wyglądu, który ciągle utrzymuję, nie czuje ode mnie takiego prężenia się, takiego chwalenia się tym co mam, co jest normalne u innych dopakowanych.

 

Różnica była taka, że stałem się innym człowiekiem. Ja dosłownie stałem się jakby wersją mojego kuzyna w innym opakowaniu. Co jest śmieszne - ja do dzisiaj słyszę komentarze, że znam ogrom dziewczyn, i niektórych to drażni, bo rozmawiam i mam dobre i przyjacielskie kontakty dosłownie z każdym z kim mogę, a przecież ludzie z reguły trzymają się w grupkach. Jestem odmieńcem.

Przez lata moim celem było jedno - zapomnieć, zgnieść swoje stare, lękliwe, słabe, nędzne ja, i zbudować nowe - spartańsko silne, twarde, elastyczne, czułe, z godnością a nie z litością (do siebie i od innych), z celem i wizją. Tutaj, na szczęście niewielu, na forum robi odwrotnie, pieszczą swoje spierdolenie i doklejają do tego śmieszną filozofię popartą statystyką i dowodami naukowymi. Ja w tych ludziach widzę aż dawnego siebie..


Czara goryczy przelewała się wtedy, kiedy jedna dziewczyna potrąciła mnie z bara, kiedy miałem z 16 lat, a ja do niej powiedziałem szybko "przepraszam", na co ona z koleżanką wybuchły śmiechem. To zaczynał być początek końca. Teraz, zrobiłbym jej przysługę, jakbym ją wyruchał.

 

Co ciekawe, wraz z rozwojem zmieniło się u mnie wszystko. Cała mentalność, cała ścieżka zawodowa (klikanie w komputer w korpoboxie wydaje się jakimś dziwnym życiowym błędem), całe zapatrywanie na życie, wartości, normy itd. Włożyłem w to niesamowitą ilość pracy, przeczytałem setki książek i wieeele blogów, ale było tak słodko warto, że nie mogę tego opisać.

Mógłbym na ten temat napisać opasłą książkę, bo teraz jestem pasjonatem zmiany i tego kim może się człowiek stać.

 

Najważniejsze u mnie było parę rzeczy, tak podsumowując:
1. Moja mentalność, a mam mentalność wojowniczą, ze świadomością że ja mogę. To było właściwie najważniejsze, moja wola, bo ilość godzin, gdzie pracowałem nad sobą jest niezliczona. Ba, czeka mnie jeszcze bardzo dużo roboty.

2. Wiedza teoretyczna, np. też z tego forum.

3. Obserwowanie na własne oczy jak działa zawodowiec - tak szczerze, drugiej takiej osoby już nie spotkałem z takimi umiejętnościami interpersonalnymi, to było NIESAMOWICIE wręcz ważne w moim życiu, bo miałem przykład JAK to robić, a nie tylko opis (plot twist: to się ma nijak do postawy samca alfa).

4. Wzmocnienia od kobiet, kiedy zaczynałem widzieć i czuć, że moja postawa jest właściwa - apetyt rośnie w miarę jedzenia.. Ciągłe eliminowanie błędów, kiedy je wyczuwałem, że je robię, po kobietach.

  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Messer napisał:

Po tym słynnym technikum zaczęło we mnie coś pękać, bo te przyjaźnie zaczynały się rozlatywać i właściwie zostałem sam, jednocześnie przechodząc przez najtrudniejszy okres swojego życia, poprzez jeszcze ekstra chorobę, na którą nie działało nic. Zapisałem się po maturach na prawo jazdy, gdzie instruktorem był mój parę lat starszy kuzyn. Ten człowiek to był chodzący przykład skrajnego ekstrawertyzmu, dosłownie łapał kontakt z KAŻDYM. Nie ważne z kim jeździliśmy (to były kursy po 2 osoby + instruktor), potrafił porozmawiać z każdym o wszystkim, przy czym nie był lepki i natrętny - jego dosłownie każdy lubi i vice versa.

 

To był dla mnie namacalny przykład życia w innym świecie, jakby ktoś zsunął z moich oczu ciężką i ciemną kotarę. Jak alternatywna rzeczywistość, po latach znajomości z pewnym gronem i typem ludzi. Zacząłem to małpować, zapisywać sobie sposób w jaki mówi (dosłownie, siedziałem na tylnym siedzeniu i notowałem :)), zwróciłem uwagę na modulacje głosu, no na wszystko jak prowadzi relacje, i jak się zmienia w zależności od osoby, z którą rozmawia. 
 

Uznałem, że zacznę modelować te zachowania, bo lepszej okazji miał nie będę. Starałem się zauważać tak wiele, jak mogłem i to powtarzać. Ba, jak byłem z nim sam na sam, to nawet mu zadawałem osobiste pytania odnośnie sposobu bycia. :D

Zaczęły się pierwsze studia. Już trochę wcielałem w życie sposób bycia, i dawał jakieś rezultaty. Uznałem, że jest bardzo dobrze, kiedy zacząłem palcami gładzić rękę koleżanki z roku, której dawałem korepetycje na osobności, a ona jej nie cofnęła. :D w psychologii to jest tzw. pozytywne wzmocnienie. 

 

Potem było tylko lepiej, jeszcze więcej wzmocnień. Rzuciłem tamte studia, kolejny rok przepracowałem i zbudowałem dużo mięsa. Wtedy szlifowałem wysoką formę fizyczną i psychiczną, uczyłem się co działa z kobietami, a co nie. Zacząłem kolejne studia, i wtedy zaczęły się podrywy ze strony dziewczyn, zaproszenia na kawę, uśmiechy. Im bardziej zaawansowany z nimi byłem - tym więcej miałem uwagi i efektów. Moje zachowanie było już naturalne, nie musiałem się starać, one czuły, że jestem "inny". Moja koleżanka jakiś czas temu zwróciła uwagę, że mimo dopakowanego wyglądu, który ciągle utrzymuję, nie czuje ode mnie takiego prężenia się, takiego chwalenia się tym co mam, co jest normalne u innych dopakowanych.

 

Różnica była taka, że stałem się innym człowiekiem. Ja dosłownie stałem się jakby wersją mojego kuzyna w innym opakowaniu. Co jest śmieszne - ja do dzisiaj słyszę komentarze, że znam ogrom dziewczyn, i niektórych to drażni, bo rozmawiam i mam dobre i przyjacielskie kontakty dosłownie z każdym z kim mogę, a przecież ludzie z reguły trzymają się w grupkach. Jestem odmieńcem.

Przez lata moim celem było jedno - zapomnieć, zgnieść swoje stare, lękliwe, słabe, nędzne ja, i zbudować nowe - spartańsko silne, twarde, elastyczne, czułe, z godnością a nie z litością (do siebie i od innych), z celem i wizją. Tutaj, na szczęście niewielu, na forum robi odwrotnie, pieszczą swoje spierdolenie i doklejają do tego śmieszną filozofię popartą statystyką i dowodami naukowymi. Ja w tych ludziach widzę aż dawnego siebie..


Czara goryczy przelewała się wtedy, kiedy jedna dziewczyna potrąciła mnie z bara, kiedy miałem z 16 lat, a ja do niej powiedziałem szybko "przepraszam", na co ona z koleżanką wybuchły śmiechem. To zaczynał być początek końca. Teraz, zrobiłbym jej przysługę, jakbym ją wyruchał.

 

Co ciekawe, wraz z rozwojem zmieniło się u mnie wszystko. Cała mentalność, cała ścieżka zawodowa (klikanie w komputer w korpoboxie wydaje się jakimś dziwnym życiowym błędem), całe zapatrywanie na życie, wartości, normy itd. Włożyłem w to niesamowitą ilość pracy, przeczytałem setki książek i wieeele blogów, ale było tak słodko warto, że nie mogę tego opisać.

Mógłbym na ten temat napisać opasłą książkę, bo teraz jestem pasjonatem zmiany i tego kim może się człowiek stać.

 

Najważniejsze u mnie było parę rzeczy, tak podsumowując:
1. Moja mentalność, a mam mentalność wojowniczą, ze świadomością że ja mogę. To było właściwie najważniejsze, moja wola, bo ilość godzin, gdzie pracowałem nad sobą jest niezliczona. Ba, czeka mnie jeszcze bardzo dużo roboty.

2. Wiedza teoretyczna, np. też z tego forum.

3. Obserwowanie na własne oczy jak działa zawodowiec - tak szczerze, drugiej takiej osoby już nie spotkałem z takimi umiejętnościami interpersonalnymi, to było NIESAMOWICIE wręcz ważne w moim życiu, bo miałem przykład JAK to robić, a nie tylko opis (plot twist: to się ma nijak do postawy samca alfa).

4. Wzmocnienia od kobiet, kiedy zaczynałem widzieć i czuć, że moja postawa jest właściwa - apetyt rośnie w miarę jedzenia.. Ciągłe eliminowanie błędów, kiedy je wyczuwałem, że je robię, po kobietach.

 

To chyba częste, że na studiach ludzie zmieniają tryb życia, po odcięciu się od szkoły średniej. To coś nadzwyczajnego, nowi ludzie, oderwany od rodziców.

 

 

Moim zdaniem wystarczyło oderwanie od komputera i to co ma Twój kuzyn przyszło by Ci naturalnie bez robienia jakiś śmiesznych notatek. Dotlenić organizm, zadbać o zdrowy styl życia i się przełamać. Swoją drogą sam pisałem, że się teraz tak chłopców wychowuje żeby przepraszali wszystkich za to, że żyją.

 

No ale piękna historia, to forum się przeradza w jakieś czasopisumkobiece ala przyjaciółkę dla facetów hehe, albo zawsze było nie wiem.

 

No ale piękna, łzawa historia należy się 100 lajków i pulitzer, a tak po prawdzie nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia.

Podziękuj rodzicom za możliwość studiowania.

Opowiadacie tu takie farmazony, a potem jacyś podwórkowi psycholodzy będą komuś do... bo się do ich schematu wygrywa nie dopasowuje.

Edytowane przez Reinmar von Bielau
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.