Skocz do zawartości

Nauka vs. marketing. Jak być bardziej świadomym wyborów konsumenckich.


Rekomendowane odpowiedzi

"Rosyjski startup StartRocket chce wyświetlać ogromne reklamy na nocnym niebie za pomocą miniaturowych satelitów odbijających światło słonecze."

link do pełnej notki:  https://www.purepc.pl/technologia/reklamy_zamiast_gwiazd_startrocket_planuje_billboardy_na_niebie

oraz wizualizacja: 

Nowy wymiar konsumpcyjnego świata.

W pierwszym odruchu zirytowałam się na pomysł, mając w głowie wizje reklamy "Coca-coli" na Bieszczadzkim niebie. Za chwilę przyszła refleksja, że przecież sama korzystam z komercyjnych satelity na orbicie i do tej pory mi to nie wadziło.

Mój idealizm naukowy niechybnie rozbija się o realia rzeczywistości, która kręci się wokół mamony. Zdaję sobie sprawę z tego, co napędza rozwój badawczy, mimo tego mam potwierdzenie, że to nie jedyna efektywna ku temu droga ( "Inside Bill's Brain" jakos podnósł mnie w tym względzie na duchu).

 

Czy jest możliwe ograniczenie funlcjonowania marketingu i jego wplywu w indywidualnym życiu bez konieczności wstępowania w szeregi plemiona Sentinelńczyków?

Co chwila łapie się na rzutowanie reklam na własne wybory konsumenckie mimo, iż staram sie być w miarę świadoma, to wiele z tych zjawisk nie jestem w stanie zidentyfikować (bo nie wiem o ich istnieniu).

Liczę na ogólne przemyślenia, wymianę informacji, co do działania nauki w świecie marketingu, obnażenie bezsensownych wyborów konsumenckich i całej machiny, która się za tym kryje.

Ogólną burzę mózgów w tym temacie.

 

Edytowane przez Helena K.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz słyszę o takiej metodzie, dzięki za oświecenie :). Będę staroświecka, wolę gwiazdy niż takie widziadła.

W dniu ‎2020‎-‎02‎-‎04 o 20:18, Helena K. napisał:

Czy jest możliwe ograniczenie funlcjonowania marketingu i jego wplywu w indywidualnym życiu

Myślę, że tak. Sama bardzo ograniczam. Nie oglądam tv, nie słucham radia (chyba, że to jest ode mnie niezależne), nie czytam gównoprasy. Takie postępowanie, zdecydowanie ułatwia funkcjonowanie (przynajmniej mi) i pozwala skupić uwagę na rzeczach istotnych, a nie rozpraszać się na niepotrzebne informacje i bodźce.

Zwracam uwagę, na co zwracać uwagę :D.

W dniu ‎2020‎-‎02‎-‎04 o 20:18, Helena K. napisał:

Co chwila łapie się na rzutowanie reklam na własne wybory konsumenckie

A ja nie (przynajmniej tak sądzę). W sumie, to od dziecka miałam tłumaczone, że reklamowane nie oznacza lepsze. I to zaprocentowało. Robiąc zakupy nie kieruję się modami, a tym co mi się rzeczywiście podoba (np. w zakresie ubioru) lub czy czegoś faktycznie potrzebuję.

Edytowane przez ewelina
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, ewelina napisał:

A ja nie (przynajmniej tak sądzę). W sumie, to od dziecka miałam tłumaczone, że reklamowane nie oznacza lepsze. I to zaprocentowało. Robiąc zakupy nie kieruję się modami, a tym co mi się rzeczywiście podoba (np. w zakresie ubioru) lub czy czegoś faktycznie potrzebuję

Właśnie też mi się wydawało, że tak robię, ale ostatnio zauważyłam, że raz- marnuje mnóstwo czasu na jeden wypad na 2 tygodnie do sklepu, przez czytanie etykietek, dwa- nie jestem superspecem od wszystkiego i polegam na tym, co producent obiecuję, trzy- przed zfinalizowaniem jeszcze raz sprawdzam koszyk, czy aby nie wzięłam czegoś, co wcale nie jest mi potrzebne, wracam się, odkładam- kolejna strata czasu.

Radio, tv, moda- nie specjalnie mam z tym do czynienia. Mimo to nadal, łapię się na różnych schematach, np. detergenty bazujące na naturalnych składnikach- no ok w składzie mają większą ich ilość procentowo niż reszta, nawet niektóre są tańsze, ale nie jestem pewna czy nie ma lepszej opcji, a pranie trzeba zrobić, w głowie jako alternatywa pojawia mi się jedynie szare mydlo i tara ?. Na tym polu legnę totalnie.

A ostatnio też uświadomiona zostałam jakim bezsensem jest kupowanie butelkowanej wody.

Edytowane przez Helena K.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.02.2020 o 19:18, Helena K. napisał:

Czy jest możliwe ograniczenie funlcjonowania marketingu

Oby nie, bo ja się tym zajmuję zawodowo. 

Jak mi się klienta nie uda przekonać do swoich racji (i tu przecież gra się na emocjach), to mnie z pracy wyrzucą. 

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Helena K. napisał:

sprawdzam, wracam się, odkładam

 :D:D:D

 

12 minut temu, Helena K. napisał:

ostatnio zauważyłam, że raz- marnuje mnóstwo czasu na jeden wypad na 2 tygodnie do sklepu, przez czytanie etykietek

A może listę zakupów sobie zrobić przed?  Poza tym, jak przekonasz się do jakichś produktów, to przy kolejnych zakupach odpada czytanie etykiet, bo kupujesz sprawdzony produkt.

Ja w sumie nie mam tego problemu, bo praktycznie nie kupuję rzeczy, które mają spis składników.

16 minut temu, Helena K. napisał:

nie jestem pewna czy nie ma lepszej opcji, a pranie trzeba zrobić

Osobiście od lat do prania stosuję sodę oczyszczoną z boraksem, a do płukania ocet. Wg. mnie sprawdza się idealnie. Pranie jest czyste, wydaje mi się, że nie niszczy się tak szybko, jak przy tradycyjnych środkach, zapachu octu w ogóle nie czuć. Poza tym ten ocet chyba jakoś dobrze wpływa na pralkę, bo w ogóle się nie psuje. No i z głowy mam właśnie problem wyboru detergentów.

23 minuty temu, Helena K. napisał:

A ostatnio też uświadomiona zostałam jakim bezsensem jest kupowanie butelkowanej wody

Potwierdzam.

25 minut temu, JudgeMe napisał:

Oby nie, bo ja się tym zajmuję zawodowo

Myślę, że nie masz się czym martwić. Ogromna część osób jest podatna na wpływy marketingowe i to się pewnie nie zmieni jeszcze przez dłuuugi czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, ewelina napisał:

Ogromna część osób jest podatna na wpływy marketingowe i to się pewnie nie zmieni jeszcze przez dłuuugi cza

Mężczyźni są mniej podatki zauważyłam.  

Ale są podatni za to na lekki flirt, co akurat łatwo wykorzystać. 

Śmieję się zazwyczaj w trakcie, oni się śmieją. I tak w dobrych humorach dobijamy interesu.  A w trakcie sypią się iskry, choć na początku mam do czynienia z totalnym gburem.  

 

 

 

Edytowane przez JudgeMe
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, ewelina napisał:

Ja w sumie nie mam tego problemu, bo praktycznie nie kupuję rzeczy, które mają spis składników.

How? Same warzywa i owoce? ?

 

43 minuty temu, ewelina napisał:

Osobiście od lat do prania stosuję sodę oczyszczoną z boraksem, a do płukania ocet. Wg. mnie sprawdza się idealnie. 

Weź coś więcej o tym, bom ciekawa.

Ale, że octem, tkaniny tak??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie wtrącić swoje marne trzy grosze do dyskusji, choć w zasadzie Siostra @ewelina wyczerpała temat.

 

Bycie świadomym konsumentem to według mnie trochę więcej niż ograniczenie użytkowania mass mediów, choć to na pewno Ci nie zaszkodzi. Zwłaszcza wszelkie "programy konsumenckie" gdzie koncerny po prostu płacą telewizjom, za to, że obsmarują produkt konkurencji, a zareklamują inny. Swoisty wyścig szczurów, kto zapłaci więcej.

 

Bycie świadomym konsumentem to według mnie dociekanie i wyszukiwanie o metodach produkcji, podstawowa wiedza na temat działania związków chemicznych/ substancji/ hormonów, nieustająca pogoń za nową wiedzą i łączenie faktów, lub jak ja to kolokwialnie nazywam - łączenie kropek. To również swojego rodzaju konsumencka asertywność - dlaczego miałabyś wybrać gorszy/ bardziej zanieczyszczony ale też tańszy produkt, od tego lepszego, i co się z tym wiąże - droższego ? Większość z nas i tak wybierze tą pierwszą opcję z racji tego, że niewielu nas stać na jedzenie "czysto".

21 minut temu, JudgeMe napisał:

Mężczyźni są mniej podatki zauważyłam.  

Tu się całkowicie zgadzam - faceci podchodzą do tematu w logiczny, spójny sposób, kobiety już niekoniecznie :) I nie mam tu do Was absolutnie pretensji, drogie Panie i Siostry, tylko tak po prostu jest :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, JudgeMe napisał:

A zauważyłam, że są też bardziej powściągliwi, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy.

To się wiąże z tą konsumencką asertywnością, ale także - o czym zapomniałem wspomnieć wcześniej - ze szczyptą nonkonformizmu i nie brania za pewnik niczego z kolorowej prasy czy mediów, no i dużej ilości zdrowego rozsądku.

 

13 minut temu, JudgeMe napisał:

Szukam na was sposobu.

Chodź do pracy bez stanika i z rozpiętym guzikiem koszuli, wzrost sprzedaży murowany :D  W całej tej powściągliwości i asertywności faceci to banalnie proste konstrukcje :D  Nie przemówiłaś do jego portfela ? Przemów do jego instynktów :D  

Edytowane przez Spartan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam, czy u podstaw tych różnic co do skłonności do wydawania pieniędzy między płciami nie leżą przystosowania ewolucyjne. To kobieta spędzała zawsze 9mc w ciąży i x miesięcy na odchowaniu noworodka, co siłą rzeczy wymuszało zapewne przystosowanie pod tytułem "chomikowanie" zasobów, podczas gdy mężczyźni mogli się zadowolić życiem bardziej "z dnia na dzień", gromadząc zasoby tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ich własnego przeżycia (a jeśli mieli gromadzić więcej, to zapewne matka ich dziecka musiała ich do tego jakoś "przekonać" ;)). Takie mam losowe przemyślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Spartan napisał:

Chodź do pracy bez stanika i z rozpiętym guzikiem koszuli, wzrost sprzedaży murowany :D  W całej tej powściągliwości i asertywności faceci to banalnie proste konstrukcje :D  Nie przemówiłaś do jego portfela ? Przemów do jego instynktów :D  

Wiesz, sporo razy mi klienci proponują jakieś wyjścia. 

Ale mi praca nie pozwala mieszać takich spraw ze sobą. 

Mój szef by mnie zabił.

I tak sobie pozwalam za wiele,  urządzając swobodne pogaduszki z wami. 

Instykty, to bardzo dobry pomysł! 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Helena K. napisał:

How? Same warzywa i owoce? ?

Takie produkty jak orzechy, nasiona, kasze, ryże, strączki, oleje też zazwyczaj nie mają listy składników.

 

26 minut temu, Helena K. napisał:

Weź coś więcej o tym, bom ciekawa.

Przepis znalazłam dawno w internecie. Z tego co pamiętam miesza się pół na pół sodę z boraksem i na jedno pranie daje od 2 do 4 łyżek takiej mieszanki (w zależności od wielkości prania). Ja ostatnio niezbyt trzymam się proporcji (daję mniej boraksu, a ostatnio prałam w samej sodzie, bo mi się skończył) i też jest git. Tę mieszankę wsypujesz do przegródki na proszek. A do przegródki na płyn do płukania dodajesz kilka łyżek octu. Ja dodaję taki zwykły ocet spirytusowy, ale pewnie z innymi też, by było dobrze. Można dodatkowo dodać kilka kropli jakiegoś olejku eterycznego. Ja czasem dodawałam, pranie wtedy pachnie obłędnie.  Zapachu octu po wyschnięciu ubrań w ogóle nie czuć (jak są mokre to trochę czuć, ale przecież nikt nie chodzi w mokrych ubraniach), aż sama się dziwiłam. Dodatkowo białe ubrania są śnieżnobiałe, byłam w szoku. Często zwykłe proszki takiego efektu nie dają.

 

A ostatnio od kogoś usłyszałam o metodzie prania w listkach bluszczu. Można wykorzystać do tego  listki z rośliny doniczkowej albo dziko rosnącej. Do woreczka (albo zwykłej skarpetki) wkłada się ok 10- 14 liści bluszczu porwanych na mniejsze kawałki i taki pakunek umieszcza się w komorze z ubraniami. Podobno efekt znakomity. Osobiście nie próbowałam, ale jak się dorwę do tej roślinki to pewnie wypróbuję.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.02.2020 o 23:17, ewelina napisał:

Podobno efekt znakomity. Osobiście nie próbowałam, ale jak się dorwę do tej roślinki to pewnie wypróbuję.

Wracam w weeknd w rodzinne strony to narwe listków tej byliny i spróbuje, dam znać jak poszło ?.

W dniu 5.02.2020 o 22:33, Spartan napisał:

Tu się całkowicie zgadzam - faceci podchodzą do tematu w logiczny, spójny sposób, kobiety już niekoniecznie

Znane marki, chociażby zwykłych jogurtów mają produkty przeznaczone dla mężczyzny dla zwiększenia sprzedaży, były badania gdzie okazało się, że kobiety preferują batony "wafelekowe z nadzieniem", a mężczyźni orzechowe w polewie, rynek wie jak dostosować się do obu grup, nie znam statystyk, ale sam fakt istnienia produktów sygnowanych jako "for man" świadczy, że to się jednak opłaca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Helena K. napisał:

były badania gdzie okazało się, że kobiety preferują batony "wafelekowe z nadzieniem", a mężczyźni orzechowe w polewie, rynek wie jak dostosować się do obu grup, nie znam statystyk, ale sam fakt istnienia produktów sygnowanych jako "for man" świadczy, że to się jednak opłaca

Owszem, zgadza się, ale to znów kwestia marketingu ze strony firm, druga strona medalu. Postaram się nakreślić swój punkt widzenia przez pryzmat zwykłego, przeciętnego, nieuświadomionego konsumenta.

 

Produkty bio: czyli jak sprzedać wątpliwej jakości warzywa i owoce drożej. Pominę fakt, że do Polski, w porównaniu do innych krajów UE trafia najgorszy odpad, widzę to chociaż po jakości warzyw w Niemczech, w których to regularnie kupuję nie tylko wyżej wspomniane - i paradoksalnie - jest taniej. Produkty bio zwykle są mniejsze, mają jakieś "skazy", więc wystarczy zapakować je w fikuśne opakowanie, oznaczyć jako "bio" i zejdą na pniu. Jeżeli chcemy zjeść czysto, warto zaopatrzyć się u rolnika. Miałem okazję uprawiać na własne potrzeby warzywniak, nie używając żadnej chemii czy nawozów, wszelkie moje plony były, nazwijmy to kolokwialnie - "rachityczne". Ale smakowały o niebo lepiej od wszelkich sklepowych,

 

Jogurty, o których wspomniałaś. Kilka lat temu wprowadzili na rynek jogurty pitne z wyższą zawartością białka, oczywiście z większą ceną. No i dzisiejsze fitnesiaki, tak jak i lata temu, kiedy to ktoś wpadł na pomysł, że serwatka białkowa - odpad przemysłowy w produkcji wielu produktów mleko-pochodnych - to świetne źródło białka, rzucili się niczym zombie na nowe produkty z nowymi smakami. I tak kiedyś, jakiś geniusz marketingu wpadł na to, żeby wysuszoną serwatkę w postaci proszku sprzedawać jako odżywkę białkowo, co więcej, proponując ewentualne podanie serwatki, rozpuszczone w mleku - no normalnie "gejniusz" ! :D Rozpuszczać produkt pochodzenia mlecznego w mleku, z którego pochodzi :D Lata temu śmiano się z Rosjan i ich "50 lat pobiedy", że ci wymyślili wodę w proszku, tylko nie mieli jej w czym rozpuścić :D I tak - wracając do tematu jogurtu - wrzucili kilkanaście gramów serwatki do jogurtu i tak płacisz przeszło piątaka za 250ml bańkę "jogurtu", dodatkowo przesłodzonego, by zabić mdły smak czystej serwatki.

 

Kobiety też mają swoją wersję takiego jogurtu, z jakimiś tam super bakteriami czy nasionami chia. Jogurt sam w sobie zawiera żywe kultury bakterii i reklamowanie ich obecności, a co gorsza - podnoszenie ceny, jest sporym nadużyciem. To samo tyczy się wszelkich dodatków typu wspomniane nasiona chia - wrzucą Ci pół łyżki nasionek do jogurtu i cena leci do góry. A kilogram nasion szałwii hiszpańskiej idzie kupić w sklepie bio za 15 złotych.

 

Maszynki do golenia - obie płcie używają ich, choć faceci mają mniejszą powierzchnie do golenia, ale robią to zdecydowanie częściej niż kobitki, golące duże połacie raz na jakiś czas. I tak facet zapłaci piątaka za naręcze jednorazówek, kiedy kobitkom w tym samym czasie wciska się fikuśne, różowiutkie, zdobione maszynki za dychę od sztuki. Oprócz wyglądu nie różnią się praktycznie niczym, no może babskie wersje mają bardziej ergonomiczny uchwyt, no i z pewnością lepszy marketing.

 

No i na koniec, mój faworyt - kremy na noc :D To jest już w ogóle wyższa liga. Krem, który tak naprawdę niczym nie różni się od tego do rąk (nie mówię tu o substancjach zapachowych), jest sprzedawany za kilkaset procent większą cenę od tego drugiego. Ja na przykład to już w ogóle żyję na krawędzi, wiesz dlaczego ? Bo używam kremu na dzień także wtedy, gdy kładę się spać. Obłęd, za który płacę piątaka za krem znanej marki, który starcza mi na pół roku, zamiast co miesiąc płacić po dwie - trzy dychy za to samo.

 

Takich przykładów można by i wykopać jeszcze więcej, ale myślę, że zrozumiałaś mój punkt widzenia ;)

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spartan o maszynkach mam takie samo zdanie, zawsze swoim ex mówiłem "kup męskie są takie same a kosztują 1/2 ceny". Myślisz, że słuchały? ? 

 

Nic nie przebije wody butelkowanej, jak się spojrzy na zawartość kationów i anionów (szczególnie magnez) to większość z nich ma gorsze albo porównywalne parametry w stosunku do kranówy! (można to sprawdzić na stronie swoich wodociągów są przedstawiane badania wody)

Jedynie muszynianka i muszyna mają wyraźnie wyższą zawartość magnezu z wód, które sprawdzałem.

 

Do tego pije się bisfenole i ftaleny.

Ja piję kranówkę od dzieciaka i jak mogę to unikam wody butelkowanej. No ale na trening muszę mieć ją w jakimś pojemniku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SSydney napisał:

Ja piję kranówkę od dzieciaka i jak mogę to unikam wody butelkowanej

Spójrz na cenę metra sześciennego wody z wodociągów (bez marż, podatków i narzutów "producenckich) - jest zbliżona do litra dobrej wody butelkowanej :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, sprawdziłem na podsumowaniu z administracji. 

"zimna woda+KANALIZACJA" to niecałe 11 zlotych za metr sześcienny (1000l). Z czego kanalizacja to pewnie dobre 70% ceny z tego co pamiętam. 

Łatwo policzyć, że się opłaca. ??

Koszt produkcji plastikowej butelki to pewnie maksymalnie 10 groszy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.02.2020 o 23:24, Ksanti napisał:

Już widzę jak niedługo zrobią śmietnisko na niebie lol

Śmietnisko już jest, teraz będzie widoczne.

 

W dniu 4.02.2020 o 19:18, Helena K. napisał:

Czy jest możliwe ograniczenie funlcjonowania marketingu i jego wplywu w indywidualnym życiu

Nie sądzę.

Dodatkowo istnieje neuromarketing, to już w ogóle wysoki poziom wpływania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Spartan napisał:

reklamy podprogowe

A co rozumiesz przez reklamy podprogowe?

 

Przekaz podprogowy to może być specjalny wystrój pokoju, w którym jest kręcona scenka

albo jakaś gra słów, której nie złapiesz na początku ale może dopiero po godzinie od zobaczenia obrazka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam lubię ten cały konsumpcjonizm. Po to się szmal zarabia, żeby go rozdupcyć. Ciągle jakieś mądre głowy próbują mi wmówić, że nadmiar rzeczy w moim otoczeniu będzie działał destrukcyjnie na mój dobrostan psychiczny, a mnie w jakiś sposób uszczęśliwiają te wszystkie bibeloty w moim otoczeniu. Tu nie chodzi o jakieś mentalne przedłużenie sobie penisa posiadaniem niezliczonej ilości dóbr materialnych. Chodzi o poczucie, że daje zarobić ludziom, nabywam coś praktycznego lub coś posiadającego przyjemne dla oka cechy wizualne oraz tworzę w swoim otoczeniu chaos, który posiada jakieś tam twórcze walory podobno.

 

Kiedyś próbowałem żyć tak powściągliwie, bo się złapałem na modę na ten cały buddyjski minimalizm, ale strasznie mnie to wymęczyło. Do dupy się medytuje w takim środowisku, jak się po tyłku podrapiesz, to ci echo odpowiada, a poza tym człowiek czuje się jak jakiś szczur żyjący w sterylnej klatce.

 

Co do tych reklam na niebie, to jest jakieś kuriozum. Niedługo już nigdzie nie będzie mógł człowiek zostać sam na sam ze swoimi refleksjami i troskami. Wyobrażcie sobie sytuacje, gdy ktoś przechodzi silny kryzys wiary, udaje się na łono natury, znajduje jakąś samotną polane w środku lasu, kładzie się na trawce, zamyka oczy i prosi Boga o jakiś znak na niebie, otwiera oczy, a tam reklama coli zero albo jakiegoś proszku do prania.

 

Cytat

Ale są podatni za to na lekki flirt, co akurat łatwo wykorzystać. 

Znalazłem się w takie sytuacji, gdy chciałem kupić e-papierosa. Pani powiedziała, że mi zademonstruje wielkość chmurki wydobywającą się z tego urządzenia. Powoli przysunęła sprzęt do ust, wpiła się w niego ustami, po czym spojrzała mi głęboko w oczy zaciągając się zmysłowo parą z ustnika. Naprawdę byłem pod wrażeniem tak zmysłowej prezentacji produktu. Pani na końcu tej prezentacji powiedziała, że wymieni mi ustnik, żebym i ja przetestował sprzęt. O mało nie palnąłem " nie trzeba", a trzeba napomknąć, że został na nim ślad po szmince i zapewne mikro kropelki śliny.

Wcisnęła mi ten sprzęt, a potem okazało się, że to jakieś badziewie. Poszedłem póżniej do jakiegoś faceta, którego prezentacja nie była tak zmysłowa, ale finalnie zakup po czasie okazał się znacznie trafniejszym wyborem.

 

Do diabła z tym zwierzęcym instynktem.

 

Edytowane przez Infernal Dopamine
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.