Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Zna ktoś w swoim otoczeniu (rodzina, bliscy znajomi)

POWTARZAM W OTOCZENIU, OBSERWOWANY PRZEZ WŁASNE OCZY PRZEZ DŁUŻSZY OKRES

bądź jest w takim związku w którym oboje ludzi angażuje się uczuciowo w równym stopniu i im się to nie rozlatuje i dodatkowo faktycznie są tam uczucia i pożądanie, jeśli tak proszę podać staż związku i powód dlaczego taki związek działa?

 

Co przeżyliście, co widzieliście?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej obserwuje zmienne zaangażowanie. Najpierw zależy komuś mocniej później ta osoba która była zaangażowana mocniej "wypala się" jakby z energii i następuje odwrót czyli ta co była mniej zaczyna gonić za tym co się "wypalił" choć też nie zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Bruxa napisał:

bądź jest w takim związku w którym oboje ludzi angażuje się uczuciowo w równym stopniu i im się to nie rozlatuje i dodatkowo faktycznie są tam uczucia i pożądanie, jeśli tak proszę podać staż związku i powód dlaczego taki związek działa?

Nie chciałam ale się wypowiem. 

Sama znam kilka takich małżeństw które są od lat razem i wyglądają na naprawdę szczęśliwe. Być może się mylę gdyż wiadomo co innego widać na zewnątrz a co innego może byc w środku.

Co do mojego związku i powodu że działa.

Po pierwsze partner musi się podobać. To jest najważniejsze bo bez tego nie będzie pożądania. Spotykałam na swojej drodze mężczyzn którzy mi sie podobali... ale niestety po kilku randkach nie pasowali z charakteru, usposobienia. Wiele kobiet w tym przypadku idzie do łóżka albo mimo wszystko próbuje tworzyć związek. Ja nie. Odpuszczałam i szukałam dalej. Jak mojego poznałam to na początku kilka mc przyjaźniliśmy sie. Okazało się że mamy takie same plany, nasze charaktery nam pasują, super spędza się nam wolny czas i co najważniejsze podobamy się sobie. Myślę że to najlepiej buduje związek. Bycie najlepszym przyjacielem plus pożądanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Androgeniczna napisał:

Niektóre związki mogą się wydawać super udane a naprawdę prywatnie jest beznadziejnie.

8 minut temu, Androgeniczna napisał:

Sama znam kilka takich małżeństw które są od lat razem i wyglądają na naprawdę szczęśliwe

Ja bym nawet powiedział, że to częstsze niż się może wydawać. To się nazywa "pranie brudów, we własnym" domu.

Jak jest naprawdę, to nigdy nie dojdziesz, póki z kimś nie pomieszkasz. Przy ludziach, wystarczy, że jedna strona nie będzie

prowokować kłótni i już z pozoru może być wszystko fajnie, a jeśli dwie osoby dbają o to, żeby nie pokazywać, jak jest na prawdę,

to już prawie niemożliwe coś zauważyć, chyba, że przypadkiem.

 

Kiedyś przy stole świątecznym zapytałem wujka i ciotkę, jak oni to robią, że się tak dobrze dogadują..

Skończyło się kłótnią, bo się okazało, że jednak się nie dogadują :)

Wydaje mi się, że udane związki, to takie, w których obydwie strony umieją jakiś sposób radzić sobie z problemem

"chowania urazy".

Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Nie zdarzyło mi się być w takim związku, ale nie neguje ich istnienia. U mnie w każdej sytuacji było podobnie (dlatego też coraz częściej myśle nad psychologiem bo może coś ze mną nie tak) że na początku oczywiście wszystko extra super, pożądanie jest i w ogóle.

   Z czasem jak stawiam się kiedy panna zaczyna mi ograniczać moją strefe prywatności, czy też jest gadka odnośnie dzieci i tłumacze, że mam wadliwe geny, że obciążony jestem od urodzenia wadą serca i że lekarz powiedział, że jest mega gigantyczna szansa, że dziecko by ją miało to zaczyna się równia pochyła w dół , że jakim to jestem egoista i samolubem, że nie dbam o potrzeby drugiej osoby i takie tam... no i ostatecznie nadchodzi ten dzień, kiedy słucham wywodu jaki to jestem fe i że ona nie może tak dalej żyć i że odchodzi.

   Także może i takie związki są- ja takiego niedoświadczyłem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) 

 

Cytuję Ciebie @Bruxa:

Dlatego jak dla mnie atrakcyjność fizyczna + bycie sexy to nadal za mało na sukces w miłości, jeszcze trzeba mieć roszczeniowe podejście do ludzi, więcej brać niż dawać.

Ja odpisałem Ci:

Zastanów się nad tym co tu napisałaś @Bruxa 

 

Faktycznie się zastanowiłaś i nawet zapytałaś na forum, jednak uważam że zadałaś te pytanie w niewłaściwy sposób i w nie właściwym miejscu oraz podeszłaś do tematu, od złej strony.

 

Bo zobacz, te forum to jedna wielka kopalnia ludzi pokrzywdzonych przez jedną bądź drugą stronę, wielu tu przychodzi powyżywać się na kobietach a kobiety z drugiej strony w znacznie mniejszej ilości szukają jakiś swoich odpowiedzi na zrozumienie mężczyzn i co nami kieruje. Dlatego też zapytałaś mądrze i intrygująco "czy znacie takich i takich" ja odpowiem Ci za wielu i za siebie - nie, nie znamy @Bruxa bo nie mamy skąd czerpać wzorców. TY i ja jesteśmy z pokolenia, które jest totalnie zagubione w relacjach męsko/kobiecych. Jest to celowy zabieg, Ty nie jesteś uczona jak być kobietą pożądaną przez wartościowych mężczyzn by takowych przyciągać a ja jak być atrakcyjnym dla wartościowych kobiet. Natomiast powiem Ci co mi się udało zrozumieć i dlaczego zadałem Ci tą zagwozdkę :) 

- atrakcyjność fizyczna jest ważna, bycie sexy jest ważne - i tak to prawda to za mało by odnieść sukces w miłości (między nami mówiąc tam nie ma miłości tylko pożądanie, dopamina - chemia), w drugiej części w mojej ocenie popełniłaś błąd w rozumieniu, ponieważ - nie masz prawa niczego żądać czy mieć roszczeń od drugiej osoby, nawet od najbliższej, czy to córki, syna albo męża, można mieć tylko nadzieję lub poprosić. Roszczenia stanowią energię odpychającą :) 

Druga część zdania "więcej brać niż dawać" - by związek w mojej ocenie miał szansę powodzenia i był zbudowany na odpowiednich strukturach, wpierw musisz pokochać siebie @Bruxa, bez tego zawsze będziesz szukać dopełnienia w kimś a nie dzielić się pełnią. Możesz znaleźć kogoś "wybrakowanego" bo wszak nikt z nas nie jest perfekcyjny ale musi być świadomość tego, że będziecie swoje wady i zalety uzupełniać oraz tak czy siak być szczęśliwymi nie zależnymi bytami od siebie - nie ma innej opcji na udany związek, według mojej aktualnej wiedzy. Jeśli wchodzisz "needy" czy też by ta osoba druga Cię dopełniła to stracisz i tą osobę i siebie ( @Eleanor ? ;) )

A więc bądź szczęśliwa sama ze sobą, miej cele marzenia, znajdź drugą osobę, która również je ma (nie musi być królewiczem a jest wręcz wskazane by nim nie był/a! ) idźcie i patrzcie w podobnym a najlepiej tym samym kierunku. Trzymajcie się za ręce w obliczu smutku i radości, wspomagajcie się i dawajcie sobie mniej więcej po równo, czasem Ty będziesz potrzebować więcej uwagi a czasem ja to całkowicie normalne gdy np zachoruję ale koniec końców relacja winna być w środku. 

Branie więcej niż dawanie to pasożytnictwo, dawanie więcej niż branie to oddawanie siebie i poczucie krzywdy czyli zabieranie sobie (Stefan ale Ty się chamie nie myty zmieniłeś, kiedyyyyyś to byyyyłooo)

Postawa w, której jedna strona np kobieta chce więcej brać nieustannie niż dawać sprawi, że facet wycofa uczucie bo będzie czuł się wykorzystywany dlatego odradzam taką postawę.  

 

@Bruxa 

Nie szukaj na forum potwierdzeń swojej tezy, bo to złe miejsce szukaj kogoś podobnego do Ciebie ale takiego, który Cię uzupełnia gdzie razem tworzycie zespół. Nie szukaj księcia tylko go stwórz a tym samym stworzysz królową. A tutaj dziś akurat pojawił się taki wpis na grupie we fejsie "świadomość związków":

 

Mateusz Grzesiak: psycholog

"Zdradzę Ci pewien sekret

Chwal go, że jest świetnym ojcem zawsze, gdy jest razem z dzieckiem, a nie tylko, jak zrobi z nim lekcje.

Przytulaj go najbardziej wtedy, gdy rzuca ku**ami i krzyczy, że za***ie, a nie tylko jak Ci zrobi prezent.

Powiedz mu, że uwielbiasz się z nim kochać nie w nocy po paru orgazmach, ale gdy akurat wychodzi rano do pracy.

Dzwoń do niego bez żadnego powodu mówiąc, że chciałaś go usłyszeć a nie jedynie, by załatwić jakąś sprawę.

Zapytaj go o to, jak Ci się podoba w jakimś ciuchu by poznać jego szczerą opinię, a nie ugrać komplement.

Wyraź zaniepokojenie, gdy się o niego martwisz i nie słuchaj, gdy mówi że jest ok i nic nie potrzebuje.

Powiedz mu wyraźnie, czego oczekujesz i życzliwie o tym przypominaj, zamiast liczyć na jego domysły.

Nie pomagaj mu w jego pracy, tylko rób swoje i realizuj wspólne obowiązki, jak na partnerów przystało.

Kochaj go za to kim jest, a nie za to co robi.
Podziwiaj go za charakter, a nie tylko za osiągnięcia.
Rozmawiaj z nim z zasady, a nie tylko w potrzebie.
Wspieraj w każdej chwili, a nie tylko gdy cierpi.

Zdradzę Ci pewien sekret.

Ty nie potrzebujesz księcia z bajki.

Ty potrzebujesz zobaczyć w mężczyźnie człowieka.

I dopiero wtedy, gdy poczuje się kochany, akceptowany, bezpieczny i wystarczający... Gdy nie będzie już musiał zdobywać, udowadniać, pokazywać i wygrywać...

Stanie się królem u boku swej królowej i razem stworzą prawdziwe królestwo."

 

 

Wszystko co tu napisałem w zasadzie to nauki naszych przodków, nic odkrywczego, po prostu na nowo odkrywamy koło, po wiekach ciemnoty. 

 

58 minut temu, Bruxa napisał:

jeśli tak proszę podać staż związku i powód dlaczego taki związek działa?

Związki działają, jeśli zostały zawarte z właściwych powodów a nie np wypełnieniu samotności czy wybraniu kogoś jako koło zapasowe.

 

Ale nade wszystko, najważniejsze jest pokochanie siebie u uznanie w sobie partnera bo z tą osobą, spędzisz całe życie. Gdy "poślubisz siebie" jesteś gotowa poślubić czy poznać innych, takimi jakimi są, wtedy ich akceptujesz i masz szansę na poznanie. Nade wszystko należy człowieka poznać bez masek, dlatego poznanie drugiego to praca i trud by dokopać się - tam głęboko. 

Dzisiejszy świat @Bruxa to związki typu fast food, patrzymy na opakowania a nie na to co jest w środku, starsi ludzie mieli lepsze związki bo najczęściej też mieli wspólne ciężkie przeżycia i wiedzieli, że mogli liczyć tylko na siebie ale nawet oni nie wchodzili w związki z dobrych powodów, dlatego my szukamy i będziemy znajdować odpowiedzi. A tu masz ode mnie kilka - mam nadzieję celnych wskazówek.

 

Powodzenia i owocnych poszukiwań :) 

 

 

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 4
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, SzatanKrieger napisał:

Bo zobacz, te forum to jedna wielka kopalnia ludzi pokrzywdzonych przez jedną bądź drugą stronę, wielu tu przychodzi powyżywać się na kobietach a kobiety z drugiej strony w znacznie mniejszej ilości szukają jakiś swoich odpowiedzi na zrozumienie mężczyzn i co nami kieruje.

To samo pomyślałam jak przeczytałam ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do otoczenia to się nie wypowiem, bo skąd mam wiedzieć jak jest od wewnątrz. Obserwacji i pięknych obrazków na instagramie nigdy nie biorę za pewnik, od siebie tylko życzę by było tak pięknie jak ktoś przedstawia. Myślę, że każdy związek ma swoje lepsze i słabsze strony i nie ma par jak z bajek Disneya. Sama jestem w czteroletnim już związku od najmłodszych lat. Mamy swoje wzloty i upadki, przeżyliśmy wspólnie sporo i raczej na siłę nie udajemy jacy jesteśmy idealni. Funkcjonuje to, ponieważ mamy bardzo podobne spojrzenie na świat, wspólny cel, wspieramy się w gorszych momentach, czasem też kłócimy, nie spędzamy każdej chwili razem, dajemy przestrzeń drugiej osobie. To co ja robię w kierunku tego by funkcjonowało to przede wszystkim nie pytanie koleżanek o rady. Nie jest to związane z tym, że z góry uważam drugą kobietę za wroga ale po prostu nasze funkcjonowanie prowadzi do komplikowania spraw i też czasami porównywanie przez kobiety związków z serialami. Powiesz co się stało, to kobiety się nakręcają, dlatego polecam rozwiązywanie spraw tylko wspólnie, bez czyjejś ingerencji. Oczywiście warto brać kogoś opinię pod uwagę, bo czasem jesteśmy ślepi ale też mieć własny rozum i prowadzić związek według wizji tych dwóch osób zainteresowanych. Plus pracować nad sobą, być indywidualnością, nie spoczywać na laurach i mieć na uwadze, że ludzi zawsze można stracić. Dla mnie kolejna receptą jest również nie porównywanie się, że Basia to dostaje kwiaty, a ja nie. To kolejna spirala nakrecania się i sabotażu własnego związku, gdyż tak jak pisałam wcześniej każdy związek jest inny i to jest fajne. Często ludzi którzy się kłócą z góry uznajemy za nieudaną relację ale kto wie, może to świadczy o tym, że im jeszcze zależy i coś tam próbują. Nie mówię oczywiście o toksycznych kłótniach i nawalaniu na siebie dzień w dzień. Długotrwałe relacje są bardzo skomplikowane do utrzymania, bo ludzie mają różne potrzeby, różne wzorce, różny wygląd i do tego stale się zmianiamy. Jak dla mnie staruszkowie trzymający się za rękę to sztos ale może to tylko obrazek.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem w takim związku. 

W poprzednich relacjach zawsze ja byłam dawcą, trafiałam na jakiś gości z problemami i niepoukładaną przeszłością ( maminsynek, żołnierz po misjach, problemy rodzinne itp).

 

Czemu oboje mamy taki sam wkład?

Bo mam szacunek do siebie, bo nie mam za sobą żadnego bagażu itd, i mój ma tak samo. Wszystko poukładane w głowie i oboje kochamy życie takie jakie jest. ;) 

 Jest szczerość, miłość, szacunek, zaufanie i pożądanie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Orybazy napisał:

Cztery lata związku, równe zaangażowanie. Liczy się to co dla siebie robimy, nie gadamy o miłości itp. Ja nie mam uczuć (mam myśli :), ona introwertyczka.

Dokładnie, ja też na latam za małżą z kwiatami, a ona nie deklaruje mi miłości 3 razy dziennie. Ważne co się robi nie gada.

A czy mamy równe zaangażowanie? Chyba tak ale jak to niby zmierzyć?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lalka napisał:

Czemu oboje mamy taki sam wkład?

Bo mam szacunek do siebie, bo nie mam za sobą żadnego bagażu itd, i mój ma tak samo. Wszystko poukładane w głowie i oboje kochamy życie takie jakie jest. ;) 

 Jest szczerość, miłość, szacunek, zaufanie i pożądanie. 

Zgadzam się. W innym temacie napisałam że właśnie to tworzy miłość. @Leniwiec proszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój bardzo dobry przyjaciel.

 

Staż z 10 lat chyba ślubu, nie pamiętam kiedy się bawiliśmy. 4 dzieci, czuć dobrą energię jak się przebywa u nich w domu, przyjaciel spełnia się w swojej pasji (którą dzieliliśmy ok 8 lat razem), czuć od nich wzajemny szacunek,brak dram, zdrowa relacja. Wychowują siebie i dzieci w wierze katolickiej.

 

Jak przychodzę w odwiedziny żona potrafi zająć się dziećmi, dać nam czas i przy okazji sernik upichcić. 

 

Tych dobrych historii tutaj nie uświadczymy, a przynajmniej bardzo rzadko. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Androgeniczna napisał:

Nie chciałam ale się wypowiem

Nie chcem, ale muszem ?.

Skąd ta szalona koncepcja, że da się zmierzyć zaangażowanie i jeszcze je porównać, odrysować od linijki oś, wokół oscylować ma szeroko rozumiane szczęście w pożyciu i wierzyć, że tak już będzie zawsze.

To osiadanie na laurach, osiadanie na mieliźnie. 

Fluktuacje życiowe to pewniak, chyba, że ktoś uparcie tkwi w tym samym miejscu w swojej głowie.

Relacja to dynamiczne zjawisko i są różne momenty, wyznaczanie wypadkowej, ma się jak statystyka do rzeczywistości.

Jedynie wyrażenie szczerej woli trwania w relacji może dać obraz jej jakości, a ona jak ludzie, jest na tyle pewna na ile ją sprawdzono.

 

Edytowane przez Helena K.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubimy się. Bardzo.

Możemy ze sobą przegadać godziny. Nadal.

Możemy na siebie liczyć. Tak.

Dobrze się czujemy w swoim towarzystwie, nawet milcząc.

W sumie niczego nam nie brakuje.

Oboje kochamy zwierzaki.

Z zewnątrz? Perfekcyjnie. Idealnie. Wiele osób mi zazdrości. I mówi to wprost.


Tylko nie śpimy już ze sobą. Nikt się na mnie nie rzuca. A ja mógłbym nadal i stale :) Jeżeli nadal będzie mi zależeć bardziej, przegram.

 

A ja bardzo, bardzo nie lubię przegrywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Androgeniczna napisał:

W innym temacie napisałam że właśnie to tworzy miłość

Miłości się nie tworzy, albo zaistnieje, albo nie (nie mylić z zakochaniem) jej zaistnienie nie jest zależne od deklaracji czy starań to, co jest powyżej przytaczane to jedynje jej pielęgnacja. 

Dlatego wchodzenie w związki z kimś, kto przez dłuższy czas funkcjonował jako przyjaciel wcześniej to dla mnie związek z rozsądku.

Jak komuś pasuje taka wizja to niech się w tym spełnia. Dla mnie to za mało, to nie to.

44 minuty temu, Obliteraror napisał:

Z zewnątrz? Perfekcyjnie. Idealnie. Wiele osób mi zazdrości. I mówi to wprost.


Tylko nie śpimy już ze sobą. Nikt się na mnie nie rzuca. A ja mógłbym nadal i stale :) Jeżeli nadal będzie mi zależeć bardziej, przegram.

 

A ja bardzo, bardzo nie lubię przegrywać

No właśnie. Tego nie chcę.

2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Ty nie jesteś uczona jak być kobietą pożądaną przez wartościowych mężczyzn by takowych przyciągać a ja jak być atrakcyjnym dla wartościowych kobiet. 

To jakieś kursy na to są? No lol.

Albo udajesz w życiu kim chcesz być, albo po prostu jesteś i się dzieje.

Edytowane przez Helena K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Mateusz Grzesiak: psycholog

Kurwicy dostaje, gdy słyszę to nazwisko.

 

Wielki myśliciel, który zasłynął z tego, że gwarantował pomoc w chorobie nowotworowej za pomocą jakichś szarlatańskich sztuczek i pracy z podświadomością. Był przypadek dziewczyny, której odradzał chemioterapię

Zachęcał do negocjacji z polipem, chwalił się umiejętnością wyleczenia epilepsji siłą sugestii i twierdził, że w walce z rakiem jego rady są skuteczniejsze niż chemioterapia. Przedstawiamy tezy, jakie w latach 2005-2010 głosił najsłynniejszy polski coach.

https://www.tygodnikpowszechny.pl/grzesiak-czyni-cuda-146428

Polecam lekturę tego artykułu.

Cytat

Przytulaj go najbardziej wtedy, gdy rzuca ku**ami i krzyczy, że za***ie, a nie tylko jak Ci zrobi prezent.

Jak ktoś tak ochoczo rzuca kur**ami i krzyczy, że za***ie, to się należy zastanowić, czy na pewno wybrało się dobrego partnera.

filing_images_ec4aa513a824.jpg

 

Takie banały pieprzy ten Grzesiak, że się kojarzy z takimi tanimi cytatami jak ten powyższy. Mieszanka utopijnych idei, absurdu i populizmu. W sumie większość tych coachów i ten ich cały biznes można podsumować w ten sposób.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Helena K. napisał:

Jedynie wyrażenie szczerej woli trwania w relacji może dać obraz jej jakości,

Vs

33 minuty temu, Helena K. napisał:

Miłości się nie tworzy, albo zaistnieje, albo nie (nie mylić z zakochaniem) jej zaistnienie nie jest zależne od deklaracji czy starań

To w końcu trzeba coś deklarować, wyrażać szczerą wole czy nie? 

I co Ty przez to rozumiesz. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.