Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

@Bruxa, znam i prawdę powiedziawszy jest trochę.

Wiadomo, zapewne były jakieś docierania (nie awantury, czy rzucanie garnkami ma się rozumieć :)).

 

I jak sięgam pamięcią zaczęłabym od dziadków, ze strony mamy, bo z ojca, to on sam go nie znał, zginą tragicznie jak miał 8 lat, a babcia nie wyszła ponownie za mąż i nie była z nikim i odpowiadała, że nie chce.

 

Jedne pary już odeszły, a te co są, są do początku do dziś razem.

U młodziutkich stażem małżeństw, nie wiadomo jak się potoczy.

 

Co zaobserwowałam?

Ano to, że jedno i drugie jest za sobą, to jakoś widać i czuć.

Nie wyczuwam między tymi param manipulacji między sobą, tak jakby każde swoją rolę znało. 

I tam raczej wybierał mężczyzna sobie kobietę, a ona odwzajemniła jego zaloty.

 

Ale najbardziej decydujący szczegółem, że te małżeństwa trwały i trwają, był - jest brak alkoholu lub śladowe.

Nawet w największych uroczystościach nie było takiego upojenia na umór.

Jeśli już się zdarzyło (tak zwanie od wielkiego dzwonu), to uroczystości typu wesela.

 

Chodzi o to, że głowa domu mężczyzna nie pił, a jeśli już, to był zachowany umiar, a kobiety tym bardziej. 

 

A tam gdzie małżeństwa się rozpadły i co żyją jak przysłowiowo pies z kotem zamieszkał alkohol.  

 

Jednym słowem - Alkohol - wróg.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie związek jest decyzją.

Nie ma znaczenia co i ile kto w niego wkłada. Dopóki chcemy to w nim jesteśmy a chcemy z przyczyn świadomych lub nie. Nie ma opcji jak dla mnie zrównoważyć zaanagażowanie. Znam związki bardzo różne i sam w różnych byłem, są fazy i natężenia, nie ma nic stałego.

Im większa świadomość własna tym związek jest szczęśliwszy ale niekoniecznie trwalszy. Koniec związku jest tym samym czym jego początek, to się po prostu dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror

Jesteś ogarnięty gość, więc nie muszę ci nic radzić. Ale może komu innemu się przyda, na tym twoim przykładzie:

 

Nigdy, ale to kurwa nigdy nic jej nie mów. Żyj swoim życiem, realizuj swoje cele, bądź szczęśliwy. I nie daj się złapać, obmyśl wszystko, zorganizuj, zaplanuj, dograj. Nie na żywioł! To ma być ten plus w twoim życiu, a nie powód, żeby się wpieprzyć w kłopoty i życie sobie komplikować.

 

A jeśli się wyda, to zaprzeczaj. Nawet jeśli cię złapie za chuja to mów, że to nie twój chuj. Wbrew faktom. Do końca i dłużej.

 

A jeśli ty ją złapiesz, to daj jej lekko odczuć, że wiesz i masz na to wywalone. Że odpuszczasz, że niech sobie też będzie szczęśliwa. Niech też sobie coś przeżyje. Przecież jej się nie wymydli. Nie drążyj. I nawet w takich okolicznościach nie daj po sobie poznać, że wdrożyłeś już jakieś rozwiązanie zapasowe. Nigdy, w żadnych okolicznościach do niczego się nie przyznawaj, nie triumfuj.

 

Można.

Chłopie, naprawdę wiele można. Tylko z głową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, KolegiKolega napisał:

 

A jeśli się wyda, to zaprzeczaj. Nawet jeśli cię złapie za chuja to mów, że to nie twój chuj. Wbrew faktom. Do końca i dłużej.

 

A jeśli ty ją złapiesz, to daj jej lekko odczuć, że wiesz i masz na to wywalone. Że odpuszczasz, że niech sobie też będzie szczęśliwa

Ja wysiadam z tego pociągu.

Ludzie sami na siebie ukręcają bat, bo tak wygodnie.

To jest chore.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

To nie jest brak lojalności. To potencjalny skutek decyzji, którą podjęła.

Dla mnie to brak lojalności. Na tym forum jest masa wpisów jak to kobiety zdradzają potajemnie a tu sam wpisujesz się w ten schemat. Dodatkowo jeszcze @KolegiKolega radzi Ci żeby to zatajać i kłamać. Ktoś tu się zachowuje jak baba :) .

Oczywiście to Twoje życie i zdradzaj ile chcesz ale nie pisz że jest to lojalne w stosunku do partnerki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, KolegiKolega napisał:

Nigdy, ale to kurwa nigdy nic jej nie mów. Żyj swoim życiem, realizuj swoje cele, bądź szczęśliwy.

Porada interesująca, ale nie pasuje do mnie. Nie zamierzam zdradzać, źle bym się z tym czuł. Nigdy nie zdradziłem i to się nie zmieni. Albo odbędzie się to oficjalnie, albo wcale :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror

Ok, zrobisz jak zechcesz, ale w takim wypadku doradzał bym ci: wcale.

 

Gdzieś tam są abstrakcyjne pojęcia takie jak: "Szczerość" i "Otwartość", a z drugiej strony realna, prawdziwa kobieta, z którą spędziłeś już spory kawał życia i która wiele dla ciebie znaczy. Pytanie kogo chcesz chronić? Kto ma nie cierpieć? Abstrakcyjne byty?

 

I gdzieś tam w tej układance jesteś jeszcze ty i twoje życie. Twoje jedno, jedyne życie i nie będziesz miał innego.

 

Otwarte związki na tym etapie życia nie działają. Samo złożenie takiej propozycji wprost jest już przekroczeniem Rubikonu - nie ma powrotu. To jest koniec - tylko odroczony. Ze wszystkimi złymi konsekwencjami końca dla obu stron.

 

Zrób tak, żebyś był w zgodzie z samym sobą. Nie wygrasz grając przeciw sobie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KolegiKolega napisał:

Ok, zrobisz jak zechcesz, ale w takim wypadku doradzał bym ci: wcale.

Kolega @Obliteraror raczej kompletnie nie potrzebuje Twoich rad. Ale miło widzieć Twoje starania i Ciebie - dojrzałego faceta na forum. ?

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mirek_handlarz_ludzmi

Brat @Obliteraror pisze w jasny, wyważony sposób i widać, że sobie poradzi. Bardziej dla innych piszę, którzy to też czytać będą.

 

Z kobietą, z którą lata temu zawarłeś urzędowy kontrakt na wyłączność, nie dojdziesz do porozumienia w sprawie czasowego rozluźnienia zasad tego kontraktu. A nawet jeśli ci się wydaje, że udało ci się wynegocjować "zgodę", to wiedz, że ta "zgoda" może zostać cofnięta w każdej chwili bez ostrzeżenia i poinformowania, ze skutkiem wstecz, jakby jej nigdy nie było. I ze wszystkimi konsekwencjami jakby tej "zgody" nigdy nie było.

 

Możesz też próbować walczyć z samym sobą, ale wtedy masz na przeciwko siebie potężnego przeciwnika - własną seksualność. Życie masz tylko jedno. Coś w tym życiu już osiągnąłeś: materialnie, w pracy, towarzysko. Masz już swoje lata. I teraz masz jeździć na ręcznym jak jakiś sztubak? To prowadzi do frustracji, niskiej samooceny, gniewu, agresji.

 

Jest też inne zakończenie tej historii - chyba najgorsze. Po prostu kiedyś sprawy pójdą na żywioł i jakoś tak samo się stanie. "To był wyjazd integracyjny, trochę byłem wstawiony, i wiesz, ta Marylka z sekretariatu, to ona mnie sama do jej pokoju wciągnęła". Naprawdę?

 

Czy zatem można zjeść ciastko i mieć ciastko?

Tak. W tej sytuacji można.

 

Ale najpierw trzeba wiedzieć co się chce dla siebie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.