Skocz do zawartości

Jakie macie libido i chęć na sex


efewcs

Rekomendowane odpowiedzi

Wydaje mi się, że mam zbyt wysokie. Seks raz dziennie czasem mnie zaspokaja, a czasem nie wystarcza i "łaszę się" do mężczyzny po kilku godzinach od nowa. 

Kiedyś myślałam o tym, żeby wybrać się do lekarza i poprosić o jakieś proszki czy inne suplementy, żeby przestało mi się tak chcieć, ale każdy z moich partnerów przy poruszaniu tego tematu odwodził mnie od tej myśli twierdząc, że to żaden problem, wręcz przeciwnie. 

Nie jest to absolutnie związane z tym, czy jestem z partnerem pół roku czy 5 lat, nieważne - zawsze bardzo lubiłam i potrzebowałam, żebyśmy często się kochali.

Co do pór dnia to nieszczególnie lubię od razu po przebudzeniu - jak dostanę 15 minut na odświeżenie się po spaniu to jak najbardziej, ale w innym przypadku mi niekomfortowo. A poza tym to wszystko jedno jaka jest godzina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy. 

Czy się z kimś aktualnie jest czy nie. 

Gdy się jest, to popęd jest większy, gdy nie, to jest niezwykle mały. Mi się praktycznie w ogóle nie chce, kiedy nie mam przy sobie mężczyzny. 

Wręcz się zastanawiałam, czy jest ze mną wszystko w porządku, ale na szczęście wszystko jest ok. 

Kiedy zamieszkałam z moim chłopakiem, to w ogóle mi się też nie chciało, za często miałam z nim kontakt i jego obecność zaczęła mnie wkurzać. 

Jak już się spotykam z moim byłym raz na jakiś czas, to wtedy mam największą ochotę, bo on inicjuje. Wystarczy, że mnie po biodrze pogłaszcze. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JoeBlue napisał:

to właśnie jest argument przeciwko wspólnemu zamieszkaniu, coś czego mężczyźni nie rozumieją, przynajmniej większość

Nie sądzę. 

Tak jest w przypadku tylko niektórych jednostek ceniących sobie "wolność". 

Ja np. nie lubię, jak mi ktoś zajmuje większość mojego życia.  

Wolę spędzać czas sama z sobą i czuję się wtedy najlepiej.  Dlatego wkurza mnie nadmiar znajomych, którzy cierpią na jakiś syndrom w postaci takiej, że nie potrafią ze sobą wytrzymać sam na sam. 

Ja mam swoje życie, a oni często marnują mój czas. Czy to na jakieś pierdolenie o niczym. 

Ja w sumie takiej potrzeby nie odczuwam, żeby ich tym raczyć. Aż wręcz sami mnie natarczywie wypytują.  Ani tego nie oczekuję, żeby być wysłuchana, ani nie pożądam tego, żeby kogoś wysłuchiwać, a jednak czuję się tym obarczana nieustannie. 

Gdyby mi w końcu dali spokój, to byłabym szczęśliwa, lecz nie mam serca, żeby im odmówić. 

 

 

Edytowane przez JudgeMe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, JudgeMe napisał:

Kiedy zamieszkałam z moim chłopakiem, to w ogóle mi się też nie chciało, za często miałam z nim kontakt i jego obecność zaczęła mnie wkurzać. 

 

 

W zasadzie to i mnie to dziwi, ale każdy ma swoje zdanie i co innego go wkurza. 

Jak zamieszkałam z moim to miałam odwrotnie, czułam coś w rodzaju ulgi, że wreszcie nie musimy spoglądać na zegarek, za ile wróci moja współlokatorka i czy zdążymy xD jedyną rzeczą, o jaką martwiłam się przed wspólnym zamieszkaniem było to, czy ja mu nie spowszednieję, bo nie ukrywamy - nie będę po mieszkaniu 24/7 chodziła w obcisłych ubraniach i pełnym makijażu, żeby mu się podobać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.