Skocz do zawartości

Spowiadam się


Mosze Red

Rekomendowane odpowiedzi

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce......................... stop kurwa to nie ten film.

 

Ta, więc dawno, dawno temu za siedmioma ................................. stop jebana kultura masowa na mózg mi się rzuca.

 

Jeszcze raz na na spokojnie: Dawno, dawno temu zaraz po obronie pracy magisterskiej urządziliśmy sobie pięcioosobową mocno zakrapianą imprezę, wypada nadmienić iż niektórzy uczestnicy nie stronili też od mocniejszych używek.

 

Wynajęliśmy domek wypoczynkowy w małej miejscowości, nieopodal jeziora ....... po trzech dniach ostrego picia, włączyła się nam tzw. ułańska fantazja. 

 

Jedna koleżanka poległa w boju i musiała odespać, więc zostawiliśmy ją w domku, asekuracyjnie stawiając wiaderko przy łóżku.

 

Kumpel przemieszczał się w owych czasach krwistoczerwoną audi 80. Zasiedliśmy do auta 3 samców i jedna samica.

 

Zaczęło się "niewinnie" buszowaliśmy po okolicznych wioskach drażniąc odrobinę lokalsów.  Poprzez nawoływanie ich świnek z okna samochodu za pomocą kwiczenia i chrumkania. W pewnym momencie tej miłej zabawy grupa lokalsów zebrała się, wsiadła do aut i zaczęła nas ganiać po okolicznych bezdrożach.

 

Po spektakularnym pościgu udało nam się zgubić ogon i przyczaić się na leśnej polanie, gdzie kontynuowaliśmy spożycie napojów wyskokowych.

 

Zastał nas zmierzch. Udaliśmy się do pobliskiej miejscowości na stację paliw w celu uzupełnienia płynów (nie tylko do auta).

 

Zaparkowaliśmy pod lasem z nowym zapasem piwa. Kumpel zaczął opowiadać że zawsze chciał mieć monster trucka. jak to faceci zapaliliśmy się do pomysłu, zaczęły się gadki co by było potrzebne itp. W pewnym momencie mówię na co czekać , pamiętasz mijaliśmy dzisiaj skład złomu może się znajdą jakieś części (nadmienię że była godzina 22 :lol: ).

 

Koleżanka mówi "jak wy dzisiaj załatwicie jakieś części do tego waszego monster trucka to ja pójdę topless po piwo". Trzech dobrze wypitych samców (w tedy jeszcze młodych i narwanych) taka obietnica zmotywowała odpowiednio.

 

Podjechaliśmy pod ten składzik złomu, oczywiście noc już, psy szczekają, wszystko zamknięte. No i koleżanka śmieje się i mówi że wiedziała że nic nie załatwimy.

Ja w stanie upojenia alkoholowego mówię "jak nie, jak tak". Przeszedłem kawałek wzdłuż ogrodzenia, pogrążając się w ciemności.

Ogrodzenie było z płyt żelbetonowych (takie jak za komuny często spotykało się np. wokół obiektów sportowych).

 

Podciągnąłem się przeskoczyłem ogrodzenie i..... pierwsza wpadka wpierdoliłem się w krzaki malin lub jeżyn po ciemku trudno było zidentyfikować. Efekty, które ogarnąłem później to pokaleczone ręce, nogi, tors, porwana koszulka. No ale byłem nieźle znieczulony. Przedarłem się przez krzaki i idę wzdłuż ogrodzenia widoczność jakiś metr. 

 

Błąkałem się tak z 3-4 minuty i patrzę leży opona wielka w pizdu, macam, duża , ciężka, trudno objąć. Myślę będzie w sam raz do monster trucka.

Przetoczyłem cholerstwo kawałek i z dużym wysiłkiem podniosłem i przewaliłem przez ogrodzenie, udałem się w ślad za moją zdobyczą.

 

Dotoczyłem cholerstwo do auta, kumple oczy w słup, koleżanka w śmiech. Mówię "będziesz zapierdalać po to piwo topless", ona bez cienia zmieszania "nie ma problemu, tylko powiedz mi jak to teraz zabierzecie". Nie bardzo było jak, do środka nie wejdzie, do bagażnika też nie. 

 

Znów się z nas nabija (mnie docelowo) "Jak to przewieziecie to nie dość że pójdę po to piwo to ci jeszcze loda zrobię". I w tym momencie kumpel błysną pomysłowością, wyją z bagażnika linkę, mówi "zarzucaj na dach', ja "ciężkie jest wgniecie się", on: "chuj z tym, zarzucaj". 

 

Zrobiłem jak mówił, opona na dachu, otworzyliśmy okna i przywiązaliśmy linką do dachu.

 

Mówię "czas zapłaty jedziemy po piwo". Z pełną pompą czerwone audi z wielką w chuj oponą na dachu podjechało na stację benzynową. Koleżanka wzięła kasę zdjęła sweter, koszulkę, stanik i bez słowa. Poszła po piwo przy szerokiej widowni złożonej z nas i lokalsów rozpijających browary pod cpnem. Kopary w dół. Poszła kupiła piwo , sprzedawcy ręce się trzęsły jak podawał  :lol:, wróciła do auta. I w tym momencie stało się.

 

Jeden z lokalnych się otrząsną "Kurwa to moja opona, złodzieje , łapać, łapać, zapierdolić!!!".

 

I tak rozpoczęła się kolejna brawurowa ucieczka przez pola i lasy.   

 

Powiodło się, dotarliśmy do naszej "dziupli" nad jeziorem. Wypiliśmy browary i zaliczyliśmy zgon. Następnego poranka obudziliśmy się zmieszani bardzo (koleżanka, która na samym początku przygody zaliczyła zwałkę doszła do siebie i oczywiście nie wierzyła nam w ani jedno słowo - do momentu aż wyszła na zewnątrz i zobaczyła podrapane, brudne audi z oponą na wgniecionym dachu).

 

Prysznic, śniadanie, klin.

 

Wraz z otrzeźwieniem przyszedł wyrzut sumienia. Doszliśmy do wniosku że wypadało by oponę oddać. Wróciliśmy pod złomowisko , patrzymy tam ten sam gość z cpnu + kilku orczyków (nie wiadomo pracownicy czy rodzina). Wysiadłem, odczepiłem oponę, doturlałem pod bramę, wróciłem się do auta, wyjąłem 4 piwa.

 

Lokalsi gęby rozdziawione, podchodzę do faceta, klepie w ramię i daję czteropak " to za wypożyczenie, oddaję bo nie pasowała do audi" i poszedłem sobie, kolesie byli jak zaklęci zero reakcji. Nasza koleżanka na do widzenia wychyliła się z auta i błysnęła im biustem.

 

Udaliśmy się w kierunku stolicy, w jednej z podwarszawskich miejscowości (jej rodzinnej) zostawiliśmy koleżankę (tą ze słabą głową).

Jedziemy dalej w kierunku wawy.

 

Koleżanka pyta czy wszystko pamiętam. ja mówię że tak, no ale zwalniam ją z drugiej obietnicy bo pijani oboje byliśmy.

 

Ona na to, "chyba nie wstydzisz się przy kolegach?", po czym dobrała mi się do rozporka i zrobiła loda podczas jazdy (tylne siedzenie), kumpel siedzący koło kierującego gapił się bezczelnie, ten który kierował co chwilę zapuszczał żurawia przez ramię, nie mógł zbytnio skupić się na prowadzeniu.

 

A później wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

 

Reasumując spowiadam się z tego iż będąc młody i głupi naraziłem swą przyszłość dokonując kradzieży, prowokując do bójki. Naraziłem wraz z kolegami nasze życie i zdrowie jeżdżąc po pijanemu. Wszystko po to żeby zobaczyć CYCKI.

 

Najbardziej żenujące jest to iż ZAJEBAŁEM UŻYWANĄ OPONĘ OD STARA (chuj wie czy była od stara, nie rozeznaję się na tych ciężarówkowych ogumieniach, no ale dobrze brzmi), stałem się pospolitym złodziejem.

 

Spowiadam się wam ze swego błędu młodości i upadku moralnego, wszystko to dla mglistej perspektywy popatrzenia na kobiece balony.   

  • Like 16
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia obudziła "demony przeszłości", odezwała się koleżanka z opowiadania (jeden z wspólnych znajomych link wysłał).

 

Nie mieliśmy kontaktu około 10 lat. Okazuje się iż mieszka w mieście +/- 80 km dalej, jest asesorem komorniczym.

 

Sobie troszkę powspominaliśmy :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie posiadam potomstwa (przynajmniej o żadnym nie wiem), pogratuluj tacie, widocznie wielkie umysły działają podobnie w kryzysowych sytuacjach ^^

 

I przytocz opowieść taty, może się okazać że wypłyną jakieś schematy zachowań, o które jeszcze gatunku ludzkiego nie podejrzewałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.