Skocz do zawartości

Panowie, jest sprawa


Rekomendowane odpowiedzi

16 godzin temu, osa napisał:

A mężczyzna zdradzający jest zaraz spalony? A może to leży w naszej naturze?

Nie o to chodzi czy to leży w naturze, bo nie jesteśmy zwierzętami, by kierować się tylko instynktem.

A przynajmniej, aspirujemy do wyższych celów niż zwierzęta... czy te przypadki, kierujących się instynktem kobiet i mężczyzn.

To, czy kierujących się instynktem, jest więcej kobiet czy mężczyzn - nie wiem. W obie strony, jest to dla mnie taki sam - wybór danego osobnika. Jego/Jej wybór.

 

Wprost inaczej, ja w takiej sytuacji myślałbym już nie nawet o tym, co której Pani naobiecywałem, tylko o tym, co JA poświadczam MOIM słowem honoru.

Chodzi mi o bycie w zgodzie z samym sobą.

Dlatego albo nie daję żadnej Pani monopolu; a jeśli daję monopol - to SWOJEGO słowa nie łamię.

Jak powiem 60-letniej sprzedawczyni w sklepie, że doniosę brakujące dziesięć groszy - to idę i przynoszę, bo nie liczy się wartość reszty, ale wartość mojej obietnicy, mojego słowa.

Natomiast jest to tylko i wyłącznie moja opinia - moja droga - moja wskazówka postępowania w zgodzie z samym sobą.

 

16 godzin temu, osa napisał:

Tak, jestem zdumiony że to wywnioskowałeś. Bez ojca wychowywała się, pozatym rodzina w miarę normalna, na święta mieliśmy kontakt parę razy do roku, zwyczajni ludzie.

Przemyśl stosunki rodzinne jej braci/sióstr - czy też panuje tam atmosfera "recepcjonistki w hotelu".

14 godzin temu, osa napisał:

Niewiem tylko, czy w domu, czy jednak próbować ja na ten spacer wyciągnąć.

Jeśli już chcesz wybrać tą drogę - bezpośrednią, to zadbaj o miejsce publiczne (kawiarnia itd) - gdzieś gdzie Pani będzie czuła się bezpieczniej, w sensie że będzie mogła wstać i wyjść. To zwiększy szansę, że parę rzeczy usłyszysz od niej szczerze.

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie. Jestem po rozmowie.

Zacznę może od tego, że na początku powiedziałem, żebyśmy wyszli porozmawiać, zwłaszcza że była okazja, bo była u niej koleżanka z dzieckiem swoim i mogła przypilnować dzieci. Powiedziałem lekkim tonem, żeby założyła coś ładnego, bo dawno nie wychodziliśmy, ale ona ubrała na to co miała na sobie (czyli domowe ubranie) kurtkę i buty i czeka. To ja tez się ubrałem i wyszliśmy, po drodze nic nie mówiliśmy oprócz jakichś bzdur dotyczących wyglądu okolicy. W kawiarni była dość zestresowana na początku i unikała wzroku. Więc zacząłem pytać, jak sobie radzi, jak się czuje etc., czy mam bardziej pomagać, ale na wszystko odpowiadała, że bardzo dobrze u niej i pomocy nie potrzebuje. Pytałem, jak się jej układa w życiu osobistym, czy kogoś ma, ale od razu odpowiedziała, że nikogo nie chce i to ostatnie o czym myśli. Trochę zgubiłem wątek i nie do końca wiedziałem, jak zapytać wprost, ale ona zapytała pierwsza o to, po co tu jesteśmy. Powiedziałem, że chciałbym spróbować jeszcze raz ze względu na dzieci i że za nią tęsknię. I po chwili ciszy mówi, ze się tego spodziewała i usłyszałem chyba najdłuższy monolog w życiu. Żeby nie było, grzeczna była, żadnych ataków, to było powiedziane dość zimno.

 

Powiedziała, że mój powrót jest niemożliwy, bo jej zdaniem zostawiłem ją w najtrudniejszym momencie życia po wielu latach, gdy ona mnie wspierała zawsze. No to jest niestety prawda, że zawsze była wsparciem i nie mogę się nie zgodzić. Wypomniała mi, że nie miała nikogo do pomocy i sama była chora i przemęczona. Że straciła do mnie serce, bo nikt nigdy jej tak nie potraktował. Że mogę dla niej nie istnieć, znosi mnie tylko ze względu na dzieci, ale i o nie się boi, bo jestem narcyz i socjopata. To nie wytrzymałem i wszedłem jej w słowo, że mogła mi mówić takie rzeczy wcześniej, że potrzebowałem też bliskości i czułości, że czułem się odrzucony, a przecież gdybym był skrzywiony psychicznie jak mówi, to bym nie potrzebował od niej takich rzeczy, jak bliskość.. To ona mi zaczęła wypominać jakieś stare dzieje, że jak dziecko miało dwa miesiące, to chlałem z kumplami. wyjechałem na dwa weekendy, fakt, ale po wcześniejszych ustaleniach z nią, pytałem kilka razy, czy sobie poradzi. Obkupiłem i pytałem czy czegoś jeszcze potrzeba na ten czas. Powiedziała też, co mną zatrzęsło, że wolałaby umrzeć, niż być z powrotem ze mną, bo jej nie powiedziałem o nowej pani, gdy się rozstawaliśmy i wystawiłem ją na pośmiewisko. No nie powiedziałem, głupi by powiedział, raz, że mogłem się spodziewać, jak zareaguje, dwa, nie chciałem jej denerwować, bo i tak już była nerwowa i szczerze mówiąc bałem się, że zacznie pogrywać dziećmi. Wypomniała mi wyjścia wieczorne z domu i rozmowy przez internet, tylko mówiła, że wtedy nie rozumiała, co się dzieje, a potem dopiero dodała dwa do dwóch. Złośliwie zapytała, czy nowa pani sie zgodzi, żebym ją z dnia na dzień zostawił i żebym się zastanowił, jak traktuję ludzi. I w ogóle masę jakichś drobnostek powyciągała nie wiadomo po co, że nic o niej nie wiem, o jej charakterze ani rodzinie nawet, bo mnie ludzie nie interesują oprócz mnie samego, jakieś takie bzdury, gdyby mnie nie interesowali, to bym wyjechał i w ogóle się nie interesował nią ani dziećmi i nie byłoby tego spaceru. Że rozpowiadałem obcym ludziom o jej problemach po porodzie. Że jak przyjechała jej matka, to się nie zachowywałem jak trzeba, bo nie wniosłem jakiejś walizki na piętro i byłem opryskliwy. Że się wtedy przed rozstaniem w ogóle nie interesowałem dziećmi, a to jest ochydne kłamstwo, bo zawsze się interesowałem i interesuję, dzieci są dla mnie najważniejsze. Powiedziała, że to podłość, że śmiem pytać o takie rzeczy, że to jej wyłącznie dobra wola, że mi tłumaczy jak dziecku, co się stało i wtedy miałem dość już tego wylewu i po prostu wyszedłem z lokalu. Ja rozumiem, że nie byłem święty, ale po takim czasie taka pamiętliwość to mnie zmroziła. Żeby nie było, ja ją rozumiem, że może być o coś zła, ale żeby rozkładać to na takie czynniki pierwsze po takim czasie, to dobrze się stało, że nie przy dzieciach rozmowa się odbyła i za podpowiedź Wam dziękuję, Panowie.

 

Trochę ochłonąłem, bo w pierwszej chwili chciałem jechać do domu, ale poczekałem aż wyjdzie z lokalu i chciałem ją odprowadzić do domu, bo ciemno. Powiedziała, że nie ma ochoty, żebym dał jej spokój i poszła. Nie odzywała się jednak przez ten cały czas z nienawiścią, raz może z ironią, a przez cały czas jak robot, zupełnie bez emocji, co mnie bardzo zdziwiło, być może udaje jednak, bo normalnie wcześniej była zupełnie inna, roześmiana, wszędzie jej było pełno, energiczna, więc zachowywala się jak ktoś obcy, nie znam jej takiej.

 

Widzę więc, że ona zadawnione jakieś urazy ma do mnie skoro tak szczegółowe wyrzuty padły, tylko je ukrywała. Nie wiem, czy dobrze się stało. Wiem już jednak, na czym stoję.

 

Niewiem dlaczego tak jest, ale do obecnej pani czuję coraz większe obrzydzenie i nie chce mi się nawet na nią patrzeć. Bo trochę też wykorzystała wtedy chwilę mojej słabości, i jak sobie prześledziłem pocżątek znajomości, to próbowała coś tam materialnie ugrywać, ale zdusiłem w zarodku i nie było już póżniej tematu. Na razie tu nie podejmę żadnych kroków, bo jako taka stabilność i porozumienie jest.

 

Ogólnie czuję się zdołowany bardzo, że tak mnie potraktowała. Nie wiem, co dalej robić. Z dziećmi się będę oczywiście widywał tak jak do tej pory. Ale wszystkiego dziś mi się odechciało.

Dziękuję Braciom za wszystkie rady i wskazówki, mimo że czasem dosadne, dużo mi dały do myślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, osa napisał:

Widzę więc, że ona zadawnione jakieś urazy ma do mnie skoro tak szczegółowe wyrzuty padły, tylko je ukrywała.

 

1 godzinę temu, osa napisał:

Ogólnie czuję się zdołowany bardzo, że tak mnie potraktowała.

Naprawdę cię to dziwi? Serio nie widzisz związku przyczynowo skutkowego pomiędzy twoim zachowaniem kiedyś, obecnym zachowaniem twojej żony i  etapem życia  na jakim jesteś? 

 

1 godzinę temu, osa napisał:

Nie wiem, czy dobrze się stało. Wiem już jednak, na czym stoję.

Zapytałeś, pogadałeś, wiesz na czym stoisz. Parę osób w tym ja przedstawiało ci, że to raczej dobrze się nie skończy. Scenariusz się ziścił.  To, że ludzie nie rozmawiają o uczuciach nie oznacza, że ich nie ma, one się tylko akumulują w nich... Jak widać twojej byłej żonie potrzeba było tego katalizatora, aby je z siebie wywalić, powiedziała ci trochę gorzkich słów i chyba miała do nich prawo. 

 

1 godzinę temu, osa napisał:

do obecnej pani czuję coraz większe obrzydzenie i nie chce mi się nawet na nią patrzeć. Bo trochę też wykorzystała wtedy chwilę mojej słabości, i jak sobie prześledziłem pocżątek znajomości, to próbowała coś tam materialnie ugrywać,

Stary wybierz się do tego terapeuty, serio... Póki co wydajesz się być człowiekiem, który niewłaściwość potrafi odnaleźć tylko w zachowaniu innych względem siebie, ale nie odwrotnie... 

 

1 godzinę temu, osa napisał:

Z dziećmi się będę oczywiście widywał tak jak do tej pory. Ale wszystkiego dziś mi się odechciało.

Dziękuję Braciom za wszystkie rady i wskazówki, mimo że czasem dosadne, dużo mi dały do myślenia.

Powodzenia na dalszej drodze życia. A życie dorosłego człowieka ma to do siebie, że ponosi się konsekwencje swoich zachowań i wyborów, nawet jeżeli nie zawsze jesteśmy świadomi tego, jak odbierają je inni ludzie. 

 

 

 

Edytowane przez Tyson
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, osa napisał:

i wtedy miałem dość już tego wylewu i po prostu wyszedłem z lokalu.

 

Zadając jej te pytanie, musiałeś się liczyć z takim ryzykiem. Wyjście w trakcie rozmowy, no kurwa identycznie jak moja była, jak rozdwydrzona baba.

 

Chłopie, po tym poście terapeuta aż się prosi. 

 

Na pocieszenie Ci dodam, że Twoja była jest naprawdę inteligentną kobietą. W sumie to mi jej szkoda. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, osa said:

Ja rozumiem, że nie byłem święty, ale po takim czasie taka pamiętliwość to mnie zmroziła

 

Moim zdaniem chyba nie widzisz skali krzywdy tego co zrobiłeś żonie.

 

To nie jest tak, że cię oceniam - miałeś prawo odejść. Nikt nie jest własnością drugiego człowieka. Odszedłeś to odszedłeś. Tobie się jednak wydaje, że "nic wielkiego się nie stało" i można było wrócić. Dobrze, że była żona powiedziała ci prawdę czym dla niej było twoje odejście i kim dla niej teraz jesteś. 

 

Mam nadzieję, że rozmowa z nią pozbawiła cię złudzeń co do powrotu. Ona poprostu cię szczerze nienawidzi, tylko nie okazuje tego przy dzieciach. To dużo. Nie każda tak umie. Daj spokój byłej zonie, bo zacznie dziećmi grać a pisałeś że kontakt masz z nimi dobry. 

 

Dobrze że opisałeś spotkanie w kawiarni. Ciekawa historia. 

 

 

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

7 godzin temu, Tyson napisał:

Scenariusz się ziścił. 

Oczywiście to było do przewidzenia.

7 godzin temu, Tyson napisał:

Stary wybierz się do tego terapeuty, serio... Póki co wydajesz się być człowiekiem, który niewłaściwość potrafi odnaleźć tylko w zachowaniu innych względem siebie, ale nie odwrotnie... 

Socjopatą może nie jest ale narcyzm jest wysoce prawdopodobny. 

Teraz zrzuca winę na kochankę, że go wykorzystała. No jest to po prostu komicze. Widzę małego chłopca zamkniętego w ciele dorosłego mężczyzny.

 

Rada z terapeutą jak najbardziej trafna, niedojrzałość widać jak na dłoni.

7 godzin temu, Tyson napisał:

Powodzenia na dalszej drodze życia. A życie dorosłego człowieka ma to do siebie, że ponosi się konsekwencje swoich zachowań i wyborów, nawet jeżeli nie zawsze jesteśmy świadomi tego, jak odbierają je inni ludzie. 

Też życzę powodzenia, większej refleksji nad swoim życiem i pozbierania tego pierdolnika w głowie do kupy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.02.2020 o 12:59, RealLife napisał:

Poczytaj na necie o seksie po zdradzie - całymi miesiącami/latami trwa odblokowanie się aby dopuścić do siebie partnera. Piszą o tym kobiety, które zdecydowały się przyjąć męża z powrotem. 

Może ktoś to rozwinąć? co blokuje, dlaczego blokuje? Sam jestem ciekawy, a dla innych też ciekawa lekcja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie. Ja poczytałem wcześniej w internecie podobne historie, tyle że od strony kobiety, bo chciałęm wiedzieć, czego się spodziewać po rozmowie. I jak wpiszesz zdanie "zostawił mnie z małym dzieckiem" to wyskakują setki historii. Więc nie dam sobie wmówić, że jestem jakiś najgorszy, bo to jest na porządku dziennym. Takie rzeczy się zdarzają i wiadomo, że rozstanie nie przebiega miło. Takich mężczyzn jak ja jest wiele i chyba nie uciekają bez powodu. Wiem, że źle się stało, ale takie jest życie. Każdy ma prawo spróbować od początku. Wiem, że nie mogę do żony teraz wrócić, ale może kiedyś. 

  • Haha 3
  • Zdziwiony 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, MMorda said:

Może ktoś to rozwinąć? co blokuje, dlaczego blokuje? Sam jestem ciekawy, a dla innych też ciekawa lekcja.

 

Jeśli pytasz co blokuje kobietę przed dopuszczeniem do siebie męża po zdradzie to relacja @osa z kawiarni dobrze przedstawia sytuację co taka kobieta myśli i czuje. Żal, złość, poczucie krzywdy, czasami chęć zemsty, brak poczucia bezpieczeństwa, brak zaufania, duży uraz - to powoduje że tak ciężko pójść do łóżka ponownie.

 

Od strony zdradzającego mężczyzny to są dwie opcje:

- jeśli kochanka okazała się gorsza od żony to nie ma większego problemu z seksem z żoną.

- jeśli jednak kochanka jest lepsza (nie chodzi o seks ale ogólnie o całokształt) to już się nie chce wracać do tego co było w domu a jeszcze jak dojdzie zakochanie to na żonę nie chcesz spojrzeć a seks jeśli się już zdarzy nie daje więcej przyjemności niż masturbacja. 

 

Takie są moje osobiste doświadczenia.

 

Ps. Jeszcze jest opcja gdy mąż zastał zdradzony a żona chce iść do łóżka  - mogę sobie wyobrazić że tutaj przeszkodą jest złość, upokorzenie, wyobrażanie sobie co robiła z innym, brak szacunku do niej, chętniej by człowiek napluł jej w twarz niż wyruchał. Myślę że to coś w tym stylu.

Edytowane przez RealLife
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, osa napisał:

Więc nie dam sobie wmówić, że jestem jakiś najgorszy, bo to jest na porządku dziennym

Odnosisz wrażenie, że ktoś ci to wmawia? Ja przyznam szczerze nie zauważyłem tu tego. 

 

51 minut temu, osa napisał:

Takie rzeczy się zdarzają i wiadomo, że rozstanie nie przebiega miło. Takich mężczyzn jak ja jest wiele i chyba nie uciekają bez powodu.

Nigdy związki nie rozpadają się bez powodu. Zaryzykuję też tezę, że bardzo rzadko związki rozpadają się wyłacznie z powodu winy jednej ze stron, z reguły obie mają coś za uszami. 

 

52 minuty temu, osa napisał:

Każdy ma prawo spróbować od początku.

Spróbowałeś i chyba nie wyszło tak jak sobie wyobrażałeś. Ale twoje życie się nie kończy, masz 43 lata i przed sobą jeszcze kawał życia, zatem wszystko jeszcze może cię spotkać.

Ale napewno łatwiej będzie ci stworzyć szczęśliwy związek, jeśłi będziesz wiedział dlaczego poprzednie się rozpadły i jaki w tym był twój udział. Krótko mówiąc sens ma wyciąganie wniosków z własnych błędów i uczenie się na nich. Do tego jest potrzebna świadomość, do zdobycia której cię szczerze namawiam ja i parę innych osób na tym forum. 

 

Jeszcze raz, powodzenia. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, osa said:

Panowie. Ja poczytałem wcześniej w internecie podobne historie, tyle że od strony kobiety, bo chciałęm wiedzieć, czego się spodziewać po rozmowie. I jak wpiszesz zdanie "zostawił mnie z małym dzieckiem" to wyskakują setki historii. Więc nie dam sobie wmówić, że jestem jakiś najgorszy, bo to jest na porządku dziennym. Takie rzeczy się zdarzają i wiadomo, że rozstanie nie przebiega miło. Takich mężczyzn jak ja jest wiele i chyba nie uciekają bez powodu. Wiem, że źle się stało, ale takie jest życie. Każdy ma prawo spróbować od początku. Wiem, że nie mogę do żony teraz wrócić, ale może kiedyś. 

Beka, czyli to że jest więcej takich jak ty jest dla Ciebie pocieszeniem? Tłumaczysz się jak moja 10 letnia córka - bo Agatka też dostała 3... Określenie 'Mentalne dziecko' pasuje do Ciebie idealnie. Koledzy ładnie napisali że masz osobowość narcystyczną, dodatkowo słabo u Ciebie z empatią . Nawet nie potrafisz Sobie wyobrazić co czuła Twoja żona gdy ją zostawiłeś z dzieciakiem i zmyłeś się do innej...  Widzisz, wielu z nas w tym ja też byli poddani przymusowej abstynencji sexualnej po porodzie, wiem jakie to jest frustrujące bo sam nie zaznałem sexu przez jakieś 5 miesięcy, z tym że ja zamiast uciekać do innej porozmawiałem z żoną, trochę czasu mineło i było lepiej z miesiąca na miesiąc.

Oświecę Cię, nigdy już nie wrócisz do żony - to co zrobiłeś dyskfalifikuje Cię w jej oczach zupełnie, uwierz mi nie pozostało w niej nic, jesteś jej obojętny, jak przechodzień na ulicy, dlatego całe wasze rozstanie przebiegło tak spokojnie.

Nie oceniam Cię, ale poważnie zastanów się nad terapią bo bez tego jakość Twojego życia się nie polepszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.02.2020 o 13:56, osa napisał:

Mam 43 lata, z żoną rozstałem się w 2017, mamy dwójkę dzieci. Powód rozstania niestety był taki, że żona zaczęła mnie lekceważyć, zero seksu, czegokolwiek. Córka miała wtedy cztery miesiące.

Jak było przy pierwszym dziecku? Bo chyba nikt o to nie pytał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Maho napisał:

Beka, czyli to że jest więcej takich jak ty jest dla Ciebie pocieszeniem? Tłumaczysz się jak moja 10 letnia córka - bo Agatka też dostała 3... Określenie 'Mentalne dziecko' pasuje do Ciebie idealnie. Koledzy ładnie napisali że masz osobowość narcystyczną, dodatkowo słabo u Ciebie z empatią . Nawet nie potrafisz Sobie wyobrazić co czuła Twoja żona gdy ją zostawiłeś z dzieciakiem i zmyłeś się do innej...  Widzisz, wielu z nas w tym ja też byli poddani przymusowej abstynencji sexualnej po porodzie, wiem jakie to jest frustrujące bo sam nie zaznałem sexu przez jakieś 5 miesięcy, z tym że ja zamiast uciekać do innej porozmawiałem z żoną, trochę czasu mineło i było lepiej z miesiąca na miesiąc.

Oświecę Cię, nigdy już nie wrócisz do żony - to co zrobiłeś dyskfalifikuje Cię w jej oczach zupełnie, uwierz mi nie pozostało w niej nic, jesteś jej obojętny, jak przechodzień na ulicy, dlatego całe wasze rozstanie przebiegło tak spokojnie.

Nie oceniam Cię, ale poważnie zastanów się nad terapią bo bez tego jakość Twojego życia się nie polepszy.

Panowie z całym szacunkiem ale nawet tu na forum czytałem kilka histori, że brat się zastanawiał nad wyborem kobiety, bo miał dwie opcje, albo inny pisał, że mieszka z jedną, a kocha drugą, albo niektórzy Panowie też przyznawali że zdradzili i są po rozstaniu i nawet alimenty na dzieci nie chcą płacić albo nie chcą kontaktu z dziećmi. Albo obrażają byłą żonę, czego ja nie robię. Także ja nie jestem wyjątkiem.

 

15 minut temu, Januszek852 napisał:

Jak było przy pierwszym dziecku? Bo chyba nikt o to nie pytał.

Przy pierwszym dziecku nie było problemów z seksem po porodzie dlatego że żona nie miała komplikacji, a przy drugim twierdziła, że wystąpiły.

 

3 godziny temu, Tyson napisał:

Odnosisz wrażenie, że ktoś ci to wmawia? Ja przyznam szczerze nie zauważyłem tu tego. 

 

Nigdy związki nie rozpadają się bez powodu. Zaryzykuję też tezę, że bardzo rzadko związki rozpadają się wyłacznie z powodu winy jednej ze stron, z reguły obie mają coś za uszami. 

 

Spróbowałeś i chyba nie wyszło tak jak sobie wyobrażałeś. Ale twoje życie się nie kończy, masz 43 lata i przed sobą jeszcze kawał życia, zatem wszystko jeszcze może cię spotkać.

Ale napewno łatwiej będzie ci stworzyć szczęśliwy związek, jeśłi będziesz wiedział dlaczego poprzednie się rozpadły i jaki w tym był twój udział. Krótko mówiąc sens ma wyciąganie wniosków z własnych błędów i uczenie się na nich. Do tego jest potrzebna świadomość, do zdobycia której cię szczerze namawiam ja i parę innych osób na tym forum. 

 

Jeszcze raz, powodzenia. 

 

 

Dziękuję za mądre i wyważone słowa, za wsparcie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Januszek852 napisał:

Rozmawialeś z nią w ogóle na ten temat? tzn. czy mówiłeś jej, że czujesz się olewany, odstawiony na boczny tor?

Tak prawie codziennie, a ona jak mantrę, że ma trójkę dzieci a nie dwójkę, że nie nadąża, że przy małej nie pomagam, że nie ma siły po porodzie się wszystkim zajmować, a ja sobie wyjeżdżam. Że nie może, bo ją coś ciągle boli, niewiem czy po czterech miesiącach jeszcze może boleć, się nie spotkałem z czymś takim. To było na krótko przed rozstaniem. Dwa razy wyjechałem na parę dni, no nie mówię, były tam też koleżanki (ale tylko koleżanki, nic tam się nie działo, moja obecna pani też, ale byliśmy wtedy na stopie koleżeńskiej) i ona wiedziała, że były, dlatego się tak denerwowała jak wyjeżdżałem, ale nic tam nie zaszło. Ale zapewniłem wszystko żeby nie musiała do sklepu chodzić. W domu i tak nadążyla wszystko robić, bo jak przychodziłem to było wszystko zrobione, więc to trochę przesada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@osa zaakceptuj ten stan rzeczy. Walka z tym wszystkim już nie ma sensu. Ja wiem, że jesteś w fazie zaprzeczenia, ale im szybciej z tego wyjdziesz, tym lepiej. Terapeuta pomoże.

 

Żonę przeproś. Jeśli jesteś katolikiem to idź do spowiedzi (to bardzo ważne - i mówię to jako agnostyk. ważne też, żeby spowiedź była szczera).

 

Przed Tobą reszta życia. Ten epizod już jest zamknięty.

Edytowane przez leto
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, osa napisał:

wolałaby umrzeć, niż być z powrotem ze mną, bo jej nie powiedziałem o nowej pani, gdy się rozstawaliśmy i wystawiłem ją na pośmiewisko

Aha... więc opinia otoczenia jest dla niej ważniejsza niż dobro dzieci, czy Osy...

16 godzin temu, osa napisał:

że nic o niej nie wiem, o jej charakterze ani rodzinie nawet

Prawdę tutaj powiedziała. Dodatkowo, nie rozumiesz jak jej przeszłość (i problemy) wpływa na jej decyzje dzisiaj.

16 godzin temu, osa napisał:

to jej wyłącznie dobra wola, że mi tłumaczy jak dziecku, co się stało

"Ona ma trójkę dzieci a nie dwójkę". Rozbita rodzina, Pani opiekowała się rodzeństwem.

Z zewnątrz, doskonale widać dlaczego się "spotkaliście".

8 godzin temu, RealLife napisał:

Ona poprostu cię szczerze nienawidzi

Chyba nie... Kobieta która szczerze nienawidzi, nie ogranicza się do logiki, wtedy wybuchają emocje.

Problem w tym, że ona też nigdy @osa nie kochała, tak jak powszechnie rozumie się miłość.

Ona może sobie mówić, że kochała - ale ona też ma problem, charakterystyczny rys DDRR.

5 godzin temu, osa napisał:

jak wpiszesz zdanie "zostawił mnie z małym dzieckiem" to wyskakują setki historii

Oczywiście, a wszystkie prawdziwe. Ile z nich wprost mówi, "zrobiłam sobie dziecko, żeby żyć z alimentów frajera"? Albo "zostawił mnie z małym dzieckiem, bo testy DNA pokazały, że to nie jego?"

5 godzin temu, osa napisał:

to jest na porządku dziennym. Takie rzeczy się zdarzają

Powszechność zjawiska nie jest żadnym powodem, by je akceptować.

 

Sumując: było, minęło, i się nie wróci.

Dla Ciebie - przestań rozpamiętywać co było, nie żyj przeszłością. Dziś jest jak jest, i na tym stoisz; i z tego możesz budować dalej.

Dla Niej - za bardzo jest wczepiona w swoją dysfunkcyjną rodzinę, szczególnie w (złą) więź z matką. Jest spora szansa, że wychowa dzieci na przeciwległą wersję tego, co było jej udziałem. Ona miała za dużo emocji, więc wychowa ludzi nie przystosowanych i nie rozumiejących ich.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osa - mówiąc po ludzku, zjebałeś z tą zdradą. Racjonalizowanie tego jest słabe. Nie patrz na to, że inni też zdradzili, tylko zastanów się, czy to było na miejscu. Nie było. Reakcja gówniarska i tyle.

 

Natomiast reakcja Pańci jest co najmniej dziwna - kobieta trzyma ramę lepiej od zatwardziałego redpillowca. Zero emocji, wszystko przemyślane i przeanalizowane. Mi to wygląda raczej na taki cichy, wewnętrzny gniew, że śmiałeś pokrzyżować perfekcyjny plan, w którym dajesz jej dwójkę dzieci i zostajesz ograniczony do roli ojca i bankomatu, bo wszelkie uczucia już dawno minęły. Wskazuje na to ta słaba racjonalizacja z walizką i matką - serio, kto zdradzony przez najbliższą osobę będzie myślał o jakiejś bzdurze o noszeniu walizki? Tyle w tym emocji, co w teletubisiach.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, leto napisał:

Żonę przeproś. Jeśli jesteś katolikiem to idź do spowiedzi (to bardzo ważne - i mówię to jako agnostyk. ważne też, żeby spowiedź była szczera).

Przepraszałem już i mówiłem, że mi przykro, że tak się stało. Nie chodzę do kościoła.

 

Teraz, Kespert napisał:

Aha... więc opinia otoczenia jest dla niej ważniejsza niż dobro dzieci, czy Osy...

Prawdę tutaj powiedziała. Dodatkowo, nie rozumiesz jak jej przeszłość (i problemy) wpływa na jej decyzje dzisiaj.

"Ona ma trójkę dzieci a nie dwójkę". Rozbita rodzina, Pani opiekowała się rodzeństwem.

Z zewnątrz, doskonale widać dlaczego się "spotkaliście".

Chyba nie... Kobieta która szczerze nienawidzi, nie ogranicza się do logiki, wtedy wybuchają emocje.

Problem w tym, że ona też nigdy @osa nie kochała, tak jak powszechnie rozumie się miłość.

Ona może sobie mówić, że kochała - ale ona też ma problem, charakterystyczny rys DDRR.

Oczywiście, a wszystkie prawdziwe. Ile z nich wprost mówi, "zrobiłam sobie dziecko, żeby żyć z alimentów frajera"? Albo "zostawił mnie z małym dzieckiem, bo testy DNA pokazały, że to nie jego?"

Powszechność zjawiska nie jest żadnym powodem, by je akceptować.

 

Sumując: było, minęło, i się nie wróci.

Dla Ciebie - przestań rozpamiętywać co było, nie żyj przeszłością. Dziś jest jak jest, i na tym stoisz; i z tego możesz budować dalej.

Dla Niej - za bardzo jest wczepiona w swoją dysfunkcyjną rodzinę, szczególnie w (złą) więź z matką. Jest spora szansa, że wychowa dzieci na przeciwległą wersję tego, co było jej udziałem. Ona miała za dużo emocji, więc wychowa ludzi nie przystosowanych i nie rozumiejących ich.

 

Nie do końca, nie pisałem tak, ona się wychowywała bez ojca, ale opiekować się nie musiała nikim. Z matką ma relacje dobre, poprawne. Nie widywaliśmy się często, ale tam nie mówiła o żadnych problemach, tylko żę ojciec odszedł od rodziny, jak ona miała 18 lat. Z przyczyn materialnych chyba, nie wnikałem. Ma starszego brata, w moim wielu. Opinia otoczenia raczej nie jest dla niej ważna, raczej chodziło o to, że była zła na mnie i wspólnych znajomych, którzy wiedzieli o zdradzie, a nikt jej nic nie powiedział przez dość długi czas, ale ja ich o to prosiłem. Że się wszyscy wspólnie bawiliśmy jak ona siedziała w domu. Ale jej proponowałem, czy chce gdzieś wyjść odpocząć, to nie.

Myślisz, że to co się stało to jej wina dlatego, że nie potrafiła kochać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, leto napisał:

Żonę przeproś. Jeśli jesteś katolikiem to idź do spowiedzi (to bardzo ważne - i mówię to jako agnostyk. ważne też, żeby spowiedź była szczera).

Toś mnie zaskoczył. 

Takie słowa z ust osoby niezaangażowanej, ciekawe.

 

Bardzo dobra rada.

Przeprosiny to uwolnienie się samemu od pewnego ciężaru, to też dowód panowania nad ego- niezbędne w  budowaniu świadomości.

Spowiedź, oprócz funkcji religijnych, ma też podobną wartość, pomaga się otwierać, łamać ego.

A żeby cokolwiek z sobą zrobić, trzeba się otworzyć.

56 minut temu, Kespert napisał:

Z zewnątrz, doskonale widać dlaczego się "spotkaliście".

Napisane dosyć enigmatyczne, mogło nie dotrzeć. 

@osa

Poczytaj o schematach, w jakie ludzie wpadają w relacjach. 

Jak się dobierają pod kątem tych schematów i braków emocjonalnych. 

Tutaj rzeczywiście to widać.

Ty dajesz wyraz mentalnego i emocjonalnego dziecka, skupionego niemal wyłącznie na swoich potrzebach, ona kogoś takiego potrzebowała by realizować swój schemat. 

Kiedy 'mama' przestała się Tobą interesować, poszukałeś innej 'mamy'.

Kiedy obecna nie chce spełniać już tej roli, chcesz wrócić do kobiety o której wiesz, że możesz to ponownie dostać.

 

36 minut temu, Januszek852 napisał:

Mi to wygląda raczej na taki cichy, wewnętrzny gniew, że śmiałeś pokrzyżować perfekcyjny plan, w którym dajesz jej dwójkę dzieci i zostajesz ograniczony do roli ojca i bankomatu, 

Za dużon forum się naczytałeś.

Kobieta ma prawo mieć swoje emocje, niezły numer jej wywinął osa.

Ma problem w ich wyrażaniu, ta rozmowa była katalizatorem, który otworzył tamę. 

Wylało się, razem z nieistotnymi szczegółami typu walizka. 

To są silne emocje, nie szukaj tu logiki.

 

@osa wyjście w trakcie jej monologu było dużym błędem. 

Zachowałeś się kolejny raz w sposób, by uniknąć dyskomfortu, uciekłeś.

 

Kiedy coś spierdolisz, a kobiecie wywala bezpieczniki, masz być jak skała i wziąć na klatę tę falę sztormową.

Gdybyś został, dał jej wybrzmieć, uprawomocnił jej emocje, pod koniec rozmowy miałbyś inną kobietę - tak to działa. 

Ta rozmowa przebiegała bardzo dobrze- kobieta się otworzyła, dawała upust emocjom. Gdybyś miał więcej doświadczenia, jej efekt mógł być zupełnie inny.

Wystarczylo poczekać.

27 minut temu, osa napisał:

Myślisz, że to co się stało to jej wina dlatego, że nie potrafiła kochać?

Ty potrafisz? Tego tutaj nie widać. 

Na pewno nie umiecie rozmawiać. Chcesz żeby ktoś z nas Ci powiedział czy kochała Cię żona?

Czy Ty widzisz co piszesz? 

Chcesz obarczyć ją winą za swoje zachowanie? 

Edytowane przez Yolo
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Yolo said:

Spowiedź, oprócz funkcji religijnych, ma też podobną wartość, pomaga się otwierać, łamać ego.

Dokładnie o to chodzi. To jest przyznanie się do własnych błędów, niezależnie od tego czy ktoś inny też je popełnił. Ukorzenie się i wzięcie odpowiedzialności za własne czyny.

36 minutes ago, osa said:

mi przykro, że tak się stało.

Nawet przed nami nie umiesz nazwać spraw po imieniu. Nie "tak się stało", tylko "tak postąpiłem".

 

No chyba że ta Twoja kochanica Cię siłą do seksu zmusiła, ale wtedy to jest sprawa dla prokuratury a nie na forum BS.

Edytowane przez leto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, osa napisał:

Myślisz, że to co się stało to jej wina dlatego, że nie potrafiła kochać?

Na tak zadane pytanie, odpowiedź brzmi - nie.

I po cholerę szukasz jakiejkolwiek winy, skoro to już przeszłość? Było, stało się. Koniec i kropka, życie toczy się dalej. Dla Ciebie, Asnyk:

Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić:
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią,
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić...

 

Natomiast, dobraliście się tak, że oboje mieliście problem - i tym uzupełnialiście wzajemnie swoje potrzeby. ( @Yolo - trochę przejaskrawiłeś, ale rozumiemy o co chodzi - Osa też to kiedyś zrozumie).

Gdyby nie wiek rozstania jej rodziców, dość mocno Pani pasowałaby pod DDRR. Ale i tak, to że wyrzucała Ci na początku że nic nie wiesz o jej rodzinie, że nie zaniosłeś matce walizki - jasno wskazuje, że nigdy nie byłeś dla niej najważniejszy. I że prawdopodobnie Pani ma wyniesioną z domu zasadę "tłumienia wszystkiego w sobie": że można cierpieć w domu, ale na zewnątrz ma trwać fasada kłamstwa i pozorów.

5 minut temu, Yolo napisał:

Wylało się, razem z nieistotnymi szczegółami typu walizka. 

To są silne emocje, nie szukaj tu logiki.

Akurat chyba nie... chyba nie. W przypływie silnych emocji, ludzie czasami przestają się zastanawiać co mówią, i mówią bzdury - ale bzdury pochodzące wprost z podświadomości. Matka, wyrządzona jej zniewaga, była ważna dla Pani. A Osa zapisał ją nam tutaj, bo ta uwaga zapadła mu w pamięć. Prawdopodobnie zapadła dlatego, że towarzyszyła jej intonacja głosu, i ładunek emocjonalny, który podświadomie Osa odebrał jako ważne, nie rozumiejąc dlaczego.

Tak samo, wyrzut Pani że Osa nie wie nic o jej rodzinie, jest jasną wskazówką jej podświadomości, że - właśnie tam coś jest.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą walizką to było tak że jej matka przyjechała w piątek a ja akurat wychodziłem bo koledzy czekali i już byłem spóźniony grubo, a ona że mam wnieść na górę i rozpakować, bo tam są prezenty dla dziecka, jakaś wyprawka, przetwory i jakieś jedzenie domowe przywiozła dla nas, mam rozpakować i powkładać do lodówki i zamrażarki wcześniej, bo ona nie chce dzwigać, bo w 9 miesiącu jest. Że mi to krótko zajmie. Ja mówię, umawialiśmy się, że wyjeżdżam, co za problem żeby otworzyć sobie walizkę na dole i wszystko powykładać i ponosić po trochu, żaden. Zwłaszcza że nie musiała jedzenia przywozić, bo żonie niczego nie brakowało i to mnie ubodło. Wyprawkę tez mieliśmy kupioną, więc takie prezenty nie wiem po co, żeby coś udowodnić, że jestem złym ojcem chyba.

Zaznaczę, że rzadko nas odwiedzała, bo daleko mieszka, więc tym bardziej nie musiała tego tachać z drugiego końca Polski żeby coś udowadniać.

Edytowane przez osa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi mi do głowy jeszcze jeden scenariusz. Eksplozji emocji nie było, bo... emocji nie było. Dajesz 2000 jako alimenty. Pani może brać 500+. Nie doczytałem, czy ona pracuje. Mama i tata pewnie pomogą. Spokojnie nawet z gównopracą może brać co miesiąc 6-7k, co w wielu miastach w Polsce wystarcza do wygodnego życia. Do czego jesteś potrzebny? Już nie trzeba znosić Twoich nacisków na seks, po prostu dawaj kasę i spierdzielaj.

 

Może to po prostu było tak powiedziane, bo Pani odczuwa głównie ulgę, że skończyła się presja na udawanie "żony"?

 

Do tego jeszcze się podłożyłeś, więc towarzycho poklepie po plecach, bo to Ty jesteś zły.

 

Takie luźne przemyślenia. Nie znam waszej historii życiowej, więc gdybam.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.