Skocz do zawartości

Wydarzenia w życiu, które zmieniły Twoje postrzeganie


Rekomendowane odpowiedzi

Podzielcie się jakimś wydarzeniem, może poznaniem jakiejś osoby, przeczytaniem czegoś, przeżyciem - które zmieniło Wasze spostrzeganie.

Coś, co spowodowało, że inaczej patrzycie na wszystko? Czasem nieznacznie a może ktoś doznał czego, co całkowicie wywróciło Wasze spojrzenie do góry nogami na daną kwestię? I wolałbym aby nie wszyscy skupiali się tu na matrixie związkowym. Temat jest ogólny.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • jesienne wejście na Rysy z ryzykownym upadkiem, wiszenie na łańcuchu nad 200-metrową przepaścią - no takie rzeczy dają człowiekowi dystans do problemów świata
  • spacer w deszczowy i wietrzny dzień w mojej okolicy. Nie wiem jak to się stało, ale euforia poziom max, przeżycie prawie mistyczne, bez porównania z przyziemnymi uciechami typu segz
  • obejrzenie Sense8, z powodów osobistych, nie będę wnikał (nie, nie chodzi o to że odkryłem że jestem homo xd)
  • narodziny moich dzieci! last, but not least
Edytowane przez leto
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-wyjazd na tydzien do Niemiec zachodnich za czasow komuny w PL

-kazdy wyjazd za granice

- czas spedzony z dziadkiem

-nowi znajomi w Liceum

-pierwszy pogrzeb

-kolejne pogrzeby

-pierwszy zawod milosny

-zamach terrorystyczny 9/11

-wyprowadzka z domu

-pierwsza prawdziwa milosc

-przeczytanie “Bogatego Ojca” Kyosakiego

-przeczytanie “Kobietopedii”

-czas spedzany z synem

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Moriente niestety, nie uważam Sense8 za mega serial. Zdecydowanie poniżej moich oczekiwań, zarówno co do kina ogółem, jak i sióstr Wachowski. No po prostu obiektywnie był słaby. Większość aktorów grała jak by była z Polski xd, scenariusz momentami był naprawdę niedorzeczny, ciężko było wyczuć jakikolwiek motyw przewodni. Ale było tam parę rzeczy które mi bardzo dały do myślenia. Pewne epizody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic tak nie zmienia jak odjescie bliskiej osoby i własna bezsilność wobec tego, zwłaszcza kiedy bezpośrednio przy tym byłeś. Nie na darmo powstało powiedzenie: co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja się przekonałem z wielkim bólem, że co nas zabije, to nas zabije. 

 

Przewartościowalo to całkowicie moją percepcję życia, problemów, radości, sukcesów, łez. 

 

Z mniej uderzających zdarzeń poznanie ciekawego człowieka, mądrego życiowo, bliskiego mi filozoficznie. 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, leto napisał:

jesienne wejście na Rysy z ryzykownym upadkiem

Oj tak, balansować na granicy śmierci to jest to.

 

Pierwsza wyprawa na czarny ląd,pamiętam jak wiele lat temu, będąc na swoim pierwszym kontrakcie, zawinęliśmy do Nigerii, do Lagosu. Pomyśleć, że czarnuch (celowo agresywnie i z małej litery) był gotów odstrzelić mi łeb za butelkę pieprzonej wody. Dosłownie, i to dwukrotnie. Wtedy całe moje wyobrażenie o pięknie tego świata, rasizmie wymyślonym na potrzeby zdobycia surowców i wszech ogólnej ludzkiej empatii i miłości do bliźniego, legły w gruzach niczym domek z kart. Tej samej nocy pamiętam, w przeddzień lokalnych wyborów było słychać strzały w mieście, i co się okazało - lokalni chuligani chodzi po ulicach i odstrzeliwali każdego, który źle odpowiedział na pytanie: "na kogo będziesz jutro głosował ?". Tylko takim zadanym na serio. Rano zapytaliśmy agenta o te strzały, zupełnie na chłodno i bez emocji stwierdził: zginęło 88 osób.

 

Dlatego też od tamtej pory jestem więc święcie przekonany, że to czarni są winni wszelkim wojnom i czystkom etnicznym, nie biali. Patrz co dziś dzieje się w RPA. Taki mały offtop.

 

Dalej - uratowanie po raz pierwszy komuś życia. Zdałem sobie wtedy sprawę z kruchości ludzkiego istnienia i jak niewiele trzeba by je odebrać. Babeczka nurkowała pod okiem nurka z 20 letnim doświadczeniem. Niby było wszystko w porządku, niby znała technikę oddychania, ale jednak niekoniecznie. Nurek w porę dostrzegł, że coś jest nie tak i w porę wyciągnął ją z wody. Nigdy nie zapomnę jej niebieskiej twarzy i języka, resuscytacji i całej tej akcji. I dopiero po fakcie, kiedy po 20 minutach, babce wróciło krążenie, a po kolejnej godzinie podawania tlenu wróciła do stanu przytomności - ja - dwumetrowy kloc razem z nurkiem po prostu zaczęliśmy ryczeć jak małe dzieci. Kapitan dał nam obu resztę dnia wolnego i najnormalniej na świecie poszliśmy się najebać.

 

Ta sytuacja również nauczyła mnie szacunku do służb ratowania życia - oni robią to na porządku dziennym, wiedzą jak panować nad stresem, a wydaje mi się, że zwłaszcza w naszym kraju są wysoce niedoceniani.

 

Jeśli chodzi o postrzeganie siebie, swoich zachowań - film Guya Ritchiego pt.:"Revolver" o którym to filmie wspominałem w niezliczonej ilości wątków tutaj.

Edytowane przez Spartan
  • Like 11
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmierć matki. Okoliczności.

Był bodajże u Rowling fragment z końmi, które mogli zobaczyć jedynie ci, którzy widzieli śmierć. Dla pozostałych - były niewidzialne. I dziś to rozumiem.

 

Z mniej istotnych, dyskoteka na której nieznana laska zaczęła się do mnie publicznie dobierać, tylko dlatego że byłem "z kumplami", więc - jeden z nich. Odrzucona, po prostu podeszła do następnego, jemu rozpinać rozporek. W końcu, któryś ją zabrał do toalety. Wróciła po chwili, i zaczęła kleić się do następnego... skutecznie - a ja gwałtownie rewidowałem całe swoje rozumienie stosunków damsko-męskich. Oraz zrozumiałem Nałkowską, "człowiek jest człowiekiem w ludzkich warunkach".

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Związek z moją ex borderką/narcyzką pokazał mi na własnej skórze jakie relacje damsko-męskie potrafią być popierdolone i szalone i do tego że taka kobieta jest jak narkotyk.

Śmierć mojego św pamięci taty - nigdy nie popadnę w alkoholizm mimo że czasem piję.

Śmierć mojego św pamięci dobrego kumpla - nigdy nie ruszę żadnych dragów.

Edytowane przez bassfreak
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, leto napisał:

Ale było tam parę rzeczy które mi bardzo dały do myślenia. Pewne epizody.

Jeżeli chodzi o seriale czy filmy, największy wpływ na mnie miał film "Fight Club" i nie chodzi o zajebistą fabułe i akcje, ale o przekaz, nie koniecznie dążący do anarchii, ale o sam fakt uświadomienia jak płytki jest konsumpcjonizm. Myślę, że od tego filmu za łebka, zaczęła się moja przygoda z ogarnianiem finansów i oszczędzaniem, poprostu już wtedy zrozumiałem, że pogoń za nowymi fantami, nie da szczęcia samego w sobie i nie odpowie na pytanie czego potrzebuje w życiu. Mega film, obejrzany wiele razy, jak i w moim przypadku miał ogromny wpływ na poprowadzenie w dorosłe życie, teraz jestem wdzięczny opaczności, że tak odebrałem ten film. 

 

"Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy za pieniądze, których nie mamy żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy"

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż chyba najbardziej odmienił mnie 5 letni zwiazek, z którego mam syna.

 

Dowiedziałem się, że gdy jest źle można liczyć tylko na siebie i ewentualnie na rodziców. Partnerka, koledzy, wszyscy mają wyjebane. Że romantyczna miłość to filmowa fikcja. Że jak Cię widzą, tak Cię piszą. Ze nie można nikomu ufać. Że nie warto się dla nikogo poświęcać. Nie warto się starać, gdy ktoś się nie stara. Ze nie warto być szczerym. Nie warto wierzyć, ze dobro wraca. Że słowa są nic nie warte w tych czasach. Ze na wszystko muszę mieć papier. Ze nie warto ufać na słowo. Ze wszystko jest w moich rękach i nikt mi nie pomoże. Ze jeśli chcesz coś zrobić dobrze, to zrób to sam. Ze nie warto ludziom powierzać tajemnic. Ze nie warto wierzyć w to, ze ktoś się zmieni. Zmieni się tylko na chwilę. Że ludzie yo kurwy. Ze należy traktować każdego w taki sposób jak on traktuje nas. Dobro dobrem odpłacaj. Zło złem wyrównuj.

  • Like 11
  • Dzięki 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Doświadczenie śmierci i poczucie wychodzenia z ciała i obserwowanie tego z boku, tak metr od siebie. Powrót do ciała po jakimś czasie, kiedy został wzięty następny oddech. Niesamowicie zmienia coś takiego postrzeganie rzeczywistości.

 

2. Moment, kiedy najlepsi znajomi i rodzina odwrócili się ode mnie, kiedy byłem w największej potrzebie życiowej, jak i też w chorobie.

 

3. Poczucie samoskuteczności, kiedy bez żadnej pomocy z zewnątrz robiłem to, co trzeba robić, miałem i mam niesamowite rezultaty. Radość, że poprzez wszystkie kopy w dupę, teraz mam to, co wielu by chciało mieć, i często patrzą z zawiścią, chociaż nie wiedzą ile za to zapłaciłem.

 

4. Świadomość tego, że lekarz do którego zwróciłem się o pomoc miał kpiącą ze mnie minę, przepisał leki (które nie pomogły) i powiedział, że mam się nie stresować i zdrowo się odżywiać, to mi minie. Na następne moje pytania, bardzo konkretne, powiedział coś w stylu: ale pan przesadza! Odebrałem to jako komunikat w stylu: "dobra, zostaw ten hajs, i weź już wypierdalaj, bo następni frajerzy czekają".

 

5. Moment, kiedy myszka inna niż wszystkie zaczęła się na mnie mścić z takim impetem, że jakby nie moje wcześniejsze traumatyczne doświadczenia i moja wyporność psychiczna, to inny człowiek mógłby nawet popełnić samobójstwo. Po paru miesiącach, przyszła prosić o "drugą szansę".

 

6. Spotkanie na swojej drodze wielu geniuszy w swoim fachu, którzy całkowicie zmienili mnie i moje życie.

 

Wszystkie krytyczne momenty w moim życiu doprowadzały mnie zawsze do tych samych wniosków: 
#1 jeżeli sam się nie ogarniesz, nie będziesz się uczył i poznawał nowych rzeczy, to będziesz miał w życiu bardzo ciężko, więc zapierdalaj, pierdol z góry na dół opinie innych, i rób swoje i to co jest konieczne do zrobienia. Jesteś jedyną osobą, na której najczęściej możesz polegać w trudnych chwilach,

#2 żadnego pochylania się nad "przegrywami", którzy o pomoc nie proszą, a chcą tylko narzekać. Wyszedłem z ekstremalnie ciemnej dupy bez skamlania, a oni nie chcą wyjść z dupy - chcą się w niej wygodnie ulokować,

#3 staraj się nie ufać nikomu, a relacje traktować jako biznes. 

  • Like 8
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że masło nie jest pyszniutkie jak w bajce, kiedy byłem bombelkiem. Wgryzłem się w połowę kostki licząc, że będzie smaczne, bo strasznie chciałem coś słodkiego ?


A tak na poważnie, to chyba śmierć babci, z którą byłem bardzo zżyty emocjonalnie. Rozmawiałem z nią tego samego wieczoru, a kilka godzin później już jej nie było. Bardzo to przeżywałem i płakałem. Potem zrozumiałem, że nie płakałem za tym, że babcia odeszła, bo już miała swoje lata i praktyczne nie mogła chodzić i nie widziała, śmierć była dla niej ulgą. Płakałem, dlatego, że z perspektywy całej naszej relacji mogłem być dużo lepszym wnukiem i już nie dostanę szansy na to, aby nim być. Uświadomiłem sobie kruchość życia i tego jak wiele z tego za czym gonimy jest zbędne.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza taką sytuacją, która wywróciła postrzeganie moje była sytuacja  w wieku 10 lat. Bawiłem się wtedy z dzieciakami w stodole, na słomie się ganialiśmy i bawiliśmy w chowanego. Moja siostra wtedy też była tego dnia miała koło 4 lat.

 

W pewnym momencie, nie pamiętam jak to się stało, ale bawiliśmy się na tych stogach słomy. Rzuciłem w pewnym momencie paczką, która się poturlala w stronę siostry. Byliśmy na wysokości 4 metrów, może i lepiej? Paczka centralnie w nią  tak nieszczęśliwie się poturlala, że trafiła w nią centralnie. Moja siostra odbiła się a była na krawędzi... Przed spadkiem uratował ja belek, który potrzymuje dach stodoły. Jakie moje było przerażenie gdy to zobaczyłem... 

 

Momentalnie podbiegłem do siostry, zapłakany a jednocześnie szczęśliwy że nic poważnego się nie stało, przytuliłem ja chyba najmocniej na świecie, nigdy w żadnym momencie aż tak potem nie zdarzyło mi się kogoś przytulić. 

 

Dziś drzemy koty od czasu, ale wiem jedno. Nawet jeśli byśmy byli dla siebie wrogami, przyszedłbym z drugiego końca świata, żeby pomóc.

 

Dziś patrzę na to wydarzenie, równie emocjonalnie, gdy widzę zdrową fizycznie siostrę, a mogło by wtedy już nie być, albo jakaś sparaliżowana. Nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.

 

A oprócz tego było wiele takich wydarzeń... Napewno pierwsze audycje radia samiec z mocno pozmieniały mi pewne rzeczy w głowie. Śmierć ojca, który odchodził na moich oczach... Byłem ostatnim który go pożegnał i pierwszy, który zobaczył go w kostnicy na rozpoznaniu. Po tych wydarzeniach już nic nigdy nie jest takie same, mając świadomość że w tak młodym wieku zegnasz się z kimś najbliższym na zawsze? Wiesz, że to była jedyna osoba tak bardzo podobna do ciebie.

 

Każdy wyjazd zagraniczny był niesamowitym przeżyciem, zwłaszcza z dala od domu, gdy byłeś zdany na siebie samego. W sumie tyle i wiele innych. ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Śmierć ojca i kilka lat później matki, tuż przed moim pierwszym dużym finansowym osiągnięciem i wyjściem na prostą. Mama zawsze we mnie wierzyła (jak i żona). Niczego nie żałuję tak, że tego nie doczekała, a ja nie byłem w stanie jej pomóc.

2) Pierwszy pobyt w szpitalu z wyczerpania i przepracowania. Wtedy zrozumiałem, że nie jestem kuloodporny, "nieśmiertelny"  i zwolniłem tempo.

3) Pierwszy (i na szczęście do tej pory jedyny) raz, gdy wyciągnąłem broń na człowieka przy próbie napadu na mnie. Na szczęście wyciągnięcie wystarczyło.

4) Spotkanie mojego biznesowego mentora.

5) Kilka ważnych lektur, jak Atlas Zbuntowany, Bogaty ojciec, biedny ojciec, Fahrenheit 451, Rok 84 i Nowy Wspaniały Świat.

6) Kocham Cię, które usłyszałem od przyszłej żony.

 

Kolejność niechronologiczna.

 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, Obliteraror said:

Kocham Cię, które usłyszałem od przyszłej żony.

Na mnie takie teksty nie bardzo robiły wrażenie, bo słyszałem to od paru kobiet a jakoś dziwnym trafem w tej chwili żadnej z nich już przy mnie nie ma :D

 

Natomiast przypomniało mi się co innego. Dobra, żeby nie było zbyt wulgarnie i że koloryzuję, powiedzmy że napalona kobieta stojąca nago 30 cm przede mną w sypialni powiedziała coś, co... zmieniło trochę moje życie. Bardzo miły komplement.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choroba przewlekła na granicy samobója, z której wyszedłem obronną ręką. Wydobyłem z siebie ukryte pokłady mocy w najczarniejszej godzinie. Zahartowałem się w cierpieniu. Wypłakałem w jeden dzień wszystkie łzy i zrozumiałem, że płacz nic nie pomoże. Nawet w totalnym cierpieniu realizowałem zlecenia, jak zwykle. Psychika mi się wzmocniła niesamowicie, a asertywność podskoczyła do poziomu +100. Od chwili głębokiego cierpienia nie zgadzam się na żadną rzecz, która mi nie pasuje w jakikolwiek sposób. Szkoda mi na to czasu. 

 

Odkrycie naturalnego talentu, na którym zarabiam. Olśnienie, że jestem w czymś naprawdę dobry. 

 

Odzyskanie kontaktu z przyjaciółmi po bardzo drętwym okresie życia (kilka lat bez kontaktu). Jak się odezwałem to mnie przyjęli, wręcz na granicy płaczu. 

 

Pierwszy seks i zdziwienie, że to już wszystko? Coś w stylu wyobrażenia kontra rzeczywistość. 

 

Wyprowadzka i uniezależnienie od rodzinki. Świadomość, że dam radę nawet jakbym miał głodować. 

 

Jeden moment w medytacji, który wywołał we mnie ogromną euforię, orgazm duchowy, śmiałem się chyba przez 20 minut, nie mogłem się powstrzymać z radości. Niesamowite uczucie, po wielu miesiącach codziennej praktyki dostałem taką nagrodę można powiedzieć. Zobaczyłem nieskończony wszechświat w sobie, jakiś skarb do odkrycia. 

 

Przełamanie panicznego strachu przed wodą za małolata. Skok od razu z wieży, przy wsparciu instruktora. Jak skoczyłem to poczułem natychmiastowe uwolnienie od lęku i od tamtej pory całkiem nieźle zacząłem pływać. Strach ma wielkie oczy. 

 

Jeżeli miałbym wybierać to mnie najbardziej wyprostowało cierpienie praktycznie nie do zniesienia. Naprawiłem praktycznie wszystkie kwestie życiowe. Jeszcze mi zostały 2-3 rzeczy i już uznam, że mam praktycznie idealny dzień. Chciałbym również podejmować nieco większe ryzyko, wyjść częściej ze strefy komfortu, ale to już kwestie raczej kosmetyczne. 

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, hogen napisał:

Zło złem wyrównuj.

Zgadzam się z treścią Twojego zdania jednakże proponowałbym czasami odpuścić.

Nie przebaczyć. Odpuścić. Tak, aby nie tracić na to energii oraz, aby gówno nie jątrzyło.

Sam wielokrotnie przerabiałem.

 

Zrozumiałem grubo po czterdziestce gdy zaczynasz nie/świadomie przewartościować życie.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.