Skocz do zawartości

"Przyciąganie" "nieszczęśliwych wypadków"


WojtekSk

Rekomendowane odpowiedzi

Heja Bracia ;-)

 

Jakos ostatnio przezywam dosc ciezki okres. W czerwcu rozstalem sie z byla narzeczona. Rownoczesnie tez przezywam jakies glebsze poklady zaloby po smierci mojej mamy (w marcu 2013 r.)

 

Prawie natychmiast po rozstaniu z rzeczona narzeczona zachorowalem na dosc powazna chorobe. No i wczoraj wlamano mi sie do mieszkania - zabrali, co ciekawe niezwykle, poza dwoma dosc drogimi zegarkami, 6 par butow i wszystie moje lepsze koszule (wiekszosc na miare szyta, ale nie o to chodzi, ale o to, ze zamowie nowe i poczekam 3-4 tygodnie az przyjda...). Natomiast zostawili lezace po prostu na stole laptop (macbook pro) i aparat fot (Canon 5d mark iii) - te dwie rzeczy bylyby dosc drogie i zyskowne w odsprzedazy... I tez zabrali dwie moje walizki, do ktorych bylem przywiazany i ktore byly dosc drogie... 

 

Cos czuje, ze jakos duchowo/ezoterycznie przyciagam te wydarzenia. Przez poczucie winy (smierc mamy, i rozpad zwiasku?)? Czy to ma mnie czegos nauczyc?

 

Jakos mozna sie przed tym "bronic"? Jakies cwiczenia duchowe robic, jakies przebaczenie dla siebie i innych?

 

Pozdrawiam Was serdecznie,

W

 

Vincent: Proszę o dopilnowanie, aby w tytule tematu znajdowały się polskie znaki. Nie będę wiecznie poprawiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niczego nie przyciągasz. To po prostu gównospad. Tak to już jest, że czasem w życiorysie się pierdoli całym pakietem.

Inna rzecz, że całkiem często jedno wydarzenie jest przyczyną kolejnego na zasadzie; cośtam=> wkurwiłem się=>przyjebałem=>rozjebałem rękę=>nie mogłem pracować=>wyjebali mnie z roboty=>zaczęły się długi=> itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrazy współczucia.

 

Ale gwizdnąć koszule szyte na miarę, nawet z zajebistej bawełny Getznera czy Cotofinicio Albini - a zostawić Maka czy lustrzankę ?

Jasna cholera, jacyś dziwni ci złodzieje...

 

Co do pytania - chyba zbieg okoliczności, niekorzystnych i smutnych okoliczności - nic więcej.

Sam w życiu przechodziłem przez kilka takich etapów, w których wydawało mi się że obrywam w kość serią niekorzystnych

zdarzeń. Równie przechodziłem okresy, w których Fortuna sypała mi suto z rogu obfitości - kompletnie za nic.

 

Zbieg okoliczności. I tyle.

 

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, współczuję. Historia niezbyt miła.

 

Przedstawiam ci natomiast prawo rytmu za Kybalionem, traktatem filozofii hermetycznej.

 

Prawo rytmu: "Wszystko wpływa i wypływa; Wszystko płynie, na zewnątrz i do środka; wszystko ma swoje pływy (fale); wszystko wznosi się i opada (wszystkie rzeczy wznoszą się i upadają); ruch wahadła manifestuje (przejawia) się we wszystkim; odchylenie w lewo jest równe odchyleniu w prawo (miara wychylenia w prawo jest miarą wychylenia w lewo); rytm dąży do wyrównania (rytm się kompensuje)".

 

Na podstawie prawa rytmu sądzę, że miałeś w życiu okres niesamowitego szczęścia, wszystko ci się udawało i emocjonalnie żyłeś uczuciem niezniszczalności. Twoje wahadło życia doszło do skrajnego punktu i naturalnie odwróciło swój bieg i doszło później do negatywnego punktu, w jakim znajdujesz się obecnie, aby wyrównać energię.

 

Nie jest to może pocieszające. Prawo rytmu to jednak prawo rzeczywistości i dotyka każdego, bez wyjątku.

 

Moim zdaniem rozwiązaniem jest akceptacja i ustabilizowanie emocji.

 

Prawo rytmu daje pocieszenie, ponieważ w każdym kryzysie jest zalążek pozytywnych zmian, umocnienia charakteru. Być może tego jeszcze nie dostrzegasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się nazywa fatalny zbieg okoliczności, miałem kiedyś taki tydzień. Gdzie ukradli mi auto, miałem pożar w jednej z posiadanych nieruchomości, kontrahent miał wypadek co opóźniło podpisanie bardzo istotnej umowy, kupa drobnych nieprzyjemności typu eksplodująca butelka z tonikiem, pośliźnięcie się na oblodzonych schodach (kontuzja), rozdarłem ulubiony sweter itp... można tak mnożyć, co dzień coś co pogłębiało moją irytację.

 

Nie martw się statystyka jest po twojej stronie, z każdym kolejnym nieszczęściem prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnego radykalnie maleje.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś czytałem o gościu, co uratował się z jakieś katastrofy - poszedł do kościoła podziękować i chyba spadający krzyż go zabił. Bywa i tak.

 

Ja nie wierzę w przypadki, żadne zbiegi okoliczności. Wierzę że spełnia się to, co utrzymujemy w sobie w postaci emocji - smutek przyciąga smutek, radość przyciąga radość, jest też prawo wahadła które opisał Mac, a więc każda emocja karmiona uwagą ponad miarę, wzrasta i się realizuje. Zmarłym trzeba pozwolić odejść, podobnie jak przeszłości i urazom - szkoda że nie jest to takie proste.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cykle i rytmy to naturalna konstrukcja rzeczywistości, w której egzystujemy.

Każda aktywność przejawia się w cyklu i ma swój naturalny rytm.

Począwszy od cyklów w przyrodzie poprzez cykle koniunkturalne w gospodarce.

Ludzkie życie jest najlepszym przykładek cyklu. Powstanie, trwanie i upadek imperiów,

potężnych spółek, nawet cykl używania danego produktu...

 

Zainteresowałem się tematem podczas intensywnych badań nad naturą rynków kapitałowych.

 

Moje własne życie to nic innego jak półkole od urodzenia do śmierci ale nie będące prostym łukiem ale sinusoidą.

 

Kiedy linia życiowa się wznosi - wybicia w górę są ekstatyczne, dołki lekkie i krótkotrwałe - tak jak pisano są zapowiedzią

kolejnej życiowej hossy. Rozwijamy się i prowadzimy ekspansję.

Kiedy linia życiowa już opada - wybicie w górę są mniejsze natomiast każdy kolejny dołek coraz bardziej głęboki i koleśniej

odczuwalny - tutaj te niewielki wybicia w górę są już raczej zapowiedzią kolejnego dołka niż odwrotnie.

Kurczymy się i powoli zwijamy.

 

Generalnie cyklu nie zauważamy - dopiero z perspektywy czasu jesteśmy w stanie go ocenić i sklasyfikować. Natomiast to,

że cała rzeczywistość przepływa i ma naturę cykliczno-falową to podstawa Wszystkiego.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie wierzę, w coś takiego jak przypadek czy zbieg okoliczności. To co nam się przytrafia jest wynikiem energii naszych myśli, emocji. Tak jak napisał Marek. Z tego co zaobserwowałem, ludzie którym stale przytrafiają się jakieś dziwne/przykre sytuacje mają w sobie podświadome (a czasem i świadome) przekonanie, że oni tak po prostu mają. Że są pechowcami? i u nich w życiu zawsze tak było i będzie.

 

Co można zrobić?

 

Zmienić ten pogląd o sobie. Zdać sobie sprawę, że to jest zależne od Ciebie i zacząć o sobie myśleć, że jesteś farciarzem i równie dobrze mogą i należą Ci się od życia lepsze sytuacje. Starać się myśleć pozytywnie. Na początku na siłę. Łapać się na negatywnych emocjach i na siłę starać się skupić na pozytywnych. Z czasem wejdzie w nawyk i zobaczysz, że może być inaczej.

 

Z drugiej strony z takich zdarzeń należało by wyciągnąć jakąś naukę. Po coś to się dzieje, póki nie wyciągniesz wniosków, nie zmienisz czegoś, to będzie dziać się dalej.

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiana jest trudna, ponieważ nawyki wzmacniane kilkanaście, kilkadziesiąt lat, są bardzo mocne. I gdy się zmieniamy mamy do czynienia z ich oporem (starych przekonań), poczucie utraty komfortu i bezpieczeństwa jaką dają stare przekonania, oraz jesteśmy ciągle atakowani negatywnymi informacjami ze społeczeństwa i mediów. Dziś rano w aucie słuchając radia, wysłuchałem kilkudziesięciu sugestii że jak jest zima czy jesień, to MUSZĘ być chory. Nie kurwa, nie muszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiana jest trudna, ponieważ nawyki wzmacniane kilkanaście, kilkadziesiąt lat, są bardzo mocne. I gdy się zmieniamy mamy do czynienia z ich oporem (starych przekonań), poczucie utraty komfortu i bezpieczeństwa jaką dają stare przekonania, oraz jesteśmy ciągle atakowani negatywnymi informacjami ze społeczeństwa i mediów. Dziś rano w aucie słuchając radia, wysłuchałem kilkudziesięciu sugestii że jak jest zima czy jesień, to MUSZĘ być chory. Nie kurwa, nie muszę.

 

Dzieki Marek i wszytkim braciom za odpowiedzi. Rzeczywiscie, musze wieksza uwage zwracac na to, na co naprawde zwracam uwage, tzn. nie roztrzasac zalow, smutkow, etc, bo w ten sposob tylko wiecej i generuje.

 

Czyli okazywac wdziecznosc za to co mam i bede mial.

 

Pozdrawiam Was w ten pochmurny dzien (przynajmniej tu, gdzie teraz jestem).

 

W

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Witam to ja Wam opowiem o swoim pasmie nieszczęść , które zaczęło się w styczniu 2015 .

A więc w styczniu 2015 wpadłem w poślizg jak jechałem do pracy i skasowalem troche i oszpecilem swoje auto , koszt doprowadzenia do stanu użyteczności to ok 1300 zeta , ale nie wygląda jak wcześniej , nie malowalem go poprostu .

Luty 2015 zajebali mi z piwnicy 2 rowery , mój i żony , jeden mial kilka miesięcy kupilem go w czerwcu 2014 . Drugi rower żony stary ale w lato 2014 wymienilem w nim kilka częsci , wartośc ok 1400 zeta i chujowa świadomośc że ktoś wszedł na moje terytorium i mnie poprostu opierdolil w moim miasteczku znam sporo typów spod ciemnej gwiazdy i nie spodziewalem się że mnie to spotka .

Także strata finansowa i jakies poczucie frajerstwa , że okradłmnie , prawdopodonie ktoś znajomy .

Cięzko mialem to przetrawić 2 złodziejaszków , których podejrzewałem dostało w pysy a trzeciego też mialem juz trafic ale szedł z kobieta swoją i małym dzieckiem i odpuścilem ,okazało sie ze to nie oni i przyznal sie do złodziejstwa jakiś upośledzeniec z sąsiedniej miejscowości , ale nie wiem czy to on faktycznie ukradł , na sprawie odwolal zeznania bo powiedzial że policja go nastraszyła .

Zacząłem w międzyczasie czytać różne ksiązki polecane przez Marka "Potęga podświadomości " , "Potęga Teraźniejszości "  , "Kody uzdrawiania " , próbowałem pracować nad soba stosowałem kody , ale często wyobrażałem sobie zemstę na złodziejach jak bym ich załatwil , jak ich zastraszyć , bo nie mogłem sobie poradzic z tym że mnie ktos okradł itp .

 

W marcu zamknęli moją ulubioną knajpe :)

Kwiecień -uszkodziłem przez nieuwage samochód służbowy , już nie po raz pierwszy z resztą :) Ale wtedy sie nie przejąłem poprostu zaakceptowałem sytuacje , zacząłem lepiej reagować , odpuszczac i poddawać się rzeczywistości .

 

No i maj , miesiąc przełomowy w moim życiu , ten w którym żona powiedziała , że jest od 3 lat " zakochana" w koledze z pracy .

Jej jazdy i mieszkanie z nią juz po rozstaniu wszystkie stresy , które przeżyłem , sporo tego było .

Koniec maja sprowadzenie tej grubawej laski na która mi nie stanął , obawa że juz tak bedzie się działo z każdą inną .

 

Potem kolejny epizod impotencji tym razem z atrakcyjną partnerką w sierpniu juz po rozwodzie , gdzie spotykamy się do tej pory już wszystko chyba wrócilo do normy , ostatnio w ciągu doby zrobiliśmy to 8 razy :).

Chociaż jeszcze zdarzają się epizody że odmawia mi nieraz posłuszeństwa ale to tylko procent ze wszystkich akcji wcześniej było pół na pół.

Dodam , że gdy byłem wcześniej przez 12,5 roku z żoną ani razu nie mialem takiego przypadku, przygrywał zawsze jak należy , jednak to była moja pierwsza kobieta w życiu itp .

W międzyczasie czytanie ksiązek  E. Tolle , De Mello , stosowanie kodów uzdrawiania itp .

Teraz spotykają mnie chyba same miłe rzeczy , żonka była się troszkę wpierdalała wcześniej , ale się chyba juz uspokoila , ja zakceptowałem sytuacje , pracuje nad tym żeby jej wybaczyć , a może juz wybaczyłem , nie mylcie z ponownym zwiazaniem się o tym nie ma mowy .

 

Takze reasumując wcześniej byłem nerwusem , cholerykiem , byłem strasznie mściwy i o byle co rozpetywałem awantury , martwilem sie  o wszystko na zapas i byłem pesymistą zawsze widzialem szklankę do polowy pustą .

 

Teraz po tych wszystkich wydarzeniach zmienilem sie trochę , choć stare wzorce biorą czasami góre nade mna , jednak staram się obserwować  swoje reakcje z dystansu i nie utożsamiać się z nimi , nie zawsze się udaje , ale jest naprawdę dobrze .

 

Podsumowując staram się dbać o higienę psychiczną i skupiać się na pozytywach , jak coś mi nie wychodzi to poprostu to akceptuje i nie walczę z tym , gdy juz nie mam na to wpływu , nie narzekam na wszystko jak kiedyś , za to dostrzegam wszystko co mi się przytrafia pozytywnego . Nie czuję do swojej byłej nienawiści . Tylko złośc jak mnie czasami z czymś wkurwi , ale ostatnio się to nie zdarza moja obecna partnerka jest na mnie strasznie napalona i ogólnie zauważyłem , że podobam się jakby bardziej kobietom .

Uważam , że nasze mysli i przeknania mają spory wpływ na naszą rzeczywistośc , którą kreujemy swoim umysłem .

Edytowane przez Horacy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniałem sobie jak kiedyś byłem w odwiedzinach w szpitalu na dziale chirurgi jakiejś tam i widziałem chłopaka koło 30stki któremu w pracy kolega najechał chyba wózkiem widłowym na nogi jak siedział i jadł... nie ważne jak do tego doszło ... amputowali mu dwie nogi, no On miał tylko jednorazowego pecha, fakt nie serię

 

i tez sobie przypomniałem właśnie jak znajomego rura wyjebała na dom (w sumie jej ale całe życie on w niego inwestował) i chłop został z torbą jamnikiem i nie miał dokąd pójść w dodatku z nałogiem alko po intensywnym rozwodzie i bez roboty, szef wylał bo nie wydalał psychicznie po tym co miał w domu

 

i przypomniałem sobie jak kolezce posżły nie tak powiedzmy plany biznesowe i teraz dostanie prawdopodobnie z osiem lat

 

... więc wyrażę się konkretnie ... nie pierdolcie Bracia, nie wiecie co to prawdziwe problemy.

 

Nie zawsze wszystko wypali, normalka w życiu a co Wy jak panienki chcielibyście aby zawsze wszystko się składało?

Nie dorabiajcie już filozofii jak coś nie wypali.

 

 

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pierdole Drogi Bracie tylko opisuje to wszystko ze swojego punktu widzenia nie twierdzę że przeżyłem tragedię , rozwód mi się udał chyba najlepiej w życiu :) , tzn. na dobrych warunkach , nie mam alimentów na dziecko , które jest co drugi dzień mniej więcej u mnie wspólne mieszkanie z byłą zajmuję ja , była nic nie wzięła z niego , opłaca bez szemrania połowę raty , więc prawdę mówiąc mam dużo szczęscia.

Co do ludzkich tragedii sporo ich widzialem pracuje w zespole ratownictwa medycznego jako ratownik medyczny -kierowca , więc też się napatrzyłem , wcześniej na oddziale psychiatrycznym jako ratownik medyczny pełniący obowiązki sanitariusza . Nie mam zamiaru się licytować z kimkolwiek o to kto więcej przeżył tragedii . Uznałem że opisze tu swój przypadek , który póki co skonczył się happy endem . Co bedzie dalej , życie pokaże , ale wiem że zawsze może być gorzej :)

pozdrawiam .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla każdego człowieka jego tragedie  zyciowe sa największe, to zupełnie normalne

Dla przykładu mój 3 letni syn widział jak umiera jego matka, i to doskonale to pamięta, jak sobie z tym razdzic?

Nie ma się co licytować  w tej kwestii....zycie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma kurwa żadnych zbiegów okoliczności to pieprzenie o szopenie, wszystko w jakiś sposób przyciągasz do siebie. Lepiej jest pomedytować i się zastanowić nad tym czym mogłeś to do siebie przyciągnąć. Ja jak nie miałem tej świadomości co teraz , to cały czas mi sie coś "niekorzystnego " przytrafiało. Energia zbyt dużo uwagi czemuś poświęcasz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

W miarę mojego zgłębiania tematu, coraz więcej kawałków puzzli pasuje do układanki.....

 

@WojtekSk Wygląda na to, że można przyciągać pewne rzeczy czy wydarzenia. Niekoniecznie w postaci "chcę wygrać w lotka 21 milionów" i dokładnie tak się dzieje ale manifestuje się to w różny "dziwny" sposób.  Wydaje się, że wszystkim steruje podświadomość...  Poniżej wkleję wykład gościa, który to tłumaczy, i od strony neurologicznej i ezoterycznej,  dla mnie w przekonujący sposób a teraz tylko streszczę... 

 

Przyciąganie tak jak np. w książce "Sekret" to manifestowanie się rzeczy i sytuacji, które odpowiadają Twoim dominującym myślom i stanom emocjonalnym (najczęściej dzieje się to podświadomie np. ile razy narzekasz na siebie w myślach a ile razy się chwalisz i traktujesz dobrze? ;) ).

Jeśli jesteś w stanie utrzymywać pozytywne nastawienie, pozytywne rzeczy będą się pojawiały, jeśli zamartwiasz się, podświadomość realizuje scenariusz zamartwiania kreując dodatkowe okazje do przebywania w tym stanie a narzędzi do tego ma wiele...

Bardzo trudno jest być prawdziwie szczęśliwym i radosnym - pozytywnie nastawionym (nie trenując tego), gdyż system od dziecka trenuje nas w inną stronę: odczuwania nieszczęścia, poczucia winy, negatywnych emocji, to faktycznie staje się nawykowe (nawyk drugą naturą człowieka)  +

Dnia 13.10.2015 o 13:14, Marek Kotoński napisał:

... jesteśmy ciągle atakowani negatywnymi informacjami ze społeczeństwa i mediów. Dziś rano w aucie słuchając radia, wysłuchałem kilkudziesięciu sugestii ....

dodałbym do tego jeszcze znajomych...

W efekcie dominują raczej mało pozytywne emocje, ciągła walka, wkurzanie się na innych, strach, itd. Włączają się wtedy filtry percepcyjne, które dodatkowo pozwalają zauważać tylko to na czym jesteśmy skupieni - złe doświadczenia. Poniżej poczytasz jak działają filtry percepcyjne z ćwiczeniem. 

https://michalpasterski.pl/2009/06/dzialanie-filtrw-umyslowych/

 

Obiecany gość.... zacząłem testować teraz to co on opisuje, za 90 dni napiszę o wrażeniach z mojego eksperymentu :)

Materiał po angielsku, mam nadzieję, że to nie problem.

 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.