Skocz do zawartości

Pomoc po zakończeniu toksycznego związku


Rekomendowane odpowiedzi

Wiem że staż mojego konta jest względnie długi, ale zostało założone ponieważ szukałem pomocy w sprawach NoFap.

Teraz szukam pomocy i próbuje wylać z siebie to co siedzi we mnie po zakończonym TOKSYCZNYM związku z borderline.

Do napisania tego posta skłoniło mnie to że przeglądałem posty innych użytkowników z swiezakowni i zaczęło mi to otwierać oczy, bardzo dużo

schematów powielało się z tymi z mojego związku, więc być może ktoś skorzysta na mojej historii.

 

Długość związku:

9 miesięcy, skończył się parę tygodni temu

 

Wiek:

Mój i jej 21 lat

 

Wygląd dziewczyny:

8/10 (wydaje mi się że nie jest to subiektywna opinia bo znajomi i każdy kto ja ze mną widział mówił ze sztos, modelka)

 

Doświadczenie dziewczyny:

4 związki (maks 1-2 lata każdy)

 

Doświadczenie moje:

Miałem wcześniej relacje z kobietami ale to był mój pierwszy poważny związek, związek

 

Początek relacji:

Przed rozpoczęciem związku oboje się znaliśmy ale nie osobiście tzn. mieliśmy jakiś tam wspólnych znajomych, przez których w jakiś sposób mieliśmy siebie na Instagramie i Snapchacie.

Jednak zero kontaktów przez social media nie licząc dawania sobie likeów pod zdjęciami i wysyłaniem snapow ale niespersonalizowanych (ogólnie nie jestem zwolennikiem rozpoczynania znajomosci przez pisanie w social).

Pewnego wieczoru, los (albo pech ?) chciał że znaleźliśmy się na jednej imprezie gdzie było dużo ludzi (nie był to klub ani nic w tym stylu). Wiadomo był tam też alkohol.

Postanowiłem że to niepowtarzalna szansa żeby spróbować coś zdziałać bo miałem ją na oku od dłuższego czasu, podobała mi się.

 

Stykneliśmy się na tej imprezie i wszystko później poszło jak z górki, sam z perspektywy czasu nie wierzę że poszło tak łatwo. Ona pierwsza zainicjowała pocałunek, a na moją propozycje zebysmy jechali do mnie

zgodziła się praktycznie od razu (pokazując lekkie zawahanie - które wydaje mi się że było próbą pokazania że nie jest łatwa).

Wylądowaliśmy u mnie w mieszkaniu nie pamiętam już co się działo dokładnie ale dokładnie pamiętam że szybko wylądowaliśmy w łóżku. Oboje pijani.

Penetracji nie było tylko ostre pieszczoty, duszenie, seks oralny.

 

Obudziliśmy się nazajutrz, bałem się że ni chuja nie będzie o czym z nią gadać jednak ranek minął nam super.

 

Po całej sytuacji nie inicjowałem kontaktu z nią tzn. nie pisałem pierwszy, to ona pisała do mnie ja się zdystansowałem i nie napalałem się żeby nie spalić relacji.

2 dni później, przyjechała do mnie na noc mimo iż pisałem że nie mam za bardzo czasu ale w ostateczności się zgodziłem.

 

Było super lodzik, dominacja ale nadal brak penetracji, wtedy jeszcze nie wiedziałem jaki jest tego powód albo wymówka ?.

Byłem o to wkurwiony ale starałem się nie pokazywać emocji po prostu jak widziałem opory to odwracałem się na drugi bok i leciałem w kimę.

 

Ogólnie do momentu zbliżenia i mojej chęci penetracji uważam że było super pod każdym względem, uważałem że jesteśmy dobrze dopasowani (jakież to było złudne).

 

Kolejne miesiące:

Hardcore, rollercoaster (jednego dnia KOCHAM CIĘ chcę z Tobą już zawsze być drugiego lodowatość, oziębłość) z perspektywy czasu wiem że była to cała gama zachowań osobowości BORDERLINE. Opisze pare po krótce.

Potrafiło nam być wspaniale a za parę godzin kłótnie.

 

1. Powód największych kłótni: 

Brak seksu z penetracją. Dochodziło do regularnych zbliżeń, ale gdy chciałem włożyć cały urok pryskał. Przestałem to olewać i postawiłem sytuacje wprost

"Co jest, dlaczego gdy ma dojść do zbliżenia zaczynasz płakać robisz minę jakbym Cię miał zgwałcić i że to jest moja naturalna potrzeba że skoro jestem z kimś w związku to mam ochotę to robić, a jak ona nie chce tego robić ze mną to żegnam" coś w tym stylu

W zamian dostałem odpowiedź w akompaniamencie płaczu

"Że ją to boli i jej to sprawia ból"

 

Moja początkowa reakcja była taka że to jej jakieś wymyślone pierdolenie. Nie ulegałem temu tłumaczeniu ale po którejś takiej sytuacji poczytałem na necie że faktycznie są takie zaburzenia jak pochwica itp. i jej reakcje się z tym pokrywały

bo była bardzo wrażliwa w tamtych miejscach unikała dłuższego dotyku narządów rozrodczych a lekkie dotkniecie pochwy czy to palcami czy językiem kończyło się płaczem.

 

Przyjąłem inną taktykę, stwierdziłem że postaram się z nią jakoś w tej kwestii dogadać i wspólnie znajdziemy rozwiązanie.

 

Były długie i przyjemne rozmowy, ona zdradzała mi swoje potrzeby co lubi (dowiedziałem się ze woli powoli i delikatnie a nie jak wcześniej myślałem na ostro) ja mówiłem czego ja oczekuje. Mówiła że nigdy w życiu z żadnym facetem nie mogła tak spokojnie porozmawiać. Trochę mnie to cieszyło a trochę denerwowało że pokazuje takie miękkie cechy ale stwierdziłem że szczypta ciepła z mojej strony nie zaszkodzi że tak powinny wyglądać zdrowe relacje.

 

Jednak rozmowy nie dawały efektów bo unikała zbliżeń, a jeśli już były to kończyły się na odmowie niewerbalnej. Pomimo iż wprowadzałem masę różnych urozmaiceń, technik które miały ją rozluźnić.

 

UWAGA!!! Po którejś rozmowie stwierdziła że jest aseksualna i nie czuje potrzeby uprawiania seksu. Byłem w szoku bo miałem ją na samym początku za nimfomankę. Spytałem o jej wcześniejsze kontakty seksualne bo przecież miała kilka związków, stwierdziła że nigdy nie kończyły się penetracją a jedynie próbami i że ogólnie starała się unikać seksu (z perspektywy czasu nie wiem ile w tym prawdy, wtedy uwierzyłem) stwierdziła nawet ze jest dziewicą. Chciałem to sprawdzić osobiście jednak ciężko było na dłużej zająć się jej pochwą z racji tego ze twierdziła ze sprawia jej to ból a zapytanie się bez pardonu "Czy mogę sprawdzić czy faktycznie jesteś dziewicą?" wydawało mi się po prostu niesmaczne.

 

Ogólnie cała ta sytuacja niszczyła mnie psychicznie bardzo mocno, niemożliwość uprawiania seksu ze swoją partnerką i kłótnie o to...z perspektywy czasu utnę takie coś od razu w przyszłości.

Doszliśmy do wniosku że musi podjąć leczenie u specjalisty, tylko że ten specjalista najbliższe wolne terminy ma za kilka miesięcy a w chwili obecnej nie jesteśmy już razem.

 

2. Chwiejność emocjonalna

MASAKRA! Potrafiło być wszystko super cały dzień bez kłótni a tu nagle płacz, bez powodu a przynajmniej bez konkretnego powodu tylko gadanie "sama nie wiem czemu płaczę".

To było coś co strasznie wyniszczało mnie psychicznie. Chodziłem struty bo nigdy nie wiedziałem kiedy jej odwali. Mimo wszystko ją kochałem.

 

3. Zazdrość

Ona może być zazdrosna a ja nie. Miała dużo kolegów z którymi pisała nie pokazywałem o to zazdrości ale gdy do mnie napisała moja była albo koleżanka z którą miałem jakiś intymny kontakt to był plącz nieodzywanie się przez 1-2 dni. I kwitowanie wszystkiego "Jestem zazdrosna i mogę być". Oczywiście kłótnie o to a ja głupi co zrobiłem.

"Okej skoro jesteś o to zazdrosna usunę ten kontakt skoro o to prosisz" - bo wydawało mi się że to normalny mechanizm zdrowego związku, skoro osoba na której mi zależy czuję sie źle przez to że pisze do mnie moja była to utnę ten kontakt.

Usidliła mnie tak że siłą rzeczy nie miałem innych opcji, to był koszmarny błąd zabijający moją atrakcyhność.

 

4. Ona zawsze miała rację

Praktycznie zero kompromisów, we wszystkim to ona ma rację i ma być tak jak ona chce.

Nie wierzyłem a wręcz śmiałem się że ktoś może być tak zamknięty na próbę dogadania się. Było to dla mnie coś kompletnie abstrakcyjnego.

 

5. Niestabilny i kapryśny nastrój

Podobnie jak w punkcie 2.

Śmiech radość dobry humor by za parę minut wszystko ją wkurwiało.

Pamiętam wyjście do sklepu z nią na większe zakupy, byłem już trochę zmęczony ale przysięgam na boga starałem się tego nie okazywać a ona nagle na środku galerii usiadła na ławce i zaczęła ryczeć.

Wyobraźcie sobie wzrok wszystkich ludzi "Co ten skurwysyn jej zrobił?".

To było 2 miesiące temu i wtedy po raz pierwszy powiedziałem jej ze uważam ze powinniśmy skończyć ta relacje.

 

Tych cech borderline było znacznie więcej ale musiałbym napisać chyba książkę a nie o to chodzi.

 

ZERWANIE:

 

Ogólnie tak mocno mocno pierdolić zaczęło się 2 miesiące temu. Kilkakrotnie mówiłem jej że chyba nie pasujemy do siebie i powinniśmy zerwać ona na to płaczem że mnie kocha itp. że się zmieni. Zmian nie było nazajutrz to samo.

Ja sam obniżyłem swoje zaangażowanie, wiedziałem że nie dostaje nic szczególnego w tej relacji w zamian. Ale nadal czułem że ją kocham.

 

Teraz najbardziej bolesny dla mnie moment:

Koniec końców parę tygodni temu napisałem jej ze chce do niej przyjechać i przekazać jej ze to koniec.

Powstrzymałem się jednak ale nie mieliśmy kontaktu 2 dni.

Po czym spotkaliśmy się i ona sama powiedziała że to koniec.

Poczułem kopniaka w jaja. JAK TO ONA ZRYWA!?

Zareagowałem dwubiegunowo. Na początku odpowiedziałem na spokojnie ze tez tak uważam ale dwa dni później sfrajerzylem się 

i prosiłem o szansę i rozmowę w której emanowało ze mnie to ze nie chce końca tej relacji, łzy w oczach

(jeśli ktoś to czyta NIGDY PRZE NIGDY NIE POKAŻCIE TEJ SŁABOŚCI KOBIECIE)

Boli mnie to bardzo że to ona zerwała a nie ja, dalej czuje że ją kocham ale logicznie wiem że to i tak by pierdolnęło. Bardzo chciałbym

nie czuć już nic do niej i kierować się tylko logiką. 

Krótko mówiąc mam depresję. 

Ciągle myślę o niej.

Najchętniej przyjąłbym jakieś antidotum które wypali całkowicie moje uczucie do niej.

Wiem że to był zły a nawet bardzo zły związek ale czuję pustkę której nie mogę zasypać.

I tak już jest lepiej po paru tygodniach bo potrafię zając się innymi sprawami ale są momenty gdy atakują mnie emocje i przypominają się mi wspólne chwile te dobre. Zwłaszcza wieczorami.

To pojebane.

 

I tutaj liczę na was i wasze doświadczenie jak przejść ten etap do normalnego życia i odnaleźć szczęście. Jak Wy sobie z tym radziliście?

Chce się rozwijać naprawdę nie chce być w tym stanie.

Myślę nad ruszeniem na dziewczyny ale boję się że to nieodpowiedni moment bo nie jestem obecnie prawdziwym sobą. Czuje ze moje myśli błądzą w kierunku mojej byłej.

Poczekać?

 

Moim błędem było to że uzależniłem swój mózg

od tego że ONA=SZCZĘŚCIE

Czułem się spełniony że mam ładną dziewczynę, mimo potężnych wad w jej charakterze.

 

Najbardziej pragnę zbudować taką wersję siebie żeby mogła zobaczyć co straciła.

Czy takie podejście jest złe? Karmię swoje ego? Czy może właśnie taki powinien być mój cel.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć 

 

Od siebie mogę dodać.

43 minuty temu, hutch napisał:

Najbardziej pragnę zbudować taką wersję siebie żeby mogła zobaczyć co straciła.

Czy takie podejście jest złe? Karmię swoje ego? Czy może właśnie taki powinien być mój cel.

To będzie twój największy błąd jeżeli tak zrobisz. Bo wszystko pójdzie na marne.

 

Jej już nie ma i nie będzie.

 

Zapewne nie pamięta już o tobie.

 

Nie masz żadnego celu związanego z NIĄ !

 

Rób wszystko dla siebie.

 

No i oczywiście ZERO KONTAKTU.

 

Bardziej doświadczeni bracia wpadną to zrobią ci porządną analizę wszystkiego. 

Edytowane przez BlacKnight
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, BlacKnight napisał:

No i oczywiście ZERO KONTAKTU.

Mamy kontakt przez snapchata. Ona wysyła mi czasem ja jej nie powiązane ze sobą snapy. Usunąłem snapchata na 1-2 dni bo wiem że to błędne koło ale pod wpływem impulsu zainstalowałem po czym wszedłem i odtworzyłem zaległe snapy. Wysłała mi zdjęcie jak płacze, jak siedzi w sobotę wieczór i "się nudzi". Oczywiście nic na to nie odpisywałem. Po za tym wysyła mi tez snapy jak jest u kogoś na mieszkaniu, pewnie ma jakiegoś pocieszyciela, który nie zna jeszcze jej oblicza. 

Ogólnie ma straszną potrzebę kontaktu bo wielokrotnie mówiła mi że się boi samotności i być sama w pomieszczeniu. Nie raz chciałem posiedzieć samemu wieczorem u siebie bez niej to był płacz albo zjazd nastroju.

 

13 minut temu, BlacKnight napisał:

To będzie twój największy błąd jeżeli tak zrobisz. Bo wszystko pójdzie na marne.

Ciągnie mnie do robienia wielu nowych rzeczy, podejmowania się nowych przedsięwzięć i to mi poprawia nastrój, dodaje pewności siebie oraz pozwala zapominać o emocjach.

 

6 minut temu, Libertyn napisał:

Idź na terapie. W zasadzie to wyczerpuje temat.

Jeśli nie będzie żadnej poprawy to oczywiście jest to rozwiązanie. Ale chcę spróbować jakoś stopniowo to przezwyciężyć bez psychologa bo obawiam się że nadam wtedy temu uczuciu jeszcze większą wartość. Nie jest też tak że 24h czuje uczucie do mojej byłej przez większość dnia uświadamiam sobie logicznie ze dobrze się stało i kieruje swoje myśli ku przyszłości jednak nie jestem wstanie kontrolować momentów słabości. To mój pierwszy poważny związek i pierwsza taka sytuacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

3 minuty temu, hutch napisał:

Jeśli nie będzie żadnej poprawy to oczywiście jest to rozwiązanie. Ale chcę spróbować jakoś stopniowo to przezwyciężyć bez psychologa bo obawiam się że nadam wtedy temu uczuciu jeszcze większą wartość. Nie jest też tak że 24h czuje uczucie do mojej byłej przez większość dnia uświadamiam sobie logicznie ze dobrze się stało i kieruje swoje myśli ku przyszłości jednak nie jestem wstanie kontrolować momentów słabości. To mój pierwszy poważny związek i pierwsza taka sytuacja.

Byłem z borderką. Przede wszystkim borderka dostarcza emocje, silne emocje.  Trochę jak narkotyk który się odstawia. Wiesz jakie to gówno, ale ciągnie Cię do niego

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypierdol ją z tego snapchata i innych mediów, bo to tylko potęguje Twoją tęsknotę za nią. To już PRZESZŁOŚĆ. Wypisz sobie gdzieś na kartce wszystkie plusy i minusy tego, że zerwaliście i powieś sobie gdzieś w pokoju by móc do tego wrócić i ewentualnie coś dopisać. Przede wszystkim daj sobie trochę czasu by ochłonąć. 

 

Btw. piszesz, że staż Twojego konta jest względnie długi, jednak nie wygląda na to byś często odwiedzał forum.  A szkoda, bo gdybyś to robił regularnie to prawdopodobne już na wczesnym etapie tej relacji zapaliłaby Ci się czerwona lampka i uniknąłbyś dalszych jazd. 

 

Edytowane przez Mattheo
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mattheo napisał:

Wypisz sobie gdzieś na kartce wszystkie plusy i minusy tego, że zerwaliście i powieś sobie gdzieś w pokoju by móc do tego wrócić i ewentualnie coś dopisać.

Dzięki że mi o tym przypomniałeś bo właśnie zrobiłem to parę dni temu, i to najbardziej pomogło mojemu umysłowi zacząć myśleć logicznie. 

 

Wypisałem sobie co byłoby gdyby ta relacja trwała kolejne 6 miesiecy, nastepnie rok i co byloby po 3 latach

I po tych 3 latach trwania związku: brak seksu, ciągłe kłótnie, brak rozwoju osobistego, życie w nerwach

 

Chciałbym mieć to cały czas przed oczami szczególnie gdy zasypiam, wstaje albo zaczynam rozkminiac o tym co było

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, hutch napisał:

Po czym spotkaliśmy się i ona sama powiedziała że to koniec.

Poczułem kopniaka w jaja. JAK TO ONA ZRYWA!?

:)

Kobiety nie lubią być zostawiane, a Ty się jej podłożyłeś mówiąc dwa dni wcześniej: "przyjadę oznajmić Ci że to koniec" - młodzi jesteście, więc spoko, zbłądziłeś - nie czyń tego więcej.

 

Godzinę temu, hutch napisał:

Krótko mówiąc mam depresję. 

Easy man! Nie sądzę, żebyś miał depresję. Depresja to choroba do zdiagnozowania.

Podejrzewam, że Twoje objawy to:

- odstawienie mieszaniny narkotycznych hormonów po toksycznym związku (uzależnienie od miksu: sinus emocji, toksyny i hormony)

- poczucie straty laski 8/10, choćby nie wiem jak była popierdolona

- poczucie straty czegoś, co się budowało, całe kurwa 9 miechów, nawet niecały rok ale niech Ci będzie, że jest to jakiś dłuższy okres czasu

 

1 godzinę temu, hutch napisał:

Poczekać?

No wiesz, ja miałem toksynę w domu przez 5 lat. Po rozstaniu dałem sobie rok lub 2 lata monk mode - zero bab, zero randek, tinderów, flirtów.

 

Bardzo dobrze mi to robi, flashbaki emocjonalne oczywiście są ale coraz rzadziejj, a mój nastrój, poczucie wartości i poczucie humoru są doskonałe, jak nigdy od 35 lat.

  • Like 2
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, hutch napisał:

Najbardziej pragnę zbudować taką wersję siebie żeby mogła zobaczyć co straciła.

Czy takie podejście jest złe? Karmię swoje ego? Czy może właśnie taki powinien być mój cel.

 

To jest błąd.

Z Twojej strony: Twoja była nie może być motywacją do czegokolwiek. Masz jakieś cele, pomysły? Dobrze. Ale zrób to dla siebie. Naucz się zdrowego egoizmu. Bo to jest jedyna trwała i solidna motywacja. 

 

Dam Ci przykład. Zaczniesz np chodzić na siłownię żeby mieć formę, zrzucić sadło i wyhodować kaloryfer. Ok. To ma sens jeśli zrobisz to dla siebie. Nie dlatego, żeby wyrywać laski, nie dlatego żeby była poczuła się niefajnie że fajnego gościa straciła. Dlaczego? 

W obu przypadkach motywacja Ci zniknie. Jak wyrwiesz jakąś pannę i się z nią zwiążesz, znów przestaniesz ćwiczyć, bo ponco, skoro panna jest, a poza tym marudzi jak wychodzisz. A dla byłej? Jescze gorzej. Za chwilę odkryjesz ze juz obskakuje jakiegoś innego bolca, a Ciebie ma gdzieś i już dawno zapomniała (jeśli border to będzie szybciej niz myślisz) i co? Zamiast na trening, pójdziesz na hamburgera. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, hutch napisał:

Najbardziej pragnę zbudować taką wersję siebie żeby mogła zobaczyć co straciła.

Czy takie podejście jest złe? Karmię swoje ego? Czy może właśnie taki powinien być mój cel.

Jesteś bardzo młody i zbyt słaby obecnie na takie gry.

 

Po prostu buduj siebie, swoje poczucie własnej wartości - DLA SIEBIE.

ZROZUM i POCZUJ ŻE: TEJ BABY JUŻ NIE MA W TWOIM ŻYCIU - UMARŁA DLA CIEBIE!

Wystrzeliła do innego wymiaru z Twojego multiwersum i już nigdy Wasze orbity się nie strzasną bo są w innych czasoprzestrzeniach.

2 minuty temu, hutch napisał:

I po tych 3 latach trwania związku: brak seksu, ciągłe kłótnie, brak rozwoju osobistego, życie w nerwach

Stary.

Po 3 latach byłbyś: wrak człowieka, rodzina i przyjaciele załamani, w końcu samobójstwo.

1 godzinę temu, hutch napisał:

Czułem się spełniony że mam ładną dziewczynę, mimo potężnych wad w jej charakterze.

Miliony mężczyzn przez to przechodzą, spoko loko. Wcześnie przeszedłeś tę lekcję, masz szansę, że już jej nie powtórzysz.

Kobiety też się nadziewają na mężczyzn narcyzów - relacja jest trochę inna, ale też cierpią.

5 minut temu, hutch napisał:

Chciałbym mieć to cały czas przed oczami szczególnie gdy zasypiam, wstaje albo zaczynam rozkminiac o tym co było

Jesteś panem własnej wyobraźni, po prostu rób to.

31 minut temu, hutch napisał:

Mamy kontakt przez snapchata. Ona wysyła mi czasem ja jej nie powiązane ze sobą snapy. Usunąłem snapchata na 1-2 dni bo wiem że to błędne koło ale pod wpływem impulsu zainstalowałem po czym wszedłem i odtworzyłem zaległe snapy. Wysłała mi zdjęcie jak płacze, jak siedzi w sobotę wieczór i "się nudzi".

Zablokuj, usuń, zero kontaktu. Nie dawaj się z powrotem wciągnąć w ten psychoterror, po co Ci to? Sprawdź sobie w necie "hoovering", może coś Ci zaświta.

Zero! Wiesz co to znaczy zero? Nic? Wiesz ile to jest zero kontaktów?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem krótko. Spierdalaj.

Właśnie zakończyłem roczny związek z taką Myszką. Huśtawka emocjonalna, podchody, granie dupą, push-pull.

Schiza do kwadratu.

Na koniec oskarżyła mnie o nękanie gdy chciałem wyjaśnić wątpliwości o tzw. "kolegów".

Ratuj się chłopie !

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Imbryk napisał:

No wiesz, ja miałem toksynę w domu przez 5 lat. Po rozstaniu dałem sobie rok lub 2 lata monk mode - zero bab, zero randek, tinderów, flirtów.

 

Bardzo dobrze mi to robi, flashbaki emocjonalne oczywiście są ale coraz rzadziejj, a mój nastrój, poczucie wartości i poczucie humoru są doskonałe, jak nigdy od 35 lat.

Czasami chce zacząć poznawać nowe dziewczyny, a czasami wydaje mi się żebym sobie póki co dał na luz. Zależy czym myślę ?

41 minut temu, Esmeron napisał:

To jest błąd.

Z Twojej strony: Twoja była nie może być motywacją do czegokolwiek. Masz jakieś cele, pomysły? Dobrze. Ale zrób to dla siebie. Naucz się zdrowego egoizmu. Bo to jest jedyna trwała i solidna motywacja. 

  

Dam Ci przykład. Zaczniesz np chodzić na siłownię żeby mieć formę, zrzucić sadło i wyhodować kaloryfer. Ok. To ma sens jeśli zrobisz to dla siebie. Nie dlatego, żeby wyrywać laski, nie dlatego żeby była poczuła się niefajnie że fajnego gościa straciła. Dlaczego? 

W obu przypadkach motywacja Ci zniknie. Jak wyrwiesz jakąś pannę i się z nią zwiążesz, znów przestaniesz ćwiczyć, bo ponco, skoro panna jest, a poza tym marudzi jak wychodzisz. A dla byłej? Jescze gorzej. Za chwilę odkryjesz ze juz obskakuje jakiegoś innego bolca, a Ciebie ma gdzieś i już dawno zapomniała (jeśli border to będzie szybciej niz myślisz) i co? Zamiast na trening, pójdziesz na hamburgera. 

Serio, otworzyłeś mi teraz oczy. Bo faktycznie co będzie jak mi przejdzie ta potrzeba zaimponowania i pokazania byłej że straciła kogoś wartościowego a na pewno po pewnym czasie gdy jak pisał Imbryk hormony przestaną buzować będę co raz bardziej na nią obojętny. Dlatego muszę podejść do tego w zdrowy sposób budując swoją wartość dla siebie  a nie dla kogoś. Dzięki.

 

44 minuty temu, Imbryk napisał:

Miliony mężczyzn przez to przechodzą, spoko loko. Wcześnie przeszedłeś tę lekcję, masz szansę, że już jej nie powtórzysz.

Kobiety też się nadziewają na mężczyzn narcyzów - relacja jest trochę inna, ale też cierpią.

45 minut temu, Imbryk napisał:

Jesteś panem własnej wyobraźni, po prostu rób to.

Dzięki. Już w trakcie relacji mówiłem sobie że drugi raz tak daleko bym tej relacji nie ciągnął a tak to łudziłem się że poczekam może się to wyprostuje i mam od czasu do czasu jakieś świrowanie w łóżku. W prawdzie nie takie jakiego bym w 100% chciał. To był błąd, dzisiaj bym już tego tak nie cierpiał bo nie byłem tak mocno zaangażowany na początku.

 

49 minut temu, Imbryk napisał:

Zablokuj, usuń, zero kontaktu. Nie dawaj się z powrotem wciągnąć w ten psychoterror, po co Ci to? Sprawdź sobie w necie "hoovering", może coś Ci zaświta.

Zero! Wiesz co to znaczy zero? Nic? Wiesz ile to jest zero kontaktów?

Właśnie usunąłem 

29 minut temu, ntech napisał:

Właśnie zakończyłem roczny związek z taką Myszką. Huśtawka emocjonalna, podchody, granie dupą, push-pull.

 

Gratulacje i zazdroszczę jeśli nie targają Tobą emocje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miliony przed Tobą, i miliony po Tobie będą. Wiem, że to nie pocieszenie, ale taka kolej rzeczy. 

Powrotu nie ma, bo byś się sam zniszczył. Musisz więc ten etap przejść. W sumie wszystko ci już u góry napisali jak. Ja dodam od siebie, że jeśli masz problemy z opanowaniem emocji, nerwów i nie umiesz się uspokoić, kup w aptece zwykłą melisę w kroplach. Serio. Często jest tak, że targa  człowiekiem az tak mocno, bo nie radzi sobie z tym wewnętrznym rozedrganiem i nerwami. Kiedy się uspokaja, sprawy zaczynają stawać się prostsze. Do głosu dochodzi zimne spojrzenie na sprawę. Szybciej to przejdziesz. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następny lachon z pochwicą? No, ale ta chociaż chciała gałę obrobić.

 

Powiem krótko - przerabiałem podobną sytuację. Te 8/10 są chyba lepione z jednej gliny bo sporo z nich wykazuje zaburzenia osobowości i nie chce się ruchać ? Z tym, że ja mojej 8/10 pokazałem drzwi, bo byłem już po kilku związkach i nie działała już na mnie magia "tej pierwszej". Albo "tej pierwszej poważnej", jak kto woli.

 

Kompletna strata czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usuń ją ze wszystkich możliwych social media, zablokuj numer i wszystko inne. Jak już to zrobiłeś to daj sobie czas, nie będzie lekko, chemia w mózgu musi się uregulować, jesteś teraz ćpunem wychodzącym z nałogu. Tak będzie najlepiej, wiem z autopsji. W końcu wszystko wróci do porządku, ale ona wtedy będzie próbowała Cię wciągnąć z powrotem, gdy będzie potrzebowała podreperować swoje ego. Najpewniej będzie próbowała to robić co jakiś czas, dasz się raz bo Ci emocje zejdą, a uwierz, że wszystko co złe wróci, a Ty znowu będziesz tym samym ćpunem, który znowu próbuje się uwolnić od nałogu, bo chemia znowu dotarła do mózgu. Jeśli nachodzą Cie myśli o niej nie próbuj na siłę tego wypierać, bo spowoduje to efekt sprężyny (będziesz myślał o tym jeszcze intensywniej).

Edytowane przez apogeum
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, hutch napisał:

Czułem się spełniony że mam ładną dziewczynę, mimo potężnych wad w jej charakterze.

A to już w ogóle jest fail stulecia i klasyczna pułapka na młokosa.

 

Nic z tego nie masz, że pani ma piękne lico. Podbudowywanie się zazdrością kolegów jest płytkie i na dłuższą metę nic nie daje - oni pójdą swoją drogą, oleją Cię i założą rodziny, nikt za 2 lata nie będzie pamiętał pięknej buźki Twojej dziewczyny, a Ty zostaniesz ze świruską. Nawet nie spełnisz się przy niej seksualnie, bo ona nie lubi się ruchać. Możesz sobie popatrzeć. Nic Ci też z normalnych ludzkich relacji, bo ciągle będziesz miał jazdy, pretensje, problemy, awantury, fochy - a im dalej w las, tym gorzej. Piękne lico i tak Ci się opatrzy w końcu, ale awantury i brak seksu nigdy nie przestaną Cię wkurwiać.

 

Ciesz się, bracie, że pozbyłeś się tej larwy.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiek się nie zgadza bo u mnie akurat 27 i 26 lat, ale zachowania partnerki podobne, z tym że ja nagle "straciłem tam dostęp" IfYouKnowWhatIMean, gdybym był przed lekturą Kobietopedii i Stosunkowo Dobry to pewnie bym kombinował jak to poprawić itp. (widziałem co robię źle, ale ze względu na pracę nie dało rady po prostu ogarniać jeszcze relacji i dopuściłem do spadku emocji efekt j.w.. 

No ale wracając, dzięki temu że mam już wiedzę aktualnie Pani siedzi u mamy, grzecznie zabrała swoje rzeczy na moje stanowcze polecenie i wszystko. Powiem Ci że przez 3 dni od tej akcji, która była dla mnie trudna pomimo że po sobie aktualnie tego nie pokazałem wróciłem do treningów, czytania książek a w pracy idzie jeszcze lepiej. Dzięki tym dwóm pierwszym nie mam nawet czasu myśleć o niej --> tobie polecam podobne rozwiązanie. Dołożyć warto kwintesencje książki Marka "Stosunkowo Dobry" czyli osiągnięcie stanu bycia szczęśliwym, po prostu jest mi dobrze, jest kobieta, fajnie, nie ma, też fajnie i tyle.

 

Młody jesteś bardzo, masz perspektywy... no dobra rzucę takim tekstem, zdecydowanie powinieneś zająć się czymś bardziej poważnym bardziej perspektywicznym i przynoszącym ci zyski niż Panie ;)

Niech przyświeca ci hasło Clintona "Gospodarka Głupcze", otóż Pani to tylko koszt, w Twoim wieku poza przygodnym seksem powinieneś skupić się na zyskach, a nie kosztach. Dobra rada, nie pakuj się w długie związki teraz, ja to przerobiłem (4 lata związku  i 3 lata związku od 20roku życia) i szczerze żałuje, tyle ile kasy mi to pochłonęło... ahh dobra  :D rzecz nabyta, ale polecam nie wpakować się w coś podobnego, szczególnie jeżeli Twoje dochody są poniżej tej magicznej 5tki netto. Szkoda czasu :) Zarabiaj, dbaj o karierę, rozwijaj się, po prostu zajmij się czymś, bo jeżeli masz czas na wpadanie w depresje i myślenie o byłej Pani, to stanowczo masz za dużo wolnego czasu moim zdaniem .

 

 

Edytowane przez Kotek
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, hutch said:

Moim błędem było to że uzależniłem swój mózg

od tego że ONA=SZCZĘŚCIE

Czułem się spełniony że mam ładną dziewczynę, mimo potężnych wad w jej charakterze.

Mowią że z ładnej miski się nie najesz.
Jeśli uroda będzie zasłaniać wady charakteru w twoich kolejnych związkach, będziesz non stop cierpiał.

Musisz się nauczyć że Kobieta ma być dodatkiem do Ciebie a nie twoją jedyną gwiazdą na niebie. Ustawianie się pod humory i dąsy Panny zaprowadzi Cię na manowce.

Tak jak Bracia radzą zerwij z nią kontakt totalnie bo inaczej będziesz cierpiał dłużej.

 

9miesięcy to nie tragedia. Oglądnij 9 i pół tygodnia i badź jak Mickey Rourke ?
 

Edytowane przez Lexmark82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opiszę Ci w skrócie jak wyleczyłem się po 5 letnim związku. Związek był falą rozstań i powrotów, wspólnym mieszkaniem i życiem.

 

W skrócie - miałem oszczędności, wyprowadziłem się, pokasowałem wszystkie zdjęcia, siedziałem w chacie i grałem na konsoli. Nie miałem czym zaklinować to oglądałem sobie pornosy. Przypadkiem trafiłem na audycję MK o "Projekcie Klaudiusz" i to sprawiło, że przestałem siebie obwiniać za to rozstanie, co poskutkowało poprawą nastroju. Reszta już poszła z górki.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, hutch napisał:

I tutaj liczę na was i wasze doświadczenie jak przejść ten etap do normalnego życia i odnaleźć szczęście. Jak Wy sobie z tym radziliście?

Chce się rozwijać naprawdę nie chce być w tym stanie.

Myślę nad ruszeniem na dziewczyny ale boję się że to nieodpowiedni moment bo nie jestem obecnie prawdziwym sobą. Czuje ze moje myśli błądzą w kierunku mojej byłej.

Poczekać?

Odciąć social media

Nie zaglądać, nie rozkminiać

Zadać sobie jedne z najważniejszych pytań w życiu mężczyzny

 

Co czyni mnie mężczyzną? Jak i przez co się określam - tym się teraz zająć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Rolbot napisał:

Powrotu nie ma, bo byś się sam zniszczył. Musisz więc ten etap przejść. W sumie wszystko ci już u góry napisali jak. Ja dodam od siebie, że jeśli masz problemy z opanowaniem emocji, nerwów i nie umiesz się uspokoić, kup w aptece zwykłą melisę w kroplach. Serio. Często jest tak, że targa  człowiekiem az tak mocno, bo nie radzi sobie z tym wewnętrznym rozedrganiem i nerwami. Kiedy się uspokaja, sprawy zaczynają stawać się prostsze. Do głosu dochodzi zimne spojrzenie na sprawę. Szybciej to przejdziesz. 

Popijam przed snem melisę

17 godzin temu, Januszek852 napisał:

Powiem krótko - przerabiałem podobną sytuację. Te 8/10 są chyba lepione z jednej gliny bo sporo z nich wykazuje zaburzenia osobowości i nie chce się ruchać ? Z tym, że ja mojej 8/10 pokazałem drzwi, bo byłem już po kilku związkach i nie działała już na mnie magia "tej pierwszej". Albo "tej pierwszej poważnej", jak kto woli.

 

Kompletna strata czasu.

Drugi raz w takie bagno się nie wplątam. Po co być w związku bez prawdziwego seksu, masa irytacji się z tym wiąże, nie warto... Niby miałem seks oralny ale one też po pewnym czasie spowszedniał i stał się mechaniczny ze strony dziewczyny. Ogólnie kobiety są popierdolone że wchodzą w związek nie chcąc uprawiać seksu. Wszystkie zachowania niby jak w związku czułe słówka, wspólne życie, planowanie przyszłości (choć do tego podchodziłem z duuuzym dystansem), wyznania miłości, jesteśmy parą itp. ale fundamentu brak...moja historia pokazuje pewnie po raz kolejny jak kończy się związek bez fundamentu.

17 godzin temu, apogeum napisał:

Jak już to zrobiłeś to daj sobie czas, nie będzie lekko, chemia w mózgu musi się uregulować, jesteś teraz ćpunem wychodzącym z nałogu. Tak będzie najlepiej, wiem z autopsji.

Uświadamianie sobie tego bardzo pomaga. Co raz częściej łapię się gdy pojawiają się myśli związane z NIĄ że wszystkie pozytywne wyobrażenia związane są efektem odstawienia NARKOTYKU, mój organizm chce dostać to do czego był przyzwyczajony. Dodatkowo idealizuje to co było, a gdy spojrzę na to logicznie to WIEM że nie byłem szczęśliwy w tym związku, były tylko chwile, momenty ale ogólnie nie czułem się szczęśliwy w 100% a nawet 60%. Brak seksu, kłótnie, wahania nastroju...kurwa za czym ja tęsknię xD 

 

17 godzin temu, Januszek852 napisał:

Nic Ci też z normalnych ludzkich relacji, bo ciągle będziesz miał jazdy, pretensje, problemy, awantury, fochy - a im dalej w las, tym gorzej. Piękne lico i tak Ci się opatrzy w końcu, ale awantury i brak seksu nigdy nie przestaną Cię wkurwiać.

Otóż to. 

17 godzin temu, Kotek napisał:

Młody jesteś bardzo, masz perspektywy... no dobra rzucę takim tekstem, zdecydowanie powinieneś zająć się czymś bardziej poważnym bardziej perspektywicznym i przynoszącym ci zyski niż Panie ;)

Niech przyświeca ci hasło Clintona "Gospodarka Głupcze", otóż Pani to tylko koszt, w Twoim wieku poza przygodnym seksem powinieneś skupić się na zyskach, a nie kosztach. Dobra rada, nie pakuj się w długie związki teraz, ja to przerobiłem (4 lata związku  i 3 lata związku od 20roku życia) i szczerze żałuje, tyle ile kasy mi to pochłonęło... ahh dobra  :D rzecz nabyta, ale polecam nie wpakować się w coś podobnego, szczególnie jeżeli Twoje dochody są poniżej tej magicznej 5tki netto. Szkoda czasu :) Zarabiaj, dbaj o karierę, rozwijaj się, po prostu zajmij się czymś, bo jeżeli masz czas na wpadanie w depresje i myślenie o byłej Pani, to stanowczo masz za dużo wolnego czasu moim zdaniem .

Dzięki te słowa dodały mi powera. Tym bardziej że tak skupiałem się na związku że studia, rozwój osobisty schodziły na dalszy plan. Pamiętam że miałem sesje poprawkową (na szczęście zdaną) i praktycznie zero wsparcia i zrozumienia od niej dla mnie tylko pretensje że nie mam dla niej czasu i że nie poświęcam jej uwagi. Bo jeśli nie spędzałem z nią każdej swojej a tym bardziej jej wolnej chwili to dostawała pierdolca emocjonalnego. Teraz przynajmniej mogę skupiać się na rozwoju finansowym, fizycznym i psychicznym. Koniec szukania i przywiązywania się do stałego związku póki nie będę na to gotowy. Tylko luźne relacje i nastawienie na samorozwój.

 

15 godzin temu, Lexmark82 napisał:

Musisz się nauczyć że Kobieta ma być dodatkiem do Ciebie a nie twoją jedyną gwiazdą na niebie. Ustawianie się pod humory i dąsy Panny zaprowadzi Cię na manowce.

Kierując się tym uniknąłbym całej tej sytuacji. 

 

4 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Odciąć social media

Nie zaglądać, nie rozkminiać

Zadać sobie jedne z najważniejszych pytań w życiu mężczyzny

 

Co czyni mnie mężczyzną? Jak i przez co się określam - tym się teraz zająć

Dużo teraz czytam wątków na forum, audycji, książek i mi to pomaga bo nakreślam sobie swoją przyszłość.

Ogólnie siedzę teraz w PITSTOP-ie ale myślę że wiedza jakiej teraz nabędę pozwoli mi wrócić na tor i walczyć o najwyższe cele.

Na poprzednich oponach daleko bym nie zajechał 1, 2 może kolejne 3 okrążenia a później dramatyczny koniec, bo dziewczyna swojego

zachowania i swoich nawyków nie zmieni i nigdy nie zamierzała zmienić po prostu w miarę rozwoju relacji co raz bardziej wyciekały toksyny i pewnie

jeszcze wiele by mnie czekało nieprzyjemności z jej strony.

 

Dziękuje bo bardzo mi pomagacie, a szczególnie świadectwa osób które przeszły przez coś podobnego.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Bracie. Spokojnie. Masz dopiero 21 lat. Nie koncentruj się na kobietach. Najpierw nauka , praca , pasja , a potem się coś przypałęta . Ale najpierw zbuduj swój kapitał w postaci wiedzy i zasobów. Ta Twoja miłość to tylko przyzwyczajenie i urąbane ego. Bardzo wielu z nas przechodziło takie stany w wieku  40 -50 lat. Masz duże szczęście że Ciebie to trafiło przy dwudziestce. 

Nie pisz do niej , nie miałcz , zajmij się sobą. To przejdzie za pół roku bądź za rok. Będziesz mądrzejszy . Ah , bym zapomniał , nigdy , ale to przenigdy nie przywiązuj się do niczego czego nie będziesz mógł opuścić w 5 minut. Wklep to sobie do pamięci dlugotrwałej.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.