Skocz do zawartości

Uczucie, że coś mi ucieka w życiu


Rekomendowane odpowiedzi

Skąd się bierze uczucie, że życie mi jakby ucieka? W tej chwili skupiam się na swoich celach, na rozwoju, a w przyszłości nie wykluczam założenia rodziny. Większość znajomych jest w związkach, część w związku małżeńskim z dziećmi. Zdaję sobie sprawę, że związek i dziecko to nie jest kraina, jak to się mówi- miodem i mlekiem płynącą, ale duża odpowiedzialność. Przygniatająca ilość ludzi idzie w życiu jakimś schematem, może 5 procent, a może mniej myśli i robi inaczej niż inni- decyzję o rodzinie odkłada, gdy będzie na to gotowa lub nie zakłada jej wcale. 

 

W związku z tym moje pytanie- czy macie czasami takie myśli, że to może inni mają rację, że może powinno się założyć rodzinę i przestać uprawiać filozofię? Czy towarzyszy Wam uczucie, że jesteście w jakimś sensie osamotnieni w swojej filozofii życiowej? (wszędzie promowanie związków, znajomi w związkach, w reklamach facet z kobietą i dzieckiem).  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie uczucie powstaje zazwyczaj w przypadkach zwątpienia w siebie co jest naturalne, może być też motywatorem do pracy dalej nad sobą albo w przypadku kiedy PORÓWNUJEMY SIĘ do innych. To drugie jest toksyczne, źle wpływa na naszą psychikę i może prowadzić do złych decyzji, pogorszenia nastroju czy nawet załamania.

 

Tak, zdarzają się gorsze momenty, bycie poza matrixem to ciężki temat. Wszystko zależy od wrażliwości. 

 

Powiem szczerze, że nie mam poczucia, że fajnie byłoby tkwić w matrixie ale czasami smutno mi, że nie ma aż tak dużo towarzyszy :D Jestem bardzo zadowolony ze swojej drogi ale mając koło 30 jednak ciężko non stop o inne osoby. Trzeba kombinować, szukać zajęć :D 

Mi dużo dało zaakceptowanie faktu, że ludzi nie interesuje nasza osoba aż tak bardzo. Każdy ma swój świat, swoje życie.

 

Ostatnio byłem na spotkaniu klasowym, daleka grupa znajomych, raczej jestem powściągliwy i staram się większości nie informować o moim życiu, zazwyczaj mowie ogólniki o sporcie itp. Zauważyłem, że oprócz 1, 2 pytań to każdy był tak skupiony na swojej sytuacji, że nawet nie próbowali pytać o mnie. Każdy "szczęśliwy", że ślub, kredyt...

Życzę im dobrze ale szczerze mówiąc tu nie ma absolutnie czego zazdrościć a wręcz współczuć jak się pewne sytuacje skończą. 

 

Konkludując, zawsze podkreślam, że życie jest wielopłaszczyznowe. Są różne aspekty natomiast najważniejsze to mieć na siebie plan i być go pewnym. Każdy projekt mogą spotkać gorsze momenty ale suma sumarum najważniejsze żebyśmy to my byli szczęśliwi. Nikt oprócz nas o to nie zadba :) 

 

Ps. i uważać na social media. To tam jest najwięcej obrazków szczęścia i dostatku, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego. FB/Ig to są główne źródła porównywania się. A życie wcale tak nie wygląda :) 

 

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz. Życie trochę na tym polega, że wybierasz pewną drogę. Zawsze pozostaje w głowie pytanie co by było na tamtej itd. Ale nie możemy jednocześnie iść na dwóch ścieżkach. Zatem podejmujemy decyzję, okej, idziemy w to czy tamto.

 

No, ale człowiek to istota myśląca (wbrew wielu przypadkom). Także analizujemy swoje wybory. Jak coś nam nie wychodzi na obranej ścieżce - tym bardziej analizujemy jakby było na tamtej. 

 

Dodatkowo wspomniane już patrzenie na innych, kiedy tak naprawdę każdy jest inny, łut szczęścia w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu potrafi kompletnie zmienić czyjeś życie. Jest ogrom faktorów, które mają wpływ na to jak wygląda Twoja droga.

 

Klucz to nauczyć się radości z procesu, nauczyć się cieszenia z działania, a nie tylko z efektu końcowego.  No i patrzenie na swoje osiągnięcia, i tylko na swoje. Bycie lepszym od wersji z dnia poprzedniego.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uczucie w kwestii założenia rodziny, posiadania dzieci - zdecydowanie nie.

Uczucie w kwestii przemijającego życia - zdecydowanie tak.

Uczucie te zaczęło się coraz bardziej nasilać z uwagi na "odhaczenie" podstawowych w życiu przeciętnego człowieka celów.

+ edukacja zaliczona (wyższe wykształcenie)

+ stabilne zatrudnienie, wraz z umową o pracę zaliczone

+ szerszy kontaktu z płcią przeciwną zaliczony

Teraz powstaje najgorsze bo właściwie jako przeciętny facet czego ja więcej od życia wymagać powinienem? Związku, dzieci? No właśnie...

W przypadku 3 powyższych punktów był to tak zwany mus okresu dojrzałości. Co jednak dalej?

Dla większości mężczyzn 4 ważnym punktem byłoby spłodzenie potomka/posiadanie rodziny. Z tym wiąże się jak opisałeś - odpowiedzialność, tworząca kolejne ważne cele (5, 6, itd.).

Po zinterpretowaniu tzw. matrixa, 4 punkt nie jest dla mnie rzeczą ważną. Twierdząc nawet, że opcją nie pożądaną.

Przez co w danej sytuacji czuję, że coś we mnie stanęło. Chodzi mi o to, że na chwilę obecną nic mnie do niczego nie zmusza. Płynę tak sobie razem z czasem. Tak... bez kolejnego celu.

Edytowane przez BRK275
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te 95 % o których piszesz to ludzie, którzy idą utartą drogą, bo innej nigdy nie znali i już nie poznają. Zauważ, że większość ludzi to osoby bez większych zainteresowań, ambicji i celów. Celem takiego człowieka musi być założenie rodziny, bo co innego mu pozostaje? Piwo i mecze w TV? 5 % myślących inaczej jest traktowana jak dziwacy, bo są oceniani z takiej właśnie perspektywy. Człowiek, dla którego alternatywą rodziny było piwo i TV będzie uważał, że Ty właśnie tak spędzasz czas i będzie traktował Cię z góry. 

Edytowane przez House
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co wy tu pierdolicie, mieliśmy władzę nad światem przejmować, a tu jakieś stękania słyszę.

 

Fiedler poznawał egzotyczne kraje z całym "dobrodziejstwem inwentarza". Na Tahiti nie on pierwszy, i nie ostatni, utrzymywał dużo młodszą, 17-letnią żonę, korzystając z uroków życia i urodziwej dziewczyny. Tłumaczył to tym, że tak po prostu żyli tam biali — i tak rzeczywiście było – mówi Piotr Bojarski, autor książki "Fiedler. Głód świata".

Edytowane przez absolutarianin
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Czy towarzyszy Wam uczucie, że jesteście w jakimś sensie osamotnieni w swojej filozofii życiowej?

Towarzyszy, ale w moim przypadku przeczucie, że nie idę za tłumem jest czymś pozytywnym, co mnie dodatkowo nakręca. A do  komentarzy i rad tych "mądrzejszych" już zdążyłem się przyzwyczaić i nic sobie z tego nie robię, czasami wręcz mnie to bawi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest na pewno. Wraz z wiedzą powstaje coraz wiecej pytań. I jest to nieuchronny proces edukacji, coś na wzór przekroczenia bramy, z której już nie ma powrótu. Może się ona okazać w pewien sposób destrukcyjna, skłonna do depesjii, albo zbawienna. Wszystko zależy od naszego mindsetu ukształtowanego w czasie rozwoju na który w pierwszej fazie nie mamy kompletnie wpływu, bo wszystko i tak łykamy jak pelikany z otoczenia. A to tam w dużej mierze obserwujemy jak świat wygląda. 

 

Dlatego w momencie wypłynięcia na szerokie morze zderzamy sie z mindfuckiem, z którym musimy sobie poradzić i przepracować pewne elemetny, albo olać to, i wybrać niebieską pigułkę.

Wybór miedzy poznawaniem siebie, a utartym schematem dostosowanym do kultury w której żyjemy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, absolutarianin napisał:

Co wy tu pierdolicie, mieliśmy władzę nad światem przejmować, a tu jakieś stękania słyszę.

To nie pierdolenie tylko naturalne programowanie społeczne zaszczepione każdemu człowiekowi.

 

Nie jest łatwo z tym wygrać, szczególnie pośród ogólnospołecznej propagandzie prowadzonej w tym kierunku. Do tego dochodzą docinki rodziny i znajomych tkwiących w owym matriksie.

 

Tu trzeba mieć całkiem spory wskaźnik odporności psychicznej na tego typu programowanie. A nawet ci mający całkiem spory to i tak są skłonni do powrotu do matriksa.

 

I nie wydaje mi się żeby każdy świadomy na tym forum nie miał myśli dotyczących założenia zdrowej, pozytywnej relacji złożonej z mężczyzny i kobiety.

 

3 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

W związku z tym moje pytanie- czy macie czasami takie myśli, że to może inni mają rację, że może powinno się założyć rodzinę i przestać uprawiać filozofię?

 

To jest źle zadane pytanie. Jaką filozofię uprawiają mający rodziny a jaką nie mający?

 

Rozumiem Twoje zagubienie ale powinieneś sam zacząć myśleć i sam podejmować decyzje i co za tym idzie brać za to odpowiedzialność. I to niezależnie od tego co inni powiedzą.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat
3 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

może 5 procent, a może mniej myśli i robi inaczej niż inni- decyzję o rodzinie odkłada, gdy będzie na to gotowa lub nie zakłada jej wcale. 

 

Myślę że mimo wszystko więcej niż pięć procent, szczególnie biorąc pod uwagę rosnącą liczbę singli po 30 roku życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze założenie rodziny nie wydaje mi się żadnym schematem matrixa, a moim własnym naturalnym wyborem. Jednak do tego potrzebna jest Bogini, a nie kobieta. To ma być rodzina na wieczność.

 

Trzeba zauważy, że system również dąży do rozpadu małżeństw propagując rozwiązłość, gejów, lesby, zdrady, zaliczanie tuzinu kobiet/mężczyzn. 

 

Dla systemu / matrixa to jeden ciul czy Ty będziesz singlem czy będziesz miał dzieci. Ważne żebyś służył panu i oddawał haracz(podatki). 

Edytowane przez Artur Bylina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Myślę, że moje wątpliwości są normalne i nie jestem z tym sam. Po prostu jest to efekt programowania społecznego, które ma duży wpływ na ludzi, mimo sporej świadomości. 

9 godzin temu, Cortazar napisał:

To jest źle zadane pytanie. Jaką filozofię uprawiają mający rodziny a jaką nie mający?

Tak, pytanie jest troszkę źle zadane z mojej strony. Napisałem trochę na skróty o "uprawianiu filozofii"- ludzie będący w związku małżeńskim mogą sarkastycznie myśleć w taki sposób o tych, którzy nie są w małżeństwie. 

 

9 godzin temu, Cortazar napisał:

Rozumiem Twoje zagubienie ale powinieneś sam zacząć myśleć i sam podejmować decyzje i co za tym idzie brać za to odpowiedzialność.

Jasne, tak jest, nie uciekam od odpowiedzialności. Nikt z tej odpowiedzialności mnie przecież nie zwolni. 

 

9 godzin temu, Cortazar napisał:

I nie wydaje mi się żeby każdy świadomy na tym forum nie miał myśli dotyczących założenia zdrowej, pozytywnej relacji złożonej z mężczyzny i kobiety.

Też tak myślę. Mimo wszystko ludzie myślący zdają sobie sprawę z tego, że świat nie jest czarno-biały, według mnie zadawanie pytań, posiadanie wątpliwości jest przywilejem ludzi myślących. Oczywiście nie mogę się wypowiadać za innych, ale ja na przykład nie wstydzę się tego, że mam jakieś wątpliwości, chwile refleksji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam to uczucie. Miewam je w stanach zwiątpienia, refleksji. Zwykle podczas spacerów, gdy mam czas na przemyślenie pewnych kwestii. Swoją drogą długi spacery, najlepiej samotne, jakimiś ścieżkami leśnymi - czyli takie które nie rozpraszają, są moim zdaniem naprawdę dobre. To właśnie wtedy przychodzi zwykle refleksja, że ta cała pogoń za pieniądzem, bo do tego to można sprowadzić. Ta cała pogoń za dobrami materialnymi jest pozbawiona sensu. Zwłaszcza, że żyje się tak naprawdę tylko jeden raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety tak. A to wszystko spowodowane jest porównywaniem się do innych osób, a przecież my nie mamy być tacy sami jak oni. My mamy zbudować sobie życie tak, abyśmy to my byli zadowoleni, a nie aby zadowolić kogoś. 

 

Niestety często nasze szczęście przedkładamy nad to, co zostało nam wbite przez media społecznościowe/TV. Masz mieć auto z salonu, zarabiać minimum 15k/miesięcznie, jeździć na wakacje pod palmami 4 razy w roku, masz mieć ŻONĘ! Masz mieć własny dom/mieszkanie w wieku 20 max 25 lat, a jak ciebie nie stać to bierz kredyt na 500k, no bo jak tak można mieszkać z rodzicami w jednym domu, lepsza jest banksterska pętla na szyji przez kolejne 20-30 lat. Masz mieć mieć mieć... a  nikogo nie obchodzi czy jesteś szczęśliwy.

 

A jeszcze bardziej dobija nas większość kobiet, które domagają się, abyś wszystko to miał. Masz zapierdalać, żeby zadowolić pretendentkę na swoją dziewczynę. Człowiek już się nie liczy. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.