Skocz do zawartości

Chopy! Co jest ze mną nie tak?


Rekomendowane odpowiedzi

25 minut temu, hogen napisał:

Z szacunku do osób, które pamiętam z dzieciństwa. Głównie dziadków. Choć ciotki tez były spoko.

No to jest konkret argument, są takie spotkania, gdzie nie wypada się nie pokazać. Ale też wydaje się, że bardziej okażesz im szacunek z nimi gadając...

Ja już nie mam dziadków, więc czasem żałuję, że na spotkaniach rodzinnych byłem mrukiem. Chociaż jakby tak pomyśleć, to też nie wiadomo jakby takie rozmowy się potoczyły....czasem po prostu nie da się nic konkretnego powiedzieć. Możesz albo się wczuwać w ich sposób komunikacji (tracisz energię np. gadając o głupotach i męcząc się) albo olać - wybrałeś to drugie. Szacunek do samego siebie. To nie może być złe ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, lync napisał:

Możesz albo się wczuwać w ich sposób komunikacji (tracisz energię np. gadając o głupotach i męcząc się) albo olać - wybrałeś to drugie. Szacunek do samego siebie. To nie może być złe

Wiesz to nie tak, ze siedziałem jak gbur. Nie, po prostu wgl. nie mam potrzeby udzielania sie w rozmowach. Nie interesuje mnie też zdanie innych. Może to jest spowodowane natłokiem obowiązków w życiu osobistym i nie potrafię tego choć na chwilę wyłączyć, tylko myślę i planuje, rozważam, liczę, szukam czegoś w google. Tak to jest z własną firmą...

W dniu 29.02.2020 o 17:33, Messer napisał:
  • jednostka ma wyolbrzymione poczucie własnej wartości (wyolbrzymia swoje osiągnięcia i talenty, oczekuje uznania własnej wyższości, niewspółmiernie do rzeczywistych dokonań),
  • pochłaniają ją fantazje o nieograniczonym własnym powodzeniu, mocy, wybitnych zdolnościach, urodzie czy miłości idealnej,
  • przekonana jest o własnej wyjątkowości i unikatowości, którą mogą zrozumieć lub z którą mogą obcować tylko inni wyjątkowi bądź zajmujący wysoką pozycję ludzie lub instytucje,
  • wymaga przesadnego podziwu,
  • ma poczucie posiadania specjalnych uprawnień, tzn. bezpodstawnie oczekuje szczególnie przychylnego traktowania lub automatycznego podporządkowania się innych jej oczekiwaniom,
  • nastawiona jest eksploratorsko wobec innych ludzi, tzn. wykorzystuje ich do osiągnięcia własnych celów,
  • brak jej empatii, niechętnie rozpoznaje cudze uczucia i potrzeby oraz nie jest skłonna z nimi się identyfikować,
  • często zazdrości innym lub uważa, że inni jej zazdroszczą,
  • swą postawą i zachowaniem okazuje arogancję i wyniosłość.

Wiesz co, od zawsze miałem o sobie wysokie mniemanie. Może nie od zawsze. Właściwie od gimnazjum, które zryło mi psychikę i wykształciłem w sobie trochę negatywnych cech. Trochę jest tak jak piszesz, punkty które się zgadzają:

- pochłaniają mnie fantazje o nieograniczonym własnym powodzeniu

- przekonany jestem o własnej wyjątkowości i unikatowości choć już o jakiejś 50% mniej niż kilka lat temu


Nie zazdroszę innym, bo poznałem różnych ludzi i wiele historii. Naprawdę nie warto zazdrościć nawet tym co mają miliony, tam za zasłoną są nerwice, depresje, brak miłości, kłótnie i szantaże emocjonalne.
Nie jestem też wyniosły. A empatii podobno mam w sobie bardzo dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, hogen napisał:

Wiesz to nie tak, ze siedziałem jak gbur. Nie, po prostu wgl. nie mam potrzeby udzielania sie w rozmowach. Nie interesuje mnie też zdanie innych. Może to jest spowodowane natłokiem obowiązków w życiu osobistym i nie potrafię tego choć na chwilę wyłączyć, tylko myślę i planuje, rozważam, liczę, szukam czegoś w google. Tak to jest z własną firmą...

Każdy kto na poważnie coś robił, wie, że własna firma to pożeracz czasu i energii. Czyli tak jakby żyjesz w innym świecie. Firma zajmuje Twoją uwagę i ciężko Ci wbić się wspólny poziom komunikacyjny z innymi, szczególnie etatowcami. Tak jakbyś pruł jedną autostradą informacyjną a oni drugą. Ty masz satysfakcję, że podejmujesz działania, idziesz swoją drogą, pokonujesz trudności. Inni często nie wiedzą ile trudności pokonałeś na tej drodze, widzą tylko wierzchołek góry lodowej. Twój umysł nawet w czasie wolnym szuka rozwiązań problemów. Ktoś, kto tego nie przeżył nie ma pojęcia, jak to jest.  Szczególnie jeśli po drodze są jeszcze inne problemy, które wyczerpują energię. Nic dziwnego, że później organizm decyduje "z interakcji nic nie będzie, oszczędzamy energię".

 

Tak miałem coś takiego przez dłuższy czas, z perspektywy czasu oceniam, że mogłem w wielu sytuacjach odpuścić myślenie o pracy i skupić się na innych rzeczach (ważnych lub wazniejszych).

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@hogen ja ze swoimi realnymi spostrżeżeniami odnośnie świata jestem mamutem w rodzinie. Ostatnio powiedziałem pare złych słów na PiS, to mało mnie nie zjedli żywcem, przekrzykiwali się w opierdalaniu mnie od zdrajców, bo PiS daje 500+. Totalne klapy na oczach, tylko propaganda z TV, a koronawirus to z broni biologicznej bo tak ludzie w kościele mówią. Total Ciemnogród. Wszyscy tęsknią za PRL, bo kiedyś to było hoho. Ja też mam problem z porozumieniem w rodzinie. 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZortlayPL wiesz co ja już na rodzinnych spędach  nie poruszam tematów takich jak:

- polityka,

- religia,

Teraz na te "debaty" tylko uśmiecham się pod nosem, jak mnie pytają to mówię "nie chcecie ze mną na ten temat rozmawiać". Nikt dalej nie drąży. 

Swego czasu próbowałem uświadomić ich ale to kompletny beton, wiedza czerpana z TV. Czasem pośmieje się z bab rzucając w ich stronę smaczkami z RP. Robienie gównoburz na takich spędach mija się z celem, czasem w mniejszej grupie porusze jakiś poważniejszy temat. No ale ogólnie ludzie nie chcą dopuścić do siebie innej wizji świat a niż ta, która mają w głowie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Leniwiec

Wśród Indian Ameryki Północnej było tak, ze sąsiad przyszedł do Ciebie na fajkę, wypalił z Tobą fajkę w milczeniu, podziękował i wrócił do swojego namiotu. Nie było to uznawane za arogancję, wręcz przeciwnie. 

 

Co do nas. Myślę, ze temat kobiet nie skończyłby się do rana. A polityki jak gówna, lepiej nie dotykać ?.

 

@ZortlayPL

No właśnie dlatego ja nawet nie zaczynam tematów, ani w nich nie uczestniczę. Nie obchodzi mnie zdanie innych i nie mam też potrzeby oznajmiać swojego zdania przy stole, ludziom którzy łykają papkę z TVN i TVP.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, hogen napisał:

Co do nas. Myślę, ze temat kobiet nie skończyłby się do rana.

Myślę, że to temat dość uniwersalny, jednak śliski....w towarzystwie żyjących w matriksie. Nie ma co liczyć na ich aprobatę. 

Zdarzają się jednak osoby zdolne do samodzielnego myślenia.

Myślę, że najlepiej znaleźć sobie towarzystwo  ludzi, którzy mają takie same zainteresowania. No chyba, że całkowicie chcesz się odciąć od ludzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak już napisaliście są 3 opcje na takie spotkania: nie pójść w ogóle, pierdolić o niczym razem z innymi, bądź usiąść w kącie i czekać na koniec imprezy. Jako że nie mam zamiaru umrzeć samotnie w swojej pustelni w środku lasu to jednak staram się chodzić i relacje rodzinne podtrzymywać. Jednocześnie nienawidzę marnowania czasu na pozostałe dwie opcje, więc byłem zmuszony wymyślić czwartą, a zwie się ona "doskonalenie swoich umiejętności konwersacyjnych". Wygląda to np. tak: widzę dwie zupełnie nieznane mi osoby rozmawiające na temat, o którym nie mam bladego pojęcia. Podchodzę, witam się, wkręcam w rozmowę i staram się uzyskać jak najwięcej informacji o nich. Nie obchodzi mnie zupełnie co pomyślą, za kogo mnie uważają, po prostu realizuję cel jaki sobie wymyśliłem. Ćwiczenie czyni mistrza i kiedy dojdzie do sytuacji, kiedy taka umiejętność będzie potrzebna, ja będę ją już miał opanowaną.

Mam jeszcze taką ciekawą książkę o technikach perswazji, a wiadomo rzeczone towarzystwo na perswazję zazwyczaj bardzo podatne. I np. podchodzę do jakichś wujasów, starych rolników, gadających o kombajnach z postanowieniem, że w 2 minuty przerzucę tą rozmowę na temat klubów go-go na Poznańskim Starym Rynku :D

Zabawy co niemiara, a i brak poczucia, że tracę bezsensownie cenne minuty mojego życia. Polecam.

 

Jeszcze w temacie rozmów o polityce czy religii, fajnie jest czasami wyśmiać czyjś punkt widzenia w taki sposób, żeby Ci jeszcze podziękował za rozmowę ;)

Edytowane przez dave
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
On 3/5/2020 at 5:40 AM, ZortlayPL said:

ja ze swoimi realnymi spostrżeżeniami odnośnie świata jestem mamutem w rodzinie. Ostatnio powiedziałem pare złych słów na PiS, to mało mnie nie zjedli żywcem, przekrzykiwali się w opierdalaniu mnie od zdrajców, bo PiS daje 500+. Totalne klapy na oczach, tylko propaganda z TV, a koronawirus to z broni biologicznej bo tak ludzie w kościele mówią. Total Ciemnogród. Wszyscy tęsknią za PRL, bo kiedyś to było hoho. Ja też mam problem z porozumieniem w rodzinie. 

Bracie mój :D

ja ostatnio wypracowałem metodę przetrwania i krytykuję tylko opozycję(no bo jest za co)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deleteduser64
Wszystko jest ok. Ja w wieku którym jestem, nieco ponad 30 doszedłem sam do wniosku, że lepiej czasami nie udzielać się w dyskusjach o dupie marynie. Jestem ekstrawertykiem, do tego o charakterze dyplomaty, uwielbiam rozmawiać na różne tematy i atakować każdy z nich z różnych punktów widzenia, roztrząsać je na wiele sposobów. Rodzina twierdzi zawsze, że za dużo gadam, była żona też mi to wypominała przy rozstaniu bidulka (teraz siedzi z gachem mrukiem). Mimo swojego charakteru mocno się teraz ograniczam w dyskusjach, zauważyłem, że lepiej się nie wypowiadać jako znawca gdy gówno się człowiek na jakimś temacie zna a tym bardziej gdy ktoś inny się zna jeszcze gorzej niż Ty bo ani nikogo nie przekonasz do swoich racji a i pokłócić się można, bo kto da sobie przeskoczyć swoje własne ego. Czasami są tacy zawodnicy, że nawet ligoczne argumenty i duche fakty podane na tacy nie przekonają, więc po co się męczyć?

Podczas rozmów ze znajomymi (takimi kumplami od dzieciństwa) nie poruszam już tematów o np matrixie bo zauważyłem, że kilku nie dowierzało, część była oburzona, zwłaszcza w obecności swoich myszek, jeden kolega widać było, że kuma czaczę ale był cicho. Z drugiej strony ciężko podjąć jakiś ciekawy temat bo mało kto z nich czyta, rozwija się interesuje się czymś, tylko praca/dom/myszka i niektórzy dzieci.
Mam jednego kumpla z którym jak się widzimy to dyskutujemy na różne tematy, takie które nas interesują, gość jest bardzo inteligentny i widać, że też lubi rozkminiać różne tematy na różne sposoby, troche inny typ charakteru niż mój ale się dobrze dogadujemy.
Mam grupę znajomych ze wspólnego hobby, z którymi rozmawiam na tematy które nas interesują i jest spoko (polecam).
W gronie rodzinnym tematy neutralne, jakieś spostrzeżenia ale już się nie mądrzę i staram się nie rozgadywać bo szkoda później spin jakiś dziwnych, zwłaszcza ze strony starszych (taaa, starszy=się mądrzejszy, nie ważne, że nikt z nich nie czyta książek, nie rozwija się a jedyne źródło wiedzy to tv, niektórzy nadal uważają człowieka za 12-latka bez wiedzy i siedź cicho). Aczkolwiek lubię takie spotkania bo rodzinkę ogólnie mam spoko i często jest kupa śmiechu jak wspominamy jakieś sytuacje rodzinne :)

Powiem tak, znajdź sobie jakaś grupę znajomych z którymi mógłbyś dzielić pasję/hobby/zainteresowania i z chęcią będziesz się udzielał w dyskusjach. Jeśli nie lubisz imprez rodzinnych (w co jakoś trudno nie jest mi uwierzyć) to olewaj i się nie udzielaj albo nie przychodź, jest wiele form spędzenia czasu bardziej produktywnie niż siedzenie i słuchanie głupiego pierd*lenia.

PS. mimo, że jestem ekstrawertykiem lubię też spędzać czas sam ze sobą w spokoju lub bawiąc się w swoją pasję :) ładuje baterie mocno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.