Skocz do zawartości

Co ma być, to będzie - mindset niewolnika?


Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj usłyszałem od pewnej osoby z bliskiego kręgu rodziny, gdy to tłumaczyłem pewną sprawę słowa, które wprawiły mnie w osłupienie.

"Co ma być - to będzie" - jak dla mnie coś, co nie powinno paść z naszych ust. W mojej opinii wygląda to na całkowicie przerażającą, poddańczą postawę.

Można to wrzucić do worka ze stwierdzeniami "na coś trzeba umrzeć", które padają z ust palaczy często z dodawanym "co ma być to będzie".

 

Wiadomo, że słowa te padają w różnych kombinacjach ale sam zwrot "co ma być to będzie" ma wypalone piętno krzyża w mojej opinii.

Liczę na wasze refleksje.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są dwie strony tego stwierdzenia. Pierwsza, która, jak sądzę, wywołuje w Tobie reakcję alergiczną - to pogrążenie się w apatii i bierności. To prawda, że "co ma być to będzie" jest słabe z ust alkoholika czy palacza. Jest jednak też druga strona. Nie nad wszystkim mamy w naszym życiu kontrolę. Pewne rzeczy powinniśmy po prostu zaakceptować i z nimi nie walczyć, dla swojego zdrowia psychicznego i fizycznego.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to zależy w jakim kontekście to mówione - bo jakiś ćpun któremu od brania heroiny już wypada odbyt i tak mówi no to chyba jest normalne bo to i tak końcówka.

Inna kwestia - ktoś może powiedzieć tak ogólnie o swoim życiu - właściwie to samo bo nikt nie ma większego wpływu na swoje życie.

Ale jak ktoś dopiero zaczyna jarać szlugi albo jest początkującym narkomanem no to jest zła postawa.

24 minuty temu, Quo Vadis? napisał:

Można to wrzucić do worka ze stwierdzeniami "na coś trzeba umrzeć"

A to jest co innego - no bo na coś trzeba a nie każdy chce żyć do 80tki bo i po co? Nie każdy chce być śmierdzącym dziadem. A nawet Ci co mają po 80 lat i są w lepszej kondycji niż ja xD - to właściwie po co? Jaki jest cel takiego życia wtedy. A część ludzi chce żyć 40-50 lat i właśnie jakoś żyć a nie się pilnować co zdrowe a co nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami dobrze jest brać życie za rogi, innym razem lepiej dać mu się pokierować. Taka jest psychologia człowieka. Chcesz non stop kontrolować swoje życie i o wszystkim decydować? Możesz utknąć w dybach perfekcjonizmu i pychy. Nie bierzesz odpowiedzialności za swój los? Przygotuj się na chaos i bezradność. Zarówno jedno jak i drugie ekstremum nie jest jedynym odpowiednim sposobem na życie. Prawdy należy szukać w odcieniach szarości, balansując na samym środku ostrza klingi.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, leto napisał:

Pewne rzeczy powinniśmy po prostu zaakceptować i z nimi nie walczyć, dla swojego zdrowia psychicznego i fizycznego.

Dlaczego mnie nie dziwi, że nasz forumowy specjalista od chadologii zalajkował Twój post?
No nieważne.

@Quo Vadis? masz rację, to jest najzwyklejsza oznaka słabości. Te słowa znaczą tyle co: przerasta mnie to, to jest za dużo, nie mam na to siły.
Co ciekawe, za wieloma "nie mogę", "to jest za trudne", "to mnie przerasta" stoi po prostu - nie chcę.

Ludzie domyślnie działają tak, żeby spalać jak najmniej energii, a jak najwięcej zyskiwać, dlatego można usłyszeć takie poddańcze teksty bardzo często.
Prawdopodobnie ci ludzie nie wiedzą, że w momencie kiedy oddają energię (pracują) to ostatecznie mogą jej otrzymać parę razy więcej jeżeli robią to mądrze (wyniki) a okoliczności są sprzyjające, a brak ruchu na tej planecie to właściwie umieranie, rozkład, agresja uderzona wewnątrz, regresja.

Gdyby naszemu bohaterowi, który "nie może" przystawić nóż do gardła czy odbezpieczony pistolet do głowy, okazałoby się, że jednak MOŻNA ale się po prostu nie chce. Mimo wszystko nadal bardziej cenimy źródło życia jako takie, niż chwilowe oszczędzanie energii. Dlatego z pistoletem przy skroni nie zapalimy tego papierosa na 99.999%, a bez pistoletu "nie mamy na to siły".

Warto dodać, że ludzie po prostu są leniwi i często cierpią na tak zwaną wyuczoną bezradność.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ma być to będzie - nie jestem odpowiedzialny za swoje życie, na nic nie mam wpływu bo "bozia" zapisał mój los...

 

Otóż nie panowie. Sam myślałem jak to osoba o której mówisz, ale zmieniły mnie 3 rzeczy. 

Forum, a wcześniej samczeruno.pl i cała twórczość Szefa.

Otoczenie dzięki któremu poznałem wartość pieniądza, oraz jeździłem na treningi z rozwoju osobistego.

Poznanie prawa przyciągania.

 

Dziwiło mnie nieraz, że nasz naród zawsze walczył - bitwy od średniowiecza a nawet wcześniej, gdyż państwo Mieszka było całkiem rozwinięte, w innym wypadku nie byłoby negocjacji w sprawie wprowadzenia żydowskiej religii na niemieckich mieczach. Niezorganizowanym dzikusom by nie posyłali parlamentariuszy, chcieli i wprowadzili to względnie pokojowo (nie licząc paleń na stosie i innych tortur w imię bozi) czując respekt przed Polanami.

 

Walczyliśmy dużo i dzielnie, walczyliśmy w powstaniach. Walczyli młodzi ludzie, harcerze.

 

Gdy po 123 latach niewoli była szansa na normalność w 1920r zaatakowali nas rosjanie, znów Polska ziemia spłynęła krwią najszlachetniejszych. Potem 1939r z niemcami i rosjanami, walki partyzanckie, walki z UPA, Powstanie Warszawskie (których uczestników jeden z nas nazywa bandytami i terrorystami), walki pod banderą angielską w powietrzu, a także w wielu bitwach na lądzie i w wodzie.

 

Wielu po 45r nie poddało broni, i walczyło aż dekadę więcej. Strajki, ludzie na ulicach i w zakładach też się postawili władzy, gdy ta zwiększała ceny i represje wobec obywateli.

 

Tylko że kiedyś wróg był oczywisty, a i mądrych ludzi było więcej. Rosjanie i niemcy wymordowali naszych najlepszych ludzi, ukraińcy mordowali po kolei bez selekcji. 

I m.in te dwa czynniki dają konsekwencje w postawi ww zachowania. 

 

Najlepszych ludzi nam wymordowali, a teraz opluwają ich i obrzydzają. Dokonania pomniejszają, klęski i incydenty wyolbrzymiają. Dziś wrogiem jest drugi Polak - jeden pisowiec, drugi platformers.

Zamiast wziąć to za łby jeden sra na drugiego, licytując się który ze złodziei jest tym "większym".

 

Ludzie zobojętnieli, mają wyjebane.

Pamiętacie 447 i ACTA2? 

Rozsyłałem do znajomych petycje, informacje, udostępniałem, uświadamiałem "znajomych". Wielu z tych "znajomych" mi nawet nie odpisało, bilans reakcji na post o 447 czy acta 2 - 2, 3 lajki. W międzyczasie wyskakuje powiadomienie, koleżanka wstawia dziubek - 50 lajków i 20 komentarzy, szkoda kurwa gadać, szkoda strzępić ryja...

 

Mieliśmy szansę zaistnieć na SamiecWeb.pl, a wielu ludzi nawet konta nie założy. Tak, sam nie jestem tam codziennie, ale jak jestem lajkuję, komentuję, udostępniam, znajdę coś fajnego i czasem wrzucę. Żyjemy w naprawdę dziwnych czasach. Wielu z nas, gdyby się przeniosło do 1939r, zobaczyło śmierć, samemu zapierdalało kilometrami z ekwipunkiem i CMK-em na ramieniu w deszczu i brudzie już miałoby dość, a tu trzeba jeszcze walczyć i liczyć że jeszcze nie nasza kolej...

 

Massmedia, żeńskie hormony w jedzeniu i cukier także nie sprzyjają zmianom. 

 

Co poradzić? Taka osoba dopóty sama nie zmądrzeje, tzn nie dostanie po dupie to się raczej nie nauczy.

A przebywanie z takimi mija się z celem, gdyż istnieje reguła pięciu - przejmujemy nawyki, zainteresowania, i zarabiamy podobne pieniądze co pięć osób, z którymi najczęściej się zadajemy. Więc trzeba ostro przesiać tzw "znajomych".

 

Statek z załogą czasem wpadnie w gówno, ale prędzej czy później dotrze do portu. Natomiast statek bez załogi i celu zawsze się rozpierdoli. 

Dla opornych polecam puszczać w tle nawyki miliardera oraz czarnego profesora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Messer said:

Ludzie domyślnie działają tak, żeby spalać jak najmniej energii, a jak najwięcej zyskiwać, dlatego można usłyszeć takie poddańcze teksty bardzo często.
Prawdopodobnie ci ludzie nie wiedzą, że w momencie kiedy oddają energię (pracują) to ostatecznie mogą jej otrzymać parę razy więcej jeżeli robią to mądrze (wyniki)

Frazę co ma być to będzie słyszałem klika razy z ust kobiet gdy miałem pierwsze potknięcia w biznesie(uczyłem się na swoich błędach) i muszę przyznać że wkurzała mnie ta postawa mocno. Ja broni nie złożyłem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiesz tych słów i niepotrzebnie się oburzasz. Nawet moderatorom zdarzają się wpadki. To że inni się podczepiają to już nie rozumiem czy z wazeliny czy z powodu polityki stada?

Tak trudno ci zrozumieć że na większość rzeczy nie masz wpływu i jesteś tylko trybikiem?

Tak, małym jebanym trybikiem bez którego nic się nie zmieni - zastąpi go inny trybik.

Edytowane przez dyletant
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dyletant Konfrontuje własne odczucia z odczuciami innych osób na ten temat.

Faktycznie, są to uczucia nieprzyjemne i ocierają się o oburzenie.

 

Nie jest mi trudno zrozumieć, natomiast nie rozumiem takiej poddańczej postawy w sytuacji, gdy MOŻESZ coś zrobić a zasłaniasz się tym zwrotem.

 

5 minut temu, dyletant napisał:

To że inni się podczepiają to już nie rozumiem czy z wazeliny czy z powodu polityki stada?

Może mają po prostu podobne zdanie? :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech ci będzie że mają.

A teraz mi powiedz jaki masz wpływ na otaczającą cię rzeczywistość, żyjąc w pozornie wolnym kraju ale odgórnie zakłamanym i z góry przesądzonym losie?

Jaki masz wpływ na fakt, że sąsiadowi odwali i rozszczelni gaz? Tylko w porywach dobrych perspektyw wydaje się nam że mamy wpływ na swój żywot, a w gruncie rzeczy nie mamy wcale :) - chyba że zaczniemy żyć jak:

https://youtu.be/SxBQx6Vflho?t=921 - ogólnie polecam cały film ?.

Wtedy faktycznie zminimalizujemy ryzyko, ale rozróżnijmy fikcję od rzeczywistości, marnowanie życia od produktywności - nieprawdaż?

 

Mówiąc co ma być to będzie, rozumiem nie zrezygnowanie tylko pogodzenie się z faktem znikomego wpływu na losy świata, losy innych ludzi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quo Vadis?

Możesz się rzucać i zaprzeczać, ale na 99,9% rzeczy i wydarzeń w życiu nie masz wpływu. Nawet na swój organizm nie masz wpływu, ani na to o czym teraz myślisz. Jutro możesz mieć zawał i może Cię już nie być. Wiec co ma być, to będzie :)

 

To buddyjska postawa i właściwe podejście do życia. Biorę życie jakim jest. Akceptuję i lubię zmiany. Nie bije się z życiem. Poddaje się jego raz gwałtownemu raz łagodnemu nurtowi. Wszystko płynie.

 

Masz tylko pozorną kontrolę nad życiem. Więc zluzuj poślady ?

Edytowane przez hogen
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że takie słowa wywodzą się z myśli bezsilności na otaczającą rzeczywistość nie na wszystko mamy wpływ. Bardzo często za dużo myślimy o czarnych skutkach naszych decyzji lub ich braku co jest przyczyną tych słów "co ma być to będzie, niebo znajdę wszędzie".

 

Ja dzisiaj nawet powiedziałem sam te słowa w kontekście koronawirusa. Zauważyłem że ludzie realnie zaczynają się bać tak jak ja i pomyślałem sobie, może nie warto już o tym myśleć. No uj co ma być to będzie, zrobię co się da by przetrwać.

Edytowane przez LiderMen
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, dyletant napisał:

Mówiąc co ma być to będzie, rozumiem nie zrezygnowanie tylko pogodzenie się z faktem znikomego wpływu na losy świata, losy innych ludzi.

Jak widać z tego co uważam ja, jak i niektórzy userzy to wszystko zależy od kontekstu.

 

Mój punkt widzenia jest taki, że pewnej ściany nie przebijesz i nie ma co cisnąć na siłę - wtedy trzeba się z tym pogodzić, zaakceptować stan rzeczy, inaczej nabawi się frustracji.

Z drugiej strony, jeśli jest coś w naszym zasięgu i wiemy, że mamy na to wpływ ale mówimy - co ma być to będzie, to nie da się tego rozpatrywać inaczej niż rezygnację, bierność.

 

3 minuty temu, hogen napisał:

Nawet na swój organizm nie masz wpływu, ani na to o czym teraz myślisz. Jutro możesz mieć zawał i może Cię już nie być. Wiec co ma być, to będzie

Niby tak ale to nie znaczy, że mam ignorować wszelkie środki bezpieczeństwa, np: w przypadku teraz modnej epidemii, chodzi mi o to, że ryzyko, które możemy - warto minimalizować.

Inny przykład: mając w rodzinie osoby, które zawał przeżyły, możesz sobie zdawać sprawę, że i Ciebie on może czekać i możesz zadziałać prewencyjnie - jeśli mimo tego i tak to się stanie - trudno ale przynajmniej wiesz dla samego siebie, że próbowałeś a nie zaniechałeś sprawę.

 

4 minuty temu, LiderMen napisał:

Ja myślę, że takie słowa wywodzą się z myśli bezsilności na otaczającą rzeczywistość nie na wszystko mamy wpływ.

Zgoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ma być to będzie.

Moim zdaniem za tymi słowami kryje się pewna mądrość. Pokora.

 

Żyjemy w czasach propagandy sukcesu gdzie wszystko nam trąbi do uszu "Walcz, siedź po godzinach, rozwijaj się, dąż do celu"

Wielu wypruwa flaki i ładuje pieniądze w celu. Celu, którego zdobycie zaczyna przesłaniać im wszystko inne.

Jeśli osiągną cel to dobrze. Jeśli nie?

Depresja, nerwica, samoocena na poziomie kanalizacji miejskiej.

 

Stwierdzając "Co ma być to będzie" uznajemy po prostu że jak dobrniemy do celu to będzie fajnie, jeśli zaś nie, to świat się nie kończy

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można pod to podpiąć też żonkosiów z kilkuletnim bądź dłuższym stażem.

Od jakiegoś czasu moi dawni znajomi pozamieniali się w żywe trupy.

Goście po 30 roku życia pielgrzymujący do Żabki po piwko wychylane po drodze do domu. Kupowanie masy gadżetów i innych niepotrzebnych gratów żeby wypełnić pustkę po utraconych pasjach i zduszonych zainteresowaniach.

Szara cera, wory pod oczami, rosnące w zastraszającym tempie brzuchy to wynik życia w naszym wspaniałym świecie gdzie facet stał się niewolnikiem kobiet, tradycji i własnej bierności.

I ta przemożna chęć dowalenia szpilki każdemu kto ma własny rozum i żyje poza tym kieratem.

Smutne i tyle.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Quo Vadis? napisał:

jeśli jest coś w naszym zasięgu i wiemy, że mamy na to wpływ ale mówimy - co ma być to będzie, to nie da się tego rozpatrywać inaczej niż rezygnację, bierność.

I to jest oczywix, w takiej sytuacji bierni pozostają jedynie głupcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Ivar said:

Szara cera, wory pod oczami, rosnące w zastraszającym tempie brzuchy to wynik życia w naszym wspaniałym świecie gdzie facet stał się niewolnikiem kobiet, tradycji i własnej bierności.

A może wynik ich własnych wyborów? Z tego, co mi wiadomo, nikt nikogo z pistoletem przy głowie do małżeństwa czy też zostania podnóżkiem swojej partnerki nie zmusza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ivar

Sory, ale to nie jest wina tylko kobiet, a tego że ludzie nie mają w sobie aspiracji. Idą za tłumem. Robią jak inni. Żenią się, bo znajomi tak robią. Maja dzieci bo tak wypada. Nie wiedzą co chcą robić w życiu. Nie cieszy ich pracą która mają, ani życie którym żyją. Żywe zombi. Dzieci chorych systemów.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Quo Vadis? napisał:

w przypadku teraz modnej epidemii, chodzi mi o to, że ryzyko, które możemy - warto minimalizować.

I co chcesz zrobić? Zamknąć się w domu? Założyć maseczke budowlaną? Serio? To są drobnoustroje. To wnika wszędzie, nawet przez szczelinę w oknie. Nie jestes w stanie się zabezpieczyć.

 

Musiałbyś mieć schron pod ziemią z filtracją powietrza, choć i tak nie ma pewności czy wirus nie przejdzie przez filtry. Tak więc to jest jak gra liczbowa. Tu nie ma reguły. Tutaj nawet bezludna wyspa może nie pomóc :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście masz rację @leto.

Tylko, że tacy ludzie nie potrafią żyć poza systemem.

Rodziny z pokolenia na pokolenie otrzymują "jedyną słuszną drogę życia" co tworzy właśnie szeroką drogę pełną niewolników tych wskazówek, która w obecnych czasach jest po prostu drogą prowadzącą do katastrofy mężczyzn.

To jest dokładnie to co napisał @hogen - dzieci chorych systemów.

Współczesny człowiek zasuwa już w coraz większej ilości przypadków tylko na zawyżone do absurdalnego poziomu koszty życia przeciętnej rodziny.

Odkąd nie jestem katolikiem i olałem wszelkie tradycje z tym związane zauważyłem jak dużo pieniędzy zostało mi w kieszeni i porównując do życia ludzi, którzy żyją w zgodzie z całym tradycjonalizmem to jest totalna katastrofa dla nich bo biorą pożyczki i kredyty na "sakramenty".

Cała presja ze strony otoczenia "bo co ludzie powiedzą" jest tak silna, że nawet zadeklarowani sataniści czy ateiści w te pędy zasuwają do kościoła po sakramenty i te mętne tłumaczenia "bo żona, bo tradycja" itp są tak żałosne, że aż dziw bierze na jakiej górze hipokryzji żyjemy.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ma być to będzie... ja się tylko jeszcze zapytam w jakim kontekście?

Jeżeli chodzi o jednostkę jako siebie to bardzo błędne stwierdzenie. To chyba jedyna rzecz, którą jesteśmy w stanie zmienić, bo to w końcu MY decydujemy o naszym życiu. Jutro mogę iść po moją lepszą wersję siebie z dnia dzisiejszego.

Natomiast stwierdzenie "co ma być to będzie" odnośnie otaczających nas ludzi, sytuacji w narodzie, świecie itd. lekko zmodyfikuję. Nasz naród jak i cywilizacja zmierza ku nieuchronnej zagładzie. Nic tego już nie zmieni (rozpad więzi społecznych, spadająca dzietność i "wymieranie" społeczeństwa), a część Polaków o dobrych intencjach naprawy sytuacji każdego dnia jest gnieciona przez ogólne warcholstwo i zagłuszana przez bandytów i złodziejów kontrolujących nas dzień w dzień. Przechodząc do meritum sprawy to stwierdzenie jest dobre, by móc prawidłowo gotować się na jakże nieciekawą przyszłość w przede wszystkim we własnym kontekście.  No więc jak powinna brzmieć ostateczna wersja tejże sentencji? Chyba jakoś w stylu: "co ma być to będzie, ale gotuję się na jakże nieciekawą przyszłość jak tylko mogę". I tyle.

Edytowane przez Hubertius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.