Skocz do zawartości

Ekstremalny introwertyzm, a mieszkanie z drugą połówką


Rekomendowane odpowiedzi

Mój mężczyzna jest typem osoby, która chciałaby mieć rodzinę. Jakiś czas temu wspominał o mieszkaniu razem. Jednak jestem osobą ultra introwertyczną, dla której spotkanie z jakimiś znajomymi, rodziną to góra 1 godz i mam ochotę się ewakuować, a ewakuacji towarzyszy ogromna ulga psychiczna i fizyczna. W innym przypadku pojawiają się dolegliwości fizyczne. Spotykać się z ludźmi średnio lubię, jestem w stanie zagadać do każdego, ale szybko wysysają ze mnie energię i godzina pogaduchy to maks. 

Partner to pierwsza osoba, z którą mogę i chcę spędzić więcej czasu, najwięcej razem spędziliśmy 2 tygodnie na wakacjach w górach. 

 

Odkąd wyprowadziłam się od rodziców nie wyobrażam sobie mieszkać z kimś. 

 

Obawiam się, że nie będę w stanie znieść jego ciągłej obecności, brak kilku godzin kompletnej samotności może mnie męczyć. I że to poskutkuje chorymi jazdami z mojej strony lub dolegliwościami fizycznymi (permanentne zmęczenie, te sławne migreny, huśtawki nastroju). 

Nie chciałabym szkodzić ani sobie, ani jemu. 

Nie wiem czy to oznaka niedojrzałości, staram się pracować nad sobą pod wieloma aspektami codziennie. 

 

Jakieś rady? Może ktoś miał podobne obawy, a nie skończyło się tak źle? 

Edytowane przez Halinka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O mieszkaniu z partnerem się nie wypowiem lecz o skrajnym introwertyzmie tak.

 

Mi miną nagle gdy skończyłem szkołę średnią. Powód ? 
 

Od tamtej pory trzeba było wszystko samemu ogarniać i chcąc nie chcąc rzuciłem się na głęboką wodę.

 

Ten sposób zadziałał u mnie więc czy u ciebie zadziała tego nie wiem.

 

Mój introwertyzm to było piekło.

 

Rzuć się na głęboką wodę i sprawdź sama.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, BlacKnight napisał:

O mieszkaniu z partnerem się nie wypowiem lecz o skrajnym introwertyzmie tak.

 

Mi miną nagle gdy skończyłem szkołę średnią. Powód ? 
 

Od tamtej pory trzeba było wszystko samemu ogarniać i chcąc nie chcąc rzuciłem się na głęboką wodę.

 

Ten sposób zadziałał u mnie więc czy u ciebie zadziała tego nie wiem.

 

Mój introwertyzm to było piekło.

 

Rzuć się na głęboką wodę i sprawdź sama.

 

 

Również rzuciłam się kiedyś na głęboką wodę, jednak nie było to rozwiązanie na dłuższą metę - mocno siadło na zdrowiu.

34 minuty temu, Krugerrand napisał:

Po co Ci one skoro liczysz na status detektywa Rezerwatu:lol:

Każdy detektyw najgorzej sobie radzi we własnym śledztwie. 

42 minuty temu, Still napisał:

Niech twój chłopak, zmieni dziewczynę.

Używanie wielkich liter z szacunku do rozmówcy, no trudno, ale żeby przecinków nie umieć stawiać? 

Edytowane przez Halinka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Halinka napisał:

Jakieś rady? Może ktoś miał podobne obawy, a nie skończyło się tak źle? 

Terapia. Takie myśli to nie skrajna forma introwertyzmu tylko bardzo skrajna forma. Co innego mieć obawy i wątpliwości, co innego gdy tak mocno na Ciebie wpływają w aspekcie bądź co bądź banalnym i częstym jak interakcje z innymi ludźmi, które w tym poście opisujesz. 

 

To nie niedojrzałość, tylko rzecz wymagająca przepracowania. Prędzej czy później i tak Cię zapewne mieszkanie z facetem czeka. No i przecież już teraz chcesz. 

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus też tak sądzę.

 

Kiedyś też mi się wydawało, że jestem skrajnym introwertykiem i mało obcowałem z ludźmi.

Tak ,też mnie skrajnie męczyli.

 

Zauważyłem, że odcina tak samo zajeżdża zdrowie jak przebywanie z ludźmi zbyt długo.

 

Zrozumiałem, że to ja mam problem a nie oni do mnie "nie pasują".

Edytowane przez Król Jarosław I
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większe mieszkanie i danie znać partnerowi by Ci nie przeszkadzał bo musisz naładować akumulatory i prosisz o spokój nie bo go nie kochasz tylko właśnie, że kochasz i chcesz być dla niego pozytywem w jego życiu a nie negatywem, gdy będziesz rozładowana będziesz negatywem - powinien zrozumieć. Możecie się dogadać czy chcecie się totalnie ignorować, czy minimum rozmowy jest w tym trybie "akceptowalne". 

 

Jeśli partner nie rozumie, że potrzebujesz pobyć sama, to niestety ale mogą być zgrzyty i doprowadzą do końca związku więc albo dogadacie się albo mieszkajcie osobno i się spotykajcie raz u niego raz u Ciebie.

Generalnie jak Cię szanuje to jakoś się dogadacie poza tym, przy odpowiedniej osobie chyba nie będziesz potrzebowała się "chować" tylko same przebywanie chociażby w ciszy powinno być pozytywnie stymulujące.

Niestety nie wróżę cudów jeśli partner jest typem "głośnym".

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Większe mieszkanie i danie znać partnerowi by Ci nie przeszkadzał bo musisz naładować akumulatory i prosisz o spokój nie bo go nie kochasz tylko właśnie, że kochasz i chcesz być dla niego pozytywem w jego życiu a nie negatywem, gdy będziesz rozładowana będziesz negatywem - powinien zrozumieć. Możecie się dogadać czy chcecie się totalnie ignorować, czy minimum rozmowy jest w tym trybie "akceptowalne". 

 

Jeśli partner nie rozumie, że potrzebujesz pobyć sama, to niestety ale mogą być zgrzyty i doprowadzą do końca związku więc albo dogadacie się albo mieszkajcie osobno i się spotykajcie raz u niego raz u Ciebie.

Generalnie jak Cię szanuje to jakoś się dogadacie poza tym, przy odpowiedniej osobie chyba nie będziesz potrzebowała się "chować" tylko same przebywanie chociażby w ciszy powinno być pozytywnie stymulujące.

Niestety nie wróżę cudów jeśli partner jest typem "głośnym".

Dobra rada, myślę że faktycznie np. dodatkowy pokój, żeby się czasem trochę odciąć (np. raz na tydzień) by rozwiązał problem. 

Z głośnym człowiekiem bym nie wytrzymała, stąd z nim czuję naprawdę dopasowana. 

8 godzin temu, Król Jarosław I napisał:

Tak. 

 

Wynajmijcie na tyle duże mieszkanie aby pobyć bezkolizyjnie osobno.

 

Pytanie ile z tej osobności ci zostanie jak będzie dziecko.

 

O ile w ogóle go chccesz.

 

Jeśli nie to zmień faceta.

 

Z dzieckiem nie chcę się spieszyć, chcę jeszcze sporo popracować nad sobą, bo obserwuję niektóre niezrownoważone psychicznie koleżanki z dziećmi i zastanawiam się, co z tych dzieci wyrośnie. 

Jak rozwiązałeś swój problem z introwertyzmem? 

8 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Terapia. Takie myśli to nie skrajna forma introwertyzmu tylko bardzo skrajna forma. Co innego mieć obawy i wątpliwości, co innego gdy tak mocno na Ciebie wpływają w aspekcie bądź co bądź banalnym i częstym jak interakcje z innymi ludźmi, które w tym poście opisujesz. 

 

To nie niedojrzałość, tylko rzecz wymagająca przepracowania. Prędzej czy później i tak Cię zapewne mieszkanie z facetem czeka. No i przecież już teraz chcesz. 

Myślę, że podobnie jak ja ma więcej  osób i stąd związki się toksykują po zamieszkaniu razem.

Jestem narażona na ten problem, więc myślę o rozwiązaniu za wczasu i faktycznie padły tu pomocne rady. 

Terapii nie wykluczam, ale na ten moment sama codziennie pracuję nad sobą i myślę, że daje to lepsze efekty niż pogadanka raz w tygodniu. 

Edytowane przez Halinka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Halinka napisał:

Terapii nie wykluczam, ale na ten moment sama codziennie pracuję nad sobą i myślę, że daje to lepsze efekty niż pogadanka raz w tygodniu. 

To nie tak działa. Pogadanka raz w tygodniu to jest tylko ukierunkowanie i podsumowanie codziennej pracy nad sobą. Jeśli udasz się do dobrego specjalisty to on właśnie coś takiego zrobi. Inaczej ludzie często mając dobre chęci do pracy nad sobą robią to na ślepo i skupiają się na tym, co nieważne. 

 

Terapia nic nie daje ludziom, którzy właśnie traktują ją jak pogadankę albo psycholog zastępuje im przyjaciółkę, której się wygadają. I oni zwykle potem opowiadają, że to nie działa i szkoda kasy. Psycholog to nie cudotwórca, który sam naprawi Twoje problemy. Tylko praca nad sobą pomaga. Właściwa. To jak z wykonywaniem ćwiczeń - robiąc to samemu możesz sobie zrobić krzywdę. Warto, by ktoś nadzorował, jak je wykonujesz. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzi na to, że introwertyzm jest chorobą, którą trzeba leczyć. Ciekawe, ciekawe... 

 

Sam jestem introwerykiem, ale na bliską osobę całkowicie nieintrowertycznie reaguję, więc jedyną słuszną radą ode mnie jest spróbować pomieszkać razem, nie narzucać sobie z góry, że będzie kiepsko. Wyznaczyć sobie swoje sposoby na życie ze sobą i tyle. 

 

Nie spróbujesz - nie będziesz wiedzieć. Proste. 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio sama zakładałam tutaj wątek o podobnej treści. To znaczy według mnie podobnej, bo komentarze wskazywały inaczej. Ale raczej rozumiem o czym piszesz.

 

Ja równiez lubię ciszę i czasem mam ochotę zająć się sama sobą bez konieczności spędzania czasu z partnerem. Mieszkanie razem jak najbardziej jest możliwe i ma zdecydowanie więcej plusów, niż minusów. 

Dobrze byłoby, gdybyście mieli odrębne dwa pomieszczenia, w którym możesz zniknąć na kilka godzin. 

 

Jeśli się dogadujecie to według mnie powinniście zamieszkać razem, nie można wszystkiego się zawsze obawiać ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też jestem introwertykiem. Pierwszy raz mieszkam z kobietą-od roku. Jest na prawdę ok. Ale teraz wyjechała na tydzień i ...... tak mi dobrze, że nie mogę opisać. Lubię samotność i nie wiem, czy do niej nie powrócę. A ludzi, którzy wszystkich chcą "leczyć" bo są inni-przemilczę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Halinka 

 

- zrozumienie, że noszę w sobie poczucie wyższości nad innymi i to jest moim zdaniem ten "skrajny introwertyzm".

 

- Zrozumienie, że osąd ludzki mój jak i innych jest w najlepszym wypadku bliski prawdy. Nigdy nie jest obiektywny i jedynie słuszny.

 

- Dokładniejsze zagłębienie się w tematykę intro/ekstrawersji (plus 4 funkcje główne) i tu patrz punkt poprzedni zrozumienie, że dla introwertyka jego abstrakcja jest równie totalnie prawdziwa jak da ekstrawertyka oddziaływanie nań przedmiotu.

 

Plus kilka zagadnień z duchowości ale jesteś kobietą więc mi się nie chce rozpisywać.

 

Edytowane przez Król Jarosław I
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

@Halinka 

 

- zrozumienie, że noszę w sobie poczucie wyższości nad innymi i to jest moim zdaniem ten "skrajny introwertyzm".

 

- Zrozumienie, że osąd ludzki mój jak i innych jest w najlepszym wypadku bliski prawdy. Nigdy nie jest obiektywny i jedynie słuszny.

 

- Dokładniejsze zagłębienie się w tematykę intro/ekstrawersji (plus 4 funkcje główne) i tu patrz punkt poprzedni zrozumienie, że dla introwertyka jego abstrakcja jest równie totalnie prawdziwa jak da ekstrawertyka oddziaływanie nań przedmiotu.

 

Plus kilka zagadnień z duchowości ale jesteś kobietą więc mi się nie chce rozpisywać.

 

Czy wraz z tym ludzie przestali Cię męczyć? Czy po prostu bardziej cenisz samotność (wyżej napisałeś, że odcinanie meczyło tak samo jak obecność innych). 

Moje pierwsze medytacje zaczęły się w wieku 12 lat, więc jeśli masz coś co uważasz za odkrywczego lub kluczowego dla poprawy samopoczucia, mógłbyś krótko wspomnieć. 

30 minut temu, ewelina napisał:

A mogłabyś napisać coś więcej, jak wygląda ta praca nad sobą? Z ciekawości pytam.

Różne afirmacje, medytacje w zależności od potrzeby. 

Obserwacja ciała, porównanie jak w danym momencie się czuję, a na jakie emocje wskazuje ciało (jakie występują napięcia, bóle w ciele itp), analizowanie ostatnich sytuacji i tego czy moje reakcje są do nich adekwatne. Jeśli nie są, a mi szkodzą to próba powrotu do równowagi.  

Edytowane przez Halinka
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbować pomieszkać razem? I nauczyć się wspólnego funkcjonowania i życia?
Ja też jestem intro jak cholera ale nie miałem problemów z mieszkaniem z innymi, fakt wolałem sam.
Ale pamiętam, że jak nie miałem ochoty na rozmowy to nie rozmawiałem albo nie byłem zbyt wylewny.
Generalnie schizy ekstrawertyków są dla mnie irracjonalne. Akceptuje ich i tego samego oczekuję od nich.

Nie widzę powodu do terapii  raczej miesjce do nauki i pracy nad sobą. Pomieszkaj trochę z partnerem i naucz się funkcjonować w takim układzie.
Zobacz jak będzie, nie ma się co martwić na zapas i rozwiązywać problemów, które jeszcze się nie pojawiły.

Inny temat, że ty @Halinka w swoich wypowiedziach sprawiasz wrażenie strasznie aroganckiej i ktoś może cię odebrać jako osobę zarozumiałą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Halinka napisał:

Czy wraz z tym ludzie przestali Cię męczyć?

 

Tak. Jest lepiej.

 

2 godziny temu, Halinka napisał:

Czy po prostu bardziej cenisz samotność (wyżej napisałeś, że odcinanie meczyło tak samo jak obecność innych). 

 

Dalej lubię być sam. Ale bez przesady. Powtarzam - zwróć uwagę czy nawet nieświadomie nie stawiasz siebie nad innymi. Łatwo w to popaść. Zwłaszcza kiedy powodzi nam się lepiej albo mamy bardziej zróżnicowane życie (np. przez brak dziecka, posiadanie hobby) od naszego otoczenia.

 

2 godziny temu, Halinka napisał:

Moje pierwsze medytacje zaczęły się w wieku 12 lat, więc jeśli masz coś co uważasz za odkrywczego lub kluczowego dla poprawy samopoczucia, mógłbyś krótko wspomnieć. 

Tak. Uwierzyć w Boga i nabrać pokory. 

 

Medytacja jest spoko na odprężenie, myślotoki, problemy z sercem, stres. Ale tylko modlitwa wyciąga takie gówna z człowieka że aż się trzęsiesz.

2 godziny temu, Halinka napisał:

Obserwacja ciała, porównanie jak w danym momencie się czuję, a na jakie emocje wskazuje ciało (jakie występują napięcia, bóle w ciele itp), analizowanie ostatnich sytuacji i tego czy moje reakcje są do nich adekwatne. Jeśli nie są, a mi szkodzą to próba powrotu do równowagi.  

Za dużo myślisz.... Zmarszczy cię to ? Ja poważnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.03.2020 o 20:45, Halinka napisał:

Nie wiem czy to oznaka niedojrzałości, staram się pracować nad sobą pod wieloma aspektami codziennie. 

Myślę, że bardziej niedopasowania. 

 

Ja aktualnie nie mam z tym problemu, gdyż lubię towarzystwo innych ludzi. 

Zawsze odkąd pamiętam z kimś mieszkałam, z wszystkimi zawsze nawiązywałam bliższą więź. Zawsze też można sobie pogadać. Książkę komuś poczytać. 

Często mówię sama do siebie jak jestem sama. Aż taka silna we mnie jest potrzeba dzielenia się swoimi przemyśleniami. 

Czasami jestem zdezorientowana, kiedy jestem sama w mieszkaniu. Nie wiem, czy mówiłam sama do siebie, czy raczej w myślach sobie coś mówiłam tylko. Boję się czasami, że wypowiadam coś, co ma pozostać tylko w mojej głowie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JudgeMe napisał:

Często mówię sama do siebie jak jestem sama. Aż taka silna we mnie jest potrzeba dzielenia się swoimi przemyśleniami. 

Czasami jestem zdezorientowana, kiedy jestem sama w mieszkaniu. Nie wiem, czy mówiłam sama do siebie, czy raczej w myślach sobie coś mówiłam tylko. Boję się czasami, że wypowiadam coś, co ma pozostać tylko w mojej głowie. 

Skąd to znam.?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.