Skocz do zawartości

Wypalenie zawodowe


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. 

Od niedawna rozpoczęłam nową pracę, ale już mnie zaczyna to wszystko nudzić.  

Dzisiaj wstając z rana, uświadomiłam sobie, że ja właściwie nie chcę tam wracać.  

W moim życiu ta historia powtarzała się kilka razy. Choć to moja pierwsza praca bardziej na poważnie.  

Moja praca zawsze wiązała się z kontaktem z ludźmi. Odkąd rozpoczęłam studia, tak podejmowałam się różnego rodzaju pracy. Przez pierwszy rok dorabiałam jako hostessa, potem jako kelnerka, jako recepcjonistka w hotelu. Jako sekretarka w jednej firmie. W firmie ubezpieczeniowej, a teraz pracuję w finansach. 

Za każdym razem mi się nie podobało i szybko rezygnowałam. Teraz też czuję, że niemal codziennie marnuję 8 godzin swojego życia. 

Wcześniej się stresowałam, że coś zrobię nie tak, ostatnio jednak obsługuję tych klientów lekko znużona odliczając godziny do końca. Nie potrafię tego traktować już jak zabawy. 

Codziennie uczę się w tej pracy czegoś nowego, ale i tak czuję, że mnie to nie rozwija. 

Moim jedynym celem obecnie jest to, żeby mnie nie wyrzucili, umowę mam do czerwca, więc moim celem jest tylko w tym bagnie przetrwać i nie dostać do tego czasu depresji. Marzyło mi się również zwiedzanie jachtem świata, więc myślałam o pracy na jachcie. 

Ale nie wiem, co chcę robić dalej. Nie chce pracy w korpo.  Nie za takie marne pieniądze, choć  zarabiam sporo poza średnią krajową, to i tak chujowo się z tym wszystkim czuję.  To ciągłe parcie. Ostatnio mój szef mi powiedział, że mam skracać czas spotkań z klientem. Powiedziałam mu, że nie będę działała mechanicznie, że to nie dla mnie, bo mnie ludzie ciekawią.  

Ja tylko marzę o jednym - żeby mieć  ładny dom z widokiem na morze i góry. Plus chciałabym mieć 3 psy. 

I własne gospodarstwo rolne. Nie żartuję. Chciałabym mieć krowy i konie., i uprawiać zboże. Jak dzisiaj wąchałam mąkę prosto z młyna, to myślałam, że orgazmu dostanę. 

Tak samo, kiedy  koleżanka mi się dała napić mleka prosto od krowy.

Mogłabym pracować w domu, bo nie chce mi się zazwyczaj wychodzić.  

 

Jakieś rady?

Jak wam udaje się wytrzymać w pracy?

I czy w ogóle ją lubicie? 

 

 

Edytowane przez JudgeMe
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

? @JudgeMe Po pierwsze mam trochę bekę ze wszystkiego co piszesz, jesteś taka oj słodka, przepraszam nie wiedziałam. Ale będę się pastwił tylko trochę. 

 

Wypalenie będzie eskalować, będzie tylko gorzej, czas na zmiany ale masz tendencje do życia zachciankami, więc nie wiem na ile prawdy w tym wypaleniu, jutro będzie słoneczko i będzie super hihihih.

 

Ja żyję pasją, choć różowo nie bywało ale się przyzwyczaiłem, ale poza kolegami z zawodu mogę na palcach jednej ręki spotkać ludzi dla których zawód jest spełnieniem. To częste.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

utro będzie słoneczko i będzie super hihihih.

Dzisiaj też było, a jednak nadal jest źle. 

Poza tym, przytłaczają mnie niektóre problemy moich znajomych. Oni to dopiero mają problemy!

Ale cóż, to z mojej winy. Sama pytam. 

5 minut temu, BRK275 napisał:

byś na tym jachcie pracowała? Jako kto znaczy się?

Jako kelnerka.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, JudgeMe napisał:

Ja tylko marzę o jednym - żeby mieć  ładny dom z widokiem na morze i góry. Plus chciałabym mieć 3 psy. 

I własne gospodarstwo rolne. Nie żartuję. Chciałabym mieć krowy i konie., i uprawiać zboże

No cóż. Jak chcesz to mieć, musisz zapracować. Moze byc cieżko i będzie bolało. Czasem bardzo.

 

Albo znaleźć frajera, który to Ci sfinansuje.

 

Pracę uwielbiam, ale coraz mniej mi sie chce pracować. Poza szkoleniami, bo te kocham miłością wielką. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie myślałaś żeby pracować na pół etatu? Zarobisz mniej ale zyskasz więcej czasu swobody dla siebie.

Ja taką opcję wybrałem, ale to też wiąże się z tym że moja praca jest ciężka i z obawy przed wykończeniem organizmu taką metodę zastosowałem.

 

Też czuję się wypalony nudną pracą i za każdym razem gdy przychodzi mi z rana wstawać do niej mam ochotę się powiesić. To nie żart. Dopiero pod koniec dnia gdy kończę tyrkę czuję się jakiś taki żywszy.

 

Najchętniej to bym żył za 1000 zł miesięcznie i robił to co lubie nie chodząc do roboty. Praca niszczy duszę, osobowość, sens życia. Większość ludzi nie lubi swojej pracy, robi to bo musi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, LiderMen napisał:

A nie myślałaś żeby pracować na pół etatu? Zarobisz mniej ale zyskasz więcej czasu swobody dla siebie.

Ja taką opcję wybrałem, ale to też wiąże się z tym że moja praca jest ciężka i z obawy przed wykończeniem organizmu taką metodę zastosowałem.

Mam za duże miesięczne wydatki, żeby na pół. 

Zresztą nawet teraz nie jestem pewna, czy nie zrujnuję siebie finansowo.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie co najmniej dziwne jest, że ludzie nie wiedzą co chcą robić w życiu. To głównie domena młodych ludzi, ale nie tylko, nie wiem ile masz lat.

Ja mógłbym wymienić przynajmniej trzy zawody w których mógłbym pracować.

Dodam tylko, że pracuje już 15 lat w jednej firmie i jeszcze mi się nie znudziło, lubię swoją pracę.

 

Robienie czegoś, czego się nie lubi, to męczarnia. 

 

Miałem moment wypalenia zawodowego, ale mi przeszło. Zdziadziałem i jestem wygodny, ciężko w tym wieku zmienia się fach, chociaż nie jest to niemożliwe. Chyba mam dożywocie w tej firmie, heh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, współczuję, witaj w świecie dorosłych. ?

 

Podrzucę ci rewolucyjny pomysł: wybierz pracę do której się nadajesz i którą lubisz, to będziesz wkurwiona i znudzona tylko przez mniej więcej 50% czasu, zamiast 90%.

Ewentualnie wyrwij jakiegoś kasiastego 90-latka, zmuś go żeby cię poślubił, a następnie czekaj na spadek.

 

1 hour ago, JudgeMe said:

Ja tylko marzę o jednym - żeby mieć  ładny dom z widokiem na morze i góry. Plus chciałabym mieć 3 psy. 

I własne gospodarstwo rolne. Nie żartuję. Chciałabym mieć krowy i konie., i uprawiać zboże. Jak dzisiaj wąchałam mąkę prosto z młyna, to myślałam, że orgazmu dostanę. 

Tak samo, kiedy  koleżanka mi się dała napić mleka prosto od krowy.

Mogłabym pracować w domu, bo nie chce mi się zazwyczaj wychodzić.  

Błagam, tylko nie idź w hodowlę, co ci te biedne zwierzęta zawiniły??

 

(Wiesz, że żywiznę trzeba karmić, poić, oporządzić i robić fhuj innych monotonnych, brudzących i nużących rzeczy?)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówią, to właśnie ostatnio przerabiam podobny temat i miele go ostatnie kilka dni..

 

Praca od 8mej do 16tej (żeby tylko) też mi się ostatnio przejadła, bycie na czyjejś łasce, udawanie, że się pracuje, nawet jak

się kończyło robotę, byle by tylko do 16tej.. Wypruwanie sobie żył, żeby ktoś to docenił, przy rozmowie rocznej, żeby nie przepadł Ci

awans.. Zero wdzięczności, zero inwestycji w twoją przyszłość, masz tylko tyle ile na paychecku..

 

Wpadłaś w typowy schemat sfeminizowanego matriksa.. Niezależna kobieta, trzymająca ster swojego życia w rękach,

no i oczywiście pracująca w korpo, no bo tam właśnie ląduje wiele kobiet. Jak inaczej matriks wyssał by takie ilości kobiet

ze swoich "habitatów" jeśli nie płacąc im ładną kupke świeżutko wydrukowanych pieniędzy..

 

Co za zbieg okoliczności, w całej twojej wypowiedzi nie przeczytałem nic na temat twojego przyszłego mężczyzny.

Jest bardzo duża szansa, że już wpadłaś w mentalny korpo-schemat i podświadomie planujesz dzieci na czas, aż będziesz

miała "chwile" czyli tak koło 32.. no.. góra 36..

 

Więc zakładam, że po drodze pojawi się masa bolców, bo nie będziesz wiedziała co czujesz, bo pewnie będą porządnymi chłopakami,

ale żaden z nich księciem nie będzie.. Ale przecież jesteś niezależna i to twoje Ciało, możesz robić co chcesz..

Sorki, że trochę drwiąco zabrzmiałem, nie to, żeby twoje problemy nie były istotne, albo ważne, ale trochę mnie irytacja bierze

ostatnio jak patrze na otaczającą nas rzeczywistość..

No oczywiście, że jesteś nieszczęśliwa siedząc w boksach jakiejś bezdusznej organizacji, wypruwając sobie flaki i spędzając

na dupie najlepsze lata swojego życia, tylko po to, żeby ostatecznie zorientować się, że te buciki, czy kurteczki nie wypełnią

pustki po ludziach, których w twoim życiu mieć nie będziesz, bo jesteś zajebana robotą..

Witaj w świecie niewolników..Pamiętaj, najgorsze jest pierwsze 45lat, później jest z górki, więc głowa do góry..

 

Ja mam cały czas w głowie obraz Cejrowskiego, który siedzi na jakiejś zdezelowanej skrzynce w Afryce i mówi, że

"tu się więcej leży, niż pracuje" i że to są ustawienia defaultowe człowieka. Logiczne, że tego nie lubisz, bo my tutaj w krajach podbitych

jesteśmy i mamy być tylko i wyłącznie nisko opłacanymi homo sovieticusami..

 

Ja bym postawił pytanie inaczej, czy ludzie wszędzie tak żyją, i czy gdzieś są ludzie, którzy nie czują wiecznie oddechu swojego rządu na karku..

 

1 minutę temu, JudgeMe napisał:

A najdziwniejsze jest to, że ludzie wytrzymują w takiej robocie nawet po 10 lat.

Pewnie nie mają wyjścia. 

Mają, ale pewnie wzieli kredyt na 30 lat ;)

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze gardziłem wszelkimi etatami, radami mądrych wujków, ciotek i społecznymi przesądami co powinienem robić i jak. Miałem 16 lat a gdzieś była we mnie ta świadomość, że brzydzę się tym całym otoczeniem i chcę go zmienić (grube pozdro dla osób, które wiedzą co mnie "dotknęło" :)). W każdej pracy byłem przymusowo, czułem wstręt do tych miejsc i właściwie miałem wyjebane na wszystko i wszystkich. Już w wieku 22 to we mnie mocno pękło, i już wtedy wiedziałem, że czas wziąć życie we własne ręce i zacząć się na poważnie siłować ze światem, bo na etacie i bez własnej twórczości i kreatywności uschnę i zwariuję, marnując 40 godzin tygodniowo na jakieś bzdury, które zupełnie nic mnie nie obchodzą. Boże, do dzisiaj jak widzę ludzi w korpo-boxach, chociażby idąc chodnikiem i widząc te postaci, to czuję się jakby coś wewnątrz mnie dosłownie rozszarpywało.

Zacząłem kombinować sobie pieniądze, żeby pojawiały się u mnie bez bycia czyimś poddanym, i jakoś mniej więcej się udawało, ALE.. od tego momentu zawsze pracowałem 3x więcej i ciężej niż moje otoczenie.

Moje rady?

- nie szukaj pasji, a zacznij ją sobie WYPRACOWYWAĆ,

 

- gdy się trafi i zaczniesz mieć efekty (pozytywne wzmocnienia) wchodź w to na pełnej i szukaj informacji jak to spieniężać,

 

- pamiętaj, że pasja ma być użyteczna dla innych, ludzie muszą bardziej cenić to co im dajesz niż własne pieniądze,

 

- wyniki są ważniejsze niż Twoje emocje i samopoczucie,

 

- zapisz się na siłownie i zacznij modelować ciało, zainteresuj się tematami anti-aging (np Dave Asprey), poznaj tantrę dla kobiet (polecam książkę Miłosny potencjał kobiety), żeby dupą uprażyć mózg dzianemu facetowi (jakbym sam poznał kobietę, która ma wyniki w tantrze, to chyba dużo bym dla niej zrobił :)) i szukaj jednocześnie dzianego faceta.

Cóż, jesteś kobietą i tak zrobisz po swojemu, ale tak mogę to napisać od siebie, chociaż nie wiem czy to coś da. :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Leniwiec napisał:

Dla mnie co najmniej dziwne jest, że ludzie nie wiedzą co chcą robić w życiu. To głównie domena młodych ludzi, ale nie tylko, nie wiem ile masz lat.

Tak było zawsze. Tylko pokolenie temu jak nie wiedziałeś to się dowiadywałeś dzięki dzieciakowi i hipotece. I po prostu zaiwaniałaś na to

Teraz, Leniwiec napisał:

Ja mógłbym wymienić przynajmniej trzy zawody w których mógłbym pracować.

Dodam tylko, że pracuje już 15 lat w jednej firmie i jeszcze mi się nie znudziło, lubię swoją pracę.

Szczęśliwiec z Ciebie więc

Teraz, Leniwiec napisał:

Robienie czegoś, czego się nie lubi, to męczarnia. 

Stąd ludzie nie wiedzą czego chcą a testują jedynie co im się wydaje że chcą. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LiderMen przy pracy na pół etatu da się zarobić godziwe pieniądze?

 

Mam na myśli koszta dużego miasta, czyli powiedzmy te 2,5-3k odchodzące co miesiąc minimum, plus jakieś oszczędności itd.

 

@Sundance KidKid

 

Brutalne, ale smaczne mięsko warte tego, no hard feelings.

Edytowane przez vand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Sundance Kid napisał:

Wiesz, że żywiznę trzeba karmić, poić, oporządzić i robić fhuj innych monotonnych, brudzących i nużących rzeczy?)

 

No tak, ale ja lubię pracę fizyczną. Serio, nie wiem jak to możliwe, ale wolę to robić niż siedzieć za biurkiem.  W ogrodzie sobie lubię posiedzieć, plewić i podlewać kwiaty. To mogłabym robić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.