Skocz do zawartości

Zwrot połowy spłat kredytu hipotecznego.


Rekomendowane odpowiedzi

40 minut temu, Throgg napisał:

Przecież zamieszczony cytat dotyczący wyroku SN, wyraźnie mówi, że ,,roszczenie regresowe powstaje z chwilą spełnienia przez dłużnika świadczenia w zakresie przenoszącym tę część, która ciąży na nim zgodnie z treścią stosunku wewnętrznego między współdłużnikami".   Czyli regres nie jest z automatu należny co do 50% już dokonanych wpłat, a powstaje dopiero z chwilą spłaty 50% zaciągniętego zobowiązania.

Czy ten "stosunek wewnętrzny między współdłużnikami" nie ustał, gdy sąd zakończył wspólnotę majątkową i nakazał spłatę połowy zobowiązania na rzecz drugiego dłużnika? 

 

Cytat

Zaraz gościa wymanewrujecie w maliny - orzeczenie sądu dotyczy spłaty tytułem udziału byłej żony we współwłasności mieszkania. To zobowiązanie nie ma żadnego związku z kredytem.
 

Nie no - przeciez @gaźnik to konsultuje z prawnikiem na bieżąco. Nikt nie pobiegnie na podstawie wpisu na forum do sądu. Ale temat zagmatwany konkretnie. @gaźnikA próbowałeś na forum prawnym zapytać o interpretację? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, JAL napisał:

Czy ten "stosunek wewnętrzny między współdłużnikami" nie ustał, gdy sąd zakończył wspólnotę majątkową i nakazał spłatę połowy zobowiązania na rzecz drugiego dłużnika?

 

Ale ten stosunek wynika z umowy kredytowej, a nie wspólności majątkowej. Sąd nie może ,,podzielić" długów małżonków - może co najwyżej ,,dla poczucia sprawiedliwości"  zobowiązać jedną ze stron do spłaty całości kredytu, ale faktycznie nie może wpłynąć w treść umowy kredytowej między bankiem a ex małżonkami. A banki zazwyczaj takie wyroki mają gdzieś, bo interesuje je tylko aby kredyt był spłacany, bez względu na to, który z dłużników faktycznie płaci. Dopiero aneks do umowy faktycznie może ten układ zmienić, no ale tu potrzebna jest zgoda banku na tylko jednego dłużnika.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, JAL napisał:

Napisałeś w ostatnim poście, że wyrok jest prawomocny - nie wiem, czy to może uniemożliwić wniosek o wydłużenie terminu. 

Oczywiście wysyłam właśnie pytanie czy to jeszcze możliwe.

 

W temacie przedawnienia się roszczeń, cytuję:

Do terminów przedawnienia roszczeń regresowych, co do zasady mają zastosowanie przepisy kodeksu cywilnego, zgodnie z którym roszczenia przedawniają się po upływie 6. lat, a dla świadczeń okresowych lub związanych z działalnością gospodarczą - po upływie lat trzech. Bieg terminu przedawnienia roszczenia regresowego liczony jest od dnia, w którym zostało spełnione świadczenie.

 

czyli w przypadku bardzo długiego kredytu mieszkaniowego, zanim spłacisz tę mityczną połowę, to ci lwia część się przedawni, no nie wierze.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, gaźnik napisał:

czyli muszę płacić wg. charmonogramu,

BUG H H HA HA..... Ale bzdura.

!!!

Bańki jako instytucja zarobkowa chcą abyś tak myślał.

 

WALISZ pismo, że straciłeś płynność finansową.

Wskazujesz drugiego potencjalnego płatnika.

Wstrzymujesz  przelewy.

I czekasz.

 

TRZEBA KOLUNIA wstrząsnąć strefą komfortu pozostałych graczy.

 

......lecz bank nie chce abyś to WIEDZIAŁ!.......

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Tornado napisał:

 

WALISZ pismo, że straciłeś płynność finansową.

Wskazujesz drugiego potencjalnego płatnika.

Wstrzymujesz  przelewy.

I czekasz

 

 

Czyli, jeśli jego ex-żona nie zapłaci również, to @gaźnik straci mieszkanie, na które już kilkadziesiąt tysięcy wpłacił. Kilka postów wyżej masz opisane, że jego ex takie rozwiązanie chyba jest na rękę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/6/2020 at 7:51 AM, gaźnik said:

Mogę, ale nie chcę pchać się w płacenie prawnikowi i koszty sądowe, jeśli mam te sprawę przegrać ;( Jestem bezsilny, bo ona mi się śmieje w twarz i grosza nie ma zamiaru zapłacić

 

On 3/6/2020 at 10:40 AM, gaźnik said:

Nie chcę sprzedawać mieszkania. Gdzie ja teraz za taką kwotę kupię tak duże mieszkanie w tej lokalizacji? Nie wiem czy bym na kawalerkę uskrobał, serio. Ceny poświrowały kosmicznie. 

 

On 3/6/2020 at 11:30 AM, gaźnik said:

W końcu skierowałem sprawę do sądu. Mieszkanie przyznano mi, nakazano ją spłacić, a jej płacić podpisany kredyt.

 

On 3/6/2020 at 1:50 PM, gaźnik said:

W przypadku dużego kredytu, strona mająca wszystko w dupie ma wieeele lat spokoju, a ta płacąca nie dość że spłaca za dwoje, to jak dojdzie do połowy, to musi płacić nadal, i ewntualnie prosić o zwrot o ile się nie przedawniło

Skończy się tak, że Myszka nie odda Ci ani złotówki, ponieważ nie będzie miała skąd. Co by nie było i tak popłyniesz finansowo - taka jest radość rozwodu.

Prawnik mówiący, że sam nie wie jak to ugryźć to nie jest zbyt optymistyczne.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Braty, poświęciłem weekend na studiowanie przepisów, konsultacji i czytania wyroków w podobnych sprawach.

Trochę się wyklarowało:

- mogę składać wniosek o zwrot każdej z zapłaconych rat. I, owszem, jest ten słynny stary przepis z epoki kamienia łupanego, mówiący o tym, że jedna strona powinna spłacić najpierw "swoją połowę". Ale nowe orzecznictwo sądów jest już inne, przepisu się w sprawach kredytów nie stosuje, identyczne sprawy z automatu są wygrywane przez osoby składające taki wniosek.

 

Nieszczęście moje polega na tym, że sąd nie do końca mądrze dokonał podziału. Ja nawet rozumiem zamysł sądu, chciał być sprawiedliwy dla każdej ze stron. Niestety przyznając myszce połowę wartości mieszkania, skazał ją na wieloletnią spłatę kredytu na mieszkanie do którego nie ma już żadnych praw. Jednocześnie JUŻ odliczył to co do tej pory wpłąciłem, dając dowód na to, że każda rata niezapłacona się liczy i nie trzeba na nic czekać. Myszka nawet w sądzie wiele razy jawnie mówiła że mieszkanie ma gdzieś, nie chce go i nie będzie płącić (to akurat się nie spełni).

Tak więc kompletuję dokumenty i składam wniosek. Myszka do tego stopnia ma wyjebane i uważa że NIC NIE MUSI I MOŻNA JEJ NASKOCZYĆ, że nie zapłaciła należnych mi kosztów z 2 instancji. To trafi na inne tryby - w trybie uproszczonym wniosek o windykację komorniczą. Sprawa niepłaconych rat i innych obowiązkowych opłat musi za pierwszym razem przejść normalną drogę sądową o zapłatę, potem już będzie z górki, wystarczy skłądać nowy wniosek na formularzu z załączeniem kolejnych rachunków.

 

Proszę braci o niepisanie porad takich jak śmianie się że nie muszę płacić zgodnie z charmonogramem, czy wogóle mogę nie płacić itd. itp. Otóż muszę, i będę. Ja nie mam zamiaru podchodzić do życia jak ex-myszka. W szoku jestem, że osobą niby mądra i wykształcona zachowuje się jak dziecko z daunem, uparcie twierdząc że ona nic nie musi.

Rozwiązań problemu dostała wiele. Każdy z nich olała. Każdy wyśmiała. Nóż się otwiera trochę w kieszeni, że nie wnosząc absolutnie nic, dostaje nagle kupę kasy w postaci połowy wartości mieszkania. No tylko zapomina, że spłaci o wiele więcej, oddając to w ratach i wywalając kasę na opłaty sądowe i komornicze i odsetki. Jej sprawa. Ciągle uważa że ona nic nie musi. 

 

Co do samego mieszkania - drodzy bracia radzący sprzedać, przestać spłacać... Jeśli chociaż trochę orientujecie się w cenach nieruchomości, to domyślacie się za ile można było kupić 10 lat temu duże fajne mieszkanie w Warszawie, a ile kosztują mieszkania dzisiaj. Za tę kwotę starczyłoby może na kawalerkę w najtańszych lokalizacjach. Piszę to serio.

 

Męczy mnie ta batalia, sami widzicie że wywołuje u mnie zwątpienie i psychiczne załamanie, ale po analizie przepisów już wiem co mam robić. Trudno, jeśli po drugiej stronie stoi człowiek złośliwy, głupi życiowo i chcący mieć problemy, zamiast się dogadać jak ludzie (dostała całą masę gotowych rozwiązań które nie kosztowałyby jej ani złotówki) - trudno. Jak tak ma być to będzie. Ona widzi tylko tę kwotę którą mam jej zapłącić. Mam na to czas jeszcze 3 miesiące. na tę chwilę 1/4 tej kwoty to jej zaległe braki płatności. Każdy rok to będzie kolejna kwota. A potem pozostanie jej kilkanaści lat spłacania kredytu z własniej kieszeni.

 

Dostała tyle ofert i próźb z mojej strony, że postronne osoby dziwią się, że jeszcze miałem tyle cierpliwości. Miała nawet oferty złożenia w sądzie sprawy przeciwko bankowi i unieważnienie umowy. Gotowy byłem za to zapłacić, zwolnić ją z kredytu, spłacić bank i nie widzieć ją na oczy. Wybrała najgorsze rozwiązanie - chwilowy zastrzyk gotówki, myślę że ostro się obkupi. Trochę głupio, bo potem będzie musiałą to tanio rozsprzedać, ale tak wybrała. Wybierając też spłatę, zablokowała już wszystkie inne opcje, ponieaż ja spłącając teraz połowę ponad wartość, muszę to odzyskać w jej spłącaniu rat.

To by było na tyle.

W najbliższych dniach w sądzie ląduje jeden wniosek o brak zapłaty kosztów które zasądzono jej w 1 i 2 instancji. Ona twierdzi że nie musi :) Adwokat mówi że to jest krótka piłka.

Jako drugi leci wniosek o regres - zapłatę tego co wisi od czasów gdy sąd dokonał podziału. Na tę chwilę to jest, jak pisałem, 1/4 kwoty jaką dostanie, może mniej. Wnioski będę skadał w trybie rocznym, żeby było prościej.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę dawał znać. Oczywiście takie sprawy się wleką.

Na razie, zrobiłem adwokatowi tabele z podziałem na lata, miesiące i rodzaj zapłaty. Osobno kredyt, czynsz (zaległe miesiące) i ubezpieczenie. Wszystkie potwierdzenia przelewów. Pisze pismo i wyśle jej wezwanie do zapłaty. Na 99% nie odbierze poleconego albo to oleje, więc sprawa trafia do sądu. To będzie trwać, a teraz wogóle czeka nas paraliż więc jeszcze się to poprzesuwa. Ze stratą dla niej bo odsetki...

 

Osobno adwokat skieruje sprawe zapłaty zasądzonych zwrotów zastępstwa. To jest dużo łatwiejsze. Wyrok jest prawomocny i myszka ani myśli płacić. Tutaj sprawa powinna się szybciej wyjaśnić, dostajemy tytuł komorniczy i jazda. Myszka na etacie, dochody całkiem OK jak na nasze warunki, więc problemów nie będzie. 

 

Dzięki za dobre słowo, męczy walka o swoje i udowadnianie że nie jest się wielbłądem. Czasem tracę sens tego szarpania się. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 12.03.2020 o 09:37, gaźnik napisał:

Na 99% nie odbierze poleconego albo to oleje, więc sprawa trafia do sądu.

Z innej beczki dodam, że jeśli osoba nie odbiera poleconych z sądu, to należy zlecić komornikowi stwierdzenie faktu niezamieszkiwania pod danym adresem (proces trwa ok. 2 miesiące), a następnie z takim pismem od komornika wystąpić o wyznaczenie kuratora do odbioru przesyłek poleconych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam sprawę, mam podobnie.

 

Nie czytałem całego wątku - ale wygląda to tak, że jeżeli "myszka" chce spłaty części wartości mieszkania po rozwodzie to kredyt w połowie musi płacić. Nie ma że boli. Jest też inne rozwiązanie aby zrobić bilans, jaka wartość mieszkania ile zostało kredytu do spłaty, wartość mieszkania minus wierzytelność/dług i to pozostaje do podziału na pół. Możecie się też umówić, że przejmujesz kredyt w całości ale mieszkanie należy się Tobie.

 

W moim przypadku dług pańci z tytułu płowy rat już dobija do 40 tys zł. Je jestem większościowym "udziałowcem" mieszkania bo wcześniej sprzedałem kawalerskie i mam to zapisane w akcie notarialnym. więc w chwili obecnej przy aktualnym kursie CHF dług pańci wobec banku wynosi 80 tys zł plus moje 40 tys co daje 120 tys zł długu. Udział pańci w wartości mieszkania wynosi 50 tys zł około. Także widzicie w jak czarnej dupie pańcia jest. Przy bilansie jej długu i udziale w wartości mieszkania bilans dla niej wygląda MINUS 70 tys zł. Nie wiem na co pańcia czeka - aż kurs CHF wzrośnie dług wzrośnie zaległość połowy rat wzrośnie. Bilans będzie coraz gorszy.

 

Do tego teraz ten koronawirus, recesja w gospodarce a banki wstrzymują akcję kredytową, bezrobocie wzrośnie, jak to się odbije na wartości mieszkania? Sądzę że bańka na rynku nieruchomości pęknie z takim HOOKIEM, ze będzie słychać na Kamczatce. Sądzę, że ceny nieruchomości polecą na pysk a dług pańci rośnie wartość mieszkania spadnie i zostanie nie z ręką w nocniku ale w gównie po uszy.

 

Musisz pilnować terminów przedawnienia, przed terminem musisz wnieść do sądu wniosek o zawezwanie do próby ugodowej aby zapłaciła zaległości i dlaczego nie płaci reszty kredytu. To przy okazji przerywa bieg przedawnienia - stawiennictwo na to jest nieobowiązkowe. Ale po kolejnym okresie czasu musisz już złożyć wniosek do sądu o tą wierzytelność.

 

Jest jeszcze jedna możliwość - ponieważ jest to wierzytelność nieprzeterminowana pewna prawnie na 100% wiec aby mieć szybciej kasę możesz sprzedać tą wierzytelność - np kolegom zza Buga na przykład lub firmie windykacyjnej a oni już tą wierzytelność ściągną z pańci bez skrupułów.

 

 

Także takie tematy Panowie są przestrogą, dla młodych nieświadomych - co może ich spotkać jak się pańcia rozmyśli i nagle nie będzie wiedziała co czuje.  Według mnie konieczne są zmiany w prawie w taki sposób, że po ślubie domyślnie jest ustalona rozdzielność majątkowa i dopiero po procesie sądowym ustala się wspólnotę majątkową, w takich przypadkach np chęci zakupu "wspólnego" mieszkania każdy kupuje swoją połowę i każdy bierze kredyt na zakup swojej połowy. 

 

Co to kogo obchodzi, że pańcia zarabia najniższą i nie ma zdolności kredytowej, niech kurła weźmie drugi etat, tak aby przy zakupie było 50/50 tak jak się dzieli po rozwodzie.  Jedyne odstępstwo byłby kiedy facet pokrywałby 100% wydatków to w czasie ciąży i macierzyńskiego. A po macierzyńskim won do roboty pracować na swoje utrzymanie. Zgodnie z zasadą - nie rabotajesz nie kuszajesz. 

 

Nie ma się co litować nad pańciami bo to takie same człowieki jak my - zwłaszcza zgodnie z ideologią feminizmu, mają takie same zdolności, możliwości zarobkowe jak my. Więc do roboty - kiedyś kobiety zasuwały na życie tak samo jak mężczyźni - tylko teraz się tak porobiło, że hieny chcą żyć na nasz koszt. Chce pańcia dysponować kasą tak jak my dysponujemy to musi tyle samo do budżetu dołożyć. Jeżeli nie jest w stanie to może dysponować wspólnie tylko do wysokości tego co sama zarabia pomnożone przez dwa - bo ona np dokłada do budżetu  2 tys i mąż tylko tyle ile ona czyli razem mają do dyspozycji wspólnie 4 tys zł.  Jeżeli facet albo pańcia zarabia więcej jak "druga połówka" 

 

To ten naddatek jest do wyłącznej dyspozycji osoby więcej zarabiającej.

 

Co Wy na to?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, rarek2 napisał:

Do tego teraz ten koronawirus, recesja w gospodarce a banki wstrzymują akcję kredytową, bezrobocie wzrośnie, jak to się odbije na wartości mieszkania? Sądzę że bańka na rynku nieruchomości pęknie z takim HOOKIEM, ze będzie słychać na Kamczatce. Sądzę, że ceny nieruchomości polecą na pysk a dług pańci rośnie wartość mieszkania spadnie i zostanie nie z ręką w nocniku ale w gównie po uszy.

Pytanie czy bardziej w dupie nie będą faceci? Przecież jak nie będzie z czego ściągnąć to co wtedy? 

51 minut temu, rarek2 napisał:

Jest jeszcze jedna możliwość - ponieważ jest to wierzytelność nieprzeterminowana pewna prawnie na 100% wiec aby mieć szybciej kasę możesz sprzedać tą wierzytelność - np kolegom zza Buga na przykład lub firmie windykacyjnej a oni już tą wierzytelność ściągną z pańci bez skrupułów.

Wtedy takie rozwiązanie wydaje się coraz bardziej realne. 

 

52 minuty temu, rarek2 napisał:

Nie ma się co litować nad pańciami bo to takie same człowieki jak my - zwłaszcza zgodnie z ideologią feminizmu, mają takie same zdolności, możliwości zarobkowe jak my.

Prawda i spora część z nich pracuje nie oglądając się na feminizm. 

52 minuty temu, rarek2 napisał:

Więc do roboty - kiedyś kobiety zasuwały na życie tak samo jak mężczyźni - tylko teraz się tak porobiło, że hieny chcą żyć na nasz koszt.

I żyją, jeżeli miś pozwoli. Każdy w swojej zagrodzie ma wybór. 

52 minuty temu, rarek2 napisał:

Chce pańcia dysponować kasą tak jak my dysponujemy to musi tyle samo do budżetu dołożyć. Jeżeli nie jest w stanie to może dysponować wspólnie tylko do wysokości tego co sama zarabia pomnożone przez dwa - bo ona np dokłada do budżetu  2 tys i mąż tylko tyle ile ona czyli razem mają do dyspozycji wspólnie 4 tys zł.  Jeżeli facet albo pańcia zarabia więcej jak "druga połówka"

To jest reguła wspólnego konta do wspólnych wydatków, promowana na forum. Robimy bilans ile miesięcznie wydaje się na żarcie, rachunki, itp. i z tego konta to płacimy, tylko niezbędne wydatki pokrywamy z tego konta, oczywiście wpłata 50/50. Można się umówić, że wpłacamy ciut więcej po 100-200 złotych, plus staramy się oszczędzać na zakupach żywności na przykład i to co zostanie oszczędzone idzie na wakacje, oczywiście to tylko w przypadku, kiedy trafia się panna ze skłonnościami do oszczędzania. Reszta to oddzielna kasa, ja jestem przeciwny dawaniu babie dostępu do swoich zasobów. Nie jestem sknerą i mogę postawić kolację, czy kupić jakiś drobiazg, jeżeli mam ochotę ale to musi wynikać z mojej woli. To taki przykład jak można to rozwiązać. 

Dlaczego tak to opisałem? A no jak wpłacacie oboje po 2k i później "wspólnie" tym dysponujecie to z reguły pańcia dysponuje większością, więc i tak oddajesz jej swoje zasoby do dyspozycji. 

 

Dla mnie łączenie interesów z kobietą jest bez sensu, kiedy kupowałem swoje mieszkanie nawet przez chwilę nie miałem przebłysku "mundrości", żeby brać kredyt wspólnie. :D 

A było to przed poznaniem forum, znaczy jakieś tam resztki instynktu samozachowawczego mam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.