Skocz do zawartości

Ściana is ściana - na, na, na, na, na


Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, JudgeMe napisał:

Żadna młoda nie zdecyduje się na dłuższy związek z kimś po 40

Chyba żyjesz w alternatywnej rzeczywistości.

 

Znam taki związek tylko, że dziś facet jest już po 50-tce
(Nawet w książkę o związkach pojawiła się taka para na terapii, a nawet dużo starsza - facet 57 a laska nie podano wieki ale płodna i młoda wiec zakładam 25-30.)

Hajs się zgadza, ale była małżonka w natarciu, w dodatku córka z pierwszego małżeństwa robi konkurencję.

 

Młoda dziewczyna chyba jeszcze 30-stki nie ma.

Myślisz, że ona leży i pachnie tam wysysając hajs, jeżdżąc na wycieczki?

Ona zapieprza dbając o gospodarstwo domowe, bo facet nic nie pomaga.

Przez te kilka lat zapuściła się i oczywiście nie wygląda źle, ale no jak na laskę koło 30-stki to figurę ma bez szału w porównaniu z tym co kiedyś.

W dodatku facet robi jej jazdy, dramy i co najważniejsze - ona zawsze będzie dla niego drugorzędna bo najważniejsza jest córka.

Facet też nie jest model bo o ile nie ma twarzy jak rozjechanej walcem, to jego sylwetka pozostawia wieeeele do życzenia - nie wiem jak można z takim kimś sypiać i to młoda jeszcze dziewczyna.

 

Więc @Halinka gdzie tu jest robienie portfela  z misia?
Myślisz, że młoda dziewczyna lecąca na hajs by marnowała życie na pryka, który ma kasę, ale dużo wymaga?


Nie mówię bo żyją na lepszym poziomie tam w DE niż Polaczki w Polandii, ale jeśli chodzi o codzienne życie, to laska robi jak madka polka i to jeszcze jak pasierbica się pojawi.
Zmęczona życiem, zgarbiona, wory pod oczami, boczki się pojawiły, a to było parę lat temu, więc pewnie dziś jest jeszcze gorzej.

 


Feministki mówią, że kobiety "wywalczyły wolność".

Youtuberka "Z chaty pustelniczki" ostatnio stwierdziła coś w stylu, że to jest taka wolność, że zapierdalasz na pasku szefa 8h, a potem wracasz do domu i jeszcze chałupe ogarniasz.

Więc masz półtora etatu jak nie dwa ?

Same sobie w stopę strzeliłyście.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maggienovak napisał:

A wartościowe dziewczyny?

Jeżeli dają prawo do ustalania swojej wartości proporcjonalnie do zainteresowań mężczyzn lub projekcjom co do ich oceny to powstaje swoiste sprzężenie zwrotne i nadwrażliwe reakcje na czyjąś opinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Bruxa napisał:

Ściana to nie jest dobry termin, oznacza że po ścianie jest już koniec życia i najlepiej popełnić samobójstwo albo wiecznie tęsknić do stanu przed ścianą, podejrzewam że kobiety to tylko zniechęca i jeszcze bardziej się buntują.

Użyteczności terminu nie mierzy się jego...emocjonalną przełykalnością...tylko zgodnością z rzeczywistością.

Zresztą, biorąc pod uwagę...jak by to dyplomatycznie ująć...sporą wagę, którą kobiety przywiązują do swojego wyglądu i seksualnej atrakcyjności...można powiedzieć, że to określenie jest w sumie dosyć łagodne.

Jestem pewien, że gdybym wrzucił do internetu ogłoszenie o treści: ,,zbudowałem magiczne Ferrari, wsiądź do niego, rozpędź się porządnie i wpierdol się w ścianę - jeżeli przeżyjesz, to zamienisz się na stałe w super lachona 10/10'', to miałbym większe wzięcie niż wynalazca leku na raka i szczepionki na koronawirusa razem wzięci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywistość jest taka że wielu facetów niezależnie od wieku  odbija się od ściany niczym mucha od szyby.
Będąc bucem to ścianę się zaliczy nawet przed 20. Ściana jest ruchoma, jest indywidualna. X ją osiągnie koło 50, a Y koło 20, a Z w ogóle jest przy ścianie od  narodzin bo ma zespól proteusza

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bruxa napisał:

 

1. faza matki-żony-i-kochanki (w tej znaleźć najlepszego faceta, założyć rodzinę i rodzić dzieci) - 18-30 tzw. prime-time atrakcyjności

2. faza powiedzmy matrony (w tej zajmować się rodziną, domem, jakimś hobby i pracą o ile system na to pozwoli) - 30-50, stan pośredni między prime-time i starością

3. faza babci-prababci (w tej pomagać przy wnukach i potem prawnukach, pomagać w domu, praca w ogródku itp. spokojne życie) - 50 do końca życia, stan po menopauzie

 

Czasami mówię do męża "ja już swoje zrobiłam. Mogę sobie spokojnie żyć. Mój czas minął. Co miałam zrobić, to zrobiłam. Nie mam już żadnych obaw".

A mój mąż: "ja mam tylko jedną obawę. Że na mojego syna będą w szkole "Stifler" mówić" ;D

I zawsze się śmiejemy, że jeszcze muszę odbębnić rolę milfa, gilfa, a potem już mogę sobie spokojnie dogorywać.

 

A tak serio, to z ręką na sercu piszę, ten czas uważam za najlepszy jak dotąd. Moją świetność spędziłam na nauce i oszczędzaniu. Czuję, że zacznę odcinać kupony po 30-tce, jak już dzieciaki trochę podrosną. Także miło jest, jak podobasz się mężczyznom, ale jeszcze fajniej w moim odczuciu jest już czuć ten spokój, że podobasz się jednemu - właściwemu.

Ja miałam taki model rodziny. Nigdy mój ojciec jej nie dał odczuć mojej mamie, że już jest starą torbą. Zawsze ją traktował jak kobietę, z którą "warto się zestarzeć" i która urodziła mu dwójkę dzieci.

Edytowane przez Amperka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Efekt zderzenia ze ścianą występuje u kobiet bez dwóch zdań, ale jest on poniekąd nieodczuwalny u części tych kobiet tak drastycznie z powodu hordy śliniących się Januszy na byle kawałek cycka.

Dlatego być może Halinka ma inne zdanie, być możę jej tylko brakuje tych drogich prezentów co murzynka dostaje - zwykła kobieca zazdrość racjonalizowana wyższymi odczuciami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym nie miała własnego oleju w głowie, to czułabym się jak przegryw.

Całe życie albo w sporcie albo w książkach, ściana blisko, a ja nadal bezdzietna panna.

No usiądź i płacz.

Dzięki Bogu, że trenowałam skok w wzwyż, może przy dobrych wiatrach uda mi się o tyczce tę ścianę przeskoczyć ?.

Wymagania wyśrubowane dla pań.

Dla panów obowiązują podobne?

Bo Himalaiste w tym całym tłoku to ja jednego w życiu spotkałam, na 27 lat istnienia.

 

Edytowane przez Helena K.
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kobieta w wieku do ściany czyli 25/30 lat nie może sobie znaleźć faceta z top 20% to znaczy że uderzyła w ścianę wcześniej? Jak jakas nie mogła sobie ogarnąć faceta w wieku powiedzmy 18-25, to tak naprawdę nigdy nie żyła nie uderzając w ścianę? 

 

Podobno kobieta ma sobą coś reprezentować, więc po co ma być super atrakcyjna, skoro wygląd i tak przeminie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze odnosząc się do pierwszego postu @Ważniak. W całym tym kołowrotku nie miałabym czasu wcisnąć 3 randek dziennie, ani nawet 3 tygodniowo.

Chcecie nam wmówić, że bez instalacji tindera i wałkowania tabunów facetów na randkach, jesteśmy na ostatniej prostej do ściany?

No bez jaj.

Edytowane przez Helena K.
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, rycerz76 napisał:

Każda kobieta "przechodzi ścianę".

Ok.

Poprawiam:

"Chcecie nam wmówić, że bez instalacji tindera i wałkowania tabunów facetów na randkach, jesteśmy na ostatniej prostej do przejścia przez ścianę jako bezdzietne i niezamężne, a dalej tylko mogiła?"

Edytowane przez Helena K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko przemija, kobieca uroda, męska siła, pieniądze, władza, powodzenie, zdrowie.

 

Nie ma co bóldupić kto ma gorzej, biedne witaminy czy niedocenieni przez świat gieroje.

 

Ściana boli tylko wtedy, gdy pozwolicie, by was bolała. Tak długo, jak biegniesz - żyjesz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, tamelodia napisał:

więc po co ma być super atrakcyjna, skoro wygląd i tak przeminie? 

Superatrakcyjna ma wiele znaczeń. 

Na samym forum jest wielu facetów i wiele "rodzajów piękna", które lubimy. Faceci i kobiety to nie tylko wygląd - opakowanie albo zestaw usług do świadczenia.

 

Jeśli mężczyzna patrzy tylko na wygląd, to tylko by sobie ulżyć, jest to patrzenie 1D - (jedno wymiarowe)

Szukaj połączenia na wszystkich poziomach na ile to możliwe, wygląd przeminie i jego i jej ale pozostanie reszta aspektów - to takie proste.

Żadnych filozofii większych nie trzeba znać, oprócz jeszcze jednej, że patrzenie na związek jedno wymiarowo pod względem tylko i wyłącznie wyglądu przyniesie smutek i ból obu stronom, no chyba, że mówimy o OSN. Tak samo jak np kobiety patrzą "byle by miał kasę" zostało udowodnione na 1000 sposobów, na wszystkich kontynentach świata, że to nie pieniądze przynoszą szczęście co nie oznacza, że fajnie ich nie mieć. 

 

Jeszcze apropos wyglądu: 

Jeżeli ma blizny na twarzy, krzywy ryj, dwie głowy, jedno oko albo pięć ale mi to pasuje i ją akceptuję to tyle - koniec filozofii.

Jeżeli ma jakieś cechy charakteru - nie wiem, używa tylko 300 słów dziennie i ja wiem, że taka jest to akceptuję to, co nie zmienia, że należy pracować nad złymi cechami charakteru. 

Po prostu szukaj @tamelodia faceta co Cię akceptuję, ostatnio napisał pan co to musiał zmodyfikować swoją pannę by mu się spodobała, według mnie to takie okłamywanie siebie ale co kto lubi. Jeżeli przez to stała się dla niego atrakcyjniejsza i ona sama siebie widzi w lepszym świetle, to tylko życzyć im szczęścia natomiast ja wolę jak Pani Bóg stworzyła kobietę. 

38 minut temu, tamelodia napisał:

Podobno kobieta ma sobą coś reprezentować

Siebie - tylko i aż tyle, przynajmniej mi takie coś wystarcza.

 

38 minut temu, tamelodia napisał:

Jak jakas nie mogła sobie ogarnąć faceta w wieku powiedzmy 18-25, to tak naprawdę nigdy nie żyła nie uderzając w ścianę? 

 

Po prostu z wiekiem kobieta traci wygląd i tyle co za tym idzie najczęściej zainteresowanie, jednak gdy znalazła fajnego chłopa to on nadal jest nią zainteresowany - proste, nie musi to oznaczać "końca życia" ale świetnie jest gdy znalazła swojego oblubieńca bo z wiekiem ciężej lub patrzą tylko na Ciebie już totalnie pod względem ONS. 

 

Facet też uderza w ścianę, jakby nie patrzeć co panowie lubią omijać w swoich wywodach ;) 

 

Przynajmniej ja tak to widzę. 

 

W zasadzie to co tu napisałem to też można podłączyć pod zwykłą relację koleżeńską czy przyjacielską. 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Helena K. napisał:

"Chcecie nam wmówić, że bez instalacji tindera i wałkowania tabunów facetów na randkach, jesteśmy na ostatniej prostej do przejścia przez ścianę jako bezdzietne i niezamężne, a dalej tylko mogiła?"

Strategię należy dobierać indywidualnie do możliwości jednostki. Twój poziom atrakcyjności plus to co zrobiłaś z swoim potencjałem być może sprawia,że i za 8lat będziesz miała większy wybór niż twoje młodsze koleżanki. Jednak większość z różnych przyczyn tak nie będzie miała. Warto nie wypierać zjawiska ściany.

 

Spotykając drugą osobę obserwuje "to" jako poczucie przyjemności. Wraz z nim jest również chęć zaangażowania. Po poczuciu tego mogę dodać racjonalizację. Pewien poziom tego odczucia musi wystąpić by myśleć o relacji/związku.

Niekoniecznie chodzi o sam wiek jako cyfrę. Choć w młodym wieku jest większe nasilenie tych cech. I niestety wraz z upływem czasu odczuwam spadek odczuwania "tego". Owszem zachowanie i inne czynniki również mają znaczenie. Dosyć ciekawym doświadczeniem dla mnie był całkowity zanik "tego" odczucia gdy wychodziły różne skazy charakteru. 

 

Sam jestem zaskoczony tym co u siebie obserwuję. Z jednej strony chcę kogoś kogo polubię i się będę dogadywać. Z drugiej ta sama dziewczyna w wieku:

21 lat byłaby super okazją i ze swojej strony postarałbym się by ta relacja funkcjonowała 

25 lat pójdę i wysłucham co ma do powiedzenia ale bez zbytnego zaangażowania

30 lat nigdzie z nią nie pójdę poza wspólnym kontekstem towarzyskim.

Tymczasem inną uważam za spoko i podobała mi się wcześniej jak i później choć widzę upływ czasu. Zaangażowanie po pierwszej burzy utrzymuje się stabilne.

 

I to nie wyrachowanie. Co i raz obserwuję te odczucia i ich nie rozumiem. Widzę jedynie poszczególne trendy. Jednym z nich nazwałbym ścianę. Po kobietach też widzę inny odzew i zaangażowanie w zależności od mojego poziomu atrakcyjności. I też zdarza mi się usłyszeć,że jestem starym chujem i pokrewne co jeszcze do niedawna się nie zdarzało. 

 

@maggienovak rozumiem,że ten wątek cię boli i uwiera. Sam czytam takie tematy czasem. Jesteś super babeczka. Nie ma powodu by się spinać na bycie robotem. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

Na samym forum jest wielu facetów i wiele "rodzajów piękna", które lubimy. 

Właśnie widzę. Całe forum aż tętni od rozważań na temat delikatności, bycia dobrą gospodynią itd.

Proszę Cię.

 

1 godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

faceta co Cię akceptuję,

Akceptować, to można ceny w Biedronce.

1 godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

ostatnio napisał pan co to musiał zmodyfikować swoją pannę by mu się spodobała,

Ależ on ją właśnie akceptował- problem w tym, że TYLKO akceptował.

Nic poza tym.

Potraktował ją jak rzecz, a ona na to pozwoliła.

Tak to jest, jak pozwolimy innym nas wycenić.

Ona nie jest szczęśliwa z powodu nowych cycków.

Ona jest szczęśliwa, bo teraz ma wartość.

Co oznacza, że wcześniej jej nie miała.

Pytanie: nie miała jej w ogóle czy ktoś jej ją odebrał?

 

 

Ten chłopak będzie żył  jak w maśle, szkoda, że jej kosztem.

Jej współczuję, bo jeszcze nie wie... ach nieważne.

 

@maggienovakTy nie jesteś 6/10, Ty nie jesteś nawet 10/10. Dla Ciebie brakuje skali ;) , bo tak wysoko jesteś.

A skoro jesteś wysoko- to patrz na tych tutaj- z góry :) Obserwuj i nie bierz do siebie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Wielokropek napisał:
2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Na samym forum jest wielu facetów i wiele "rodzajów piękna", które lubimy. 

Właśnie widzę. Całe forum aż tętni od rozważań na temat delikatności, bycia dobrą gospodynią itd.

Proszę Cię.

Całe forum to jeden wielki ból facetów i kobiet oraz uprzedzeń, jeden w stronę drugiego. 

 

W tamtym kontekście miałem na myśli wygląd strikte, o którym tak @tamelodia pisała i o, którym jest temat.

To, że jest upadek facetów i kobiet bo chcą się nawzajem powykorzystywać to jest jedno, poza tym tutaj raczej trafiają faceci zmanierowani przez te "delikatne gosposie" o buzi anioła. Więc i jedni i drudzy potrafią się naciąć i ukazać twarz diabła.

Co do atrybutów jak delikatność i bycie gospodynią domową, to akurat bezpośrednio o tym nie napisałem jednak, wierzę iż w moich postach podkreślałem między innymi te cechy w pakiecie, kiedy mówiłem pozytywnie o kobietach. Szkoda bo, może powinienem bardziej precyzować swoje zdanie. 

Jednak całe forum to całe forum, przy czym chciałbym podkreślić, że ja to nie całe forum i mogę mówić w tym kontekście tylko o sobie. 

 

54 minuty temu, Wielokropek napisał:
2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

faceta co Cię akceptuję,

Akceptować, to można ceny w Biedronce.

Lub nie, wystarczy powiedzieć. 

Od akceptacji zaczyna się faktycznie poznanie. Napisałem, że akceptacja z mojej strony zaczyna się od zaakceptowania człowieka z jego wadami i zaletami - być może nie zostało to nazbyt nakreślone ale miałem również na myśli cechy charakteru, jednak w tym wątku jest opis głównie fizyczności.

Natomiast w tym kontekście uważam to za pogardliwe z lekka z Twojej strony - tak jakbyś chciała mi dopowiedzieć coś, czego nie powiedziałem. 

 

58 minut temu, Wielokropek napisał:
2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

ostatnio napisał pan co to musiał zmodyfikować swoją pannę by mu się spodobała,

Ależ on ją właśnie akceptował- problem w tym, że TYLKO akceptował.

Nic poza tym.

Potraktował ją jak rzecz, a ona na to pozwoliła.

I nic nam do tego.

To jest przykre bo wybrał sobie kobietę z totalnie zniszczoną samooceną, która za okruch bycie "akceptowalną" postanowiła zmodyfikować swoje piersi. Moim zdaniem był nie w porządku, że to wykorzystał. Ona na to pozwoliła, bo jak to określiłaś:

59 minut temu, Wielokropek napisał:

Co oznacza, że wcześniej jej nie miała.

Pytanie: nie miała jej w ogóle czy ktoś jej ją odebrał?

ZABRANO - zdecydowanie.

Jednak trzeba przyznać, że dostała zaakceptowanie od swojego faceta, co tak czy siak ją w jakiś sposób umocniło czy podmurowało - tego niemożna odebrać. Ty i ja widzimy, że sztucznie ją to umocniło no ale może dziewczyna jest teraz prze szczęśliwa - do czasu aż jej nie zostawi oczywiście wybranek serca. Moim zdaniem źle się stało, że posłuchała go ale to są inni ludzie i ich wybory. Większość ludzi ma zrytą samoocenę i pojawiają się tacy jak ten Pan i to wykorzystują. Tylko może ona chciała być wykorzystana i to był tylko "pretekst" by sobie powiększyć biust? Cholera wie.

On jest szczęśliwy i ona - do czasu jak mniemam.

 

Mnie to również smuci, że musiała się zmodyfikować by się mu spodobać ale nie musiała go wybierać i tych modyfikacji - w tym miała wybór. Może ma jakąś lekcję do zrozumienia - ciężko wróżyć na fusach, jednak fakt faktem gdyby odczuwała swoją samoocenę prawidłowo to nie potrzeba by była żadna operacja, bo po pierwsze trafiłaby na gościa, który akceptuje ją z jej małymi piersiami i wtedy FAKTYCZNIE byłaby znacznie prawdzie szczęśliwsza a po drugie może o tym myślała od zawsze i sobie zrobiła piersi i jej samoocena poszybowała. Ja tam nie wróżę dłuższego sukcesu w tym związku ale trudno niech ludzie robią co chcą, ja tam bym wolał ją płaską i "akceptował" ją jako taką niż chciałbym by się okaleczyła przez wzgląd na mnie, poza tym sztuczne cycki mi się nie podobają, okropne są.

Są fani małych zderzaków, średnich i wielgachnych oraz sztucznych. Pech chciał, że poczuła coś do gościa, który jej NIE AKCEPTOWAŁ ale ona na to przyzwoliła bo miała jasne sygnały - idę o zakład.

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Jej współczuję, bo jeszcze nie wie... ach nieważne.

 

No ja też jej współczuję bo wiemy, że to ma kruchą przyszłość ale być może to lekcja, którą ona ma zrozumieć. Może nie miała kogoś z kim mogłaby to przegadać - różnie to bywa. Poza tym warto wspomnieć, jak już jest kwestia piersi powiększanych poruszona by kobiety naprawdę zastanowiły się nad tym problemem, bo nie tylko o piersi chodzi ale i o usta, brwi i w ogóle malowanie. Dlatego ja jestem za naturalem, kiedy kobieta budzi się z łóżka wygląda najlepiej, trochę jak dzikuska - i to jest fajne dla mnie. Bo wtedy jest najbardziej naturalna - jest sobą ;) Nie potrafiłbym się przytulić do kobiety z pełnym zestawem modyfikacji, mnie to odrzuca ale są ludzie, którzy wolą takie "zrobione" kobiety - nie mnie to oceniać.

Ja lubię naturalne oni może z tymi tipsami, klipsami, olejem tłoczonym w ustach, cycki z dodatkiem slikonu, tyłek wypchany slikonem - obojętnie. Poza tym kobiety mają też ułamek winy bo one zawsze mówię "maluję się tylko dla siebie" co jest oczywiście kłamstwem no ale żyjemy w świecie zakłamania więc kolejne niewinne kłamstewsko samej dla siebie, pewno już nie robi przeciętnej kobiecie różnicy. 

 

Jeszcze co do wyglądu to w 100% podobały się mi w jednym z tematów kobiety "nie zrobione" a @deomi mi świadkiem, że ja wolałem te naturalne z niedoskonałościami, trądzikiem i co to tam jeszcze było.

To, że ludzie dobierają się na bazie sztuczności, mamią się, malują, ukazują się jako kasiaści, czy stosują zagrywki manipulacyjne tylko by z kimś być czy by zaliczyć pannę, to właśnie tak się kończy. Czyli szukania akceptacji na siłę, tam gdzie jej od początku nie było. Wrogiem nie są zrobione cycki tylko brak komunikacji na starcie, że "ten czy ta, nam nie pasuje" - innymi słowy wrogiem jest - oszukiwanie samego siebie by się przypodobać komuś innemu - czyli nie znanie siebie i udawanie kimś kim się nie jest by zdobyć kogoś, kto nas nie akceptował na starcie - dla mnie obłęd i receptura na smutek i gorycz. Jak najbardziej jestem za doskonaleniem siebie, natomiast ta kobieta nie zrobiła to z potrzeby tylko by się przypodobać a to prowadzi do umniejszania samej siebie.

 

Jeśli w tym kontekście uważasz, że mam na myśli "akceptować to może ceny z biedronki" to widocznie się nie zrozumieliśmy. 

 

1 godzinę temu, Wielokropek napisał:

A skoro jesteś wysoko- to patrz na tych tutaj- z góry :) Obserwuj i nie bierz do siebie.

Niech nie patrzy z góry bo będą ją odbierać jako arogancką kobietę, niech ma poczucie wartości, że to co robi ma wartość ona też ma poczucie wartości zniszczone poprzez wybranie złego partnera wcześniejszego i to rzutuję na jej małżeństwo nawet teraz. Dlatego tak ważne jest odczuwać w sobie wartość by nie wybrać źle. @maggienovak ma zapał sobie poradzi ale tylko ona jedna wie, ile ją kosztowała ta decyzja by się związać z kimś i mieć te "okruchy" miłości, która z miłością nie miała nic wspólnego - moim zdaniem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Więc @Halinka gdzie tu jest robienie portfela  z misia?

Myślisz, że młoda dziewczyna lecąca na hajs by marnowała życie na pryka, który ma kasę, ale dużo wymaga?

Feministki mówią, że kobiety "wywalczyły wolność".

 

Napisałeś o kobiecie z 0 samooceną,  kiepskim rozumem, która dla ochłapu uczuć zrobi wszystko. Mężczyzn też to dotyka, tych słynnych białych rycerzy, co jako rogacze dają pierścionek. 

 

Gdy miałam 18 lat kandydaci 23 lata przegrywali z rówieśnikami (byli tacy, ale nie byli dorobieni życiowo, nie mieli nic lepszego do zaoferowania). Cieszę się, że poczekałam i wykorzystałam szansę na kogoś lepszego. To mi dały feministki - wybór. 

 

Feministki dały wolność tylko trzeba umieć z niej skorzystać i ja się cieszę, że to zrobiły. Kobiety urabiające się po łokcie robią to z własnego wyboru, ja tego nie robię.

Edytowane przez Halinka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Helena K. napisał:

Gdybym nie miała własnego oleju w głowie, to czułabym się jak przegryw.

To dobrze, że ten olej masz, bo nie założyłem tego wątku, aby robić z kogoś przegrywów, a jedynie po to, aby unaocznić pewne zjawisko w przyrodzie, które istnieje, a którego błoga negacja - tak jak negacja przez panie otyłości i "akceptowanie" siebie taką, jaką się jest (serio, wyskoczyłaś spomiędzy nóg z dodatkowymi 20. kilogramami? raczej taka nie jesteś, a taka się stałaś; akceptować można swój kolor skóry, oczu, włosów, a nie swoje lenistwo, co to za patologia, że w ogóle coś takiego muszę tłumaczyć - nie Tobie personalnie @Helena K., tylko ogólnie eterowi), może doprowadzić do tego, że ktoś w wieku 35. lat obudzi się z ręką w nocniku, uświadamiając sobie, że teraz chce założyć rodzinę i mieć trójkę dzieci.

 

Sorry, Winnetou, już po ptakach. 

 

Vide: 

Masz atrakcyjną kobietę - ładna buzia, fajne włosy, widać, że BMI w normie, od 6. lat mieszka sama, nie była w związku, ewentualnie w bardzo "krótkich", zakładam, że ma z 30 (?) lat, a teraz zasuwa, aby wziąć udział w zawodach bikini, żeby ktoś zwrócił na nią uwagę (pewnie znowu wina facetów, że skończyła tak, jak skończyła, hę?). Nie napawam się tym widokiem, bo to smutny obrazek, którego można by było uniknąć, gdyby dziesięć lat wcześniej ktoś jej wyłożył kawę na ławę, że jest duże prawdopodobieństwo, że za dziesięć lat będzie chciała mieć to, co dzisiaj (wtedy) wydaje się jej śmieszne, i jeśli TERAZ (wtedy, mając 20 lat) nie przedsięweźmie odpowiednich kroków w tym kierunku, to za dziesięć lat to, co jej starsza o dziesięć lat manifestacja będzie chciała, będzie może nie poza jej zasięgiem, ale będzie wprost proporcjonalnie do ilości czasu, który upłynął, trudniejsze do osiągnięcia.

 

Może metodą analogii dotrze: jesteś samochodem, który zatankowano zaraz po zmontowaniu na - roughly speaking - +/- 33 lata, i tak sobie jedziesz i jedziesz, a paliwa coraz mniej, bo skręcasz w różne uliczki, które na danym etapie wydają się atrakcyjne, ale inne samochody Ci mówią, że jest duża szansa, że będziesz chciała pojechać w tym kierunku, który oni Ci wskazują, bo masa takich samych modeli samochodów, jak Ty, wraz z traceniem paliwa, właśnie w tej destynacji chce wylądować, no to mając już tylko 1/6 paliwa, ruszasz w tym kierunku, i z daleka widzisz te same modele samochodów w tym miejscu, do którego zmierzasz, jak fajnie się bawią i robią samochodowe rzeczy razem, tyle że one wyruszyły tam wcześniej, ale Tobie właśnie skończyło się paliwo i już nigdy nie znajdziesz się w tym miejscu w "odpowiednim" (wg biologii) czasie - ewentualnie jeśli ktoś Cię popchnie, to może w końcu tam wylądujesz, ale to już nie będzie to, co mogłoby być, bo zardzewiałaś, części są już wadliwe, a ryzyko zbudowania nowego, sprawnego samochodu z Twoich części jest dużo większe niż wcześniej i żaden fajny Bob Budowniczy nie chce się za to zabrać, a jedynie jacyś trefni mechanicy - może i chujowa analogia i mógłbym ją bardziej rozbudować, ale powinnaś załapać.

11 godzin temu, Helena K. napisał:

Całe życie albo w sporcie albo w książkach, ściana blisko, a ja nadal bezdzietna panna.

Oj tam, oj tam, z tego, co pamiętam, to masz tam jakiegoś absztyfikanta na tapecie, więc jesteś w lepszej sytuacji niż większość Twoich rówieśniczek, ale rozumiem, że przedstawienie siebie w ten sposób ładnie pasuje pod Twoją hipotezę. ;)

11 godzin temu, Helena K. napisał:

No usiądź i płacz.

Chyba ze szczęścia? Masz faceta, głupia nie jesteś, więc pewnie (?) mądrze wybrałaś, może niedługo będą kaszojadki i ślub? High five! 

 

Jeśli tego naprawdę chcesz, wszystko w Twoich rękach, a raczej czymś innym, ale rozumiem - znowu pisanie pod hipotezę. ;) 

11 godzin temu, Helena K. napisał:

Dzięki Bogu, że trenowałam skok w wzwyż, może przy dobrych wiatrach uda mi się o tyczce tę ścianę przeskoczyć ?.

Super, wysportowana i oczytana dziewczyna w szczęśliwym związku - gratuluję i życzę wysokich lotów. ;) 

11 godzin temu, Helena K. napisał:

Wymagania wyśrubowane dla pań.

Tak czytam swój pierwszy post w tym temacie i szukam tych wyśrubowanych wymagań, ale nie znajduję. Po kolei:

  • bądź proaktywna, a nie reaktywna - wyśrubowane? Coś Ty, w każdym aspekcie życia zalecam bycie proaktywnym - bez względu na płeć - nic samo z nieba nie spada; ani partner, ani sylwetka, ani pieniądze; żadne wyśrubowane wymaganie, czysta, logiczna sugestia;
  • dbaj o to, co jesz i ile jesz - wyśrubowane? Oj, Helena, mądra kobietka z Ciebie, dobrze wiesz, że to komunał, i tak jak wyżej; każdy człowiek z umiejętnościami kognitywnymi na przeciętnym poziomie powinien tego zalecenia przestrzegać;
  • trening siłowy - wyśrubowane? Coś Ty, zwykła wskazówka. Miast tracić godzinę na bieżni, strać tę godzinę, przerzucając żelastwo; efekty będą lepsze;
  • dbaj o swoje myśli - wyśrubowane? OK, to nie dbaj o swoje myśli, skoro to takie cięęęęężkie;
  • nie skacz po chujach jak idiotka - wiem, że w czasach rewolucji seksualnej, to może być Mt. Everest dla niektórych, ale psst, tak między nami, choroby weneryczne, brak szacunku dla swojego ciała, bycie workiem na spermę itd., tylko nie mów nikomu (Hurr, durr, a faceci mogą!!! Nie mogą! Panowie, nie skakać tam po chujach, fuj!);
  • rozwijaj się intelektualnie - komunał again, ale tak, tak, znam statystki dotyczące poczytności książek w Polsce, więc wiem, że to kolejny Mt. Everest, cholera faktycznie wyśrubowane te moje wymagania;
  • myśl perspektywicznie - cofam: carpe diem, konsumpcjonizm, nihilizm, wszyscy zdechniemy, wysadźmy się dziś w centrum o 16. - razem raźniej, #życiedepczewyobraźnię;
  • nie osiadaj na laurach - that's a hard one, któż nie lubi rozkoszować się nicnierobieniem i siedzeniem na dupie, poniosło mnie, mi scusi;
  • licz na siebie - coś Ty, socjalizm FTW, licz na Wielkiego Brata, poza tym wszyscy jesteśmy góóóópi i lepiej niech inni za nas "myślom".

Uff, to tyle.

11 godzin temu, Helena K. napisał:

Dla panów obowiązują podobne?

Ta lista i tak jest krótka - jak większość penisów, które nie mają podjazdu do waszych dildosów - don't shoot the messenger! 

wymagnaia.jpg

10 godzin temu, Helena K. napisał:

Jeszcze odnosząc się do pierwszego postu @Ważniak. W całym tym kołowrotku nie miałabym czasu wcisnąć 3 randek dziennie, ani nawet 3 tygodniowo.

Co jak co, ale nie podejrzewałem Cię o to, że weźmiesz to dosłownie.

 

Jest mi smutno z tego powodu.

 

Sam mam czas może na jedną randkę w tygodniu (aktualnie na 0 iks de, bo kwarantanna), a i tak na żadne nie chodzę, bo brzydkim, biednym i w ogóle nikt mnie nie kocha. :( Ale chyba łatwiej zaliczyć full house, mając więcej kręgli do rzutu, c'nie? Weźmy laskę, która rzuca kulą do kręgli raz na miesiąc, i laskę, która rzuca kulą do kręgli raz na dwa dni - która ma większe szanse na rozbicie wszystkich kręgli?

10 godzin temu, Helena K. napisał:

Chcecie nam wmówić, że bez instalacji tindera i wałkowania tabunów facetów na randkach, jesteśmy na ostatniej prostej do ściany?

Nie, nikt nikomu nic nie wmawia, co najwyżej tylko to, że mając TYLE narzędzi do tego, aby poznać idealnego partnera, nadal nie potraficie tego zrobić i kończycie z kotami wściekłe na wszystkich dookoła, ale nie na same siebie.

 

Tak, wiem, wina facetów, ktoś mnie skrzywdził, dostałem kosza, gardzę kobietami. Ziew...

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

Edytowane przez Ważniak
  • Like 10
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak

Bardziej jaśniej się nie dało. 

Szczególnie ostatnie zdania:

Godzinę temu, Ważniak napisał:
11 godzin temu, Helena K. napisał:

Chcecie nam wmówić, że bez instalacji tindera i wałkowania tabunów facetów na randkach, jesteśmy na ostatniej prostej do ściany?

Nie, nikt nikomu nic nie wmawia, co najwyżej tylko to, że mając TYLE narzędzi do tego, aby poznać idealnego partnera, nadal nie potraficie tego zrobić i kończycie z kotami wściekłe na wszystkich dookoła, ale nie na same siebie.

 

P.S @Ważniak żeby ta lista była tylko tak krótka to nie było by aż tak źle ;) 

wymagnaia.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak rozgromiłeś mój wpis, kładę uszy po sobie (ale tylko trochę).

Obserwując rzeczywistość z perspektywy młodych dziewczyn jasno widać korelacje między liczbą fatygantów, a wzrostem pewności siebie i zazwyczaj powodzenie nie jest uwarunkowane ponadprzecietnym rozwojem osobistym, a atrakcyjną fizjonomią. Dbanie o formę jako pochodną zdrowia- co do tego zupełnie nie mam zastrzeżeń, ale jest taki moment w metryce, że wśród rówieśników zdrowy, ale przeciętny wygląd i olej w głowie często przegrywa z bogato zdobioną wydmuszką.

Taki komunikat zwrotny dostajemy, wnioski z tych obserwacji są różne i mogą warunkować dalsze ścieżki.

Nie jest to najważniejszy aspekt, ale niewątpliwie jeden "z", który wpływa na dojrzewanie, co więcej u dziewczyn to przebiega w ogólnym chaosie emocjonalnym. Można się pogubić i zboczyć z perspektywicznej drogi, co później skutkuje negowaniem rzeczywistości, rozgoryczeniem, unikaniem odpowiedzialności za decyzję racjonalizując, że sky is the limit, zawsze będę młoda i zdrowa.

Nie jest to mój wyraz usprawiedliwienia, ale rozumiem skąd się to bierzę, mamy też trochę mniej czasu na ogarnięcie siebie za młodu niż faceci i nieco współczucia do własnej płci przeze mnie przemawia, biorę dziewczyny w obronę i naciąnęłam nieco teorie pod hipotezę- to taka dygresja.

 

Co do wyśrubowanych wymagań, to mam wrażenie, że obecnie znaleźć (I przy okazji samemu być) drugą osobę, która jest najzwyczajniej w świecie NORMALNA jest już wymaganiem z górnej półki.

 

 

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami brakuje głosu prostego chłopa z Podlasia, lub cioteczki z Podkarpacia, która spyta "a Ty jakiego kawalera już przywiozła, he? Bo już taka podfruwajka to nie jesteś". Mi rodzice do 20 lat mówili "na chłopaków przyjdzie czas, teraz się trzeba uczyć", Jak miałam 21 lat, ojciec rzekł "córciu, nie samą nauką człowiek żyje, trzeba się zacząć rozglądać". I może to kołtuńskie i wsteczniackie, ale brakuje tej mądrości ludowej w ogólnym przekazie.

Dzisiaj są szczęśliwymi dziadkami. I tato twierdzi, że warto było żyć, jak żył, bez szału, bez skoków w bok, patrzeć teraz jak przyjeżdżamy bez żalu do swoich rodziców. Jestem z nich dumna, że w tych czasach, gdzie każdy "zasługuje na własne szczęście i przyjemność" tato bardziej cenił sobie wartości rodzinne, niż długie nogi młodszych koleżanek. A przecież na pewno rządziły nim te same pokusy, co innymi mężczyznami. Trzeba mieć zasady.

I też powiem córce to samo. Nie będę jej okłamywać, że ma tyle samo czasu co jej brat. Bo nie ma.

 

Jeszcze będzie przepięknie. Ja wierzę w nasz naród - stanie autorytet naukowy we Francji i krzyknie "jest 20 rodzajów płci" i wszyscy przytakując zaczną klaskać. A u nas zaraz ktoś się odezwie - "no chybaś z konia spadł". U nas zawsze zwycięży zdrowy rozsądek.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Halinka napisał:

Gdy miałam 18 lat kandydaci 23 lata przegrywali z rówieśnikami

U mnie w liceum najlepsze sztuki były właśnie z tymi 20+. 

Tak jest zawsze a wyjatki potwierdzają regułę. W zasadzie im mniejsza różnica wieku tym moim zdaniem mniej dojrzała jest partnerka.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.