Skocz do zawartości

Dzienniki pandemiczne, czyli jak spędziliście dzień w tym trudnym czasie


Mosze Red

Rekomendowane odpowiedzi

Wiadomo, że mamy okres czasu bliżej nieokreślony gdy nasze codzienne życie diametralnie się zmienia. 

 

Zakładam ten wątek, żeby każdy z was wieczorową porą mógł podzielić się tym jak wam minął dzień, tym co robił, co przeżył o czym rozmyślał.

 

Zaczynam:

 

Obudziłem się około siódmej rano i doszedłem do wniosku, że trzeba się zająć tym co robię zazwyczaj (a przynajmniej w takim zakresie jak się da), a resztę czasu wypełnić sobie innymi zajęciami i zwyczajnie się zorganizować.

 

Zacząłem od dezynfekcji i sprzątania. Założyłem rękawice, wszystkie klamki (w tym od okien), drzwi, powierzchnie płaski, z których często dotykam, toalety, blaty - zdezynfekowałem.

 

To samo zrobiłem z przyrządami do ćwiczeń. Zdezynfekowałem, miejsce pracy w tym sprzęt elektroniczny, klawiaturę komputera itp.

 

Wszystkie buty sportowe i pantofle zdezynfekowałem, wyczyściłem i powkładałem do szafki z obuwiem. Na ich miejsce wyjąłem trekingowe + wojskowe obsługi lotnictwa.

 

Wszystkie ciuchy, w których chodziłem w ostatnich dniach na zewnątrz, włożyłem do pralek, zafundowałem im zwiększoną porcję detergentu i dodatkowe płukanie, wieszaki na ciuchy zdezynfekowałem. To samo zrobiłem z ręcznikami, zastąpiłem je świeżymi. Wyprałem pościel, zastąpiłem świeżą. 

 

Zdezynfekowałem 2x podłogę przy drzwiach wejściowych i wszystkie podłogi typu ceramicznego.

 

Drewniane umyłem mieszanką wody, detergentu i octu.   

 

Później zdjąłem rękawice, umyłem się i ruszyłem z tradycyjnym sprzątaniem, odkurzanie, ścieranie kurzy, pranie dywanów itp. 

 

W najczęściej uczęszczanych miejscach postawiłem dozowniki z żelem dezynfekującym.

 

W krótkich przerwach śledziłem wiadomości z kraju i ze świata.

 

Z tym wszystkim zeszło mi się do południa. 

 

Później zrobiłem szybki trening około 35 - 40 minut, rozciąganie, hantle, interwały na worku.

 

Po treningu ogoliłem się, ściąłem włosy "na rekruta", wziąłem konkretny prysznic.

 

Zrobiłem yerba mate z miodem i miętą, ukroiłem sobie kawałek piernika, wziąłem dwa suszone daktyle i trochę orzechów i to w sumie było moje mocno spóźnione śniadanie.

 

Siadłem do komputera, wziąłem telefon, ogarnąłem sprawy rodzinne i biznesowe (tyle o ile można to zrobić nie wychodząc z domu), telefony, maile, przelewy itp. Od czasu do czasu zerkałem na wiadomości i na forum. 

 

Zastała mnie godzina 15 z ogonkiem.

 

Postanowiłem, że coś ugotuję żeby było na przynajmniej dwa dni. Na szybko zrobiłem tartę z grzybami, suszonymi pomidorami w oliwie i soczewicą, nastawiłem też duży garnek grochówki.

 

Zjadłem 1/3 tarty, zastała mnie godzina 17, wykonałem jeszcze dwa telefony, przejrzałem wiadomości, wziąłem czytnik ebooków i położyłem się na kanapie, niestety nie poczytałem długo bo momentalnie zasnąłem, obudziłem się kilka minut przed 19.

 

Zjadłem kawałek tarty, miskę grochówki. Znów jakieś telefony, wiadomości, trochę czasu na forum, trochę gimnastyki, kwadrans sprintu na rowerku treningowym.

 

Od dwudziestej w sumie się opierdalam, siedzę przed komputerem ze słuchawkami na uszach, popijam wodę z sokiem malinowym i podjadam orzechy, słucham muzyki, trochę piszę na komunikatorach z rodziną i przyjaciółmi i rozmyślam czym sobie zająć jutrzejszy dzień. 

 

Przed snem pewnie obejrzę jakiś film.

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
  • Haha 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstałem umylem się, zjadłem, dałem jeść kocicy, wypuscielem ja na chwilę na korytarz bo uwielbia tam bawić się piłką. 

Ponieważ nie dostałem jeszcze oficjalnej decyzji o pracy zdalnej a zależy mi na nowej robocie i załatwieniu pilnych spraw. 

Postanowiłem (już wcześniej), że sobotę spędzę w pracy i właśnie jadę do korpo na nieobowiązkowe nadgodziny. 

Jak będę wracał do domu to podjadę jeszcze do tesco dokupie małej żarcia bo ja wszystko mam i do końca dnia i przez cały jutrzejszy dzień będę słuchał wypowiedzi ekonomistów i czytał artykuły prawnicze i wiadomości w necie. 

 

Z uwagi na to że czeka nas kryzys jakiego w Polsce nie było od 89 roku muszę być jak najlepiej przygotowany do nowej rzeczywistości. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten temat jest dla zainteresowanych, nie ma musu w nim pisać, nie mam musu go czytać.

 

Sytuacja jaką mamy najprawdopodobniej potrwa co najmniej kilka miesięcy. 

 

Dużo rzeczy może się zdarzyć, w funkcjonowaniu społeczeństwa i jednostek będzie dużo zmian. 

 

Temat pozwoli to obserwować.

 

Jak ktoś chce sobie śmieszkować to proszę założyć sobie oddzielny temat, od tej pory każdy off top będzie skutkował warnem, a wypowiedzi nie związane z tematem tj. prowadzenia dziennika są usuwane.

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red

A nie lepiej zrobić to na blogu?

Tutaj będą się mieszać wątki różnych osób, powstanie chaos. 

 

Zazdroszczę, u mnie pobieżne posprzątanie domu zajmuje pół dnia.

Strasznie się przejąłeś, ale to chyba gdzieś ociera się o Twoje zainteresowania, związane z radzeniem sobie w trudnych czasach?

 

Moja sytuacja bez zmian, trochę więcej w lodówce i spiżarni ale reszta tak samo. 

Samej choroby się nie boję, zdrowie ok, a kontaktu ze starszymi osobami nie mam.

Zastanawiam się tylko jak rozwiązać dostęp do potrzebnych mi materiałów, by móc kontynuować projekty w pracy. Jeśli nie zarządzą kwarantanny. 

A jeśli zarządzą, będzie okazja skupić się na hobby.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sobota, 14.03.2020 r - raport z placu boju. 

 

Już wiem, że decyzja o nadgodzinach była głupią decyzją. 

 

Najpierw w autobusie jakis zakatarzony, pijany koleś (tacy są największym zagrożeniem)

 

Dosiadl się do mnie starszy Pan, który dwa razy kaszlnal 

 

To jeszcze kolega z pracy cały czas kaszle twierdzi, że się jeszcze nie wykurowal do końca po ostatnim zwolnieniu lekarskim. 

 

Dodatków koleżanka aplikantka już dwa razy kichnela. 

 

Jestem otoczony przez wroga. 

Edytowane przez dobryziomek
  • Haha 6
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13-03-2020

 

Wstałem o godzinie 9:00, poszedłem przemyć twarz i ręce. Na śniadanko przygotowałem sobie omleta z cebulką, wędlinką i pomidorkiem.

 

W trakcie krojenia cebuli "poziomo" skaleczyłem się lekko w palec tępym nożem. Z racji, że miałem dodatkowy zapas spirytusu salicylowego, nie omieszkałem z niego skorzystać i owinąć paluszka w bandaż.

 

W nastepnej kolejności postanowiłem przygotować syrop na odporność w dwóch sredniej wielkości słoikach. Moj przepis na jeden słoik to:

 

- 5 ząbków czosnku,

- 3/4 spore cebule,

- kilka goździków i lyżeczka imbiru,

- 4/5 dużych łyżek miodu + pół wyciśniętej cytryny.

 

Czosnek i cebulę zblendować, aby maksymalnie wydobyły aromat. Słoik upychamy maksymalnie składnikami tak, aby nie dostało się zbyt dużo powietrza. 

 

Z racji tego, że zamówiłem podróżną kuchenkę gazową z kartuszami gazu, postanowiłem ją odebrać z paczkomatu, a z kartuszami nie wiem co zrobić (w bloku raczej takich rzeczy trzymać nie można). Oddam chyba do gazownictwa jak sytuacja się trochę uspokoi.

 

Wykompałem się i zdezynfekowałem kurtkę i marynarkę, w których byłem w tym tygodniu na dwóch rozmowach kwalifikacyjnych w Warszawie. I tak pewnie nic z tego nie będzie bo koronka.

 

W zasadzie resztę dnia przeleniuchowałem przy netflixie (oglądam "The walking dead") i pouczyłem się trochę angielskego.

 

 

Edytowane przez rejdi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piątek 13.03.2020

 

- Wstałem jak zwykle po 6:00 - poćwiczyłem jak to mam w zwyczaju, wziąłem prysznic, zjadłem śniadanie i ubrałem się.

- Jak zwykle w dni powszednie wsiadłem do samochodu i pojechałem na 8:00 do pracy.

- W pracy wykonywałem swoje zwykłe obowiązki. Różnica w stosunku do normalnych dni była taka, że odwołano wszelkie osobiste spotkania z podmiotami, z którymi współpracujemy - tylko łączność telefoniczna, wideo, e-mail. Po południu szef zarządził, że od poniedziałku pracujemy zdalnie ze swoich domów i do siedziby firmy przyjeżdżamy tylko w naprawdę bardzo ważnych sprawach, których nie da się inaczej załatwić niż poprzez osobiste stawienie się w firmie.

- Po pracy podjechałem do apteki kupić kilka potrzebnych rzeczy, które lepiej mieć (nie było dzikich tłumów, ba nie było kolejki).

- Zjadłem obiad, posprzątałem trochę w domu i posiedziałem trochę przed kompem oglądając filmiki różnych prepersów. Generalnie rzadko siedzę przed kompem ale ponieważ przybytki treningowe, z których korzystam wieczorami zostały pozamykane, muszę znaleźć jakąś alternatywę (pomyślę nad tym w weekend).

- Do kolacji słuchałem sobie konferencji miłościwie nam panujących o tym, że pozamykają co mogą i jak to w ogóle dbają o nasze dobro.

- Na koniec dnia wziąłem prysznic i przed snem poczytałem sobie książkę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrałem się za wyburzanie starej szopki. Mała pandemiczna samowola budowlana jak śmietana z rana!

 

Zastosowałem starą taktykę odwracania uwagi od spraw ważkich i ważniejszych, czyli tych, które zostaną, gdy 'pandemia bolszewizmu' minie. Dużo fajnych materiałów naznajdowałem, właściwie wystarczy tylko zajechać po piasek w dół rzeki.

 

W miejsce tej wpół zwalonej konstrukcji powstanie ogrodowe jaccuzzi. Oficjalnie: naprędce zbudowane pomieszczenie do dezynfekcji odwiedzających ;) 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic odkrywczego. Obudziłem się przed 7, telefon klik klik. Po 7 wstałem. 

Wziąłem się za wymianę płynu hamulcowego, użyłem sportowego o temp. wrzenia powyżej 220st C. Sprawdziłem zacisk, wyczyściłem i przesmarowałem tłoczki, to samo z jarzmem. Później wziąłem się za głowicę która na mnie czekała, zdemontowałem panewki, zawory, sprężyny i uszczelniacze. Wyczyściłem zawory z nagaru za pomocą wiertarki i papieru ściernego. 

Podparłem ramę na 2 felgach, zdjąłem czaszę, błotnik, koło, lagi. Ok 13 poszedłem coś zjeść, rano hapnąłem tylko jakąś przekąskę. Po powrocie wziąłem się za smarowanie linek, jedną przesmarowałem, dwie podłączyłem do wężyka i lejka, same się przesmarują grawitacyjnie. Użyłem oleju 75w80 przekładniowego.

Po powrocie odpaliłem lapka, popatrzyłem w sklepie online ile mnie będą kosztować oryginały (tylko takie dostępne), popatrzyłem na opony Metzeler Sahara 3, też do kupienia i kliknąłem na Forum i SamiecWeb. Zaraz idę coś zjeść, i wracam do czytania Forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2020.03.14 by Conrad

 

Ja za to przedpołudniem wróciłem do domu po parę sprzętów, żeby nie brakowało mi ich w nowym miejscu. podlałem rośliny, nakarmilem "zwierzyniec". Specjalnie pojechałem przez centrum. Na mieście mały ruch, wszyscy jeżdżą powoli, ominęła mnie karateka z ekipą w strojach epidemiologicznych. Ludzi brak, tzn. jest tak samo jak podczas wyjazdu wawki na święta. W moim ulubionym sklepiku dokupiłem trochę brakujących produktów. Mięsa nie mieli, wszystko już wykupili. Sprzedawca śmiał się, że ludzie oszaleli, był np. rano kupujący na raz 10kg mięsa! Padł rekord w Wawie także za 1kg kurczaka, 28pln. A tak, to widać biegających, ludzi na spacerach z psem. Czasem słońce, czasem śnieg. Wieczorem spodziewać się można -7C

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14.03.2020

 

6:00 rano budzi mnie osty ból kolana zczynam je masować śmiejąc sie w duchu kolanowirus mnie dopadł... Włanczam smartfona, przegądam wiadomości, pare rundek w need for speda na telefonie obracam się na bok nie bolącej nogi i idę spać dalej.

11:00 dzwoni telefon olewam to spie dalej

12:00 dzwoni telefon budze sie odbieram - matka zawraca gitere jakimś pierdołami medialnymi rozłanczam się

12:30 biore witaminy, pije kawe, jem rogala przeglądam wykresy krypto, oraz to forum w między czasie za okem słysze jak jakiś Janusz głośno kaszle i się śmieje...

15:00 jade na obiad jest opcja jedynie na wynos biore, zmieszna szefowa baru przykrywa nie typową sytuacje uśmiechem.

16:00 przegldam wywiady biznesowe, na wenie robie w exelu liste nowych targetów które mam zamiar zrealizować w przypadku jak mnie nie zawinie wirus albo nie podepta horda motłochu biegącego w panice za papierem toaletowym...

 

Nic nie odkażam, nie warjuje dla mnie życie biegnie tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj byczyłem się po 24h w robocie.

 

Wyszedłem z pracy chwilę po 8, następnie podróż autobusem do domu. Wiem, że dziś sobota, ale ludzi wyraźnie mniej. W dziwny stan wprowadził mnie jedyny samochód na jednej z głównych ulic mojego miasta - był to patrol ruchu drogowego policji. Widziałem po minach chłopaków, że ten stan też ich trochę szokował.

 

Zajechałem do domu o 9, zjadłem śniadanie, a potem do południa leżałem w wyrku. Pouczyłem się godzinę angielskiego, po czym zjadłem obiad i włączyłem sobie serial. O 15 zadzwonili do mnie z gabinetu dentystyczne, że od dzisiaj są zamknięci do odwołania. Mam nadzieję, że ząb nie będzie mi narazie doskwierał w dużym stopniu. O 18 zadzwoniłem do rodziców i dziadków zapytać, jak im się w zaistniałej sytuacji wiedzie. Odpowiedzieli zgodnie, że całkiem nieźle. Dziadki na szczęście siedzą w domu i nigdzie nie wychodzą, a tego się obawiałem najbardziej. 

 

Jutro znowu do pracy na 24h, mam nadzieję, że będzie w miarę spokojnie. 

 

Starałem się dzisiaj nie śledzić informacji o wirusie, bo zauważyłem, że zaczyna to lekko wpływać negatywnie na mój stan psychofizyczny.

Edytowane przez Lethys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie wolno czas mi dzisiaj płynie. 

 

Wstałem około 8 rano, zjadłem śniadanie, sprawdziłem doniesienia medialne, przegląd zagranicznej prasy, później około godziny ćwiczeń.

 

Sporo rozmów z rodziną i w sumie nic do zrobienia. 

 

Szukałem sobie zajęcia na siłę, zrobiłem przegląd zapasów wszelkiego typu, żywnościowych, medycznych itp. - bardziej z nudów niż konieczności.

 

Godzinna drzemka w środku dnia.

 

Obiad, jakiś stary film, przeczytałem kawałek książki, wypiłem dwa drinki, odpisałem na maile, wykonałem 3 telefony. 

 

Teraz przeglądam forum i słucham muzyki.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie krótko. O piatej nad ranem podjęliśmy z żoną strategiczną decyzje, że wyprowadzamy się w przysłowiowe Bieszczady a przynajmniej daleko od skupisk ludzkich. Potem było pakowanie, noszenie do auta, w końcu wywózka. Dojechaliśmy. Aktualnie siedzę i gapię się w kominek. Najbliższy "ludź" mieszka 100m dalej i oddzielają nas dwa płoty. Jest bezpiecznie.

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie każdy dzień jest prawie taki sam jak co dzień, poza wyjątkowymi brakami wynikającymi z zamknięcia obiektu sportowego.

Rano wstaje zęby myje, jem śniadanie, pogapie się w ekran telefonu jak zwykle czytając wykop, bs, czy powiadomienia na jutub. Na przejażdżkę rowerem za zimno.

 

Zerknę na sklep internetowy w celu inspiracji czy warto dany produkt kupić. Porozmyślam co dalej z moim smutnym życiem będzie i jak mocno jestem samotny ze swoimi problemami. Powspominam zmarłego dziadka i tak dzień sobotni zleci.

 

W poniedziałek 6 rano pobudka do goowno pracy na 9 godzin w firmie kamieniarskiej za 13/h

W której się dowiem po przybyciu co będę w danym dniu robił. Albo pojadę na cmęntarz pomnik składać z paroma osobami, albo zostanę na zakładzie jako osoba pomocnicza przy załadunku elementów na specjalną maszynę do polerowania.

 

Nie chcę umierać, ale gdy przychodzi koniec dnia mam ochotę się powiesić. :(

 

Dla mnie raczej nie będzie pandemii bo praca lokalna i na cmentarzach raczej nie ma ludzi, a więc będę musiał dzwigać...

Poza atmosferą medialną i społeczną niewiele dla mnie nastąpi zmian w życiu. Przetrwam to jako czas bez siłowni, o ile przeżyje i się nie zarażę, bo tego wykluczyć nie można.

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę zwiększyłem dzisiaj zapasy no i chciałem zacząć chodzić na siłownię w nocy ale dzisiaj ją zamknęli w pizdu do odwołania więc przemeblowałem pokój aby dało się ćwiczyć bo trochę sprzętu mam w domu.

 

Poza tym leżałem i uczyłem się odmiany czasowników przez osoby w rosyjskim.... 

 

Dosyć ciężki temat w tym akurat języku a na pewno cięższy niż w niemieckim bo w sumie tylko do niego mogę porównać xD

Edytowane przez Król Jarosław I
  • Like 1
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niespecjalnie się przejmowałem tą paniką jaka została ukręcona, ale od połowy tygodnia kobita lamentowała, ze ludzi popierdoliło w tych sklepach itd. To dziś o 4 rano jak wracałem z trasy stanąłem przy bankomacie, by profilaktycznie wypłacić parę złotych, bo praktycznie nie trzymam żadnej gotówki w domu, wkurwiłem się, bo został ustawiony limit jednorazowej wypłaty na 500 złotych, dyche wypłacałem z pół godziny. Obudziłem się o 10, to coś tam porobiłem, w południe pojechałem kupić dodatkowe 2 butle gazowe, to teraz w domu mam 4, plus rodzice co mieszkają na parterze mają 2. Po południu do sklepu skoczyłem zrobić małe zapasy, myślałem, że będą pustki w makro, nie licząc pustych półek z ryżem i kaszą, to wszystkiego było pełno, za 5 stówek pokupowałem parę zgrzewek konserw, pudło czekolady gorzkiej i jakieś tam pierdoły z długim terminem i wrzuciłem wszystko do piwnicy. Teraz siedzę, dzieciaki uśpione, to zamówię zapas ziółek, kolejne kilo wit c, kolejną butle perhydrolu, i jakieś tam dodatkowe pierdoły z suplementów.

edit. Do tego przy okazji zajrzałem do zamrażarki w piwnicy, pełna mięsiwa, więc spoko. Sąsiad dziś robił wyroby, kupiło się parę kilo kiełbasy, poszło do mrożenia plus salscesonik, ale on nie dotrwał do wieczora.

Edytowane przez brat mniejszy
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Dzienniki pandemiczne, czyli jak spędziliście dzień w tym trudnym czasie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.