Skocz do zawartości

Brak seksu w przeszłości - problem


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 15.03.2020 o 00:46, darktemplar napisał:

Teraz tyle lat po, jestem w małżeństwie -  7 już rok leci...jest ok powiedzmy, czy mogło być lepiej? Pewnie mogło. Czy mogło być gorzej? Pewnie też. Ogólnie namiętność już coraz mniejsza, itp. - temat małżeństwa mojego to też na osobny wątek.

Mi jednak chodzi o to, że czuję taką pustkę i brak spełnienia, poczucie że się człowiek "nie wyszumiał" za młodu. Wiem, że tego już nie odwrócę, że takie użalanie się nic nie da, no ale uczucie powraca czasem.

Łączę się w bólu, ja ze swoją (staż prawie dwukrotnie to co Ty) nie odczuwałem intensywnie tego typu uczuć (brak spełnienia) przez prawie dekadę. Czułem, że miałem fajnie, że nie musiałem zaliczać większej ilości kobiet, od początku gdzieś tam chciałem trafić na tę jedną i nie szukać więcej. Miałem poczucie, że nie chcę się niepotrzebnie "zanieczyszczać energetycznie" (a może i wenerycznie :) ) zaliczając panny, które po jakimś czasie będą dla mnie nieistotne. Zdobywanie mnie nie kręciło, chciałem mieć już normalny LTR i spokój.

Przykładanie większej wagi do znaczenia seksu poprzez to, że w młodości nie było go pod dostatkiem (w tym przypadku zawsze kierowałem się pójściem na jakość a nie na ilość, nie wiem czemu).  Introwertyzm i nieśmiałość w pakiecie, choć potrzeby w młodości były bardzo duże.

 

Nieprzyjemne, opisywane przez Ciebie uczucie braku spełnienia pojawiło się w chwili, gdy zdałem sobie świadomość, że moje życie nie odpowiada temu, jak je sobie wyobrażałem, a z partnerką na pewne tematy nie szło się dogadać (kryzys). Poza tym przy okazji wtedy pojawiło się leczenie hormonalne pod kątem podniesienia testosteronu. Im większy, tym więcej tego typu myśli. Prawdopodobnie przez cały związek wcześniej miałem niższy, ale nie wiem bo nikt nie mówił, że dla faceta ważne aby badać tego rodzaju parametry.

W dniu 15.03.2020 o 00:46, darktemplar napisał:

Zwłaszcza jak czytam tu o podbojach młodych Braci to czuję takie ukłucie w sercu. I żeby nie było; szczerze kibicuję tu każdemu by pokonał swoje niedoskonałości i brał co jego i to im wcześniej, tym lepiej, no ale ten żal u mnie wciąż jest.

Zwłaszcza, że teraz po latach widzę swoje błędy z przeszłości. 

Mam podobnie.

To co opisujesz wygląda jak napięcie. Czymś spowodowane, czujesz się atrakcyjniejszy i oczekujesz atrakcyjniejszego życia? Może robisz coś co podnosi Ci teścia? Masz jakiś konflikt z żoną lub zbyt duża monotonia?
Czytając relacje z podbojów zwiększasz to napięcie. Coraz bardziej odczuwasz braki, które ciężko byłoby Ci nadrobić.

W mojej ocenie nieświadomie pracujesz nad zwiększeniem istotności tego "braku" (co może dać Ci realny impuls do "nadrobienia zaległości").

 

Jednakże to może być złudne.

 

Sensem napięcia jest to, aby móc dążyć do jego rozładowania. Czujesz napięcie seksualne po to, aby mieć energię do sprowadzenia kobiety do łóżka. Czujesz napięcie/głód, po to aby go zaspokoić. Nie jest istotne czy to zaspokojenie będzie dobre (np. zjesz coś tłustego gdy miałeś stosować dietę), ważne, aby zniwelować napięcie.

Napięcie może być indukowane zazdrością - podświadomie chciałbyś przeżyć coś, o czym czytasz, co powoduje w Tobie emocje. Chcesz poczuć te (dobre) emocje, więc podświadomie instalujesz sobie w umyśle hak - tutaj potrzebę sprawdzenia się z innymi babkami - bo to na pewno przyniesie pozytywne emocje.

To ziarenko pada na żyzny grunt (ze względu na Twoją historię i odczuwane przez Ciebie braki). Im więcej czytasz tym bardziej to nakręcasz, im więcej myślisz - podobnie, dajesz temu energię.

 

W dniu 15.03.2020 o 00:46, darktemplar napisał:

3 lata temu mieliśmy z żoną mały kryzys małżeński i wtedy miałem takie myśli jak @Obliteraror w wątku "jak by to było z inną?" - podobnie jak on, widzę że jestem o wiele bardziej atrakcyjny dla kobiet teraz niż wtedy, jednak moim zdaniem ruchanie na boku by "nadrobić" zaległe lata chyba nie rozwiązuje problemu, zwłaszcza że nie chcę zdradzać i szczerze nawet nie wiem jak bym miał to zrobić i okazji też póki co brak (większość kobiet jakie teraz znam to praca i rodzina - więc...wiadomo:) ).

Mężczyzna jak wino, im starszy tym lepszy :)  doświadczasz tego na własnej skórze. 

 

Nie jesteś przekonany co do zdrady, bierzesz to pod uwagę. Czujesz, że w Twojej sytuacji jest to jakieś rozwiązanie, ale wiesz, że jesteś osobą, w której manifeście życiowym zdradzanie nie jest wpisane. Masz zasady (to dobrze!) i zastanawiasz się, czy są właściwe. Twoje napięcie jednak nie jest jeszcze tak duże, abyś przygotowywał się do skoku w bok, choć mam wrażenie, że zerkasz w tym kierunku "z jakąś taką nieśmiałością". 

 

"Kiedy zerkasz w otchłań, otchłań również patrzy na Ciebie. " - pasuje mi tu ten cytat.

 

Masz niezaspokojoną potrzebę, żona nie pomoże w jej zaspokojeniu. To już wiesz. Wiesz też, że zdrada wymagałaby od Ciebie ogarnięcie się (logistyka, umiejętności), na co potrzebna by była energia, której nie chcesz na to poświęcać (zasady są dobrym powodem aby nie iść w tę stronę). Z drugiej strony kłuje Cię napięcie, które mógłbyś rozładować skokiem w bok. Jednak masz zasady, więc w grę wchodzi np. rozwód, ale to już jeszcze więcej energii i nie wydaje się to dobrym pomysłem. Co oczywiście nie przekona podświadomości, która tak łatwo nie odpuści.
 

W dniu 15.03.2020 o 00:46, darktemplar napisał:

Najgorsze jest to, że ten stan tego "niespełnienia" dopada mnie i paraliżuje i zamiast skupiać się na tym co jest dla mnie ważne teraz; finanse, rozwój, rodzina, to rozmyślam jaka to strata, że kiedyś nie wyruchałem iluś tam dup. 

 

Pytanie jak sobie po prostu przepracować emocjonalnie to uczucie i pogodzić się z tym co utracone?

Tak, właśnie tak jest. Im większe napięcie, tym bardziej wpływa na życie. O to chodzi, abyś je rozładował. To będzie Twoją nagrodą :)

 

Mam przykrą wiadomość, ten problem się sam nie rozwiąże. 

 

Nie ma magicznej formuły, która przepracuje za Ciebie ten problem.

 

Jeśli przekonasz się o tym, że Ci to niepotrzebne, to o ile nie będziesz tego karmił (np. myślami, czytaniem relacji Braci z uwodzenia) to może zmniejszyć się na tyle, że nie będziesz tego odczuwał w znaczny sposób (pomijam teraz wpływ hormonów, bo jeśli akurat zwiększył Ci się teść i dlatego tak czujesz...).

Ale.... wystarczy jakaś chwila, obejrzysz coś w tv, skojarzy Ci się i program myślowy znów się załączy. Odczujesz stratę z jeszcze większą mocą. Dopóki całościowo jej nie odpuścisz, to będzie wracać.... ale czasem pewnych rzeczy nie chce się odpuszczać...to inna sprawa.

 

Wiem, bo mnie coś takiego właśnie dotknęło.  U mnie głównym problemem był brak "możliwości zalewania". Nigdy nie praktykowałem tej formy seksu, wolałem orala, bo klasyczny seks w gumce zazwyczaj powodował u mnie utratę erekcji (stres z nakładaniem) oraz znaczny wysiłek i brak odczuwania bodźców (przez co seks nie dawał mi tyle przyjemności).

Nie chciałem mieć dzieci. Miałem bardzo kiepską sytuację finansową i zdrowotną. Nie chciałem sprowadzać na świat nowych istot, obarczając je problemami na starcie.

Człowiek podświadomie dąży do zmniejszania bodźców negatywnych, więc siłą rzeczy było zamknięcie się na pewną formę zbliżeń.

Wtedy miałem poczucie, że robię dobrze i byłem co do tego przekonany, nie czułem, że coś tracę. Tak jakbym był w matriksie.

 

I gdzieś tam po wielu latach albo coś się we mnie obudziło, zdałem sobie sprawę, że jeszcze trochę i czterdziestka mi stuknie, prawie wszyscy znajomi mają dzieci, normalne związki (po ślubie). Do tego dawka internetu, rodzina też o tym wspomina, trochę porno i zdałem sobie sprawę, że zalewanie w seksie wygląda bardzo fajnie, to coś normalnego i też tego chcę spróbować z partnerką. Wtedy powstało napięcie.

Walczyłem z tym, były momenty unikania, ale zacząłem truć głowę partnerce, ale robić to w tak (z obecnej perspektywy tak oceniam) nieudolny sposób, że zamknąłem ją na ten typ zbliżeń (trafiłem na kobietę, która była i jest na nie dla antykoncepcji hormonalnej z uwagi na zdrowie), na co nie omieszkała mi zwracać uwagi.

Doszło do tego, że potrafiłem nawiązać do tematu w najmniej spodziewanych momentach, robiąc wyrzuty czy aluzje. Doprowadziłem ją tym do czegoś w rodzaju nerwicy.

Ja z kolei czułem wielką niesprawiedliwość i zaczytany na forach, jak to "kobiety robią dobrze swoim facetom" czułem, że jest coś bardzo nie tak, czemu u nas tak nie ma.

Momenty porównywania się, kłótnie...sporo tego było. Wielokrotnie się kłóciliśmy, epitety i nerwowe słowa leciały z każdej strony i ode mnie i od niej. Próbowałem ją logicznie przekonać, duży błąd, na kobiety to nie działa. To kur.. nie działa i tyle! Zapamiętać! :)

 

Z jednej strony człowiek chce być z drugą osobą i ma jej wizerunek, ale ten wizerunek ma umożliwiać spełnienie (bo inaczej czemu mielibyśmy być z osobą, która nie spełnia naszych oczekiwań?), więc podświadomie oczekuje się od tej osoby bycia osobą z tego wizerunku. A jak nie - to wkurzenie i manifestacja swoich odczuć. A to kompletnie psuje nastroje, emocje i oczywiście -pożądanie seksualne u kobiety. To do mnie dotarło, jak studiowałem mat. o uwodzeniu. W sumie gdyby nie one i wcześniej rozpoczęta psychoterapia pewnie bym się załamał całkowicie (lub wziął sznur i zaczął szukać drzewa) bo partnerka była coraz bardziej nie do zniesienia, a częste kłótnie źle wpływają na zdrowie i odbijają się na wszystkim. Pojawiła się potrzeba posiadania dzieci, której nie mogłem zrealizować z partnerką.

 

A tak, dzięki uwo, dostałem dopalacz "bądź facetem" , "jeszcze możesz to zmienić i ruchać laski, a później ustatkować się i mieć potomstwo". Tylko że jak głupi gadałem z nią o tym (że chciałbym mieć dzieci i już najwyższy czas), więc jak poleciał tekst, że mógłbym chcieć związać się z  z 20latką (bo prawie 40latka i rodzenie dzieci to zły pomysł) lub oglądać porno w pokoju  to miałem najgorszą kłótnie w życiu z rzucaniem moimi rzeczami..itd.

 

Byłem przekonany, że trzeba być szczery z drugą osobą, ale wygląda na to, że poszedłem w drugą stronę, okrutności, bo pewnych rzeczy się kobiecie nie mówi. Bracia byłem tak głupi, że powiedziałem do swojej kobiety tekst, że kobieta ma być w związku tylko dodatkiem do faceta :( powołując się na jakieś materiały z netu. No ewidentnie włączył mi się jakiś program dominacji, podczas gdy wcześniej taki nie byłem.

 

Próbowałem panować na swoim napięciem, ale.. wystarczył czasem tekst w tv, coś w internecie, jakiś nagłówek - i cała maszyneria skojarzeń ruszała. Niezaspokojona potrzeba, obarczanie winą samego siebie, dokopywanie wręcz sobie, że nie robiłem nic w tym kierunku, kiepski humor i łatwo o kolejną kłótnię. Przejebane. Dodatkowo problemy w pracy, zdrowie...komplet.

 

Gdy doszliśmy do wielu krytycznych momentów, był moment, że się "rozstaliśmy". Ciężko się rozstać mieszkając i pracując ze sobą. Był moment, że czułem się "wolny", wtedy akurat teść wyższy no i będąc pod wpływem uwo, zastanawiałem się nad otwartymi związkami, aktywnym podrywem..itd.  Nic z tego nie wyszło, bo inne obowiązki, bo chciałem to robić z głową (najpierw popracować nad pewnością siebie, aby nie trafić na jakieś zaburzone kobity i popełniać głupich błędów), co jakiś czas relacje się poprawiały więc nagle szansa, że może ona się opamiętała.... ale problem pozostał i miał wpływ na życie. Do tej pory nie wiem, czy skok teścia nie był czasem związany z tym, że postanowiłem zrobić pierwszy krok do zakończenia związku.

 

Kłótnie co jakiś czas dalej, tyle że dzięki temu "obudzeniu" zacząłem drążyć w różnych tematach i tak jak wziąłem się za dalszy rozwój w uwo, aby polepszyć relacje związku (a może i podświadomie : mieć umiejętności, aby partnerka robiła w łóżku co chcę :) ), to zdałem sobie sprawę, że to wierzchołek góry lodowej. Że problem siedzi w głębiej, a nauki technik uwo nie rozwiążą go. Że moim celem nie jest zaliczanie lasek, fajnie by było być z jakimiś w łóżku, ale jakoś tak zmieniać jak rękawiczki to też nie jest dobre rozwiązanie. Po prostu nie mam zakodowanej "przyjemności" związanej z "wyrywaniem", odczuwanie potrzeby LTR z właściwą kobietą zdecydowanie bardziej. Programy wbite w młodości.... błędne jak widać.

 

Leczenie nie poszło zbyt dobrze, teść znowu poleciał w dół, więc i potrzeba się zmniejszyła. Im bardziej szedłem w rozwój tym więcej dostrzegałem błędów u siebie, ale także u partnerki, ale rozmowa z nią była jakby grochem o ścianę. Bo ona widziała winę we mnie. Brak seksu zrobił swoje i przestałem czuć do niej pożądanie, były lepsze momenty w relacji, ale wróciłem do oglądania porno, gołych babek, zacząłem sobie wyobrażać seks z innymi (nie za często, ale jednak) nieopatrznie się do tego przyznałem w "chwili słabości" i jej dało to pretekst to "wirtualnej zdrady" (sama się przyznała), choć sam nie wiem czy mnie nie zdradziła wcześniej,  jak kiedyś pokłóciliśmy się (w temacie posiadania potomstwa i seksu), uciekła i nie było jej cały weekend.

 

Przestałem czytać rzeczy związane z tematem, ograniczyłem drastycznie bodźce wzrokowe (porno), wdrożyłem protokół no-fap, teraz wiadomo zakaz zgromadzeń, więc trzeba uważać i zawsze jest wymówka, aby nie iść w tę stronę. Ale co jakiś czas pojawiają mi się impulsy, że "twój związek jest na tyle poryty, że nie da się go odbudować."

Chłodna myśl kalkulacji "Z zaburzoną równolatką nie zbudujesz dobrego związku, szukaj młodszej" i to przerażenie, że nie wyobrażam sobie życia z kobietą, która ma kilkanaście lat mniej, a równolatkom z "dzieckiem" na LTR mógłbym powiedzieć tak, gdybym sam miał dzieci. Kur.. miałem być z tą kobietą, a nie myśleć o młodszych...itd

Siedzi w głowie myśl - a może trafisz na taką, której antykoncepcja hormonalna nie przeszkadza i będzie luz :)

 

Materiały z forum, teksty Marka i Mosze Reda utwierdzają mnie w przekonaniu, że ślub w dzisiejszych czasach to nie jest dobra opcja (choć tak mi się kiedyś wydawało). Klapki spadły z oczu, choć moja relacja to prawie jak ślub, więc nie ma powodu do radości. Patrzenie na to jak wygląda podejście wielu kobiet (atencja mocno, daj mi, ale sama niewiele dam z siebie), chociażby patrząc na relacje na forum, też jest zniechęcające do jakiegokolwiek LTR.

 

Wyrzuty sumienia, że "idąc za potrzebą" sprowokowałem wiele negatywnych sytuacji. Wyrzuty, że ona jest w takim wieku, że gdyby chciała mieć dzieci, to będzie to już na tyle ryzykowne.  A mogłem po prostu zrobić plan, podjąć decyzję o rozstaniu, trzymać się jej i to realizować. A nie oczekiwać, że skoro "ta jedyna" to musi się zachowywać jak "ta jedyna" i spełniać moje potrzeby.  No ale kurna...nie dało się, bo nie miałem tej wiedzy i świadomości. Łatwo jest mówić po fakcie, doświadczenie jednak ma znaczenie.

 

Domyślam się jednak, że realizacja potrzeby wcale nie musi oznaczać, że napięcie zniknie. Coś co wydaje mi się fajne może zostać "obrzydzone" poprzez niewłaściwe momenty (trafianie na jakąś zaburzoną czy wredną babę) lub zalanie formy i zrobienie dziecka jakiejś karynie. Wtedy dopiero może być problem, bo jak wiecie, w naszym kraju facet to jest od płacenia (nierzadko alimentów). I wtedy byłby żal, że nie powiedziało się sobie: stop.

 

Powoli mam na to wywalone. Może to i dobrze, bo świadomość bycia "gorszym" że nie robiło się czegoś w łóżku, brak posiadania dzieci, gdy świat programuje nas inaczej, bywało czasem nie do zniesienia.

 

Dobra kończę to uzewnętrznienie - które miało na celu pokazać, co się stanie, jeśli pójdziesz tropem eksploracji swoich potrzeb. Z jednej strony możesz odkryć siebie, z drugiej możesz bardzo namieszać lub skrzywdzić bliskie sobie osoby (lub też przekonać się, jakie naprawdę są).

 

Z mojego punktu widzenia jednak masz pewne wygrane: spełniłeś się biologicznie (masz dzieci), czujesz się atrakcyjnie (masz potencjał), czytasz to forum, więc świadomość jest dużo wyżej, masz wsparcie Braci. Duży plus. Widzisz braki, jeszcze masz szansę zrobić coś z czego będziesz się cieszył.

Cokolwiek będzie, poradzisz sobie.

 

Musisz tylko zdecydować czego pragniesz bardziej i co jesteś w stanie zrobić, aby to uzyskać. Dobrze, abyś miał świadomość, że w obecnej sytuacji każda z opcji spowoduje u Ciebie większe lub mniejsze cierpienie - które w przyszłości może zaowocować albo jeszcze większym cierpieniem, albo poprawą sytuacji i przyjemnością.

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest dużo problemów, które nie chcą być rozwiązane. Lubimy narzekać i to jest naturalna cecha. Gdyby udało się ludziom spełnić w każdym aspekcie to wszystko by się zawaliło  a przynajmniej kapitalizm. 
 

Jeżeli weźmiesz odpowiedzialność za swoje niespełnione potrzeby i zobaczysz co jest czym to może się okazać, że to one są dość często ważnym składnikiem naszej tożsamości i walka o ich spełnienie jest tak naprawdę konfliktem wewnętrznym, który jest na polu materialno-logicznym nierozwiązywalnym. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
On 3/15/2020 at 11:56 AM, ZortlayPL said:

sami ruchają na potęgę i radzą innym na zasadzie "siedź cicho w kącie, będzie więcej dla nas

Ja nie rucham na potęgę, miałem kilka razy robionego loda jak z pornola i też uważam, że to przereklamowane, niby fajnie, ale na prawdę panowie jest w życiu wiele dużo bardziej ekscytujących i satysfakcjonujących rzeczy. 

 

Uprzedzając; tak mam zamiar dalej spotykać się z kobietami. Jest to ważna rzecz w życiu mężczyzny, ale nie dajmy się zwariować i nie myślimy chujami ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Idzie facet porucha sobie w nocy, wstanie rano, w ciągu dnia napisze wiadomość, "seks przereklamowany" i znowu idzie się ruchać. Jak ktoś jest seksualnie spełniony, to patrzy na to inaczej, jak ktoś nie wyszumiał się seksualnie, nie jest spełniony, to mu tego będzie brakować i to jest problem.

Gdyby seks był przereklamowany, to by go ludzie nie pożądali.

 

Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki.  Problemem nie jest to, że rzeka jest inna, a to że ty się zmieniasz, co było minęło. Skup się na innych wartościach, bo czasu nie cofniesz. Fakt, straciłeś mnóstwo zabawy, radości z młodego życia, ale to nie koniec świata. Wielu mężczyzn ma ten problem co ty, że go za młodu kobiety nie chciały. Nawet jakbyś teraz zaczął szaleć, to teraz nie masz 20-22 lat, zmieniłeś się i to już by ci nie dało takiej radości, masz żonę, dbaj o swoją rodzinę, nie zdradzaj jej.

Edytowane przez DuchAnalityk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem dobre życie póki nie poszedłem na studia, które okazały się jebanym piekłem. Też się kompletnie nie wyszumię za młodu, chociaż mam nadzieje, że w przeciągu 1-2 lat się, to zmieni. W moim życiu nie robię nic prócz walki z zaliczeniami (przedmiotów, a nie lasek) i ogromnym wysiłkiem zarabiam jeszcze jakieś pieniądze z korepetycji. Moim dodatkowym problemem jest kompletny brak wsparcia finansowego ze strony rodziców. Na dokładkę mieszkam na wsi i nie mam samochodu.

 

Parę dni temu podbiłem do dziewczyny na imprezie u kolegi (teraz siedzimy w domach, więc miałem z tego powodu więcej czasu), wszystko poszło pięknie, ale nie mam ani samochodu ani czasu, żeby coś zadziałać. 

 

Wydaje mi się, że w moim życiu przez najbliższe kilka lat zostają jedynie divy. Na normalne kobiety prawdopodobnie nie będę miał ani siły ani czasu po nauce/robocie. Nie jestem jakimś chadem i wchodzenie w takie relacje jest dla mnie wysiłkiem i inwestycją czasu, którego nie mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za to za 10 lat będziesz się śmiał z dzisiejszych bohaterów i dawał co poniektórym dychę na piwo bezinteresownie albo za umycie samochodu i to panienki będą cię ganiać.

Bylebyś nie wpadł z piewszą która zaspokoi wyposzczonego, zupełnie bezinteresownie oczywiście.

Ani z drugą ani z trzecią, która wreszcie okaże się tą właściwą.

Póki będziesz wolny świat będzie twój.

Wszyscy mądrzy mówią, że żenić się trzeba, a raczej można, po czterdziestce.

Wcześniej to głupota.

 

Zawsze mogłeś iść na marketing czy psychologię celem pożycia trochę życiem studenckim, później zrobić kurs spawania i też żyć jak człowiek.

Mnie spawanie utrzymywało kilkanaście lat i choć worków pieniędzy nie miałem nie bałem się też nigdy o robotę a kasy wystarczało na życie bez szpanowania.

 

(PS: Dyplom mam i to niezły.

Leży od paru dekad w szafie, ale wciąż się przydaje gdy rozglądam się za pracą).

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP

 Jesteś w innej, o wiele wiele lepszej sytuacji niż autor tematu. Nie ma nawet porównania. Nie masz bagażu na karku w postaci zobowiązań takich jak autor tematu. Możesz szumieć nawet od dziś. 

 

Wszystko w twoich rękach. 

 

Edytowane przez BeyondInfinity
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.05.2020 o 23:07, heavy27 napisał:

Ja nie rucham na potęgę, miałem kilka razy robionego loda jak z pornola i też uważam, że to przereklamowane, niby fajnie, ale na prawdę panowie jest w życiu wiele dużo bardziej ekscytujących i satysfakcjonujących rzeczy. 

 

Uprzedzając; tak mam zamiar dalej spotykać się z kobietami. Jest to ważna rzecz w życiu mężczyzny, ale nie dajmy się zwariować i nie myślimy chujami ?

Napiszę to co zawsze, syty głodnego nie zrozumie. Można zapytać co jest dla ciebie aż tak satysfakcjonujące i ekscytujące?

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.03.2020 o 00:46, darktemplar napisał:

Pytanie jak sobie po prostu przepracować emocjonalnie to uczucie i pogodzić się z tym co utracone?

@darktemplarTwierdzisz, że pustka którą odczuwasz wynika z tego, że nie wyszalałeś się za młodu, że nie wyruchałeś określonej ilości dup (ile ich potrzeba? wyznaczymy granicę aby wypełnić pustkę? 1, 10 czy 100?), jak to ładnie określiłeś. To jest racjonalizacja - pozornie racjonalne uzasadnianie po fakcie swoich decyzji i postaw, kiedy prawdziwe motywy pozostają ukryte, często także przed własną świadomością.

 

Źródło Twojego obecnego stanu emocjonalnego tkwi tutaj:

W dniu 15.03.2020 o 00:46, darktemplar napisał:

Mam kilka problemów ze sobą

 

Edit: sory nie zauważyłem daty, nie wiem czy temat jest aktualny.

 

Edytowane przez orkest
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, bassfreak said:

Napiszę to co zawsze, syty głodnego nie zrozumie. Można zapytać co jest dla ciebie aż tak satysfakcjonujące i ekscytujące?

Tylko, że ja to stwierdziłem w trakcie "jedzenia" tak jak byś był głodny, dostajesz co chcesz, ale jednak stwierdzasz, że ten głód to była jakaś mistyfikacja i w sumie to nie chce Ci się jednak jeść ? jeszcze apetytu odbiera fakt, że musiałeś odwalać jakiś chory szajs, żeby patrzeć jak ktoś bierze Ci penisa do ust, dokładnie taką rozkminę miałem ostatnio w trakcie, może jestem dziwny, sam nie wiem. Żebyś nie powiedział, że w dalszym ciągu jestem nasycony i gadam głupoty, to ostatnia akcja z koleżanką miała miejsce jakieś 3 tyg. temu i już się nie powtórzy ?‍♀️

 

Co do drugiej części pytania: większą satysfakcję mam np. po zajebistym treningu, jak zrobię jakąś modyfikację przy samochodzie, patrzę na to i stwierdzam, że jest odjebane perfekcyjnie. Albo jak spotkasz się z kumplami, śmiejecie się, pyerdolicie głupoty, jest zajebiście i wiesz, że to nie skończy się jak odwalisz jakąś jedną małą głupotkę, albo powiesz coś nie tak, jak to jest w przypadku relacji z kobietami, ogólnie chyba satysfakcjonuje mnie bycie sobą, przy kobietach nie mogę, bo muszę grać alfa-pojeba a ja jestem dobry chłopak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@heavy27

 

Każdy człowiek jest inny i każdy wszystko odbiera indywidualnie, dla mnie ta euforia przy zbliżeniach a eurofira po treningu to zupełnie dwa inne odczucia. Tego uczucia zbliżenia z kobietą nic dla mnie nie zastąpi. 

 

Ja tam za każdym razem stwierdzam że jest zajebiście aż mnie w kosmos wypierdala, a to że od ponad roku jestem na celibacie to już inna bajka i mam nadzieję że to się zmieni niedługo. 

Edytowane przez bassfreak
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.05.2020 o 18:23, orkest napisał:

@darktemplarTwierdzisz, że pustka którą odczuwasz wynika z tego, że nie wyszalałeś się za młodu, że nie wyruchałeś określonej ilości dup (ile ich potrzeba? wyznaczymy granicę aby wypełnić pustkę? 1, 10 czy 100?), jak to ładnie określiłeś. To jest racjonalizacja - pozornie racjonalne uzasadnianie po fakcie swoich decyzji i postaw, kiedy prawdziwe motywy pozostają ukryte, często także przed własną świadomością.

 

Źródło Twojego obecnego stanu emocjonalnego tkwi tutaj:

 

Edit: sory nie zauważyłem daty, nie wiem czy temat jest aktualny.

 

Ostatnio, w tej pandemii mam mało kontaktów z kobietami i teraz mi to odpowiada...

Ogólnie olewam ten temat ostatnio; co się stało to się nie odstanie i tyle.

 

@BeyondInfinity Zgadza się.

 

@SławomirP daj info co studiujesz; jak polibudę to mogę coś doradzić, ale jak np. medycynę to już nie wiem niestety nic o tych studiach.

A próbowałeś jakieś randki typu Tinder i te inne gówna :)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, darktemplar napisał:

A próbowałeś jakieś randki typu Tinder i te inne gówna :)?

Do połowy marca nie miałem na to czasu, a teraz nie mam środków w postaci auta. Podczas kwarantanny byłem tylko na jednej imprezie i nawinęła się dziewczyna, ale nie mam jak do niej dojechać, więc odpuściłem temat (tereny wiejskie, duże puste przestrzenie). 

 

Mam za mało pieniędzy, żeby kupić samochód, a wystarczająco, żeby wyprowadzić się od rodziców, dlatego rozbijam hajs na mieszkanie w dużym mieście i elo. Egzaminy przełożone na koniec lipca, potem praktyki wakacyjne i człowiek już wie, że chuja sobie poszaleje przez następne miesiące. Później już październik i znowu trzeba zapierdalać na uczelni i korkach. 

 

Mam nadzieje, że chociaż w akademiku przez wakacje będę sam, to może jak znajdę czas poznam dziewczynę chociażby przez apke. Jestem potwornie wkurwiony i zniechęcony swoim życiem, wygląda tak samo od lat. Lepsze perspektywy w okolicy trzydziestki, więc za jakiś czas jesteśmy w jednej ekipie.

 

U mnie dochodzi drugi problem, bo nie tylko brak ruchania, ale TOTALNY brak imprez i reszty rzeczy, które młodzież lubi najbardziej. Jedyne co wspominam, to przez jak bardzo spierdolone okresy życie udało mi się przebrnąć.

Edytowane przez SławomirP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, trop napisał:

Nie, nie, nie. Chodzi mi o LTR.

Tak na marginesie zauważyłem, że każdy nie szanuje tego, co ma pod dostatkiem. Wiem, że nic odkrywczego, ale ciągle są o to spory na forum. Ja od dzieci bogatych rodziców słyszę, że hajs gówno daje. Od kolegów, co mają dużo wolnego czasu, że przecież ja wcale nie mam gorzej i co ja bym niby robił jakbym miał czas. Od zmotoryzowanych kumpli, że fura, to przecież mi niepotrzebna.

 

Normalnie jebla idzie dostać. Nic nikomu niepotrzebne, a każdy z tego korzysta. Zwłaszcza jak hajs/fura/laska/czas wolny umożliwia prowadzenie im ich życia na zadowalającym poziomie, to już jest absurd kurwa jak coś takiego słyszę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie założyłem jeszcze swojego wątku w świeżakowni (może na dniach się zbiorę do tego). Ogólnie rzecz ujmując jestem obecnie na rozdrożu, które opisuje ten temat. Z jednej strony spore ciśnienie na małżeństwo z kobietą, która nadawałaby się idealnie do roli matki, przyjaciółki i zajęcia się domem. (znam ją 5 lat). Z drugiej strony jednak kuleje u niej seksapil (nie mylić z urodą, bo ta jest poprawna) i ma zbyt niskie libido jak dla mnie. Ja z kolei nie poczyniłem wcześniej ruchów by mieć wystarczającą liczbę punktów odniesienia czy to ja przesadzam i lepiej nigdzie by mi nie było czy rzeczywiście jest źle.

 

Fakty są takie, że nie skłaniam się ku przypieczętowaniu mojego losu małżeństwem - właśnie dzięki takim wątkom. Cały czas rozbrzmiewa mi w głowie głos, że lepiej już nie będzie, bo lepiej już było, a inna strona ciągnie mnie w kierunku kobiety, która nie jest inna niż wszystkie, ale na pewno wartościowa. Boję się najbardziej tego co będzie za kilka lat - czego będę żałował. Jeśli kiedyś będę miał syna to w odpowiednim czasie doradzę mu by nie wchodzić za szybko w LTRy, bo bez tego różne kwiatki się w głowie rodzą i człowiek na niepotrzebne nerwy i dylematy.

 

Natomiast wiem, że nie miałbym dylematu jeśli obecna Pani miałaby wysokie libido i wiedziała jak mówić, wyglądać i się poruszać. Wtedy myśli o tym jak to byłoby z inną przychodziłyby rzadko, a jeśli nawet, to umiałaby sprawiać, że znikałyby. Pomarzyć można, a fakty są takie, ze po ślubie i mając dzieci Panie już nic nie muszą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP ja studiowałem na polibudzie i było ciężko, zwłaszcza że do końca nie mam aż takich predyspozycji do kierunków ścisłych. Ale udało się i skończyłem. Z doświadczenia wiem, że na późniejszych latach jest lżej bo ogarniasz już system, znasz zludzi i potrafisz też bardziej dopasować się pod wymagania danego prowadzącego, a jak coś nie pójdzie zawsze łatwiej doagać się z prowadzącym będąc na 4 roku niż na 1. Zresztą polskie studia techniczne mało uczą, wszystkiego właściwie nauczyłem się w pracy. Więc czasem wystarczy tylko zaliczyć, a skupić się np. na nauce programów, które ułatwią start w danej karierze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, SławomirP napisał:

a teraz nie mam środków w postaci auta

Studiowałem z 5 lat temu. Czy aż tak się pojebalo, że bez auta nie podbijaj bo nie masz szans?

Ja całe  studia komunikacją miejską jeździłem jak i nie narzekałem, że przez brak auta nie mogę na randki chodzić. Dziwię się młodszym braciom z forum, że mając taką wiedzę nie korzystają z tego.

Ja z tą wiedzą w tamtym czasie miałbym z 5x więcej panien. ?

Nie wiem może przez te 5 lat tyle się zmieniło, że chuj z tego by był no nie wiem. 

@SławomirP znam ten ból, znajomi na imprezę a ja do pracy no ale wszystkich imprez nie odpuszczałem i nie żałuję. ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, SławomirP napisał:

Studiuje, ale potrafię przez cały miesiąc nie robić nic innego niż uczenie się i siedzenia na korkach

Kurde nie zazdroszczę ale zrób sobie taki rachunek sumienia czy nie wygospodarujesz sobie czasu na jakieś rozrywki? Chociaż raz na jakiś czas bo się zajedziesz w końcu.

Już widać, że masz dość psychicznie tego wszystkiego.

Bez spiny są drugie i trzecie terminy. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.