Skocz do zawartości

Czy nasi ojcowie są nas w stanie czegokolwiek nauczyć?


Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie tata - pomimo swoich wad - był zawsze wzorem.

 

W przeciwienstwie do kolegów - którzy nie lubili się z ojcami - ja zawsze lepiej dogadywalem sie z ojcem niz matką. Moj ojciec był ogarniętym, porządnym i sumiennym człowiekiem ktory doszedł do jakiejs pozycji zawodowej. Dodatkowo - uwielbiany w towarzystwie z ogromnym poczuciem humoru. To ojciec jako pierwszy (mialem 17 lat) przekazał mi wiedze o kobetach, że kobiety z natury są kłamliwe i pazerne, zeby nie dac się złapać na dziecko (uczulał mnie zeby nie wierzyć ze panna bierze tabletki), że generalnie warto zbudowac związek ALE po gruntowym zbadaniu tematu. Dla mnie tata to jest 70% tego co mam teraz w wieku 30 lat (reszta to własne obserwacje plus Marek).

 

Bogu dziękuję ze miał na mnie wpływ ojciec a nie matka, bo biada mi.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.03.2020 o 14:20, Król Jarosław I napisał:

 

Nasi starzy(z wyjątkami oczywiście):

 

- Nawet mega chujowej i nisko płatnej pracy trzymają się rękami i nogami w jednej siedzą po 30 lat gdzie zdarza sie, że są 

nieszanowani, bez podwyżek ani prespektyw na nie, bywa że z niższą stawką niż my młodzi dostajemy już na początku.

 

Ja jestem z roczników 6x, większość moich ziomali jest w wieku 50+ i już tłumaczę skąd to się bierze.

 

Generalnie w Polsce, w wieku 50+ wali się głową w szklany sufit i  jest niezwykle trudno znalężć pracę. Utrata roboty w tym wieku zwykle oznacza katastrofę  życiową. Każdy z nich ma stertę rachunków do opłacenia co miesiąc i np. bachory na studiach, które trzeba utrzymać. Pracodawcy o tym wiedzą i bezlitośnie wykorzystują.

W dniu 17.03.2020 o 14:20, Król Jarosław I napisał:

- Fakt, że mają umowę o pracę na czas nieokreślony i bank łaskawie, jak już się tam napłaszczyli pozwolił im się wjebać w kredyt na 30 lat uważają za zajebisty życiowy sukces.

Tutaj chyba jest jakieś nieporozumienie. W wieku powyżej 50 trudno uzyskać kredyt na 30 lat. Znam mnóstwo ludzi w tym wieku, ale nikt nie ma kredytu na takich warunkach. Umowa o pracę na czas nieokreślony jest "ozusowana", co samo w sobie jest dużą wartością. W tym wieku emerytura jest tuż tuż.

 

W dniu 17.03.2020 o 14:20, Król Jarosław I napisał:

 W dupie byli, gówno widzieli” cytując mojego ziomka...

W dniu 17.03.2020 o 14:20, Król Jarosław I napisał:

- Nie chcą się rozwijać, co nie przeszkadza im łypać na młodszych z lepszymi umiejętnościami i ratować się jak komuna nauczyła - zwykłym konfidenctwem.

W każdej robocie, która wymaga jakichś tam umiejętności w miarę upływu lat ma się coraz więcej doświadczenia. Gdy np. potrzebowałem porady prawnej, to poszedłem do adwokata, który był w zawodzie od 1974 roku. Młodych prawników, świeżo po aplikacji omijałem szerokim łukiem. Nigdy nie spotkałem młodych, którzy by mięli lepsze umiejętności od starych. A ilość odwiedzonych krajów też o niczym nie świadczy. Wiem coś o tym, bo byłem min. marynarzem.

W dniu 17.03.2020 o 14:20, Król Jarosław I napisał:

Pierdolą nam o kobietach i związkach mimo, że siedzą przeważnie pod pantoflem a przy młodej cipie zaniechają poprzednim wartościom i posłusznie zapierdalają robić to co ona chce. Tak była to aluzja do najświeższych wydarzeń na forum ale także choćby Marcinkiewicz i Isabel jak i również wiele podobnych przykładów, które z pewnością nie jeden zna ze swojego otoczenia.

Kaz i piękna Isabel to klasyczny przypadek do czego może doprowadzić faceta nieznajomość elementarnych zasad rządzących relacjami damsko- męskimi uwarunkowanymi ewolucyjnie. Wiek Kaza nie ma tu nic do rzeczy. Moje obserwacje są inne. Wszyscy mi znani faceci (rodzina i kumple) w wieku 40+ i 50+, którzy przeszli przez rozwody są teraz w tzw. związkach partnerskich i żaden nie chce nawet słyszeć o powtórnym ślubie. Wiedza zdobyta empirycznie robi swoje.

 

W dniu 17.03.2020 o 14:20, Król Jarosław I napisał:

Są ślepi w chuj ich pociecha może wrócić do domu totalnie naćpana a oni i tak nic nie zobaczą - klasyk....

Takie uogólnienia są nieuzasadnione. Ziomal, którego 15 letni syn popalał zioło, brał narkotyki i wpadł w złe towarzystwo radykalnie wyleczył dziecko z takich, niepożądanych zachowań. Zwrócił się o pomoc do policji, do wydziału ds walki z przestępczością narkotykową. Gliniarze okazali się fajnymi chłopakami i pomogli wychować błądzące dziecko.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Królu.

Żeby nie ich chujowa i nisko płatna praca to by cię tu nie było.

 

Jeśłi chodzi o wychowanie dzieci. to bardzo mi się podobała metoda Johna Wayne'a, tytułu filmu niestety nie pamiętam.

Był szeryfem, był z synami u indiańskiej rodziny spytać o jakiegoś przestępcę.

Potem pożegnał się z nimi a jego syn nie chciał ukłonić się Indiance na "do widzenia".

Wayne odwinął z backhandu tak, że syn spadł z konia, potem już się grzecznie ukłonił i przeprosił za swoje zachowanie.

 

To działało i by działało dalej, ale tam gdzie są ojcowie.

Chińczycy właśnie decydują, że ma być więcej mężczyzn nauczycieli w szkołach, żeby chłopców nie wychowywano na cipy i pizdeczki bez jaj.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, JoeBlue napisał:

Chińczycy właśnie decydują, że ma być więcej mężczyzn nauczycieli w szkołach, żeby chłopców nie wychowywano na cipy i pizdeczki bez jaj.

Uuu panie, jebany patriarchat i seksizm, kobiety do najgorszych robót, a te świnie męskie sadzać przed biurko?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojciec rocznik 72.

 

Ojciec w zasadzie nigdy nie byl dla mnie wzorem, bo obiektywnie rzecz biorac wiodl smutne zycie, a w dziecinstwie wiekszosc czasu spedzalem z matka, bo on siedzial w jakis slabo platnych robotach i trzaskal nadgodziny, a jak mial wolne, to niespecjalnie sie garnal do tego, zeby ze mna spedzac czas. Od kiedy pamietam to w sumie tylko piwko, telewizor i wieczne snucie nierealnych planow i mysle, ze jak wiele osob wychowanych pod pantoflem zdarzalo mi sie go nieszanowac czy zabierac strone matki. Zreszta olal wiele spraw typu dentysta czy edukacja jak bylem mlody, nie dal mi jakis wskazowek. Gdybym je mial to pewnie nie popelnilbym wielu bezsensownych decyzji i bardziej wierzyl w siebie, niz trzymal sie kurczowo czegos, bo tak trzeba.

 

Ale jednak z uplywem czasu laczac ze soba kropki wydaje mi sie, ze rozumiem wiecej i nabralem do niego pewnego rodzaju szacunku, mimo jego wad i jestem mu wdzieczny za wiele drobiazgow, ktorych przeciez robic nie musial. Widze tez wiele podobienstw miedzy mna i nim w kontekscie tych negatywnych rzeczy, ktore mnie zawsze u niego denerwowaly. Obecnie to juz praktycznie wegetuje pod butem matki, pije dosyc duzo, ale przestalem juz zwracac na to uwage i pomagac na sile.

 

Czesto takie tematy jak ten zmierzaja w strone usprawiedliwiania wlasnego niedolectwa porazkami rodzicow albo porownywania 40-50 latkow, ktorzy nie mieli latwego dziecinstwa przez pryzmat dzisiejszego instagramowego pierdolenia, gdzie kazdy jest milionerem z sixpackiem. Jakbysmy wzieli 100 losowych osob, to zawsze sie znajdzie ktos z gorszymi rodzicami. Jak slusznie wspomnial @Esmeron wielu z dzisiejszych boomerow bylo w swojej mlodosci przekozakami, do ktorych wielu dzisiejszych plastusiow nawet nie ma startu. Mamy wiecej mozliwosci, ale musimy tez od siebie wymagac, a nie brac udzial w konkursie na robienie z siebie ofiary. Co drugi z mlodych z depresja, byle pierdoly ich przerastaja, a jednoczesnie sie czuja najmadrzejsi jakby pozjadali wszystkie rozumy i maja ludzi, ktorzy zyli w zupelnie innych czasach i sytuacji socjoekonomicznej za gorszych od siebie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z założenia trudno jest ocenić dziecku życie ojca. I nie chodzi o doświadczenie, ale o pewne nieuchwytne chwile z dzieciństwa, kiedy szkrab czy kilkuletni podlotek nie ma do końca świadomości o co chodzi. Dlatego okresu wczesnego dzieciństwa nie poruszam, a zapewne mógł być kluczowy. Na tym etapie zdecydowanie dominowała moja mama, a dopiero gdzieś tak po 10 roku życia tata stał się bardziej czynny wychowawczo. Na pewno dzięki ojcu stałem się krytyczny wobec otoczenia jako takiego. Nauczył mnie dystansu, podchwyciłem też ironię dnia codziennego. Niestety nie mogę powiedzieć, że prowadził ze mną jakieś ojcowskie pogadanki na temat dziewczyn. Dopiero po 20 roku życia to miało miejsce. Inna sprawa, że do tego wieku nie byłem specjalnie aktywny na rynku matrymonialnym, więc może tata takiej potrzeby nie widział. Po latach wiem, że taka prewencyjna pogaduszka nie zaszkodziłaby mi, ale mogłaby też zniechęcić. Co bardzo lubię u taty to poszanowanie inności charakteru, decyzji. sam jest osobą twardo stąpająca po ziemi. Jak się pokłócił z moim starszym bratem to parę tygodni w ogóle się nie odzywali. Nic na siłę, o to chodzi. Nawet w rodzinie :) Niestety jego związek oceniam dość negatywnie, szczególnie w ostatnich latach. Zapewne uznał, że na starość nie ma co już kotów drzeć i zadbać o spokój. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój tata to super gość. Podejrzewam, że po nim odziedziczyłem odporność psychiczną na wszelki syf tego świata. 
Czytając wątek nie zgadza mi się jednak jedna rzecz. Moi rodzice w wieku 20 paru lat posiadali już własne mieszkanie. Obecnie większość 20 paro latków może jedynie pomarzyć o takim luksusie. Także komuna, komuną a dziś deweloper z Danii kupuje 1000 mieszkań/klatek pod wynajem czy handel dla pogrążonych w depresji młodych ludzi, dla

których założenie rodziny to egzystencjonalny wyrok śmierci. Kredyt do końca życia albo wieczny wynajem. Nie ma też więc co się dziwić, że młodym siada psychika. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój ojciec całe życie siedział pod pantoflem babci i tego samego uczył mnie. Bezwzględnego posłuszeństwa wobec ludzi którzy mnie szmacili. Kiedy raz. Jak odjeżdżałem z domu motorem. Przyszedł do mnie i powiedział abym następnym razem przyjechał pociągiem bo on się boi że sobie zrobię krzywdę to wtedy straciłem wobec niego ostatnie skrawki szacunki jaki miałem (dziwne ze jakieś jeszcze miałem jak po studiach rozpłakał mi się że ani pracy ani mieszkania nie może mi załatwić). Ojciec pizdeusz może nauczyć syna tylko bycia pizdeuszem. Wszak nic innego nie potrafi. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/17/2020 at 2:20 PM, Król Jarosław I said:

- Pierdolą nam o kobietach i związkach

Dla mnie to jest największy przeskok. Pokolenie naszych ojców, to są ludzie którzy brali sobie za żony między innmi kobiety które SAMI ROZDZIEWICZYLI, albo miały wcześniej jednego, czasem dwóch typów. Poza tym nie miały wymagań z kosmosu. Często były chowane w biedzie / były do niej przyzwyczajone. Potrafiły cieszyć się z małych rzeczy, itd etc. Inny świat. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, mój ojciec niby obecny, ale... nawet nie wie jakich mam znajomych, czy mam dziewczynę, w ogóle nie ma ze mną kontaktu (mimo że mieszkamy razem wszyscy), dobiło mnie jak byliśmy u lekarza (to był okres szkoły średniej, 1-2 klasa), to zapytała go lekarka o nazwę szkoły co uczęszczam, a on nie wiedział. Przeraziło mnie to. Moja matka kiedyś powiedziała prawdę, że powinien zostać starym kawalerem bez dzieci oraz "nieobciął pępowiny" od matki, a ma już 52 lata... Już nie będe pisać, że prostych rzeczy nie umie w domu, bo mi się ciśnienie podnosi. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, gman98 napisał:

dobiło mnie jak byliśmy u lekarza (to był okres szkoły średniej, 1-2 klasa), to zapytała go lekarka o nazwę szkoły co uczęszczam, a on nie wiedział.

:D:D

Gdy byłem w podstawówce mój nie wiedział do której klasy chodzę.:D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/17/2020 at 8:56 PM, Jan III Wspaniały said:

dawał mi więcej wolności i swobodny. On ma podejście, że jak ktoś ma równo pod kopułą to sam dojdzie do pewnych wniosków.

 

Bardzo rozsądne podejście. Pokazuje zaufanie.

 

Mi wszyscy wkoło przyszłość zaplanowali. Oczywiście to odrzuciłem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w stanie określić jak istotną rolę odgrywa ojciec w rodzinie. 

 

Jeżeli mieliście braki w ojcowiźnie lub wasz tato, nie był modelem który warto naśladować będziecie mieć ciężko w życiu. Świat oraz Polska potrzebuje powrót realnych ojców/mężczyzn i jeżeli mieliście podany wzór jakim ojcem nie być, to macie szansę przerwać tą "klątwę" i stać się w przyszłości ojcem, którym należałoby być i, którego byście sami chcieli. 

 

Jeżeli nasi ojcowie zawiedli to my możemy to zmienić, jeśli nie zawiedli u jak to część z was opisała, to "ściągnąć" od nich dobre cechy i przekazać je dalej.

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O swoim powiem tyle że to nie jest zły człowiek (jak byłem mały sporo mnie nauczył), ale potrafi mnie tak wkurwić że jebnę wszystkim i pójdę robić swoje. Zawsze rodzice mnie kontrolowali a ja dawałem sie kontrolować. Byłem bierny przez prawie dekadę. Nie interesowało mnie nic. Do niczego nie dążyłem. Nie miałem celu, i realizowałem czyjeś wyobrażenia o mnie. 

 

Słuchałem rad rodziców "zostań w tej firmie to dobra praca" a zapierdalałęm na 3 zmiany (w tym nocna) z dojazdami 2h przesiadkami cyrkami. Srałem krwią i psycha mi siadała. Każdy dzień to był koszmar. Nikt nie słuchał moich narzekań. Nikt nie był w stanie zrozumieć jak cierpiałem. Często wpadam w kołchozy i zapierdalam za grosze. Nawet teraz mam zasuw na codzień taki że nie mam życia. Dopiero na weselu kuzynki gość z dalsze jrodziny powiedziął mi "pomyśl o sobie bo szkoda życia" i dziękuję mu za to do dzisiaj. Może mam jakiś kompleks meczennika albo sam się pcham nie mądrze w nie do końca dobre dla mnie miejsca, ale jak jest za spokojnie to umieram z nudów i w takiej pracy długo nie wytrzymam. 

 

Zapadła decyzja że choćbym miał zginąć idę swoją drogą. Charakter mam uległy (chcę żyć dobrze z ludźmi, ale jestem dość podejrzliwy i czujny bo już nie raz się dałem naiwnie wykorzystać). Zgadzam się z ludźmi dla świętego spokoju (chyba ze w ważnej dla mnie sprawie), ale jak ktoś przegnie strunę to stanę okoniem i nie ma siły która by mnie ruszyła z miejsca. W oporze jestem ekstremalnie uparty i prędzej odejdę niż zrobię coś co się na mnie wymusza.

 

Ojciec jest podobny. Jestesmy jak dwa uparte osły. Obydwaj zodiakalne byki więc pewnie komunikacja nie jest naszym konikiem.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano.

Dojrzałeś, żeby wyfrunąć z gniazda.

Gdybyś wcześniej dojrzał już byłoby po fakcie.

Tak to działa.

Przychodzi moment, że się mówi "od tej pory żyję po mojemu" i już.

Tylko niech nie będzie tak, że owszem, żyjesz po swojemu, ale za kasę rodziców.

To nie jest "po swojemu".

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rocznik 9x, wiek ojca 50+.

 

Kontakt bardzo średni. Mieszkamy w innych miastach. Widujemy się rzadko. Nigdy do mnie nie napisze/zadzwoni, zawsze to ja się narzucam. Największa przerwa w kontakcie z nim to coś ponad 2 lat. Krypto-alkoholik, który czasy ostrego walenia wódy ma za sobą - teraz popija po kryjomu. Nietowarzyski mruk, którego osobowość zmienia się po wypiciu choćby małego piwa. Wstydziłem się za tego człowieka zdecydowanie zbyt wiele razy. Z tego co mi wiadomo miał niełatwe dzieciństwo z bardzo surowym, zdyscyplinowanym ojcem, co zrobiło z niego notorycznego kłamcę. Straszny zazdrośnik. Uważa za złych tych, którzy mają od niego lepiej. Udaje najmądrzejszego na świecie, a w rzeczywistości to głupek, który ma niewiele pojęcia o świecie. Mam nadzieję, że na starość mu się troche przestawi i zrobi odpowiedni rachunek sumienia.

 

Nie nauczył mnie niczego.

 

Obserwowanie go i jego poczynań to wystarczająca lekcja. Bezrobotny przez wiele lat. Dorywcze zlecenia przepijał. Po pijaku terroryzował moją matkę i babkę. Całe dzieciństwo to tylko nasłuchiwanie w jakim stanie wrócił tatuś i czy nie będzie awantury w domu. Jak podrosłem i miałem te -naście lat, to próbował i sił ze mną. Nigdy do rękoczynów nie doszło, ale to czego się nasłuchałem - nie życzę nikomu. 

 

Niestety. Mój ojciec jest produktem głębokiej komuny i wychowawczych błędów tamtych czasów. Dodatkowo dorastał wśród samej śmietanki rówieśniczej - większość z nich to obecnie osiedlowi menele lub goście z poważnymi problemami alkoholowymi. 

 

Temat tak obszerny, że mógłbym przegadać całą noc.

 

W wielkim skrócie: 

- Nie miałem w nim wzorca, czego efekty zacząłem odczuwać w wieku 24-30 lat.

- Relacja rodzinna to dla mnie jakaś abstrakcja. Czuje się nienaturalnie i nieswojo, gdy ktoś mi okazuje jakieś uczucia. Nie czuję się nawet synem swojego ojca.

- Jedyna lekcja to taka, którą sam wyciągnąłem poprzez analizę dzieciństwa. 

Edytowane przez Maciejos
literówki
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja domowników traktuje trochę jak współlokatorów, mało co rozmawiam z rodzicami - z matką czasem. Nigdy się nie pytali o jakieś drobne sprawy, to zacząłem mieć na nich wyjebane. Nauczyciełem się nie pokazywać uczuć, tłumie wszystko w sobie. To się odbiło w relacjach d-m - w szkole nie okazywałem zainteresowania, plus introwertyzm. Pamiętam sytuacje, jak miałby być sprawdzian z czegoś (czasy gimnazjum) a ja miałem odpowiedzi, to w 4 panny dyskutowały i która zapyta o to (sporadycznie z jakimiś rozmawiałem, wolałem towarzystwo męskie).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rocznik 70x, 

W dzieciństwie ojciec był w domu gościem.  Wiem, że miał taką pracę (wojsko), poligony zabierały 2-3 miesiące w roku, do tego dochodziły służby, kursy, itp.  Niemniej, ojciec miał hobby, które uczyniły go osobą praktycznie nieobecną w domu.  Były to polowania.  Weekendy przez większą część roku były stracone, bo wtedy polowania zbiorowe.  Ojciec był członkiem dwóch kół myśliwskich.  Sobota, polowanie z jednym kołem, niedziela z drugim.  W dniach tygodnia, gdy wracał po pracy około 15tej, potrzebował kilka minut na przebranie się i wyruszał na polowanie.  W domu był po 21ej, lub później, to zależało od szczęścia.  Gdy odwiedzaliśmy dziadków w sąsiednim mieście, odwoził nas na miejsce a sam znikał na polowanie, bo akurat to był jego rejon.  Samochód był przesiąknięty zapachem zabitych zwierząt.  Bagażnik często był zakrwawiony.  W kuchni często gotował się łeb rogacza.
Matka dostawała spazmów na byle jaką wzmiankę o polowaniu.  Jest to zrozumiałe.  W domu były często ciche dni.
Mimo wszystko jakoś utrzymuję dość dobre kontakty z ojcem.  Po wyjeździe za granicę, ojciec pozwalał sobie tylko na kilka wypadów w ciągu roku.  Może dlatego, że tu takie przepisy, lub może dlatego, że ojciec ma już swoje lata.  W gruncie rzeczy ojciec ma łagodny charakter, nigdy nie nadużywał alkoholu, nie palił, nawet często nie przeklinał.  W dodatku jak coś miał, to zawsze się dzielił z innymi.  
Jestem pewny, że mój syn, też mógłby napisać o mnie parę niepochlebnych zdań.  Tak wyszło w życiu.
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.