Skocz do zawartości

Pomoc w rozstaniu


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich którzy to przeczytają.

 

Otóż, potrzebuje pomocy przy rozstaniu się z dziewczyną. Chce zrobić to w sposób komfortowy dla nas obojga, choć wiem że dla niej nie będzie to ani trochę komfortowe.

Na początek chce przedstawić całą historię.

 

Jesteśmy razem można powiedzieć, że z 5 miesięcy. O ironio, poznaliśmy się przez Tindera. Nie oczekiwałem, że cokolwiek z tego będzie, a Tindera miałem tylko by przywrócić pewność siebie,

oraz umiejętność pisania z nieznajomymi (przede wszystkim z dziewczynami, rzecz jasna) i moje zdolności romansowania. Właściwie się nie spotykałem przez Tindera, a obecna ma partnerka,

jest pierwszą dziewczyną z jaką się spotkałem.

Na początku, było normalnie. Rozmowa się kleiła gadaliśmy non stop o wszystkim. Z czasem zdecydowaliśmy się spotkać, a właściwie po tygodniu może. Wyglądało to tak, że ona była na urlopie

u swoich rodziców, skąd przyjechała z Anglii, a więc można powiedzieć, że czas nas gonił do spotkania. Spotkaliśmy się, było przyjemnie, gadaliśmy, do niczego nie doszło.

Po dwóch dniach znowu się spotkaliśmy, a właściwe zabrałem ją do siebie. Nie planowałem niczego, a tylko spędzić razem czas. Koniec końców, całowaliśmy się i pieściliśmy, ale do seksu nie doszło.

Po tym, poczułem jakąś mięte jednak, nazajutrz wracała ona do Anglii, a ja ją zawiozłem na lotnisko.

Po dwóch miesiącach wróciła, a podczas jej pobytu w Anglii, cały czas pisaliśmy, rozmawialiśmy czy też nawet pikantne fotki sobie wysyłaliśmy, a nawet filmiki.

Wróciła dla mnie, o miesiąc szybciej i na stałe. Chce zacząć studia, a chciała zostać chociaż do czerwca i zarobić sobie nieco więcej hajsu, jednak po poznaniu mnie zdecydowała skrócić pobyt.

Myślałem że zacznie się super czas, spotkania wspólne, motylki rozwiną skrzydła i w ogóle będzie cudownie.

Ba przez pewien czas było. Wróciła tydzień przed urodzinami, sprawiła mi niesamowite prezenty (również z jej powrotem), seks niesamowity, zarówno oralny jak i analny. Coś niesamowitego.

Przez parę tygodni wyglądało to pięknie. Jednak po czasie zaczęły się problemy.

Jej relacje z rodzicami nie są najlepsze, a ojciec nadużywa alkoholu. Opowiedziała mi o swoich przykrych doświadczeniach z dzieciństwa, co mnie obciążyło. Nie wiedziałem jak reagować na jej słowa,

reakcje, zaczęła mieć pretensje że jej nie wspieram, zaczęły być częste kłótnie o dziewczynę z którą kręciłem jeszcze przed jej poznaniem, ale nic z tego nie wyszło, a nasza relacja pozostała neutralna.

Miałem również zaburzenia z erekcją, przez co zarówno u niej jak i u mnie dochodziło do frustracji, a tym samym odbijało się to na inny temat i doprowadzało do kłótni.

Próbowałem rozmawiać, zrozumieć ją, zmienić się, być przede wszystkim mniej uparty, ale ona tego nie widziała. Jest bezpośrednią osobą i bardziej uparta niż ja.

Frustracja narastała też że nie mogła znaleźć pracy, nie chciała siedzieć w domu, często byliśmy u mnie, a ja przez miesiąc luty, musiałem być kierowcą mojej mamy, choćby do pracy czy na jakieś zakupy,

dlatego też nie bywałem u niej, gdzie mam niecałe 50 km do niej. Jej rodzice są sceptycznie nastawieni do mnie, a ona też za bardzo nie reaguje na ich zdanie. Ma swój rozum, ale i swój męczący charakter.

Ma jakiegoś znajomego z którym pisze i wyraźnie ją próbuje wyrwać. Wysyła jej jakieś słodkie słówka czasami i mówi, że na koncert bez niej nie pójdzie. Zarzeka się, że chce tylko mnie i nikogo innego.

Wierzę jej w to i właśnie obawiam się reakcji na całą tą sytuację. Chyba nie byłem gotowy na ten związek, choć prawie rok minął od zakończenia mojego poprzedniego.

Może ten jej kolega pomoże jej zredukować reakcje po rozstaniu, ale bardziej się zamartwiam tym jak do tego wszystkiego podejść.

Czuje, że mogę mieć wyrzuty za to wszystko co dla mnie zrobiła, za seks, za upominki, czy inne skromne rzeczy. Dodam, że jestem studentem kończącym magistra, i mam trochę rzeczy na głowię w związku z tym,

teraz też nowa praca, która zaprząta mi głowę i chęć kształtowania siebie cały czas. Zaczynam odczuwać też, że seks jest zbyt często (kto by pomyślał, że facet może coś takiego powiedzieć), a nasz związek i tak

skupia się tylko przede wszystkim na tym. Ciężko też z tym, że sporo rzeczy swoich u mnie zostawiła, a ja jej nawet wcześniej proponowałem zamieszkanie u mnie. Miała pracę przez chwilę przez obecny stan rzeczy w kraju,

więc pracowała i pomieszkiwała u mnie.

 

Potrzebuje rad, jak to wszystko w sposób delikatny zrobić i komfortowy. Mam obecnie 25 lat, a ona skończy za miesiąc 21 lat, co jest też niekomfortowym atutem.

Myślę o tym ostatnimi czasu często jak to zrobić i jak do tego podejść. To będzie moje pierwsze podejście, wcześniej to dziewczyny zrywały ze mną i wiem jak czuje się osoba odrzucona.

Chce to zrobić z przysłowiową klasą, gdyż szkoda marnować sobie życie na to.

 

Pozdrawiam i dzięki za przeczytanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minutes ago, devil said:

Potrzebuje rad, jak to wszystko w sposób delikatny zrobić i komfortowy.

Prawdopodobnie się nie da. Zważ na to, że nie jesteś w stanie kontrolować emocji i reakcji drugiej osoby. Po prostu jej powiedz co uważasz, na spokojnie wyjaśnij, żeby zrozumiała*, i tyle. Z reguły nie jest to super miłe dla obydwu stron, ale im szybciej, tym lepiej.

 

* jestem zwolennikiem wytłumaczenia wszystkiego przy rozstaniu partnerowi/partnerce. W końcu jak się x miesięcy/lat spotykaliście, to ma prawo wiedzieć. To wg mnie miły gest, który powinny praktykować obydwie płcie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto Ja bym nie szarżował ze słowem 'tłumaczenie', a już absolutnie nie zakładał możliwości użycia formy dokonanej 'wytłumaczenie'. Imho należy przedstawić swoje stanowisko bez wdawania się w dyskusję, bo to prowadzi do takich rozmów:

- W moim odczuciu zbytnio różnimy się temperamentem.

- A więc byłeś ze mną tylko dla seksu, tak?!

I tak bez końca. Szkoda ryja 'szczempić'.

@devil Niepotrzebnie rozbijasz gówno na atomy. Powiedz normalnie, że nie czujesz się komfortowo w tej relacji i tyle. Jak na silnego samca przystało oświadczasz swoją wolę i wprowadzasz ją w życie. Takim sposobem załatwisz sprawę szybko i skutecznie, a przy okazji pozostawisz obraz siebie jako konkretnego faceta. Możesz podążyć schematem, o którym wspomniałem wcześniej - tłumaczyć, odpowiadać na durne pytania, odbijać wpajanie winy, ale w ostatecznym rozrachunku i tak nie przekonasz pańci do swojej racji (nie da się, wierz albo nie), ale wyjdziesz na faceta rozmemłanego, niepewnego swojego zdania, słabego, nie wiedzącego, czego chce i ogólnie frajera (tak Cie pani opisze opowiadając wszem i wobec o Waszym rozstaniu). Your choice.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Adams said:

należy przedstawić swoje stanowisko bez wdawania się w dyskusję

Ależ oczywiście się zgadzam. Tyle że uważam przedstawienie stanowiska z jakimiś tam szczegółami, żeby druga strona zrozumiała, co się tak naprawdę stało, jest po prostu miłym gestem, szczególnie w stosunku do kogoś, z kim spędziło się jakoś tam fajnie jakiś czas.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto Na poziomie założeń teoretycznych całkowicie się z Tobą zgadzam.
Jednak praktyka pokazuje mi, że 

3 minutes ago, leto said:

przedstawienie stanowiska z jakimiś tam szczegółami, żeby druga strona zrozumiała

udaje się rzadko. Dlatego nie polecam bratu @devil niczego ponad przedstawienie swojego zdania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalnie powiedz jej to porsto z mostu bez owijania w bawełne, "nie pasujemy do siebie to koniec" wystaczy. Możesz sobie zadać pytanie po co jej ten kolega orbiter?

Podpowiem ci - na wypadek tego co zamierzasz jak to było w jednej z audycji Marka kobieta sobie poradzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, smerf napisał:

Normalnie powiedz jej to porsto z mostu bez owijania w bawełne, "nie pasujemy do siebie to koniec" wystaczy. Możesz sobie zadać pytanie po co jej ten kolega orbiter?

Podpowiem ci - na wypadek tego co zamierzasz jak to było w jednej z audycji Marka kobieta sobie poradzi.

Tyle, że to nie jest takie proste właśnie. Orbiter redukuje jej złość czasami, więc jak wspomniałem może i zredukuje rozstanie.

Ciężko nawet znaleźć neutralny teren bo wszystko pozamykane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alternatywnie można tak: zasługujesz na kogoś lepszego niż ja, ale nie przejmuj się, to nie twoja wina, problem jest we mnie i to ja muszę sobie z nim poradzić.

 

Można też spróbować klasycznie po angielsku.

 

Edytowane przez Krugerrand
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@devilproponuję Ci najpierw zastanowić się, czy istnieją dla Ciebie rzeczy inne niż "niekomfortowe". To się często przewija w Twoich wypowiedziach. 

 

Dopiero potem zajmij się dobrym samopoczuciem panny. To nigdy nie będzie dla niej komfortowe, jeśli ona chce z Tobą być. Nie mów o jej wadach, mów o swoich decyzjach i to jest max tego, co możesz zrobić - tak aby przyczyną nie były w Twoich słowach jej wady. 

 

Neutralny teren to mało uczęszczany park lub inny teren zielony. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe to rozstanie to bez sensu sobie wymyśliłeś...

 

Dziewczyna wyraźnie na ciebie leci. I jeszcze masz dobry seks.. Ożeń się! To podnosi zdolność kredytową. Wybierz z banku do dna, zrób czarną dziurę i zawijaj się za granicę! Co, pojedziesz z jakimś nadętym magistrem i pustą kiesą? Takich, co tu z magistrem cegły układają jest na pęczki.

 

Myśl o swojej przyszłości. Będziesz miał hajs, pozycję. Oddana laska u boku, w wielu krajach Europy wzbudza respekt, a co dopiero experience z małżeństwa. A tak z czym wystartujesz?

 

Długo to i tak nie potrwa laska jest DDA i tak cię niebawem rzuci. Jeszcze ci czyste sumienie zostanie. To jest wbrew pozorom ważne, bo jak będziesz takim starym, bezdzietnym dziadem jak ja, któremu nikt szklanki wody na starość nie poda i sobie przypomnisz, że miałeś mewkę i sam ubiłeś, to poczujesz się jak prawdziwy kretyn.

Edytowane przez absolutarianin
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MMorda Bynajmniej! Młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy z prawdziwej wartości rzeczy. Nie mają ani doświadczenia w jej ocenie, ani umięjętności ich używania.

 

Strach odbiera im możliwości, które się przed nimi otwierają. Starsi im wmawiają - nie żeń się, bo ja straciłem majątek. Ale majątek to oni stracili dlatego, że nie umieli się z tą kobietą obchodzić, a nie dlatego, że ją mieli. To samo tyczy się sępów systemowych typu - banki. Banki się używa, jak dziwki, ktoś tu napisał. A poszedł jeden z drugim na białorycerza i się dziwi, że go ta dziwka okradła. Bo się prosił jak frajer!

 

Ja byłem dwa razy żonaty i żadna mnie na rozwodzie nie zgwałciła, pierwsza przybijała deski na dachu mojej chaty, druga znalazła mi masę klientów, tu masz ten temat rozwinięty, nie chce mi się tego wywodu tu powtarzać:

 

  

Młoda napalona kobieta to skarb, tylko trzeba umieć się tym Ferrari posługiwać, a nie rozpierdolić go na pierwszym drzewie, sprawdzając ile wyciągnie, z piszczącym paskiem rozrządu.

 

Jak mówię Italiańcom, że miałem dwie żony (ostatnią widzieli) to zaraz mam szacun, bo tu rozwód kosztuje 6000€ plus prawnicy i jest trudny do przeprowadzenia, a w Polin to on kosztuje 600 zł, tylko że oni tego nie wiedzą. Wyliczać zalet tej sytuacji, końca nie ma. A gościu chce to rozpierdolić i jeszcze te głupie rady "powiedz jej, że zasługuje na kogoś lepszego", jprd...  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minutes ago, absolutarianin said:

Młoda napalona kobieta to skarb, tylko trzeba umieć się tym Ferrari posługiwać, a nie rozpierdolić go na pierwszym drzewie, sprawdzając ile wyciągnie, z piszczącym paskiem rozrządu.

Oglądałem i rozumiem przykład z Ferrari - ma swoje ciekawe przesłanie- Ale powiedz czemu miałeś dwa rozwody?

Jakie są Twoje doświadczenia i co było przyczyną według Ciebie? 

Edytowane przez Lexmark82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, absolutarianin napisał:

Naiwni jesteście panowie

Moze tak ,a moze nie. Odpowiedz na pytanie.

 

51 minut temu, absolutarianin napisał:

jeszcze was dużo cierpień czeka.

A i dobrze, bol wzmacnia.

 

51 minut temu, absolutarianin napisał:

To nie wy wybieracie, czy kobieta z wami będzie całe życie, tylko ona.

Tak bylo ,jest i bedzie.

 

53 minuty temu, absolutarianin napisał:

Wy co najwyżej możecie mieć z tego fajne przygody lub zajebiste problemy. I sami prosicie się o tę drugą wersję.

Nie no juz nie przeginaj, jakie problemy? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.