Skocz do zawartości

Jak mam rozumieć takie zachowanie faceta?


Rekomendowane odpowiedzi

Może zacznę od opisania bohaterów historii. Ja, lat 30- wolna. On lat 33, w kwietniu 2019 odeszła od niego narzeczona oddając mu pierścionek zaręczynowy. 
Wszystko zaczęło się mniej więcej w październiku. Kiedyś, jeszcze nic nie było, ale podrzucił mnie do miasta z pracy (pracujemy w jednej firmie). Zostawiłam u niego kurtkę. Kilka godzin później otrzymałam od niego wiadomość na Whatsappie, że ma moją kurtkę, gdybym się zastanawiała, gdzie jest. A ja przecież mu numeru nie dałam...  No ale nieważne, piszę o tej kurtce, bo teraz to widzę, że to miał być podryw, ale wtedy jeszcze go nie postrzegałam jako potencjalnego partnera,  więc wtedy nie byłam niczego świadoma. Od tamtego momentu on często znajdował jakiś powód, żeby do mnie napisać, ja też parę razy zagadałam, było tak normalnie, po koleżeńsku. Aż w końcu zaczął mnie zapraszać na wspólne wyjścia. Wtedy już oczywiście się zorientowałam o co chodzi, ale nawet mi to pasowało, bo on też mi się spodobał. Nie zakochałam się, ale działałam bardziej na zasadzie a co mi tam, pójdę. W końcu odkrył się, no i jeszcze zanim wylądowaliśmy w łóżku powiedział, że bardzo mu się podobam, ale on nie wie, czy jest już gotowy na poważny związek, a ponieważ jestem wspaniałą kobietą, nie chce mnie krzywdzić i będzie się hamował. No i gdzieś tak w połowie stycznia wylądowaliśmy w łóżku,  bo ja też chciałam niezobowiązująco się z nim przespać, bo po prostu po raz pierwszy w życiu poczułam taką potrzebę, że przecież to nie umniejszy mojej wartości, bo nie robię tego z każdym. Później on powiedział, że chce, żebyśmy się na razie spotykali tak po prostu, na luzie, żeby zobaczyć, jak to się potoczy. Ja stwierdziłam z ulgą, że ok, bo mi to pasowało. Nie chciałam jeszcze związku, ale facet mi bardzo odpowiadał - normalny, szarmancki, kulturalny, z normalnej rodziny, wychowany.  No i po tym naszym pierwszym seksie gdzieś w połowie stycznia, a widziałam, że on był zachwycony, zaczął rzadziej pisać, bardziej stonowane wiadomości. Ale wkrótce ja miałam wyjazd na urlop z koleżanką i on już zaczął pisać coraz częściej, coraz milej, widać było zainteresowanie moimi sprawami. Kiedy wróciłam, zaczął się zachowywać jakby był moim partnerem. Po jakimś czasie musiałam iść na L4 bo miałam zapalenie krtani. Słał buziaki, pytał, jak się czuję, chciał zmusić do pójścia do lekarza, wszędzie mnie wozić (bo nie mam samochodu), a przecież wiedział, że seksu na razie nie będzie. Co ważne - kiedy wyzdrowiałam, seks był regularnie, a on i tak koło mnie skakał, bardzo się starał. Zatem to nie tak, że musiał się prosić i nakombinować, żeby tylko znowu był seks - miał go bardzo często i zawsze był wniebowzięty (to akurat wiem, bo sama to widziałam po zachowaniu, minach, rumieńcach itd). Później specjalnie z innego miasta przyjechał, żeby mnie późnym wieczorem odebrać od kosmetyczki, żeby zawieźć do domu, bo SAM to zaproponował, bo wiedział, że byłam cały dzień na nogach i bardzo zmęczona (nie mam samochodu).  Ja przez wszystkie te tygodnie kiedy on był taki do rany przyłóż, byłam dość zachowawcza, bo nie planowałam jeszcze wtedy związku i nawet mnie to już zaczynało troszkę przerażać, ale zawsze podchodziłam do tego ostrożnie, starałam się go nie urazić. No i miesiąc temu coś się zmieniło. Mieliśmy cudowny wieczór u mnie w mieszkaniu, zakończony seksem. Było jakoś tak... inaczej, nie chcę powiedzieć magicznie, bo to głupie słowo, ale wspaniale. Nie umiem wytłumaczyć, z jakiego konkretnie powodu. Nie proponowałam, żeby został. Poszedł. Ja właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że to naprawdę bardzo wartościowy mężczyzna i zaczęłam analizować to co dla mnie robił. Doszłam do wniosku, że fajnie by było, gdyby coś nam jednak wyszło. I tamtego właśnie wieczoru liczyłam na wiadomość, a tu... nic. Następnego dnia jeszcze tylko napisał, że śniło mu się jak ... no, wiecie. I od wtedy ten kontakt zaczął się ochładzać. Dalej pytał, co u mnie słychać, a nawet, kiedy długo nie odpisywałam, dopytywał, czy wszystko ok, ale coraz rzadziej i mniej swobodnie pisał. Ja pomyślałam, że może teraz na mnie pora, żebym była trochę bardziej serdeczna i go ośmieliła, bo skoro on był taki kochany, a ja jednak teraz coś poczułam, to powinnam się postarać. No to się starałam. Były buziaki, wsparcie kiedy akurat miał spore wydatki i musiał w związku z nimi więcej pracować w firmie i brać więcej zleceń w działalności. Nadal regularnie się widywaliśmy, nie tylko on to proponował, ja też. Ale już było dziwnie... Ostatni raz widzieliśmy się 13 marca. Z jego inicjatywy. Byliśmy w restauracji, świetnie się rozmawiało, było wesoło, żadnego spięcia. Potem pojechaliśmy do mnie. Wylądowaliśmy oczywiście w łóżku. Było przytulanie i cudowna atmosfera. Siedział bardzo długo, a potem cośtam go zainteresowało w tv i chciał, żebyśmy razem oglądali. A potem się jakby ocknął i powiedział, że jak zaraz nie pójdzie to mi tu zaśnie. No to powiedziałam, że szkoda, no trudno. Zaczął się zbierać i stał się bardzo zimny. Jeszcze tylko dał mi buzi w usta i pojechał. Napisał "dotarłem :*" bo mi obiecał, że da znać. I koniec. Następnego dnia kiedy go podpytałam, czy miał jakieś miłe sny, odpisał "Niestety nie pamiętam". Ja dopytywałam, czy na pewno było mu dobrze - odp. "było". Ja: "Coś chyba jednak niebardzo, bo oszczędzasz słowa". Odpowiedź: "było super :)". I cisza. Jakaś potem gadka szmatka o szaleństwie w sklepach, o wykupywaniu papieru itp. bo akurat napisałam mu, że jestem na zakupach. A od poniedziałku pracujemy zdalnie. Do środy jeszcze chociaż zapytał, co słychać, napisał, że mu zlecenia poodwoływali itp. Postanowiłam się nie narzucać, bo pomyślałam, że może on potrzebuje czasu. W czwartek zupełne zero kontaktu. W piątek tylko jakiś link do artykułu, cośtam skomentowałam, on odpisał jednym zdaniem. Dzisiaj zagadał o sprawy pracowe, choć mógł o to w sumie spytać kogoś innego. Oczywiście ochoczo mu pomogłam, ale to by było na tyle. Znów zamilkł. I już. Jak mam rozumieć coś takiego, podczas gdy bywało, że kiedyś potrafiliśmy przegadać na whatsappie cały dzień?

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja pomogę. Cała ta część:

 

54 minuty temu, anonimka napisał:

Nie zakochałam się, ale działałam bardziej na zasadzie a co mi tam, pójdę. W końcu odkrył się, no i jeszcze zanim wylądowaliśmy w łóżku powiedział, że bardzo mu się podobam, ale on nie wie, czy jest już gotowy na poważny związek, a ponieważ jestem wspaniałą kobietą, nie chce mnie krzywdzić i będzie się hamował. No i gdzieś tak w połowie stycznia wylądowaliśmy w łóżku,  bo ja też chciałam niezobowiązująco się z nim przespać, bo po prostu po raz pierwszy w życiu poczułam taką potrzebę, że przecież to nie umniejszy mojej wartości, bo nie robię tego z każdym. Później on powiedział, że chce, żebyśmy się na razie spotykali tak po prostu, na luzie, żeby zobaczyć, jak to się potoczy. Ja stwierdziłam z ulgą, że ok, bo mi to pasowało. Nie chciałam jeszcze związku, ale facet mi bardzo odpowiadał - normalny, szarmancki, kulturalny, z normalnej rodziny, wychowany.  No i po tym naszym pierwszym seksie gdzieś w połowie stycznia, a widziałam, że on był zachwycony, zaczął rzadziej pisać, bardziej stonowane wiadomości. Ale wkrótce ja miałam wyjazd na urlop z koleżanką i on już zaczął pisać coraz częściej, coraz milej, widać było zainteresowanie moimi sprawami. Kiedy wróciłam, zaczął się zachowywać jakby był moim partnerem. Po jakimś czasie musiałam iść na L4 bo miałam zapalenie krtani. Słał buziaki, pytał, jak się czuję, chciał zmusić do pójścia do lekarza, wszędzie mnie wozić (bo nie mam samochodu), a przecież wiedział, że seksu na razie nie będzie. Co ważne - kiedy wyzdrowiałam, seks był regularnie, a on i tak koło mnie skakał, bardzo się starał. Zatem to nie tak, że musiał się prosić i nakombinować, żeby tylko znowu był seks - miał go bardzo często i zawsze był wniebowzięty (to akurat wiem, bo sama to widziałam po zachowaniu, minach, rumieńcach itd). Później specjalnie z innego miasta przyjechał, żeby mnie późnym wieczorem odebrać od kosmetyczki, żeby zawieźć do domu, bo SAM to zaproponował, bo wiedział, że byłam cały dzień na nogach i bardzo zmęczona (nie mam samochodu).  Ja przez wszystkie te tygodnie kiedy on był taki do rany przyłóż, byłam dość zachowawcza, bo nie planowałam jeszcze wtedy związku i nawet mnie to już zaczynało troszkę przerażać, ale zawsze podchodziłam do tego ostrożnie, starałam się go nie urazić.

W szczególności ostatnie zdanie, to jest taki kompost emocjonalno-intelektualny, że każdego z grubsza normalnego faceta takie podejście wykończy. Miarka się przebrała, bzyknął Cię ostatni raz i zajął się szukaniem kogoś normalnego i przede wszystkim zdecydowanego na związek. 

 

Wróci, kiedy nie będzie miał lepszej alternatywy albo znów będzie chciał bzyknąć.

 

Rada główna - znormalniej i zacznij rozumieć, czego chcesz od życia, co czujesz do ludzi i przestań głupio rozkminiać.

 

P.S. Mam świadomość, że nie zrozumiesz tego posta w jakiś 90%, ale zawsze to coś na początek. Pozdro.

 

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale przecież on mi nigdy nie powiedział, że chce czegoś więcej, to co, miałam naciskać wtedy żeby się określił? To chyba gorsze, wy tego nie lubicie. Nie było żadnych deklaracji, tylko takie zachowanie. 

 

Aaa, moment, jeszcze coś sobie przypomniałam. 13 marca w tej restauracji powiedział mniej więcej coś takiego: "Myślałem, że to moje życie prywatne jest poukładane, a nie jest... no i nie umiem sobie z tym poradzić"

Edytowane przez anonimka
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, anonimka said:

W końcu odkrył się, no i jeszcze zanim wylądowaliśmy w łóżku powiedział, że bardzo mu się podobam, ale on nie wie, czy jest już gotowy na poważny związek, a ponieważ jestem wspaniałą kobietą, nie chce mnie krzywdzić i (...)

I na tym etapie powinnaś zrobić run Forest run. Jeśli związek się jeszcze nie zaczął, a facet już zaczyna o krzywdzie, to wiadomo, że skończy się krzywdą. I jeszcze widmo jakiejś byłej w tle, brrr. 
Początki relacji to powinny być upojenie zakochaniem z obu stron, a nie jakieś asekuranckie teksty z jednej i udawanie niedostępnej z drugiej strony. Jak dla mnie nic już z tym nie zrobisz, co by miało jakiś większy sens.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku nic nie udawałam, serio było mi na rękę takie spotykanie się bez zobowiązań. Teraz natomiast uznałam, że na razie nie będę się odzywać. Dam mu spokój. No chyba że on znów będzie tak aktywny jak kiedyś, to już wtedy nie będę się wzbraniać. A może jednak powinnam jakoś zagadywać? Co lepsze? Bo tu naprawdę nie chodzi o to, że teraz się obraziłam, tylko tak myślę, że prawdopodobnie nie powinnam się odzywać.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, anonimka napisał:

No dobra, ale przecież on mi nigdy nie powiedział, że chce czegoś więcej, to co, miałam naciskać wtedy żeby się określił? To chyba gorsze, wy tego nie lubicie. Nie było żadnych deklaracji, tylko takie zachowanie. 

A nie mówiłem? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Echh.....Moją odpowiedzią nich będzie mały test wyboru.

 

Pytanie: Co dorosły/dojrzały człowiek (płci obojga) powinien zrobić, gdy ma wątpliwości co do uczuć drugiej osoby? Jak się zachować, kiedy targają nią/nim wątpliwości, co do tego, jakie jest nastawienie partnera do łączącej ich relacji?  

 

a) Snuć domysły w samotności, o tym co on/ona naprawdę myśli i czuje

b) Pytać koleżanki/kumpli, co on/ona naprawdę myśli i czuje

c) Pytać w internetach, co on/ona naprawdę myśli i czuje

d) Bawić się w zabawę: "Kto pierwszy się odezwie, ten trąba, a kto drugi ten bomba", A z wyniku zabawy wysnuwać wnioski co on/ona naprawdę myśli i czuje. 

e) Porozmawiać szczerze z zainteresowanym i wyjaśnić sobie wszystko w dojrzałej rozmowie 

 

Jak myślisz, jaka jest prawidłowa odpowiedź? Aha, uwaga, ludzie z reguły wyberają wszystkie inne, oprócz prawidłowej ?

Edytowane przez Tyson
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

A nie mówiłem? 

Co niby sugerujesz? Że miałam jednak naciskać? Ja zawsze chciałam uszanować to, na co się umówiliśmy. A z deklaracjami to przepraszam bardzo, nawet wy faceci mówicie, że to wasza "działka".

  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy on już ewidentnie miał parcie na związek, to Pani księżniczka wodziła go za nosek. Aż się facet wkurwił, i chce się kulturalnie ewakuować. Gratuluję mu, że w porę się opamiętał i zachował resztki godności. A atencjuszka zdziwiona, że jeden orbiter mniej. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładne, ale takie naprawdę ładne, a takie co myślą o sobie, że są ładne, nigdy nie słyszą "nie jestem gotów na związek". Ten tekst to normalny tekst, który i ty znasz, bo stosują go i kobiety kiedy trzeba spuścić na drzewo delikatnie adoratora, który nam nie pasuje. 
Zostałaś spuszczona. A na osłodę było "podobasz mi się". To znaczy, że nie podobasz, bo gdybyś naprawdę się podobała, to by nie kombinował tylko był z Tobą. To proste. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Huck Finn napisał:

Gdy on już ewidentnie miał parcie na związek, to Pani księżniczka wodziła go za nosek. Aż się facet wkurwił, i chce się kulturalnie ewakuować. Gratuluję mu, że w porę się opamiętał i zachował resztki godności. A atencjuszka zdziwiona, że jeden orbiter mniej. 

Twoje kategoryczne ocenianie mnie jest krzywdzące, bo mnie nie znasz, znasz tylko dość ogólny opis sytuacji. Ja po prostu nie chciałam burzyć tego, na co się umówiliśmy, z szacunku. Co to znaczy miał parcie na związek? To czemu ON szczerze nie powiedział? Miałam się domyślać? Sorry, równie dobrze ja mogłabym go nazwać królewiczem, gdybym była zła. Ale nie jestem zła.

5 minut temu, adamklukan napisał:

Ładne, ale takie naprawdę ładne, a takie co myślą o sobie, że są ładne, nigdy nie słyszą "nie jestem gotów na związek". Ten tekst to normalny tekst, który i ty znasz, bo stosują go i kobiety kiedy trzeba spuścić na drzewo delikatnie adoratora, który nam nie pasuje. 
Zostałaś spuszczona. A na osłodę było "podobasz mi się". To znaczy, że nie podobasz, bo gdybyś naprawdę się podobała, to by nie kombinował tylko był z Tobą. To proste. 

Chyba nie zrozumiałeś. To, że mu się podobam, to było na samym początku. Nie teraz. I widziałam to cały czas. Na marginesie, tak, uważam, że jestem ładna, bo jestem. 

Edytowane przez anonimka
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, anonimka napisał:

Chyba nie zrozumiałeś. To, że mu się podobam, to było na samym początku. Nie teraz. I widziałam to cały czas. Na marginesie, tak, uważam, że jestem ładna, bo jestem. 

I skromna jak widzę. Czyli trafił mu się sztos, a on taki głupi nie chciał. 

Stare metody lasek. Niby pytasz o co chodzi, ale tak naprawdę to nie chcesz słyszeć prawdy, tylko to co chciałabyś usłyszeć. I nie sądzę ze jesteś ładna, bo naprawdę ładne kobiety nie mówią tak o sobie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, adamklukan napisał:

I skromna jak widzę. Czyli trafił mu się sztos, a on taki głupi nie chciał. 

Stare metody lasek. Niby pytasz o co chodzi, ale tak naprawdę to nie chcesz słyszeć prawdy, tylko to co chciałabyś usłyszeć. I nie sądzę ze jesteś ładna, bo naprawdę ładne kobiety nie mówią tak o sobie. 

HAhaha, a to dobre. Nie mam zamiaru być skromna dla kolesia z internetu, który mnie nie zna, a obraża. Skromna jestem kiedy trzeba. Jasne, że chcę słyszeć/czytać prawdę, ale mógłbyś się wyrażać kulturalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, adamklukan napisał:

Nie jestem Twoim kolesiem. I pokaż gdzie cię obraziłem, bo coś mi sie wydaje, że sobie tu dopowiadasz w swojej główce jakieś historyjki. 

Obrażanie to nie tylko używanie przekleństw, to też bardzo przykre dotykanie sfery osobistej. Ja ze swojej strony, dla przykładu, jeżeli ubodło cię słowo "koleś" (choć ty używasz "laska"), przepraszam.

Mogłeś np nie używać stwierdzenia typu "a nie takie, co myślą o sobie, że są ładne", tylko od razu napisać "prawdopodobnie akurat nie jesteś w jego typie" - taka może być prawda, ale już inaczej brzmi. 

Edytowane przez anonimka
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, anonimka napisał:

Obrażanie to nie tylko używanie przekleństw, to też bardzo przykre dotykanie sfery osobistej.

Ja widzę, że Ty tu jesteś bardzo pokrzywdzona, co i raz. Każda wypowiedź która nie jest po Twojej myśli, jak widze po odpowiedziach, krzywdzi cię. Weszłaś posłuchać jak to się żalą nad tobą, i pocieszają, a tu bum, prawda między oczy. I w płacz, że obrażają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, adamklukan napisał:

Ja widzę, że Ty tu jesteś bardzo pokrzywdzona, co i raz. Każda wypowiedź która nie jest po Twojej myśli, jak widze po odpowiedziach, krzywdzi cię. Weszłaś posłuchać jak to się żalą nad tobą, i pocieszają, a tu bum, prawda między oczy. I w płacz, że obrażają. 

Nie, oczywiście że nie. Tego byś chciał, ale nie mam zamiaru płakać. Weszłam tu tylko po normalną, rzeczową poradę kulturalnych mężczyzn. Takich, którzy nie zaczynają od "lasek, które myślą o sobie, że są ładne" tylko od tego, że może po prostu temu facetowi się nie podobam.

 

A innemu forumowiczowi odpisałam, że owszem, też się wyraził krzywdząco, bo równie dobrze mogę powiedzieć, że nie czytam w myślach mężczyzn. Mam wiedzieć, że ktoś chce czegoś więcej lub nie, jeśli tego otwarcie nie mówi?

Edytowane przez anonimka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tyson Jakie życie byłoby prostę gdyby ostatnia odpowiedź zawsze działała a ludzie zawsze mówili prawdę ;). W takiej sytuacji faktycznie ostatnia odp wydaje się rozsądna ale tylko wtedy kiedy potrafisz czytać między wierszami. Po drugie patrz na czyny a nie na słowa. Tyle razy już widziałem przemiany, wyniosłe słowa, łzy i obietnice a wszystko i tak było po to żeby zamydlić oczy lub odroczyć wyrok na później ;) Skąd wiem? Sam pod wpływem emocji, bodźców, problemów z wyznaczaniem granic i asertywnoscią serwowałem szajs i dostawałem w zamian. Ludzie potrafią wymyślać na poczekaniu niestworzone historie żeby kogoś upokorzyć, zmanipulować, albo dostać jakiś profit. 

Edytowane przez prod1gybmx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Tyson napisał:

Echh.....Moją odpowiedzią nich będzie mały test wyboru.

 

Pytanie: Co dorosły/dojrzały człowiek (płci obojga) powinien zrobić, gdy ma wątpliwości co do uczuć drugiej osoby? Jak się zachować, kiedy targają nią/nim wątpliwości, co do tego, jakie jest nastawienie partnera do łączącej ich relacji?  

 

a) Snuć domysły w samotności, o tym co on/ona naprawdę myśli i czuje

b) Pytać koleżanki/kumpli, co on/ona naprawdę myśli i czuje

c) Pytać w internetach, co on/ona naprawdę myśli i czuje

d) Bawić się w zabawę: "Kto pierwszy się odezwie, ten trąba, a kto drugi ten bomba", A z wyniku zabawy wysnuwać wnioski co on/ona naprawdę myśli i czuje. 

e) Porozmawiać szczerze z zainteresowanym i wyjaśnić sobie wszystko w dojrzałej rozmowie 

 

Jak myślisz, jaka jest prawidłowa odpowiedź? Aha, uwaga, ludzie z reguły wyberają wszystkie inne, oprócz prawidłowej ?

O, a ten post, bardzo zabawny i prawdziwy, normalny i wyważony, najbardziej do mnie trafia. Dzięki! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, prod1gybmx napisał:

Jakie życie byłoby prostę gdyby ostatnia odpowiedź zawsze działała a ludzie zawsze mówili prawdę ;).

Nie napisałem, że ludzie zawsze mówią prawdę. Ale szczera rozmowa znacznie szybciej przybliży cię do prawdy niż prowadzenie rozkminek  z pominięciem obiektu zainteresowania.

 

Wiesz, jak byłem dzieckiem, to znajdowaliśmy taką gałązkę z listkami i bawiliśmy się w: Kocha/Lubi/Szanuje/ Nie szanuje. Wydaje mi się, że jak już się ma trochę więcej lat, to trzeba szukać dojrzalszych rozwiązań.  

Edytowane przez Tyson
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.