Skocz do zawartości

Przemoc psychiczna oraz słowna ma płeć


Rekomendowane odpowiedzi

Według mnie jest to przemoc szczególnie w stosunku do dziecka, bo ono jedyne jest tutaj całkowicie niewinne. Już nawet pomijając wulgaryzmy, to dzieci szczególnie mocno odczuwają kłótnie pomiędzy rodzicami, a tutaj dodatkowo ojciec leży i zwija się z bólu, matka drze mordę, a córka nie wie co się dzieje. Jestem przekonany, że takie sytuacje odbijają się na zdrowiu psychicznym młodego człowieka i w dorosłym życiu mogą dać mocno o sobie znać.

 

Co do męża, oczywiście na pierwszy rzut oka przykro jest na to patrzeć, ale to on sam sobie tę kobietę wybrał. Nie ma w tym kraju obowiązku zawierania małżeństw i chociaż sytuacja jest smutna to nie można się martwić za każdego. Postanowił wziąć ślub, widocznie się pospieszył i teraz płaci za ten błąd. Stawiam się w jego sytuacji i wiem, że mógłbym tylko sam siebie winić. Zachowanie kobiety pozostawię bez komentarza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, leto napisał:

Guys, nie wpadajcie w skrajność, takie zachowania między partnerami to jednak nie jest norma. Pani na moje oko mocno zaburzona.

Może jakbyś nie siedział 24h na dobę na forum, a wyszedł trochę do ludzi, to zobaczyłbyś że to jest praktycznie norma. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, goryl said:

Stawiam się w jego sytuacji i wiem, że mógłbym tylko sam siebie winić.

Relatywizujesz przemoc. Winny jest ten szkodnik płci żeńskiej, tak samo jak mąż przemocowiec napierdalający żonę jest winny, a nie żona, "bo nie ma siły od niego odejść".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto Masz rację, winny przemocy jest mąż napierdalający żonę a w tym wypadku ten ludzki szkodnik płci żeńskiej! 
Jedyne czego ofiara jest winna to tego, że nie reaguje na taką przemoc odejściem i próbą zmiany swojego życia, ale to zupełnie co innego.

Edytowane przez Reflux
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, leto napisał:

Relatywizujesz przemoc. Winny jest ten szkodnik płci żeńskiej, tak samo jak mąż przemocowiec napierdalający żonę jest winny, a nie żona, "bo nie ma siły od niego odejść".

To jest tak jakbyś miał 2 osoby, jedna siedząca w domu, kiedy to tylko możliwe, a druga imprezująca w klubach przy piwie co noc. Obie zostały zarażone koronawirusem, i też napiszesz, że koronawirus jest winny i nie ma co relatywizować? Mąż jednak sam wybiera sobie żonę, a córka tego wyboru nie ma. Dlaczego krytykujesz moją wypowiedź i mówisz, że nie należy szukać różnicy? Komu to pomaga?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, goryl said:

Dlaczego krytykujesz moją wypowiedź i mówisz, że nie należy szukać różnicy?

Dlatego, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wielu z Was wydaje. Gdy w grę wchodzą dzieci, nie można tak po prostu spakować mandżura i się wynieść, już nie mówiąc o wspominanych w wątku rozwiązaniach typu zamknięcie drzwi razem z agresorką.

 

Jeszcze jedna drobna uwaga: zwróćcie uwagę, jak starannie agresorka unika kontaktu fizycznego z mężem. Wg mnie sprawa z jej strony jest obliczona na sprowokowanie go do spuszczenia jej wpierdolu.

Edytowane przez leto
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, leto napisał:

Dlatego, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wielu z Was wydaje.

No to właśnie ty ją upraszczasz pisząc, że nie ma co relatywizować.

 

4 minuty temu, leto napisał:

Gdy w grę wchodzą dzieci...

No właśnie to ja piszę o problemie dziecka, kiedy ty ripostujesz, że winna jest kobieta i nie ma co relatywizować. Albo faktycznie chcesz mi zarzucić jakiś konkretny błąd w toku myślenia, albo po prostu chcesz zaprzeczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Frank89 napisał:

Wcześniej czy póżniej każdy z nas będzie w tym związku choćby tylko po to by póżniej na starość niedogorywać w samotności.

 

Obstawiam, że jednak część osób świadomie nie będzie w tym związku. Są na takim poziomie podejścia do życia, szacunku do swojego czasu, osoby, zasobów, że spędzanie czasu na dłuższą metę z kobietą pod przykrywką "związku" nie stanowi dla nich atrakcyjnej opcji.

Od małego oglądając Świat Według Bundych zauważałem, że coś jest nie tak ale nie rozumiałem tego, że faceci mimo wiedzy wchodzą w te relację. Ty też przejawiasz takie podejście. Podejście osób świadomych, których jednak ząb czasu nadgryza i wchodzą w tą relację. A potem wiadomo jak się dzieje.

Bardzo często zapalnikiem są takie słowa "to już ten czas", "wszyscy są już w związku", "lepiej być z kimś niż samemu", "lepszej nie znajdę" itp... Każdy wie o co chodzi.

 

Problem w tym, że te wymówki to jest strach. Nie wchodzisz w relację z pozycji siły. ( Takie osoby powiem szczerze szanuje. Koleś chcę rodzinę, mówi to otwarcie i jedzie z tematem). Tylko z pozycji osoby, która się boi. Wewnętrznie chciałbyś coś innego ale godzisz się na gorszą wersję. I to jest cholernie słabe i doprowadzające do tragedii.

Do bycia niespójnym ze sobą z powodu strachu, opinii z zewnątrz itp.

 

Rób co chcesz. Ale rób to z pozycji siły a nie petenta :) 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Frank89 nie chcę wchodzić w dyskusję. Mam inną miarę na życie niż ty. Nie mam pojęcia, dlaczego wskazujesz na homoseksualistów. Co mnie obchodzą przekonania niewolników związkowych. Ty sobie żyj, jak chcesz, szukaj mitycznej miłości, związku, a mnie zostaw w spokoju. 

 

Za wszystko się w tej rzeczywistości płaci. Dla mnie samotność to cena, którą mogę i chętnie zapłacę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, mac napisał:

Ty sobie żyj, jak chcesz, szukaj mitycznej miłości, związku, a mnie zostaw w spokoju. 

Nie chciałem cię urazić. Zadziwiła mnie tylko twoja wypowiedz. Jestem zdania że w naszej naturze leży łączenie się w pary, prokreacja i te sprawy. Samotna starość też ponoć jest ciężka.

 

11 minut temu, mac napisał:

Nie mam pojęcia, dlaczego wskazujesz na homoseksualistów.

Dlatego  że domagają się legalizacji związków partnerskich.

18 minut temu, EmpireState napisał:

Są na takim poziomie podejścia do życia, szacunku do swojego czasu, osoby, zasobów, że spędzanie czasu na dłuższą metę z kobietą pod przykrywką "związku" nie stanowi dla nich atrakcyjnej opcji.

Tylko że całe nasze życie niepolega na samorealizacji.

 

21 minut temu, EmpireState napisał:

Nie wchodzisz w relację z pozycji siły.

Co rozumiesz przez to? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Frank89 napisał:

Nie chciałem cię urazić. Zadziwiła mnie tylko twoja wypowiedz. Jestem zdania że w naszej naturze leży łączenie się w pary, prokreacja i te sprawy. Samotna starość też ponoć jest ciężka.

Zgadzam się, że w naturze leży prokreacja, natomiast człowiek współczesny tworzy antyludzkie, antynaturalne systemy, w których nie chcę świadomie uczestniczyć. To, co widzę nie przekonuje mnie do poświęcenia, ani materialnego, ani psychicznego, ani energetycznego. Wiązanie się z kimś, bo mi na starość będzie ciężko to czysty absurd i krzywda dla wszystkich stron, nie mówiąc już o ryzyku powołania na świat niewinnego dzieciaka. Cenię życie, natomiast nie za wszelką cenę. Uważam, że ludzie w związkach zgotowali sobie los gorszy od samotności. Przeżycie odebrania dziecka, płacenie alimentów jest bardziej prawdopodobne od tego, że kochająca żona zaopiekuje się na starość. Nie wiadomo również, czy moja rodzina nie umrze wcześniej ode mnie, a i tak zostanę sam. Związek to ryzyko. Samotność to ryzyko. Wszystko to ryzyko na tym padole. 

 

W związkach byłem i jakby tak miało wyglądać moje życie to wolałbym pierdolnąć samobója. Z drugiej strony pewnie bym się przyzwyczaił do syfu, bo to też leży w ludzkiej naturze. Umieranie w samotności może i jest przykre, nie wiem. Natomiast życie w nienawiści, ciągły strach przed systemowym odebraniem dziecka i majątku to po prostu nie dla mnie. A ramy, jak inne kozaki nie zamierzam trzymać 24/7, bo znam własne ograniczenia i potencjał. A ten potencjał najbardziej się realizuje w samotnym skupieniu. 

 

Rozumiem i szanuję również twoje podejście. Nie zgadzam się po prostu z nim i tyle. Każdego i tak pochłonie czas. Czy mam dziecko, czy mam rodzinę to w ogólnym rachunku absolutnie nic nie znaczy. Czy cierpisz, czy nie to też nic nie znaczy, bo to subiektywne wrażenie. Obserwator ma to w wielkim dupalu. Nie chcę poświęcać innych, aby ulżyć sobie w cierpieniu, bo o tym mówimy, prawda? 

 

Nie sądzę, aby związki były po to, aby ulżyć mężczyźnie szczególnie w cierpieniu, tylko dla prokreacji właśnie. 

 

W umyśle jesteśmy sami z cierpieniem. Tego nie zmienisz żadną ideologią. To jest proste. Wystarczy się z tym pogodzić i żyjesz spokojnie. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, mac napisał:

Nie chcę poświęcać innych, aby ulżyć sobie w cierpieniu, bo o tym mówimy, prawda? 

Czy to jest poświęcanie innych dla ulżeniu sobie w cierpieniu ? nigdy na to niepatrzyłem w ten sposób. Myślę że małżeństwa w podeszłym wieku zaczynają nawzajem o siebie dbać z troski o samych siebie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem jest brak szacunku do samego siebie. Ktoś, kto się szanuje, nie pozwoli nikomu na poniżanie siebie.

 

Związki nie mają tu wiele do rzeczy, może jedynie ułatwiają patologię (zwłaszcza biorąc pod uwagę prokobiece prawo), ale znam sytuacje pomiatania gościem w związku bez ślubu. Podobnie jest w pracy - jak ktoś nie zawalczy o swoje, nie postawi się, dostaje najgorszą robotę i jest na końcu kolejki do podwyżki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część kobiet czuje się uprawniona do "wychowania" męża. 

 

Policzmy koszty dla mężczyzny.

 

Alimenty - 800 zł. 

Wynajem mieszkania dla siebie z rachunkami - 2000 zł. 

 

Czyli na dzień dobry zmiana jego życia będzie go kosztować 2800 zł. 

 

Zastanawiam się czy na podstawie tego nagrania mógłby zalozyć niebieską kartę żonie. Co ciekawe mój prawnik mówił sceptycznie o niebieskiej karcie dla żony. Tak jakby nie wierzył, że można. 

 

http://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/przemoc-w-rodzinie/50863,Przemoc-w-rodzinie.html

 

 

 

Edytowane przez RealLife
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ExxonValdez napisał:

Tak się zagotowałem po zobaczeniu tego że od razu posta założyłem. Nie widziałem że już jest. Brawo za szybką reakcję i props dla Stanowskiego. Filmik faktycznie groteskowy do pewnego momentu. Potem tego człowieka żal.

Miałem podobną reakcję do Twojej. Napatrzyłem się już w swoim życiu na kapci - pantofli, których ich karyny potrafiły j***ć  z liścia przy kolegach. Ale tu mamy przypadek total hardcore . Ilośc/ poziom wulgaryzmów użytych przez tą babę (może prostacko, ale trudno ją inaczej określić) wprawił mnie w osłupienie. Dodam, że sam święy nie jestem i jak coś mnie w***wi to rzucam mięsem jak z maszynki do mielenia.

 

Tak jak ktoś już wspomniał - dziecko było świadkiem tego zajścia. Dla mnie to PATOLA do kwadratu. MOPS po ustaniu tego zamieszania z COVID powinien się nią zająć.

 

Koleś jak pójdzie po rozum do głowy będzie miał ciekawy materiał dowodowy w sądzie?.

 

Ale z drugiej strony - jak sobie pościelisz tak się wyśpisz. Gościu folgował pańci na początku związku, bo nie chciał fochów/ bólów głowy to teraz zbiera co zasiał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Frank89 napisał:

Tylko że całe nasze życie niepolega na samorealizacji.

 

Co rozumiesz przez to? 

 

Myślę, że pierwszą cześć idealnie nakreślił brat @mac

 

Druga kwestia z mojej strony tyczy się głównie osób, które same z siebie nie do końca chcą wejść w związek, czują że to nie odpowiedni moment, albo mają pewne opory a w nim są. W taki sposób stawiają się w roli petenta. 

Przykład: Facet spotyka się z dziewczyną jakiś czas, lubią się ale ona w 100% mu nie odpowiada. Jest za stara, za młoda, z innego świata czy coś a ona chciałaby coś więcej. On natomiast ze strachu przed utratą seksu/opinią czy z racji tego, że jego koledzy już są zajęci tkwi w tej relacji. 

 

Potem to się ciągnie, ludzie nie są spełnieni, nienawidzą się ale tkwią razem. W imię właśnie takich tekstów, że samotność jest straszna, że to najwyższy moment na ustatkowanie się albo, że Ci nie podadzą szklanki wody na starość. 

Ile jest osób, które np. przez lata nie mają kontaktu z dziewczynami, trafiają na królewnę i mimo braku spełnienia tkwią w tym... 

 

Czy wtedy świadomy wybór, bycie singlem lub jak to mówią pejoratywnie "samotnym" jest gorsze niż bycie w relacji, w której nie do końca chcesz być? :/ 

 

Jeżeli robisz coś wbrew własnej naturze, wbrew temu co Ty czujesz ze względu np. na strach to działasz sobie na przekór.

 

Cytując jeden z największych podziemnych klasyków rapu. Brudne Serca- Masz Prawo:

 

"Miłość, szkoła, praca, rodzina podłożem dla nich
Mają być chęci nie skrupuły"
 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, EmpireState napisał:

Przykład: Facet spotyka się z dziewczyną jakiś czas, lubią się ale ona w 100% mu nie odpowiada.

Wątpię czy jest możliwe znalezienie kogoś kto będzie odpowiadał w 100% naszym oczekiwaniom. Jest tak wiele różnic dzielących nas z kobietami . Oczywiście nieuważam by był jakiś przymus zawierania związków i sam bym tego niezrobił pod wpływem opinni innych osób. Ale jednak życie samotnika na dłuższą metę jest trudne ( wiem po sobie) i jakoś tak niewierzę że można sobie powiedzieć: Nie potrzebuję nikogo samemu ze sobą jest mi najlepiej i niech tak zostanie. No można tak żyć przez jakiś czas. Ale biologicznie jesteśmy tak skonstuowani że ciągnie nas ku kobietom ku związką z nimi. Fundamentem naszej cywilizacji jest jednak rodzina.

 

1 godzinę temu, EmpireState napisał:

Czy wtedy świadomy wybór, bycie singlem lub jak to mówią pejoratywnie "samotnym" jest gorsze niż bycie w relacji, w której nie do końca chcesz być?

Wiem że można się sparzyć na relacjach z kobietami czytam to forum od ponad roku i to jest nieraz szokujące czego doświadczają ludzie którzy tu piszą. 

Edytowane przez Frank89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Frank89 napisał:

Wątpię czy jest możliwe znalezienie kogoś kto będzie odpowiadał w 100% naszym oczekiwaniom. Jest tak wiele różnic dzielących nas z kobietami . Oczywiście nieuważam by był jakiś przymus zawierania związków i sam bym tego niezrobił pod wpływem opinni innych osób. Ale jednak życie samotnika na dłuższą metę jest trudne ( wiem po sobie) i jakoś tak niewierzę że można sobie powiedzieć: Nie potrzebuję nikogo samemu ze sobą jest mi najlepiej i niech tak zostanie. No można tak żyć przez jakiś czas. Ale biologicznie jesteśmy tak skonstuowani że ciągnie nas ku kobietom ku związką z nimi. Fundamentem naszej cywilizacji jest jednak rodzina.

 

Wiem że można się sparzyć na relacjach z kobietami czytam to forum od ponad roku i to jest nieraz szokujące czego doświadczają ludzie którzy tu piszą. 

Oczywiście, 100% to trochę faux pas z mojej strony ale całość jest zrozumiała jak widzę dalej :D

 

Przede wszystkim nic nie jest na zawsze. Ani relacje ani nasze podejście. 5 lat temu myślałem tak jak Ty, uważałem że kiedyś nadejdzie ten moment, że fajnie byłoby mieć ten związek. Dziś po X dziewczyn, lekturach forum, postawieniu wszystkiego na siebie a nie spędzaniu czasu na "kolacji i filmie" odnoszę wrażenie, że nie potrzebuje związku. Chcę ogarnąć X,Y,Z i kobieta pod dachem jest dla mnie kotwicą. Absolutnie nie mam takiej potrzeby, wyzbyłem się jej lub dokładniej została zamieniona innym wzorcem. Podobno idealny stan gdyż można wyzbyć się parcia na kobiety i po prostu robić to co się chcę. Co będzie za jakiś czas? 

Myślę, że trzon będzie taki sam. Nie czuję presji na zakładanie rodziny, nigdy to nie był mój świat. Czułem się skrępowany urządzając "zabawy w dom".

Co do dzieci bo ten temat też się może pojawić to niestety nie są tylko kolorowe momenty. Chłopczyk, którego szkolimy na piłkarza :D Tylko częściej dziecko, które chce co innego, nie akceptuje Ciebie, ma inny świat. Bierze stronę matki, staje się roszczeniowe. To coś jak z kupnem Audi z salonu, które potem się non stop psuje. Niby fajnie ale na to też trzeba być gotowym i świadomym ceny. Narazie tego nie chcę ale jeszcze jest czas ewentualnie... :D 

 

Z tego co piszesz to wnioskuje, że masz jeszcze pewien dysonans poznawczy odnośnie treściom z forum. Niestety w związku a już w małżeństwie to wgl Twoje szczęście lub spełnienie nie jest najważniejsze. To jest deal, coś jak projekt w firmie, którego celem właśnie dzieciak, poczucie bezpieczeństwa itp. Jest czasem lepiej, czasem gorzej ale tych pryncypiow nie złamiesz.

Pewnie, że można się sparzyć dlatego nie można tych relacji idealizować. Tak jak pisałem, wszystko jest "temporary". Dlatego nie warto działać wbrew sobie :) 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.