Skocz do zawartości

Kwestie spójności, czyli "integrity" u mężczyzny, oraz kwestia zaufania


Rekomendowane odpowiedzi

Hej, chciałem się podzielić swoimi przemyśleniami i zacząć dyskusje, o czymś takim jak spójność u mężczyzny i w sumie

wszystkiego na około co się z nią wiąże, a myślę, że zaufanie jest tego lekką pochodną..

 

Pewne wydarzenia dały mi ostatnio do myślenia i trochę moje myśli rzucały się jak smród po gaciach i został mi po tym

pewien niesmak. Postanowiłem sobie zebrać myśli do kupy i rozłożyć to.. na miarę swoich umiejętności, na czynniki pierwsze..

Myślę, że wiele osób wyłapie "referencje" do konkretnej sytuacji, chociaż celowo jej nie podaje, żeby rozmowa miała charakter 

ogólny :)

 

No więc, jeśli ktoś prezentuje pewne postawy, do tego stopnia, że zaczynamy go uważniej słuchać, bo odbieramy go jako

człowieka, który ogarnął siebie i życie, zaczynamy sobie na temat jego osoby wyrabiać pewnego rodzaju opinie.

Jeśli więcej osób odnosi podobne ważenie, to można to wręcz nazwać reputacją. Taka osoba jest w pewnym sensie przewidywalna,

ale nie w sensie negatywnym, tylko właśnie w pozytywnym, bo spodziewamy się po niej wysokiej jakości, albo przynajmniej

pewnego minimalnego poziomu.. Z czasem może się nawet zdarzyć, że weźmiemy coś od takiej osoby za słuszne/prawdziwe, nawet

bez dogłębnej analizy, bo osoba jest "sprawdzona".

Jeśli taka osoba reprezentuje stabilne i mądre poglądy, nabieramy do niej pewnego rodzaju zaufania.

Ale co jeśli w pewnym momencie, osoba zachowa się sposób nie przewidziany, zrobi jakąś głupotę, zachowa się przeciwnie

w stosunku do postaw, które reprezentowała? Zachowa się nie spójnie w stosunku do tego, jak myśleliśmy, że się zachowa?

 

Jak to sobie wytłumaczyć? Jest to niewątpliwie "skaza" na reputacji, ale czy "odwracalna"?

 

Czy błąd przekreśla całą osobę? Skąd wiemy, że to był błąd, a nie rzeczywista próbka charakteru, osoby o

podejściu "fake it till you make it"? Nikt nie jest doskonały, każdy musi przebyć jakąś drogę, każdy robi głupoty.

Jak ocenić, że osoba zrobiła przypadkowe "głupstwo" czy celowe "świństwo"? Co jeśli nie da się wprost udowodnić "świństwa", ale

"głupota" jest wersją nieprawdopodobną? Wiele osób, stara zmienić się na lepsze, ale czasem nie wyjdzie.

Czasem wyjdą nasze demony. Czy należy potępić osobę, która uległa swoim słabością? Jak odróżnić słabość od złego charakteru?

 

Skąd mamy wiedzieć, czy właśnie taka sytuacja, czy oznaka, że danej osobie nie możemy już ufać?

 

Powiedzenie, że "przyjaciół poznaje się w biedzie" pokazuje, że nigdy nie wiesz jaki ktoś jest puki na prawdę

nie opadnie ostatnia kurtyna.. I tu pierwszy wniosek. Zaufanie NIGDY nie może być bezkrytyczne..

Ale czy to znaczy, że mamy zawsze spodziewać się ciosu w plecy od każdego?

Wniosek drugi. Zaufanie komuś wymaga zaryzykowania, trzeba samemu ocenić, czy gra jest warta świeczki.

Może się opłacić, może nie. No ale to do czasu, kiedy będą powody, żeby to zaufanie zakwestionować,

tylko wtedy może być za późno.. Jeśli ktoś pomógł Ci kiedy, mógł Ci wbić nóż w plecy, ale pomógł Ci wstać.

Taka osoba Dobrze rokuje. Wniosek trzeci. Tylko sytuacje kryzysowe, ukażą prawdziwą twarz drugiej osoby.

Niektórzy mówią, że "tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono". Wniosek czwarty. Jeśli łączą cię z osobą

tylko dobre, miłe, fajne rzeczy, to nic o tej osobie tak na prawdę nie wiesz, bezgraniczne zaufanie, najprawdopodobniej

Cię zgubi. (No to teraz pytanie, na co nam w ogóle takie myszki? )

 

Ale jeśli się zawiedziemy, to ile potrzeba, żeby tą czarę goryczy przelać? Ile trzeba, żeby zaufanie odbudować?

Wniosek piąty. Odbudowywanie czegokolwiek zawsze kosztuje energie, często dużo więcej niż zbudowanie czegoś

nowego. (Rollo Tomassi dejavu).

Więc kiedy warto to robić? Kiedy warto dać szanse, kiedy warto powalczyć?

 

Ale co w wypadku, kiedy wystąpiły jakieś czynniki trzecie? Czy wtedy ktoś jest usprawiedliwiony?

Technicznie, jeśli usprawiedliwienie jest jak najbardziej słuszne, to stawiamy się w sytuacji osoby i jesteśmy

w stanie zrozumieć i wybaczyć do tego stopnia, jakby problemu nie było. W końcu sami byśmy na miejscu

danej osoby mogli postąpić podobnie..

 

Ale co jeśli ktoś nas okłamie, żeby nie stracić naszego zaufania? Czy powinniśmy komuś ufać?

Kiedy powinniśmy kogoś sprawdzić, zweryfikować albo nawet, brzydko mówiąc zinwigilować?

Kiedy złamanie niepisanej, albo pisanej zasady, to już zdrada, a kiedy nie? Kiedy to koniec i papa, a kiedy

jeszcze można gadać, tylko trzeba poczekać, aż opadnie kurz..

Wniosek szósty. Trzeba mieć swój własny zestaw nienaruszalnych zasad, które zawczasu mówią, co jest

akceptowalne, a co nie. Jeśli się je naruszy, traci się własną spójność. ( eee myślenie penisem :) ? )

Wniosek szósty prim. Związki dwóch niespójnych osób muszą być cholernie zabawne :D (Prawie cały matrix?

No to oczywiście przy założeniu, że można powiedzieć, ze zabawnym jest, jak baba wywala męża, a teraz on spłaca kredy

na mieszkanie, którym mieszka obcy gach bolcujący jego żonę i grający tatusia dla jego dzieci).

 

Zręczna osoba potrafi zbudować reputacje, tak jak ładna dziewczyna fotkami z wakacji na fb, pokazując, jakie to ma

zajebiste życie. A ty patrzysz na swoje i myślisz, że jakieś chujowe. A później okazuje się, że to był wszystko fejk..

Wniosek siódmy. Jeśli coś jest zbyt idealne, to prawdopodobnie jest.

Wniosek ósmy. Słowa nie wiele kosztują. Tylko "po czynach go poznasz". (kolejne dejavu, patrz co kobieta robi, a nie co mówi)

 

No i teraz pytanie. Jeśli ktoś coś zrobił, ale ty sobie tłumaczysz, że "miał prawo", albo "nie wieże", albo "na pewno były jakieś okoliczności"

Czy to już jest wyparcie? Oszukiwanie się? Gdzie jest tego granica. Można równie dobrze podpiąć pod to "on/ona na pewno się zmieni"

"on/on zrozumie..". Gdzie leży granica, tego, żeby karać za czyn, nie patrząc na nic innego, a gdzie jeszcze łagodzić sytuacje,

bo "ja wiem lepiej". Z jednej strony wyznaczanie granic jest dobre, ale z drugiej, każdy kto dostał kiedyś mandat, wie jak przyjemne

jest tłumaczenie panu Policjantowi, że to był przypadek, każdy wie jak przyjemnie gada się ze ścianą :)

Wydaje mi się, że bardzo wielu facetów, non stop "naciąga" różnego rodzaju granice dla swojej myszki. A może byśmy tak dla odmiany

stali się emocjonalnymi betonami :) ? Może podświadomie, one właśnie tego chcą, od tych wszystkich Mokebe i Ahmedów, którzy właśnie

płyną na pontonach z Afryki :) ?

 

Jeżeli by przyjąć, że mężczyzna spójny, to mężczyzna, na którego można liczyć "zawsze", to znaczy, że

można się nim stać, wróć, można zasłużyć na takie miano dopiero po wielu latach ciężkiej pracy nad sobą.

Czyli jest to tylko pewien ideał, do którego się dąży.. A w zależności od czasów i okoliczności, tylko

dostosowuje się pod siebie odpowiednie zasady..

 

Zapraszam do dyskusji na temat spójności, zaufania, wybaczania, zrywania, kończenia, naprawiania.. etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StatusQuo Mam wrażenie, że inspiracją do napisana tego postu były ostatnie wydarzenia na tym forum. ;) 

 

Mokebe który płynie z Afryki jest tylko spójny z własnymi potrzebami i ma gdzieś co pańcia sobie pomysli. Zobacz że tam jest zupełnie inne programowanie, wpaja się facetom że są nad kobietami, że kobiety są do ich usług. Takie przekonanie automatycznie buduje ich poczucie wartości w stosunku do kobiet i stawia je znacznie niżej w hierarchi. Są przekonani o słuszności swoich decyzji nawet jakby irracjonalne one nie były.  Większość szmatogłowych to niewedukowane prymitywy, ich poczucie wartości i przekonania na swój temat nie są adekwatne do tego co sobą reprezentują. Przez pozorną siłe przyciągają kobiety. Znasz jakiś przypadek w którym p0lka poślubia mokebe i żyli długo i szczęśliwie? Czy sielanka była tylko na początku?

 

2 godziny temu, StatusQuo napisał:

Zaufanie NIGDY nie może być bezkrytyczne..

Ale czy to znaczy, że mamy zawsze spodziewać się ciosu w plecy od każdego?

Wniosek drugi. Zaufanie komuś wymaga zaryzykowania, trzeba samemu ocenić, czy gra jest warta świeczki.

Nie da się do końca przewidzieć jak druga osoba postąpi, dlatego niezależność emocjonalna jest niezbędna w relacjach. To na ile komuś ufasz i to jak poważnie traktujesz daną osobę, to pewnie suma sytuacji sytuacji w których czyny pokrywają się z tym co mówi, i z tym co mówi że ma zamiar zrobić. Urodziliśmy się na takiej szerokości geograficznej i takich czasach, że nie trzeba jakiegoś ogromnego wysiłku żeby być niezależnym finansowo. Każdy jeśli tylko chce może zakasać rękawy żeby było go stać na własne mieszkanie lub wynajem. Nie musi szukać na siłę drugiej połówki żeby przetrwać. Wchodząc w relacje ryzykuje, mogę zminimalizować ewentualne straty przy niepowodzeniu zachowując rozsądek, wymagając równego wkładu. Czyli jak relacja Ci się nie podoba to w każdej chwili stać Cie na powrót do życia kawalera. 

 

2 godziny temu, StatusQuo napisał:

Czy błąd przekreśla całą osobę? Skąd wiemy, że to był błąd, a nie rzeczywista próbka charakteru, osoby o

podejściu "fake it till you make it"? Nikt nie jest doskonały, każdy musi przebyć jakąś drogę, każdy robi głupoty.

Jak ocenić, że osoba zrobiła przypadkowe "głupstwo" czy celowe "świństwo"? Co jeśli nie da się wprost udowodnić "świństwa", ale

"głupota" jest wersją nieprawdopodobną? Wiele osób, stara zmienić się na lepsze, ale czasem nie wyjdzie.

Czasem wyjdą nasze demony. Czy należy potępić osobę, która uległa swoim słabością? Jak odróżnić słabość od złego charakteru?

Z głupotą nie wygrasz. Jeśli jednak ktoś odstawił jakieś "świństwo" to raczej nie był przypadek. Kwestia rozmowy z osobą która się tego dopuściła. Np. Jeśli jesteś w relacji w wampirem emocjonalnym który dusi Cię swoim zachowaniem, potrzebą wiecznej uwagi, wywoływaniem jakiś awantur żeby coś się działo nie licząc się z tym co Ty przeżywasz, czujesz, czy masz ochote i czas, to bardzo prawdopobne, że skłoni Cie to do szukania pocieszenia w czyiś ramionach. Tak dochodzi często do zdrad. Kto jest tutaj bardziej winny? Osoba która ma wypaczone pojecie "milosci" czy ktoś kto ma problem z asertywnoscią, jest targany emocjami i zdradza? Komu wybaczyć? Czy jeśli pierwsza osoba która wisiała na tej drugiej zmieniła by swoje podejscie i zaczeła szanować tą druga, doszło by ponownie do zdrad albo kompletnego zerwania relacji? Pomimo całego tego zamieszania, walki? Nie usprawiedliwiam osoby która zdradza. Chce pokazać możliwość i ewentualna akcje-reakcje.

 

2 godziny temu, StatusQuo napisał:

Trzeba mieć swój własny zestaw nienaruszalnych zasad, które zawczasu mówią, co jest

akceptowalne, a co nie. Jeśli się je naruszy, traci się własną spójność. ( eee myślenie penisem :) ? )

Wniosek szósty prim. Związki dwóch niespójnych osób muszą być cholernie zabawne :D

Najbardziej zagmatwane i przypominające jakaś telenowele są relacje które charakteryzują się różnymi stylami przywiązania. (bezpieczny, unikający, lękowo-ambiwalętny).

2 godziny temu, StatusQuo napisał:

Zręczna osoba potrafi zbudować reputacje, tak jak ładna dziewczyna fotkami z wakacji na fb, pokazując, jakie to ma

zajebiste życie. A ty patrzysz na swoje i myślisz, że jakieś chujowe. A później okazuje się, że to był wszystko fejk..Wniosek siódmy. Jeśli coś jest zbyt idealne, to prawdopodobnie jest.

Najczęściej jeśli ktoś epatuje tym jakie ma zajebiste życie, opowiada a swojej cudownej zmianie na lepsze itd. najczęściej w głębi serca czuje pustkę, jest ofiara opinii innych, ucieka przed czymś lub przed kimś. Ofiary wpajanego wokół sukcesu, że możesz wszystko jeśli tylko tego bardzo mocno chcesz.(nieznajomość swoich predyspozycji, mocnych i słabych stron potrafi zrobić piekło w życiu człowieka). Tego samorozwoju pompowane coachami pokroju Pana Grzesiaka, Jakuba Czarodzieja i im podobnych...

 

2 godziny temu, StatusQuo napisał:

No i teraz pytanie. Jeśli ktoś coś zrobił, ale ty sobie tłumaczysz, że "miał prawo", albo "nie wieże", albo "na pewno były jakieś okoliczności"

Czy to już jest wyparcie? Oszukiwanie się? Gdzie jest tego granica. Można równie dobrze podpiąć pod to "on/ona na pewno się zmieni"

"on/on zrozumie..". Gdzie leży granica, tego, żeby karać za czyn, nie patrząc na nic innego, a gdzie jeszcze łagodzić sytuacje,

bo "ja wiem lepiej". Z jednej strony wyznaczanie granic jest dobre, ale z drugiej, każdy kto dostał kiedyś mandat, wie jak przyjemne

jest tłumaczenie panu Policjantowi, że to był przypadek, każdy wie jak przyjemnie gada się ze ścianą :)

Zawsze jest jakieś ryzyko, ale można je zminimalizować do minimum bazując na doświadczeniach. Skoro widziałeś u znajomego lub gdzieś przeczytałeś w świeżakowni jakaś historie, w której kobita przyprawiała rogi facetowi, a w Twojej relacji występuje np 8/10 takich symptomów, to co robisz? Decyzja należy do Ciebie. Może historia potoczyć się tak jak wszystko by na to wskazywało lecz nie musi. Kwestia obrania ryzyka, czytania miedzy wierszami, zdobywania wiedzy w obszarze psychologi, schematów ludzkich zachowań i naszej natury. W kwesti relacji damsko-męskich. Z doświadczenia wiem że lepiej nie bawić się w terapeutę i trzymać się od #damagegoods/girls z daleka. ;)

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, StatusQuo said:

Jeśli taka osoba reprezentuje stabilne i mądre poglądy, nabieramy do niej pewnego rodzaju zaufania.

Ale co jeśli w pewnym momencie, osoba zachowa się sposób nie przewidziany, zrobi jakąś głupotę, zachowa się przeciwnie

w stosunku do postaw, które reprezentowała? Zachowa się nie spójnie w stosunku do tego, jak myśleliśmy, że się zachowa?

 

Jak to sobie wytłumaczyć? Jest to niewątpliwie "skaza" na reputacji, ale czy "odwracalna"? 

Miałem kiedyś znajomego który był dla mnie zawodowym wzorem. Nauczył mnie wiele i był cały czas dla mnie wzorem.

Potem gdy ja zmieniałem pracę, pytał czy nie ma  tam pracy dla niego. Pomogłem mu zmienić pracę.
Potem znów zmieniłem i on poszedł za mną. Niestety pomimo tego iż nauczyłem się wiele od niego, było mi wstyd za jego zawodową postawę u nowych pracodawców
Zawiodłem się bardzo na nim.


Z drugiej strony mam swojego najlepszego kumpla który pomimo tego iż jest w innym kraju cały czas trzyma poziom który znam, nigdy się na nim nie zawiodłem.
 

Jeśli chodzi o kobiety to niestety moim zdaniem rzadko zdarzają się takie które trzymają jakiś poziom przez cały związek - spojność to rzadka cecha kobiet

 

3 hours ago, StatusQuo said:

Wydaje mi się, że bardzo wielu facetów, non stop "naciąga" różnego rodzaju granice dla swojej myszki. A może byśmy tak dla odmiany

stali się emocjonalnymi betonami :) ?

Trzymanie ramy wychodzi tylko na dobre. Tutaj się nic nie zmieniło :) Sam pewnie doceniasz takich ludzi zarówno w życiu praywatnym jaki i zawodowym.

 

Edytowane przez spitfire
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.