Skocz do zawartości

Przeszłość mnie dopada


Turop

Rekomendowane odpowiedzi

Siemanko bracia. Piszę do was, może ktoś miał podobne rozterki, mianowicie, po chujowe przeszłości, bójki, narkotyki, alkohol, odwyki, wyroki, kobiety, depresję, terapię zaczęło mi się układać życie, jestem czysty od ponad 4 lat, wyroki po zacierane, dorobiłem się mieszkania, mam dobrą pracę, dziewczynę, w sumie ktoś by powiedział, że niczego mi nie brakuje, ale coś się czai z tyłu głowy, chyba stary ja dobija się, przeczuwam i czuję lęk przed samym sobą, że znowu stery przejmie Hyde i stracę kontrolę nad swoim życiem.

 

 

Mam coraz więcej myśli, że brakuje mi tej adrenaliny z ulicy, życia nocnego, szacunku ludzi z bloków, ale co z tego jak to droga w jedną stronę, z sentymentem wspominam czasy, gdy każdy w mieście mnie znał i gdzie bym się nie pojawił każdy o mnie mówił, kobiety same pojawiały się w moim życiu, brałem co chciałem od życia i niczym się nie przejmowałem, teraz czuję się jak jakiś emeryt, próbowałem to zastąpić sportami ekstremalnymi, ale przez koronę jestem uwiązany, zaczął bym spowrotem terapię, ale nie wiem czy pomoże na takie dolegliwości jakie teraz mam w głowie.

 

 

Dobrze, że to wyłapuje bo boję się samego siebie i z jednej strony jestem zadowolony z tego co osiągnąłem teraz, a z drugiej czuje, że to życie nie należy do mnie, to nie ja, jakieś takie sztuczne to wszystko. Chyba ostro mi się pierdoli w głowie, że zaczynam się bać odbicia w lustrze, przejebane. Nawet jak ułożysz sobie życie, przeszłość zawsze Cię dogoni, zawsze znajdzie się ktoś, kto przypomni Ci kim byłeś, nie da się wyjść z bagna i udawać, że to nie miało miejsca. Bracia, jakiś kubeł zimnej wody, bo czuję, że pójdzie wszystko w chuj i pójdę w tango, na terapię nie mam co liczyć bo chyba wszystko odwołali, a  trochę mnie wszystko przerosło. 

Edytowane przez Turop
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TuropW "tamtych" czasach miałeś wiele różnych bodźców, emocji. Czułeś, że jedziesz po krawędzi i to Cię kręciło. Potem zobaczyłeś, że to droga w jedną strone- do autodestrukcji. Pewnie masz duży temperament. Lubisz szybko, ostro, bez trzymanki,masz skłonnosci do ryzyka. Lubisz ciężke brzmienia i wszystko co wywołuje  w Tobie "ten" stan. ;) Mi pomaga duża aktywność fizyczna, dużo ruchu, rozładowania się. Jak teraz jest taka zamułka z tym wirusem to czuje się przygnębiony, znużony, roztargniony bo nie czuję żebym żył pełnią życia. Może to śmieszne ale zacznij biegać. Poczytaj o "narkotyku" biegacza i uzależnieniu z nim związanym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Leniwiec napisał:

A może to kryzys wieku średniego ? Wtedy najczęściej wspomina się  młodość i tęskni za nią ?

Ee raczej nie, bardziej jakiś nagły nawrót tego, że ciągnie mnie do wódy i szukam usprawiedliwienia w razie w swoich działań dla samego siebie. 

1 godzinę temu, prod1gybmx napisał:

Może to śmieszne ale zacznij biegać. Poczytaj o "narkotyku" biegacza i uzależnieniu z nim związanym.

Wiem co to jest narkotyk biegacza, właśnie przez brak aktywności teraz mam dziwny problem w głowie. Chyba z powodu totalnej nudy chodzę sfrustrowany i chce się nachlać żeby na chwilę "było co robić", przespałem się po nocnej zmianie i jest trochę lepiej, ale chyba cała kwarantanna i brak perspektywy kiedy się to skończy działa na mnie tak, że mam dziwne ataki myśli. Eh takie życie, jak raz wszedłeś w gówno, trzeba całe życie uważać żeby znów Cię nie wciągnęło, chyba potrzebna mi ogromna ilość melisy i książek, mam parę dni wolnych to będę się detoksował, żeby tylko Panna nie wkurwiała w tym czasie. 

2 godziny temu, Kleofas napisał:

Jak lubisz ryzyko to dla Ciebie dobry czas na poczucie adrenaliny i przy okazji pomoc innym. Możesz zostać wolontariuszem i pomagać w szpitalu, dreszczyk emocji zapewniony?

A nawet o tym myślałem, hehe, trochę przyczynił bym się dla dobra społeczeństwa, ale znowu dialog wewnętrzy mówił by my, że robie to na pokaz i miał bym zerowy poziom satysfakcji z tego powodu. Poszedł bym do psycholog od uzaleznien. Ostatnio taki atak miałem z 2. 5 roku temu, wystarczyła jedna czy dwie wizyty i było lepiej, narazie muszę to przeżyć w domu, chujowe spanie dziś miałem. Wstałem rozdrażniony, trzymajcie kciuki, żebym nie robił dram na siłę i klocil się o byle co bo pewnie "sam tego chce" dzisiaj. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Turop Skupiasz się na tym, że kiedyś to był syf a mimo wszystko do tego Cię ciągnie. Wkrecasz sobie poczucie winy i jeszcze bardziej się dolujesz. Może i krzywdziles siebie i innych, ale chyba nie krzywdzenie sprawiało,że chciałeś tego więcej. Wtedy była by już mowa o jakiś psychopatii. Brak Ci silnych wrażeń z dawnych lat i tyle. Jak potrzebujesz być szanowany i podziwiany, to znajdź sobie jakąś społeczność lub dyscyplinę w której możesz z kimś rywalizować. Jakaś zdrową, nie jakieś krojenie sklepów, gangsterska i rywalizacja, kto ile siana przytuli ?. Nie wszystkich usatysfakcjonują szachy. 

 

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@prod1gybmx Bardzo mądrze prawisz, są pewne mechanizmy, które pchają Cię do takich działań, głównie problem na tle emocji, coś siedzi w Tobie głęboko i zamiast się wsłuchać w siebie robisz takie rzeczy, żeby to wszystko zagłuszyć, tylko tyle i aż tyle. Jedno jest pewne, nauczyłem się, że wyrażanie emocji, to nie słabość, wręcz odwrotnie, to co tutaj pisze kiedyś nie przyszło by mi z łatwością, a samo to, że wylejesz z siebie emocje ma już dużą moc terapeutyczną. Przeczytaj mnie raz jeszcze i przypomina to kobietę u boku beciaka, której znudził się ciepły kurwidołek i ucieka w objęcia chada w poszukiwaniu emocji, co nigdy nie kończy się dobrze, co jak co, ale ta nauka od kobiet jest bezcenna hehe. A jedyny problem, to przejście z zdrowej rywalizacji do podejścia "ja wam kurwa pokaże mistrza", co w takim stanie jak mam teraz nie sprzyja budowanie przyjaźni, wręcz odwrotnie, masz rację, z tym, że szacunek można zdobyć gdzie indziej, ale żeby to wszystko było na zdrowiej stopie, a nie dyktowanej jakimś atakiem zaburzeń psychicznych.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obym nie miał takich myśli jak Ty za jakiś czas, bo niedawno się uwolniłem własnie z takiego ciągu jak Ty, cały czas ostre życie, mocno autodestrukcyjne, wyszedłem z towarzystw, a teraz od 4 miesięcy układam sobie wszystko w innym kierunku i zdecydowanie wychodzi mi to na dobre. Moim zdaniem powinieneś sobie przypomnieć, dlaczego Ci to gówno nie służyło, potęguj sobie te emocje gdzie indziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, freemasonry napisał:

Moim zdaniem powinieneś sobie przypomnieć, dlaczego Ci to gówno nie służyło,

Ale ja dobrze wiem dlaczego mi nie służyło, najgorzej jest właśnie kiedy wszystko sobie ułożysz, splacilem długi wobec banków, ludzi, społeczeństwa, dorobiłem się czegoś i co zostało? Nudy, i coś Ci podpowiada, że przecież nie było tak źle w tym czasie, a w najgorszych momentach nie miałem złotówki na browar i ważyłem 20 kg mniej niż teraz, taki byłem wysuszony. Nie mam z kim pogadać i to mnie zabodło, partnerce nie ma co się żalić bo i tak ma to w dupie, albo nie zrozumie, dziś mam jechać z nią do jej zjebanych znajomych, gdzie jedyna rozrywka to rozmowy i disco polo i picie alkoholu, na myśl o takich dywagacjach myślowych na wieczór, odechciewa mi się cokolwiek ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Turop napisał:

Ale ja dobrze wiem dlaczego mi nie służyło, najgorzej jest właśnie kiedy wszystko sobie ułożysz, splacilem długi wobec banków, ludzi, społeczeństwa, dorobiłem się czegoś i co zostało? Nudy, i coś Ci podpowiada, że przecież nie było tak źle w tym czasie, a w najgorszych momentach nie miałem złotówki na browar i ważyłem 20 kg mniej niż teraz, taki byłem wysuszony. Nie mam z kim pogadać i to mnie zabodło, partnerce nie ma co się żalić bo i tak ma to w dupie, albo nie zrozumie, dziś mam jechać z nią do jej zjebanych znajomych, gdzie jedyna rozrywka to rozmowy i disco polo i picie alkoholu, na myśl o takich dywagacjach myślowych na wieczór, odechciewa mi się cokolwiek ?

Wiesz jak ja sobie poradziłem?

 

Znalazłem inne towarzystwo, które zaczęło mi dawać więcej frajdy i emocji niż te dragi, chodzenie po imprezach, napierdalanie, patrzenie na siebie do samego rana i gadanie w kółko o tym samym.

 

Jakie? 

 

Sportowe. I nie, nie mówię tutaj o jakimś skrajnym towarzystwie z siłowni. Popytaj wśród znajomych o jakieś ekipy morsującę, jeżdżące na kajaki, wspólne wyjazdy w góry etc. Ja wpadłem w takie towarzystwo, z którym po prostu zacząłem robić przezajebiste rzeczy (min. właśnie to wejście na Śnieżkę w szortach), wyjazdy, a i na piwko się spotkamy raz na jakiś czas w pubie. W moim wypadku to było rozwiązanie, nie wiem jak u Ciebie.

 

/edit: ewentualnie postaraj się znaleźć jakąś równowagę, ja i tak raz na 3 miesiące pojadę do Warszawy na jakieś techno, ale to wszystko ma już ręce i nogi :D 

Edytowane przez freemasonry
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, freemasonry napisał:

W moim wypadku to było rozwiązanie, nie wiem jak u Ciebie.

W pewnym sensie identycznie jak u Cb 

 

7 minut temu, freemasonry napisał:

chodzenie po imprezach, napierdalanie, patrzenie na siebie do samego rana i gadanie w kółko o tym samym.

Tak jak człowiek się nad tym zastanowi to tak to właśnie wyglądało, to nie były "prawilne" schadzki, tylko, kurwa patrzenie na siebie do rana i gadanie o tym samym codziennie. Wiesz, mam dużo zajęć i w porządku znajomych, którzy wiedzą, że nie pije itp, takie ataki sie zdarzają i będą zdarzać, najważniejsze żeby wiedzieć jak wtedy reagować, trzeba się uczyć siebie na bieżąco. Nie chodzi mi o samobiczowanie, ale o akceptację pewnych emocji,  lepiej przyglądać się im z boku niż udawać, że ich nie ma. Ale właśnie chyba ta korona tak działa, też nie zrobisz nic z tych rzeczy, które wymieniłeś, pewnie bym jechał już na bungee i po skoku by mi przeszło, ale narazie trzeba wymyślić coś w domu. A to Ty wrzuciłeś zdjęcie z schadzek w szortach, pamiętam ten temat hehe, problemem jest też kobieta, jest nudna do rozpuku, z 3 dni z nią i wiem co czyli samurajowie odbierając sobie życie ?

Edytowane przez Turop
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, leto napisał:

Rozwiniesz? Czemu uwiązany?

Wszystko jest odwołane, miałem jechać na strzelnice w poniedziałek i kicha, sezon na bunge narazie zamknięty, skoki z spadochronu też, nie wiem jak z wspinaczką, w domu i tak ćwiczę bo nie lubie siłowni, chciałem w tym roku porobić parę fajnych rzeczy to nie wiem ile z tego będzie można zrealizować, jeszcze marzyła mi się parslotnia, bo nie latałem, ale nie moto, tylko taka zwykła. A ile to potrwa wszystko to kij wie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, leto napisał:

No cóż, mam ten sam problem co Ty. Zostało nam bieganie hahaha.

Do lodówki ? Nie no, wiesz o co km. To też uzależnia, a najgorsze jest to, że nie wiadomo ile potrwają te zastoje. A jak się w głowie pierdoli to dziwne pomysły przychodza do głowy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Turop Skok na bunge, spadochronie, strzelnica to takie jednorazowe strzały adrenaliny. Jak skoczysz 10 raz to już nie dostarczy Ci takiej adrenaliny jak za pierwszym razem. Zjawisko to nazywa się habituacją bodźca. Całe to "bieganie" które ma podnosi adrenalinę polega na przekraczaniu swoich barier i granic. Jak Ci serducho nawala bo zaliczyłeś jakiś odcinek szybciej lub pokonałeś wiecej km. Ja tak miałem np. z jazda na bmx. Jak nauczyłem się jakieś sztuczki której wcześniej się bałem i weszła mi w nawyk to uczyłem się następnej. Niektóre z nich polegały na niezliczonych ilościach prób bo były technicznie trudne ale mało niebezpieczne a od innych można było wylądować na wózku jeśli coś poszło nie tak. Codzienny sukcesywny trening polegający na pokonywaniu swoich barier i kształtowanie charakteru przez nieodpuszczanie. Takich dyscyplin jest znacznie więcej. Chodzi o to żeby znaleźć coś co można robić w miarę regularnie i dało się w tym progressować.

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adrenalina uzależnia :D 

Niby wiesz, że to jest złe, coś może się stać, nie powinieneś a mimo to ciągnie jak skurwysyn.

To uczucie gdy jednocześnie miesza się euforia, strach, ekscytacja...

Zwykłe, normalne, codzienne życie momentami wydaje się wegetacją w porównaniu do tego co było kiedyś. 

Jak raz tego spróbujesz to będzie wracać. 

 

3 godziny temu, Turop napisał:

disco polo

No to już jest przesada :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Meg4tron Dużo dają do myślenia ekstremalne przeżycia, pierwszy skok na bungee i dowiedziałem się jak organizm reaguje kiedy naprawdę wydaje mu się, że jest zagrożone jego życie, to są stany nie do opisania jak organizm potrafi się bronić przed śmiercią, przecież podświadomość nie ogarnia, że lina działa, tylko odciąga nas od skoku z dużej wysokości jak tylko może.

45 minut temu, Meg4tron napisał:

No to już jest przesada :D 

Była wojna jak chuj, siedzę jak cymbał i czekam na chuj wie co. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.