Skocz do zawartości

Ceny mieszkań ogólnie i kogo na to stać?


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

20 minut temu, Izaa25 napisał:

@bassfreak tu akurat nie ma się co dziwić jeśli chodzi o cenę tego mieszkania. Można powiedzieć, że najdroższa dzielnica i do tego zaraz obok morza. Trojmiasto mimo, że drogie to jednak magiczne i zawsze się ktoś znajdzie żeby kupić mieszkanie w takiej cenie. Nikogo już te ceny nie dziwią.

Teraz nie ma różnicy większej czy kupisz na przymorzu czy we wrzeszczu, taniej jest tylko na wypizdowie typu łostowice, kowale i tamte rejony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety to jest Polska. Student po skończeniu 5 lat studiów ma często przejebane.   W większości przypadków bez gotówki na koncie, pierwsza praca to za mało by szybko zarobić na mieszkanie, nie wiadomo gdzie się podziać itp.

 

W takiej warszawie  zwykłe mieszkanie to 500 tysięcy złotych... 

 

Jest 7 możliwości dla takiego studenta:

 

1.Na start będzie zarabiał 10-12 tysięcy(to możliwe, ale dla nielicznych) i weźmie kredyt na mieszkanie.  Średnia opcja, bo to uwiązanie się kredytem.

 

2.Na start będzie zarabiał około 5-6 tysięcy na start. Ktoś taki weźmie ślub z pracująca kobietą zarabiającą tyle samo i zaciągną wspólny kredyt na mieszkanie. Średnia opcja, bo to uwiązanie się kredytem i wymaga żony.

Dodatkowo ma to sens tylko z porządną kobietą, ożenić się z koszmarną kobietą, i wziąć z nią kredyt to totalna masakra.

 

3.Na start będzie zarabiał 1800-3000 zł, wtedy ma przejebane.  Nie dostanie nawet kredytu na mieszkanie w większym mieście, będzie się musiał przenieść to mniejszego miasta, innego niż to, w którym studiował. Opcja strasznie zła, rezygnacja z miasta, gdzie się studiowało, by móc gdzieś mieszkać i kredyt wzięty i tak.

 

4.Zarobienie na mieszkanie za granicą, podczas wakacji, między latami studiów  . W Anglii można dobrze zarobić, pracując w dwóch pracach jednocześnie przy okazji robiąc nadgodziny.  Opcja w miarę sensowna, wady mordercza praca, brak wakacji, po ciężkich studiach z np. z fizyki zamiast odpoczynku ciężka praca, w zamian mieszkanie od razu, bez kredytu, bo zarobki duże.

 

5.Wynajem pokoju po studiach. Opcja chujowa, mieszkanie z jakimiś obcymi ludźmi po studiach, brak perspektyw na zakup mieszkania na przyszłość, totalne przegranie.

 

6.Totalne przegranie i powrót do rodziców. Opcja koszmarna, potwornie zła, żadnych sensownych profitów.

 

7..Rodzice kupują nam mieszkanie.  Najlepsza opcja, najlepszy start w życiu, normalne studia z wakacjami i sensowny start w życiu, bez kredytów, długów itp.

 

Edytowane przez DuchAnalityk
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stać na to fundusze inwestycyjne. W które kasę pompują rządy Kogo jeszcze? Pod moim mieszkaniem jest airbnb. Chłopina lat 30  kończy remont. Kwadrans temu gadał głosno przez telefon  na ogródku, że planuje w tym roku kupić jescze 30 ale chciałby z tego część w Niemczech (dla studentów).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bassfreak napisał:

Z ciekawości wszedłem na ogłoszenia trójmiasto i z krzesła spadłem, kogoś ostro pojebało z tymi cenami zamiast spaść to poszły do góry i to ile. ???

 

Podobnie jest w Warszawie.  Sprzedający po prostu liczą na frajerów, którzy widząc mieszkania po 12 000 za metr będą myśleli, że jak utargują o 1000 złotych mniej to chwycili Pana Boga za nogi, mimo, że podobne mieszkania były jeszcze miesiąc temu po 10 000 za metr. W zasadzie mogli by również wystawić je na sprzedaż po 20 000 za metr. To trochę jak z dziećmi, chowają głowę pod koc i myślą, że ich nie widać. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, TreNdowaty napisał:

Od miesiąca sprzedaję mieszkanie w średnim mieście. Cena 5000 zł/m2 mieszkanie komfortowe. 0, dosłownie zero telefonów. 

Bo wszyscy czekają, co się stanie. Czy faktycznie gospodarka rypnie czy może będziemy znowu zieloną wyspą jak zapowiadają media. We wrześniu pewnie już mniej więcej będziemy wiedzieć i wtedy ceny pozostaną niezmienione (w przypadku katastrofy mniejszej od przewidywanej) albo spadną o jakieś 20% w stosunku do cen styczniowych (w przypadku katastrofy większej od przewidywanej lub takiej samej).

 

Ciekawa będzie także sytuacja na rynku mieszkań pod wynajem krótkoterminowy (airbnb). Takie mieszkania żyją głównie dzięki turystom, a dużo turystów jest dzięki tanim liniom. W tym roku sezonu już chyba praktycznie nie będzie, a tanie linie pewnie podniosą ceny biletów. Np. LOT chce sadzać po jednym pasażerze na rząd. Oznacza to, że samolot 200 miejscowy będzie latał ze 100 pasażerami. Częstotliwości lotów nie zwiększą, bo nie mają maszyn, a poza tym oznacza to podwójne koszty serwisowania i za opłaty lotniskowe. Nie wiem jak poradzą sobie tanie linie, bo ostatnio Norwegian chyba ledwo dyszał, a Ryanair, Wizzair czy Easy Jet nakupowali samolotów na kredyt. Tak więc przez najbliższe parę lat turystów będzie mniej a zatem najem krótkoterminowy, ku radości lokalnych mieszkańców będzie znacznie się zmniejszał.

Edytowane przez Kleofas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kleofas Turystów będzie mniej ale akurat ceny lotów będą niższe. Już teraz lot ma np. z Wawy do Gdańska od 7 czerwca po 100- 130 zł da radę złapać.

Oczywiście wszystkie opcje typu bagaż itp będą problematyczne ale same loty powinno akurat się ogarnąć. 

Sam poluje na Listopad i może coś w wakacje :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten syf na rynku nieruchomości, gdzie za kartonową jaskinię w Warszawiwie trzeba zapłacić więcej niż w Dubaju i 8x więcej niż na słonecznej prowincji południa Europy, jest efektem najazdu banksterki na obszar nad Wisłą i kilku innych powiązanych patologicznych zjawisk, ale ludzie tego nie rozumieją, wypierają, udają, że nic się nie dzieje. A nie tylko się dzieje, ale się dopiero stanie.

 

A mechanizm jest dość prosty w gruncie rzeczy, kiedy opanowałeś już sitwę na czele takiej bananowej republiki, którą jest III RP to lecisz wg. schematu:

 

- wyprzedajesz rodzimą produkcję za bezcen, że niby "niekonkurencyjna, gówno warta"

- wpajasz młodym ludziom, że z twojego obszaru ekonomicznego jest lepsze, cool, trendy przy pomocy swoich przekaziorów

- napuszczasz młodych na starych i oni lecą do wielkich miast do szklanych domów i korpo, których nabudowałeś za przewały typu dotacje z UE, za które płaci sam tubylec, ale są twoje, wielu z nich jest niesamodzielnych, nie mają właściwego przykładu z domu, co sprzyja lansowaniu 'jedynej słusznej opcji' 

- tubylcy gromadzą się pod wielkimi miastami, bo w myśl punktu pierwszego nie mają gdzie zarobić na swoich wioskach i rzucają ich, albo nie chcą wcale ich kobiety, które zresztą pierwsze lecą do tego nawiezionego desantem żłoba

- ponieważ jest duża migracja ludności - to i ceny rosną pod niebo. Dodatkowo dobrze jest wylansować kilka toksycznych ideologii typu feminizm, żeby ludzie nie żyli w zgodzie w swoich rodzinach, już o wielopokoleniowych gospodarstwach nawet nie wspominając, tylko żeby każdy marzył o własnej klitce, byle tylko nie oglądać już swojej żony/męża/rodziców/brata/teściowej (niepotrzebne skreślić) Przykładem trzech powyższych punktów jest ta dziewczyna z BY: 

 - wtedy rzucasz kredyty i pompujesz bańkę. Wszystkie powyższe czynniki dają ci przygotowany grunt i bogate żniwo w ilości umów kredytowych mierzone

- ponieważ tubylcy nigdzie nie byli, albo byli tylko na terytoriach już podbitych, a nie w niezależnym świecie, to uważają, że "nie ma innej możliwości, jak tylko się zakredytować", bo lepiej płacić do okupacyjnego banku niż swojemu ziomkowi za wynajm (patrz punkt trzeci, skłócanie pokoleń)

- na koniec, kiedy wszyscy są już na maksa zakredytowani i zależni od twoich własnych szklanych domów przenosisz kapitał na inne rynki, na inne, kolejne okupacje, a na rzeczonym następuje gwałtowne załamanie ze względu na niemożność dorobienia, zarobienia i w efekcie zabawa w gorące krzesła.

- oczywiście nie jest w twoim interesie, by tubylcy się pozabijali nawzajem, ani wszczęli bunt, który mógłby zakłócić tę okupacje, więc wywłaszczasz tylko jakiś procent, a reszta niech zapierdala dalej, tylko na gorszych warunkach, z gorszym prawem własności itp.

- w ten sposób przejmujesz drobną przedsiębiorczość, co bogatszych spośród pracowników najemnych (bo duży przemysł zniszczyłeś na starcie, masz go w innym kraju, a firmy wyprzedałeś za bezcen)

- ostatnie 4 punkty powtarzasz w pętli do{} while (wszyscy zostaną wytrzepani z kasy i zdechną jak Łysek z pokładu Idy u kresu swojej aktywności zawodowej, by sitwa u steru nie musiała płacić im emerytur, a oni do końca życia będą uważać, że "nie było innej opcji")    

 

Witamy w matriksie - czyli chowie klatkowym ludzi.

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze, że czekam na obniżki cen na rynku nieruchomości które muszą nastąpić. Tylko w przeciwieństwie do giełdy w przypadku mieszkań spadek nie jest nagły. Np po ostatnim kryzysie 2008, najniższe ceny odnotowywane były w przedziale czasowym 2011 do 2013. Później ceny rosły.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda ceny mieszkań w Warszawie są zdecydowanie inne jak w innych rejonach Polski. Według tego artykułu Trójmiasto goni stolicę, ale coś mi się nie wydaje. Warszawa to taka oddzielną wyspa mieszkaniowa...

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Najdrozsze-mieszkania-w-Polsce-Trojmiasto-goni-Warszawe-7679669.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężki temat z tymi cenami mieszkań. Z jednej strony rynek zamarł a z drugiej strony cały czas zwiększa się ilość pieniędzy na rynku, a więc rośnie inflacja.

Generalnie ciekawa sprawa.

Zakup mieszkania to też spore koszta manipulacyjne: podatki, opłaty notarialne, czy nawet już podczas użytkowania (nawet inwestycyjnego), potrzebne będzie jakieś przyzwoite ubezpieczenie. Zwłaszcza, gdy jest to zakup finansowany kredytem. Dlatego warto wywalczyć sobie pewną elastyczność, aby nie być skazanym na ubezpieczenie wskazane przez bank, ale aby można było wybrać najlepszą opcję, a przede wszystkim najtańszą. Porównajcie sobie ceny ubezpieczeń na wolnym rynku np tutaj: https://www.compensa.pl/ubezpieczenia/dom-i-mieszkanie

i ubezpieczeń z TU wskazanym przez bank. Często bywa to kilkadziesiąt % droższe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyglądam się od paru miesięcy mieszkaniom z rynku wtórnego w Warszawie (myślę nad powrotem z emigracji) i widzę bardzo nieznaczne spadki ofertowe  na rynku pierwotnym + wysyp małych kawalerek.

 

Natomiast w ostatnim czasie PLN się osłabił o ok. 10% względem twardych walut więc jak ktoś zdążył przewalutować oszczędności przez epidemią albo zarabia w EUR/USD/CHF to już mieszknia stały się tańsze o 10% dla takiej osoby.

Edytowane przez somsiad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, somsiad said:

koszt zakupu mieszkania który na zachodzie jest równie astronomiczny w relacji do zarobków

Doprawdy? Masz tu na szybko znalezione ponad 100 metrowe rzut dyskietką od szwajcarskiej granicy za 20k€ :

 

https://www.idealista.it/immobile/19073398/

 

Mniejsze, dwupokojowe 76m2 17k€.

 

https://www.idealista.it/vendita-case/chiavenna-sondrio/?ordine=prezzi-asc

 

Prowincja Sondrio, Chiavenna, nad jeziorem Como prawie, jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi. George Clooney za sąsiada kilkadziesiąt kilometrów dalej, w Laglio, żeby nie było, że jakieś afrykańskie prefektury wyszukuję. Gdzie wy szukacie tych mieszkań to ja nie wiem...

 

Piszesz, że pracujesz w IT. Przecież tam wystarczy pół roku dobrej roboty odwalić i uzależnić od siebie firmę, a następnie wynieść się na home office 3 dni w tygodniu, a na pozostałe dwa znaleźć sobie airbnb na 1-2 noce, albo u kochanki spędzać i dojechać parę km więcej. Wilk syty i owca wydymana. I żyć jak biały człowiek!

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.04.2020 o 20:50, Słowianin napisał:

Nawet w Krakowie przyzwoity pokój to 1300-1500zł

Do tego dobrej jakości jedzenie 1000-1200zł i po wypłacie.

Żeby odkładać w dużym mieście to trzeba tak spokojnie z 8-10k netto.

Dla mnie to jest chore zarobki jak na wschodzie, ceny jak na zachodzie, jak nie masz dobrze płatnej prtacy, pomocy rodziców, jakiegoś spadku, to za przeproszeniem gówno zdziałasz, siedzisz i kwiczysz.

8 godzin temu, absolutarianin napisał:

Wracasz z emigracji? Do Warszawiwu? Serio?

A jak tam sytuacja we Włoszech z cenami mieszkań, wynajmu u ciebie ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to mnie wkurza. Bo jak będę chciał mieć normalne życie, to będę musiał  w wakacje wyjechać do np. Anglii i zapierdzielać w 2 pracach na hajs. Co prawda po UW są osoby, które dostają 12k na start, ale to są bardzo nieliczne osoby, a nigdy nie wiadomo jak mi się po studiach ułoży. Zresztą dzisiaj człowiek po studiach w wieku 25-26 lat czasem musi wynajmować pokój, bo nie stać go na mieszkanie, co jest parodią. Ja jako student to jeszcze okej, ale jak widzę współlokatora, który ma około 27 lat, to nie jest to normalne.  Najzabawniejsze jest to, że facet ma gorzej. Bo z reguły jak chce mieć kobietę, "to musi mieć gdzie ją trzymać" Kobieta będzie chciała zamieszkać z facetem, a facet nie ma domu i pozamiatane.

 

Najdziwniejsze jest to, że pieniędzy dla młodego człowieka od państwa na mieszkanie nie ma, ale pieniądze dla "bobób budowniczych" budujących mieszkania z jedną łazienką i 8 pokojami sypialnianymi to już państwo znajduje. To jest szokujące, że buduje się mieszkania, które mają być odgórnie przeznaczone na trzymanie studentów.   Ja rozumiem, jak jest normalne mieszkanie, i studenci wynajmują poszczególne pokoje, ale budowanie specjalnych mieszkań, nienadających się do niczego, a tylko do trzymania studentów jak kur w klatkach to jest przesada.

Edytowane przez DuchAnalityk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecyduj się co kryteriów decyzji.

Chcesz mieszkać czy wynajmować?

Bo obu rzeczy naraz zrobić się nie da a w każdej inaczej ocenia się przydatność i wartość lokalu jeśli chodzi o lokalizację.

 

Z tym, że wszyscy chcą mieszkać w śródmieściu w zasięgu rzutu dzidą od przystanku metra to też prawda.

Nawet biedni studenci na obrzeża nie pójdą.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna definicja luksusu. Mieszkanie w mieście, w sensownej lokalizacji, to żaden luksus, to powinna być norma. Samo w sobie zwykłe mieszkanie to nie jest luksus, a dobra  lokalizacja do zwykła ważna  zaleta. Kiedy państwo wmówiło ludziom, że mieszkanie poza obrzeżami miasta, gdzieś w okolicy normalnych sklepów to luksów ?

 

Jak miasto bierze studentów, to po to by tam pracowali, (najczęściej), więc sensowne, jest, że nie wyniosą się na obrzeża, tylko obok miejsc pracy. 

 

 

 

Edytowane przez DuchAnalityk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.05.2020 o 20:16, absolutarianin napisał:

Ten syf na rynku nieruchomości, gdzie za kartonową jaskinię w Warszawiwie trzeba zapłacić więcej niż w Dubaju i 8x więcej niż na słonecznej prowincji południa Europy, jest efektem najazdu banksterki na obszar nad Wisłą i kilku innych powiązanych patologicznych zjawisk, ale ludzie tego nie rozumieją, wypierają, udają, że nic się nie dzieje. A nie tylko się dzieje, ale się dopiero stanie.

Nie. To jest efekt Polactwa. Efekt masy januszy które myślą o własnym tyłku. Windują ceny ile się da. Mieszkanie po babci? Trochę odmalować i już 1200 + opłaty

 

2 godziny temu, malejący napisał:

Pracujący człowiek powinien mieć dach nad głową. Nie jest jednak powiedziane, że koniecznie musi być to jego dach i w dużym mieście i nowy. To już sprecyzowane i wysokie wymagania

Poza "nowym". To te wymogi są całkiem oczywiste. Oznaczają olbrzymią oszczędność czasu i sporo opcji na spędzanie wolnego czasu. Wieczna migracja na dalsze przedmieścia może z czasem zarżnąć miasto i przerobić je na takie Detroit

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, malejący said:

Poza tym wielu ludzi u nas w Polsce ma komunistyczne myślenie, także młodzi i wydaje im się, że własne mieszkanie w dużym mieście to podstawa życia. Nie. W dawnych czasach chłopa było stać na drewniany domek z własnym polem gdzieś na wsi i miał i było jego. Czy dziś na to nie stać przeciętnego Polaka?

Oczywiście, że stać i to nawet we Włoszech jak @absolutarianin. Mały domek na głębokiej wsi to nie jest wielki koszt i na takie coś stać wielu. Nawet we Włoszech taki przybytek można kupić już za 40 tys. euro.

Brawo, brawo, brawo! I tu doszliśmy do sedna sprawy.

 

Ludzie z wypranymi mózgami u kresu nażartej epoki, którzy mają gigantyczne wymagania, a sami nie za wiele do zaoferowania. Skąd my to znamy? Czy to nie jest czasem definicja hipergamii? A teraz popatrzmy na tę 'zabitą dechami wieś', gdzie mieszkanie 100 metrowe kosztuje 20k€ ofertowo:

 

como.jpg

 

I co widzimy na obrazku? Do Mediolanu 30 km, wyciąłem skalę mapy przez nieuwagę, ale to sobie możecie sami zmierzyć. Do Chiavenny jest trochę dalej, bo to na górze jeziora, przyjmijmy więc budżet 25k€, czyli do 100 tys. cebulionów. Obok wielki kawał Szwajcarii, jak komuś nie podoba się włoska jurysdykcja, a także mały suwerenny kraj, pełen kasyn tuż pod Lugano - Campioni di Italia. Poniżej słynny na cały świat tor wyścigowy Monza.  Aglomeracja, że nawet nie trzeba na obwodnicę Milanu wjeżdżać by sobie byle robotę znaleźć. I u mnie jest tak samo, ja też jestem 40 km od lotniska w Nicei, tyle że po włoskiej stronie. Tylko, że ja nie chadzam do żadnej pracy i tu jest różnica w jakości życia. I nie, nie żyję z żadnych oszczędności z lepszych czasów, co więcej, nawet tego domu nie kupiłem za pracę w DE. Bo gdybym swoje życie trochę inaczej rozegrał i nie stracił kasy na banksterkę i poronione przedsięwzięcia, małżeństwa, latanie za czymś co nie było tego warte, to z zarobionymi przez ostatnie 15 lat pieniędzmi, spokojnie miałbym teraz dom pod Milanem, albo ładny apartament z kawałem zielonego tarasu z widokiem na morze w Nicei. Oczywiście to jest nauka i niestety takie jest życie, że trzeba trochę stracić, by się nauczyć i dlatego facet ma 30 lat na zorganizowanie się z rodziną. Dlatego dzielę się swoimi spostrzeżeniami, bo jeżeli ktoś inny ci nie powie, że gdzie indziej jest zupełnie inaczej, to całe życie będziesz myślał, że ma być taka chujnia i mrok.

 

Dlatego weźcie moje słowa sobie do serca, ci którzy stoją przed takimi wyborami, bo wpierdolić się jest bardzo łatwo, a wychodzi się najczęściej goły i z alimentami. Ale nawet wyjście gołym to nie jest taki wielki problem, jak problem z wyjściem ZMĘCZONYM i starym. 

 

A haczyk jest, jak już powiedziałem, to lemingowe "nie ma innej opcji"     

 

Jak nie ma? Takich aglomeracji są na świecie setki, a każda co jedna to większe możliwości. Dlatego kompletnie nie rozumiem osób, które przy zadymie z kowidozą pognały w te pędy do swojego 'obozu', gdzie stosunek zarobków do ceny m2 jest najgorszy na świecie zaraz przed Hong Kongiem. Tylko tam są jakby większe możliwości, bo to na styku 'komunizmu' z 'kapitalizmem'. Warszawiw też będzie niebawem na styku wyzysku chińskiego z propagandą sukcesu amerykańską, pejsate to wiedzą, ale naprawdę nie trzeba brać w tym udziału jeszcze ich zasilając swoją krwawicą, by dobrze żyć.

 

Problem jest w tym, że ludzie, a w szczególności kobiety typu homo sovieticus, a takich jest w generalnym gubernatorstwie 95% lekko licząc, nawet u samych sovietów jest ich mniej, mają mentalność 'daj mi robotę', albo wysłać swojego chłopa na zapierdol, zamiast mentalności chociażby gospodarskiej, rolniczej, czy samodzielnej, przedsiębiorczej. Inna sprawa że na przedsiębiorczość w obszarze nad Wisłą nie ma teraz klimatu, to rozważaliśmy w innych wątkach, ale nieważne. Są inne kraje nawet w samej EU.

 

I im śmierdzi kiedy trzeba się chwilę pomęczyć, porobić nieprestiżowe zajęcia, typu już nawet nie mówię umyć kibel, ale chociażby przy roślinach na polu porobić. Potem robi się lepsze rzeczy, są klienci, potrzeby, handel, usługi. Tak wygląda, bo tak wyglądało normalne życie od tysięcy lat, to co jest dzisiaj to jest wybryk historii, tuż przed zawałem zresztą. Ale ludzie młodzi tym pogardzają, a mimo to w swojej obłudzie często lansują sie na wege hiper pro natura, ale kończy się to na deklaracjach na fb. Nikt nie mówi, że masz zapierdalać 8h na słońcu w pocie czoła na swoją marchewkę, wyprodukuje ją profesjjonalny rolnik, któremu wyjdzie to wydajniej, ja też nie uprawiam marchewek, bo to się nie opłaca czasowo, na swojej ziemi zresztą pracuję w porywach 3h dziennie. Ale na boga, zrób coś konstruktywnego ze swoim czasem, ze swoim zyciem, podejmij działania konsekwentne na przestrzeni choćby 10 lat, a nie obijaj się jak ćma o lampę. 

 

Moje inwestycje na rynku nieruchomości to w ciągu ostatnich lat to tak samo jest dobra kosiarka, wywrotka piasku i cementu, sprzedaż jedzenia, uprawy. Jeżeli młody człowiek myśli, że on 'zainwestuje w Warszawie' przy tych wszystkich cwaniaczkach i przekrętasach, które tam żerują i naginają prawo, to się bardzo myli. Dodaj do tego jeszcze kobietę o takim samym stanie mentalnym - i nieszczęście gotowe. Wiem, gadam jak stary zgred, ale takie jest życie! Stare cwane dziady wykorzystują siły młodych i naiwnych. Uczysz się rozpoznawać, co jest dla cb w ostatecznym rachunku z korzyścią.

 

Więc jeżeli jesteś młodym cżłowiekiem i ci się jeszcze chce - to pamiętaj, że najcenniejszym walorem jest Twój czas i Twój mózg. Podejmuj trudne tematy (nie mylić z bezsensownym jebaniem), jeździj po świecie, szukaj swojej kopalni złota, a jak ją znajdziesz, to siedź i wydobywaj, nie ganiaj jak krowa za żłobem, to niegodne mężczyzny. Jasne, że kobiety mają popierdolone wymagania, bo im mózgi cyfroza powykręcała, ale i one nie są bezkarne i mają limity swoich możliwości i przede wszystkim mało czasu. Więc daj im brać to, na co je stać. Z czasem i ciebie będzie na nie stać. Facet, który działa wg. planu prędzej czy później dopnie swego. Ja brałem się całe życie za dziewczyny ładne, rozgarnięte i przede wszystkim młode. Brałem nawet trochę 'na kredyt', na wyrost swoich możliwości, co zresztą skończyło się rozwodami. Obie moje żony miały w dniu ślubu 22 lata. Roczniki 1985 i 1995, a lata ślubu z siódemkami. Jedna na dekadę rozwoju. Teraz sobie szukam nie tylko ładnej, rozgarniętej i młodej, ale do tego jeszcze z niedysfunkcyjnej rodziny. Bo lepiej jest, co widzę po swoim życiu, popracować systematycznie parę lat, jak zajdzie konieczność, to pożegnać taką młodą dziewczynę, niż brać cokolwiek niskiej jakości, co się potem rozpieprzy z ogromnymi stratami dla ciebie, albo uczyni cię niewolnikiem na grube dekady.

 

@Libertyn Polactwa nie polactwa, rynek kreuje żyd, jeżeli są chętni, to widać to mieszkanie po babci jest tyle warte. W końcu babcia wyciągnęła kopyta odgruzowując to miasto, które teraz anonimowe mocarstwo przejmuje. Jego się po prostu nie karmi! Ale to jest efekt katastrofalnego skutku propagandy.

 

Ale na czym polega wał z nieruchomościami, szczególnie w Warszawiwie, tłumaczyłem w poście wyżej. I można też przewidzieć na czym będzie polegał ten kryzys.

 

Może będzie zwała cenowa, ale to jest mało prawdpodobne, bo każda zwała, tak jak kaskada bankructw nie jest na rękę anonimowego mocarstwa, bo wtedy można stracić kontrolę nad sytuacją. Dlatego wariant hiperinflacyjny jest mało prawodopodobny. Bardziej prawdopodobny jest wariant totalnej psychozy, albo zastoju i niewielkiego spadku. Wyrzuci się z rynku plankton wynajmujący mieszkania nacjom ze wschodu (kolejnym naiwnym produktom propagandy) oraz takich Januszy wynajmu, co pokupowali po 5 w kredycie. Ceny polecą trochę, ale zarobki i możliwość sfinansowania podniesionych stóp mocno - co doprowadzi do całej masy niekorzystnych zapisów, konsolidów, w lukratywnych miejscach - wywłaszczeń, by motłoch był poza historycznym centrum, dodatkowych ubezpieczeń, zabezpieczeń w postaci domku babci na peryferiach, by ratować wnusia, lub wnusię na posadce w korpo - i w ten sposób wywłaszczony zostanie cały kraj, lub "zmiękczona (zagrzybiona?) mu zostanie własność" w kolejnym trzepaniu, jak już hipoteką będzie nawet obłożona buda dla psa.

 

Ale najgorsze to te zmarnowane życia w tym smogu, promieniowaniu i toksycznej rzeczywistości skundlonych relacji międzyludzkich. Na koniec życia jeden z drugim może stwierdzi, że nie warto było.   

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minutes ago, absolutarianin said:

Więc jeżeli jesteś młodym cżłowiekiem i ci się jeszcze chce - to pamiętaj, że najcenniejszym walorem jest Twój czas i Twój mózg. Podejmuj trudne tematy (nie mylić z bezsensownym jebaniem), jeździj po świecie, szukaj swojej kopalni złota, a jak ją znajdziesz, to siedź i wydobywaj, nie ganiaj jak krowa za żłobem, to niegodne mężczyzny.

Świetnie napisane, tylko w tym jest duże ryzyko. Bo można tak szukać i szukać... I nagle się okaże, że jeszcze nie znalazłeś a już nie jesteś młodym człowiekiem i już Ci się nie chce. Życie zapierdala bardzo szybko i jest mało czasu na decyzje. Człowiek, który ma niewiele, ma w głowie kopalnię myśli, nie wie co zrobić. A rady od innych o ile są spoko to nie muszą się dla niego sprawdzić. Nie ma lekko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, self-aware said:

Świetnie napisane, tylko w tym jest duże ryzyko. Bo można tak szukać i szukać... I nagle się okaże, że jeszcze nie znalazłeś a już nie jesteś młodym człowiekiem i już Ci się nie chce.

Tak. Masz rację, jest takie ryzyko. Ale i na to są rozwiązania. Jeżeli ktoś się czuje insecure i idzie raczej standardowo - zawód i praca najemna, może zastosować taktykę CRP:

 

 

 

I zrobić sobie listę kamieni milowych, które osiąga i po nich weryfikować, czy to czas na zmianę, czy należy wydobywać dalej.

 

A dla ludzi bardziej nieszablonowych, podróże zawsze kształcą. Oczywiście wykształconych, więc zawsze nie zaszkodzi się wykształcić, niekoniecznie nawet pod kątem dobrze płatnego zawodu, bo to przypadek powyżej, ale pod kątem wiedzy ogólnej, by móc prowadzić interesujące konwersacje z ludźmi na całym świecie. W tę stronę idą często kobiety i mają rację.  Kulturoznawstwo, filozofia, muzyka, sztuka ewentualnie jakaś psychologia/ pedagogika. W normalnych krajach, typu Niemcy, to działa. Przygotowuje dobry materiał na żonę.

 

Pewnie wielu z Was się zdziwi, że jak to, programista po studiach technicznych poleca ... kulturoznawstwo i gówno-studia? Nie gównostudia, tylko studia klasyczne. Może być i prawo, historia. Nie każdy lubi technikę i najgorsze to się oszukiwać, że robiąc coś dla kasy wbrew sobie osiągnie się sukces. Nie ma szans. Najdalej to zajdzie się tam, gdzie ja po 10 latach. A to na całe życie nie wystarczy. 

 

Dziedziny humanistyczne, języki, prawo, kultura psychologia - to nie gównostudia, bo one przy zamiłowaniu do tego pozwalają dobrze szacować ludzi, a to najcenniejsza umiejętność w życiu, poza gotowaniem i wiązaniem sznurowadeł ;)    Znam w Italii filozofów, którzy produkują miód, uprawiają owoce tropikalne i dobrze im się żyje. Ale mówię - to w normalnym kraju.

 

 Ktoś, kto był w wielu krajach i ma chociaż minimum przedsiębiorczości, widzi potencjały biznesowe do rozładowania. Najlepszym przykładem jestem ja - inżynier zajmujący się... handlem żywnością. Gdybym nie wyjechał nigdy by to nie mogło się udać :) 

 

A udaje się dlatego, że jestem w odmiennej rzeczywistości, do której nie mają dostępu ludzie w PL, więc to, co jest tam pożądane tu jest łatwe do zdobycia. I tak działa handel i outsourcing.

 

Do tego (podróży i rozejrzenia się trochę po szerokim świecie) dodajmy na koniec systematyczność i nie bycie chciwym w takim sensie, że zaraz muszę mieć wszystko, co ma sąsiad i odkładanie z lepszych deal'i zawsze jakiejś części do swojego majątku w miarę trwałego, chaty lub inwestowanie w rodzinę, dzieci itp.

 

To przykład mojego niemieckiego kolegi, w moim wieku (elektryka), który w wieku lat 30stu kupił na jakiejś okazji zapuszczone gospodarstwo ze zrujnowanym domem pod Dortmundem i od prawie dekady systematycznie podnosi jego wartość, budując, inwestując. Kupił je, dodam, za 15k€ chyba, żeby ktoś nie mówił tutaj, ze Niemiec, to go stać.

 

Wreszcie ostatnia strategia, to utrzymywać w sposób ciągły dyscyplinę w postaci stosunku wydatków : obrotów : kapitału zabezpieczającego jak 1:10:100 od samego wieku pełnoletniego. To jest najtrudniejsze, ale to jest sukces pewny.

 

Czyli na każde 100 € wydane w ciągu miesiąca obracam 1000€, a zabezpieczenia kapitałowego mam 10.000€.

 

Zaczynamy standardowo od mieszkania z rodzicami i sprzedania butelek po browarach, a za kapitał początkowy mamy komunijny prezent ;)  

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.