Skocz do zawartości

Ceny mieszkań ogólnie i kogo na to stać?


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

Arch, ale na divach chyba nie oszczędzasz? ? 

PS. Czekamy na przykład kolegi, który z dochodu pasywnego z najmu w wysokości 4000 pln żyje beztrosko i oblatuje świat.. 

Edytowane przez Komti
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jorgen Svensson napisał:

G - przeprowadzić się do "Polski A" gdzie za tą samą pracę co tutaj pewnie mógłbym zarabiać 2-2.5 raza więcej niż tutaj z tym, że ceny mieszkań też można przemnożyć przez ten współczynnik lub nawet wyższy = w sumie proporcje te same tylko inne miejsce

Według mnie, jest to najlepsza opcja z dostępnych i powinieneś ją jak najszybciej uskutecznić.

W tzw. Polsce A masz zdecydowanie większą liczbę ofert pracy w Twojej specjalizacji oraz większą szansę na awans pionowy a co za tym idzie - finansowy.

Dodatkowo zwiększają się możliwości rozwojowe: kursy; spotkania biznesowe; znajomości branżowe.

Niestety, przy samotnym wynajmie mieszkania w większym mieście należy liczy się z kosztami. Polska A jednak poszerza na pewno horyzont zawodowy.

 

Czyli właściwie proponuję realizować plan G, a następnie plan E (w nowym miejscu zamieszkania).

Stawiasz wszystko na jedną kartę... albo żony sobie poszukaj i na wspólne koszta przechodzisz :P

 

2 godziny temu, Jorgen Svensson napisał:

Osobiście to się czuję trochę oszukany szczerze mówiąc jak to się przedstawiało w czasach kiedy studiowałem, że brakuje inżynierów itp. Będziesz inżynierem to będzie miód z boczkiem. 5 lat studiów dziennych połączonych z pracą w dni wolne i wakacje, mało skorzystałem z czasów studenckich które się już nie wrócą, a gówno z tego mam po kilku latach pracy w zawodzie, zarobki zbliżone do kasjerów, ale stres kilkukrotnie wyższy.

Mnie i resztę studentów z grupy, dopiero na 3 roku pewien wykładowca w dość brutalny sposób zaznajomił, że bycie inżynierem to tak na prawdę ch...j, dupa i kamieni kupa.

Trochę się z tym zgadzam patrząc na otaczających mnie magistrów inżynierów w biurze.

Chociaż z drugiej strony, posiadając już ten tytuł ma się pewne zatrudnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jorgen Svensson TYLKO opcja D!

 

Znani bogaci ludzie w swoich wspomnieniach często wspominają, że mieszkali w najgorszych norach, przyczepach, kanałach w topowych lokalizacjach, gdzie za dnia wyciągali z pawlacza nie pozwalającego się im wyprostować pudełko z koszulą i krawatem dobrej marki, przywdziewali garnitur i szli na kluczowe spotkania biznesowe udając, że świat leży u ich stóp. Wiele razy sam to przeżyłem, zwłaszcza jak zaczynałem karierę w Niemczech. To jest najlepsza opcja dla niecierpliwych, ale jednocześnie przezornych. Celować wysoko pod względem ambicji, a własne wymagania i komfort życia skręcić do niemalże zera.

 

Jeżeli masz techniczne studia i znasz język obcy, co ty jeszcze robisz w polinie? Aha, kowidoza. To za miesiąc czatujesz na granicy rozumiem? ;) 

 

Dodaj do tego historię sportsmenek, które uciekły z jedną reklamówką z parkingu przy autostradzie, gdy autobus poszedł się wyszczać, ukrainek, co przyjechały na zachód z pięknym warkoczem i jedną torbą itd. itp. Sam znam, taktyka sprawdzona od lat.

 

@Obliteraror nie jestem odrealniony od polskiej rzeczywistości, ostatni raz tam byłem w listopadzie. Wiem, że życie tam jest bardzo ciężkie, ale na boga, życie na tym kraju się nie kończy! Nawet jak ktoś jest beznadziejnym patriotą, to dla samego obycia wypada pomieszkać choć parę lat w szerokim świecie.

 

Można i tak jak kolega @smal strategia i dyscyplina. Mojej ułańskiej fantazji to trochę nie pasuje i trochę nudnawo, ale można. A czasem jak trzeba - to trzeba i basta.

 

Życie jest krótkie i najgorsze co można zrobić, to zaciągnąć ręczny przy prędkości 20 km/h

 

Możliwości mężczyzny pracującego nad sobą rosną z wiekiem, wielokrotnie.

 

Za przykład wystarczy podać różnicę zarobków w Intelu Gdańsk i Intelu Monachium na tym samym stanowisku. Za moich czasów ta różnica wynosiła 8x słownie osiemset procent!!! Teraz pewnie jest tak z przynajmniej 4x, a to tylko dodana jedna umiejętność językowa i ruszenia zasiedziałego dupska. A przecież kwalifikacje z wiekiem jesszcze rosną.

 

To pokazuje jak bardzo mężczyzna może zlewarować swoje życie i rozpędzić się. Dlatego nie warto się rzucać na pochyłe drzewo, bo na pochyłe drzewo to kozy skaczą.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.04.2020 o 12:48, bassfreak napisał:

Druga sprawa co spowodowało taki kosmos cenowy na rynku mieszkań ?

Bańka spekulacyjna, wywołana przez:

  • Handlarzy mieszkaniami, nazywających siebie fliperami.
  • Niskim oprocentowaniem lokat, które nie chronią przed (dwucyfrową) obecnie realną inflacją.
  • Niskim stopami procentowymi.
  • Kupującymi mieszkania pod wynajem.

Każda bańka spekulacyjna kiedyś pęknie. Choć handlarze mieszkaniami i kupujący pod wynajem oraz deweloperzy, będą próbować zaklinać rzeczywistość. Mieszkańców przybywa już tylko w kilku największych miastach w Polsce. Reszta miast się wyludnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, orkest napisał:

 

Moglibyście to jakoś przybliżyć? Chodzi o to aby gospodarka była oparta na rolnictwie i innych kluczowych sektorach?

Między innymi. Rolnictwo, produkcja, namacalne rzeczy. Tak by być jako społeczeństwo jak najbardziej niezależymi. A nie, przemysł w Chinach i masz ludzi zarabiających na robieniem sesji dla psów.

Chodzi też o to by być współodpowiedzialnym za społeczeństwo. Budować je, nie zaś być egocentryczną pijawką.

Cytat

Jednostki tworzą  w końcu zbiorowość i vice versa.

Tworzą. Ale ta zbiorowość może być różnej jakości. Zbiorowością jest drużyna jakiegoś sporu i zbiór randomów w tramwaju. 

W razie problemu lepiej by społeczeństwo było jak drużyna. 

Cytat

Biorąc jako przykład takiego Chopina, to chyba nie chodzi o to, by każdego dnia, co najmniej 3 godziny hakał buraki, a później brał się za komponowanie swoich polonezów i etiud?

Nie. Zły przykład. Dobrym antyprzykładem jest Janusz i Bogusław Radziwiłł, którzy w imię własnego dobra, swej prywaty zdradzili. Dobrym przykładem jest Cezar, Arminiusz, Wercengetoryks. Ludzie którzy dla dobra własnej społeczności byli w stanie zaryzykować własne wygody a nawet życie

Cytat

Chopin był chorowity i to też jest przejaw jego indywidualizmu. Nie mógłby przecież harować na polu, ale mógł być genialnym kompozytorem, albo zarabiać na życie jako pedagog.

 

Cytat

Jakiś lekarz też by się przydał w tej grupie indywidualnych jednostek jak będzie potrzeba poskładać komuś nogę do kupy. Czy studiowanie anatomii 3 godziny dzienne, czy doglądanie upraw 3 godziny dziennie jest ciężką pracą, zostawiam ocenie każdemu z osobna.

Lekarze są potrzebni. Ale nawet najlepszy lekarz jest zależny od jedzenia. Od maseczek, igieł, leków, gipsu. Te zaś ktoś musi produkować. Trafna diagnoza to za mało.

Najlepszy lekarz nie wyleczy głodu. Najlepszy lekarz nic nie zdziała jeśli u kontenerowiec z lekami zatonie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minutes ago, smal said:

Powiedz, czy dziś Cię obchodzi to co było?

No i włożyłeś kij w mrowisko, hehehe... :D Ale by nie dominować tego wątku moją osobą, odsyłam tylko, bo widzę, że jesteś tu nowy, do mojego kanału yt o tym samym nicku i filmu 'Przedwojenne czasy'.

 

Tak, wypierdoliłem w życiu na bezzwrotne w twoim rozumieniu projekty lekko licząc jakieś 100 tysięcy dolarów.

 

Ale wyobraź sobie, że w ich trakcie na twoim łóżku na jednej imprezie siedzi: twoja była żona, twoja aktualna kochanka i jeszcze jedna przypadkowa nastolatka, która 'chce się nauczyć', zaś w twojej kuchni na dole gotuje rasowy mafiozo... Gwarantuję ci, że Egipt się chowa razem ze swoją wielką piramidą nawet ;)  A były i lepsze akcje, ale nie wypada mi tu wspominać, bo jak widzisz, nie występuję tutaj anonimowo. Dla takich chwil warto żyć i warto też tracić.

 

Tak, gdzieś tam czasem pracuję, jak już jest taka nuda, że nie ma jak wytrzymać. Gdy człowiek za dużo odpoczywa - rodzą się upiory, człowiek dochodzi do zbyt radykalnych wniosków i to jest niebezpieczne. Dlatego w korpo nie dają urlopów dłuższych niż miesiąc. Mam trochę więcej lat niż 35, ale miło, że mnie tak młodo oszacowałeś, bo grunt to...

 

... nie zniszczyć się za młodu w bezsensownym zapierdolu, zasada No.1

 

A dochód pasywny ze swojej definicji nie istnieje, jest wbrew naturze. Natura nikomu nic nie daje bez wysiłku, ryzyka i zagrożenia. Więc na te 'pasywne' wynajmy i warszawskich 'flipperów' oderwanych od taksometrów też przydzie dzień apokalipsy, jak przyszedł na hotelarzy, airbnbowców, bo przecież wielcy tego świata już wiedzą, że groźne wirusy ... mutują :D  

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.04.2020 o 19:49, Carl93m napisał:

No i właśnie, czy nasz kraj ma szansę na poprawę?

Jak patrzę sobie w internetach jak się zarabia na zachodzie Europy przy podobnych cenach jak u nas, to się człowiek zastanawia co idzie nie tak. 

I tak się bardzo polepszyło, popatrz jak było w Polsce te 10 albo 20 lat temu, jednak do zachodu jeszcze nam brakuje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, smal napisał:

Gratulację, znakomicie się trzymasz, wyglądasz młodo. Jesteś żywym przykładem, że mężczyzna starzeje się jak wino, wspaniale.

Jak dba o siebie i rozwija się zawodowo, emocjonalnie, pasję etc..... :)

2 godziny temu, karhu napisał:

Nie ma ch..a, arch!!!

???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.04.2020 o 15:01, Stefan Batory napisał:

Dotyczy to nie tylko mężczyzn. Znam parę pielęgniarek, które jeżdziły do pracy za granicę, aby uzbierać na własny kwadrat. Ja wybrałem tą samą drogę (lata temu) jak Ty.  Bardzo szybko uzbierałem na własne mieszkanie. Nie wydawałem przez ten czas ani grosza. Wszystko dla frontu! Da się.

ja tak samo kolego, dom jest,  kawalerka  również,  teraz zbieram na M2 w 3city,  za tydzien jade na kontrakt do brazylii jako prac. fizyczny, mimo że jestem inżynierem z uprawnieniami.  8k € za miesiąc piechotą nie chodzi a w PL  jest to nieosiągalne. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LibertynDoskonale rozumiem, że aby filozofować, składać wiersze, komponować, chadzać po koncertach, trzeba mieć pełny brzuch, bo w przeciwnym razie nie ma to racji bytu. Dopiero potem rozwija się medycyna, przemysł i wszystko inne - gdy podstawowe potrzeby są zapewnione. 

17 minut temu, Libertyn napisał:

Nie. Zły przykład. Dobrym antyprzykładem jest Janusz i Bogusław Radziwiłł, którzy w imię własnego dobra, swej prywaty zdradzili. Dobrym przykładem jest Cezar, Arminiusz, Wercengetoryks. Ludzie którzy dla dobra własnej społeczności byli w stanie zaryzykować własne wygody a nawet życie

To by było wspaniale, gdyby każdy myślał o swojej lokalnej społeczności i dokładał cegiełkę do budowania jej dobrobytu, ale moim zdaniem to zbyt idealistyczne i nierealne. Sam zresztą napisałeś, że najlepiej, aby każdy zajął się swoimi chimerami, a w tym momencie sobie zaprzeczasz, czy nie? Czym większy kolektyw tym więcej patologii zacznie się ujawniać.

 

A jakbym sobie zorganizował ziemię w Italii i był samowystarczalny? Brał tylko to, co ziemia mi zaoferuje? Tak jak napisał @absolutarianin 

Cytat

Chodziło mi o to, że społeczeństwo, jako struktura musi być zrównoważone

Dopóki więcej cegiełek jest dokładanych, a mniej burzonych, to będzie ok.

 

21 minut temu, Libertyn napisał:

Tworzą. Ale ta zbiorowość może być różnej jakości.

Z jakiegoś obiektywnego punktu widzenia (np. jak bierzemy pod uwagę średnią zarobków), tak, ale nie wiem czy można podzielić społeczeństwa na gorsze i lepsze, bo w tym momencie znowu zaprzeczylibyśmy sobie. Przyjęliśmy, że kierujemy się indywidualizmem? Uważasz, że społeczeństwo szwajcarskie (nie byłem, znam tylko z opowieści) jest lepsze od polskiego? Może jest tylko inne?

 

W końcu gdy są zapewnione podstawowe potrzeby,  człowiek po ciężkim dniu pracy chce rozrywki. "Chleba i igrzysk". 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

22 hours ago, absolutarianin said:

Doprawdy? Masz tu na szybko znalezione ponad 100 metrowe rzut dyskietką od szwajcarskiej granicy za 20k€ :

(...)

Prowincja Sondrio, Chiavenna, nad jeziorem Como prawie, jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi. George Clooney za sąsiada kilkadziesiąt kilometrów dalej, w Laglio, żeby nie było, że jakieś afrykańskie prefektury wyszukuję. Gdzie wy szukacie tych mieszkań to ja nie wiem...

 

Piszesz, że pracujesz w IT. Przecież tam wystarczy pół roku dobrej roboty odwalić i uzależnić od siebie firmę, a następnie wynieść się na home office 3 dni w tygodniu, a na pozostałe dwa znaleźć sobie airbnb na 1-2 noce, albo u kochanki spędzać i dojechać parę km więcej. Wilk syty i owca wydymana. I żyć jak biały człowiek!

Ogólnie bardzo ciekawe przemyślenia @absolutarianin

Jednak należało by uścliślić parę rzeczy - porównujmy jabłka do jabłek i pomarańcze do pomarańczy. Zurych do Warszawy lub zadupie do zadupia.

  • Z pracą zdalną jest taki problem, że w niektórych krajach np. Niemcy, Szwajcaria wciąż jest pod tym względem totalny beton. U mnie w robocie nie było mowy o jakiejkolwiek pracy zdalnej choćby jeden dzień w tygodniu, nie bo nie, dopiero sytuacja z pandemią pokazała, że można. Mam nadzieję, że to początek większych zmian.
  • Mieszkanie w mniejszej wiosce to także większe ryzyko konserwatywnych, wrogo nastawionych do emigrantów miejsciowych. W przypadku Szwajcarii czy północy Włoch dodatkowo mówiących swoim nikomu szerzej nieznanym dialektem :D.  Dodatkowo w mniejszych wiochach często mają miejsce jakieś trwające od dawna układy i może być ciężko wejść z jakimiś nowym biznesem. Nie mówiąc już o tym, że może nie być komu sprzedawać swoich usług/towarów (może napiszesz w osobnym wątku coś jako praktyk w tym temacie?
  • Nie powinno to być najważniejsze, ale jeśli komuś zależy na jakiś relacjach z kobietami to znowu łatwiej będzie w większym ośrodku miejskim.

 

1 hour ago, absolutarianin said:

a przykład wystarczy podać różnicę zarobków w Intelu Gdańsk i Intelu Monachium na tym samym stanowisku. Za moich czasów ta różnica wynosiła 8x słownie osiemset procent!!! Teraz pewnie jest tak z przynajmniej 4x, a to tylko dodana jedna umiejętność językowa i ruszenia zasiedziałego dupska. A przecież kwalifikacje z wiekiem jesszcze rosną.

Jesteś pewny? Gdzieś w 2015 jak jeszcze pracowałem w Polsce junior w Intelu dostawał około 5tyś na rękę.  Obecnie te róznice (uściślając: w branży IT) pomiędzy zachodnią europą i Polską są już marginalne zakładając, że chcesz żyć jak człowiek czyli i tu i tu wynająć jakieś mieszkanie. Oczywiście IT jest znaczącą anomalią na Polskim rynku pracy chyba w jakiejkolwiek innej branży  jedyna rada dla ambitnych to niestety spierdalać.

 

14 minutes ago, montechristo said:

za tydzien jade na kontrakt do brazylii jako prac. fizyczny, mimo że jestem inżynierem z uprawnieniami.  8k € za miesiąc piechotą nie chodzi a w PL  jest to nieosiągalne. 

Branża naftowa/transport morski czy może coś innego?

 

Edytowane przez somsiad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, somsiad napisał:

 

Ogólnie bardzo ciekawe przemyślenia @absolutarianin

Jednak należało by uścliślić parę rzeczy - porównujmy jabłka do jabłek i pomarańcze do pomarańczy. Zurych do Warszawy lub zadupie do zadupia.

  • Z pracą zdalną jest taki problem, że w niektórych krajach np. Niemcy, Szwajcaria wciąż jest pod tym względem totalny beton. U mnie w robocie nie było mowy o jakiejkolwiek pracy zdalnej choćby jeden dzień w tygodniu, nie bo nie, dopiero sytuacja z pandemią pokazała, że można. Mam nadzieję, że to początek większych zmian.
  • Mieszkanie w mniejszej wiosce to także większe ryzyko konserwatywnych, wrogo nastawionych do emigrantów miejsciowych. W przypadku Szwajcarii czy północy Włoch dodatkowo mówiących swoim nikomu szerzej nieznanym dialektem :D.  Dodatkowo w mniejszych wiochach często mają miejsce jakieś trwające od dawna układy i może być ciężko wejść z jakimiś nowym biznesem. Nie mówiąc już o tym, że może nie być komu sprzedawać swoich usług/towarów (może napiszesz w osobnym wątku coś jako praktyk w tym temacie?
  • Nie powinno to być najważniejsze, ale jeśli komuś zależy na jakiś relacjach z kobietami to znowu łatwiej będzie w większym ośrodku miejskim.

 

Jesteś pewny? Gdzieś w 2015 jak jeszcze pracowałem w Polsce junior w Intelu dostawał około 5tyś na rękę.  Obecnie te róznice (uściślając: w branży IT) pomiędzy zachodnią europą i Polską są już marginalne zakładając, że chcesz żyć jak człowiek czyli i tu i tu wynająć jakieś mieszkanie. Oczywiście IT jest znaczącą anomalią na Polskim rynku pracy chyba w jakiejkolwiek innej branży  jedyna rada dla ambitnych to niestety spierdalać.

 

Branża naftowa/transport morski czy może coś innego?

 

baza wojskowa ogólnie monterka i spawanie, inst. rurowe, fajna robótka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, somsiad said:

Jednak należało by uścliślić parę rzeczy - porównujmy jabłka do jabłek i pomarańcze do pomarańczy. Zurych do Warszawy lub zadupie do zadupia.

  • Z pracą zdalną jest taki problem, że w niektórych krajach np. Niemcy, Szwajcaria wciąż jest pod tym względem totalny beton. U mnie w robocie nie było mowy o jakiejkolwiek pracy zdalnej choćby jeden dzień w tygodniu, nie bo nie, dopiero sytuacja z pandemią pokazała, że można. Mam nadzieję, że to początek większych zmian.
  • Mieszkanie w mniejszej wiosce to także większe ryzyko konserwatywnych, wrogo nastawionych do emigrantów miejsciowych. W przypadku Szwajcarii czy północy Włoch dodatkowo mówiących swoim nikomu szerzej nieznanym dialektem :D.  Dodatkowo w mniejszych wiochach często mają miejsce jakieś trwające od dawna układy i może być ciężko wejść z jakimiś nowym biznesem. Nie mówiąc już o tym, że może nie być komu sprzedawać swoich usług/towarów (może napiszesz w osobnym wątku coś jako praktyk w tym temacie?
  • Nie powinno to być najważniejsze, ale jeśli komuś zależy na jakiś relacjach z kobietami to znowu łatwiej będzie w większym ośrodku miejskim.

To niemożliwe obawiam się, bo to są rzeczywistości tak złożone, że nieporównywalne takimi prostymi kategoriami. Te wszystkie trudności, o których piszesz, mógłbym to analizować ku znudzeniu obecnych, jak to się przeskakuje, ale oni napotkaliby zupełnie inne, bo każdy z nas ma inny trochę mindset i ta rzeczywistość będzie dla niego wyglądać zupełnie inaczej.

 

Jeden zadekuje się w swoich czterech ścianach i wskoczy do neta i będzie rozczarowany, że żadna laska nie odpisała mu na wiadomości, bo w każdej popełnił błąd językowy, a drugi pierwszego dnia zetrze się z sąsiadem w barze na rogu i wpadnie w oko jego siostrzenicy itp. To zależy powiedzmy od czegoś takiego jak 'indywidualna karma', czy jak tam sobie to nazwiesz. Ale bardziej od czegoś takiego jak stan mentalny, mindset. Dlatego wspomniany tu ziomek zamoczył w wieku 19 lat, założył rodzinę w pipidówie i może będzie z tą dziewczyną szczęśliwy, co to się nie uda komuś, kto pół świata objechał i miał nawet dużo kasiury. Dlatego dla mnie kasiura to jest rzecz drugorzędna, jeżeli nie w ogóle marginalna. Bo pamiętam czasy, kiedy miałem nią kieszenie wypchane na grube tysiące €, a mimo to nie rozwiązywało to wtedy problemów, które miałem z życiem i poczuciem spełnienia jako takim.

 

Ja oceniam rzeczywistość pod kątem przydatności do moich planów czy tam nie ma poważnych wad, które zepsują resztę, czyli czy w beczce miodu nie ma przysłowiowego dziegciu. Miód nie musi być wyjątkowo słodki. Trudności będą wszędzie i zawsze, byleby były przeskakiwalne i by czas działał na moją korzyść, dlatego wybrałem Europę Zach. Z czasem, kiedy pakujesz mentalnie, zyskujesz obycie, obrotność, swobodę w kontaktach z ludźmi, sprawy, o których pisałeś się rozwiązują, podczas gdy w Polsce doszedłem do nieprzekraczalnego sufitu, do tego brzydko śmierdzącego. Struktura w robocie płaska, tylko poganiacze niewolników, więc nie ma jak awansować, technologii brak, by się rozwijać, wszystko było za granicą na Odrze, obstawione tłuste tematy przez mafie okupujące i do tego brak mogących coś obcokrajowców, z którymi można by się rozwinąć biznesowo. W swojej włoskiej wiosce poznałem w ciągu ostatnich 4 lat więcej  niż przez 10 lat bujania się po takich 'światowych' miastach jak Wrocław, czy 3city. Ogólnie monochromatyczny mindset, ludziki żyjące wg. tego samego zmanipulowanego przesądu, jak ma wyglądać życie, w dodatku często nieznanego gdzie indziej na świecie. Dopiero jak pomieszkałem dłużej poza PL i to w różnych krajach coś mi zaczeło świtać, że to wcale tak nie jest. A kiedyś, pamietam, sam myślałem, że 'nie ma innej opcji'. Teraz wiem, że jest i to wiele.

 

Dziś już potrafię sobie to logicznie wytłumaczyć, ale wtedy jakoś nie przyszło mi to do głowy, nie przyszło dobitnie i wyraziście, jak to widzę teraz. Po prostu Niemiec, który jedzie do Wrocławia, Niemiec, który nigdy nie wyjechał z Monachium, Niemiec, który pojechał na włoską wioskę i Niemiec, który cumuje na jachcie na Karaibach, to jest czterech diametralnie różnych od siebie ludzi. Tak samo ty, jeżeli jesteś Polakiem na włoskiej wiosce, a Polakiem, którego on spotyka we Wrocławiu to to robi różnicę, bo tam jest ich pełno, a tu jesteś - jedyny. I to rodzi te potencjały biznesowe.  

 

Jedź tam, gdzie to, kim jesteś, jest wiele warte.

 

Dlatego zdziwiłem się, gdy napisałeś, że chcesz wracać.

Edytowane przez absolutarianin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

32 minuty temu, orkest napisał:

To by było wspaniale, gdyby każdy myślał o swojej lokalnej społeczności i dokładał cegiełkę do budowania jej dobrobytu, ale moim zdaniem to zbyt idealistyczne i nierealne.

Idealistyczne i nierealne? Czemu? Jeszcze sto lat temu bogacze bawili się w filantropie budując skromne acz komfortowe mieszkania. Albo finansowali naukę.

Dziś tego nie ma. Dziś rządzi egoizm, utylitaryzm.

32 minuty temu, orkest napisał:

Sam zresztą napisałeś, że najlepiej, aby każdy zajął się swoimi chimerami, a w tym momencie sobie zaprzeczasz, czy nie?

Są chimery i są chimery. Jeden ma chimerę polegającą na stworzeniu czegoś. Inny zaś ma chimerę by jak najmniej od siebie dać i żyć z innych. 

32 minuty temu, orkest napisał:

Czym większy kolektyw tym więcej patologii zacznie się ujawniać.

Norma

32 minuty temu, orkest napisał:

A jakbym sobie zorganizował ziemię w Italii i był samowystarczalny? Brał tylko to, co ziemia mi zaoferuje? Tak jak napisał @absolutarianin 

Dopóki więcej cegiełek jest dokładanych, a mniej burzonych, to będzie ok.

Tylko trzeba pamiętać że ziemia kapryśna jest. 

32 minuty temu, orkest napisał:

Z jakiegoś obiektywnego punktu widzenia (np. jak bierzemy pod uwagę średnią zarobków), tak, ale nie wiem czy można podzielić społeczeństwa na gorsze i lepsze, bo w tym momencie znowu zaprzeczylibyśmy sobie.

Można podzielić społeczeństwa na mocne i słabe pod względem więzi. 

Spójrzmy na Chiny. Tam szef Huaweia ma jednak jakieś powiązanie ze sprzedawcą jadła w uliczce obok. Oni budują Chiny.

A tacy Amerykanie? Czy Romney kupujący fabryke X ma jakąś więź z jej pracownikiem podpisując papiery przenoszące ją do Azji.

 

32 minuty temu, orkest napisał:

Przyjęliśmy, że kierujemy się indywidualizmem? Uważasz, że społeczeństwo szwajcarskie (nie byłem, znam tylko z opowieści) jest lepsze od polskiego? Może jest tylko inne?

Uważam że jest inne. Ale też uważam że polskie społeczeństwo sprzed stu lat pod pewnymi względami było lepsze od dzisiejszego. Było bardziej solidarne.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, absolutarianin napisał:

, że życie tam jest bardzo ciężkie, ale na boga, życie na tym kraju się nie kończy

No właśnie o tym mówię. O Twoim odrealnieniu. I kolejny raz przywołuje przykład emigranta na Jackowie, który wyjechał w latach 80-tych i dalej chce rodzinie wysyłać paczki z wędliną i słodyczami, bo w PL białe niedźwiedzie chodzą po ulicach, pomiędzy koksownikami i patrolami ZOMO. Faktycznie, długo za granicą nie mieszkałem, jedynie tyle, co na paru kilkumiesięcznych zleceniach. I dalej twierdzę, że jak jesteś pracowity i inteligentny, to masz dużą szansę że nie będziesz biedny. O ile masz dwie rzeczy: dostęp do Internetu i mieszkasz w miejscu, gdzie nad głową nie wybuchają bomby i świstają kule. 

Edytowane przez Obliteraror
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, ufo napisał:

Bańka spekulacyjna, wywołana przez:

  • Handlarzy mieszkaniami, nazywających siebie fliperami.
  • Niskim oprocentowaniem lokat, które nie chronią przed (dwucyfrową) obecnie realną inflacją.
  • Niskim stopami procentowymi.
  • Kupującymi mieszkania pod wynajem.

Każda bańka spekulacyjna kiedyś pęknie. Choć handlarze mieszkaniami i kupujący pod wynajem oraz deweloperzy, będą próbować zaklinać rzeczywistość. Mieszkańców przybywa już tylko w kilku największych miastach w Polsce. Reszta miast się wyludnia.

Do tego imo trzeba dodać kolejny czynnik: chęć polepszenia komfortu życia. Ludzie którzy mieszkają w niedoinwestowanych kamienicach czy wielkiej płycie będą wciąż i wciąż chętni na nowe mieszkania. 

Z czasem musi nastąpić wymiana starego zasobu mieszkaniowego na nowy. Rudery zostaną wyburzone na ich miejsce wchodzi nowe. 

Trwa to latami, dekadami. 

 

Nowe budynki nie zawsze prezentują porządny poziom architektoniczny i wykonawczy, ale posiadania parkingu podziemnego zamiast walki o parking przed blokiem, duzego balkonu zamiast loggi, lepszej izolacji akustycznej, wiekszych kuchnii itd itd. jest łakomym kąskiem.

Do tego nowe to "nowe". Analogie jak nowe auto vs używane auto całkiem podobne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, Obliteraror said:

Ty jesteś naprawdę oderwany od obecnej polskiej rzeczywistości, jak te rzeczy uważasz za luksus. Nie wiem, czego oczekujesz. Że ktoś tuż po studiach, w tzw. pierwszej pracy kupi sobie mieszkanie za gotówkę? Z reguły nie kupi. Ani w PL, ani za granicą.

Kolego @Obliteraror zrób mi proszę rozbiór logiczny tego fragmentu twej wypowiedzi. Normalnie zlałbym go, bo sam sobie wewnętrznie zaprzecza, ale dostałeś aż pięć lajków, więc czekam. 

 

Z jednej strony bełkoczesz o jakiś żenujących paczkach, sugerując, że niby w Polsce ludziom się tak dobrze powodzi, że modne kręgle w hipsterskiej dzielnicy, na które wszyscy przyjeżdżają nowym samochodem, wychodząc ze wspaniałego biura, a następnie wracając do wspaniałego nowego mieszkania, parkując w podziemnej hali garażowej itp. są niezbywalnym standardem, niczym wielki samochód amerykańskiego robotnika w latach 70tych ub. wieku.

 

Z drugiej zaś strony żalisz się, że nie znasz innej opcji niż E i F, czyli ostry, ryzykowny zapierdol tamże, przez wiele lat by zarobić sobie na własny dach nad głową i wspomniany wyżej styl życia.

 

Ja powiedziałem jasno - Polacy żyją w swoim kraju ponad stan, na kredyt. Nie stać ich na luksusy, które posiadają i zapłacą za to na późniejszym etapie życia, szczególnie kobiety, którym tyłki powiędną i przestaną je zapraszać do klubokawiarni i na wernisaże, a faceci skirają się w robocie, zdrowie potracą, a kartonowe jaskinie się im zanim je spłacą - zwyczajnie rozpadną, albo będą wyglądać jak najgorsze meliny.

 

Przykładem takiej habituacji na luksus, na który się nie ma potem, jest słynny trójkątny akademik między gdyńskim teatrem a plażą przy marinie jachtowej. Jedna z topowych lokalizacji w Polsce, jeżeli nie najlepsza. Modne miasto, wygodne do życia, najbliżej centrum wydarzeń (jak na Polskę) jak się da. Jeżeli się tam bąki zbijało przez pięć lat studiów, albo jako kobieta lansowało na pobliskim deptaczku, to zaprawdę trzeba mieć ból dupy, kiedy potem trzeba się stamtąd wynieść na przedmieścia Wejherowa i to jeszcze na kredyt, które i tak potrafią być drogie jak na europejskie standardy. Wiem, bo dom, który wybudowałem nad Zatoką Pucką nowy właściciel, po wykończeniu wnętrz, w które włożył max. 200 tysia próbuje dziś sprzedać za dwukrotną cenę:

 

 https://www.otodom.pl/oferta/nowoczesny-wolnostojacy-dom-bardzo-wysoki-standard-ID44x0d.html

 

I chwali mi się, że miał klienta za 1.2 mln, ale go spławił, bo mu się mało wydawało. W tym samym czasie willa na lazurowym wybrzeżu kosztuje tyle samo, albo mniej.

 

Zatem wnioskuję to, co napisałem o Polakach żyjących ponad stan po obserwowaniu włoskiej rzeczywistości, gdzie dają kredyty nielicznym, a podziemna hala garażowa jest luksusem. Jednak kupić do mieszkania coś ładnego, na start życiowy, za sumę <50k€ nie jest żadnym problemem. Wyjaśnieniem tej patologii jest oczywiście rozdmuchana bańka na nieruchomościach w polinie.

 

Dlatego moja rada była prosta: Masz 25 lat i skończyłeś nauki? Spieprzaj z topowych lokalizacji i zamiast przeżerać swoją pensję na raty, wynajmy w lukratywnych miejscach i imprezki - odkładaj, by po 10 latach mieć na swoje M za cash, jak to robią ludzie w normalnych krajach.  

 

I najlepiej zrób to za granicą. Jeżeli nie chcesz tam potem żyć, to chociaż tam zarób, bo konkurować z pustym pieniądzem kredytowym nabranym przez różnych flipperujących januszy będziesz miał oczywiście że ciężko.

 

W normalnej rzeczywistości wystarczy ci na to nawet 8 lat, a jak masz dobry zawód i 5 lat, ale oczywiście nie w lokalizacji, gdzie miałeś ostatnią topową robotę, albo skończyłeś topowe studia i są fajne laseczki, bo w ten sposób to jest jasne, że będziesz jebał do końca swojego życia na to wszystko, tak jak jebałbym ja, gdybym ze swojej frankfurckiej pensji chciał mieć mieszkanie w kamienicy na Weserstrasse, albo nawet na Sachsenhausen.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie znam nikogo który by samodzielnie się utrzymując ( czyli jesz, mieszkasz, utrzymujesz auto, ubierasz się itd. ) samodzielnie budując lub remontując swoje kąty czy to dom czy mieszkanie (czyli sam wszystko finansuje, sam dopilnowuje itd.) dorobiłby się własnego lokum pracując lub prowadząc firmę w Polsce w wieku do 35 lat. Zawsze wygląda to tak, że albo mieszka u rodziców latami i odkłada, albo ktoś mu dokłada do tego mieszkania czy domu, albo się kredytuje, albo pół rodziny mu pomaga w remontach czy budowie, albo dostaje w spadku po babce, dziadku czy ciotce.

 

Później jest tak jak z niektórymi myszkami chłop 80% wkładu w jakiś wspólny projekt, ale jest "zrobiliśmy" z tym, że w tym przypadku jest "kupiłem" czy "zbudowałem" chuj, że pół rodziny i bank się na to składało. 

 

Jestem dużym zwolennikiem opcji pierwszej czyli dojść do czegoś samemu, z tym, że jak do tej pory jakoś mi się to słabo udaje ?, ale mam jeszcze kilka lat na to do tego 35 roku życia.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Jorgen Svensson said:

Jestem dużym zwolennikiem opcji pierwszej czyli dojść do czegoś samemu, z tym, że jak do tej pory jakoś mi się to słabo udaje ?, ale mam jeszcze kilka lat na to do tego 35 roku życia.

Jesteś młody, więc patrzysz optymistycznie na życie i dobrze, natomiast wielu umiejących liczyć facetów dochodzi koło 40stki do wniosku (a niektórzy i przy 30stce) że coś tu jest nie halo. Zapierdalasz, a 'mars owoce pracy twojej zjada' cytując klasyka.

 

Ogólnie w przyrodzie wszystko jest tak wyliczone, że życie osobnika płci męskiej i jego siła wystarcza mu do zapłodnienia samicy, uwicia gniazda, czy wykopania nory, wychowania potomstwa do poziomu zdolności upolowania sobie jedzenia i zapłodnienia kolejnej samicy, by ta złożyła jaja w kolejnym gnieździe i ... arrivederci!

 

Teraz dodaj do tego patologiczną rzeczywistość przekręconego kraju toksycznego społeczeństwa i szybko zauważysz to, co już pisałem w wątku tego młodego człowieka, który zastanawiał się, czy założyć w Polsce rodzinę - to się bardzo słabo spina. Albo ostry zapierdol przez trzy kolejne dekady, albo geniusz od małego, albo spadek po dziadku, albo wujek w pisie itp. Albo wyjazd za granicę.

 

Jeżeli ktoś przeoczy ten fakt, to w momencie kiedy przez nieuwagę, ciemniejszy okres, zaliczy tzw. życiowy reset - a liczba osobników z takim resetem na koncie przybywa na to forum w zastraszającym tempie - to daj bóg, że zaliczy go w okolicach trzydziestki, jak ja i jeszcze potem się pozbiera, ale jeżeli zaliczy go po 40stce to może się już nigdy nie podnieść - i kandydat na oddział onkologiczny. Ja miałem takie resety już dwa, a żyję tylko dlatego, że one były dość miękkie, bo nie miałem wrednych kobiet za żony, ani dzieci, a spadać miałem z czego, bo dostałem trochę z domu. Wykształciłem się do tego w dobrym zawodzie i jeszcze emigrowałem. Wyrzuć teraz z tej listy 2-3 okoliczności łagodzące i twoje życie staje się KOSZMAREM! 

 

I potem młode patafiany, butne, pyszczą do mnie że jestem 'prowokator', bo wklejam filmy z protestów, gdzie rzekomo zamiast przedsiębiorców protestują bezrobotni. Bo taka jest kolej rzeczy!

 

Najpierw:

- dorastasz i jesteś pełen ideałów, że z tobą będzie inaczej

- ruchanko

- zapierdol

- zbyt późno wyciągnięte wnioski i życiowy reset

- erozja finalna

 

Więc często ci bezrobotni, którzy tam protestują, ludzie nierzadko po 50tce, to jesteś taki ty za lat 20 kiedy przekręcą twoją firmę, a żona zostawi. Nikt ci nie każe iść i rzucać kamieniami, walcz z tą patologią, jak umiesz, ale jak pozwolisz zrobić ze swojego kraju kamieni kupę, to potem nie dziw się, że ci się życie nie spięło. Tak samo jest zresztą z rodziną, jak pozwolisz kobiecie, czy dzieciom wleźć sobie na głowę, to potem nie dziw się, ze zapierdalasz jak dziki osioł na jakieś zbytki, a wdzięczności żadnej.

 

Tylko młodzi ludzie (mam tu na myśli roczniki szczególnie 30-35) mają zbyt wiele arogancji, by zjednoczyć się z tamtymi w walce o lepszy byt, dłuższy łańcuch i normalny kraj do życia, w myśl punktu pierwszego, mają tamtych za nieudaczników, którzy przehulali swoje najlepsze lata, a sami zachowują się jeszcze bardziej lekkomyślnie i nie dostrzegają tego, że ich życie będzie za parę lat wyglądać tak samo albo gorzej. Tych, którym powinni okazać empatię - szykanują, a tym, którym powinni nakopać do dupy, albo w najlepszym razie ich zdyscyplinować - tym pobłażają, bo są kozakami na pokaz. I to jest tragedia Polaków.

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.05.2020 o 11:40, self-aware napisał:

Świetnie napisane, tylko w tym jest duże ryzyko. Bo można tak szukać i szukać... I nagle się okaże, że jeszcze nie znalazłeś a już nie jesteś młodym człowiekiem i już Ci się nie chce. Życie zapierdala bardzo szybko i jest mało czasu na decyzje. Człowiek, który ma niewiele, ma w głowie kopalnię myśli, nie wie co zrobić. A rady od innych o ile są spoko to nie muszą się dla niego sprawdzić. Nie ma lekko.

Polać mu :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, absolutarianin napisał:

zrób mi proszę rozbiór logiczny tego fragmentu twej wypowiedzi. Normalnie zlałbym go, bo sam sobie wewnętrznie zaprzecza, ale dostałeś aż pięć lajków, więc czekam. 

A co tu jest do rozumienia? Wypady, spotkania, jakieś kręgle to dla wielu Polaków żaden luksus. Mieszkanie za gotówkę od razu po studiach to dla wielu luksus. Spotkania czy kręgle to jednak inny wydatek, niż 100, 200,300k+, nieprawdaż?

 

I tu w grę wchodzą kredyty. Bo kredyty, jak i inne instrumenty finansowe nie są dla głupich i pazernych. To narzędzie. Jak nòż. Mozesz pokroic chleb, mozeez przerżnąc komuś grdykę. Nawet sobie. Kredyt czy leasing dla mnie, przedsiębiorcy jest po to, bym nie mroził sobie zywej gotòwki, co nie jest za mądre jak dla mnie. Po co np. mam za gotówkę kupować auto w salonie i od razu mrozić pełną kwotę?

 

Natomiast kredyt hipoteczny jest po to, by ludzie mogli sobie kupić mieszkanie, by żyć na swoim, jeżeli się już na to decydują. On może być jedynie w teorii na wiele lat. Nikt Ci nie broni go spłacić dużo wcześniej, podobnie ja to zrobiłem.

 

"Patologiczna rzeczywistość, przekręcony kraj" etc. Gdzie Ty w PL żyłeś, że masz tak wypaczony obraz Polaków i realiów? Bo ja żyje w fajnym kraju, z fajnymi ludźmi, którzy raz lepiej, raz gorzej ciężko pracują na swoje cele. A kraj bylby jeszcze bardziej fajny, gdyby mial lepsze prawo i rządzace elity. Niestety.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.