Skocz do zawartości

Ceny mieszkań ogólnie i kogo na to stać?


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

1 hour ago, Pancernik said:

Możesz to rozwinąć, co dokładnie masz przez to na myśli?

Przed 2 w. ś. 10% ludności Polski to byli Żydzi. W mistach było to już 30 do nawet 50% w małych miejscowościach. Około 50% handlu i 40% przemysłu było w rękach żydowskich. 30% budżetu Polski wpływało od Żydów. Majątek szacowana na 10 mld ówczesnych złotych (jakieś 200-500 mld dzisiejszych, różne są szacunki). 

 

Po 2 w. ś. dostali symboliczny kawał piachu, należący de facto do innej nacji. Odszkodowań za majątek utracony w pl nie było... 

 

Teraz dodajemy 2+2....

 

Ogólnie ciekawa dyskusja. Ceny lecą w górę wartość nabywcza pieniądza cały czas w dół. Gdzieś musi to walnąć. Miałem dwa mieszkania w stolicy pod wynajem. To jest tyrka i ciągły stres, a to i czasy były gdzie lokatora łatwo było wywalić w razie W. Jedno solidne odświeżenie mieszkania po miłych lokatorach potrafiło zjeść półroczny "dochod pasywny". Bardzo niepewny pieniądz. Można jedynie jako lokatę traktować i też do czasu. Zabawa w dochody pasywne opłaca się gdzies tak od 10 mieszkań NIE W KREDYCIE. Wtedy masz od tego ludzi i masz w d. Już dużo lepszym dochodem pasywnym jest plac parkingowy na osiedlu ? Wstawiasz 100 aut po 200@mc = 20k. Dziadek do pilnowania/kamery i masz w nosie. Tylko że bariery wejścia bardzo wysokie. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świeży film od Atora:

 

 

Opłaty za 60m2 w wielkiej płycie potrafią już wynieść 1000 cebulionów w miesiącu. No i gdzie ci flipperzy oderwani od taksometru? Co jedną ręką piszą komentarze po forach inwestycyjnych, a drugą szpachlują plamy po imprezach w swoim drugim mieszkaniu w Warszawiwie?

 

I jak to się wszystko ładnie składa w jedną całość. Siedzisz w takiej klatce, na jednym twoim jądrze trzyma łapę 'operator' energii, na drugim wod-kan, a za penisa trzyma - spółdzielnia, co zajmuje się gospodarką komunalną. Ale nie po to, by ci łaskę zrobić... ;) 

 

Dodaj tego bezrobocie > 20% za chwilę i nawet nie trzeba mieć kredytu, by odpaść w zabawie w gorące krzesła. Dlatego niezmiennie twierdzę, że w kraju nad Wisłą jest zaplanowane i systematycznie realizowane 'miekkie wywłaszczenie' tubylców. 50% już chomąto ma - sterowane jednym współczynnikiem o nazwie wibor, dodaj do tego 30% wysterowanych czynszami, a pozostałe 20% będzie cicho siedzieć ze strachu przed rychłym bankructwem i tańczyć jak im zagrają.

 

Gdyby ktoś tu, gdzie jestem, na mojej wiosce jakiekolwiek opłaty wprowadził, to by ich ludzie widłami roznieśli. Opłat razem z prądem to jest może 100€/mc.

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, absolutarianin napisał:

Opłaty za 60m2 w wielkiej płycie potrafią już wynieść 1000 cebulionów w miesiącu. No i gdzie ci flipperzy oderwani od taksometru? Co jedną ręką piszą komentarze po forach inwestycyjnych, a drugą szpachlują plamy po imprezach w swoim drugim mieszkaniu w Warszawiwie?

 

I jak to się wszystko ładnie składa w jedną całość. Siedzisz w takiej klatce, na jednym twoim jądrze trzyma łapę 'operator' energii, na drugim wod-kan, a za penisa trzyma - spółdzielnia, co zajmuje się gospodarką komunalną. Ale nie po to, by ci łaskę zrobić... ;) 

Co mają czynsze do "wywłaszczenia tubylców"?

 

Na opłaty składają sie:

- opłaty eksploatacyjne

- remontowe

- usługi firm trzecich, jeśli są, np. ochrona

- koszt zarządcy 

 

Większość starych osiedli funkcjonuje w ramach spółdzielni. Bloki mogą się wydzielić, ale potrzebne jest porozumienie lokatorów, o co niełatwo (różne formy własności mieszkań). Potem jest długa procedura w sądzie. Ale do wygrania.

 

Nowe osiedla zakładają wspólnotę i albo znajdzie się zarządca-społecznik, za darmo, raczej rzadko i w małym bloku, albo wynajmuje się profesjonalną firmę zarządczą.

 

Małe domki, segmenty i czworaki, budowane na obrzeżach dużych miast i poza nimi, z reguły są kompletnie bezczynszowe- trzeba coś naprawić, to się właściciele składają.

 

Ja tu żydowskiego spisku nie widzę. Widzę natomiast (w swoim środowisku, co podkreślam) rosnącą akumulację dobrobytu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Kapitan Horyzont said:

Większość starych osiedli funkcjonuje w ramach spółdzielni. Bloki mogą się wydzielić, ale potrzebne jest porozumienie lokatorów, o co niełatwo (różne formy własności mieszkań). Potem jest długa procedura w sądzie. Ale do wygrania.

Hahaha... jak się mieszka w 10 piętrowcu, to już lepiej misję na Marsa przedsięwziąć. Powinno pójść łatwiej, niż w ojczyźnie liberum veto. :D 

 

Właśnie na tym polega cały trik, że Polacy napuszczeni jedni na drugich sami sobie piekło zgotują. Wystarczy tylko ustalić prawa, jak choćby ze śmieciami, czy monopolem energetycznym. A jak się ma kontrolę nad podażą waluty, to i nawet prawa nie są potrzebne, jak to nam raczył już wyjawić Anzelm Meyer Rotschild chyba, o ile dobrze pamiętam ;)  

Edytowane przez absolutarianin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odnosisz się do meritum. Ale i tak nie o to chodzi, że Polacy są kłótliwi. Z różnych form własności (mieszkanie spółdzielcze, spoldzielcze własnościowe, odrębna własność) wynikają różne prawa/obowiązki i różne koszty. Części lokatorom wydzielenie się opłaca, a części nie. I dlatego jest trudno o porozumienie.

 

Ciekawe, czy Włochy mają swój odpowiednik prl-owskich spółdzielni, pewnie nie, czyli to specyfika polska, ew. krajów postkomunistycznych.

5 godzin temu, absolutarianin napisał:

Gdyby ktoś tu, gdzie jestem, na mojej wiosce jakiekolwiek opłaty wprowadził, to by ich ludzie widłami roznieśli. Opłat razem z prądem to jest może 100€/mc.

Porownujesz Warszawę z włoską prowincją?

 

W polskich sypialniach, czyli miasteczkach na obrzeżu dużego miasta, opłaty będą znacznie nizsze, szacuję, że dwukrotnie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kapitan Horyzont, tłumaczysz rzeczy oczywiste facetowi, który uważa, że księżyc jest zrobiony z sera. Szkoda fatygi :).1k za wynajem 60 metrów to tanio, swoją drogą. W lepszych dzielnicach Śląska mało realne.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Kapitan Horyzont said:

Co mają czynsze do "wywłaszczenia tubylców"?

 

Ja tu żydowskiego spisku nie widzę. Widzę natomiast (w swoim środowisku, co podkreślam) rosnącą akumulację dobrobytu. 

Pewnie chodzi o to, że ceny/koszty zaczynają być nieadekwatne do możliwości, które dana lokalizacja oferuje. Spisek może niekoniecznie, ale roszczenia są i to duże. 

 

Z tą akumulacją dobrobytu, to tak jak jeden poczytny koleś na blogu tłumaczył. maluczkim, że jak wziął bańkę kredytu na mieszkanie, to wartość jego majątku wzrosła o ten milion. 8 na 10 jedzie na kredytach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kapitan Horyzont napisał:

Widzę natomiast (w swoim środowisku, co podkreślam) rosnącą akumulację dobrobytu. 

Mam podobne obserwacje, a nawet więcej, znam ludzi którzy siedzą w biznesie nieruchomości i naprawdę nie widać, tego wszystkiego o czym @absolutarianin wspominasz, tego całego wywłaszczenia itd. Ludzie mają kasy jak lodu i naprawdę jest ich całkiem spora liczba. Biznes się kręci, że szkoda gadać.

 

Jak to było od zarania dziejów, biedni są coraz biedniejsi, a bogaci coraz bogatsi. Od czasu do czasu komuś udaję się awansować w hierarchii społecznej i tyle, a to że pogłębia się rozwarstwienie społeczne to już inna kwestia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, Pancernik said:

Mam podobne obserwacje, a nawet więcej, znam ludzi którzy siedzą w biznesie nieruchomości i naprawdę nie widać, tego wszystkiego o czym @absolutarianin wspominasz, tego całego wywłaszczenia itd. Ludzie mają kasy jak lodu i naprawdę jest ich całkiem spora liczba. Biznes się kręci, że szkoda gadać.

 

Jak to było od zarania dziejów, biedni są coraz biedniejsi, a bogaci coraz bogatsi. Od czasu do czasu komuś udaję się awansować w hierarchii społecznej i tyle, a to że pogłębia się rozwarstwienie społeczne to już inna kwestia.

I tak i nie. Mam w rodzinie agencję nieruchomości. Ogromna większość kupujacych za gotówkę to właściciele mniej lub bardziej atrakcyjnych gruntów w miastach i ich pobliżu. Sprzedają hektar czy dwa ziemi pod działki lub dla deva, inkasują za to 2-5 mln i kupują sobie lub dzieciom mieszkania. Jako lokata kapitału często też, bo innych form nie znają/boją się. To jest taka kasa jakiej często właściciele dobrze prosperujących firm na wlasnym koncie nigdy nie zobaczą. Do tego dochodzi rynek deweloperski,. Teraz już mniej ponoć, ale jeszcze do niedawna zarobek na domu typu kopiuj wklej, czy mieszkaniu to było 100-200 tys. Przemnóżmy przez kilka osiedli czy budynków w roku i znowu jest kasa, o której niejeden prezes może tylko pomarzyć. 

 

Moim zdaniem to nie jest tak, że zamożność rośnie. Rośnie relatywnie niewielkiej grupie prawie za free, a reszta frajerów zasuwa na kredycie :)

47 minutes ago, Kapitan Horyzont said:

Kolega pisał o Warszawie, największym rynku pracy w Polsce. Stolicy dużego państwa.

Z tym dużym państwem to bym nie przesadzał. Obszarowo tak. Pod wzgledem innych wskaźników na kolana nie powala, a ceny faktycznie mocno zachodnioeuropejskie się robią. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, maroon napisał:

Moim zdaniem to nie jest tak, że zamożność rośnie.

Szczerze, nie wiem, czy można użyć takiego stwierdzenia czy też nie. Na pewno, nie można powiedzieć, że ludzi majętnych nie przybywa, bo przybywa, ale wiadomo, mowie to na postawie moich obserwacji i otoczenia w jakim się znajduje.

 

37 minut temu, maroon napisał:

Rośnie relatywnie niewielkiej grupie prawie za free, a reszta frajerów zasuwa na kredycie

Jeżeli chodzi o majątki tej "wąskiej grupy", to one nie tyle co rosną, co po prostu wypier..la je w kosmos :)

Natomiast kwestia kredytów i frajerstwa, zawsze uważałem, że kredyty są dobre tylko i wyłącznie dla mądrych ludzi i nie jest to takie zło jak niektórzy starają się to tu przedstawić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Pancernik said:

Natomiast kwestia kredytów i frajerstwa, zawsze uważałem, że kredyty są dobre tylko i wyłącznie dla mądrych ludzi i nie jest to takie zło jak niektórzy starają się to tu przedstawić :)

Ano właśnie, mądrym. Słowo-klucz. Brali kredyt we franku to mądrzy byli? Lewarują się na forexie dźwignią x100 to mądrzy są? Kupił nieruchomość pod najem za milion, gdzie nawet lodówka na kredyt, a wkład własny 20% to mądry jest? 

 

Wszystko dla ludzi, ale z umiarem. Kredyt jest bardzo pomocny. Ale jeżeli biorącego na ten kredyt realnie stać, jest go w stanie spłacić nie zarzynając się w realtywnie krótkim okresie, a nie 30 czy 45 lat, no i ma ten kredyt zabezpieczony, żeby nie popłynąć w razie W. To ilu tak ma? Niewielu. Większość bierze skoro "dajom kredyta". A z kredyta nie ma przyrostu majątku, tylko koszty rosną. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 5/27/2020 at 10:39 PM, maroon said:

Ogromna większość kupujacych za gotówkę to właściciele mniej lub bardziej atrakcyjnych gruntów w miastach i ich pobliżu. Sprzedają hektar czy dwa ziemi pod działki lub dla deva, inkasują za to 2-5 mln i kupują sobie lub dzieciom mieszkania.

To patologiczny proces, z daleka widać, bo uderzający w zdrową strukturę społeczeństwa, ci ludzie nie wytworzyli żadnej wartości dodanej. Opiszę to w oddzielnym wątku. W dodatku wyprzedaż ziemi rolnej jakimś podmiotom zagranicznym, to lekkomyślność, której nawet kraje 3go świata unikają. 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, absolutarianin said:

To patologiczny proces, z daleka widać, bo uderzający w zdrową strukturę społeczeństwa, ci ludzie nie wytworzyli żadnej wartości dodanej. Opiszę to w oddzielnym wątku. W dodatku wyprzedaż ziemi rolnej jakimś podmiotom zagranicznym, to lekkomyślność, której nawet kraje 3go świata unikają. 

Nie dotyczy to na pewno wszystkich, ale znamienne jest, że gross dostał tę ziemię za darmo, w wyniku reformy rolnej po wojnie. Za PRL często to były gospodarstwa tzw. badylarskie - kwiatki i warzywa na pobliski rynek miejski. Badylarzom się już wtedy źle nie żyło. Teraz dodatkowo upłynniają "ojcowiznę" dostając miliony za free. Cena działki 1000m2 na obrzeżach stolicy to obecnie min. 300-400 tys. A są i droższe. Czyli mamy bardzo wąską grupę, która wzbogaciła się i wzbogaca totalnie bez żadnego nakładu pracy. Czy jest to normalne? Nie wiem. Na pewno wątpliwe jeżeli chodzi o szeroko rozumianą "sprawiedliwość społeczną". 

 

Moim zdaniem sprzedaż ziemi uzyskanej kiedyś za free od państwa powinna być obłożona 99% podatkiem. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą patologii jest więcej. Np. masowe wykupywanie ziemi przez deweloperkę pod badziewne szeregowce i osiedla copy-paste na mikrodziałkach. Podaż działek dla indywidualnych inwestorów dramatycznie się przez to zmniejsza, a ceny sztucznie idą w górę. Właściciele ziemi już nie dzielą na działki, tylko czekają na dewa co kupi hektar czy dwa w całości.

 

Generuje to coraz większe rozlewanie się aglomeracji - chcesz mieć domek - wyskocz z pół banki za działkę na dalekiej granicy miasta albo wyprowadź się 50km dalej. I te 50km byłoby nawet ok, tylko u nas transport leży i kwiczy. To nie uk, że sobie z większości zadupi wygodnie pociągiem w 40 min do centrum dojedziesz. Stąd koszmar korków i chętni na apartamenta po 30m2 byle bliżej centrum. Itp. itd. Summa sumarum lata płyną a patologie się pogłębiają. 

 

Weźmy np. płace. Niby rosną i zbliżają się do zachodnich, tylko co z tego jak wartość nabywcza cały czas spada, a ceny rosną. Weźmy np. paliwo. Za swoje etatowe zarobki 10 lat temu mogłem kupić ok. 3000 litrów. Dziś, gdybym został na etacie i porownujac do wzrostu wynagrodzeń znajomych, co na etatach pozostali, byloby to jakieś 4000 litrów.

 

Realna wartość nabywcza wzrosła o ca. 30% przy wzroście płacy grubo ponad 50% - do poziomu, który już ciężko w pl dalej powiększyć. No to coś tu jest nie halo. I mówimy tu o górnej medianie zarobków, a nie kowalskim co dyma na kasie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, maroon said:

Summa sumarum lata płyną a patologie się pogłębiają. 

Otóż to! Ale to widzą ci, którzy z matematyką i logiką są za pan brat, oraz myślą długoterminowo. To że dzisiaj jest chwilowo nieco dostatniej (w porównaniu), to jest to kosztem różnych patologii, które wypłyną później i uderzą w kolejne pokolenia bardzo boleśnie. To jest właśnie niezrównoważony rozwój, sterydowy, można się od tego zawału pompki nabawić. Po nas choćby potop, rozkraść, dorobić się w 10 lat, nieważne że wyschły źródła w górach, grunt, że woda z kranu jeszcze leci, oto polnische Wirtschaft właśnie. 

 

Na zachodzie tak nie ma, weźmy taki Frankfurt nad Menem. Nie ma czegoś takiego, że pole na Roedelheim, czy nawet pod Oberurslem kupuje cwany deweloperek i zalewa betonem. Nie i ch.j! Nikogo nie obchodzi, że to jest warte miliony €, bo zaraz obok jest S-bahn i dwa przystanki do słynnego Messe, gdzie odbywają się targi znane na całym świecie. We Frankfurcie, który jest małym miastem, a jednocześnie największym skupiskiem drapaczy chmur w Europie, można je z buta przejść z zachodu na wschód, czesto brakuje miejsc hotelowych w trakcie targów. Permanentnie brakuje też mieszkań, że lokalesi adaptują garaże na kawalerki. Patologia? Właśnie nie! To się nazywa zrównoważony rozwój, bo każdy mieszkaniec jest przez to bogaty. Nikt nie chce napływu tabunów wieśniaków z całego świata i tworzenia się gett, slumsów, blokowisk itp. I skutecznie się przed tym bronią, przemyślaną urbanistyką. Pamiętam, jak szukałem tam pokoju. Pierwsze trzy miesiące spędziłem w hotelu, za które płacił niemiecki pośrednik. A przecież pojechałem tam jako inżynier z paroletnim doświadczeniem! I dlatego jakość życia jest tam bardzo wysoka.

 

Kto ma hotel - ten ma gości i dobrze żyje. Naprawdę dobrze. Kto ma dom - zawsze ma pracę i klientów na pokój - nic nie stoi puste. Gastarbeiterzy są rozparcelowywani równomiernie po wsiach i miasteczkach przez co nic nie podupada, nie straszy, nie bankrutuje, nie wyludnia się. Oto właśnie mądre gospodarowanie Niemców.

 

 A jednocześnie wokół miast pełno zieleni i w razie 'w' jest jedzenie - nawet traktor z okien wieżowca banku na Konstablerwache zobaczysz. Polecam się przejechać i zobaczyć na własne oczy, jak to wygląda.

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, absolutarianin said:

Polecam się przejechać i zobaczyć na własne oczy, jak to wygląda.

Z tym bezkrytycznym gloryfikowaniem innych to bym uważał. Nie ma idealnego kraju, wszędzie są jakieś problemy, Niemcy np. totalnie dali ciała z polityką imigracyjną, Włosi mają jednak problemy z mafią, itp. itd. 

 

Natomiast kwestia jest taka, że w innych krajach nie jest prowadzona rabunkowa gospodarka na własnych zasobach oraz istnieje mniej lub bardziej udane, ale planowanie oraz realpolityk. Nie ma tak, że wyjdzie jeden z drugim szczyl od koryta i z głupawym uśmieszkiem powie "patrzajcie jak z kolan wstajemy", potem pójdzie i zajebie bez konsekwencji milion czy kilka z budżetu, czyli wspólnej narodowej kasy.

 

W jakim kraju jest tak, że najlepiej przędą firmy kolesiowe, mające wejścia do kasy publicznej, a cała reszta musi na vacie kombinować, bo nie jest w stanie normalnie zarobić.

 

W jakim kraju trzyma się w rejestrze statystycznym (regon) prawie 1,5 miliona dawno polikwidowanych firm i działalności, a co więcej jeszcze się tymi danymi handluje? ?

 

To są drobniutkie przykłady. Polska zawsze będzie brudną kolonią i wyskrobkiem czy to Rosji, czy Niemiec, czy Watykanu albo Izraela, bo tak jest po prostu wygodniej nielicznej, powiązanej ze sobą klice, ktora szybko się dorobiła i nie ma zamiaru dopuszczać pospólstwa do tych cymesów. 

 

Trochę to przypomina zabetonowany układ Szlachcic- Cham w najjaśnieszej Rzeczypospolitej. Trzeba pamiętać, że u nas rewolucji przemysłowej nie było, a stosunki panszczyźniane były jeszcze za czasów Ii RP. 

 

W ujęciu indywidualnym czesto tego nie widać. Ludzie mają domy, mieszkania, nowe samochody, prowadzą jakieś tam firmy, jeżdżą na wakacje, więc większości się wydaje, że wszystko jest ok. Niestety nie jest. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, maroon said:

resztą patologii jest więcej. Np. masowe wykupywanie ziemi przez deweloperkę pod badziewne szeregowce i osiedla copy-paste na mikrodziałkach. Podaż działek dla indywidualnych inwestorów dramatycznie się przez to zmniejsza, a ceny sztucznie idą w górę.

Dodałbym do tego uzyskanie przez wielu parawa własności do mieszkań rozdanych za PRL. A teraz te mieszkanią idą za 300-400tyś w większych miastach albo na wynajem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, somsiad said:

Dodałbym do tego uzyskanie przez wielu parawa własności do mieszkań rozdanych za PRL. A teraz te mieszkanią idą za 300-400tyś w większych miastach albo na wynajem.

Też. Wykupy komunalek w atrakcyjnych lokalizacjach za grosze. Zrównanie wykupów mieszkań lokatorskich (a więc z założenia zasób spółdzielni) z wlasnościowymi, itp.

 

Tak przez chwilę warto pomyśleć o kolejnej patologii która winduje ceny zasobu lokalowego i ziemi, czyli mit bycia rentierem z jednej strony, z drugiej napływ kapitału spekulacyjnego, który ten mit dodatkowo napędza. 

 

W jakim kraju podstawową formą lokaty kapitału/inwestycji są lokale pod wynajem? Ano w żadnym. A czemu? Bo jest bez liku innych, dużo bardziej opłacanych form inwestycyjnych. Jest dostęp do mocnych rynków kapitałowych, są bezpieczne fundusze, jest EDUKACJA zamiast wciskania polisolkatek itp., a przede wszystkim są plany zagospodarowania, które nie dopuszczają możliwości betonowania kazdego cm2. No i jest też zrównoważony rozwój regionalny, który nie powoduje ssania całości populacji kraju do 3 czy 4 ośrodków miejskich. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Patrzę na rynek nieruchomości i oczom nie wierzę bo te ceny ciągle idą do góry. To są kurwa jakieś jaja :D

 

Czy jest szansa że to w końcu pierdolnie i zrobią się normalne ceny?

W Gdańsku rudery do remontu 40m2 ponad 300 tyś XD

Kawalerki niecałe 20m2 po remoncie prawie 400 tyś KABARET !!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bassfreak napisał:

Czy jest szansa że to w końcu pierdolnie i zrobią się normalne ceny?

Zawsze jest szansa, że nastąpi jakaś rewolucyjna zmiana. Przykład dzieje się w tej chwili. Ale po kolei.

 

Wiele firm ma siedziby w dużych ośrodkach miejskich. To rodzi bogactwo i różnorodność ofert pracy. To przyciąga ludzi. Migrują za chlebem. Na skutek takich ruchów wielkie miasta stają coraz większe, a małe miasteczka się wyludniają. Ci ludzie muszą gdzieś mieszkać, więc w miastach rośnie popyt na mieszkania. W pewnych dzielnicach nie da się już budować nowych mieszkań, więc jeżeli to są atrakcyjne dzielnice, to ceny szybują w górą. To jest prosta zależność - wielu chce tam mieszkać, a lokali jest ograniczona ilość, więc cena rośnie.

 

Ale teraz odbywa się przykład, że wcale nie trzeba fizycznie siedzieć w siedzibie firmy, żeby biznes się kręcił. Praca zdalna okazuje się równie efektywna, jak praca w siedzibie. Spotkanie na Skypie jest równie efektywne jak spotkanie w sali konferencyjnej w siedzibie firmy (tylko nie ma delicji i paluszków na koszt firmy). Jeżeli taki model pracy się ugruntuje, to dla wielu osób migracja do dużych miast stanie się zbędna. Znajdzie się taki, co z miasta się wyprowadzi. Pracować zdalnie można tak samo z mieszkania w Warszawie, jak z mieszkania w Sieradzu, Pile, Koninie czy Pcimiu albo Ustrzykach. W takim układzie można spodziewać się pewnej korekty cen nieruchomości.

 

Mam nadzieję, że odbywająca się teraz na wielką skalę popularyzacja modelu HO spowoduje, że pracodawcy będą bardziej skłonni do wykorzystywania tego modelu. Tylko żeby to miało szansę odzwierciedlenia na rynku nieruchomości, to nie może to być 1 dzień w tygodniu HO, tylko max 1 dzień tygodniowo w biurze (widuję już takie oferty). A i tak konieczność podróży do przykładowej Warszawy raz w tygodniu w przypadku takich Ustrzyk to spora niedogodność. Ale już dojechać raz na tydzień 100 czy 150km nie wydaje się czymś strasznym.

 

Podsumowując, widzę szansę na spowolnienie wzrostu cen nieruchomości w miastach, a może nawet delikatny spadek o ile upowszechni się model pracy zdalnej. Ale to jest szansa, a nie gwarancja. Niewykluczone, że za rok wszyscy zapomną o Covidzie i temat HO zostanie zmarginalizowany do poziomu sprzed 2020 roku, kiedy było to coś rzadko spotykanego i zwykle dozowanego w oszczędnych dawkach wybranym pracownikom na zasadzie wielkiej łachy. Natomiast opowieści, że pęknie jakaś tajemnicza bańka i ceny spadną o kilkadziesiąt procent, to bym traktował z dużą ostrożnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykład z mojej okolicy - 20tys. miasteczko powiatowe w  1 z 10 najbiedniejszych powiatów Polski. 55 -60 m2 mieszkanie, w miarę zadbane można było kupić za 180 - 200 k pln. Teraz, z tego  co patrzyłem, bez 200 k nie podchodź. Nie ma przemysłu ani jakichś firm produkcyjnych. Od kilku osób dowiedziałem się, że z powodu covida obniżono im pensje o 300- 600pln. Zauważyłem wzrost lokali usługowych pod wynajęcie. O co tu chodzi ja się pytam?:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.