Skocz do zawartości

Koniec rynku pracownika - wasze odczucia, wnioski, przemyślenia


Quo Vadis?

Rekomendowane odpowiedzi

Koronawirus, inflacja, zamrożenie gospodarki, nadchodząca susza. Zapowiada się survival na żywo ;)

W obecnych okolicznościach i zapewnie nie bez przyczyny mówi się o końcu rynku pracownika.

Ubywa miejsc pracy, firmy tną koszty, zwolnienia, obniżki płac - najbardziej dotkną najmniej wykwalifikowanych pracowników czyli mówiąc wprost - większość.

 

Do czasu wybuchu epidemii koronawirusa, mimo pojawiających się oznak spowolnienia gospodarczego dalej był utrzymany trend - zwłaszcza w Polsce na odgórny prikaz co do wzrostu płac (co roku o jakąś kwotę, np z 2250 do 2600brutto.) Były zapowiedzi, że do 2023 jeśli dobrze pamiętam ma być 4000zł brutto na łapę.

Nawet jeśli rządzący się zadłużą i te pieniądze faktycznie dostaniemy, to będzie gówno warte.

 

500+ i inne wynalazki a głupiemu radość :)

Wracając do rynku pracownika, to moim zdaniem, może jeszcze nie w tym roku ale w najbliższym czasie będzie zamiana stron i to pracownik (im mniej wykwalifikowany tym bardziej) będzie musiał się starać o to, żeby pracy nie stracić. Być może część pracodawców wykorzysta moment przyjanuszować i teraz to wiecznie chorzy L4 owcy mają pełne gacie.

Tym bardziej, że w tarczy 3.0 od rządu idą pewne narzędzia dla pracodawców.

 

https://www.money.pl/gospodarka/tarcza-30-latwiej-bedzie-zwolnic-pracownika-lub-obnizyc-mu-wynagrodzenie-6504316566599297a.html

 

Cytat

Przepisy bardzo luzują zasady obniżania wynagrodzeń pracowników. W ich myśl przedsiębiorcy dotknięci kryzysem będą mogli obciąć czas pracy zatrudnionych, a co za tym idzie, także ich wynagrodzenia (o 10 proc.) tylko na podstawie oświadczenia. Zbędne stanie się porozumienie z pracownikami czy związkami zawodowymi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety będzie słabo w tym roku, zarówno z pracą jak i przez suszę. Ceny warzyw i owoców poszybują w górę, a niech jeszcze pojawią się przymrozki, gdy pojawią się pierwsze kwiaty, tak jak to było w tamtym roku w niektórych rejonach, to wielu plantatorów będzie miało problem.

 

Ciekaw jestem, jak będzie wyglądała sytuacja z pracą za granicą typu operatorzy maszyn, kierowcy. Z tego co widziałem w kilku źródłach, to inne państwa równie mocna dotknął ten kryzys i pracownicy także poszli na długie wolne w niektórych zawodach. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczba miejsc pracy w Polsce wbrew pozorom w ostatnich kilkunastu latach wielce nie wzrosła. To około 500 tys miejsc pracy po wejściu do UE. Co się stało z Polskim bezrobociem 20% z lat 90? najzwyczajniej w świecie jedni najmniej zaradni wyjechali za granicę a większość z wyżu demograficznego przeszła na renty/emerytury. U nas bezrobocie zmarło śmiercią naturalną nikt tego sam problemu nie rozwiązał- wbrew temu co mówią politycy. Mamy w kraju wysokie bezrobocie ukryte tzn wysoki współczynnik bierności zawodowej. Jeśli pytasz mnie czy skończył się rynek pracownika... a tak naprawdę czy on kiedyś istniał? zasada jest prosta- pracownik wykwalifikowany zawsze będzie potrzebny i będzie miał alternatywę. Robole bez fachu/wykształcenia zawsze mieli pod górkę i będą mieć. Z pewnością prywaciarze, obcy kapitał i administracja wykorzysta załamanie gospodarcze. Kryzys ostudzi oczekiwania pracowników ale głównie tych niewykwalifikowanych. Tak naprawdę przy 20% bezrobociu i tak każdy kto chciał pracować- pracował. To była tylko kwestia mentalna. Oczywiście jak ktoś nie chciał się zmienić/dostosować i mieszkał w wypiździajewie to miał przegibane. Ogólnie nie ma co narzekać jak ktoś czuje się "mocny" niech idzie na swoje i basta

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bartek2 Nie elegancko jest mówić o kimś robole bez fachu. To po pierwsze, dotknęło mnie to bo ... tak ze średnim ogólnym nie mam fachu, ale czy to oznacza mieć zawszę pod górę? Będę szczery. Takie tematy niesamowicie mnie dołują i utwierdzają w przekonaniu że jednak szanse są nikłe na znalezienie pracy.

Edytowane przez Tomkowski
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Bartek2 napisał:

Tak naprawdę przy 20% bezrobociu i tak każdy kto chciał pracować- pracował. To była tylko kwestia mentalna

Nieprawda. Przy 20% bezrobociu niezwykle trudno znależć jakąkolwiek pracę. Pamiętam aż za dobrze kryzys z początku lat dziewięćdziesiątych gdy padł na twarz cały przemysł. W 3city nie mogłem nic znależć. Nic a nic. Zwykle słyszałem, że mam za wysokie kwalifikacje do danej roboty, a chciałem już cokolwiek, byle tylko płacili. Wyjazdy na Ukrainę czy na Zachód ratowały sprawę. Teraz na Zachodzie też może być z robotą kicha, tak jak w Polsce.

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam że rynek pracownika tak naprawde nie istnieje i nie może istnieć. Chyba że wszystkich pakujemy do jednego wora i uznajemy że były dyrektor ds. Zaopatrzenia dorabiający w McD zyskał na rynku pracownika.

Są branże gdzie przed covid mieliśmy olbrzymią nadpodaż pracowników i znalezienie pracy graniczyło z cudem. Są branże gdzie mimo covid biorą jak leci i nikt się nie zgłasza ( robota w stylu płukanie warzyw czy ich zbiór)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bartek2 pamiętam jak zamykali stocznię chyba w Gdańsku? Jakoś 2008-2010 rok. Nie pamiętam dokładnie. Ale pamiętam jak zwalniali masowo fachowców i proponowano im przebranżowienie się i pamiętam jak dziś jak dostali propozycje żeby iść na kurs dla florystów i tego typu dyrdymałki.

Więc sory ale nie masz racji. Bo jak przemysł leży całkowicie to i dobry fachowiec i specjalista ma chujnie z grzybnia.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałem w komentarzach :)

 

To zależy, jak zdefiniujemy rynek pracownika, a kiedyś przy dedykowanym temu temacie okazało się, że rozumienie tego terminu jest bardzo różne. Przyjmijmy na potrzeby dyskusji tę prostą definicję:

 

 

Rynek pracownika

sytuacja na rynku pracy charakteryzująca się dużą liczbą ofert pracy i utrudnionym pozyskiwaniem przez firmy odpowiednich kandydatów. Dla pracowników jest to sytuacja, gdy mogą wybierać wśród ofert zatrudnienia i dyktować warunki, z kolei dla pracodawców jest to czas dbałości o retencję, ograniczania odpływu wartościowych pracowników i obniżania fluktuacji zatrudnienia.

 

Przyjmijmy też, że nie we wszystkich branżach taki rynek istniał, bo to fakt. Natomiast skupmy się na tych, w których można było o takim mówić.

 

Ja uważam, że tzw. rynek pracodawcy w takiej formie jak właśnie X lat temu nie wróci już najprawdopodobniej nigdy. 

 

Po pierwsze, dalej będą branże, które będą zatrudniać i potrzebować ludzi, zawsze takie są i obecny kryzys wywołany pamiętajmy "sztucznie" nie będzie pdo tym względem inny. Część niżej wykwalifikowanych pracowników będzie mogła ba tym skorzystać. 

 

Po drugie, dużą częścią tego stosunku pracownik - pracodawca jest mentalność. Dzisiejsze pokolenie Y nie będzie tak pracować i dawać się traktować, jak wcześniejsze pokolenia. Nigdy. To już nie wróci, bo te dzieciaki często nie muszą pracować albo nie muszą pracować tak, żeby zabijać się o paręset złotych więcej. Będzie je ciężej zaprząc do kółeczka i zapierdalania za wszelką cenę. Machną ręką i zrobią sobie 3 miechy wakacji. Albo pójdą do maca. Cokolwiek. 

 

Ostatnio przeczytałem takie adekwatne porównanie - to jest tak, jakby oczekiwać że jak przyjdzie wojna i się skończy, to kobiety nie będą chciały wrócić do pracy, będą chciały znów stracić prawa wyborcze itd., bo przecież "feminizm się skończy" i wrócą na przysłowiowe swoje miejsce, czyli do niańczenia dzieci i do garów, przestraszone. Podczas wojny, tak. Po wojnie - absolutnie nie, bo pewna zmiana już się dokonała. Podobnie jest z rynkiem pracownika. 

 

Na pewno kryzys zweryfikuje jak zwykle słabsze biznesy, słabszych pracowników itd. Tu będzie selekcja i pewnie część firm zorientuje się, że np. niektóre działy nie są potrzebne. Że nie trzeba mieć całej sieci repów bo można wiele tematów ogarnąć zdalnie. Optymalizacja kosztów może iść w tę stronę i pod tym względem specyfika tego kryzysu zadziała na niekorzyść niektórych. 

 

Ale jestem zdania, że świat wróci do tego co było znacznie szybciej niż się teraz wydaje. 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to sprowadzanie migrantów z zagranicy powodowało, że to nie był rynek pracownika, tylko każdy kto chciał miał pracę. Rynek pracownika to jest w IT, albo kilku branżach gdzie pracownik rzeczywiście narzuca warunki pracy.

 

Teraz pracodawca będzie mógł z pracownika robić po prostu legalnie niewolnika, a ten nie będzie przeciw temu protestował.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wolverine1993 napisał:

@Bartek2 pamiętam jak zamykali stocznię chyba w Gdańsku? Jakoś 2008-2010 rok. Nie pamiętam dokładnie. Ale pamiętam jak zwalniali masowo fachowców i proponowano im przebranżowienie się i pamiętam jak dziś jak dostali propozycje żeby iść na kurs dla florystów i tego typu dyrdymałki.

Więc sory ale nie masz racji. Bo jak przemysł leży całkowicie to i dobry fachowiec i specjalista ma chujnie z grzybnia.

Upadłość Stoczni Gdańskiej miała miejsce w 1996 roku. Ja pamiętam, bo byłem pracownikiem Stoczni. Tak było z tymi śmiesznymi kursami. Mnóstwo fachowców wyjechało za granicę. Będąc zwykłym, prostym inżynierem dostawałem zasiłek dla bezrobotnych, bo nic nie mogłem znależć.

 

 

Edytowane przez Stefan Batory
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wolverine1993 napisał:

@Bartek2 pamiętam jak zamykali stocznię chyba w Gdańsku? Jakoś 2008-2010 rok. Nie pamiętam dokładnie. Ale pamiętam jak zwalniali masowo fachowców i proponowano im przebranżowienie się i pamiętam jak dziś jak dostali propozycje żeby iść na kurs dla florystów i tego typu dyrdymałki.

Więc sory ale nie masz racji. Bo jak przemysł leży całkowicie to i dobry fachowiec i specjalista ma chujnie z grzybnia.

Hmm to może była inna stocznia, bo na pewno to było za czasów Tuska, a do 96 nie sięgam pamięcią ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Po drugie, dużą częścią tego stosunku pracownik - pracodawca jest mentalność. Dzisiejsze pokolenie Y nie będzie tak pracować i dawać się traktować, jak wcześniejsze pokolenia. Nigdy. To już nie wróci, bo te dzieciaki często nie muszą pracować albo nie muszą pracować tak, żeby zabijać się o paręset złotych więcej. Będzie je ciężej zaprząc do kółeczka i zapierdalania za wszelką cenę. Machną ręką i zrobią sobie 3 miechy wakacji. Albo pójdą do maca. Cokolwiek.

Kultura pracy pokolenia innego niż X to jedno, ale firma o mentalności folwarku niewolników może wykrzywić pracownika. Tak samo (chociaż z innych przyczyn) pracownika może wykrzywić sektor publiczny. Zatrudniałem ludzi z jednego i drugiego sektora. Z tymi z drugiego miałem o wiele więcej problemów.

 

Obrazek poniżej może jak z kiepskich poradników motywacyjnych, ale co ja poradzę, że działa w praktyce? :)

 

leader-boss.jpg

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Tomkowski napisał:

@Bartek2 Nie elegancko jest mówić o kimś robole bez fachu. To po pierwsze, dotknęło mnie to bo ... tak ze średnim ogólnym nie mam fachu, ale czy to oznacza mieć zawszę pod górę? Będę szczery. Takie tematy niesamowicie mnie dołują i utwierdzają w przekonaniu że jednak szanse są nikłe na znalezienie pracy.

Wiem, ze możesz takie sformułowania odbierać negatywnie. Aczkolwiek nie o to mi chodziło- oceniam tylko wykształcenie ludzkie a nie samego człowieka np palenie jest głupie ale nie znaczy to, ze palacze to idioci. Ogólnie to nie warto się rozczulać i narzekać. Ja osobiście od momentu w którym nie cackam się przede wszystkim z samym sobą lepiej się czuje i rozwijam. Sam jestem przeciętnym inżynierem zarabiającym w średnia krajowa 4K netto i to wtedy jak premia wleci ale nie marudzę bo wiem, ze to moja tylko wina a nie wina wirusa/ obcego kapitału itp. Sam nie czuje się na tyle mocny na ten moment by iść na swoje i szanuje swoją prace a przedsiębiorców podziwiam. Rad Kolego nie chce Tobie dawać bo mnie o to nie poprosiłeś ani nie czuje się kompetentny ale chyba trochę nie wierzysz w siebie. Jak nie będziesz wierzył, ze będziesz ruchal cała noc to nie będziesz ruchal cała noc. Rozmowy kwalifikacyjne to nic strasznego- dasz radę 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony rynek pracownika, to często były mrzonki. Wielu ludzi i tak zarabiało po 1700 - 2300zł na rękę. Tyle, że mogli szybko zmienić, jedną gówno-pracę na inną gówno-pracę.

Z drugiej strony to są powtarzające się cykle ekonomiczne. Po każdym osłabieniu koniunktury, znów przychodzi ożywienie i tak w kółko.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadnego rynku pracownika nie było,to wymysł mediów.Może przez kilka miesięcy w 2016-2017 można było sobie wybrać w którym gułagu chcesz przykręcać śrubki ale ,,pracodawcy'' szybciutko sprowadzili sobie ukrainców/nepalczyków i innych tanich pracowników,nawet hindusów.

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, Tomkowski said:

Nie elegancko jest mówić o kimś robole bez fachu. To po pierwsze, dotknęło mnie to bo ... tak ze średnim ogólnym nie mam fachu, ale czy to oznacza mieć zawszę pod górę? Będę szczery. Takie tematy niesamowicie mnie dołują i utwierdzają w przekonaniu że jednak szanse są nikłe na znalezienie pracy.

Wykształcenie a to co masz w głowie to często dwie różne rzeczy. Znam gościa który ma podstawowe, wyciąga nawet 10k na rękę i właśnie stał się małym deweloperem (mieszkania na sprzedaż, budowa domów). 

Gość bardzo pracowity, dokładny,pomysłowy i bardzo pozytywny, miło się z nim współpracuje. Nie tracił czasu na szkoły bo zajął się budowlanką. Nie przejmuj się ludźmi którzy patrzą z góry na "roboli", oni często mają kompleksy i muszą się lepiej poczuć wywyższając się. Spadną na ziemię gdy im się zapcha kibel i nie będzie nikogo by go przepchać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mosze Red napisał:

Rynek pracownika jest wtedy i tylko wtedy, gdy wysoko wykwalifikowany pracowników

Nie bardzo. 

 

Do call center sprzedażowego czy obsługi klienta nie potrzebujesz wysoko wykwalifikowanych pracowników, a gwarantuję Ci, że w Warszawie jest właśnie w tej działce rynek pracownika, który zresztą wymusił na pracodawcach znaczące poprawienie warunków zatrudnienia, wdrożenie benefitów, staranniejsze ruchy kadrowe itd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Do call center sprzedażowego czy obsługi klienta nie potrzebujesz wysoko wykwalifikowanych pracowników

No i tutaj się z tobą nie zgodzę, naprawdę trzeba być uzdolnionym/ mieć kwalifikacje, żeby być skutecznym na takim stanowisku, trzeba mieć spore umiejętności socjotechniczne, mieć przekonujący głos itd. 

 

Tak naprawdę to jest praca dla dość wąskiej grupy osób. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Quo Vadis? napisał:

Do czasu wybuchu epidemii koronawirusa, mimo pojawiających się oznak spowolnienia gospodarczego dalej był utrzymany trend - zwłaszcza w Polsce na odgórny prikaz co do wzrostu płac (co roku o jakąś kwotę, np z 2250 do 2600brutto.) Były zapowiedzi, że do 2023 jeśli dobrze pamiętam ma być 4000zł brutto na łapę.

Co znaczy to zdanie ?? Jaki prikaz do wzrostu płac ? Rząd kazał przedsiębiorcom płace podnosić ?
Z wyjątkiem wprowadzenia płacy minimalnej (bo to o tym piszesz) to nic takiego nie miała miejsca. A płaca minimalna po prostu uporządkowała niektóre rzeczy, na samym dole drabiny zatrudnienia.

A "4000 zł brutto na łapę" - to po 1. świadczy o tym, że nie wiesz o czym piszesz, a po 2. to gruszki na wierzbie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pragnę zwrócić uwagę na jedną zasadniczą sprawę: DEMOGRAFIA!

To demografia przemodelowała polski rynek pracy. 

 

Po 2 wojnie światowej Polska to był kraj niespełna 24 milionów ludzi, gdzie Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria i inne państwa regionu miały taką populację jak dziś lub nawet większą.

Dziś? Polska ma 38 milionów mieszkańców +/- bo dużo wyjechało, ale tez dużo imigrantów przyjechało do pracy. Z 24 mln do 38 mln. Bardzo duży wzrost. Za ten duży wzrost byliśmy wielokrotnie krytykowani przez globalistów, chociażby Klub Rzymski, który postulował, że Polaków powinno być około 15 mln. No i jak globaliści doszli do władzy po 89` to co mieli zrobić to zrobili. Jak wchodziliśmy do UE to byliśmy jednym z najmłodszych (jeśli nie najmłodszym) społeczeństwem. 

 

Obalenie komuny spowodowało wstrząs gospodarczy, zamykanie zakładów pracy i optymalizację zatrudnienia, nagle okazało się, że nie ma pracy dla tych milionów ludzi. Rząd nawet wymyślił takie rarytasy jak gównostudia za darmo, byle by tylko zatrzymać odpływ siły roboczej za granicę. Ale i tak wielu wyjechało. Około 2- 3 mln ludzi wyjechało prawdopodobnie już na stałe. 

 

Ale co się stało dalej. Dorżnięcie ekonomiczne polskich rodzin i walka o byt ekonomiczny młodych ludzi spowodowały, że dzietność poleciała na złamanie karku. Chyba tylko duża ilość ludności wiejskiej pozwoliła nam nie spaść na samo dno tabeli mierzącej światową dzietność. Ale jeszcze wszystko przed nami i prognozuję, że Polska może być pierwszym krajem na świecie  dzietnością na kobietę poniżej jednego dziecka. 

 

Kiedy roczniki niżu demograficznego zaczęły wchodzić na rynek pracy to nagle okazało się, że śą o 30-40 procent niższe niż jeszcze te sprzed 10-ciu lat. A miejsc pracy w ostatnich latach jeszcze przybyło. I przybywać będzie, bo służby zdrowia, usług, opieki nad starcami z kasą i inne nie da się zautomatyzować (wbrew temu co niektórzy sadzą). Siłą rzeczy więc, czy będzie gospodarka rynkowa, czy komuna, czy reżim kaczystowski- ludzie do prostych prac będą potrzebni. 

 

Obecny kryzys to będzie tylko chwilowe tąpnięcie. Jeśli natomiast mimo wszystko bezrobocie skoczy znów do 20 procent to Polska jako kraj upadnie, bo będzie za dużo ludzi utrzymywanych przez nieliczną grupę pracujących, co spowoduje dalszy odpływ ludności za granicę. A ci którzy zostaną, będą mieć fatalne warunki pracy/niewoli. Ale jak wspomniałem wcześniej, przewiduję raczej wariant lekkiego skoku bezrobocia i dalej powrót do trendu spadkowego dążącego do zera a nawet imigracji z bantustanów. 

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludność_Polski

 

P.S. Są już dwa państwa z dzietnością poniżej jeden:

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_państw_świata_według_współczynnika_dzietności

 

 

Edytowane przez Dodarek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.