Skocz do zawartości

Wynajem/własne czy mieszkanie z rodzicami?


Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, NiesamowitySzymi napisał:

Gratuluję, takiej postawy, ale inni też muszą mierzyć siły, na zamiary, ja szczerze, gdyby zaczął, to sam robić, to by wyszło drożej :)

 

 

Dzięki.

Niekoniecznie. To się wydaje trudne jak nigdy przy tym nie grzebałeś. Nagle jak coś zrobisz sam to wydaje Ci się to wręcz banale, spokojnie byś ogarnął.

Dwie rzeczy:

1. Cierpliwość.

2. Spokój.

 

Jak te dwie rzeczy połączysz, to idzie z górki. Teraz są świetne narzędzia, dużo filmików co i jak zrobić samemu. Wystarczy chcieć, ja tam lubię grzebać się w tym kleju czy urżnąć coś kątówką ?. Poważnie się zastanawiam czy za kilka lat nie otworzyć działalności w tym kierunku. Ale to już osobna bajka.

Edytowane przez Jan III Wspaniały
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minutes ago, dreamplayer said:

Gdzie Ty te kawalerki wynajmowałeś, w centrum centrum Krakowa? Bo pierwsze słyszę, żeby nie było gdzieś na obrzeżach Krk kawalerki za 900-1000 zł. Nie umiesz filtrować ogłoszeń czy jak? Z palcem w.. mogę ci podać przykładowe ogłoszenia. No ale jak się chce mieszkać w samym centrum, bo się jest Panem wygodnym no to trzeba płacić.

Ruczaj, Łagiewniki, Podgórze Duchackie, Pychowice. Czyli zadupie do kwadratu. 

Większość tańszych ogłoszeń w realu nie ma nic wspólnego z tym co na ogłoszeniu. Jak nie ukryty grzyb na ścianie, łazience, to okna na ruchliwa ulice, patola / studenci za ściana. Beznadziejne wyposażenie z Ikei, materac w łóżku dla nastolatka lub co gorsza niewygodna wersalka. Braki w wyposażeniu, a to brak piekarnika a to stara zagrzybiała pralka, nieszczelna lodówka.

Nie wspomnę o mieszkaniach w piwnicach czy innych miejscach.

Ponadto jako że pracuję zdalnie potrzebuje przestrzeni więc 40m2 musi być.

Edytowane przez Słowianin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Słowianin napisał:

Ruczaj, Łagiewniki, Podgórze Duchackie, Pychowice. Czyli zadupie do kwadratu. 

Większość tańszych ogłoszeń w realu nie ma nic wspólnego z tym co na ogłoszeniu. Jak nie ukryty grzyb na ścianie, łazience, to okna na ruchliwa ulice, patola / studenci za ściana. Beznadziejne wyposażenie z Ikei, materac w łóżku dla nastolatka lub co gorsza niewygodna wersalka. Braki w wyposażeniu, a to brak piekarnika a to stara zagrzybiała pralka, nieszczelna lodówka.

Nie wspomnę o mieszkaniach w piwnicach czy innych miejscach.

Ponadto jako że pracuję zdalnie potrzebuje przestrzeni więc 40m2 musi być.

Haha jakbym miał taką listę wymagań jak Ty to pewnie do dziś bym ze starymi mieszkał nie mając nic swojego.

Mi nigdy nie przeszkadzały takie rzeczy jak Ty piszesz jak stara pralka, zły materac, słabe meble. Byleby wyro było, nikt nie przeszkadzał i święty spokój.

A potem się dziwicie, że tak ciężko Wam mieszkanie kupić jak macie takie wymagania we wszystkim. Oj Panowie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie jak chcesz do policji to biora od razu bez żadnych studiów. Mam znajomego po studiach Bezpieczeństwo wewnętrze potem złóżył papiery do Szczytna. Pół roku szkółka płaca 1500 byli ludzie ze średnim wykształceniem. Wzięli wszystkich na start 2500. Znajomy 300h w miesiacu robi głównie nocki t 5tys lekko w miesiacy tylko na drogówkach robota. W kraju brakuje 3000 policjantów. Po studiach to skończysz jak moja rodzina 2000 w gównorobocie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, dreamplayer napisał:

Wiem jednak, że inwestycja w lokale pod wynajem moim zdaniem jest prawie pewnym biznesem.

Jasne, tylko pytanie brzmi: czy tak, jak wspominaliśmy przykładowo poświęcając z 3-4 za granicą w pracy ciężkiej, ale możliwej do zdobycia jak np kierowca C+E ( chodzi mi o pracę, która jest obecnie w danym kraju, potrzebna i nie należy do niej mieć super-turbo predyspozycji jak np do matematyki, kumasz baze). 

Masz powiedzmy, te 200 tysięcy, tak wyliczyliśmy i kupujesz tą kawalerkę pod wynajem. Np w Gdańsku chodzi mi u danej osoby w mieście rodzinnym, bo jak będzie doglądał kawalerki jak ją kupie na drugim końcu Polski.

I komu będzie ją wynajmował, wiedząc, że u nas jest jakby taki kult własnego M i każda para decyduję się na kredyt. Studentom?

 

Moja ciocia wynajmowała studentom kawalerka i mówiła, że ją zniszczyli, jedni nawiali bez płacenia, jakiekolwiek ściganie powoduje dodatkowe koszta itp, również przestój, gdy ktoś się zwinie.

Niedawno zrobiła remont podłoga, pomalowane ściany, nowe meble i stwierdziła, że woli po prostu płacić tylko czynsz, niż się martwić i pomieszkuje sobie tam od czasu do czasu.

 

Obecnie jestem w Niemczech, poznałem dwie dziewczyny, z którymi sobie biegam, czy chodzę na spacery około 40stki, obie mają, nazywa się to master degree ( czy jakoś, tam), jedna jest tłumaczką, druga coś z pogranicza IT w Berlinie, obie wynajmują mieszkania ( co, jak wiemy jest popularne poza granicami, Polski), i żadna nie myśli o kupnie, na własność, druga mieszka w Lipsku. Na pytania dlaczego - dopowiadają, że jako singielki nie planujące zakładania rodziny potrzebują mieszkania, na własność, kupieni i wynajmowanie uważają, że to kolejny, dodatkowy problem. 

 

Więc pytam, czy "zwykły gość", poświęcający te 4 lata na pracę poza granicami, gdzie wiadomo, to nie będzie łatwo i kupienie następnie mieszkania/kawalerki aby wynajmować i mieć, ten dochód pasywny, to będzie taka dobra inwestycja i czy ten dochód będzie takie, jakby bezproblemowy. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Throgg napisał:

Miałem kiedyś okazję pić wódkę z Hindusem, który przyjechał do Polski studiować IT. Jednocześnie złapał fuchę w jakiejś firmie, ale jako studenciak, nie zarabiał rewelacyjnie. Na moje pytanie jak mu się podoba w Polsce, odpowiedział, że ogólnie jest spoko, ale bez pomocy finansowej z Indii, nie utrzymałby się samodzielnie. Tu muszę zaznaczyć, że gość wynajmował normalne mieszkanie w centrum miasta, podczas gdy ja i wielu moich znajomych żyło na stancjach w studenckich melinach. Jak mu zasugerowałem, że skoro go nie stać, to może poszukać jakiegoś pokoju na obrzeżach, to wtedy podzielił się ze mną swoją refleksją, że strasznie go dziwi w Polakach to, że prawie jak na zawodach, już w wieku nastoletnim uciekają z domu i starają się usamodzielnić za wszelką cenę, biorąc za plamę na honorze jakąkolwiek pomoc od rodziny. I wtedy powiedział zajebiście oczywistą rzecz, która sama mnie zaskoczyła w swojej prostocie - ,,po to jest rodzina, żeby pomagała".

 

To jest moim zdaniem bardzo dobry punkt wyjścia do zastanowienia się nad tym, jak się rzeczywiście ma stan więzi rodzinnych w Polsce, skoro funkcjonowanie w modelu rodzinny wielopokoleniowej jest obecnie dla wielu powodem do wstydu. 

Ucieczka od wielopokoleniowej rodziny chyba jest dość naturalna dla przynajmniej części młodego pokolenia. W końcu istnieje sprzeczność między wielopokoleniową, nudziarską rutyną a hedonistycznym dążeniem do zaspokojenia własnego ego. Gdzieś tam w głowie terkoczą slogany medialne, które ni w ząb nie łączą się z przyziemnymi sprawami np. dziadków czy małych dzieci. Kluczem do życia w wielopokoleniowej rodzinie jest po prostu komunikacja, a jak wiadomo o nią arcytrudno. Świat "piękna i młodości" kontrastuje ze światem "zgryźliwych tetryków". Umówmy się, że każdy ma inną historię i tak jak mnie nikt z domu nie wyganiał, tak inni po prostu dostali wilczy bilet albo mieli dość utyskiwań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, amber99 napisał:

Chłopie jak chcesz do policji to biora od razu bez żadnych studiów. Mam znajomego po studiach Bezpieczeństwo wewnętrze potem złóżył papiery do Szczytna. Pół roku szkółka płaca 1500 byli ludzie ze średnim wykształceniem. Wzięli wszystkich na start 2500. Znajomy 300h w miesiacu robi głównie nocki t 5tys lekko w miesiacy tylko na drogówkach robota. W kraju brakuje 3000 policjantów. Po studiach to skończysz jak moja rodzina 2000 w gównorobocie.

 

 5 tyś lekko, 300h nie wiem kto ci takich bajek naopowiadał... Masz w przepisach, że w tyg. maksymalnie można mieć 8h nadgodzin tygodniowo co daje 32h miesięcznie... Jak ktoś siedzi dłużej w pracy w Policji co się często zdarza to niestety realia są takie, że siedzi tam za darmo.. Nadgodziny są płacone tylko w niektórych jednostkach i to na pewno nie więcej niż połowa nadgodzin, praktycznie zawsze za nadgodziny wydawane są wolne... I tak brakuje ludzi ale nie w drogowce gdzie jest zawsze nadstan ludzi... Brakuje ludzie w innych wydziałach ale tam się właśnie przez to robi za 3 a nadgodziny to fikcja... Więc jeszcze raz powtarzam nie opowiadaj bzdur na forum. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, NiesamowitySzymi napisał:

I komu będzie ją wynajmował, wiedząc, że u nas jest jakby taki kult własnego M i każda para decyduję się na kredyt. Studentom?

Kult to sobie mogą mieć, a mieszkania mocno drożeją i nie mają kasy i tyle. Ja na moją kawalerkę (mam 2 lokale) nie miałem absolutnie żadnych problemów. Wokoło fabryki, masa ludzi ściąga z całej Polski do pracy. Nawet pary chciały mieszkać. Miałem ludzi chętnych od zajebania i żadnych problemów z wynajmem. 

A będzie jeszcze lepiej, bo ludzie będą zmuszeni wynajmować, bo kredyt będzie dużo trudniej dostać.

Jedyne czego się obawiam, to że wejdzie trend masowy pracy zdalnej z wiosek. Nie wiem czy to możliwe, ale gdyby to weszło, to faktycznie byłyby problemy. Niczego innego się nie obawiam, jeśli tu nie będzie problemu - to nigdzie indziej tym bardziej.

 

Godzinę temu, NiesamowitySzymi napisał:

Moja ciocia wynajmowała studentom kawalerka i mówiła, że ją zniszczyli, jedni nawiali bez płacenia, jakiekolwiek ściganie powoduje dodatkowe koszta itp, również przestój, gdy ktoś się zwinie.

Trzeba się znać na ludziach. Mnie oszukać mógłby tylko naprawdę dobry aktor, bo szybko umiem rozpoznać z kim mam do czynienia i takich jak Ty piszesz od razu bym rozpoznał i nie wynajął. Wynajmowałem w życiu 7 osobom, nigdy nie było większych problemów. Owszem, niektórzy bardziej brudzili, owszem, miewali kłopoty z płaceniem na czas (wystarczyło odpowiednio przycisnąć i potem zawsze już płacili), ale to są żadne problemy. Przestój mi nie grozi bo jest wysoka kaucja która mi odbije potencjalne krzywdy.

Godzinę temu, NiesamowitySzymi napisał:

Niedawno zrobiła remont podłoga, pomalowane ściany, nowe meble i stwierdziła, że woli po prostu płacić tylko czynsz, niż się martwić i pomieszkuje sobie tam od czasu do czasu.

W życiu bym tak nie zrobił jak ona. Z kawalerki mam na czysto 1050 i to po opłaceniu czynszu, rachunków, itd. A tak, płaciłbym co miesiąc ok. 400 czynszu. Co miesiąc byłbym -400, a tak jestem +1050. Różnica aż 1500 zł!

I to co miesiąc.

Godzinę temu, NiesamowitySzymi napisał:

żadna nie myśli o kupnie, na własność, druga mieszka w Lipsku. Na pytania dlaczego - dopowiadają, że jako singielki nie planujące zakładania rodziny potrzebują mieszkania, na własność, kupieni i wynajmowanie uważają, że to kolejny, dodatkowy problem. 

A co Ci mają powiedzieć jakieś freelancerki tłumaczki za 800 euro miesięcznie? Nieudacznik musi sobie jakoś wytłumaczyć to, że jest cienki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Carl93m napisał:

@dreamplayer pokory to u Ciebie za grosz ;) 

Ale to nie chodzi o pokorę. Ja mam pokorę, wierz mi. Chodzi o to, że już dawno patrzę na życie realnie, pragmatycznie, nie kupuję ludzkiego pierdolenia, bardzo dobrze umiem filtrować czy ktoś mi wypisuje głupoty, czy prawdziwe rzeczy.

Ile to ja znałem takich singielek "tłumaczek". Wiesz ile takie freelancerki tłumaczki zarabiają? To są zarobki nieregularne, raz więcej, raz mniej, ale raczej mniej, chyba, że pracują dla jakiegoś dobrego biura. A tak, to z 800 euro, 1200. Tylko, że taka singielka w Niemczech może sobie pozwolić na takie życie, kosztów za dużych nie ma, ja to rozumiem. Tylko, że nie wmówi mi, jak to nie chce mieszkania pod wynajem. Po prostu jest słaba i tyle. 

Tak samo nie wmówi mi ktoś ze słabym wykształceniem albo bez mieszkania, że się nie da, bo ja to wszystko przebyłem, zdobyłem i wiem co się da, a co się nie da. Jak podpytasz takiego gościa to wyjdzie to co Ci pisał @Słowianin. Tu mu meble nie pasują, tu to, tu łóżko - i dlatego buli  2 tys. za kawalerkę. No jaja. Ja wynajmowałem obskurny kuchniopokój za 500 zł i jakoś się dało.

Jestem realistą który wie, że wszystko w życiu jest kalkulacją, bilansem i ma swoją cenę i w życiu należy kierować się chłodnym pragmatyzmem a nie pierdoleniem.

95% ludzi zawsze znajdzie jakieś problemy. A to ma depresję, a to to, a to tamto. 

 

Jak ludzi dobrze podpytasz to zawsze wyjdzie, że mają nierealne oczekiwania, wygodnictwo i po prostu sami sobie są winni swojej sytuacji. Mało znam osób które naprawdę miały pecha, jakąś chorobę. Tak, takim współczuję. Wszyscy inni to zwykłe lenie, wygodniccy i reszta hałastry która pierdoli swoje kity i liczy na naiwnego.

Edytowane przez dreamplayer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koleś założył wczoraj konto i się mądrzy, poucza i ciśnie jak chce. Pozjadał wszystkie rozumy. Pewnie pracuje ciężko przy komputerze w korpo, teraz taka moda no i kozackie zarobki więc można innym bluzgać bo jest się lepszym. Znam takich czosnków 60 kilowych co się napinają przed korporacjami w przerwie na papierosika, okulary milion dioptrii a po pracy do lanserskiego auta w leasingu i do domciu. Król życia. Gówno tam wiesz. Najlepiej jest powiedzieć że lenistwo, wygodnictwo i wyimaginowane choroby. Mam znajomego w Warszawie który grubo ponad parę mln zarobił już w życiu i też nie mógł skumać moich przypadłości itp i miał momentami ze mnie polew a teraz jak zadzwonił do mnie po ponad dwóch latach to mnie przepraszał i zrozumiał co to teraz znaczy depresja itp. Więc nie pitol koleś bo rzygać mi się chce jak słyszę takie wywody "ludzi sukcesu wszechwiedzących" Nikomu nie życzy się źle ale ciekawe jak by ciebie dojechało coś znienacka. Naprawdę pokory i nie cwaniakuj. Z resztą ktoś cię rozgryzł już. BEZ ODBIORU.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty po prostu jesteś zakutym łbem do którego nie dociera że ktoś chce żyć inaczej niż Ty. 

Jesteś tylko Ty, Ty, Ty, Ty, Ty i czubek Twojego nosa.

 

Do tego deprecjonowanie poważnych chorób pokroju depresji, zespołu nerwic. Nieleczona depresja może doprowadzić nawet do samobójstwa.

Ja z nerwica wegetatywną lądowałem w środku nocy na SORze, z objawami zawału (w wieku 29 lat). Aby ją leczyć dostajesz silne antydepresanty które robią z Ciebie totalne zombi.

 

Jak wolisz mieszkać jak robak i żreć byle rakotwórcze śmieci to zachowaj to dla siebie. Śpij na byle łóżku z chorym kręgosłupem. Hoduj zieleninę i zioła w pokoiku 10m2. Do zdrowego gotowania też potrzeba wyposażenia a nie mikrofalówki i czajnika. Jak masz problemy z kręgosłupem to trzeba porządne biurko + regulowane krzesło.

 

Bo Tobie się udało to znaczy że każdy będzie miał szczęście. Ja zanim doszedłem do IT zmieniałem zawody 3 razy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Słowianin napisał:

Ty po prostu jesteś zakutym łbem do którego nie dociera że ktoś chce żyć inaczej niż Ty. 

Jesteś tylko Ty, Ty, Ty, Ty, Ty i czubek Twojego nosa.

 

Do tego deprecjonowanie poważnych chorób pokroju depresji, zespołu nerwic. Nieleczona depresja może doprowadzić nawet do samobójstwa.

Ja z nerwica wegetatywną lądowałem w środku nocy na SORze, z objawami zawału (w wieku 29 lat). Aby ją leczyć dostajesz silne antydepresanty które robią z Ciebie totalne zombi.

 

Jak wolisz mieszkać jak robak i żreć byle rakotwórcze śmieci to zachowaj to dla siebie. Śpij na byle łóżku z chorym kręgosłupem. Hoduj zieleninę i zioła w pokoiku 10m2. Do zdrowego gotowania też potrzeba wyposażenia a nie mikrofalówki i czajnika. Jak masz problemy z kręgosłupem to trzeba porządne biurko + regulowane krzesło.

 

Bo Tobie się udało to znaczy że każdy będzie miał szczęście. Ja zanim doszedłem do IT zmieniałem zawody 3 razy.

Nie zgadzam się też z tobą, każdy ma jakieś mniejsze lub większe problemy z psychika, jedni sobie radzę lepiej drudzy gorzej. 

 

Mieszkanie w małym pokoju to nie jest jakieś poświęcenie dzielenie mieszkania tak samo. Sam tak mieszkałem nie wymaga to większych poświęceń. Uwierz mi można też jeść zdrowo i tanio, więc wcale nie trzeba jeść rakotwórczego gówna, żeby dobrze się odżywiać. 

 

Jemu się udało bo na to zapracował, tobie też może się udać tylko musisz w to uwierzyć. Jeżeli masz jakieś problemy zdrowotne to się nimi zajmujesz i walczysz o lepsze jutro. Trzymam kciuki. 

Edytowane przez Nokates
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.05.2020 o 19:32, Maninblack napisał:

Jakie jest wasze zdanie na ten temat?

 

Ile lat mieliście wyprowadzając się z domu?

Za wszystkie inspirujące pomysły z góry dziękuję i pozdrawiam :)

Dorzucę swoje 3 grosze.  We wrześniu kończę 29 i tak samo jak Ty mieszkam z rodzicami. Moja siostra (z córką) też z nami mieszka, a jest o wiele lat starsza. Tyko, ze ona na piętrze i ma całe mieszkanie, a ja na dole tylko pokój.  Mam stałą pracę i nie zarabiam wcale kokosów, ale pomału moja pensja rośnie. Wyprowadzanie się na siłę do wynajętego pokoju, czy kawalerki kompletnie mi się nie opłaca i nie widzę w tym żadnych korzyści. Moim rodzicom to nie przeszkadza, mi to nie przeszkadza. Więc co jest w tym złego? Bo ktoś powie, że w tym wieku powinienem na swoim mieszkać? A niech mówi, ale życia za mnie nie przeżyje. Są też inne plusy, bo mogę pomagać rodzicom w pracach fizycznych na podwórku, dorzucać się do rachunków i zakupów. Więc nikt w tej sytuacji nie traci. 

 

Nie mam teraz dziewczyny i nie ma zamierzam mieć. Jak miałem to nigdy żadnej to nie przeszkadzało, nawet tym co były tylko na chwilę. Do tego kilku znajomych, moich rówieśników również mieszkają z rodzicami i normalnie pracują. 

 

Niby wmawiano nam, że trzeba znaleźć tą jedyną ożenić się z nią i spłodzić kilka bąbelków. Tak samo powinno się szybko wyprowadzić z rodzinnego domu i zbudować własny. Wiesz co? Huja powinno. Zadaj sobie pytanie, czy przeszkadza Ci mieszkanie z rodzicami,ale przeszkadza Tobie i czujesz wewnętrzną potrzebę zamieszkania samemu i wtedy będziesz szczęśliwszy, czy kierujesz się reakcją innych i to co powiedzą na ten temat?

 

To też może zależeć od Twoich relacji z rodzicami. Moje relacje z rodzicami są spoko i nie miałbym problemów z przypadkowo laską wrócić z imprezy do mnie na bara bara. Raz, że i tak by nic nie słyszeli, bo chrapią jak cholera ;d A dwa, że są świadomi, że ludzie tak robią.

 

Ludzie zawsze będą gadać i mają do tego prawo, a my mamy prawo mieć ich zdanie w dupie.

 

 

 

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, NiesamowitySzymi said:

Ale powiedz mi ile tych kursów i jakie?

Najpierw się zastanów co chcesz robić. Weź pod uwagę swój charakter, to co lubisz i to czego nie lubisz robić. Wbrew pozorom musimy szukać w życiu wygody w kontekście pracy. Harówkę i tak możemy sobie zafundować. Trzeba myśleć jaką prace możemy wykonywać przy maksymalizacji zysków przy minimum kosztów (i chodzi mi tu o koszta fizyczne - zmęczenie etc. i psychiczne - wypalenie, depresja, brak perspektyw jakichkolwiek zmian). 

 

Jak będziesz szukał kursów określonych szukaj opinii. Unikaj tych które mają w opisach ogólnikowe hasełka. Szukaj tych które oferują naukę określonych umiejętności i szlifuj. Drąż, interesuj się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Tomkowski napisał:

Koleś założył wczoraj konto i się mądrzy, poucza i ciśnie jak chce. Pozjadał wszystkie rozumy. Pewnie pracuje ciężko przy komputerze w korpo, teraz taka moda no i kozackie zarobki więc można innym bluzgać bo jest się lepszym. 

Chłopaku skończ pierdolić i bierz się za robotę a nie wymyślaj sobie problemy i choroby jak baba.

3 godziny temu, Słowianin napisał:

Do tego deprecjonowanie poważnych chorób pokroju depresji, zespołu nerwic.

Ja nie deprecjonuje takich chorób, ale powyższy Pan takich chorób stwierdzonych NIE MA o czym sam pisał w temacie o sobie. Wszystkie "choroby" stwierdził sobie sam z tego co pamiętam. A z robót kolejnych wylatywał, bo musiał głośno powiedzieć to, co myśli, jakieś swoje spiny. Chłopie, jakbym ja w robocie mówił swoje spiny i wszystko to, co mnie wkurwia, to bym nigdzie miejsca nie zagrzał. Normalni ludzie to wiedzą i @Tomkowski też by się szybko nauczył, gdyby nie ciepłe posłanie u rodziców którzy w razie W zawsze go utrzymają. To jest proste jak 2 razy 2 i nie pierdol mi tu Ty ani ten powyższy.

Pozwalać sobie na pokazywanie swoich emocji i nerwów w robocie to może szef a i on nie zawsze, a nie szeregowiec.

3 godziny temu, Słowianin napisał:

Bo Tobie się udało to znaczy że każdy będzie miał szczęście. Ja zanim doszedłem do IT zmieniałem zawody 3 razy.

Nic mi się nie udało, tylko praca, praca i zaciskanie zębów. W pierwszej pracy to był obóz pracy, krytykowali mnie gdzie tylko się dało. Wynajmowałem kuchniopokój za 500 zł, ale u mnie się dało. Ale kurwa nie miałem mamusi i tatusia którzy w razie czego poratują, więc powiem co myślę, bo ja jestem taki buntownik i wirażka jak @Tomkowski.

Aż mi się niedobrze robi jak czytam takie pierdolenie takiego gościa, co sam sobie stwierdza, że on biedactwo nadwrażliwy jest i u niego się nie da. Ja szkołę zmieniałem wiele razy, miałem kłopoty w szkole średniej, wchodziłem do środowisk gdzie mnie nie lubiano, gdzie byłem nowy i nie zostałem zaakceptowany, wierz mi, byłem bardzo wrażliwy i społecznie także nadwrażliwy, jestem introwertykiem. Różnica jest taka, że ja brałem się sam za robotę a nie pasożytowałem na starych wymyślając sobie kurwa choroby, bo to dziś modne. Stfu na takie coś. Dziękuję, skończyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 hours ago, Miraculo said:

Po 4 latach jedzenia konserw organizm rozwalony potem zdziwienie, że facet 50lat zawał, albo rak, tak, wiem, że to przykład, ale dobre zdrowe żarcie kosztuje, zwłaszcza na zachodzie. Loty w jedną i drugą stronę do Polski tak samo. Takie wyliczenia na papierze nie przekładają się niestety na rzeczywistość. Oczywiście, za granicą można zarobić i wrócić z pieniędzmi ale to jest dużo bardziej złożone choćby ze względu na to, że po 3-4 latach wracasz do kraju a w międzyczasie z kim utrzymywałeś kontakt? Porzucasz znajomości które zawarłes tam, wracasz do kraju a kontakty pozrywane. 

Przekręcasz to, co mówię.

 

Zależy konkretnie co jesz, nie codziennie te konserwy przecięż, chodzi tu raczej o oszczędny tryb życia i kupowanie raczej tańszych produktów niż drożyszch, zwłaszcza biorąc pod uwagę ceny jakie tam mają. Nie chodzi o to, by się truć, a o to, by nie przewalać pieniędzy skoro nie ma takiej konieczności.

 

Loty do Skandynawii są tanie. Teraz mogą trochę podrożeć, bo będzie mniejsza konkurencja, ale bez przesady. Jeśli się lata tylko od święta, to wtedy to nie są jakieś wydatki.

 

Co do kontaktów, jedziesz tam, by uzyskać nowe. Co do Polski, jeśli kontakty, które ma autor tutaj, nie odbijają się na jego dochodach, majątku oraz stylu życia jaki chce mieć, to nic mu po takich kontaktach. Normalna sprawa, że ludzie w życiu przychodzą i odchodzą, zawsze można odświeżać kontakty tu w Polsce, gdy się przyjedzie na święta itp. To, czy będą pozrywane, zależy w dużej mierze od podejścia oraz będzie to test ile takie kontakty są warte.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.