Skocz do zawartości

Gdybyście ponownie mogli wybrać drogę kariery zawodowej


deleteduser91

Rekomendowane odpowiedzi

Niczego bym nie zmienił, wszystkie błędy które popełniłem były potrzebne, co by było gdyby było...

 

Jestem zdania że w każdej branży można się dorobić, wystarczy się pozytywnie  wyróżniać na tle innych umiejętnościami  i wypracować sobie  znajomości.

 

Jestem z siebie i ze swojego życia zadowolony, kto wie może po prostu jestem zwykłym narcyzem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Orybazy napisał:

Moja opcja B na studia czyli WSM w Gdyni i inżynier mechanik na statkach dalekomorskich. 

Posiedziałem za granicą, wróciłem nie żałuję. Zamiast "bezpiecznego" wyjazdu do kraju w Europie, USA albo dalej. To jeszcze w przyszłości do zrealizowania jeśli będzie chęć.

Kolega ma jakieś prawdziwe informacje o pracy na morzu, czy tylko jakieś tam wyobrażenie nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością? Pływanie w dzisiejszych czasach jest zupełnie nieopłacalne.  Dobry mechanik samochodowy zarabia lepiej, niż mechanik na statku. Poza tym Polscy marynarze są wypierani przez Rosjan i Ukraińców. Tej roboty dla "naszych" systematycznie ubywa (min. przez "Jedwabny szlak"). Na Twoim miejscu nie myślałbym o pływaniu. Szkoda marnować życie za bardzo niewielkie pieniądze.

 

Wracając do tematu wątku. Po namyśle mogę stwierdzić, że w swoim życiu nic bym nie zmienił poza szkołą średnią. Dużo lepsze jest dobre liceum ogólnokształcące, niż technikum (które skończyłem). Technikum zamyka wiele drzwi.  Powtórzyłbym studia dzienne na politechnice na tym samym kierunku. Polibudę wybrałem głównie dlatego, żeby mieć dobrą robotę, za dobre pieniądze i o odpowiednio wysokiej pozycji społecznej, a to jest dla mnie najważniejsza motywacja w edukacji?.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Stefan Batory said:

Szkoda marnować życie za bardzo niewielkie pieniądze.

Gdy o tym myślałem było myślę lepiej chociaż wtedy też dużo pod tanią banderą pływało. Poznałem kiedyś na żaglach kapitana ZW więc trochę z pierwszej ręki wiedziałem. Wybrałem jednak lad i mieszkanie koło jeziora. Ty cały czas pływasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, BlacKnight napisał:

Dlaczego technikum zamyka wiele drzwi ? @Stefan Batory

Odwołuję się do własnych doświadczeń, bo chodziłem również do LO, z którego zrezygnowałem. Technikum ma dużo niższy poziom nauczania niż LO. W moim technikum matematyki miałem 2 h w tygodniu, w LO w klasie mat- fiz 8 h w tygodniu. Aby być pewnym zdania egzaminu wstępnego na polibudę, to dwa lata przed maturą zacząłem się do niego przygotowywać (korepetycje, kursy itp.). Wiara z liceum nie musiała tego robić.

 

Na pierwszym roku politechniki miałem trudny egzamin z fizyki. Aby go zdać, to musiałem opanować "aparat matematyczny", który był wykładany dopiero na drugim roku?. Absolwenci z liceów z klas mat- fiz oczywiście ze zdaniem tego egzaminu nie mięli najmniejszych problemów. Studia na politechnice dla absolwentów technikum to były "krew, pot i łzy". I mało kto z nich je wtedy kończył.

 

Druga sprawa idąc do technikum w wieku 15 lat podejmuje się decyzję mającą skutki już na całe życie. W technikum nie ma np. biologii i chemii i jego absolwenci o studiach np. na medycynie nie mają co marzyć. Chociaż znam przypadek absolwenta technikum łączności, który jest lekarzem.

 

Idąc do szkoły średniej warto się zastanowić nad programem międzynarodowej matury. W technikum czegoś takiego nie ma. Jak wiadomo w szkole z międzynarodową maturą część zajęć musi się odbywać w języku angielskim. 

 

54 minuty temu, Orybazy napisał:

Gdy o tym myślałem było myślę lepiej chociaż wtedy też dużo pod tanią banderą pływało. Poznałem kiedyś na żaglach kapitana ZW więc trochę z pierwszej ręki wiedziałem. Wybrałem jednak lad i mieszkanie koło jeziora. Ty cały czas pływasz?

Ja pływałem dość krótko na statkach pełnomorskich. W tych czasach na statku zarabiałem miesięcznie tyle, ile miałem przez rok na lądzie. Pływałem, bo zarabiałem kasę na własny kwadrat. Jak tylko starczyło na niego, to na kategoryczne żądanie żony? zrezygnowałem z pływania. Pływanie strasznie wali w dekiel  i obecnie jest niezbyt opłacalne.  Ja miałem o tyle dobrze, że mi wujek- marynarz doradził, żebym zamiast na WSM poszedł na politechnikę. Wg. konwencji o nadawaniu stopni morskich wydział okrętowy politechniki jest równoważny z wydziałem mechanicznym WSM, a politechnika odznacza się zdecydowanie wyższym poziomem i po jej ukończeniu ma się jednak dużo więcej możliwości.

 

Dzisiaj na wydziale Oceanotechniki i Okrętownictwa PG można studiować w języku angielskim na specjalności Ocean Engineering. Tam idż zamiast do WSM w Gdynii. 

 

"Studenci będą mieli okazję zdobyć cenne doświadczenia podczas praktyki w zakładach General Electric oraz przy pisaniu prac dyplomowych we współpracy z patronem specjalności, a absolwenci mogą liczyć na pierwszeństwo w zatrudnieniu przez oddziały tego koncernu na całym świecie!"     (To nie jest kit)

https://oio.pg.edu.pl/oceanotechnika1

 

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to nie wiem. Myślałem kiedyś o tym, by być lekarzem onkologiem i walczyć skutecznie ze skurwysyńskim rakiem. Ale nie po drodze mi było z matmą, biologią i chemią. Z tą ostatnią najmniej, ale chyba bym na studiach medycznych nie dał sobie rady. Może się mylę. Drugi plan, w którym odpadlem kiedyś na dużo dalszych etapach rekrutacji to kontroler ruchu lotniczego. 

 

Ale jakbym miał te niezrealizowane zawodowe marzenia przeliczać na pieniądze, to z perspektywy czasu byłbym stratny w porównaniu z tym, co robię obecnie. Ale ja mało co przeliczam tylko na pieniądze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez zważania na to co mówią rodzice i bez zważania na obowiązkową maturę z matematyki (a matematyka to zawsze był przedmiot z którego miałem problemy), po gimnazjum od razu technikum kolejowe i jak najszybciej wskoczyć do wymarzonego zawodu. Mój angielski by nie ucierpiał bez studiów, wciąż doczłapałbym się do poziomu komunikatywnego na własną rękę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.05.2020 o 20:14, Obliteraror napisał:

W sumie to nie wiem. Myślałem kiedyś o tym, by być lekarzem onkologiem i walczyć skutecznie ze skurwysyńskim rakiem. Ale nie po drodze mi było z matmą, biologią i chemią. Z tą ostatnią najmniej, ale chyba bym na studiach medycznych nie dał sobie rady. Może się mylę.

@Obliteraror Moim zdaniem się mylisz. Dałbyś sobie radę na studiach medycznych. Gdybyś wiedział jakie "kwiatki" potrafią studiować medycynę, żeby potem zająć się poważnie chorymi ludźmi, to z pewnością z dystansem podchodziłbyś do mądrych panów doktorów w szpitalu. Znam temat od środka, mam z nim styczność dobrych kilka lat, i jestem zdania, że przy minimum dyscypliny i przede wszystkim zainteresowania dziedziną, nie ma opcji, żeby tych studiów nie skończyć z średnio pozytywnym wynikiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrudniłbym się w Lotto, może na jakichś wyścigach konnych. I tam starałbym się awansować.

Wszystko w myśl zasady, że wygrywający i przegrywający zmieniają się, ciągle rotują, ale tym kto zawsze zarabia jest organizator - kasyno, koniarze albo inny totalizator.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierunek lekarski - właściwie było blisko, ale zszedłem z tej drogi :P Aczkolwiek "wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma", a lekarze to najbardziej wypalająca się grupa zawodowa. 

 

No i pewnie nie byłbym tym, kim teraz jestem. Sądzę, że taka ścieżka nie skierowałaby mnie na czas na redpill.

 

Ewentualnie mechanika samochodowa, ale tu też chyba strzeliłoby mnie coś z powodu powtarzalności i pracy nad passatami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.