Skocz do zawartości

Problem z erekcją, Nofap


fapowsky97

Rekomendowane odpowiedzi

No i stało się, mój nofap skończył się podczas 33 dnia. Plusem jest na pewno to, że zrobiłem to bez odpalania pornoli. Wyrzutów sumienia żadnych nie mam, wręcz przeciwnie jestem z siebie zadowolony. Masturbując się dzień w dzień przez połowę życia, przy pierwszym podejściu wytrzymałem ponad miesiąc. Jakie efekty po tym czasie? Mocne poranne erekcję, większe libido i brak potrzeby odpalania filmików oraz stymulacji aby otrzymać wzwód. Dodam, że przed nofap były momenty, że już filmy średnio mnie pobudzały, a teraz nawet tego nie potrzebuję. Co dalej? Od jutra nowy start, ale nie wyznaczam sobie określonego czasu abstynencji, na pewno nie wrócę do oglądania pornosów, możliwe że raz na jakiś czas sobie ulżę, ale ograniczę to do minimum. Myślę, że dużą robotę zrobi tutaj całkowite odrzucenie pornosów, do których na ten moment mnie nie ciągnie + ograniczenie masturbacji (nie wykluczam jej całkowitego wykluczenia, ale tu by była potrzeba znalezienia jakiejś partnerki). Swoją drogą po tylu dniach przerwy ilość spermy była spora, ale pierwszy raz w życiu miała lekko żółty odcień ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
Godzinę temu, Fury King napisał:

Z każdym kolejnym razem jest łatwiej. Najważniejsze to mocne postanowienie, całym sobą, wszystkimi myślami.

Święte słowa.

 

W dniu 27.05.2020 o 23:31, fapowsky97 napisał:

No i stało się, mój nofap skończył się podczas 33 dnia. Plusem jest na pewno to, że zrobiłem to bez odpalania pornoli. Wyrzutów sumienia żadnych nie mam, wręcz przeciwnie jestem z siebie zadowolony. Masturbując się dzień w dzień przez połowę życia, przy pierwszym podejściu wytrzymałem ponad miesiąc. Jakie efekty po tym czasie? Mocne poranne erekcję, większe libido i brak potrzeby odpalania filmików oraz stymulacji aby otrzymać wzwód. Dodam, że przed nofap były momenty, że już filmy średnio mnie pobudzały, a teraz nawet tego nie potrzebuję. Co dalej? Od jutra nowy start, ale nie wyznaczam sobie określonego czasu abstynencji, na pewno nie wrócę do oglądania pornosów, możliwe że raz na jakiś czas sobie ulżę, ale ograniczę to do minimum. Myślę, że dużą robotę zrobi tutaj całkowite odrzucenie pornosów, do których na ten moment mnie nie ciągnie + ograniczenie masturbacji (nie wykluczam jej całkowitego wykluczenia, ale tu by była potrzeba znalezienia jakiejś partnerki). Swoją drogą po tylu dniach przerwy ilość spermy była spora, ale pierwszy raz w życiu miała lekko żółty odcień ?

To jak z każdym innym nałogiem. Sam jestem na NF już ze 3 lata ( nie pamiętam kiedy ostatni raz relapsowałem ). Jak jesteś alkoholikiem to gdy nie pijesz dalej jesteś alkoholikiem, ale takim który nie pije. Jak jesteś Fapstronautą to jesteś całe życie Fapstronautą, który nie fapuje. ale dalej możesz mieć nawrót nałogu jeśli na to pozwolisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Wincenty napisał:

Jak na to patrzysz po czasie? Warto było? Czesto sa nawroty chęci? 

Powiem Ci, że co jakiś czas zdarza się chęć "wzięcia sprawy w swoje ręce", ale teraz nie jest już tak, że mózg próbuje mnie przekonać, że muszę to zrobić. Po takim czasie wreszcie to ja jestem ten silniejszy. Co prawda teraz plusy nie bycia fapstronautą stały się dla mnie codziennością i nie dostrzegam tak już ich, jak to miało miejsce gdy przechodziłem cały proces - bo to po prostu teraz normalny ja. 

Ale spokojnie mógłbym wymienić conajmniej z 20 plusów, które odczułem. 
Co ważne fapstronautą byłem od wieku bodajże 13 lat do 25. Udało mi się skończyć z tym za 4 tym podejściem. 

Patrzę na to tak, że teraz jeżeli któryś ze znajomych obdarzy mnie tym zaufaniem i przyzna się do regularnego świrowania jarząbka, walenia niemca po hełmie, szlifowania gryfu ( jakkolwiek ) to zawsze bardzo wspieram, pomagam, opowiadam, namawiam na NoFap. 

Z perspektywy czasu przeraża mnie, jak mocno bycie Fapstronautą niszczyło moje życie. 
 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Spellman71 napisał:

Co ważne fapstronautą byłem od wieku bodajże 13 lat do 25.

Deeeem, tyle lat utwardzania i umacniania połączeń neuronalnych zwiazanych z fapaniem, mega szacun ze udało Ci sie to rzucić, chylę czoło 

 

3 najbardziej wartosciowe korzyści z perspektywy 3 lat abstynencji? 

Co najbardziej pomoglo Ci za 4 razem rzucania i co spowodowalo ze wtedy sie udalo? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Wincenty napisał:

3 najbardziej wartosciowe korzyści z perspektywy 3 lat abstynencji? 

1. Pewność siebie względem relacji z kobietami, chęć domykania spraw w życiu. Panowania nad swoim życiem ( porządki, finansowe, zobowiązań, tworzenia rzeczywistości wokół siebie ) 
2. Dużo większy spokój ducha, bardziej akceptuję rzeczywistość, jeżeli coś idzie nie po mojej myśli już nie wkurzam się i nie wpadam w dziką furię, jeżeli coś mi nie idzie. - trudno mi to zdefiniować, ale to taki moment, gdy coś Ci się wyj*buje, a Ty mówisz,- no dobra ogarniemy - zamiast osiągać szczytowe poziomy wk*rwienia i obwiniać innych i cały świat. 
3. Energia życiowa do robienia rzeczy. Do zdobywania nowych umiejętności, treningów. Spotykania się z ludźmi, budowania relacji. 

Pewne rzeczy trudno mi ubrać w słowa i wybrać te najbardziej sensowne, ale starałem się jak najlepiej. 

 

6 minut temu, Wincenty napisał:

Co najbardziej pomoglo Ci za 4 razem rzucania i co spowodowalo ze wtedy sie udalo? 

Wiesz, był taki moment, gdy uświadomiłem sobie, że już bardziej uwłaczać sobie jako mężczyzna nie można i jestem totalnym g*wnem. Mam kobietę w domu, a fapam jak jakiś prze*ryw. Biegnę do domu by zdążyć zwalić zanim wróci z pracy. W nocy zasiedziany przed kompem  zamiast po prostu rozbudzić kobietę którą mam w sypialni wolałem szybciutko raz dwa obsłużyć się w WC i żeby strzelić musiałem oglądać coraz to bardziej popieprzone rzeczy. Takie po których już po wszystkim myślałem " ja pier*lę- naprawdę do tego zwaliłem ?". No i podczas seksu z kobietą myślałem o tych rzeczach które widziałem na filmach. Za 4 tym podejściem po prostu przelała się czara goryczy i uznałem, że jak tak dalej pójdzie to zniszczę swoje życie. Nie chciałem na to pozwolić. Pragnąłem z tym zerwać tak jak topiący się pragnie kolejnego oddechu. I oto jestem trzy lata z kawałkiem później. 

  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Wincenty napisał:

Motywujacy wpis, dziękuję Bracie :)

Nie ma za co, trochę nie byłem pewien czy dobrze czynię pisząc o tych wszystkich rzeczach, ale uznałem, że jakkolwiek Braciom należy się prawda, taka jaka jest - obojętnie jak bardzo spierdoxem byłem. 

 

 

1 minutę temu, BlacKnight napisał:

Po jakim czasie całe te porno wyszło z twojej głowy?

Silna  - taka bezlitosna- potrzeba oglądania pornografii odeszła ode mnie po jakimś pół roku - do może 9 miesięcy. Trudno mi wskazać tak jednoznaczny moment, gdyż też nie było to tak, że klik i już nie potrzebuję. 
Po prostu chęć oglądania filmów pojawiała się coraz to mniejszą częstotliwością. Teraz czasem też się pojawia, ale teraz jestem już zaprawiony w boju. Bez słowa biorę zimny prysznic ( bardzo je polubiłem, polecam), robię trening dodatkowy- np sto burpees. Ale nie ma takiego uczucia MUSZĘ. Zbudowałem po prostu nowe zwyczaje. Zauważyłem pewne podobieństwo do rzucania palenia, które też swego czasu rzuciłem. To że już nie palę 5 lat to nie znaczy, że nie mam chęci zapalić czasem jak znajomi wychodzą na fajkę. Ale odpowiadam sobie, po co ? I nie muszę walczyć ze sobą. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Spellman71 napisał:

Ale spokojnie mógłbym wymienić conajmniej z 20 plusów, które odczułem. 
Co ważne fapstronautą byłem od wieku bodajże 13 lat do 25.
 

Witaj. Wspomniałeś przy plusach o "domykaniu spraw". Po jakim czasie odczuwałeś mniejszą lękliwość i mobilizację? Swoją droga wyjście z tego po tylu latach- gratki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Bartek2 napisał:

Po jakim czasie odczuwałeś mniejszą lękliwość i mobilizację?

Jeżeli chodzi o finalny odwyk który zakończył się na razie sukcesem ( tak jak wspominałem uznaję, że jestem po prostu fapstronautą nie fapującym ) to przez pierwsze 3 miesiące bywały górki i doliny. Porównałbym to do wykresu sinusoidalnego, gdzie amplituda drgań maleje, ale wraz ze "stażem" piknięcia ( chęci do obcowania z pornografią i szlifowania gryfu) stawały się częstsze. Szczególnie pod koniec, ale też nie silne tak bardzo jak na początku. Dalej zdarzają się malutkie impulsy, szczególnie jak nie mam co robić, ale jak wspominałem wyżej nie robią już na mnie wrażenia. Rozwinąłem bardzo pasje i zyskałem  też kilka nowych, więc często jest już co robić.   

Szczególnie przez pierwsze dwa miesiące na zmianę cyklicznie, czułem się nikim i "królem życia ( duży skrót myślowy ).  Raz dłużej, raz krócej. Po tym okresie, powoli zaczęło się to wszystko stabilizować w kierunku, że naprawdę  czuję, że mam wpływ na to co mnie otacza. Dalej oczywiście miewałem gorsze dni, ale zacząłem inaczej na nie spoglądać. Ale nie było już tak, że miałem zalążki myśli samobójczych i wmawiania sobie, że jestem nikim, wszystko co robię nie ma sensu itp. 

Oczywiście dalej otaczają mnie sprawy na które nie zawsze mam wpływ, ale gdy natrafiam na trudność której nie mogę ominąć, staram się ją zaakceptować i pójść inną drogą. 

Największym dla mnie osobiście takim dowodem wzięcia steru było to, że gdy mój ojciec wmieszał mnie w swoje sprawy, długi, problemy z różnymi instytucjami i wiele innych problematycznych rzeczy - o których musiałbym się rozpisać na 5000 znaków- to nie zacząłem płakać w poduszkę i kwilić pod nosem z bezsilności, tylko zaplanowałem strukturę działań, które ulepszą moją pozycję w sprawie i pozwolą mi uniknąć grożących problemów. Następnie nie odwlekając wdrożyłem plany w działanie - do instytucji z którymi miałem problem dzięki ojcu zacząłem jeździć już 2-3 dni po opracowaniu planu działań. Zacząłem dogadywać się z ludźmi, słuchać ich, rozmawiać. Wyjaśniać. Będąc pewnym swojej niewinności i nie bojąc się tych instytucji. - Sądy, kancelarie prawne, jeden podmiot rządowy. Uznałem, że nie mogę chować głowy w piasek tylko muszę przyjąć to wszystko na klatę i nie pozwolić ojcu zniszczyć sobie życia z niewiadomych powodów. Szczęśliwie udało się, uniknąć odpowiedzialności, za sprawy ojca, które mnie nie dotyczyły. Długów, niedbalstwa i poczucia bycia cwańszym od innych ( w przypadku ojca). 
Wtedy poczułem, że żyję swoim życiem. 

 

Edytowane przez Spellman71
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, bernevek napisał:

Ja mam tak, że przez pierwsze dni mam erekcje i chcice. Natomiast po paru dniach to mija. Czy to skutek flat-line?

Tak, mózg nie wie o co chodzi i szwankuje w ekstrema, szuka nowego wzorca by zmusić Cię do dostarczenia szybkiej dopaminki. Często wtedy podsuwają się myśli, że nie działa ten NoFap. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Spellman71 napisał:

1. Pewność siebie względem relacji z kobietami, chęć domykania spraw w życiu. Panowania nad swoim życiem ( porządki, finansowe, zobowiązań, tworzenia rzeczywistości wokół siebie ) 
2. Dużo większy spokój ducha, bardziej akceptuję rzeczywistość, jeżeli coś idzie nie po mojej myśli już nie wkurzam się i nie wpadam w dziką furię, jeżeli coś mi nie idzie. - trudno mi to zdefiniować, ale to taki moment, gdy coś Ci się wyj*buje, a Ty mówisz,- no dobra ogarniemy - zamiast osiągać szczytowe poziomy wk*rwienia i obwiniać innych i cały świat. 
3. Energia życiowa do robienia rzeczy. Do zdobywania nowych umiejętności, treningów. Spotykania się z ludźmi, budowania relacji. 

Bardzo się cieszę, że opisałeś, co się z Tobą działo, bo ja mam bardzo podobnie. Zacząłem na początku tego roku i przez ten czas miałem jedną wpadkę plus kilka mniejszych - ale ja jako wpadkę odnotowuję już w tym momencie wszystko, nawet spojrzenie na stronę z gołymi babami. 90 dni to nic przy moim stanie. Nadal nie czuję się w pełni zdrowy.

 

Przy czym ja na własne życzenie spierdoliłem sobie życie, bo mam 35 lat, od zawsze trzepałem i nawet się nad tym nie zastanawiałem, kiedyś pewnie było to w normie, raz na tydzień czy dwa, ale jakieś 10 lat temu miałem za dużo czasu, dół życiowy i popłynąłem. Kilka lat później zacząłem oglądać porno na telefonie i było jeszcze gorzej. Tłumaczyłem sobie że jest ze mną w porządku, bo trzepałem max raz dziennie (ale prawie codziennie więc co z tego?) i nie zaglądałem na strony ze zboczeniami, orgiami itp. tylko na ogół jakieś femjoye czy met arty.

 

Od początku roku czysty, cały czas bardzo uważam. To co najbardziej rzuca się w oczy:

- wróciła mi potrzeba kontaktu z ludźmi. Od bardzo dawna nie miałem takiej potrzeby, bałem się że ktoś mnie będzie oceniać, zrazi się do mnie jak się odezwę, albo podświadomnie czuje do mnie wstręt (nie wiem dlaczego, ale miałem takie bardzo silne przekonanie). Mimo to niewiele przez te pół roku zmieniło się u mnie, raczej nadal mam niewielu znajomych i trzymam się na uboczu. Ale przebywanie z ludźmi zaczęło sprawiać mi radość, zacząłem wychodzić z inicjatywą, przestałem patrzeć jak mnie odbiorą. Tylko jest ciężko bo w moim wielu wiele znajomości się lata temu pourywało.

- jest większa chęć do działania, ale nie jest idealnie. To nie jest tak, że nagle zacząłem robić milion rzeczy na minutę, nie. Dalej muszę się czasem zmuszać by coś porobić.

- przestałem się wkurwiać z powodu byle pierdoły. Sam po sobie codziennie widzę triggery takie jak zgubione klucze, telefon, albo jakaś nieprzewidziana sytuacja. Na ogół sobie z tym radzę, a kiedyś musiałem tłumić w sobie złość

- przestałem myśleć o sobie jak o gównie, zaczałem mieć dobry nastrój, nie w sposób wymuszony. Przez lata miałem potwornie niską samoocenę, mimo że obiektywnie kilka rzeczy w życiu mi się udało.

- zacząłem doceniać chwilę i cieszyć się małymi rzeczami. Mam takie zdjęcia gdzie jestem w Kampinosie z żoną i dzieckiem kilka dni po rozpoczęciu odwyku i na każdym zdjęciu banan od ucha do ucha.

- ale są też minusy, bo często kłócę się z żoną, zacząłem na więcej rzeczy mieć wyjebane, przeciągać linę. I jednak pojawiła się frustacja z powodu wielu rzeczy i nie udało mi się póki co wyrobić nowej ramy. Gdyby nie małe dziecko to dałbym sobie spokój, i zaczął życie od nowa, ale chcę jeszcze powalczyć. Może zbiorę się i założę temat w świeżakowni, bo sytuacja kompletnie nietypowa.

 

Półtora miesiąca temu straciłem pracę. I co bardzo dziwne dało mi to kopa do działania, bo miałem ułożony plan, zacząłem go od razu realizować. 10 dni później, po kilkudziesięciu telefonach, 10 rozmowach technicznch miałem konkretną ofertę. Miałem chwilę załamania ale szybko przechodziły. Mówie sobie, że gdybym nie był na nofapie to bym nie dał sobie rady.

Edytowane przez WS2096
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@WS2096 Doskonale Cię rozumiem, ale tak powoli trzeba działać.  Każda mała wygrana to nauka, by cieszyć się z małych rzeczy. Mnie własnie tez małe niepowodzenia jak zaginione klucze, albo poszukiwanie telefonu w domu trigerowały mocno zdenerwowanie. U mnie dół życiowy w pewnym momencie też spotęgował nałóg. Podpisuję się pod Twoimi słowami rękami i nogami. Sam wiesz najlepiej, że to nałóg jak każdy inny i pokonanie go nie jest proste. A często sobie można bagatelizować w głowie pt" wszyscy to robią itp - ja trochę więcej (hehe )", a to są własnie sidła nałogu, który jak chwyci to nie łatwo wyrwać się z uścisku. Tak samo wielu jest funkcjonujących alkoholików mających pozór kontroli.

Życzę Ci Bracie wytrwałości, siły i żeby pokus było jak najmniej, byś pozostał silny bo nie tylko masz dla kogo, ale przede wszystkim dla siebie bo jeszcze wiele dobrych rzeczy Cię w życiu czeka :) A na NoFapie smakują o niebo lepiej :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spellman71 Porównanie z odwykiem alkoholika jest bardzo dobre, bo ja słyszałem o czymś takim, że jak alkoholik przestaje pić to pojawia się u niego taka jakby frustracja, żal do świata nie czeka na niego z czerwonym dywanem i fanfarami mimo tego że on dokonał tak naprawdę ogromnego poświęcenia. Daje mi to trochę do myślenia, bo jednak nie wszystko zmieniło się tak jak życzyłem sobie pół roku temu i jeszcze bardzo długa droga przede mną. I być może o to chodzi w AA, żeby ludzie sobie nawzajem pomagali w wytrwałości. Przy czym alkoholik może dokonać coming outu i to w sumie żaden wstyd, pewnie wiele osób to doceni, a fapacz? :) chyba trudno o bardziej wstydliwy i upokarzający nałóg. Największym problemem u mnie jest samotność, bo komu o tym powiesz?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, WS2096 napisał:

 Największym problemem u mnie jest samotność, bo komu o tym powiesz?

A to też słuszność. 
No niestety można szukać tylko zrozumienia w internecie. Ja swojego czasu wsparcia zaznałem na Reddicie, na wypoku to tak średnio bym powiedział. Nie znałem też wtedy forum Braci. 

Tutaj czai się też pułapka tego, że gdy czytamy o tym jak wiele w życiu innych NoFap zmienił to też oczekujemy trochę, że te zmiany uderzą nas po prostu w ryj. Ja wiele rzeczy zrozumiałem po czasie, nie w momencie przechodzenia tych podstawowych 90-120 dni NoFapa. Pułapka polega na tym, że czytam jak to jest zajebiście, że normalnie superpowers mode on, a wciąż nie widzimy tego u siebie. Więc ? Nie działa. I relaps. Trzeba być bardzo cierpliwym i fajnie jest poczytać jak komuś zmieniło się życie i różne cechy, ale to raczej w ostateczności. Zbyt mocne skupianie się na zauważeniu efektów to moim zdaniem furtka dla mózgu by zracjonalizować sobie relaps. 

W przytoczonym przykładzie z alkoholikiem z mojej perspektywy nie powinno się oczekiwać oklasków po wyjściu z nałogu. Jak tu kilka osób pogratulowało mi mojej abstynencji, owszem zrobiło mi się miło i cieszę się, że być może ktoś kiedyś to przeczyta i mu to pomoże zwalczyć chęć na relaps. Ale staram się przede wszystkim, że robię to przede wszystkim dla siebie. 

Pamiętam taki moment, że kiedyś kumpel powiedział mi, że ma problem z ilością fapowania. Był bardzo przejęty. Wtedy byłem czysty od roku. Powiedziałem mu wtedy, że cieszę się, że mi o tym powiedział. Bywało tak, że pisał czasem że ma chęć, a ja dzwoniłem i mówiłem, żeby "wyp... pod zimny prysznic, albo wychodził z domu na spacer natychmiast. "  Mnie natomiast wystarczyło czytanie r/noFap na reddicie. Zależy też od człowieka. 
 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

90-120 dni to początek. Mi terapeuta powiedział, że w każdym uzależnieniu rok to taki minimalny okres dla mózgu, żeby się zregenerował i wyrobił sobie nowe przyzwyczajenia, więc myślę, że to faktycznie minimum. Poza tym człowiek momentami zapomina jak zachowywał się przed podjęciem decyzji o odwyku.

 

Oczywiście, że jak ktoś czyta, że jak zacznie no fap to pojawi się zwiększone powodzenie u kobiet, błysk w oku itp. to może działać na wyobraźnie, ale myślę że tu chodzi zupełnie o coś innego, tzn. zebranie energii by uporać się z problemami w życiu na które dotychczas nie było siły.

 

Pomogła jeszcze aplikacja rewire companion - jest tam licznik dni, można sobie notować różne spostrzeżenia jest też społeczność i tablica gdzie można coś publikować. Ale są też inne apki. Bo cały czas mam jeszcze potrzebę czytania o tym temacie, zdaję sobie sprawę, że po kilku miesiącach najlepiej byłoby już zostawić temat za sobą i zająć się normalnym życiem, ale człowiek szuka czegoś, by wypełnić pustkę, która powstała.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, WS2096 napisał:

rewire companion

Korzystałem z tej appki jak dobrze kojarzę, bardzo mi pomogła, szczególnie przycisk paniki - na początku używałem go mocno.  Fajnie, że o niej wspomniałeś. 

Niestety nie ma w większości spraw skrótów. Na efekty trzeba być cierpliwym, porównywanie czasowe pozytywnych aspektów z innymi to jak wspominałem pułapka. Przy udanym podejściu starałem się nie liczyć dni żeby nie wysuwać zbyt daleko idących oczekiwań. To trochę jak z kimś kto robi coś od bardzo długiego czasu, np. gra na gitarze, rysuje itp. Robi to X lat - po takim samym czasie powinienem robić coś podobnego ! - To wcale tak nie jest. Każdy jest inny, najważniejsze to nie poddawać się i robić swoje,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Może się mylę, ale abstynencja raczej nie jest lekiem na problemy z erekcją. Masturbację czy porno warto jest ograniczyć, rzeczywiście mogą miec negatywne efekty jeśli chodzi o stosunek seksualny z kobietą ale nie całkowita abstynencja. Na pewno dobrze jest przebadać sobie hormony. Zorientować się jak jest z poziomem testosteronu czy z prolaktyną. Bo prolaktyna jeśli jest podwyższona moze mieć negatywny wpływ na erekcję. Jeśli w badaniach bedą jakieś odstępstwa od normy wypadałoby wybrać się do lekarza.

Nie ma rónież co ulegać presji i niepotrzebnie się nakręcać. Wiele osób ma problem z erekcją w pewnym okresie swojego życia. Stres nakręca problemy z erekcja. A problemy z erekcją powodują stres. Tak wiec mozna wpaść w błedne koło. Nie jestem rownież przeciwny wypróbowaniu tabletek z sildenafilem na erekcję. Dobrze jest zobaczyć jak na nas takie środki działają. Zacznij od takiego Inventum. Na poczatek dawka 25 mg, mozesz zmniejszyć  o połowe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, pioben napisał:

Może się mylę, ale abstynencja raczej nie jest lekiem na problemy z erekcją. Masturbację czy porno warto jest ograniczyć, rzeczywiście mogą miec negatywne efekty jeśli chodzi o stosunek seksualny z kobietą ale nie całkowita abstynencja. Na pewno dobrze jest przebadać sobie hormony. Zorientować się jak jest z poziomem testosteronu czy z prolaktyną. Bo prolaktyna jeśli jest podwyższona moze mieć negatywny wpływ na erekcję. Jeśli w badaniach bedą jakieś odstępstwa od normy wypadałoby wybrać się do lekarza.

Nie ma rónież co ulegać presji i niepotrzebnie się nakręcać. Wiele osób ma problem z erekcją w pewnym okresie swojego życia. Stres nakręca problemy z erekcja. A problemy z erekcją powodują stres. Tak wiec mozna wpaść w błedne koło. Nie jestem rownież przeciwny wypróbowaniu tabletek z sildenafilem na erekcję. Dobrze jest zobaczyć jak na nas takie środki działają. Zacznij od takiego Inventum. Na poczatek dawka 25 mg, mozesz zmniejszyć  o połowe. 

Abstynencja jest najlepszym lekiem na problemy z erekcją, nie ma skuteczniejszego leku :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.