Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, prod1gybmx napisał:

Nasz umysł, wiedza i świadomość ma trzymać nas w ryzach, nie jakieś poczucie moralności. To są pobożne życzenia, że jakaś nadprzyrodzona, magiczna siła sprawi, że będziemy "dobrzy". 

Tak by było idealnie, ale wiemy też, że na haju najtwardsi zawodnicy miękną, a umysł płata takie takie figle, że głowa mała. Bardzo prostym remedium na to jest określenie sobie w momencie „wysokiego stanu ducha” swojego systemu wartości i odwoływanie się do niego bez wyjątku w skrajnych momentach życia. Jak powinienem postąpić w zgodzie z prawdziwym sobą, bez tych wszystkich emocji które mną teraz targają? Natomiast LTR, który ma szansę to właśnie LTR z osobą, która wyznaje podobne wartości i się ich trzyma.

 

3 godziny temu, prod1gybmx napisał:

Jeśli jestem w związku, to staram się żeby nie doszło do tego, że dana partnerka mi się znudzi. Zachęcam ja do tego samego aby była wobec mnie ze wszystkim szczera i starała się wystrzegać rutyny. 

I super, dobrze nie „zdziadzieć”. Rutyna to jedno, w życiu pojawia się mnóstwo sytuacji, które co rusz testują związek - problemy finansowe, rozłąka/delegacje, choroby, pokusy. Mi bardzo pomaga wyżej wymieniony tip z systemem wartości, w ogromnej ilości przypadków po prostu wiem dzięki temu co robić.

 

6 godzin temu, Kali(NIE)baka napisał:

Ciekawy punkt widzenia. Rozumiem, że to są Twoje doświadczenia? W ten sposób "rozumuje" kobieta nieświadoma swojej biologii. Pytam bo w realu nie idzie wyłapać takich "smaczków", większość kobiet nie jest świadoma że działa gadzi mózg, a już tym bardziej nie są skłonne do takich wyznań.

No niestety, nie jest to powód do dumy, bo zawsze uważałam się za ogarniętą osobę. Do niczego nie doszło, bo jakimś cudem udało mi się to wszystko opanować, ale był to nadludzki wysiłek. Niemniej jednak rozwaliłam sobie wtedy prawie związek i wciąż mam jakieś takie poczucie winy, że w ogóle ten haj się pojawił. Gdybym od razu ucięła kontakt, nie byłoby tego. Największym szokiem i „there’s no spoon” było, że kiedy świadomie zrezygnowałam z „pana gałęzi” i w końcu ucięłam kontakt, cały haj nagle przeszedł, tak samo jak się pojawił. 
 

To było już bardzo dawno, wiele lat temu, ale to była też jedna z najważniejszych lekcji życia. Nie doceniamy siły gada (kobiety i mężczyźni), przeceniamy nasz umysł ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

55 minut temu, sol napisał:

Tak by było idealnie, ale wiemy też, że na haju najtwardsi zawodnicy miękną, a umysł płata takie takie figle, że głowa mała. Bardzo prostym remedium na to jest określenie sobie w momencie „wysokiego stanu ducha” swojego systemu wartości i odwoływanie się do niego bez wyjątku w skrajnych momentach życia. Jak powinienem postąpić w zgodzie z prawdziwym sobą, bez tych wszystkich emocji które mną teraz targają? Natomiast LTR, który ma szansę to właśnie LTR z osobą, która wyznaje podobne wartości i się ich trzyma.

@sol Romanse wynikają z subiektywnych braków u partnera, z którym aktualnie jesteś. (Niby jest inteligentny, przystojny itd. ale skrycie chciałabyś żeby był jeszcze nieco przebojowy lub cokolwiek innego) Najczęściej w związkach się o Tym nie rozmawia bo przecież można kogoś urazić lub boi się reakcji partnera. Bardzo czesto ma się o pewne rzeczy pretensje. A co jest tego efektem? Brak jakichkolwiek zmian w kierunku uzupełnienia tych deficytów, wręcz eskalowanie tych braków na większą skale niż dotychczas. Dlaczego? Na złość. Ile razy zrobiłaś coś dla kogoś z chęcią/zrozumieniem/uśmiechem na ustach, kiedy miał do Ciebie o coś pretensje?(Bardzo często taki mamy mechanizm obronny przed taką agresywną próby wymuszenia czegoś na nas).

 

Jak zamienić pretensje, która wywoła konflikt na dojrzałą rozmowę?

(Zmieniłeś się, już nie rozmawiamy tyle co kiedyś, pewnie już Cie nie pociągam) na (Wiesz...mam wrażenie, że się oddalamy, możemy o Tym porozmawiać?)

55 minut temu, sol napisał:

No niestety, nie jest to powód do dumy, bo zawsze uważałam się za ogarniętą osobę. Do niczego nie doszło, bo jakimś cudem udało mi się to wszystko opanować, ale był to nadludzki wysiłek. Niemniej jednak rozwaliłam sobie wtedy prawie związek i wciąż mam jakieś takie poczucie winy, że w ogóle ten haj się pojawił. Gdybym od razu ucięła kontakt, nie byłoby tego. Największym szokiem i „there’s no spoon” było, że kiedy świadomie zrezygnowałam z „pana gałęzi” i w końcu ucięłam kontakt, cały haj nagle przeszedł, tak samo jak się pojawił. 
 

To było już bardzo dawno, wiele lat temu, ale to była też jedna z najważniejszych lekcji życia. Nie doceniamy siły gada (kobiety i mężczyźni), przeceniamy nasz umysł ;) 

Gdybyś przeskoczyła na tą drugą gałąź, to może przez jakiś czas było by super, ale z biegiem czasu wychodziły by deficyty w stosunku do poprzedniego partnera. Co by było wtedy? TĘSKNOTA. Nawet gdyby ten nowy partner stawał na głowie, to i tak brakowałoby Ci np. uśmiechu/głosu/sposobu bycia ex.  Starnia nowego partnera byłybya po prostu przez Ciebie niezauważane. Skąd o tym wiem? Sam odstawiłem taki transfer. ;) Jak temu zaradzić? Liznąć nieco wiedzy psychologicznej i rozmawiać (w jaki sposób prowadzić dialog, żeby nie uderzyć w czyjeś ego. - W momencie kiedy wywołasz emocjonalne poruszenie, to wszystkie logiczne argumenty odbijają się jak od sciany.) 

Jeśli w przyszłości pojawi się ktoś i się Tobą zainteresuje, kto będzie jeszcze bardziej wpasowywał się w Twoje potrzeby niż obecny partner, to czy tego chcesz czy nie, "haj" się odpali. Musisz wiedzieć, że na początku w tej osobie będziesz dostrzegać tylko jego pozytywne cechy, nasz umysł skrzętnie będzie ukrywał te negatywne. Po co? Aby doszło do stosunku. ;) Majać świadomość tych wszystkich zjawisk, mechanizmów i zależności jesteś w stanie panować nad sobą, swoimi emocjami i popędem. Zycie to kompromisy, bilans zysków i strat. Decyduj mądrze.

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.05.2020 o 08:22, sol napisał:

Zastanawia mnie w tym filmie jedna rzecz, peak 18-25 dla kobiet jest zasadny i na logikę dla mężczyzn powinien faktycznie być we wczesnej 40 - ale dlaczego tylko pewna część młodych kobiet realnie tak to odbiera?
 

Znam 2 dziewczyny (na jakieś powiedzmy 50), które mają takich starszych facetów. Mnie chłopacy starsi niż kilka lat zupełnie nie pociągali. Sukcesy, kasa i tzw. doświadczenie życiowe przytłaczały, chciałam przeżyć i zbudować to wszystko razem. I to nie były tylko „teorie w głowie”, czułam tzw. fizyczny odrzut od starszych gości, nawet super przystojnych. No i generalnie pary z dużą różnicą wieku to duża mniejszość, dlaczego?

 

i mam w sumie jeszcze takie 2 pytania w zw. z tym filmikiem:

- dlaczego niektórzy mężczyźni mogący z łatwością wejść w relację z młodą dziewczyną, wchodzą w relację (LTR) ze starszą (np. 40+), „dobrze zrobioną” i z zasobami, nawet mimo tego, że mają podobną pozycję/zasoby. 

- dlaczego starsze babki z pozycją i zasobami często wybierają sobie bardzo młodych chłopaków (np. ostatnio Heidi Klum), na logikę powinny brać właśnie tych starszych, warum? ?

Film mówi min.  o uwarunkowaniach biologicznych relacji damsko- męskich. Jest to oczywiste, że dla kobiety wiek 18- 25 lat jest najlepszym okresem na posiadanie potomstwa. W moim pokoleniu, wśród moich ziomali wiek dla obu płci "robienia sobie" dziecka wynosił około 20 lat. Względy zarówno biologiczne, jak i "społeczne" niejako sprzyjały takiemu wariantowi w latach osiemdziesiątych. Obecnie jest tak, że względy biologiczne na prokreację (i posiadanie partnera) są bez zmian dla kobiet, ale ze względów "społecznych" panie to odkładają na przyszłość, często z kiepskim skutkiem. Biologia dla mężczyzn pod tym względem jest dużo bardziej łaskawa, to powszechnie wiadomo. 

 

Ja znam tylko jednego faceta w powiedzmy średnim wieku z młodą kobietą. Większość starszych facetów bierze się za mniej więcej rówieśnice, bo mało komu chce się utrzymywać młodą kobietę mającą podejście: "klękajcie narody, bo mam cycki i pochwę". Jak to jeden ziomal ujął: " Świat jest pełen kobiet zarabiających grubo poniżej średniej krajowej, a większość z nich ma rozliczne hobby, na czele z zamiłowaniem do zamorskich podróży. I takie panie szukają chętnych, aby im te hobby finansował". Mało komu się chce pełnić rolę bankomatu dla jakiejś cwanej pani przy tak ogromnej podaży, praktycznie darmowego seksu jaka jest w dzisiejszych czasach. 

 

Przy LTRach lepiej być z kobietą z tego samego przedziału podatkowego i wiekowego.

 

W dniu 12.05.2020 o 09:14, sol napisał:

Moim zdaniem nie ma opcji że bez bardzo silnych zasad moralnych albo bez gruntownej teoretycznej znajomości tematu dziewczyna nie pójdzie chociaż trochę w tango w takim momencie.

Oprócz  obowiązujących zasad moralnych jest też niezwykle ważna presja otoczenia na respektowanie ww. zasad. W "moich czasach" ta presja była bardzo silna. 

Taka sytuacja: Początek lat dziewięćdziesiątych, ma rozpocząć się Wigilia w domu moich rodziców. Cała rodzina w komplecie. Jest min. kuzynka, mężatka, która "popłynęła" w czasie, gdy jej mąż pojechał do Niemiec zarabiać na rodzinę (wtedy w mieście bezrobocie wynosiło ponad 20%). Mój tata przed imprezą zadał takie o to pytanie: " Co Kaśka tu robi? Ja z qrwą przy jednym stole siedział nie będę". Pani się natychmiast zmyła i w rodzinie przestała istnieć. Płeć "sprawcy" była bez znaczenia. Tęskno mi za tamtymi czasami.

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam teraz ochotę zdrzemnąć się 3 godziny, potem wstać i zamówić moją ulubioną pizze. Po jedzeniu popić colą i obejrzeć dobry film na Netflixie. Przed pójściem spać wychędorzyć jakąś łatwą Panią z Tindera, a po wszystkim zamówić jej Ubera. Zasnąć i wstać najwcześniej o 9:30 następnego dnia.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.05.2020 o 12:45, Stefan Batory napisał:

wiek 18- 25 lat jest najlepszym okresem na posiadanie potomstwa.

Nie.

Mam koleżanki, które urodziły wcześnie. Bez wykształcenia, poświęciły się wychowywaniu dzieci, a teraz nawet komentarza bez błędu ortograficznego nie potrafią napisać w mediach społecznościowych... Ledwo szkołę ukończyły, bo zaciążyły. 

W towarzystwie nie potrafią się wypowiedzieć na żaden sensowny temat. Brak im ogłady, wyczucia stylu.  

Najlepszy wiek na rodzenie dziecka, to jest zaraz po ukończeniu studiów.  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JudgeMe napisał:

Mam koleżanki, które urodziły wcześnie. Bez wykształcenia, poświęciły się wychowywaniu dzieci, a teraz nawet komentarza bez błędu ortograficznego nie potrafią napisać w mediach społecznościowych... Ledwo szkołę ukończyły, bo zaciążyły. 

W towarzystwie nie potrafią się wypowiedzieć na żaden sensowny temat. Brak im ogłady, wyczucia stylu.  

Najlepszy wiek na rodzenie dziecka, to jest zaraz po ukończeniu studiów.  

Posiadanie potomstwa w tym wieku nie koreluje z pustką w głowie. Nawet jakby tych dzieciaków nie miały, to nadal nie miały by ogłady, wyczucia stylu i nie potrafiłby się wypowiedzieć na żaden sensowny temat. Po prostu coś innego absorbowałoby ich uwagę. Imprezy/kolejni faceci/netflix/cokolwiek innego. Kwestia środowiska/charakteru/genów/priorytetów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JudgeMe napisał:

Nie.

Mam koleżanki, które urodziły wcześnie. Bez wykształcenia, poświęciły się wychowywaniu dzieci, a teraz nawet komentarza bez błędu ortograficznego nie potrafią napisać w mediach społecznościowych... Ledwo szkołę ukończyły, bo zaciążyły. 

W towarzystwie nie potrafią się wypowiedzieć na żaden sensowny temat. Brak im ogłady, wyczucia stylu.  

Najlepszy wiek na rodzenie dziecka, to jest zaraz po ukończeniu studiów.  

 

 

Pod względem "biologicznym" ten wiek jest OK. To jasne i oczywiste.

Ja byłem na studiach w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Związki z mojego otoczenia zwykle wyglądały tak, że student polibudy (to w większości byli faceci) wiązali się ze studentkami z medycyny, albo uniwersytetu- zwykle z prawa i psychologii. Najczęściej były to ich pierwsze związki, które zwykle kończyły się małżeństwami zawieranymi w wieku 20-22 lata. Tak było min. w moim przypadku. Ludzie "robili sobie" dzieci mieszkając zwykle w akademikach lub hotelach asystenckich.  Było bardzo ciężko pogodzić studia dzienne z posiadaniem dzieci, ale ludzie dawali radę?. Co ciekawe, te związki były i są zwykle bardzo trwałe.

 

Gdy ja się ożeniłem, to ja mieszkałem w Gdynii, a moja żona w Gdańsku. Było to bardzo zabawne (patrząc z perspektywy czasu). Ja dziecko miałem wyjątkowo póżno, jak na tamte standardy, bo w wieku 27 lat. Ludzie dzisiaj są tacy sami jak wtedy, ale czasy się baardzo zmieniły. Dzisiaj chyba jest jednak trudniej. Podzielam Twój pogląd.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Stefan Batory napisał:

Ludzie "robili sobie" dzieci mieszkając zwykle w akademikach lub hotelach asystenckich.  Było bardzo ciężko pogodzić studia dzienne z posiadaniem dzieci, ale ludzie dawali radę?. Co ciekawe, te związki były i są zwykle bardzo trwałe.

Znam taką relację.  

Mam starszą koleżankę, która ma trójkę dzieci. 

Skończyła studia jakieś techniczne, wychowała trójkę synów. 

Poznałam ją jeszcze w poprzedniej pracy, i pamiętam, że jak się przedstawialiśmy na jednym szkoleniu, i każdy opowiadał coś o sobie, to ona powiedziała, że jej pasją jest gotowanie i wypieki, a każdy opowiadał coś o muzyce (rzeczywiście był w grupie jeden muzyk z kręconymi włosami), książkach, a nawet meczach żużlowych.  

I pamiętam, kiedy zawsze coś przynosiła mi do pracy, bo pracowałam obok. Rzeczywiście jej ciastka były pyszne. 

Bardzo sympatyczna i ciepła osoba. Chyba traktowała mnie jak córkę.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.