Skocz do zawartości

Jak znaleźć swoje predyspozycje?


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

@jaceek - Mówisz coś za coś, tak jak ja miałbym jakieś romantyczne relacje ;) W moim życiu kobiet jest zero. Przy czym nie jestem introwertyczny i wiem, że już w samej relacji jak ktoś mnie pozna bliżej to mam fajne cechy osobowości i kobiety lubią spędzać ze mną czas. Ale chuj z tego bo i tak z tego nie korzystam.

 

Ja nie wyobrażam sobie uczyć się do starości ciągle na pełnych obrotach umarłbym. Dlatego też uważam, że fajnie mieć np. nieruchomości, ale napisałeś, że styknie 4k... Jakim cudem? Przecież nieruchomość w dobrej lokalizacji kosztuje z 300-400k (oczywiście zależy od miasta i tak dalej). Przy takiej pensji to nie ma szans żeby to uzbierać. Jakbym odkładał np. po 2k miesięcznie to masz rocznie 24. Przy czym żyłbym za 2k wtedy co równałoby się z niezłą wegetacją bo liczę też, że muszę się jakoś rozwijać żeby nie wypaść z rynku a kursy i wszystko kosztuje.

 

Mówisz, że masz 33 lata i lada moment planujesz drugą nieruchomość + świetnie zarabiasz. No i tu się różnimy bo ja jestem tylko 3 lata młodszy a nie mam nic. Zatem nie mogę myśleć w tych samych kategoriach.

 

@Libertyn - Czemu talent miałby być przekleństwem?

 

@bigblackcock - Ja się nie poddaję, choćby ten temat jest tego przykładem. Akurat siły woli do zapieprzania mi nie brakuje. Tyle tylko, że zapieprzanie dla samego zapieprzania daje garba, np. niewolnicy nigdy bogaci raczej nie byli. Będę cisnął dalej, tyle tylko, że boję się, że za x lat nic się nie zmieni, z tym, że będę jeszcze starszy i mniej zmotywowany. Być na jakiejś ścieżce i po prostu wiedzieć, że "to" jest to, to już marzenie.

 

Mówisz, że przesadne porównywanie się jest złe, ale z drugiej strony brak porównań to też lipa. Trzeba wiedzieć jak sobie radzi potencjalna konkurencja.

 

Z przeszukiwaniem listy zawodów będę miał jeszcze jeden problem, gdyż najpierw muszę "otworzyć" głowę... Ciężko będzie mi szukać i przyznać się, że lata pracy mogę sobie wsadzić w dupę i zaczynam od nowa. Wyczuwam duży efekt wyparcia w stosunku do nowych zawodów. No ale nikt nie mówił, że będzie lekko.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, self-aware napisał:

@Libertyn - Czemu talent miałby być przekleństwem?

Bo może np. Stać w sprzeczności z celami zawodowymi. Przykładowo wyobraź sobie prawnika który ma bronić osobę co do której winy sam jest pewien.

Wyobraź sobie empate realizującego plan sprzedaży produktu w który nie wierzy. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaceek - No za 1200zł to ja bym jednak nie przeżył, sam wynajem jakiejś kawalerki to już tyle. Do tego jedzenie z 600zł to już masz 1800.  Czasem chciałbym odwiedzić rodzinę, więc bilet kilkaset km. bo mieszkam daleko od rodziny. Serio żyję minimalistycznie w chuj, ale za 1200zł to bym nie przetrwał, chyba że wynajem jakiegoś mega taniego pokoju. W porównaniu do moich znajomych nie mam nic. No i mimo wszystko nie chciałbym też wegetować przez ileś lat i nigdzie z nikim nie wychodzić i nikogo nie znać bo już przekonałem się, że to bardzo złe rozwiązanie dla psychiki i prawdopodobnie też dla kariery.

 

Natomiast patrze na kawalerki i faktycznie idzie coś znaleźć w kasie typu 250k. To i tak przy obecnym stanie konta (czyli prawie pustki) daje mi wiele lat odkładania. Do tego czasu to wszystko podrożeje w chuj bo widzę jak to leci w górę. Jestem ciekaw czy gdybym odkładał np. po 1k miesięcznie to w ogóle kiedykolwiek uzbierałbym na to. Wydaje mi się, że to szybciej drożeje niż ja bym zbierał hajs, ale może się mylę.

 

Co do Twojego kumpla co ma 45 lat to musisz wziąć jeszcze jedną rzecz pod uwagę, baaardzo ważną, otóż ja chciałbym mieć w przyszłości dzieci, a zatem nie mam wcale tak dużo czasu. Nie jestem egoistą i jak do 35-36 roku nie strzelę małego brzdąca to pogodzę się z tym, że nie spełnię się w roli ojca. Nie będę przecież bawił się w dzieci po 40 bo jak to tak? Młody będzie miał 20 lat a jego stary ponad 60? Nie chciałbym tak dla moich dzieci. Dziecko powinno mieć ojca i dziadka, a nie dziadka i pradziadka.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, self-aware napisał:

Czy ktoś z Was przeszedł drogę typu "Jestem zwykły, nie mam żadnych specjalnych uzdolnień i talentów, ale próbując tego czy owego w końcu znalazłem swoje miejsce

No pewnie :)

 

Jeśli nie potrafisz określić jakie masz talenty sam z siebie, to jest test online, który polecam.

Zrobiłem go może 15 lat temu i do dziś korzystam z jego prostego wyniku: określone  5 dominujących cech, które mam najmocniejsze.

 

Wygugluj, nazywa się StrengthsFinder.

 

Poczytaj o tym teście, wg mnie warto wydać 50 czy 150 zł (wtedy dałem jakies 40zł, dziś nie wiem jakie ceny).

 

Jak ja go robiłem, to test miał kilkadziesiąt (a może i 200?) skomplikowanych pytań z odpowiedziami a,b,c,d a potem algorytm wyliczał 5 najważniejszych talentów.

 

Trzy uwagi:

 

1. Niedawno Przestałem wierzyć w MBTI i inne testy osobowości, ale ten test się broni bo po prostu pokazuje Twoje mocne strony a nie szufladkuje Twojej osobowości.

 

2. Możliwe że uległem autosugestii, ale w takim razie ta autosugestia była zajebista i wiele lat pomagała mi sporo w karierze i życiu prywatnym.

 

Poczytaj o tym.

W razie pytań wal na priv.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bassfreak - to nie tak, że jestem dobry. Właśnie nie jestem. Jestem średni, coś tam wiem i pracę znalazłem, ale moje zarobki jak na włożony czas są po prostu małe. W bardzo dużym skrócie to miałem znajomego fotografa i on kiedyś miał dużo roboty i pytał czy nie chciałbym poobrabiać paru zdjęć w Photoshopie (miałem wycinać postaci). Oczywiście musiałem się tego najpierw nauczyć, ale uznałem, że to zrobię bo wleci parę groszy. fotografem oczywiście nie zostałem bo to nie moja bajka ale PS mi się spodobał i wymyśliłem sobie, że zostanę grafikiem. Siedziałem od rana do wieczora i napieprzałem projekty. Po pół roku dostałem się do agencji reklamowej, tworzyłem ulotki, banery i takie tam pierdoły. Szybko zrozumiałem, że w grafice musisz dostać się do super firmy inaczej to wszystko jest zbyt januszowe. Do tego doszło do mnie, że konkuruje z ludźmi mającymi predyspozycje (talent do rysowania, mega wyobraźnie) i poddałem się. Moje projekty w porównaniu do nich to była lipa, chociaż zwykłym ludziom się w miarę podobało.

 

Uznałem więc, że warto tą wiedzę wykorzystać i zastanawiałem się co mogę robić żeby mieć jakąś spoko pracę i wykorzystać w miarę dobre podstawy związane z grafiką. Wyszło mi, że strony WWW. Bardzo fajnie jest, jeśli front end potrafi ogarnąć w miarę estetyczny szablon, ale nie musi być jakimś super grafikiem. Czyli pod tym względem idealnie i rzeczywiście, wykorzystuję te umiejętności do dzisiaj i się przydają.

 

Naukę stron zacząłem od totalnego zera, totalnego. Pierwszy raz w życiu usłyszałem o tym co to w ogóle jest HTML. Zacząłem mając 26/27 lat. Początki to mordęga, ale po roku morderczej nauki dostałem pierwszą pracę. Niestety nie była to firma, w której mógłbym dostać jakąś super naukę odnośnie kodu i tu zaczyna się problem... Jak robisz po januszowych firmach to niestety możesz mieć i 10 lat doświadczenia a dalej umiesz tyle co junior i klepiesz HTML + CSS. I tak tułam się w tej branży już ponad 3 lata i zarabiam ledwo średnią krajową na umowę zlecenie. Czy było warto? Tak bo lepsze to niż praca na kasie. Czy mogłem wybrać lepiej? Na pewno tak, choćby jechać do Anglii na magazyn, miałbym po 3 latach bardzo dużą sumkę.

 

Z racji problemów finansowych zamierzam jeszcze rok posiedzieć w obecnej firmie mimo świadomości, że kodować nie nauczę się tu ani trochę lepiej, ale posadka w miarę pewna, więc odkuję się finansowo a bywało, że nie miałem już co jeść przez kilka dni, więc sam rozumiesz, bałbym się teraz zmienić firmę. Chodzenie głodny bardzo mocno ostudza skakanie między firmami. Natomiast przez ten rok chce zastanowić się co robić dalej ze swoim życiem.

 

Krótko mówiąc, wszystko co mam to po prostu nauka, nauka i jeszcze raz nauka. To, że zacząłem akurat uczyć się tego to totalny przypadek. Niestety ilość włożonego czasu, energii i wysiłku a efekty jakie otrzymałem powodują, że moja motywacja jest z każdym rokiem mniejsza. Proces nauki jest fajny, ale tylko wtedy gdy zgarniasz w zamian pyszne owoce. W innym przypadku jest źródłem frustracji, wypalenia i zmęczenia. No bo tłumaczyć tego chyba nie muszę... Wyobraź sobie, że napierdalasz kilka lat i dochodzisz do momentu, w którym nie masz ani pracy, ani pieniędzy ani nic a ktoś Ci mówi "ciesz się procesem"... no, zajebiście się cieszę.

 

A życie leci, baaardzo szybko leci. Boję się podejmować kolejne decyzje, nie chce już wybierać złych i tracić bezsensownie czasu. Chciałbym też mieć coś z życia, chociaż trochę, choćby w zamian za to, że całe życie sobie prawie wszystkiego odmawiam i ciągle się uczę.

 

Cel był taki aby do 30 stworzyć fundamenty fajnego życia, zacząć już zbierać pierwsze owoce i cieszyć się tym oraz kontynuować dalej. W praktyce wychodzi na to, że w wieku 30 lat to ja zacznę znowu od zera.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, self-aware napisał:

Natomiast boję się właśnie autosugestii po czymś takim

Akurat mnie ta autosugestia mega pomogła w popchnięciu kariery.

To nie jest test, który Ci powie: "Najlepiej abyś został malarzem oraz śpiewakiem oraz daytraderem".

 

To test, który powie: na podstawie Twoich odpowiedzi i mojego algorytmu wyszło mi, że z listy 35 cech, najlepsze Twoje osobiste Top 5 to: negocjator, odtwórca, nauczyciel, mediator, analityk.

 

I nagle wiesz, że może jako gitarzysta, to że od 5 lat próbujesz coś skomponować i chuya z tego jest ale ODTWÓRCA to Twój talent i zaczynasz nareszcie robić świetne covery.

 

Albo od 5 lat męczysz się jako sprzedawca ubezpieczeń bo to niby dobra kasa ale jakoś nie dla Ciebie. Ale dowiadujesz się że ANALITYK I NEGOCJATOR to Twoje supermoce i przenosisz się do działu analiz czy odszkodowań.

 

Aha, a tak w ogóle:

Nie bój się autosugestii tylko nad nią panuj i sprawdzaj czy Ci pomaga czy szkodzi.

To jakbyś bał się auta bo ma w sobie toksyczną, łatwopalną benzynę.

 

...albo wsiąść do pociągu, który w każdej chwili przecież może się wykoleić i jebnąć w towarowy z naprzeciwka.

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, $Szarak$ napisał:

Aczkolwiek też się zdarza. Do mnie do szkoły chodzi chłopak w moim wieku. Będąc w 1 klasie szkoly średniej rozwiazywal zadania ze studiow. Talent matematyczny niesamowity. Rozszerza matmę, ale nawet go nie pytają, bo wiedzą, że wszystko ogarnia. Dlatego, żeby mu się nie nudziło, dają zadania ze studiów. Czy poświęca na nią dużo czasu? Pewnie sporo, ale sam fakt, że rozwiązuje zadania, z którymi niektórzy nauczyciele mają problem, jest imponujący. ?

 

Dobra... Ale jakim kosztem osiągnął on ten swój "talent matematyczny".

Ja pamiętam w podstawówce u mnie był gość. Który też był wybitny. Przerastał nas umiejętnością liczenia w sposób znaczny. W drugiej czy trzeciej klasy szkoły podstawowej zaczął robić klasy awansem. Gdy my byliśmy w czwartej klasie on był w 6-tej i jego rodzice przepisali go do jakiejś szkoły prywatnej. Gdy my kończyliśmy licencjat (często na gówno kierunkach) on był już doktorem na wydziale mechaniki Politechniki Warszawskiej i pracował przy budowie jakieś elementów sondy kosmicznej dla ESA (tej europejskiej agencji kosmicznej). 

 

Nooo fajnie... Ale czy on był jakimś cudownym dzieckiem? Urodził się z kalkulatorem wszytym w głowę? Nie... Wszystko ma swoją cenę. Gość na dobrą sprawę nie miał dzieciństwa. Nie wychodził na dwór, zero rozrywek. Bardzo krociutko trzymany przez starych. Zero umiejętności socjologicznych i umiejętności rozmowy (czy taki się urodził? Też nie, po prostu sobie tego nie wykształcił). Do tego pamiętam sytuację na WFie. Był do pokonania jakiś tam tor przeszkód. Wiadomo, pierdoły... Jakieś tam przewroty i inne takie... I trzeba było przeszkoczyc przez ławkę. Wiecie, taką ławkę na wysokość łydki, długa, na której się siedzi. I wiecie co? On nie potrafił jej przeskoczyć i wybił sobie zęba. I znowu... Czy taki się urodził? Nie miał talentu skakania? Nie... To była cena dzieciństwa spędzonego nad książkami.

 

A odpowiedziach na pytanie autora: musisz próbować różnych rzeczy. Rozglądać się, szarpać to tu to tam. Ja taki jestem. Próbuje mnóstwa, często skrajnych rzeczy i generalnie przez znajomych jestem nierozumiany. Ale wnosie to mam... Im więcej rzeczy w życiu spróbujesz tym masz większe pojęcie co możesz robić i "do czego masz predyspozycje". Choć jak uważam że te predyspozycje to nie wrodzony talent a rzemiosło.

Edytowane przez Dassler89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, self-aware napisał:

Na pewno tak, choćby jechać do Anglii na magazyn, miałbym po 3 latach bardzo dużą sumkę

A nie możesz jechać do Anglii i tam klepać kod w HTML?

22 minuty temu, self-aware napisał:

Boję się podejmować kolejne decyzje, nie chce już wybierać złych i tracić bezsensownie czasu. Chciałbym też mieć coś z życia, chociaż trochę, choćby w zamian za to, że całe życie sobie prawie wszystkiego odmawiam i ciągle się uczę

Przemebluj myślenie. 

Polecam książkę "Fastlane milionera". Ale czytaj ze zrozumieniem, chodzi tam o proste prawdy życiowe prosto w oczy. 500 stron.

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk - Myślałem o tym i marzyło mi się, że popracuję 2-3 lata i wrócę tutaj pracując zdalnie dla firmy stamtąd i zarabiając w funtach. Wtedy to miałbym mega fajną sytuację bo na dobrą sprawę mógłbym zarabiać nawet głupie 1500 funtów co raczej nie powinno tam być pensją, której bym nie dostał a tutaj i tak miałbym fajną kaskę po przeliczeniu na złotówki. Inna sprawa czy ktoś chciałby w ogóle pracownika zdalnego tam. No i druga sprawa, mój angielski nie pozwoliłby mi na to na chwilę obecną, ale może za rok by się udało. Wiem, że są tu ludzie na forum którzy twierdzą, że angola można nauczyć się w parę miesięcy ale to są totalne bzdury, może na poziomie gdzie chcesz kupić żarcie w sklepie, ale rozmowa na dobrym poziomie o technicznych sprawach z zagranicznym klientem to jest kompletnie inna półka i wymaga lat napierdalania. Kto pracował w usługach ten wie, że nawet w ojczystym języku często ciężko wyjaśnić lajkowi co i jak albo zrozumieć o co klientowi w ogóle chodzi.

 

Druga sprawa to kwestie socjalne. Przez ostatnie lata było tego w moim życiu zero i popadłem niemalże w jakąś depresję. Gdyby nie koronawirus to coś tam zaczęło się dziać, zmieniłem miasto, zacząłem poznawać ludzi i mi się trochę poprawiło. Wyjazd do Anglii to znowu bycie obcym, zero znajomych, praca, praca i praca. Dlatego miałbym obawy i bałbym się trochę, ale nie mówię nie. Tak jak napisałem, mam rok na przemyślenia.

 

@Dassler89 - Jasne, trzeba próbować. Sam tak robiłem. Z tym, że trzeba też w końcu się na coś zdecydować bo jak tak człowiek skacze z jednego i drugiego to czas leci a osiągnięć zero.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, self-aware napisał:

No i druga sprawa, mój angielski nie pozwoliłby mi na to na chwilę obecną, ale może za rok by się udało.

A myśłałeś by pójść na ten magazyn do Anglii, ewentualnie jakieś usługi prostsze usługi (to już zależy od Twojego poziomu zaawansowania),ale otoczyć się tylko międzynarodowym środowiskiem? Przez kilka miesięcy mógłbyś odłożyć trochę kasy na nowy start i podciągnąć angielski do przyzwoitego poziomu. 

Edytowane przez Mattheo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mattheo - Myślałem. Zresztą... O czym ja nie myślałem :) Mętlik w głowie co robić. Wiadomo, że za granicą to nie ma innej opcji jak otoczenie się obcokrajowcami po to właśnie, żeby ten angielski szedł fajnie do przodu. Praca z Polakami nie ma większego sensu bo chuja się człowiek nauczy pod tym względem i potem mamy ziomeczków co siedzą dekadę i dalej nie potrafią mówić.

 

Póki co w głowie kroi mi się plan, żeby przez ten następny rok cisnąć angielski + javaScript z jakimś np. Reactem (może w tą stronę w końcu coś da albo znowu stracę czas, no ale niby w JSie jest trochę pracy), przejrzę ten test predyspozycji od kolegi @Imbryk, spróbuję żyć minimalistycznie jak radził @arch i oszczędzać żeby za rok na koncie znalazło się chociaż te 15k żebym nie musiał drżeć znowu o brak kasy na podstawowe potrzeby.

 

Jak chuja to wszystko da to nie będę się bił z koniem, uznam że PL mnie przerosła i spróbuję zarobić na obczyźnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, self-aware napisał:

Tak jak napisałem, mam rok na przemyślenia

A więc masz rok na podszlifowanie angola.

Swoją drogą jak się ostałeś w branży IT nie władając tym językiem? Albo coś nie doczytałem.

44 minuty temu, self-aware napisał:

może na poziomie gdzie chcesz kupić żarcie w sklepie

Zmień przekonania odnośnie nauki języka to pójdzie Ci łatwiej.

 

10 godzin temu, self-aware napisał:

Nie jestem egoistą i jak do 35-36 roku nie strzelę małego brzdąca to pogodzę się z tym, że nie spełnię się w roli ojca. Nie będę przecież bawił się w dzieci po 40 bo jak to tak?

Kolejne bzdurne przekonanie w Twojej głowie, które Cię ogranicza a nie popycha do przodu.

 

Okej, możesz sobie w nie wierzyć ale zadałeś sobie limit 35-36 z jakiej paki? A czemu nie 25? A po co w ogóle stawiać taki limit?

 

Jaki sens ma limitowanie swoich możliwości z argumentem "bo jak to tak syn będzie miał 40 lat starszego ojca, a POWINIEN MIEĆ 35 lat starszego".

 

No może raczej powinien mieć ojca męskiego, kompetentnego, który nauczy go świata obejścia z ryzykiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk - To zależy co rozumiesz przez władanie tym językiem. Na luzie czytam artykuły po angielsku i jestem też w stanie rozmawiać w tym języku. Ale nie jest to odpowiednio wysoki poziom i wiem, że przez telefon bym np. z Brytyjczykiem nie pogadał. byłem w Anglii już i po prostu wiem, że nie da się nauczyć tego języka na takim poziomie żeby z nimi na luzie rozmawiać w kilka miesięcy. Trzeba czasu.

 

Co do dzieci, mam kumpla co ma 21 lat. Jego tata ma 70-kilka. Niedługo go już nie będzie (ze zdrowiem słabo)... Bardzo nie chciałbym być na jego miejscu. Chciałbym aby moi rodzice poznali swoje wnuki, aby widzieli moje sukcesy. Też chciałbym widzieć jak moje dzieci wchodzą w życie na pełnej. A tymczasem zafundowałbym im szajs bo być może w wieku 20 kilku lat zamiast walczyć o karierę i tak dalej mieliby na głowie mnie, starego, ledwo żywego potrzebującego pomocy dziada. To nie jest żadne ograniczające przekonanie a zwyczajna kalkulacja. Uważam, że to jest lipa dla dzieci jak rodzic ma ponad 40 lat więcej. Ja bym tak nie chciał i nie życzę tak komuś.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, self-aware napisał:

Ciężko będzie mi szukać i przyznać się, że lata pracy mogę sobie wsadzić w dupę i zaczynam od nowa

Jeżeli było to IT to wykorzystaj umiejętności i nawyki. Zamiast html pisz w pytongu czy R, SQL. Niby inne ale dalej gadasz do kompa i mowisz mu co ma robić.

No chyba że byłeś szewcem 20 lat a teraz nagle trzeba być pilotem boeinga, to fakt będzie trudno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, self-aware napisał:

Ale nie jest to odpowiednio wysoki poziom i wiem, że przez telefon bym np. z Brytyjczykiem nie pogadał

Aha no to skoro piszesz, czytasz i gadasz to teraz tylko szlifować. Codziennie słuchać Brytyjczyków na YT i oswajać się z ich akcentem. To fakt, mają trudny do zrozumenia.

4 minuty temu, self-aware napisał:

To nie jest żadne ograniczające przekonanie a zwyczajna kalkulacja.

Kalkulacja, którą prowadzisz zakłada, że w wieku 70 lat będziesz chory, niedołężny i nie będzie Cię stać na całodobową pielęgniarkę. Bo taki jest tata kolegi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk - Owszem, dlatego nie zgadzam się z tym gadaniem, że można się języka nauczyć w kilka miesięcy. Okej, jeśli chodzi o wycieczkę za granicę albo prace na magazynie to wystarczy. Natomiast jeśli mówimy o gadce z lokalsami o technicznych rzeczach niezbędnych w pracy to tutaj poziom trudności rośnie bardzo mocno.

 

Póki co oglądam seriale na Netflix. Trochę jest takich co brytyjskie akcenty są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, self-aware napisał:

gadce z lokalsami o technicznych rzeczach niezbędnych w pracy to tutaj poziom trudności rośnie bardzo mocno.

 

Póki co oglądam seriale na Netflix

 O i super. Plus dodatkowo musisz przez ten rok mocno podkręcić słownictwo branżowe-techniczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, self-aware napisał:

Taki jest plan na ten rok. Nie wiem na ile uda się to zrealizować no ale zobaczymy.

@self-aware Zmień myślenie. Masz dibry plan ale Twoje wpisy ociekają niepewnością siebie i nieufnoscią we własną dyscyplinę.

 

Co się może nie udać przy oglądaniu netflixa i regularnym ćwiczeniu języka przez cały długi rok?

Jakie przeciwności losu Cię powstrzymają od średnio 2 godzin dziennie angielskiego?

Godzinę temu, self-aware napisał:

Jak chuja to wszystko da to nie będę się bił z koniem, uznam że PL mnie przerosła i spróbuję zarobić na obczyźnie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk - Lata temu też myślałem, że wszystko musi się udać. Nie da się w siebie wierzyć w 100% jeśli okazuje się po jakimś czasie, że nie wyszło. Z porażek możesz wyciągnąć lekcję, ale to sukcesy budują pewność siebie człowieka.

 

Regularne oglądanie Netflixa w zasadzie nie może się nie udać, natomiast co mi da ta regularność to już zupełnie inna sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.