Skocz do zawartości

Chcę naprawić siebie


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia, mam 26 lat (niepełne). 

 

Moja historia właściwie nie jest jakaś niezwykła, podobne dotknęły chyba zdecydowaną większość facetów, ale skoro już zacząłem to "show must go on". 

 

Zawsze byłem raczej nieśmiałym typem człowieka, w dużej mierze przez niskie poczucie własnej wartości. Nie widziałem w sobie kogoś nadzwyczajnego, wręcz przeciwnie. 

Chociaż miałem swoje lata przebojów to życie odwróciło się do góry nogami głównie przez dwuletni związek z dziewczyną o zaburzeniach borderline. Zrywanie co tydzień (z jej strony), wjeżdżanie na ambicje, manipulacje, kłamstwa, poniżanie. W międzyczasie ostry seks, czułe słowa, słodziutkie wyznawania miłości. No cóż. Te dwa lata z gościa mimo wszystko dość energicznego i w jakimś stopniu cieszącego się życiem stałem się kimś kto jest na pograniczu wraka. Zebrałem w sobie siły i zerwałem z nią. Z początku wiadomo - ciężko. Po miesiącu już mi przeszło, a zaraz potem poznałem dziewczynę z którą nawet nie byłem później. Mieliśmy jedno spotkanie zakończone seksem, ale to tyle. Od tamtego czasu nie byłem w żadnym związku - a z tamtą zerwałem już 4 lata temu(!). Mieszkałem i pracowałem we Francji, niedawno wróciłem. Od 1,5 roku znam dziewczynę, w której jestem zakochany ale ona tego nie odwzajemnia, a szkoda - bardzo podobni do siebie jesteśmy. Kilka miesięcy temu jej to wyznałem, od tamtego czasu dalej "przyjaciele" ale przynajmniej oszczędza mi pierniczenia o facetach czy miłosnych rozterkach. Szanuje właściwie moje uczucia co jest fajne, z drugiej strony nie jest mi jakoś lepiej. I tak w głowie budzą się domysły, boli mnie że w głowie ciągle mam jakąś nadzieję. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że tę relację czeka niechybny koniec - za bardzo mnie to niszczy. Zamiast zrobić coś pożytecznego dla siebie to czekam jak ten debil aż ta napisze/zadzwoni. Do tego nie mogę zainteresować się żadną inną, ciągle mam tę w głowie. Najbardziej przykro mi z powodu takiego, iż na początku znajomości była mną zainteresowana i gdzieś jednak te błędy popełnić musiałem. 

 

Mimo wszystko staram się jakoś to życie ogarnąć. Kilka razy miałem w życiu taką chwilę kiedy już myślałem by ze sobą skończyć, ale gdzieś tam we mnie siedzi jakiś skur*ysyn, który mi nigdy na to nie pozwolił i ciągle widzi jeszcze szanse, że będzie lepiej. I właściwie w jakimś stopniu go posłuchałem. 

Od kilku dni się nie masturbuję. 

Chodzę na długie spacery po lesie dla relaksu jak i dla zdrowia.

Zacząłem też zdrowiej się odżywiać - troszkę zbędnego balastu mam. 

Zaczynam naukę programowania - z początku napaliłem się na możliwości zarobkowe, zwłaszcza że obecnie sam nic zbytnio nie mam, ale cholernie mi się to spodobało. 

Za kilka miesięcy przeprowadzam się do dużego miasta. Chciałbym wrócić do nauki walk (kiedyś trenowałem przez jakiś czas kyokushin) i poważnie się zastanawiam nad jakąś terapią. 

 

Jeszcze jedynie jest problem z tą panią. Właściwie najgorsze jest to, że jest wobec mnie w porządku i sam czuję się winny za uczucia jak i za to, że w końcu kontakt będę musiał zerwać bo czuję, że w innym wypadku z miejsca nie ruszę. I tu właśnie problem. Bo kompletnie nie wiem jak się do tego zebrać, boję się jakichś konsekwencji jakby na zasadzie "a może jednak jest szansa" mimo, że jej nie ma. No i szkoda mi jej bo niczemu niej jest winna. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Mironal napisał:

Mimo wszystko staram się jakoś to życie ogarnąć. Kilka razy miałem w życiu taką chwilę kiedy już myślałem by ze sobą skończyć, ale gdzieś tam we mnie siedzi jakiś skur*ysyn, który mi nigdy na to nie pozwolił i ciągle widzi jeszcze szanse, że będzie lepiej. I właściwie w jakimś stopniu go posłuchałem. 

Słuchaj się go, bo to mądry skur*ysyn. 

 

21 minut temu, Mironal napisał:

Jeszcze jedynie jest problem z tą panią. Właściwie najgorsze jest to, że jest wobec mnie w porządku i sam czuję się winny za uczucia jak i za to, że w końcu kontakt będę musiał zerwać bo czuję, że w innym wypadku z miejsca nie ruszę. I tu właśnie problem. Bo kompletnie nie wiem jak się do tego zebrać, boję się jakichś konsekwencji jakby na zasadzie "a może jednak jest szansa" mimo, że jej nie ma. No i szkoda mi jej bo niczemu niej jest winna. 

Z tego, co piszesz wynika, że Wasz kontakt i tak jest zdalny, Może jestem w błędzie, ale wychodzi na to, że wielkie nadzieje wiążesz z przeprowadzką, ze traktujesz ją jako punkt zwrotny. Czy to na pewno właściwe? Na rozdrożu jesteś już teraz. Albo zrób coś w kierunku, aby koleżeńskie kontakty przerodziły się w coś innego albo odpuść.

Edytowane przez francois123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, francois123 napisał:

Z tego, co piszesz wynika, że Wasz kontakt i tak jest zdalny, Może jetem w błędzie, ale wychodzi na to, że wielkie nadzieje wiążesz z przeprowadzką, ze traktujesz ją jako punkt zwrotny. Czy to na pewno właściwe? Na rozdrożu jesteś już teraz. Albo zrób coś w kierunku, aby koleżeńskie kontakty przerodziły się w coś innego albo odpuść.

Zasadniczo to nie do końca. Znamy się z "reala", mieszkamy od siebie 20km i normalnie się co jakiś czas spotykamy, jakieś wyjście do knajpy czy coś - jedynie teraz przez tę całą epidemię się nie widywaliśmy. Poznałem ją przez kolegę we Francji w pracy, właściwie mieszkaliśmy razem kilka miesięcy.  Ale fakt, większość kontaktu jest zdalnego. 

Co do mojej przeprowadzki. 

Widzisz, problem w tym że mieszkam w fajnej, ładnej wiosce. Niestety wioska bez większych perspektyw, położona tak że o pracy mogę zapomnieć, do tego czuję że potrzebuję tej zmiany. 

A z tymi koleżeńskimi kontaktami to niestety bardziej są kontaktami przyjacielskimi, z tym że ja bardziej jestem przyjaciółką z dzyndzlem. Przerodzić się nie przerodzą, już kilkukrotnie próbowałem wejść w tor, z resztą wie co do niej czuję, a ona wyraźnie mną się nie interesuje w tej kwestii. Za długo już chyba jestem jej przyjaciółką by miało to jakiekolwiek szanse ? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrzucanie dziewczyny z głowy to proces, w którym musisz wytłumaczyć swojej podświadomości jaka jest rzeczywistość.

 

Twój największy wróg to idealizowanie tej dziewczyny, im bardziej jest niedostępna tym bardziej ją idealizujesz - wpadasz więc w błędne koło i niszczysz sobie psychikę. Dziewczyna najprawdopodobniej pogardza Tobą, bo jesteś słaby. Ma Cie na wyciągnięcie ręki i może się bawić Twoim nieszczęściem. Ty przeżywasz horror a ona jest zadowolona, że chłopak za nią lata.

 

Najważniejsze, to zrozumieć, że jej się po prostu nie podobasz, pogardza Tobą. Zrozum to, niech przeniknie ta wiedza do Twojej podświadomości a z każdym tygodniem uczucie pożądania będzie maleć, aż zniknie i sam poczujesz do niej niechęć. Sprawdzone na sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, goryl napisał:

Wyrzucanie dziewczyny z głowy to proces, w którym musisz wytłumaczyć swojej podświadomości jaka jest rzeczywistość.

 

Twój największy wróg to idealizowanie tej dziewczyny, im bardziej jest niedostępna tym bardziej ją idealizujesz - wpadasz więc w błędne koło i niszczysz sobie psychikę. Dziewczyna najprawdopodobniej pogardza Tobą, bo jesteś słaby. Ma Cie na wyciągnięcie ręki i może się bawić Twoim nieszczęściem. Ty przeżywasz horror a ona jest zadowolona, że chłopak za nią lata.

 

Najważniejsze, to zrozumieć, że jej się po prostu nie podobasz, pogardza Tobą. Zrozum to, niech przeniknie ta wiedza do Twojej podświadomości a z każdym tygodniem uczucie pożądania będzie maleć, aż zniknie i sam poczujesz do niej niechęć. Sprawdzone na sobie.

Z jednej strony czytając to dostałem takiego solidnego kopa w klatę, z drugiej z tym gardzeniem... kurcze, czasami się nad tym sam zastanawiam. Odkąd wie co do niej mam to o facetach nawet nie mówi, nie porusza drażliwych tematów, zawsze też pomaga w tym czy w tamtym, na święta prezenty robi, na urodziny dzwoni jako pierwsza z życzeniami. Chociaż pamiętam jak jeszcze we Francji wszyscy gdzieś wychodziliśmy, ona już gotowa w salonie stoi, chciała naszyjnik sobie zawiesić, podszedłem pomóc to się bez słowa odwróciła i poprosiła chłopaka naszej znajomej. Niby jedna sytuacja, ale mocno zapada w pamięć. 

 

@edit

Po chwili zastanowienia właściwie gdzieś od tygodnia zachowuje się inaczej. Zdystansowana, rzadziej się odzywa i tak sobie myślę, że to już zakrawa o masochizm skoro czekam nieustannie na swą pańcię. 

Edytowane przez Mironal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mironal napisał:

Z jednej strony czytając to dostałem takiego solidnego kopa w klatę, z drugiej z tym gardzeniem... kurcze, czasami się nad tym sam zastanawiam. Odkąd wie co do niej mam to o facetach nawet nie mówi, nie porusza drażliwych tematów, zawsze też pomaga w tym czy w tamtym, na święta prezenty robi, na urodziny dzwoni jako pierwsza z życzeniami. Chociaż pamiętam jak jeszcze we Francji wszyscy gdzieś wychodziliśmy, ona już gotowa w salonie stoi, chciała naszyjnik sobie zawiesić, podszedłem pomóc to się bez słowa odwróciła i poprosiła chłopaka naszej znajomej.

Ohydnie i brutalnie się Tobą bawi. Wie, że się Tobie podoba, bezczelnie Cie kokietuje a nie pozwala na związek i kopulację. Gdyby Cie traktowała poważnie i nie chciała ranić to zniknęłaby z Twojego życia na tyle na ile się da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, goryl napisał:

Ohydnie i brutalnie się Tobą bawi. Wie, że się Tobie podoba, bezczelnie Cie kokietuje a nie pozwala na związek i kopulację. Gdyby Cie traktowała poważnie i nie chciała ranić to zniknęłaby z Twojego życia na tyle na ile się da.

Nie rozmawia już z nim na drażniące tematy czyli że go szanuje i nie chce wcurviac. Być może nie zdaje sobie sprawy że jest mu aż tak ciężko z tym żyć. Autorze wątku, jedynym wyjściem by ci coś z nią mogło jeszcze wyjść jest wzięcie się za siebie ( jakiś sport) + zmiana twojego needy na :mi też nie zależy na tym co chowasz między nogami. Jak zauważy że inne sarny zaczynają do ciebie lgnąć sama zainicjuje kontakt. Najlepiej jednak ogarnij głowę i naucz się być szczęśliwym bez samic bo one to fundują nam tylko swoje sinusoidy hormonalne. ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Boromir napisał:

Myślę też o "Kobietopedii", bez znaczenia od której książki sobie zacznę? 

 

2 godziny temu, thyr napisał:

Nie rozmawia już z nim na drażniące tematy czyli że go szanuje i nie chce wcurviac. Być może nie zdaje sobie sprawy że jest mu aż tak ciężko z tym żyć. Autorze wątku, jedynym wyjściem by ci coś z nią mogło jeszcze wyjść jest wzięcie się za siebie ( jakiś sport) + zmiana twojego needy na :mi też nie zależy na tym co chowasz między nogami. Jak zauważy że inne sarny zaczynają do ciebie lgnąć sama zainicjuje kontakt. Najlepiej jednak ogarnij głowę i naucz się być szczęśliwym bez samic bo one to fundują nam tylko swoje sinusoidy hormonalne. ?

Właściwie zamówiłem sobie rower górski - od lat nie jeździłem, a zawsze sprawiało mi to frajdę :D Obawiam się, że i tak muszę ten kontakt odpuścić, nie myśleć że może kiedyś spojrzy na mnie "łaskawszym" okiem. Męczę się w cholerę, chcę zmienić w swoim życiu coś. Poza tym jak zawsze mieliśmy mocny ten kontakt, dużo rozmów (ogólnie starałem się zaakceptować to, że ona nie odwzajemnia moich uczuć, zgodziłem się na przyjaźń licząc że samo mi przejdzie) to od ponad tygodnia jest takie znacznie mniejsze inwestowanie w tę relację z jej strony. Mam wrażenie, że z kimś się spotyka i w sumie ja to już jestem taki od biedy, jakby tamten był zajęty. Wnioskuję to nie tylko po tym jak często się odzywa, ale także po tym że robi ostatnio zlewczo. Przykład: 
Ona napisze do mnie - ja odpiszę - ona odczyta (czasami i nie) i odpisze po kilku h pomimo, że na fb normalnie jest dostępna. 

Koniec końców rzuca się to w oczy i powoduje skrajne myśli. No ale zgadza się. Sam widzę, że jestem needy, czas to zmienić ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Mironal napisał:

tę relację czeka niechybny koniec - za bardzo mnie to niszczy

Next.

 

12 godzin temu, Mironal napisał:

na początku znajomości była mną zainteresowana

Olać panią już.

 

N3xt.

 

12 godzin temu, Mironal napisał:

będę musiał zerwać bo czuję, że w innym wypadku z miejsca nie ruszę. I tu właśnie problem. Bo kompletnie nie wiem jak się do tego zebrać, boję się jakichś konsekwencji

Neeeeeeeext !!!

Godzinę temu, Mironal napisał:

ona nie odwzajemnia moich uczuć, zgodziłem się na przyjaźń licząc że samo mi przejdzie

Next, please.

Następna proszę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mironal napisał:

Ona napisze do mnie - ja odpiszę - ona odczyta (czasami i nie) i odpisze po kilku h pomimo, że na fb normalnie jest dostępna.

A Ty jak piesek czekasz na kość (wiadomość) od Pańci?

 

3 godziny temu, Mironal napisał:

Mam wrażenie, że z kimś się spotyka i w sumie ja to już jestem taki od biedy, jakby tamten był zajęty

Bardzo możliwe. 

 

2 godziny temu, Imbryk napisał:

N3xt

O to to. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co jest realne między Tobą a tą dziewczyną to Twoja nadzieja! Ty żyjesz tą nadzieją, na jej podstawie konstruujesz sobie świat w którym kiedyś może jesteście razem. Fajnie mieć marzenia, to nic złego. Ale musisz mieć świadomość że niektóre marzenia, które się nie ziszczą kosztują realnie tu i teraz. Kosztują energię, nastrój, motywację. Odstaw na na chwilę romantyzm i zrób zwykły rachunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niszczysz się chłopie na własne życzenie. Jeżeli byłeś nią zainteresowany jako potencjalną partnerką to jeżeli nie jest zainteresowana tzn, że musisz skupić się na kimś kto będzie. Zamiast tego czekasz aż łaskawie Pani po obskoczeniu wszystkich interesujących bolców ( przepraszam za bezpośrednie określenie ) łaskawie może z braku laku postanowi grzecznie wpuścić Cię do swojego rozklekotanego już serduszka - i nie tylko serduszka. 

Ratuj się i szanuj się. Rozumnemu mężczyźnie, nie trzeba powtarzać dwa razy, że się go nie chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra Bracia. Zrobiłem rachunek i faktycznie na podstawie kilku sytuacji mogę stwierdzić, że nie szanuje mnie tak jak mi się wydawało. Po ostatnim zlewczym zachowaniu z jej strony pisze do mnie czy mógłbym zadzwonić do ambasady i dopytać jak wygląda sytuacja bo ona chce do pracy wyjechać. Żadnego hej, co tam, jak tam. 

 

Zdecydowałem, zrywam z nią znajomość. Tylko pytanie.

Powiedzieć, że tego nie widzę dalej i zerwać czy wygarnąć delikatnie, że odzywa się od niechcenia albo jak coś chce i nie chcę siedzieć w takiej relacji? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mironal napisał:

Dobra Bracia. Zrobiłem rachunek i faktycznie na podstawie kilku sytuacji mogę stwierdzić, że nie szanuje mnie tak jak mi się wydawało. Po ostatnim zlewczym zachowaniu z jej strony pisze do mnie czy mógłbym zadzwonić do ambasady i dopytać jak wygląda sytuacja bo ona chce do pracy wyjechać. Żadnego hej, co tam, jak tam. 

 

Zdecydowałem, zrywam z nią znajomość. Tylko pytanie.

Powiedzieć, że tego nie widzę dalej i zerwać czy wygarnąć delikatnie, że odzywa się od niechcenia albo jak coś chce i nie chcę siedzieć w takiej relacji? 

Jak pisali przedmówcy - olej ją. Wychodzi na to, że nic was nie łączyło, więc nie masz czego zrywać. Po prostu przestań inicjować kontakt, a na jej zaczepki reaguj neutralnie. 

Edytowane przez francois123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Mironal napisał:

Zdecydowałem, zrywam z nią znajomość. Tylko pytanie.

Powiedzieć, że tego nie widzę dalej i zerwać czy wygarnąć delikatnie, że odzywa się od niechcenia albo jak coś chce i nie chcę siedzieć w takiej relacji? 

Wygaś relację, ale nie w taki bezpośredni sposób. Zajmij się sobą, a może ten kontakt Ci się pyrzyda jak w życiu się pozmienia i będziesz się chciał znowu zaczepić w pracy w Francji czy podpytac jak sytuacja na rynku. To chyba specyficzna sytuacja. 

Edytowane przez Soprano
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra! Czas na update. 

 

Całe szczęście, że wczoraj miałem latania po skarbówkach, urzędach, sklepach przez co na chłodno przemyślałem kilka spraw. 

Zdecydowałem się nie zrywać znajomości, a raczej po prostu stopniowo ją wygaszać tak jak radził @Soprano. Właściwie nie chodzi nawet o Francję bo tam mam braci i to właściwie dzięki nim tam pracowałem, ona z resztą też. Samo zerwanie relacji przyjacielskiej to bezsens, właściwie formalnie jakichś zobowiązań wobec siebie nie mamy więc nie ma co odwalać teatrzyków rodem z telenoweli ze łzami i chórem żałobnym w tle. Przede wszystkim dystans, ograniczam inicjację kontaktu wedle rady @francois123. Samo zerwanie kontaktu myślę, że bardziej by mi zaszkodziło - zwłaszcza, że mamy sporo wspólnych znajomych i wyszedłbym na rozpłakanego zakochańca ze złamanym serduszkiem. 

 

Teraz o tym jak widzę tę relację. Cóż. Przyznaję, że @goryl mi otworzył oczy. Po "analizie przeszłości" mogę stwierdzić z niemalże pewnością, że nie szanuje mnie ona tak jak ja ją i tak jak mi się wydawało przede wszystkim. Fakt - nie mówi mi bezpośrednio o żadnych sprawach z facetami, aczkolwiek ostatnio próbowała mi jakoś sprzedać temat odnośnie "kolegi" z którym ostatnio spotyka się wraz z koleżanką:

"Dogadalibyście się" - co słyszałem już kiedyś o każdym, z którym koniec końców kręciła. Z jednej strony fakt faktem nie mówi mi o niczym z tej kwestii, ale zauważyłem że od jakiegoś czasu sprzedaje mi notorycznie kity różnej maści. Kiedyś od czas do czasu tak robiła bo wiedziała, że nie chciałem o tym gadać więc nie miałem nawet o to żalu. Obecnie kłamstwo kłamstwem przegania. 

Wywnioskowałem, że jej "nieporuszanie tych tematów" nie ma związku z szanowaniem moich uczuć i dbaniem o krwawiące serduszko, a bardziej tym że zakończę znajomość w wyniku czego straci przyjaciółkę, czasoumilacz czy kolegę "od esejów" i innych pomocy (nie, nie piszę za nią ale wielokrotnie pomagałem), a w rzeczywistości nie ma tak dużo bliskich znajomych. W każdym razie nie ma sensu skoro do tej pory miała zakochanego psiaka, który gotów jest dla nie jest zrobić wiele. Sporo też świadczyć o tym może fakt gdy byliśmy oboje w nieco szerszym towarzystwie (chociażby 5 osób), wówczas traktowała mnie jak powietrze, nie odzywała się, nie patrzała w moją stronę - może nad interpretuję, aczkolwiek odnoszę wrażenie że przy ludziach nieco się mnie wstydzi.  

 

Koniec końców niedługo zaczynam nową-starą pracę w Niemczech. Mieszkam w pobliżu granicy. Każdego dnia będę dojeżdżał (2 godziny w jedną stronę) i wracał. Pracowałem już tam, idzie wytrzymać taki tryb dnia i wyciągnąć miesięcznie ok. 11 tysięcy więc w sam raz do czasu przeprowadzki. Czasu dla niej mieć nie będę z całą pewnością. Wcześnie rano wyjazd, praca, wracam, dalej mam zamiar uczyć się programowania i chociaż wyjść na jakiś spacer czy krótki jogging, zjeść, umyć się i spać. Hajs się przyda bo mam zęby do zrobienia. Jedyne nad czym się zastanawiam co jak padną pytania "co z Tobą" czy "czemu jakiś taki dziwny jesteś" ?

 

Szczerze mówiąc nie liczę nawet na jakieś "zrozumienie" czy "odwzajemnienie moich uczuć". Chcę się odkochać, chcę zrobić z siebie fajnego gościa, którym kiedyś w jakimś stopniu byłem. Chcę być lepszy, chcę odnieść sukces i chcę mieć siły na niego pracować. Dla siebie, nie dla kogoś. Dzięki Bracia. 

 

Edytowane przez Mironal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mironal napisał:

Po "analizie przeszłości" mogę stwierdzić z niemalże pewnością, że nie szanuje mnie ona tak jak ja ją i tak jak mi się wydawało przede wszystkim.

No pewnie, że tak! Byłem w sytuacji tej dziewczyny i miałem pewność, że muszę zniknąć z życia zakochanej we mnie osoby, jeżeli nie odwzajemniam jej uczuć. Byłem pewny, że to jest jedyne właściwe rozwiązanie i dołożyłem do tego wszelkich starań, więc nikt mnie nie przekona, że "ona nie zdaje sobie z tego sprawy" etc.

 

Pracuj sobie w niemczech, zarabiaj pieniądze, jak przekonasz podświadomość, że ona bawi się Tobą i pogardza to automatycznie z czasem przestaniesz ją kochać, przestanie Cie ona obchodzić. A jak będziesz już ustawiony to zawsze możesz sobie wziąć młodą, 20 letnią dziewczynę, zapłodnić ją 2-3 razy, dać jej wygodne życie i tyle. Stworzysz sobie związek na własnych zasadach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.