Skocz do zawartości

Wybuchowość


$Szarak$

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku lat mam problem z wybuchami agresji. Są okresy i sytuacje, które wcale mnie nie rusza, a są i takie o byle gówno, że mnie rozwala od środka.

Zaczęło się parę lat temu, gdy znajomy próbował mnie poniżyć przy innych. Skończyło się drastycznie, zabrała go karetka. Parę dni szpital, zszywanie głowy. Interweniowała straż miejska, która mnie spisała, noi w sumie na tym się skończyło. Z matką chłopaka się dogadałem i mi uszło. Raz na jakiś zdarza się, że wybucham totalnie. 

Raz pijaczek się w nocy dobijał. Otworzyłem drzwi, powiedziałem, żeby poszedł. On zaczął się prosić na piwo. Próbowałem zamknąć drzwi, to się szarpał z całej siły. Dostał butelka w głowę. Ogólnie prawie zawsze jestem spokojny. Nawet za bardzo. Była sytuacja ze bylem z dziewczyną na imprezie. Podszedł do nas patus. Zaczął ja szarpać i chciał z nią tańczyć, bo jego koledzy obiecali mu 0.5l wódki, jak ja namówi. Ona nie chciała i zaczął się trochę dym. Powiedział, że mnie zajebie, jak mu nie pozwolę. Chciałem iść na rękę i dać mu na te 0.5l. No ale zaczęli go wołać, żeby dał już spokój. Później totalnie mi odbiło. Wiedziałem, że scykalem się go przy własnej dziewczynie. On zaczął gadać, że zajebany jestem itd. Tego samego wieczora przekopaliśmy go. Dostałem szału. Wybiłem mu w samochodzie szyby. Ręce miałem we krwi. Pojechałem na szpital. Dostałem na uspokojenie leki i mnie pozszywali. 

Potem zapisałem się do psychiatry. Brałem przez x miesięcy leki i mi trochę pomogły. Aktualnie ich nie biorę. Nadal zdarza mi się czasem wybuchnąć. Ogólnie mam takie akcje na trzeźwo. Po alkoholu czuje się mega wyluzowany. Totalnie luzacki. Na innych specyfikach tez. Można nawet powiedzieć, że na nich się rozluźniam, a nie szaleje. Na co dzień nie wdaje się w konflikty. Nie szukam zaczepek, tylko kompromisu. Tylko te wybuchy co jakiś czas mnie samego męczą od środka. 

Staram się unikać sytuacji reagowania wybuchowo. Nie mogę znieść już pewnych rzeczy. Parę km jest grupka chłopaków. Ćpają, biją ludzi bez powodu. Prują się do każdego nawet do starszych osób. Człowiek próbuje zachowywać się normalnie. Nie zaczynać do nikogo i iść swoją drogą. Niestety trafi się parę idiotów, którzy chcą cię napierdolić za nic i robi się karuzela. Ludzie dzwonią na policję a policja i tak chuja robi. Powie, daj świadka. Staram się unikać takich osób, ale czasem się nie da. Przecież nie będę ich unikał, żeby tylko nie wyłapać. Po to jest policja, żeby dbać o bezpieczeństwo. U nas to tylko w teorii. Mój znajomy bardzo zdolny student, spokojny i opanowany dostał prawie, wpierdol kiedyś o to, że miał włosy farbowane. 

Czy człowiek sam musi na sobie polegać? Bo ja już nie wierzę w swoje bezpieczeństwo, jeśli chodzi o to, co jakiś pojeb mi zrobi. Policja ssie i to mocno. Dużo osób mówi, by dzwonić na policję a ona i tak gówno robi. I ten wspaniały wymiar sprawiedliwości i gówno znaczącą resocjalizacją. Znam dużo patologii i oni SIĘ NIE ZMIENIAJĄ I MAJA W DUPIE RESOCJALIZACJE. Zresztą jak resocjalizować psychopatów.

Jak sobie radzicie z takimi sytuacjami? Szukacie kompromisu czy konfrontacji? A może dzwonicie po policję? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniecznie musisz coś z tym zrobić, kolejna taka akcja może zmarnować Ci życie. Za jakiegoś patusa możesz skończyć z wyrokiem, np. gdy się nie dogadasz, gdy dozna poważnego urazu itd.

Znam historię gdzie taki patus był cholernie zazdrosny o swoją kobietę. Lał ją, aż ta w końcu postanowiła z nim się rozstać. O jego akcjach wiedziała cała mała miejscowość.

Patus specjalnie wjechał swoim autem w auto już swojej ex i zaczął ją szarpać na ulicy. Spokojny koleś, dobrze zapowiadający się student przed którego posesją działa się ta akcja wyszedł i kazał mu się uspokoić. Co wywołało jeszcze większą agresję u patusa i ruszył z łapami do gościa. Ten zrobił unik i wyprowadził jeden jedyny cios, Patus dostał w szyję, padł i zmarł. Najpierw areszt, a później wyrok z art. pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Jedna chwila i zmarnowane życie.

 

Może to być dziwne, ale polecam Ci iść na jakieś sztuki walki. Sam od 3 lat trenuję system walki. To nauczyło mnie szacunku do swoich umiejętności, walka to ostateczność, prowokacje po mnie spływają, kiedyś inaczej bym reagował. Samoobrona generalnie uczy najpierw unikania walki. Agresję rozładujesz na treningu. Trening wycisza i może zmniejszy Twoją wybuchowość. Nada pewności siebie. Trzeba pamiętać, że na każdego kozaka znajdzie się jeszcze większy kozak i kiedyś możesz stać się poszkodowanym w mniejszym lub większym stopniu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście zgadzam się z tym, że policja nikomu nie zagwarantuje bezpieczeństwa. Czasami się zdarzy ale polegać na nich w żadnym wypadku nie można.

15 godzin temu, $Szarak$ napisał:

Jak sobie radzicie z takimi sytuacjami? Szukacie kompromisu czy konfrontacji? A może dzwonicie po policję?

Moim zdaniem najwięcej zależy od nas samych. Zauważyłem, że ludzie nerwowi, agresywni i dominujący sami się pchają do takich sytuacji, chociaż nie zawsze to sobie uświadamiają. Żyję już jakiś czas na tym świecie i nigdy jeszcze nie musiałem używać siły do rozwiązania jakiegoś problemu, nigdy. Sam znam swoją wartość i nawet jeżeli ktoś próbowałby mnie obrazić, to po prostu odszedłbym z takiego środowiska, nie miałbym potrzeby, żeby go przekonywać do swojej racji, albo tym bardziej obrażać go czy bić. W większości przypadków wystarczy samemu nie pchać się w bójkę, żeby nie brać w niej udziału. Można narzekać, że dresiarze szukają zaczepki, a można też nie próbować zmieniać biegu rzeki łyżką, zaakceptować to, że nie każdy ma wysoki poziom inteligencji i po prostu nie chodzić nocami po ciemnych ulicach. A nawet jeżeli już się znajdziesz w takiej sytuacji to o wiele lepiej jest schować dumę do kieszeni i uciec.

 

No chyba, że za wszelką cenę masz potrzebę udowodnienia pijanemu blokersowi, że jesteś od niego silniejszy, ale w takiej sytuacji licz się z tym, że nawet kiedy go znokautujesz to sam w ferworze walki możesz stracić zęba ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Siekierka napisał:

Proponowałbym psychologa. To jakieś nieprzepracowane emocje z dzieciństwa. 

Chodzę do psychiatry. 

10 godzin temu, BADnick napisał:

Koniecznie musisz coś z tym zrobić, kolejna taka akcja może zmarnować Ci życie. Za jakiegoś patusa możesz skończyć z wyrokiem, np. gdy się nie dogadasz, gdy dozna poważnego urazu itd

Liczę się z tym, dlatego staram się nad tym pracować.

10 godzin temu, BADnick napisał:

Może to być dziwne, ale polecam Ci iść na jakieś sztuki walki. Sam od 3 lat trenuję system walki. To nauczyło mnie szacunku do swoich umiejętności, walka to ostateczność, prowokacje po mnie spływają, kiedyś inaczej bym reagował. Samoobrona generalnie uczy najpierw unikania walki. Agresję rozładujesz na treningu. Trening wycisza i może zmniejszy Twoją wybuchowość. Nada pewności siebie. Trzeba pamiętać, że na każdego kozaka znajdzie się jeszcze większy kozak i kiedyś możesz stać się poszkodowanym w mniejszym lub większym stopniu.

Kiedyś, gdy zdrowie mi pozwalało, chodziłem. Wkręciła mnie koleżanka, bo jej chłopak chodził do tego samego klubu. Poszedłem na trening i okazało się, że jej chłopak jest kibolem, a to sekcja kibicowska. Wycofać się już ciężko było, dlatego chodziłem tylko na sekcje poćwiczyć. Nawet na mecze nie chodziłem. Takto by się o to dojebali, ale chłopak koleżanki tam rządzi młodymi, więc sobie ćwiczyłem na luzie. Ćwiczyłem sporo czasu, ogólnie było ok, nikt się nie spinał. Jednak to towarzystwo źle wpływa. Strasznie banie ryja. Mój kolega od starych dostał za to, że spóźnił się 10 min na trening. Więc jeśli ktoś planuje kiedyś jakąś sekcje, to kibicowskie średnio polecam. Sztuki walki uważam za duży plus niestety, na stan zdrowotny pozwolić sobie nie mogę.

Ogólnie duży problem tkwi w tym, że nie mogę uprawiać sportu, który sprawiał mi przyjemności najwięcej. Na początku miałem podłamke, ale z czasem uświadomiłem sobie ze użalaniem nic nie zdziałam, bo inni mają gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
On 5/20/2020 at 12:31 PM, goryl said:

Można narzekać, że dresiarze szukają zaczepki, a można też nie próbować zmieniać biegu rzeki łyżką, zaakceptować to, że nie każdy ma wysoki poziom inteligencji i po prostu nie chodzić nocami po ciemnych ulicach. A nawet jeżeli już się znajdziesz w takiej sytuacji to o wiele lepiej jest schować dumę do kieszeni i uciec.

Zasadniczo się zgadzam, ale uciekając całe życie kiedyś możesz się znaleźć w sytuacji gdzie naprawdę będziesz musiał się bronić. I co wtedy? Wtedy nie będziesz mieć żadnego doświadczenia jeśli o to chodzi, i będziesz łatwym celem, a ci ludzie świetnie identyfikują słabych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Trevor napisał:

Zasadniczo się zgadzam, ale uciekając całe życie kiedyś możesz się znaleźć w sytuacji gdzie naprawdę będziesz musiał się bronić. I co wtedy? Wtedy nie będziesz mieć żadnego doświadczenia jeśli o to chodzi, i będziesz łatwym celem, a ci ludzie świetnie identyfikują słabych. 

Zgadzam się z tym. Są sytuacje, przy których uciec się nie da. Zresztą, jaki to komfort nawet ten psychiczny jak wieść się rozniesie, że się uciekało i później już każdy traktuje cię jak taką łatwą zdobycz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, $Szarak$ napisał:

Zgadzam się z tym. Są sytuacje, przy których uciec się nie da. Zresztą, jaki to komfort nawet ten psychiczny jak wieść się rozniesie, że się uciekało i później już każdy traktuje cię jak taką łatwą zdobycz.

To daje sporą przewagę. Lekceważący przeciwnik jest łatwiejszy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 hours ago, Libertyn said:

To daje sporą przewagę. Lekceważący przeciwnik jest łatwiejszy

Zakładając że jest jeden a wierz mi na słabego zawsze ustawia się kolejka. Pognębi psychicznie żeby go urobić żeby nie stawiał zdecydowanego oporu i wtedy go pobije. Jeśli nie byłeś nigdy w sytuacji gdzie jesteś sam a oprawców wielu to nie będziesz wiedział o czym piszę. Z jednym można sobie poradzić gnębicielem. Wystarczy ciągły uparty opór - nie ważne co się dzieje. Kiedy jest ich więcej nie dasz rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.