Skocz do zawartości

Jestem Dziwaczką? Rodzina ma racje?


Rekomendowane odpowiedzi

Hej.

Zastanawiam się czy to moje otoczenie jest względem mnie niesprawiedliwe, czy też to ja jestem jakąś pokręconą dziwaczką? Nie wiem czy powinnam pisać ten post, ale chcę normalnej obiektywnej oceny, opiszę wpierw swoje relacje ze środowiskiem poza rodzinnym i charakter a następnie z rodziną.

Krótkie przedstawienie rodziny:

Ja, lat 25 Mama, która trzyma aby cała rodzina trzymała się razem. Ojciec, od zawsze bezrobotny, obecny ciałem, ale nie duchem, starszy o osiem lat brat i młodszy o siedem lat również brat.

Otóż jak wiecie z innym postów to jestem niepełnosprawna od urodzenia. Kiedyś w wieku zanim jeszcze poszłam do szkoły to miałam koleżanki z sąsiedztwa, co prawda około o trzy lata młodsze ode mnie i płacono im cukierkami by się z mną bawiły, nie miałam innego wyboru – jestem z małej wsi i populacja nie jest tu oszałamiająca. Pomimo, że bawiłam się z dziećmi to czułam, że bawię się sama, w sensie dużo w tym było mojej winy, bo nie dość, że to ja decydowałam w co mamy się bawić , to mówiłam im co mają mi mówić, nie widziałam w tym nic złego, nie chciałam nimi rządzić ani nic, dopiero gdy jedno z dzieci zwróciło mi uwagę zaczynało mi być głupio. W tym czasie chodziłam sobie przy balkoniku. Pamiętam, że w tym czasie starszy brat zwracał mi dość władczo uwagę, że powinnam się rehabilitować a nie bawić. Na obozach rehabilitacyjnych ( w inne miejsce niż jeżdżę teraz) dzieci też nie chciały się zbytnio bawić co mnie bolało

Gdy poszłam do podstawówki w sąsiedniej wsi miałam lekcje indywidualne na terenie szkoły, co prawda nauczycielka wysyłała do mnie dziewczyny z mojej klasy, ale chętniej gadałam z dziewczynami z młodszych klas, gdyż jedna dziewczynka mej klasy była dla mnie bardzo niemiła, oczywiście tedy strasznie to przeżywałam, pod koniec podstawówki moim „konikiem” było opowiadanie kiepskich żartów nie wulgarnych ale sucharów , ale przestałam gdy mama zwróciła mi uwagę, że zaczepka „Przyjdź do mnie! Opowiem ci kawał!” jest dziecinna. Pod koniec podstawówki chodziłam przy kulach, głównie po podwórku, szczególnie gdy ktoś na tym podwórku był w tym samym czasie.

W gimnazjum już załapałam chęci na bycie outsiderką i moją małomówność podpięłam pod bycie dojrzalszą niż inni, dużo czytałam też blogów takich dziewczyn, czułam się wyjątkowa. W klasie grupa chłopaków śmiała się z mojego chodzenia, i wykorzystali to w swoich tekstach rapowych, nawet nasłałam na jednego z nich kuzynkę, byłam na językach całej klasy przez dwa dni, ale się potem pogodziliśmy, raz czy dwa nawet pomagałam im z tekstami, ale wielkiej przyjaźni z tego nie było. Jedna dziewczyna w trzeciej klasie regularnie rzucała we mnie długopisami oraz parodiowała moje miny. Raz pani od angielskiego zdenerwowana zapytała czemu się nie bronię tylko gapię tępo w ławkę. Myślę, że ta dziewczyna była po prostu zazdrosna bo raz jej chłopak z tej samej klasy pomógł mi wstać gdy upadłam. Wróciłam do chodzenia przy balkoniku bo mama bała się, że przy kulach się potknę. Nadal nie chciało mi się ćwiczyć. W tym czasie była faza na konta na nk, poznałam tam paru ludzi, ale z żadnym nie miałam głębszego kontaktu, tylko z jedną z nich kumplowałam się do neta aż do końca liceum

Liceum to był dziwny czas, na początku chciałam się zaprzyjaźnić z każdym, ale po paru dniach odpuściłam i żyłam dalej w samotni – no i miałam przecież Alicję ( imię zmienione) chociaż ta przyjaźń to była bardziej bym wyżalaniem się i jej słuchaniem tego. Z klasą ograniczyłam kontakt do wzajemnego pożyczania sobie kartek, przerwy i Wfy spędzałam w bibliotece. W drugiej klasie LO zauroczyłam się w nauczycielu, bez wzajemności oczywiście, ale panie bibliotekarki świergoliły „Jak Ty bardzo lubisz pana Ksawerego (znowu imię zmienione) !” i czułam się wtedy jak ktoś najgorszy, no ale chyba aż tak bardzo go nie kochałam skoro już dzień po zakończeniu szkoły za nim nie tęskniłam. W liceum poznałam też Renatę (znowu imię zmienione) tzn przez internet, raz mi mówiła, że wszystko we mnie lubi a raz, że jestem nikim, nic nie warta, zakończyłam z nią znajomość po liceum, bo już miałam dość. Wiem, że niedawno zaczęła się leczyć na borderline

Po liceum chodziłam trochę przy balkoniku, trochę prowadzona za rękę.

Po liceum zostałam w domu na rencie, do matury podchodziłam trzy razy. Kupiłam sobie pierwszy wózek inwalidzki, byłam nawet na specjalnym obozie poświęconym jeździe, ale współlokatorki z pokoju nie przepadały za mną, mówiły, że mówię podniesionym tonem, wręcz agresywnym, że myślę tylko o sobie i winiły mnie o wszystko, nawet o zgubienie kluczu do pokoju, nawet to nie ja miałam go pilnować tylko jedna z nich, do tej pory jak widzą mnie w jakiejś grupce dla niepełnosprawnych to nie szczędzą uszczypliwych komentarzy.

Po liceum przyjaźń z Alicją zaczęła się trochę psuć, ona poszła na ambitne studia, zainteresowania się zaczęły nam rozjeżdżać, na spokojnie wyjaśniłyśmy sobie, że to koniec, nie ma czego ratować, chociaż trochę mnie zabolało gdy o tym, że ma narzeczonego dowiedziałam się z fejsa a nie od niej.

Jakieś trzy lata temu zaczęłam jeździć do obecnego ośrodka, wróciłam do chodzenia przy kulach, chociaż na początku trzeba było iść tuż obok teraz gdy nabrałam większej pewności siebie wystarczy, że wiem że ktoś jest, chociaż po drugiej strony ulicy czy placu, zaczęłam też chodzić przy kijkach oraz przy jednej kuli a i moja rehabilitantka miejscowa zaczęła się uaktywniać po moich postępach bo wcześniej to tylko delikatne zabiegi a teraz kontynuuje to co ja robię na obozach i przed pandemią i jej ciążą chodziłyśmy w terenie np. po parku.

Teraz po prostu w życiu głównie się rehabilituje, dwa razy w tygodniu u tej miejscowej dwie godziny każda wizyta(kiedyś trzy) , resztę dni roboczych (włącznie z co drugą sobotą) ćwiczę sama po półtorej godziny i staram się by były te obozy cztery razy do roku. A co do kumpli na obozach to miałam Arka, teraz mi został ten rehabilitant

Po ćwiczeniach zazwyczaj siedzę w internecie, spaceruję, czytam, siedzę na czatach.

Charakter mam taki, że jestem strasznie emocjonalna (ale nie umiem tego pokazać), mam częste , codzienne zmiany nastroju (czasami nawet wyżywam się na ludziach z czata) Na czacie poznałam też dalszą znajomą, piszemy raz na parę dni.

Co do rodziny, to ojca nawet nie będę opisywać, bo z nim żadnych relacji nie mam.

Jeśli chodzi o mamę to z jednej strony to zabiera mnie na spacery i kupuje wszystko co chce ( chociaż rzadko z tego korzystam) ale też lubi mnie krytykować, że jeszcze tego i tego nie umiem a inne niepełnosprawne dzieci potrafią, że powinnam już dawno umieć chodzić bez kul ( taki jest cel) , że kiedyś chodziłam lepiej że czemu mam taką naburmuszoną minę, i że aspołecznością przynoszę jej wstyd, ale ogólnie o mnie bardzo dba.

Starszy brat natomiast nie chce ze mną gadać, bo jak to kiedyś powiedział młodszemu” nie ma z kim” uważa, że to że mało się odzywam to oznaka zadzierania nosa, że męczę mamę celowo tymi obozami, rehabilitacją, że w moim wieku to powinnam już pracować i mieć własne mieszkanie, że żyję niczym ojciec z dnia na dzień i bez roboty. Oraz to, że jakbym chciała to już bym dawno sama chodziła, ewentualnie że powinnam przestawić się na wózek, że chodzenie z asekuracją to nie chodzenie Sam mi tego nigdy wprost nie powiedział, faktycznie rozmawia ze mną kiedy musi a wszystko wiem od młodego bo oni tak o mnie gadają , który momentami jest okej, chociaż dokuczliwy, jak to młodszy brat, a czasami gada to co starszy, plus śmieje się, że jestem gruba, chociaż tłumaczy, że to żarty.

No i kto tu ma racje?

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, LittleDiana napisał:

No i kto tu ma racje?

 

A kto chcesz by miał rację - prymitywne społeczeństwo, które Ci dokuczało czy może ktoś inny - może Ty ale jaką rację posiadasz Ty? (opinię o sobie)

Poza tym dlaczego inni mają decydować o Tobie i Twoim samopoczuciu. Spróbuj ogarnąć coś zdalnie i możesz być nawet w stanie sama żyć i się wyżywić. 

Ludzie często to potwory ale czasem zdarzają się ludzcy ludzie, także jak już to szukaj opinii "ludzkich ludzi". Opinia człowieka, który się na Tobie wyżywa nie powinna Cię w ogóle interesować. Twój brat czy inni, którzy są w pełni sprawni i tak Cię nie zrozumieją, jak masz mocno pod górkę i nie wiedza, że te wyjazdy to dla Ciebie okno na świat.

 

Mało Diano, co ja bym Tobie zarekomendował od serca, to uderzenie w świat pracy przez internet. Spróbuj zdobyć jakąś wiedzę czy kwalifikacje, które sprawią, że nie będziesz musiałą dojeżdżać do pracy (chyba, że będziesz miała możliwość i będziesz chciała) ale też sugeruję jeśli jesteś w stanie sama zamieszkać, byś spróbowała choć to będzie już wyzwaniem ogromny ale możliwym, jednak wpierw odpowiednie umiejętnosci przez neta. Możesz wiele ale czy masz resztki sił w sobie by wywalczyć jakiś kawałek życia dla siebie? 

 

Moim zdaniem i tak nie masz wyboru, jedynie drogę przez wielki wysiłek..

 

Co do związków na bazie romansu to też jest możliwe, choć tu też będziesz miała pod górkę, zaczęłaś grę zwaną życiem na "hard mode" ale mimo wszystko możesz coś z tego życia dla siebie wyrwać. Jeśli jesteś otyła - schudnij, jeśli chuda przytyj. Stwórz wizję i ożyw ją i zacznij działać, to Twoja droga. Pamiętam jak, kiedyś mnie Szwajcar do Polski przewiózł samochodem i właśnie też miał jakiś niedowład nóg, ale ręce miał sprawne - chciał do Polski przyjechać porobić fotografie, też używał kul.

Naprawdę wszystko jest możliwe nawet miłość, ludzie są z innymi niepełnosprawnymi, bylebyś się nie zamknęła, nie słuchała "małych ludzi" i ruszyła do przodu, jak ogarniesz siebie i co zrobisz, to zależy od Ciebie. Daj sobie pierwszy raz w życiu możliwość kreowania siebie, podaruj sobie to, podaruj sobie siłę. 

 

Trzymam ja i wiele osób na pewno z forum za Ciebie kciuki ? 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że jakiś czas temu jakiś użytkownik, opisywał tutaj osobę podobną do Ciebie i zastanawiał się czy wchodzić z Tobą w związek.

Spotykasz, spotykałaś się z jakimś (bodajże) sąsiadem?

Jakie to ma znaczenie kto ma racje, wg mnie powinnaś iść do pracy dostosowanej do Twoich kwalifikacji i możliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, LittleDiana napisał:

Ja, lat 25 Mama, która trzyma aby cała rodzina trzymała się razem. Ojciec, od zawsze bezrobotny, obecny ciałem, ale nie duchem

Co do rodziny, to ojca nawet nie będę opisywać, bo z nim żadnych relacji nie mam.

Jeśli chodzi o mamę to z jednej strony to zabiera mnie na spacery i kupuje wszystko co chce ( chociaż rzadko z tego korzystam) ale też lubi mnie krytykować, że jeszcze tego i tego nie umiem a inne niepełnosprawne dzieci potrafią, że powinnam już dawno umieć chodzić bez kul ( taki jest cel) , że kiedyś chodziłam lepiej że czemu mam taką naburmuszoną minę, i że aspołecznością przynoszę jej wstyd, ale ogólnie o mnie bardzo dba.

Laska. Terapia terapia terapia. Ojciec obecny ciałem, a nie duchem? Brak relacji? 
Nie piszę tego, żeby Cię obrazić, tylko z czystego doświadczenia. Tego się nie zauważa, bo każdy mówi "rodziny się nie wybiera" i tego typu podobne zdania, które wypierają świadomość, że coś jest nie tak. Zacznij coś z tym robić, bo może się skończyć ciężką nerwicą i atakami paniki, a one naprawdę nie są przyjemne.
Nie wiem też jaki jest u Ciebie stopień niepełnosprawności, ale moja terapeutka tłumaczyła mi, że czasami ludzie siedzą w objawach, bo skupia to na nich uwagę lub uzupełnia braki w rodzinnych relacjach. Jak udaje Ci się już chodzić z drobną pomocą, to nie zaprzestawaj. Nie mów, że nie chce Ci się ćwiczyć. To OGROMNY postęp. Pójdź na terapię, być może coś od środka Cię blokuje.
Możesz do mnie napisać prywatną wiadomość, jak to samo województwo to polecę Ci sprawdzoną psychoterapeutkę.

4 godziny temu, LittleDiana napisał:

 

Wróciłam do chodzenia przy balkoniku bo mama bała się, że przy kulach się potknę. Nadal nie chciało mi się ćwiczyć.

 

Patrząc na obraz ojciec - nie ma. Matka - niby troskliwa, ale wymagająca w sposób niemotywujący to widzę blokadę, ale to tylko moje spostrzeżenia - nie jestem psychoterapeutą.

4 godziny temu, LittleDiana napisał:

 

Charakter mam taki, że jestem strasznie emocjonalna (ale nie umiem tego pokazać), mam częste , codzienne zmiany nastroju (czasami nawet wyżywam się na ludziach z czata)

 

Do przepracowania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie zastanawia, co da Ci posiadanie racji? Będziesz wszystkie przytyki i krytykę odbijać tekstem "ja mam rację?". Po co Ci ta racja i to, że ktoś z internetu Ci ją przyzna? Nawet jeśli w jakiejś części ją faktycznie masz to i tak rodziny nie zmienisz, ani ich podejścia. Pogódź się z tym.

 

Masz 25 lat a rozpamiętujesz to zabawy z koleżankami w wieku lat 5 czy 6? Przepraszam, ale to niepoważne i zupełnie niepotrzebne. Zmień nastawienie, nie można ciągle żyć przeszłością, zwłaszcza tak odległą.

 

I przepraszam, bo naprawdę nie chcę być chamska, ale:

1. Adnotacja o tym, że dziewczyny z obozu Cię nie lubiły, bo mówisz podniesionym tonem - miały rację. Mało kto jest w stanie znieść uporczywe krzyczenie, nawet jeśli nie byłaś dla nich niemiła. To po prostu męczące, miały prawo się na to nie godzić.

2. Pracujesz? Wykonujesz jakiekolwiek zajęcie zarobkowe? Jeśli nie to uczysz się, studiujesz jeszcze? Myślę, że relacje z braćmi masz jakie masz w dużej mierze dlatego, że cóż (powtarzam, nie chcę być chamska) mogą uważać Cię za naciągaczkę i ehhh... no darmozjada mówiąc wprost. Jeśli bracia dokładają się choć odrobinę do budżetu domowego lub mieszkają na swoim, a Ty u mamy na garniszku "bo niepełnosprawna", to sory, ale mają solidny powód do nielubienia Ciebie. Znam wiele pracujących niepełnosprawnych osób, na pewno mogłabyś np. pracować biurowo. 

A że z Tobą nie gadają? Jeśli im też opowiadasz o tym, jak Ci było głupio w gimnazjum czy liceum, jak koleżanka rzuciła w Ciebie długopisem, albo opowiadasz im co ciekawego dzieje się na czacie to wybacz, ale jesteś cholernie słabym partnerem w rozmowie, bo większość społeczeństwa po prostu to nie interesuje i mogą nie mieć z Tobą wspólnych tematów. 

 

Podsumowując przykro mi, ale po kilku Twoich postach uważam Cię za bardzo męczącą osobę ?? jednak powodzenia w rehabilitacji, szczerze! ❤

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.