Skocz do zawartości

Wojna małżeńska i męska konsekwencja


Rekomendowane odpowiedzi

19 minut temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Wiesz co no tak jak nie wiszę na słuchawce, generalnie z doskoku między robotą a życiem. Pobawić się, poganiać po domu, po podrzucać no takie tam pierdoły dzień w dzień. Stara po jakieś zakupy, dzidzia ze mną itp. Nic specjalnego ani nadgorliwego.

Z tego i poprzednich wpisów wnioskuję, że ojcem nie chcesz być, a żona to podchwyciła. Wrzuciłeś jej w ręce dziecko (takie tam pierdoły...) i ultimatum, że ma być jak dawniej. No poważnie nie widzisz do czego dążę, czy jaja sobie robisz?

19 minut temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Generalnie jest introwertyczką, albo stała się z jakiegoś powodu, więc zasada pod tytułem domyśl się jest na porządku dziennym.

Bierzesz nastolatkę - kształtujesz ją pod siebie i przy pierwszym przejawie własnego zdania (po urodzeniu twojego dziecka) wycofujesz się rakiem.

19 minut temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Nie pracuje zarobkowo i siedzi w domu, nigdy nie musiała. Teraz siedzi u mamusi aż przemyśli.

Wiesz co za głupie stworzenie, żeby to porównywać do androida :D

Widocznie nie doceniłeś jej inteligencji, skoro wymknęła się warunkowaniu. A ona twojej arogancji. 

Edytowane przez JAL
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze - Ile żona ma lat? To istotne bo może jest w takim wieku, że zderza się ze ścianą i myślami, że definitywnie zakończył się etap jej atrakcyjności i nie ma szans na powrót beztroskich lat (także jeśli chodzi np. o wybór partnera). Mogła sobie uświadomić, że jednak nie byłeś jej optymalnym wyborem - stąd frustracja. Tak czy siak Ty tymczasem jesteś na lepszej pozycji. 

Po drugie - zastanów się jakie masz cele w życiu. Z tego co napisałeś wyłazi, że działasz emocjonalnie, a nie racjonalnie. Stylizujesz się na alfę, którym może byłeś ale obecnie nie jesteś. W każdym razie nie dostrzegam abyś miał poustawiane priorytety, a raczej siłujesz się z kobietą przy użyciu nieodpowiednich metod. Przedstawienie 'ultimatum' jest być może gwoździem do trumny tego małżeństwa. Pewne kwestie np szacunek, autorytet, wzbudzanie pożądania wywołujesz i komunikujesz działaniem, a nie żądaniami i krytyką. To ultimatum wbrew pozorom było wyrazem Twojej bezsilności. 

Znając życie - Ty rozkminiasz czy będzie rozwód czy nie, a żona być może mentalnie układa sobie życie po rozwodzie, może już matką była u adwokata.. 

Edytowane przez Komti
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Wiesz co? Ona tak samo chce być matką jak i ja ojcem...

Chłopie. Próbuję ci schemat delikatnie przedstawić, a odbijasz to "Ale ona też nie chce". Nie kwestionuję, że ona może nie być gotowa do opieki nad dzieckiem na równi z tobą. Jakby na świecie pojawiały się tylko chciane dzieci, mielibyśmy mnóstwo kroków w stronę utopii. 

 

Powiem w takim razie  wprost: Zjebałeś. Już na etapie założeń. Piszesz, że celowo brałeś wioskową dziewczynkę  (głupszą od androida hłe hłe...), żeby ją sobie wychować. I jak ci to wychowanie nie wyszło (swoją drogą wpadka po dziesięciu latach to i tak niezła statystyka) i pojawiła się wizja wzięcia odpowiedzialności, to jedyne, co wrzucasz jej do rozmowy, to ultimatum, którego ona nie może spełnić bo:

1. Nie pozwala jej na to biologiczne programowanie 

2. Nie pozwala jej na to twoje warunkowanie

 

Wyskoczyła sytuacja, że kobieta ma dwa wgrane softy, które jej tworzą konflikt. Ty jej wgrywasz trzeci pod tytułem "ultimatum" i jeszcze cieszysz się, że nie ma jej teraz przy tobie.  Módl się, żeby w jej otoczeniu nie było osoby, która potrafi połączyć kropki, bo czas zabawy dla ciebie wróci tylko, jeśli załatwisz rozwód polubownie. 

 

Cytat

 

- Stanowisz dla mnie oparcie jak kiedyś i dajesz mi motywację Z wymagającym niemowlęciem na rękach? najprawdopodobniej przestała o tobie myśleć przez większość czasu, nie mówiąc o czynnej afirmacji. 

- Pełnisz obowiązki żony, partnerki i matki - kolejność nieprzypadkowa Kolejność niezgodna z biologią. 
- Nie używasz emocji do szantażu, znęcania psychicznego pod żadnym pozorem, do tego służy rozmowa Prawda. Zastanawiam się, czy po tylu latach warunkowania  i w świetle twojej opinii o jej inteligencji, ona w ogóle potrafi rozmawiać. 
- Nie pogrywasz seksem (dam nie dam), Jest możliwość, że ona to robi nieświadomie. Kobiety często nie rozumieją co to znaczy "grać seksem" w znaczeniu, w jakim my to wspominamy. 
- Bez gadania ile powinienem pracować Nie kwestionuję. Podejrzewam, że wyrzut z jej strony padł na fali konfliktu "czas na pracę kontra czas opieki nad dzieckiem/nią"
- Masz cieszyć się życiem, być empatyczną i dbać o mir domowy Jak? Jej się świat rozwalił, ale ma się uśmiechnąć (i to szczerze) i udawać, że nic się jej zdaniem nie stało? Wyobrażasz sobie, że to ty tak musisz? 
- Przestaniesz robić wieczną aferę z tego powodu że masz dziecko i przestaniesz stawiać się w kategorii ofiary No stało się. Jedni się użalają, a inni uciekają. Ciekaw jestem co by było, gdyby ona uciekła. 
- Zaczynasz dbać o siebie na zewnątrz i wewnątrz Przed czy po zadbaniu o potrzeby dziecka i twoje? 
- Szukasz roboty aż do skutku Szanuję rolę pracy jako narzędzia wychowawczego. 

 

 

Coś mi mówi, że żyliście oboje w pięknym, magicznym świecie, a tu patelnia rzeczywistości przydzwoniła w pysk. Pogadajcie jak opuchlizna zejdzie. Dla dobra dziecka. 

Edytowane przez JAL
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Teraz siedzi u mamusi aż przemyśli

To się kurewsko zdziwisz, że myśli nad swoją przemianą :D

 

Teraz, to jest tam sabat czarownic.

Czarownice(żona i jej psiapsiulki) składają pierwszej z czarownic zwanej „diablą ciotką”(teściowa) sprawozdanie z twojego małżeństwa.

Następnie czarownice odbierają rozkazy, co mają czynić na przyszłość. Zloty kończą się wspólną ucztą i tańcami czarownic z diabłem. Czytaj zniszczeniem waszego małżeństwa i wycyckanie "z gnoja" ile można.

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

nie ma w tym ani grama mojej winy

to jest wręcz aroganckie stwierdzenie 

 

9 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Dbam o ramę, jeśli chodzi o zasoby są tak ulokowane, że Szanowna nie ma szans powąchać centa bez mojej zgody, no jak się uprze to może mi trochę gruntów dziabnąć ale to do przeżycia także pole do popisu mam znacznie większe

No kurwa aż się zdziwisz 

 

9 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Przyszedł dzień, że moja oznajmiła mi że jest w ciąży. Minę miała jakby jej ktoś nasrał na łeb, po dziś dzień mam ten obrazek przed oczami. Ja się prawie posrałem w gacie i bynajmniej nie ze szczęścia tylko z przerażenia.

Bo Wam się wolność dzieciaki skończyła

 

9 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Co ciekawe małża żąda ode mnie zmian, ale najweselsze w tym wszystkim jest to, że sama tak naprawdę nie wie czego chce, albo wie ale nie potrafi lub boi się wyartykułować. Wygląda to jak choroba psychiczna albo jakaś schizofrenia.

To dopiero początek, gdyż to nie jest jej życie.

 

9 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Rozegrałem sprawę tak, że postawiłem definitywne ultimatum, co też bracia w powitalni doradzili (nie zabijaj od razu) Nie jakieś kurewskie tylko partnerskie. Wypunktowałem kolejno czego oczekuje po partnerstwie i pozostawiłem wyłącznie opcję w lewo albo w prawo bez pola do dalszej durnej pyskówki

Nic nie rozegrałeś. Ona Ci to nie długo uświadomi że to Ty jesteś w dupie a nie ona. 

 

9 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Paradoksem całej tej sytuacji jest to, że laska próbowała coś wywalczyć a efekt jest taki, że to ja jej wywaliłem kawę na ławę i teraz to ona na własne życzenie ma twardy orzech do zgryzienia. Tak się kończy szlaban na pizdę. Szczerze to szybko złamałem swoją psychę i mam wywalone na nią na potomka i wszystko co kojarzy mi się z nią. Rodzina mi jeździ po łbie jaki to ze mnie itp. Co począć... wojna to nie piaskownica.  

No właśnie wojna, a więc wojna nadchodzi i ona wygra. Z tego co opisałeś, zauważyłem że za bardzo uwierzyłeś w swoją wyższość nad nią.Ta pycha upierdoli Ci nogi przy samej szyi. Powiem ci tak, Twoja kobieta powoli staje się Twoim wrogiem, i to zajebiście niebezpiecznym wrogiem , którego w dodatku masz pod dachem. 

 Normalnie to obydwoje nie nadajecie się do stworzenia rodziny. Takie wolne ptaki, zreszta to nic złego. Nie każdy może być lekarzem itd rozumiesz ?

 Rób co chcesz ale nigdy nie lekceważ przeciwnika, nigdy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Still napisał:

kłopot w tym, że ona kompletnie z nikim nie gada o problemach, więc opcja sabatu odpada

Ona z nikim nie rozmawia o problemach w twojej obecności. Z tego co zrozumiałem ona ma osobowość zależną, albo coś na jej podobieństwo.  Jeśli jej matka ustawiła sobie dwóch mężczyzn w domu i jest w ramach tego domu dominująca, to nauczy tego również córeczkę. Wystarczy dać im czas.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Dyskusja z babą nie ma sensu: logika vs emocje nie ma racji bytu.

NO I tu poległeś.

Ma, z tym, że brakuje Ci obecnie 'wenusiańskiego katalizatora'.

 

Podpowiem PYTANIEM.

Jak myślisz? Konkretnie o co są te 'gówno burze'.

.

.

.

Podstawowo spełniają dwa parametry.

 

Testują FUNDAMENT TWOJEGO JESTESTWA.

Wtóre nakręcają sinusoidalny rytm/tętno związku.

 

LOGICZNIE jest to bardzo prosto wykreować. Zwłaszcza jak się wie o co jest 5.

 

....prosty przepis: LOGICZNE działanie samca WYWOŁUJĄCE NA PRZEMIENNIE SKRAJNE PRZECIWSTAWNE EMOCJE u samicy.

 

Proste. Nie trzeba rzucać tależami, wyciągać drzwi z futryny, wysłać telewizora na spacer przed dom...itd....Ale oczywiście można, jeżeli chwilowo koprocesor nie generuje fraktali absurdu.

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.05.2020 o 09:52, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Cześć pierwsza - stan obecny / otoczenie

(Postaram się nie uskuteczniać wodolejstwa a raczej upcham fakty w jakiejś chronologii, żeby Was tu nie zanudzić telenowel

 

 

 

[CIACH] przeczytałem.

 

Moje 

odczucia są dość mieszane. 

 

Problem w waszym związku mam wrażenie nie jest wyłącznie po stronie wybranki ale również po Twojej.  Nie wiem jak można oczekiwać od kogoś, a w zasadzie nakazywać mu "masz być szczęśliwy/a" ? To trochę chore stary. Ma iść do pracy? Nie napisałeś jakie jest tło tego, że nie pracuje, może sam jej nie kazałeś bo narodzeniu dziecka? Może zarobi gówno nie pieniadz, a niańka/żłobek kosztuje?

 

Po drugie wydaje mi się, że oboje zwyczajnie nie dojrzeliście do roli rodziców, a najdobitniej świadczy o tym Twój rozbudowany opis waszego hulaszczego trybu życia wcześniej. To jest charakterystyczne dla par, które były bardzo zabawowe, aż nagle cyk i 2 kreski na teście ciążowym - świat się wali.

 

Niestety zaczęło się wam prawdziwe życie, a to nie polega na chlaniu, jeżdżeniu na motorze i chodzeniu po górach jak dzieci kwiaty. To przede wszystkim obowiązki. Zabawa w rodzinę nie jest dla wszystkich.

 

 

Po trzecie - nie muszę uzasadniać swojej wypowiedzi. Sam napisałeś:

 

" Szczerze to szybko złamałem swoją psychę i mam wywalone na nią na potomka i wszystko co kojarzy mi się z nią. Rodzina mi jeździ po łbie jaki to ze mnie itp."

 

W ten sposób może napisać tylko niedojrzały gówniarz. Mi jako ojcu w życiu, by mi przez myśl takie hasło nie przeszło, a co dopiero pisanie tego publicznie. Ty się zwyczajnie chcesz uwolnić z kajdan jakimi stała się dla Ciebie rodzina i obowiązki.

3 godziny temu, balin napisał:

Warto pamiętać, jaki wzorzec rodziny dziewczyna wyniosła z domu. Męska część jest uległa, robi za pantofle.  

no u niego to raczej on rozdaje karty, a baba siedzi w domu. Ona nie ma żadnej siły przebicia bo stała się kurą domową. Nie wiem zatem o jakiej uległości po stronie faceta mówisz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym cieszeniem się życiem to temat który wałkowałem z małżą długo. Chodzi o to, że cokolwiek by nie robiła to jest wielce obrażona i pokrzywdzona. Jeśli tak żyje pod jednym dachem, w związku jedna osoba to się kurwa normalnie powiesić idzie. Co byś nie zrobił to wiecznie niezadowolenie a w najlepszym wypadku obojętność. A człowiek musi pracować, a aura w domu jednak rzutuje na codzienne podejście do pracy. Trzeba wyprać, posprzątać, umyć łazienki, sracze ja jakoś nie mam z tym problemu. Małża natomiast sapie jak byk gdy tylko już się zmusi do takich aktywności. Leń do kwadratu i to jest problem a i sporo w tym mojej winy jak się nad tym zastanowię bo przez lata nic od niej nie wymagałem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.05.2020 o 09:52, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Cześć pierwsza - stan obecny / otoczenie

(Postaram się nie uskuteczniać wodolejstwa a raczej upcham fakty w jakiejś chronologii, żeby Was tu nie zanudzić telenowelą)

 

Staż znajomości 10 lat, od kilku w małżeństwie. Roczna dzidzia. Diametralna różnica osobowości, temperamentu i potrzeb. Żoneczka w dużym skrócie, 10 lat młodsza, piękna dupeczka (wciąż jest ładna ale zaczęła się zapuszczać) brałem jako nastolatkę z małej wioski. Założenie proste ja jestem typem wojownika, zdobywcy i pielęgnuję te cechy w sobie od wielu, wielu lat a Pani docelowo miała być zblatowana i była, grzecznie wywiązywać się z przeze mnie wyobrażanych norm. I wiecie co? Wszystko pięknie grało dopóki nie pojawiła się dzidzia. Dom wybranki poprawny, matka nosi spodnie, tato i brat pantofel. Pani w zaokrągleniu bardzo przeciętnie elokwentna co kiedyś mi absolutnie nie przeszkadzało, teraz znacznie bardziej. Dbam o ramę, jeśli chodzi o zasoby są tak ulokowane, że Szanowna nie ma szans powąchać centa bez mojej zgody, no jak się uprze to może mi trochę gruntów dziabnąć ale to do przeżycia także pole do popisu mam znacznie większe.

 

Cześć druga - krótko o historii

Zawsze była dla mnie supportem. Zawsze byłem nr 1 i czułem to oparcie, takie wiecie w doli i niedoli, nie będę przytaczał przykładów, żeby nie demaskować za bardzo z opisu. Generalnie zeżarliśmy beczkę soli i cały czas kobita murem za mną (sądy, prawo, interesy, regularny rock`n`roll czasem się sobie dziwię że nie pierdolnąłem wtedy na zawał) Z czasem ustabilizowałem swoje życie bo też jazda bez trzymanki przestała mnie bawić a zaczęła męczyć. Stres zwłaszcza.

Jeśli chodzi o nas to regularnie balowaliśmy, pijackie maratony u znajomych, wyjazdy po Polsce, ganialiśmy po górach a za prowiant na cały dzień służył browar. 30 kilo po Tatrach za dnia? Luz, ogarnialiśmy. Lataliśmy wspólnie na moto i generalnie wspólne aktywności wychodziły w zasadzie samoistnie. Seks był jaki był, mógłbym rzec że przeciętny ale ujdzie. Czasem jakiś plenerowy bzyk co prawda bardzo rzadko ale coś tam się działo. Można powiedzieć, że w zasadzie 8 lat to jechaliśmy tryb hulaj dusza.

 

Część trzecia - jak do cholery wpadliśmy w rutynę...

Przyszedł dzień, że moja oznajmiła mi że jest w ciąży. Minę miała jakby jej ktoś nasrał na łeb, po dziś dzień mam ten obrazek przed oczami. Ja się prawie posrałem w gacie i bynajmniej nie ze szczęścia tylko z przerażenia. Przytuliłem laskę i mówię, no to kurwa gratulacje mamusiu :) Nie czekając oznajmiliśmy to wszystkim wokół. No to sobie pomyślałem czas ogarnąć kwadrat i jakiem pomyślał tak też zrobiłem. Zacząłem zaginać jeszcze więcej. W między czasie dzidzia przyszła na świat, babcia pomagała a ja zakończyłem temat mieszkania i się wprowadziliśmy. No i się coś niepozornie zaczęło - matrix się zaczął wywalać...

 

Część czwarta - zarzewie konfliktu

Wjechaliśmy na mieszkanko miło i przyjemnie. Śniadanka obiadki, czasem ja czasem ona, dzidzia płacze, śpi, nie śpi, zabawa, ja pracuję głównie z domu i jakoś tak niepostrzeżenie wkradła się rutyna. Laska zaczęła żyć jakimś własnym wyobrażeniem życia, że mam być najcudowniejszym ojcem i cały czas poświęcać dzidzi co zaczęło się dość szybko przekładać na brak współżycia no i w kilka miesięcy wystarczyło żeby mnie wkurwić do białego. Podsumowując dlaczego, to od razu Wam odpowiem. Lenistwo, moja baba jeśli z czegoś nie czerpie frajdy to żyje za karę. Kumacie? No joy no life no fun. I tak z dziecka zrobiła sobie karę za życia przy okazji dopierdalając się do mnie. Żeby była jasność niewerbalnie bo bym od razu zrównał z ziemią i przypomniał o miejscu w szeregu więc użyła świadomie bądź nie narzędzia no fuck.

 

Część piąta - wojna bez awantur

Nie będę żebrał o kość. Nie pasuje? Jedź przemyśl sprawy poza domem, najlepiej u mamusi. No chat, no talk. Zainteresowałem się dość szybko tematyką bo podświadomie czułem, że nie ma w tym ani grama mojej winy. Więc co się stało że się zesrało? Co ciekawe małża żąda ode mnie zmian, ale najweselsze w tym wszystkim jest to, że sama tak naprawdę nie wie czego chce, albo wie ale nie potrafi lub boi się wyartykułować. Wygląda to jak choroba psychiczna albo jakaś schizofrenia. Biorąc powyższe za omen przeniosłem całość na korespondencję, którą jak kiedyś obrobię załączę. Czytając braci zauważyłem jedną gównianą prawidłowość. Dyskusja z babą nie ma sensu: logika vs emocje nie ma racji bytu. Emocje się ulatniają a emocjami z logiki robi się kurwę. Natomiast zapis konwersacji ma moc niewspółmiernie większą. Pisząc facet zapomina o emocjach a skupia się na logice i faktach. W ten sposób wytrącasz emocjonalny nóż z ręki psychopaty. Natomiast emocje pisane wypisywane przez babę to jest jak napierdalanka dzieci w przedszkolu - śmieszne, żałosne ale i nic nie wnoszące.

 

Część szósta - w oczekiwaniu na epilog

Rozegrałem sprawę tak, że postawiłem definitywne ultimatum, co też bracia w powitalni doradzili (nie zabijaj od razu) Nie jakieś kurewskie tylko partnerskie. Wypunktowałem kolejno czego oczekuje po partnerstwie i pozostawiłem wyłącznie opcję w lewo albo w prawo bez pola do dalszej durnej pyskówki.

 

- Stanowisz dla mnie oparcie jak kiedyś i dajesz mi motywację

- Pełnisz obowiązki żony, partnerki i matki - kolejność nieprzypadkowa
- Nie używasz emocji do szantażu, znęcania psychicznego pod żadnym pozorem, do tego służy rozmowa
- Nie pogrywasz seksem (dam nie dam),
- Bez gadania ile powinienem pracować
- Masz cieszyć się życiem, być empatyczną i dbać o mir domowy
- Przestaniesz robić wieczną aferę z tego powodu że masz dziecko i przestaniesz stawiać się w kategorii ofiary
- Zaczynasz dbać o siebie na zewnątrz i wewnątrz
- Szukasz roboty aż do skutku

 

Jeśli zaakceptuje to próbujemy się poukładać, nie zaakceptuje rozwód. Jakby ktoś pytał o nick to stąd właśnie się wzięło "shit test odbiłem rozwodem"

 

Podsumowanie.

Paradoksem całej tej sytuacji jest to, że laska próbowała coś wywalczyć a efekt jest taki, że to ja jej wywaliłem kawę na ławę i teraz to ona na własne życzenie ma twardy orzech do zgryzienia. Tak się kończy szlaban na pizdę. Szczerze to szybko złamałem swoją psychę i mam wywalone na nią na potomka i wszystko co kojarzy mi się z nią. Rodzina mi jeździ po łbie jaki to ze mnie itp. Co począć... wojna to nie piaskownica.  


 

brawo mistrzu, ja na razie muszę udawać, 

pani po ciąży się roztyła  i nie dba o siebie,  ja prosiłem kilka razy, nie ma  odezwy więc mam to gdzieś,

dupy da ale mnie już nie kręci przy tej tuszy więc nie ma ssania pałki, więc kilka lat i out. 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 5/22/2020 at 9:52 AM, Shit test odbiłem rozwodem said:

- Stanowisz dla mnie oparcie jak kiedyś i dajesz mi motywację

(...)
- Szukasz roboty aż do skutku

?

 

Jedyną zmianą na jaką możesz liczyć to to, że zestarzeje i całkiem możliwe, że utyje.

 

Brakuje na liście salta w tył i szpagatu.

 

Napisałeś słuszne punkty ale dotyczą one cech charakteru, osobowości. Czegoś co kształtuje człowieka od najmłodszych lat i jeśli ona taka teraz nie jest to już nie będzie. Nie zmieni się w inną osobę.

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem sobie jeszcze raz wszystko i powoli zaczyna mi się krystalizować oczywistość tego przypadku w świetle innych opisanych na forum.

 

@holek mógłbyś rozwinąć nieco?

W dniu 22.05.2020 o 09:52, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Co ciekawe małża żąda ode mnie zmian, ale najweselsze w tym wszystkim jest to, że sama tak naprawdę nie wie czego chce, albo wie ale nie potrafi lub boi się wyartykułować. Wygląda to jak choroba psychiczna albo jakaś schizofrenia.

To dopiero początek, gdyż to nie jest jej życie.

 

@Tornado

 

Testują FUNDAMENT TWOJEGO JESTESTWA.

Wtóre nakręcają sinusoidalny rytm/tętno związku.

LOGICZNIE jest to bardzo prosto wykreować. Zwłaszcza jak się wie o co jest 5.

....prosty przepis: LOGICZNE działanie samca WYWOŁUJĄCE NA PRZEMIENNIE SKRAJNE PRZECIWSTAWNE EMOCJE u samicy.

Proste. Nie trzeba rzucać tależami, wyciągać drzwi z futryny, wysłać telewizora na spacer przed dom...itd....Ale oczywiście można, jeżeli chwilowo koprocesor nie generuje fraktali absurdu.

 

Tylko ja tak kurwa nie potrafię już żyć. Tak jak opisałem wcześniej naprawdę po bandzie latałem i pewnie nie świadomie tych emocji samicy dostarczałem aż nadto. Teraz nadszedł czas kiedy biznes się kręci, pracy co prawda dużo, nauczyłem się urabiać nawet najtrudniejszych klientów i mój cel życiowy to stoicki spokój ale jednak poparty doświadczeniem, uporem i konsekwencją. Rollercoaster związkowy to dla mnie jakiś odległy wszechświat o którym czytam na forum ale to za jasny chuj nie wpisuje się w moją rzeczywistość. Przeciwnie budzi obrzydzenie i odrazę. Mało tego jeśli ktoś zaczyna w pierwszej kolejności używać emocji w stosunku do mnie ja za automatu reaguję tym samym - co w przypadku biznes cwaniaczków nie raz i nie dwa pomagało. Żeby była jasność nie lubię tego robić, ale czasem mnie do tego przymuszają. Brzydzę się tym i nie traktuję takiego człowieka godnego jakiejkolwiek rozmowy.

 

Ale to w przypadku biznesu, a tu taka sytuacja pod dachem ? Efekt jest taki, że patrzę na małże jak na ćwierćinteligenta, jakiś wytwór ewolucji rodem z Czarnobyla no i tym samym straciłem do niej szacunek i co najgorsze zaufanie, choć w praktyce nie zrobiła nic zdrożnego (w sensie na zewnątrz) No i tak to kurwa.

 

P.S. Jeśli macie ochotę dopytujcie o szczegóły, naprawdę wiele osób mi tutaj dużo pomaga w rozczytaniu mojego burdelu.

 

12 minut temu, RealLife napisał:

?

 

Jedyną zmianą na jaką możesz liczyć to to, że zestarzeje i całkiem możliwe, że utyje.

 

Brakuje na liście salta w tył i szpagatu.

 

Napisałeś słuszne punkty ale dotyczą one cech charakteru, osobowości. Czegoś co kształtuje człowieka od najmłodszych lat i jeśli ona taka teraz nie jest to już nie będzie. Nie zmieni się w inną osobę.

 

Tak właśnie też myślę i stąd cytując Urbana, że jeśli pomyślisz pierwszy raz o rozwodzie to go dokończ bo temat wróci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.05.2020 o 09:52, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Można powiedzieć, że w zasadzie 8 lat to jechaliśmy tryb hulaj dusza.

A może najzwyczajniej w świecie, po prostu, zaczęło się psuć, jak zaczęły się problemy?

Już to w sumie, powtarzałem parę razy, ale jest dobra okazja. Unia Europejska, w zasadzie pokazała, że jest nic nie warta,

w momencie kryzysu z Koronawirusem (mniejsza o to czy jest fejkowy, bo na początku nie było wiadomo).

No bo, czemu kobieta miała by nie powiedzieć, że "ten facet jest fajny", skoro robili w życiu tylko "fajne rzeczy"..

To jest trochę przykrzę, że w momencie, kiedy zaczynacie robić "poważne" rzeczy, kobieta nagle się chce wymiksować.

Czy z perspektywy czasu nie widziałeś sygnałów? A może je zignorowałeś?

 

Hmm, tak się zastanawiam, czy kobiety po prostu nie traktują mężczyzn jako "tarcze" od wszelkiej maści problemów.

A mężczyźni błędnie zakładają, że jak wchodzą z żoną na "trudniejszą ścieżkę" to robią to wspólnie i żona weźmie na barki część problemów, podczas

gdy żona "teoretycznie" sobie z tego zdaje sprawę, ale już wysiłek i odpowiedzialność ją przerastają i oczekuje od faceta, że

ją uwolni od problemów i przynajmniej dla niej sprawy wrócą do stanu "po staremu" ..

A może kobiety podświadomie, przez "trudne czasy" rozumieją "trudne czasy dla mężczyzny"..

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, StatusQuo napisał:

A może najzwyczajniej w świecie, po prostu, zaczęło się psuć, jak zaczęły się problemy?

Już to w sumie, powtarzałem parę razy, ale jest dobra okazja. Unia Europejska, w zasadzie pokazała, że jest nic nie warta,

w momencie kryzysu z Koronawirusem (mniejsza o to czy jest fejkowy, bo na początku nie było wiadomo).

No bo, czemu kobieta miała by nie powiedzieć, że "ten facet jest fajny", skoro robili w życiu tylko "fajne rzeczy"..

To jest trochę przykrzę, że w momencie, kiedy zaczynacie robić "poważne" rzeczy, kobieta nagle się chce wymiksować.

Czy z perspektywy czasu nie widziałeś sygnałów? A może je zignorowałeś?

Bracie może i widziałem ale póki nie przeszkadzało to we wspólnym życiu to olałem to w myśl zasady zajmuj się sprawami istotnymi, szkoda czasy na dyrdymały. Kątem też mieszkaliśmy u moich starych, matka mi delikatnie sugerowała, że księżna nawet prania nie wstawi, że matka po niej wiecznie sprząta. No ale też to miałem w dupie, a matka nie chciała za bardzo na synową napierdalać, żeby pod jednym dachem gnoju nie robić.

 

30 minut temu, StatusQuo napisał:

Hmm, tak się zastanawiam, czy kobiety po prostu nie traktują mężczyzn jako "tarcze" od wszelkiej maści problemów.

A mężczyźni błędnie zakładają, że jak wchodzą z żoną na "trudniejszą ścieżkę" to robią to wspólnie i żona weźmie na barki część problemów, podczas

gdy żona "teoretycznie" sobie z tego zdaje sprawę, ale już wysiłek i odpowiedzialność ją przerastają i oczekuje od faceta, że

ją uwolni od problemów i przynajmniej dla niej sprawy wrócą do stanu "po staremu" ..

A może kobiety podświadomie, przez "trudne czasy" rozumieją "trudne czasy dla mężczyzny"..

Wiesz w środku gdzieś czuje, że wkład w związek został poważnie zachwiany. A jeśli robisz interesy to nie lubisz być dymany. A jeśli dajesz się dymać to na swoich zasadach. Natomiast kobita, ucieśniona matka polka widzi tylko czubek własnego nosa i nie respektuje żadnego wkładu.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

jakiś wytwór ewolucji rodem z Czarnobyla no i tym samym straciłem do niej szacunek i co najgorsze zaufanie,

Ostatni rozbiór twego problemuuum.

Teraz sobie wyobraź taki oto wycinek ryciny.

 

Jaskinia.

Samica.

3 małe pedraki.

 

....wyjście z jaskini...obracasz głowę...droga przez drzungleee/pustynie/pasma górskie....MAMUT!!!(żarcie).....DŁUGA DROGA POWROTNA do domu(jaskini).........A żarcie się po drodze PSUJE i inne watahy czyhają na ŁATWY ŁUP....

 

 

....tu znajdziesz czemu/co i jak...

 

;)

... no i z bani...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.05.2020 o 17:31, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Leń do kwadratu i to jest problem a i sporo w tym mojej winy jak się nad tym zastanowię bo przez lata nic od niej nie wymagałem.

Bardzo poważny błąd.

Skoro nigdy od niej niczego nie wymagałeś, to dlaczego teraz wymagasz?

Nauczyłes ją pewnego schematu, ona go zaakceptowała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj dostałem odpowiedź, że tak zgadza się na warunki. No to piszę, że za parę godzin zawijam was i zaczynamy rekonwalescencję z zasadniczą realizacją zaakceptowanych punktów.

 

No i zaraz, że teraz to nie bo nasza wspólna kumpela do niej przyjeżdża - no to piszę wprost szybko ci zapał do zmian minął. Zatem opłacam wniosek no i znowu kurwa histeria i grafomańska sraczka w każdej możliwej korespondencji typu:

 

- chce się z tobą ruchać, rób ze mną co chcesz

- wracam czy tego chcesz czy nie

- osrałeś nas, więcej nas nie zobaczysz

- spakuj nasze rzeczy

- przyjedź natychmiast przytul i mnie wyruchaj

- chcesz żebyśmy zniknęli z Twojego życia i tak będzie.

 

i tak dalej i tak dalej...

 

No jak pytam się kurwa rozmawiać o zasadach w związku i partnerstwie?

 

P.S. Żeby było spokojniej w duszy, a ktoś mi tam życzył dużo spokoju. Pioseneczka którą ostatnio gwałcę repeat 24h.

 

Edytowane przez Shit test odbiłem rozwodem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Wczoraj dostałem odpowiedź, że tak zgadza się na warunki. No to piszę, że za parę godzin zawijam was i zaczynamy rekonwalescencję z zasadniczą realizacją zaakceptowanych punktów.

Zgadza się na warunki, których nie potrafi spełnić. Może oboje musicie zrozumieć, że to co było, już nie wróci. Kiedyś seks był na żądanie i może teraz  też będzie. Ale co jeśli zacznie płakać dziecko jak będziecie w trakcie? Ona wybiegnie spod ciebie, czy skończysz sobie spokojnie w akompaniamencie wrzasków potomka? 

 

1 godzinę temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

No i zaraz, że teraz to nie bo nasza wspólna kumpela do niej przyjeżdża - no to piszę wprost szybko ci zapał do zmian minął. Zatem opłacam wniosek no i znowu kurwa histeria i grafomańska sraczka w każdej możliwej korespondencji typu:

 

- chce się z tobą ruchać, rób ze mną co chcesz

- wracam czy tego chcesz czy nie

- osrałeś nas, więcej nas nie zobaczysz

- spakuj nasze rzeczy

- przyjedź natychmiast przytul i mnie wyruchaj

- chcesz żebyśmy zniknęli z Twojego życia i tak będzie.

 

i tak dalej i tak dalej...

 

No jak pytam się kurwa rozmawiać o zasadach w związku i partnerstwie?

Kobieta przeplata teksty i podejścia, żeby cię teraz nie tracić. Może dla ciebie dane słowo jest ważne, ale powyższy przykład pokazuje, że ona powie wszystko, żeby cię zatrzymać. Ważne jest, co robi. A przykład z kumpelą tylko pokazuje, że nie umiecie określić swoich wspólnych priorytetów. Nie sprząta się mieszkania, jak wybucha pożar. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Wojna małżeńska i męska konsekwencja
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.