Skocz do zawartości

Wojna małżeńska i męska konsekwencja


Rekomendowane odpowiedzi

8 hours ago, Shit test odbiłem rozwodem said:

wracam czy tego chcesz czy nie

Myślę, że ktoś już panią uświadomił, że za kilka miesięcy wchodzi w życie ustawa pozwalająca Policji eksmitować "sprawcę przemocy domowej" od ręki, bez wyroku sądu.

Jak myślisz, czy pięć miesięcy prostytucji, jest więcej, czy mniej warte niż możliwość przejęcia mieszkania, i wykopania Cię do noclegowni dla bezdomnych?

Więc wróci, czy tego chcesz czy nie.

 

On 5/22/2020 at 9:52 AM, Shit test odbiłem rozwodem said:

sama tak naprawdę nie wie czego chce, albo wie ale nie potrafi lub boi się wyartykułować

Naprawdę oczekujesz, że usłyszysz od niej, że od tej pory jeden ty ma zapierdalać przy dziecku całą dobę, drugi ty ma zapierdalać w robocie, i trzeci ty ma zapierdalać w domu?

Aha, a czwarty ma spełniać wszystkie jej zachcianki, by się nie nudziła.

Oczywiście że boi się wyartykułować swoje pragnienia. Boi się sama przed sobą, bo to zburzyłoby w jej głowie, jej własny wizerunek. Sporo kobiet tak ma.

 

Aha - zdajesz sobie sprawę, że jeśli swoje "ultimatum" dałeś pani na piśmie, to ma dość powodów, by wnieść o rozwód z Twojej winy? A nawet dorzucić znęcanie się dla równego rachunku?

W zależności od dokładnej treści, podpadać to może pod przymuszanie do uprawiania seksu... pod paragraf karny.

 

Zastanów się jak/czy chcesz kontaktów z dzieckiem.

Zastanów się, co takiego dokładnie napisałeś, i jak można to wykorzystać przeciw Tobie - zostanie to w sądzie "odpalone", nie myśl że będzie inaczej.

Zastanów się jednak po pierwsze, czy dasz radę dalej żyć w tej relacji, po tym co odpaliłeś. Jeśli już raz ktoś powie "rozwód", to ten temat już zawsze będzie wracał.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Shit test odbiłem rozwodem said:

Niby prawie wszystko rozumiem i zaakceptowałem sytuację ale te słabe momenty są straszne i rozwalają mi samopoczucie po maksie.

Sam za kilka tygodni powiesz, że - niepotrzebnie się denerwowałeś. Nie było warto.

"Denerwować się, to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych".

To minie. Będzie lepiej. Jak w dziesiątkach takich historii - schemat, schemat i jeszcze raz schemat.

Wyśpij się, odpocznij, nie idź w alko czy inne używki (ani w panie negocjowalnego afektu).

Wraz z porankiem, przyjdzie trzeźwiejszy osąd sytuacji. Najpierw wyjdź spod wpływu emocji, a potem - zacznij myśleć.

Myśleć - czego TY chcesz. Ty, nie społeczeństwo, pani czy rodzina.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Dzisiaj mam taki dzień, że rozjebany jestem tematem i czuje się beznadziejnie. Niby prawie wszystko rozumiem i zaakceptowałem sytuację ale te słabe momenty są straszne i rozwalają mi samopoczucie po maksie. Z jeden taki przesrany dzień w tygodniu miewam.

Nieważne jak byśmy sobie powtarzali, że jest inaczej, jesteśmy również istotami emocjonalnymi. Możliwe, że będą jeszcze cięższe dni - rozliczenie dziesięcioletniej inwestycji emocjonalnej musi trwać. Spójrz na to tak - dobrze, że dzieje się to teraz, bez walki, bez obciążania osób postronnych. Im szybciej sobie to poukładasz i domkniesz pewne przemyślenia (i może regulacje prawne), tym szybciej zaczniesz żyć ponownie w pełni. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety mętlik w głowie potworny. Z jednej strony moja matka która też rozumie sprawę i aspekty o których wspominałem w wątku, ale z drugiej mówi i jak ona to dziecko wychowa? Wyrośnie niezaradna życiowa pierdoła... Na małżonce położyłem ostry cień mgły bo nie ma szans na porozumienie. Tak jak kolega wcześniej pisał, że tamtej kobiety już nie ma (kurwa to po prostu jakby umarł ktoś bliski) Z trzeciej strony ja który czuje się jakby mi ktoś betonowe buty założył i teraz dokończyć to wszystko w myśl założenia, że ja jestem w tym wszystkim najważniejszy, to będzie chyba najbardziej egoistyczna rzecz jaką w życiu zrobię. Gdzieś w środku mam przeczucie, że muszę dalej robić swoje, trzymać interesów które budują moją tożsamość ale też dbać o swoje pasje. Znaleźć wreszcie czas i skoczyć do tego pieprzonego Katmandu, trzasnąć trek wokół Everestu i jeszcze kilka rzeczy które wiecznie odkładam bo kogoś muszę niańczyć i zabawiać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.05.2020 o 09:17, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

 

- chce się z tobą ruchać, rób ze mną co chcesz

- wracam czy tego chcesz czy nie

- osrałeś nas, więcej nas nie zobaczysz

- spakuj nasze rzeczy

- przyjedź natychmiast przytul i mnie wyruchaj

- chcesz żebyśmy zniknęli z Twojego życia i tak będzie

Nie chcę być pesymistą, ale może się zdarzyć, że niedługo to co podkreślone będzie pisała do Ciebie, to co kursywą do matki a resztę do kochanka.

 

Jak chcesz mieć dobre bzykanie to musisz nad nią dominować w łóżku. Tak jak sama napisała Tobie instrukcję.

 

Co do reszty tematów, to potrzeba dialogu. Nie rozmów i ustaleń. Tylko takiego dialogu, w którym Ty zrozumiesz jej obawy i potrzeby a ona Twoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, Shit test odbiłem rozwodem said:

Dzisiaj mam taki dzień, że rozjebany jestem tematem i czuje się beznadziejnie. Niby prawie wszystko rozumiem i zaakceptowałem sytuację ale te słabe momenty są straszne i rozwalają mi samopoczucie po maksie. Z jeden taki przesrany dzień w tygodniu miewam.

No i tak będzie jakiś czas... to normalne że muszisz przez to przejść. A będzie czasem jeszcze gorzej! Ale w końcu przejdzie całkiem ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, developers napisał:

A żona wróciła już od wiedźmy?

Nie. Ani ja ani ona nie ma zamiaru pod jeden dach od nowa. Tzn. ja nie mam ochoty już z roszczeniowym leniem funkcjonować. Szambo wyjebało, że cieknie piętro niżej także mop by się bardziej przydał niż sranie do zatkanego kibla :)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Ja na początku małżeństwa byłem w podobnej sytuacji. Tylko, że to moja chciała rozwodu.

Udało mi się przetrwać ten trudny czas i teraz to ona jest już stara. Boi się, żebym nie odszedł do młodszej i wszystko funkcjonuje poprawnie.

 

A ona sama nie wie dlaczego chciała wtedy odchodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rycerz76 tak wiem, źle to sformułowałem. Poprawny w sensie spokojny i taki rodzinny dom bez łapania za mordę itp.

 

Małża szaleje, co chwila mail, że ona się zmieni (jakby nie zauważyła, że może to robić już np szukać roboty, przestać jarać jak parowóz), że zmieni dziecku nazwisko, że nie ma ochoty żyć, że to co robię to znęcanie psychiczne, odezwij się, kocham cie i tak kurwa w koło Macieju. Ze skrajności w skrajność. Ale jak dałem szansę, żeby ich zgarnąć to stwierdziła, że posiedzi bo koleżanka przyjeżdża. Syntax fuckin` error.

Bracia powiedzcie szczerze. Czy jest sens dawać szansę? Bo rozumiem, że w tym całym biologicznym burdelu to ja się będę musiał zmienić i grać złego policjanta przynajmniej w proporcji 7/3 do dobrego, żeby utrzymać ten rytm i baba chodziła jak w zegarku. Do tego wytapetuję dom kartkami z przykazaniami na które się zgodziła. Tylko jak zacznę takie przytupy to dzieciak dostanie rykoszetem emocji co jest zupełnie bez sensu. Nie kminię tego czy ona zasługuje na szanse czy nie, to już moja sprawa i tego mi nie doradzicie. Jak o tym pomyślę to pozbawię się spokoju za którym tęsknie jak jasna cholera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Małża szaleje, co chwila mail, że ona się zmieni (jakby nie zauważyła, że może to robić już np szukać roboty, przestać jarać jak parowóz), że zmieni dziecku nazwisko, że nie ma ochoty żyć, że to co robię to znęcanie psychiczne, odezwij się, kocham cie i tak kurwa w koło Macieju. Ze skrajności w skrajność. Ale jak dałem szansę, żeby ich zgarnąć to stwierdziła, że posiedzi bo koleżanka przyjeżdża. Syntax fuckin` error.

Widocznie pierwszy raz w życiu ta taktyka jej nie działa. Z pozycji obserwatora to smutne. Produkt wychowania krzywdzącego zarówno kobiety jak mężczyzn. Jeśli chcesz jej pomóc w jakikolwiek sposób w ogarnięciu, nie ulegaj emocjom i nie wchodź w te bagna. Podaj metaforyczną deskę i odpowiadaj krótko i na temat np. Mateuszem (Mt 21, 28-32) jeśli jest religijna. Jak dotychczas oferuj jej rozwiązania, które w perspektywie zadowolą was oboje.

 

Jakie oficjalne kroki poczyniłeś w kierunku rozwodu? 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Bracia powiedzcie szczerze. Czy jest sens dawać szansę? Bo rozumiem, że w tym całym biologicznym burdelu to ja się będę musiał zmienić i grać złego policjanta przynajmniej w proporcji 7/3 do dobrego, żeby utrzymać ten rytm i baba chodziła jak w zegarku.

Zależy, co rozumiesz przez danie szansy. Jeśli chcesz jej umożliwić powrót do tego co było, albo dopasowanie się do twojego wypunktowanego ultimatum  - odpuść.  Cały czas reprezentujesz podejście zranionej dumy i zawiedzionych oczekiwań - to byś musiał zmienić, żeby choć przez chwilę wytrzymać z nią pod jednym dachem. Druga osoba to nie maszyna  - nigdy nie będzie chodziła jak w zegarku. Niemowlę też sobie ustawisz? Dokręcisz śrubkę, trochę potresujesz? Na komendę będzie zasypiać i jeść? 

1 godzinę temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Do tego wytapetuję dom kartkami z przykazaniami na które się zgodziła.

Zapomnij. Negocjacje nie skończą się nigdy. Zamierzasz jej przypominać "umowę", do przyjęcia której zmuszasz ją i siebie. W najlepszym przypadku możecie dojść do kompromisu. Obie strony pokrzywdzone, ale po równo.

Jesteś racjonalny i logiczny, tak? W związku z tym odniosę się matematycznie: X- ty, twój dobrostan, czas dla siebie, Y- żona, analogicznie jej dobrostan itp.  Z - szczęście, poukładane życie, wypełnienie czasu w dobie.  Mieliście życie poukładane tak: X+Y=Z. Na głowę spadła wam zmienna N - noworodek (teraz niemowlę). Dlaczego oczekujesz, że: X+Y+N będzie nadal równało się Z?

 

Jakie masz opcje, aby suma nadal się zgadzała?  Zmniejszenie X albo Y. Inaczej się nie da. Oczekujesz, że żona dostosuje się do wymagań i kosztem siebie zapełni różnicę. Z tego co piszesz ona nie wie, czego chce, poza tym, że nie chce cię stracić. Przez przynajmniej 10 lat miała rzetelne prowadzenie faceta, a w momencie próby od życia pojawiła się pierwsza sytuacja, że facet nie wie co robić. 

 

W przypadku rozwodu, przy odrobinie szczęścia i zaparcia, może rozpiszecie nowe równania z osobami reprezentującymi inne literki. Albo będziecie szczęśliwi sami z dzieckiem, ale bez związku. Albo, któreś z was albo oboje wyrzekniecie się dziecka? Opcji macie wiele, każda ma swoje plusy i minusy. 

 

1 godzinę temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Tylko jak zacznę takie przytupy to dzieciak dostanie rykoszetem emocji co jest zupełnie bez sensu.

To w końcu martwisz się o to dziecko, czy masz na nie wyrąbane? Scenariusz, gdzie dziecko traci najwięcej, to twoje niezdecydowanie - dziecko potrzebuje męskiego wzorca. Albo chcesz być tatą, albo nie. I to jest całkowicie inna relacja od tej z matką dziecka. To od was zależy jak bardzo łączycie związek małżeński i wychowanie. 

1 godzinę temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Nie kminię tego czy ona zasługuje na szanse czy nie, to już moja sprawa i tego mi nie doradzicie. Jak o tym pomyślę to pozbawię się spokoju za którym tęsknie jak jasna cholera.

Rozpisywałeś sobie kiedyś na kartce plusy i minusy wraz z przypisanymi wagami? Zacznij od tego. Czarno na białym zobaczysz ile jest dla ciebie wart ten spokój. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Dzięki @JAL rozpiski jeszcze nie robiłem, to wydaje się być dobrym pomysłem żeby zważyć co dla mnie jest ile warte.

Jeśli twoja żona zechce, możesz jej zaproponować wspólne stworzenie listy plusów i minusów. Potem każdy z osobna nadaje wagi i zobaczycie, jak bardzo się rozmijacie w możliwościach i oczekiwaniach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.05.2020 o 11:34, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

 mieszkaliśmy u moich starych, matka mi delikatnie sugerowała, że księżna nawet prania nie wstawi, że matka po niej wiecznie sprząta. No ale też to miałem w dupie, a matka nie chciała za bardzo na synową napierdalać, żeby pod jednym dachem gnoju nie robić.


1:  Brak szacunku do swoich rodziców, totalny brak szacunku. Normalny człowiek rodziców nie nazywa STARYMI/STARYCH.  

2: Ta twoja baba to syfiara od samego początku i leń śmierdzący. Pranie to nie żadna filozofia dla rozgarniętej osoby. Mnie by było wstyd gdyby moja mama miała wstawiać moje pranie i jeszcze je potem wyjmować, wieszać na sznurze. To kolejny dowód, że mama dla ciebie to nic nie znacząca osoba.

3: Mama nie chciała na synową naciskać bo miałeś w dupie mamę jak i ojca. Byłeś darmozjadem na ich utrzymaniu wraz z żoneczką. Kultura NAKAZUJE u gospodarza dbać o porządek po sobie i okazywać szacunek gospodarzowi domu, w którym jesteśmy.

Małża natomiast sapie jak byk gdy tylko już się zmusi do takich aktywności. Leń do kwadratu i to jest problem a i sporo w tym mojej winy jak się nad tym zastanowię bo przez lata nic od niej nie wymagałem.

No to teraz płacz i płać na małżę i dzieciaka. Tak się kończy balowanko bez zabezpieczania. Ja bym jeszcze profilaktycznie zrobił test DNA czy faktycznie jest to mój kaszojadek czy może przygodny z balowania. 

Seks ci odebrał rozum skoro taką syfiarę, depresyjną jednostkę zechciałeś na żonę. 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi rozumieją ale dzidzia jest dla nich najważniejsza i chcą jej blisko siebie i nie wyobrażają sobie żeby wyrósł na debila bez męskich wzorców, a drudzy cisną na małże, żeby ta z kolei cisnęła na powrót. Ciężko będzie stąd spierdolić bez większej zadymy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.05.2020 o 13:03, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Moi rozumieją ale dzidzia jest dla nich najważniejsza i chcą jej blisko siebie i nie wyobrażają sobie żeby wyrósł na debila bez męskich wzorców, a drudzy cisną na małże, żeby ta z kolei cisnęła na powrót. Ciężko będzie stąd spierdolić bez większej zadymy...

Reakcja jej rodziców przewidywalna - też bym nie chciał, żeby mi dorosłe dziecko z wnusiem na chatę wbiło. Jeśli twoi rodzice chcą dziecka bardziej niż wy, to może rozwiązaniem będzie adopcja przez nich? Zadbajcie o malca, a o siebie dopiero potem.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia, krótka aktualka statusu.

 

Żona ma głównie pretensje, że się nie interesuje dzieckiem i nimi, nawet zaczyna się między wierszami przyznawać, że się... nudziła, oczywiście zwalając winę na mnie a jakże (w histerycznej bądź mniej, jednostronnej elektronicznej korespondencji) Doszły mnie również słuchy, że jest strasznie zła, że zabrałem jej X5 i nie ma jak do moich starych przyjechać z dzidzią.

 

Natomiast ja targany emocjami o dziwo znalazłem spokój, ba odzyskuję równowagę i prawie że zen! Robię swoje, czyli pracuję, mieszkam sam - zrezygnowałem z uganiania się za cipami. Na początku się trochę nudziłem i było mi dziwnie. Codziennie biegam, trzaskam pompki i czuje się wyśmienicie, w diecie głównie białko. Także to co bracia pisali o tym, żeby po być z sobą jest wyjątkowo dobre, przynajmniej dla mnie. Przestały mną targać emocje, w pracy znów jest konkretny i wyważony. Czym dalej w las tym mniej chcę powrotu do małżeństwa.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Wojna małżeńska i męska konsekwencja
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.