Skocz do zawartości

I Ty możesz być Alfą


Rekomendowane odpowiedzi

21 minut temu, SSydney napisał:

Odpiszesz coś więcej? 

Jak długo i o jakich porach stosujesz? ?

Prysznic biorę raz dziennie wieczorem :DStosuje zimne prysznice już jakoś miesiąc - taka lodowata woda leci u mnie z minutke. Zauważam różnice, same pozytywne. Z początku przyzwyczaić się do zimnej wody nie było łatwo, ale później z dnia na dzień jakoś szło coraz lepiej. Główny plus jaki zauważyłem to większe libido, ale również dzięki temu pozbywałem się pod koniec dnia różnego rodzaju napięć. Hartuje się zimnymi prysznicami i nie zamierzam ich przerywać :) Kiedyś może i spróbuję zostać morsem.

Edytowane przez nowy00
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, 18TillIDie napisał:

Praktyka czyni mistrza, tej zimy przeszedłem ją całą w krótkiej koszulce. Mróz nie mróz, krótka koszulka i wychodzę. 

Jeżeli chodzę na codzień w garniturze i korzystam prawie wyłącznie z auta to co wtedy? Jeździć z otwatymi oknami bez ogrzewania? Tapicerka może tego nie wytrzymać.

1 godzinę temu, 18TillIDie napisał:

Pozdrawiam

Pozdrawiam

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, 18TillIDie napisał:

 

Ja stosuję zimny prysznic z samego rana po treningu jak jestem mocno nagrzany oraz wieczorem przed samym snem. Zauważyłem że sen staje się wtedy głębszy i mniej godzin snu wystarczy żeby poczuć się bardziej wypoczęty. Spróbuj sam, a się przekonasz. Polecam

To nie jest, że może dojść do hipotermii gdy będąc zgrzanym wchodzi się odrazu do lodowatej? Ja nawet po treningu odczekuje 5 minut i dopiero wchodzę.

 

są wieczory, gdy z chęcią biorę lodowatą kąpiel i wtedy ta woda nie jest dla mnie szokiem wręcz czymś przyjemnym, ale zdarza mi się też, że pomimo pół roku zimnych kąpieli, są dni kiedy po prostu boję się wejść, sam nie wiem czy to mam wtedy gdy nie mam energii, ale mam wrażenie, że ta kąpiel jest bardziej zimniejsza niż dzień wcześniej i się muszę zmuszać.

Jestem chętny do grupy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Levis napisał:

To nie jest, że może dojść do hipotermii gdy będąc zgrzanym wchodzi się odrazu do lodowatej? Ja nawet po treningu odczekuje 5 minut i dopiero wchodzę.

 

są wieczory, gdy z chęcią biorę lodowatą kąpiel i wtedy ta woda nie jest dla mnie szokiem wręcz czymś przyjemnym, ale zdarza mi się też, że pomimo pół roku zimnych kąpieli, są dni kiedy po prostu boję się wejść, sam nie wiem czy to mam wtedy gdy nie mam energii, ale mam wrażenie, że ta kąpiel jest bardziej zimniejsza niż dzień wcześniej i się muszę zmuszać.

Jestem chętny do grupy.

Mam tak samo, wydaje mi się że boje się zimnej kąpieli gdy mam naprawdę mało energii, ale wmawiam sobie że to są właśnie te momenty które mają znaczenie ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, nowy00 napisał:

Prysznic biorę raz dziennie wieczorem :D

Wczoraj był mój pierwszy raz. 

Przed snem zastosowałem, nie bawiłem się w jakieś stopniowe podlewanie, tylko od razu cały się wpierdoliłem. Powiem tak po wyjściu u zaskoczeniu pod koc czuje się takie fajne ciepło na skórze, z zaśnięciem też nie było większych problemów. ?

 

Na początek było to około 1-1.5 minuty. Stopniowo będę proces wydłużać. 

@18TillIDie też dzięki za pomoc. ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja krótki zimny prysznic na koniec porannego mycia stosuję niemal codziennie od wieku nastoletniego, a nauczył mnie tego ojciec, którego z kolei nauczyła jego matka (a moja babka). Dzięki temu jestem w miarę zahartowany. W tym roku pod wpływem przypadkowo trafionego artykułu o zwyczajach Finów zwiększyłem proporcje czasowe zimnej wody, co daje jeszcze większego kopa na cały dzień. A ten wątek pchnął mnie do wprowadzenia tego samego przed spaniem - jakoś zawsze myślałem, że to niepotrzebnie pobudzi, ale wręcz odwrotnie - zacząłem spać mocno jak dziecko :) Kto wie, może jeszcze na stare lata zostanę morsem ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dawna kąpię się w bardzo letniej, albo zimnej wodzie (to w lato przede wszystkim). Dobra rzecz. A było tak - kiedyś, dawno temu, spierdolił mi się Junkers i to dosyć poważnie. Czekałem na wolną gotówkę i dwa tygodnie z przymusu tak wyglądały moje kąpiele. I przywykłem : ) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Levis napisał:

To nie jest, że może dojść do hipotermii gdy będąc zgrzanym wchodzi się odrazu do lodowatej?

Nie. :)

Zobacz sobie jak się robi w saunie. Jesteś cały rozgrzany i spocony i nagle buch... lodowata woda. Właśnie o to chodzi żeby wywołać szok termiczny organizmu.

 

Według mnie to nawet nie długość siedzenia w zimnym jest istotna jak właśnie różnica temperatur i wywołanie szoku termicznego.

 

Oczywiście po jakimś dłuższym czasie eksperymentować sobie można ale dla początkujących nie polecałbym jednak dłuższych lodowatych kąpieli. Czasem nawet kilka sekund wystarczy i się micha cieszy. :)

 

Sam mam trochę doświadczenia w temacie ale nie zdecydowałbym się np na taki kilkugodzinny trip na Śnieżkę w zimie jak w filmikach Wima Hoffa. Bez dłuższej praktyki bardzo łatwo się załatwić zdrowotnie.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SSydney napisał:

Wczoraj był mój pierwszy raz. 

Przed snem zastosowałem, nie bawiłem się w jakieś stopniowe podlewanie, tylko od razu cały się wpierdoliłem. Powiem tak po wyjściu u zaskoczeniu pod koc czuje się takie fajne ciepło na skórze, z zaśnięciem też nie było większych problemów. ?

No i dobrze bo takie hartowania ciała uważam, że wyjść może tylko na zdrowie i nie zaszkodzi ?Z zasypianiem po tym żadnego problemu. Po kolejnych prysznicach zobaczysz, że na początku mogły być jakieś problemy. Jednak z czasem jakoś to minie i będzie ok ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do zimnych pryszniców TO COŚ W TYM JEST :3

Ja raz sobie tak zafundowałem to miałem niesamowicie ciekawe odczucia fizyczne.

Nawet fizjoterapeuta mój wczoraj mówił że bierze z rana, kawka do tego i świetnie dzień zaczyna.

Ludzie nie zdają sobie sprawy że proste rzeczy potrafią sprawiać że czujemy się naprawdę dobrze. Sam to odkryłem niedawno że nawet przebiegnięcie się poprawia humor, niweluje napięcie pozostałe ze stresu itp.

Edytowane przez Ramaja Awantura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SSydney @nowy00

Dokładnie, dzięki zimnym prysznicom z rana można od razu wstać na nogi i ruszyć z buta, ale paradoksalnie ten sam prysznic na wieczór powoduje niemalże błogi sen. Chodzi tu o napięcie nerwowe które z nas uchodzi w zimnej wodzie. 

 

TIP dla tych którzy cierpią, będzie też zamieszczony w poradniku. Żeby nie czuć bólu jak się obmywasz np. kilka minut kąpieli w zimnej wodzie lub wtedy kiedy jest mróz a Ty chodzisz w koszulce:

 

MUSISZ SIĘ WYŁĄCZYĆ!. WYŁĄCZ SWÓJ MÓZG. PODDAJ SIĘ TEMU ŻE BOLI, ŻE CIERPISZ. PODDAJ SIĘ ŚMIERCI, UMIERASZ. POCZUJ ZEN, SPOKÓJ, NIE MA CIĘ TAM,

JESTEŚ GDZIEŚ DALEKO, NIE TUTAJ, WIDZISZ TYLKO JAK TWOJE CIAŁO JEST W ZIMNEJ LODOWATEJ WODZIE, ALE CIEBIE TAM NIE MA. 

 

To jest stan umysłu który musisz w sobie wytworzyć, ten STAN JEST DO OSIĄGNIĘCIA, tylko i wyłącznie pracą. Początkowi gracze jak każdy z początku, będą chcieli stawiać temu wszystkiemu opór: TO BŁĄD!

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.05.2020 o 12:55, Kim Un Jest? napisał:

Nie kupuję tej narracji rodem z amerykańskich filmów klasy B

Obserwowałem kiedyś na necie coacha rozwoju osobistego, do momentu aż powiedział..."założyłem 3 firmy, wszystkie upadły i potem postanowiłem zostać trenerem motywacyjnym"?

Zapier***nie, ciężka harówa jest dla niewolników, ludzi z mentalnością etatowca.

Wg mnie należy znaleźć swoje predyspozycję co do zawodu, poświęcić czas na osiągnięcie zadowalającego skillu a potem "odcinać kupony"

Jak najmniej pracy, jak najwięcej odpoczynku.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, skuti napisał:

Obserwowałem kiedyś na necie coacha rozwoju osobistego, do momentu aż powiedział..."założyłem 3 firmy, wszystkie upadły i potem postanowiłem zostać trenerem motywacyjnym"

Przerysowany coaching w formie wojskowej musztry i prostymi komendami:

- jesteś miszczem! Jesteś! Uwierz w to

- gdy tylko od rana otworzysz oczy powtarzaj jestem miszczem!

 

Rozumiem, że są jednostki zagubione, które potrzebują takiego opierdolu, zwanego żartobliwie coachingiem, ale mnie taka tresura odrzuca i trąci fałszem. Zaraz mi się lampka zapala, że ktoś strugajac Dalajlamę na sterydach chce zrobić kasę na mojej życiowej nieporadności.

 

Miewam wzloty i upadki, chłonę wiedzę z forum, ale nie do tego stopnia by kupować coachingową tresurę. Ale jak powtarzam - jeśli komuś takie objawienia maryjne wskazują życiową drogę i pomagają to proszę bardzo.

Edytowane przez Kim Un Jest?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, SzaryMarek said:

Również polecam zimne prysznice. Jednakże mam problem z myciem głowy lodowatą wodą. Może ktoś doradzi jak się przemóc? Po saunie oblanie się lodowatą woda całego włącznie z głową nie sprawia mi problemu. 

Może ze spokojniejszym, głębokim oddechem? Ja się celowo rozluźniam pod zimną wodą. Głowę też myję rano pod zimną, leję od razu na łeb (kiedyś zaczynałem od kończyn, potem korpus i na końcu głowa, ale strumień od razu na łeb daje lepszego kopa). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Feniks77 napisał:

Może ze spokojniejszym, głębokim oddechem? Ja się celowo rozluźniam pod zimną wodą. Głowę też myję rano pod zimną, leję od razu na łeb (kiedyś zaczynałem od kończyn, potem korpus i na końcu głowa, ale strumień od razu na łeb daje lepszego kopa). 

Spróbuję choć zawsze tyle piany na głowie mam że nie wiem czy wytrzymam tak z 3 minuty. Już się zastanawiam czy nie spłukiwać ciepła a później zimną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudności kształtują charakter (o ile stawiamy im czoła), a w wygodzie człowiek często (acz nie zawsze) gnuśnieje. 

 

Natomiast jeśli chodzi o sposób przekazu - ciekawe, czy autor naprawdę wie, co to znaczy cierpieć. Chodzić niewyspanym, spać z pluskwami, zapieprzać fizycznie (nie za barem w modnym klubie, ale na magazynie kolejowym, gdzie w ciągu dnia przerzucasz kilka ton), a przed i po pracy uczyć się, uczyć i uczyć, aby zdobyć prawdziwe kwalifikacje? 

 

Bo wydaje mi się, że nie wie - gdy człowiek naprawdę ma w życiu trudno, nabiera pewnej pokory, której w tym poście nie widzę. 

 

Co do głodu - powodzenia przy intensywnej pracy. Pociągniesz może dwa miesiące, nie więcej. Jeść zdrowo, pożywnie, ale nie głodzić się! 

Ogółem - mądrości dla japiszonów z wielkich ośrodków.

 

A walczyć trzeba, bo jeśli nie będziesz walczył, to umrzesz - albo twoje życie będzie przykre, szare i zmarnowane. Nikomu tego nie życzę, a tym bardziej sobie.

W dniu 25.05.2020 o 11:14, 18TillIDie napisał:

tym wszystkim którzy szukają wiedzy na temat "jak być alfą" polecam pisać do mnie na priv

Oświecaj, mistrzu! :lol:

Edytowane przez zychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, SzaryMarek said:

Spróbuję choć zawsze tyle piany na głowie mam że nie wiem czy wytrzymam tak z 3 minuty. Już się zastanawiam czy nie spłukiwać ciepła a później zimną.

Mnie by się nie chciało wybijać z nastroju ;)  

1 hour ago, zychu said:

Trudności kształtują charakter (o ile stawiamy im czoła), a w wygodzie człowiek często (acz nie zawsze) gnuśnieje. 

 

Natomiast jeśli chodzi o sposób przekazu - ciekawe, czy autor naprawdę wie, co to znaczy cierpieć. Chodzić niewyspanym, spać z pluskwami, zapieprzać fizycznie (nie za barem w modnym klubie, ale na magazynie kolejowym, gdzie w ciągu dnia przerzucasz kilka ton), a przed i po pracy uczyć się, uczyć i uczyć, aby zdobyć prawdziwe kwalifikacje? 

 

Bo wydaje mi się, że nie wie - gdy człowiek naprawdę ma w życiu trudno, nabiera pewnej pokory, której w tym poście nie widzę. 

 

Co do głodu - powodzenia przy intensywnej pracy. Pociągniesz może dwa miesiące, nie więcej. Jeść zdrowo, pożywnie, ale nie głodzić się! 

Ogółem - mądrości dla japiszonów z wielkich ośrodków.

 

A walczyć trzeba, bo jeśli nie będziesz walczył, to umrzesz - albo twoje życie będzie przykre, szare i zmarnowane. Nikomu tego nie życzę, a tym bardziej sobie.

Oświecaj, mistrzu! :lol:

I tu się zgadzam - ja trochę żałuję, że życie nie przeczochrało mnie bardziej fizycznie, może nie byłbym tyle czasu takim rozpaćkanym humanistą. Przyglądając się sobie zdaję sobie sprawę, że rozczulanie się nad sobą bierze się w pewnej mierze z braku solidnego wycisku od życia. Jakbym zapieprzał na budowie to nie miałbym siły na rozkminy o byłej dziewczynie. Cały ten reżim, który stosuję - wstawanie o 6:00 siedem dni w tygodniu, zimne prysznice, treningi itp. - to własnie suplementacja czegoś takiego. 

 

Mój guru Josif Brodski (swoją drogą, w nawiązaniu do kalsyfikacji osobowości, dla mnie ideał Poety który wykształcił w sobie Wojownika) twierdził, że najkorzystniejszym doświadczeniem w jego życiu było zesłanie na Syberię. Stracił wtedy ukochaną i kontakt z rodzicami, ale ukształtowało go jako człowieka, zmusiło do ciężkiej pracy fizycznej i zarazem zmotywowało do samokształcenia. Później został wydalony z ZSRR z jedną walizką. Reszta jest historią - od profesury w Michagan przez dwujęzyczną twórczość (w angielskim był samoukiem) aż po Nagrodę Nobla. W każdym razie możliwe, że gdyby nie zesłanie, nie wyrósłby na taką intelektualną wersję self-made-mana. Dla mnie to chodzący wzór niezniszczalności. Zerwany przez ukochaną związek przekuł w dedykowane jej przez 20 lat wiersze (choć trzeźwo twierdził, że głupotą byłoby się załamywać tylko dlatego, że jakaś ona odeszła i że to tylko literacki punkt odniesienia). W końcu w wieku 50 lat ożenił się z własną studentką (włosko-rosyjską arystokratką) i zmarł na serce w wieku 56 lat. Generalnie kochał życie, kobiety do niego lgnęły jak do miodu (choć przystojny specjalnie nie był), uwielbiał szybką jazdę, wódkę pitą z Barysznikowem, palił do śmierci jak smok mimo czterech (!) zawałów - i, koniec końców, jest autentycznie moim duchowym i intelektualnym ojcem (poetyckim też, bo pisuję to i owo do szuflady od lat - i też część dla takiej jednej panny, której obraz w wierszach nie pokrywa się kompletnie z tym z życia). W każdym razie Brodski to dla mnie taki samiec alfa w inteligenckim wydaniu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.05.2020 o 15:16, absolutarianin napisał:

Kolega, który dużo poprzeklinał, chciał chyba opisać drogę wojownika. To nie droga dla każdego, a tylko dla niektórych, którzy realizują konkretną ścieżkę rozwoju. 

Dokładnie to samo pomyślałem :)

W dniu 26.05.2020 o 10:24, 18TillIDie napisał:

Co do zimnych pryszniców, zacznij tak jak ja, czyli stopniowe oblewanie zimną wodą ciała, ręce, tułów, nogi. Pamiętaj o dłoniach, dłoń to wskaźnik. Jeśli Cię już bolą to przestajesz. To dlatego morsy nie mają nigdy rękawiczek na rękach podczas morsowania. Dłonie nasze są swoistymi przekaźnikami, czy możemy sobie pozwolić na więcej czy czas skończyć kąpiel.

Jak @Lambert już wspomniał, rękawiczki są często używane, ręce i stopy ulegają najszybszemu wychłodzeniu, więc jest to jak najbardziej dobre rozwiązanie, aby zapewnić sobie komfort termiczny. Mimo wszystko również robiłem to bez :)

 

Co od zimnych pryszniców, to nie powinna być tylko rutyna wprowadzająca. Teoretycznie zawsze powinno się to odbywać poprzez rozpoczęcie chłodzenia od kończyn, pleców oraz głowy, a na końcu klatka piersiowa i w następstwie całe ciało. W myśl zasady stopniowego zbliżania się (wychładzania) w kierunku serca, aby uniknąć potencjalnego szoku termicznego. Brzmi śmiesznie, ale inaczej niepotrzebnie przeciążamy organizm, coś jak wskakiwanie do basenu po wyjściu z sauny. No i oczywiście nie zapominajmy o włożeniu wysiłku w kontrolę oraz uspokojenie oddechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.