Skocz do zawartości

Wsparcie w małżeństwie


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

Mam problem i zwracam się przede wszystkim do męskiej części tej grupy. Proszę o jakieś uwagi, proszę o normalne komentarze - to dla mnie bardzo ważne.

Otóż mam pewien problem w swoim małżeństwie. Trochę mi wstyd to pisać, ale naprawdę nie chcę nikomu opowiadać o moim małżeństwie, a jednocześnie szukam rozwiązania, więc najlepszą opcją jest ta anonimowa.

Pisałam tu wcześniej na tym forum, ale wciągnęłam się za bardzo i musiałam sobie zrobić przerwę dla psychohigieny.

Jesteśmy z mężem 9 lat, małżeństwem gdzieś od 3 lat. Jak się poznaliśmy, ja pracowałam na nisko opłacanym stanowisku (podjęłam pracę, żeby sobie dorobić) i kończyłam studia. Mąż w tym czasie miał bardzo dobrze opłacaną pracę i ogólnie bardzo dobrze mu się powodziło. Jak już wspominałam na forum - mąż jest starszy o kilkanaście lat. Wychował się w modelu, gdzie mama nie pracowała - zajmowała się domem, a starszy ojciec zarabiał na bardzo dobre życie całej rodziny (wyjazdy, futra itd. - ogólnie zacnie).

I tu się zaczyna troszeczkę problem. Po około dwóch latach spotykania się, posypało się całkowicie życie zawodowe męża. Ja mimo, że od zawsze pracowałam, to robiłam to na luzie, bo wiedziałam, że mam na wszystko czas. Z oszczędności kupowałam mieszkania, mam macierzyński, ogólnie los sprawia, że z każdym rokiem jestem na coraz lepszej fali. Wzięliśmy ślub, pojawiło się jedno dziecko, potem drugie. Mąż bardzo mnie wspiera i jest dumny ze mnie. Niestety, jest zdołowany swoją sytuacją. Odnoszę wrażenie, że gdzieś wygasła w nim radość życia. Mąż jest silną i dumną osobowością. Sytuacja trwa już 4 lata, ale do tej pory miałam wrażenie, że tak tego nie przeżywa. Planował inwestycje, działał, ale te procedury, administracja i koronawirus znowu pokrzyżowały mu plany. I byłoby ok, ale czasami też mam poczucie zmęczenia: bawię dwójkę małych dzieci, robię obiady, sprzątam, a po nocach piszę zlecenia. Ok, nie jest to dla mnie problem, bo mieszkania się wynajmują, z pracy mi płacą macierzyński, a te zlecenia to też nie katorga. Więc mam sporo czasu. Lubię swój dom, dzieciaki i zawsze robiłam wszystko z olbrzymią radością, bo wiedziałam, że mam obok siebie osobę, która mnie szczerze kocha i lubi życie ze mną.

Jednocześnie ostatnio czasami czuję się winna, że powodzi mi się lepiej i nie wiem co mogę zrobić.

Proszę o rady panów:

a) czy z nim rozmawiać o tym? Mąż wyznaje zasadę, że mężczyzna ma wspierać kobietę, a absolutnie nigdy się jej nie żalić.

b) czy odpuścić zupełnie i czekać na lepsze wiatry? Nie poruszać w ogóle tego tematu.

Ogólnie na razie nie ma takich zgrzytów, bo smarki są małe w domu, remontujemy ciągle dom - na tyle, na ile możemy sobie pozwolić. Koronawirus w ogóle nas nie dotyczy, mamy dużą działkę, las, zwierzęta - maż zawsze marzył, żeby tu zamieszkać i oto jesteśmy (też jestem tu szczęśliwa). Ja niczego od życia wielkiego nie oczekuję. Mam swój ogródek, sama hoduję warzywa i owoce. Mamy zwierzaki, dwa psy, nie potrzebuję wyjazdów, ciuchów, perfum, serio nic. Potrzebuję jedynie drugiej osoby zadowolonej z życia ze mną.

Mam łzy w oczach jak to piszę, bo po prostu za każdym razem jak mówię mężowi, że nie potrzebuję nic ponadto co mamy, to on z szorstkim pomrukiem rzuca "tak tylko mówisz".

Bardzo mi zależy na moim małżeństwie, mąż jest moim ideałem jeżeli chodzi o osobowość, ale nie może się pogodzić z tym, że nie jest w stanie mi zapewnić wystawnego życia - takie jak jego ojciec jego matce (gdybym chciała wystawnego życia, to bym sobie sama zapewniła, bo mamy na to środki - ale ja po prostu lubię skromne życie).

 

P.S. Na pewno zadacie sobie pytanie, czy na pewno nigdy nie dałam odczuć mężowi, że go mniej szanuję, czy coś. Często mówię, jak go podziwiam, że ma taką wiedzę i wszystko umie zrobię, ale on myśli swoje. Nie jestem też bożą krówką i zdarza się, że na jego wywody o tym, jak to cały świat chyli się ku upadkowi, bo kobiety zaczęły robić kariery - rzucę z nerwów "rób i ty". Ogólnie jestem pyskata, a w rodzinie są sami chłopcy (mąż ma braci, braci mają synów, u nas dopiero pierwsza dziewczynka) - więc ogólna narracja to taka, że teraz to te baby to takie pyskate i niezależne (trochę przytyk do mnie). Dom i działka są całkowicie na męża, mamy intercyzę, ja co mam, to staram się wydawać na nasz dom (plus kończę spłacać kredyt na mieszkania) - nie wiem jak mogę bardziej mu okazać, żeby się nie spinał tak tym wszystkim.

Ale ogólnie dogadujemy się świetnie, jest chemia, bzykamy się często - za dnia i wieczorami (jesteśmy cały czas obydwoje w domu), tylko taki marazm dopadł ostatnio mojego lubego, i co robić, powiedzcie... albo może czego kategorycznie nie robić.

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka - Jeśli to co piszesz jest prawdą to chciałbym kiedyś mieć taką kobietę jak Ty (w kontekście finansów oczywiście, bo tak to nie wiem).

 

Nie podpowiem co robić, ale domyślam się, że dla męża to ciężkie. Tak się chłopów wychowuje, że jak są finansowo gorsi od kobiety to czują się jak gówno.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Dziękuję za odpowiedź. Ech, najwidoczniej muszę to jakoś przeczekać. Rozmawiamy z mężem o wszystkim dosłownie, kłócimy się, i godzimy - potem to wspominamy rzewnie, ale ten jedyny temat jest nie do ruszenia.

Jakbym go nie zaczęła, to mąż pochmurnieje. A ja go chcę zacząć, tylko po to, żeby mu powiedzieć, żeby się nie martwił - ale on wie i myśli swoje. I w sumie to po co mam ten temat zaczynać, skoro sam nie wypływa. Niby tak, ale znam już go na wylot i ogólnie jest mrukiem, ale ma fajny, cięty humor. A w ostatnim czasie nawet nie drażni się ze mną, ani nie molestuje nawet ;) po prostu jest jakiś smutny. A jak go pytam "co tak posmutniał? I czy coś się dzieje", to mówi "to co zawsze, nie ma roboty i hajsu", a jak chcę kontynuować, to zmienia temat.

No nic to, widzę, że muszę jakoś sama to sobie ogarnąć. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie dać mu spokój i pozwolić mu pochodzić pochmurnym.

Chciałam tylko wiedzieć, czy wy panowie lubicie sobie przepracowywać pewne problemy sami, czy jednak oczekiwalibyście, żeby ta druga połowa postarała się jakoś wam z tym pomóc.

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie dzieci. Ze względu na to wskazany jest daleko idący spokój i stabilność.

 

Na Twoim miejscu przestałbym o tym wszystkim myśleć na parę miesięcy. Sytuacja na świecie jest teraz bardzo specyficzna, niestabilna; warunki biznesowe się mocno zmieniły itd. To wszystko wymaga ponownego dostosowania się. Ale dzieci się nie zmieniły, jak były - tak są :)

 

Daj chłopu prawo do jego własnych rozkmin. Jeśli musi ten temat rozgryźć, to musi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amperka napisał:

Ale ogólnie dogadujemy się świetnie, jest chemia, bzykamy się często - za dnia i wieczorami (jesteśmy cały czas obydwoje w domu), tylko taki marazm dopadł ostatnio mojego lubego, i co robić, powiedzcie... albo może czego kategorycznie nie robić.

Dawać do zrozumienia że ufasz. I nic więcej. Nie poruszać tematu. Dać mu czas i przestrzeń . Potrzebuje bodźca do walki. Ty nim nie nie jesteś i nie możesz mu go dać.On potrzebuje męskiego towarzystwa. Testosteronu w powietrzu. Krwi, polowania.

Przez ostatnie lata wił z Tobą gniazdo. Teraz czas wziąć włócznie i pójść z jaskni. Nie zrobisz tego za niego, ani nie pomożesz. Ufaj, wspieraj, toleruj.

 

Edytowane przez ntech
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ntech Masz rację. Mój mąż jest rezerwistą wojskowym - jest zadeklarowanym patriotą. Dwa razy w roku ma manewry dwutygodniowe - widzę jak wtedy odżywa w oczach. W tym roku mu odwołali - może to też ma znaczenie. Ma swój garaż, w którym zawsze siedzi i grzebie, mamy las, stary dom z lat 50-tych, który remontujemy i dużą działkę - więc ma okazję, żeby poczuć się samczo, ale pewnie to za mało.

5 minut temu, ntech napisał:

 Ufaj, wspieraj, toleruj.

 

Tak zrobię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mąż jest świadomy sytuacji, ponieważ gdy kobieta zarabia więcej od mężczyzny to... związki potrafią się skończyć ale nie tyle, że mężowi się powodzi gorzej, bo wiadomo różnie to bywa ale dlatego, że kobieta zaczyna go źle traktować i gardzić nim. Dlatego Twój mąż czuje się paskudnie z wiedzą, że mu źle idzie, czy nie tak jakby chciał, a gdy Ty jeszcze chcesz mu dać ciepłe słowo, to staje się jeszcze bardziej ponury, bo to On powininen Ci dawać wsparcie a nie Ty jemu (przynajmniej tak mamy zakodowane) - więc go to boli i obniża mu to samoocenę.

 

Musicie zrozumieć naszą perspektywę kobiety, gdzie gdy zarabiasz mniej jesteś traktowany jak gorszy sort przez większość kobiet. Co prawda w małżeństwie ja wychodzę ze założenia byleby były pieniądze ale większość ogromna większość, tak na to nie patrzy. I niestety ale życie pokazuje, że kobiety zaczynają wycofywać uczucia i zaczynają szukać kogoś innego, można to oczywiście wytłumaczyć na poziomie biologicznym chociażby, że samica ludzka jest ważniejsza od samca, wiec będzie szukała innego by się nią zaopiekował. 

No ale jednak jesteśmy trochę ponad zwierzęta (ponoć) więc, no jest jak jest.

Najważniejsze, że macie co jeść i na pewno doda mu otuchy gdy będzie wiedział, że nadal go kochasz pomimo problemów finansowych i jesteś cała za nim mimo, że ma okres gdy mu gorzej idzie.

Generalnie warto dodać, że kobiety dodają oliwy do ognia, że nie dosyć że np biznes klęka, to jeszcze kobieta odchodzi, bo nagle Cię już nie kocha, z pewnością musi to być cudowne uczucie, także jeśli nie jesteś taką babką to powinno być dobrze i on na pewno Cię nie zostawi (teoretycznie, bo gdzie taką drugą znajdzie, która jest tak za nim i taką, która była z nim gdy mu się nie powodziło? ;) )

 

Powodzenia @Amperka i na następny raz tak nie odchodź, przez jakieś durne komentarze.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby rodzina, spoko, wszystko rozumiem, ale mężczyzna potrzebuje czasami pustelni, aby właśnie do takich sytuacji nie dochodziło. Idzie na polowanie i po ryzyku wraca do ciepłego, domowego ogniska. W tym stylu bym poszedł. Może start za granicą? W Polsce biznesy to jest ogólnie masakra i wszystko w tym kraju zjada radość życia. Pamiętaj, że głowa rodziny to inna rola. Gość ma na sobie odpowiedzialność za wasz dobrobyt. To jest wpisane w DNA. Nie jesteś mężczyzną, więc nie zrozumiesz do końca tej presji, która codziennie daje się we znaki. Ty wszystko możesz, ale nie musisz. A on musi. Tak ma wyobraź sobie każdy mężczyzna w tej, że tak powiem kulturze. Sama myśl o tym powoduje odruch wymiotny u mnie.

 

On traci duszę i rozum w takim układzie i to nie jest rola zrozumienia, tylko rola różnicy płci (można wierzyć lub nie, ale jest zasadnicza różnica w rozumieniu świata pomiędzy mężczyzną, a kobietą), biologii, psychologii i wielu innych kulturowych prawdopodobnie czynników, nawyków wychowawczych, paradygmatu budowanego całe życie. Jego myślenia nie zmienisz na pewno.

 

To jest etap w życiu, który może się zmienić na lepsze lub na gorsze. Podchodząc do tematu strategicznie, co zapytaj siebie, czy pasuje ci taki pochmurny mąż poszukujący długoterminowo nowego celu. Jeżeli pasuje i jest git z pewnymi wahaniami to daj sobie spokój i po prostu żyjcie, aż coś pyknie.

 

I przemyśl również pierwotną rolę matki i żony. Zastanów się nad budowaniem domowego ogniska, poczucia komfortu. Niech mąż zyska pewność, że wychodząc na polowanie wróci do ciepłego ogniska.

 

Czas, spokój, brak głupich pytań, więcej przestrzeni, urlop psychiczny, wyznaczenie wspólnych i jego celów oddzielnych, przeczekanie stąd wirusy wyszli.

 

I myśl zanim coś powiesz w kwestiach kluczowych, bo pamiętaj, że słowa to jest broń, która może zmotywować i zdemotywować ostatecznie. A twoje słowa, jako żony mają podwójne znaczenie i mocno trafiają do podświadomości, szczególnie na poziomie poniżenia.

 

Ale po chuj się produkuję to nie wiem ?

  • Like 3
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę na szybko i na kolanie - Amperka, nigdy nie zrozumiem fenomenu żeńskiego założenia, że facet działa tak samo jak kobieta i wystarczy coś przegadać, wygadać, zagadać. Zwykle to nic nie da. Zwykle, bo jesteśmy wprawdzie jak śrubki - tyle, że jedni od zegarka a inni od koła w Jelczu. A u nas słowa mają inną wartość i ciężar. Te słuchane, zwłaszcza płynące od kobiet, może i czasem połechcą, ale są w naszych oczach tanie. Przyjmowanie przez Ciebie jakiejś strategii postępowania i "obchodzenia się szczególnego" z podmiotem, też może być dziwne i niewiarygodne, jeśli w tym wszystkim to nie będziesz "ty". Myślisz że się nie kapnie? Bądź tym kim jesteś i taka jaką jesteś. Z taką właśnie się związał. Jeśli mu pasujesz, to robisz wszystko dobrze. A siedzenie w jaskini u niektórych musowe. Z perspektywy jaskini lepiej widać niektóre rzeczy, nie mówiąc już o tym, że można sobie bezpiecznie co nieco poprzeżywać. Bez widowni, ocen i narażenia na szwank "męskości". Aspekt marudzenia też może mieć charakter katharsis i pokazania światu stopnia uświadomienia sobie własnej sytuacji (czasem to tylko pierwszy krok do zmyły, bo samo zdiagnozowanie nie musi pchnąć spraw do przodu).

Nie mów za wiele. Co najwyżej podszeptuj. Bądź, opiekuj się, dawaj siebie. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Amperka napisał:

Bardzo mi zależy na moim małżeństwie, mąż jest moim ideałem jeżeli chodzi o osobowość, ale nie może się pogodzić z tym, że nie jest w stanie mi zapewnić wystawnego życia - takie jak jego ojciec jego matce (gdybym chciała wystawnego życia, to bym sobie sama zapewniła, bo mamy na to środki - ale ja po prostu lubię skromne życie).

Znam to z autopsji. Sam kiedyś byłem w takiej sytuacji, że byłem na zasiłku dla bezrobotnych mając w kieszeni całkiem świeży dyplom politechniki i to ciężkiego wydziału i w całym 3city nie mogłem znależć jakiejkolwiek pracy. JAKIEJKOLWIEK! Zwykle odrzucano mnie ze względu na zbyt wysokie kwalifikacje. Trwało to raptem kilka miesięcy, a i tak pamiętam ten okres jako najgorsze chwile w moim życiu. Mężczyzna jest jak bank, musi zarabiać. Żaden NORMALNY mężczyzna nie będzie dobrze znosił bezrobocia.

 

Moim zdaniem żyj tym samym rytmem jak dotychczas. Jeśli mąż będzie potrzebował pomocy, to poprosi. Moim zdaniem, chyba nie będzie żle, jeśli pokażesz mu swój wątek na Forum. Będzie dobrze.

 

P.S. Zazdraszczam mu żony i pozdrawiam.?

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Amperka napisał:

nie potrzebuję wyjazdów, ciuchów, perfum, serio nic. Potrzebuję jedynie drugiej osoby zadowolonej z życia ze mną.

Mam łzy w oczach jak to piszę, bo po prostu za każdym razem jak mówię mężowi, że nie potrzebuję nic ponadto co mamy, to on z szorstkim pomrukiem rzuca "tak tylko mówisz".

Widzę tu spory dysonans. Jak to możliwe, że po 9 latach razem Twój mąż nie wie, co sprawia Ci szczęście, czego pragniesz?

Odpowiedź A- w ogóle Cię nie zna, nie rozumie. Ale ten wariant jest chyba mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę, że jak twierdzisz jesteście razem bardzo udaną parą już tak długo.

Odpowiedź B- wysyłasz mu takie komunikaty (może nawet nie do końca świadomie), które powodują, że on ma takie wątpliwości. Może problem wcale nie leży w nim, a w Tobie?

4 godziny temu, Amperka napisał:

I byłoby ok, ale czasami też mam poczucie zmęczenia: bawię dwójkę małych dzieci, robię obiady, sprzątam, a po nocach piszę zlecenia. Ok, nie jest to dla mnie problem

I tu znowu rozbieżność. Niby wszystko w porządku, ale jednak nie do końca.

 

@Amperka wiem, że najłatwiej szukać winy w innych, ale najczęściej warto zacząć od siebie. Przeanalizuj, czy Twoje zachowania, słowa nie są przyczyną jego reakcji. Sama przed są odpowiedz czy na pewno jesteś całkowicie prawdziwa w tym co mówisz, robisz. Czy to pokrywa się z tym, co rzeczywiście myślisz, czujesz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łatwiej nauczyć psa nowej sztuczki, niż oduczyć starej..

Twój mąż jest bez jaj. 

W swoich oczach. Wychował się w środowisku gdzie mężczyzna wszystko utrzymywał. Gdzie było to normą.

Nie może jej sprostać, naturalne więc że czuje się niejako wybrakowany. Dodatkowo, kłopot jest pogłębiony różnicą wieku.

 

Możesz być idealną partnerką, nie mniej ta relacja jest jak rak toczący jego ego i ambicje. Powinnaś go namówić na terapie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Amperka napisał:

Potrzebuję jedynie drugiej osoby zadowolonej z życia ze mną.

Mam łzy w oczach jak to piszę, bo po prostu za każdym razem jak mówię mężowi, że nie potrzebuję nic ponadto co mamy, to on z szorstkim pomrukiem rzuca "tak tylko mówisz".

Hmm...

 

Chuj by mnie strzelał gdybym zapierdalał jak dziki żeby zrobić kasę, a rynek by mnie zmiął i wysrał,

 

a moja żonka siedząc z wykąpcianymi dzieciaczkami i odbytymi kurkami wieczorkami machała zleconka za kasę na jaką ja NIE POTRAFIĘ ZAPIERDOLIĆ a z jej mieszkanek spływałaby gotóweczka, ot tak.

 

4 lata. Gościu chyba czuje, że coś kuhwa robi źle. I wkurwia go to. Ta niemoc.

 

Nie wiem co Ty @Amperkamozesz zrobić ale na pewno mu NIE pomagać, niech  poradzi sobie z tym sam. Wspieraj, bądź kobieca, nie pierdol mu nad głową , bo niby jesteś złota i kochana, a tutaj

4 godziny temu, Amperka napisał:

Ogólnie jestem pyskata

...

Nie zaczynaj i njie ciągnij tematu,l jego zarabiania, niech se chłop poradzi, to jego prywatna ambicja, orzech do wyjebania,

Ty w niego szczerze wierz i mu to pokazuj, obiadki, bzykanie, standard.

 

Ciężko poradzić co robić, na pewno mniej SIĘ MARTW, nie katastrofizuj, nie usiłuj TEGO PRZEGADAĆ bo to chujada.

17 minut temu, Libertyn napisał:

Nie może jej sprostać, naturalne więc że czuje się niejako wybrakowany. (...)

 

Powinnaś go namówić na terapie

Tak, czuje się wybrakowany i tak jako 15 lat starszy ma ten imperatyw , żeby być 15 lat do przodu finansowo....a tu dupa.... niemoc.

 

Aaaale ale, to jest też jego problem że jakoś się definiuje przez kasę a nie ma wewnętrznej jakby siły, która dalej pozwoli mu być "panem domu i lwem" nawet jak nie robi teraz kasy.

 

a jemu może samoocena poleciała.

 

@Libertyn żona ma go NAMAWIAĆ NA TERAPIĘ? Starego wojskowego owczarka, na terapię? Panie kurwa!

Lepiej żeby z tym wyszedł jakiś kumpel, lekko zasugerował a nie ŻONA NAMAWIAŁA, no w życiu!

 

@Amperka nie doczytałem, on ma kumpli? Ma męskie towarzystwo? Czy kisi się w domeczku z ogródkiem i kochanymi smykami?

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka, jeżeli mąż będzie potrzebował Twej rady i pomocy, to sam Cię o nią poprosi. Na razie daj mu spokój, niech sam poszuka rozwiązania i pomysłów w swojej "męskiej jaskini". To dla mężczyzny bardzo ważne. Jeżeli natomiast chcesz mu pomóc w tej chwili, po prostu bądź. Przy nim :) Blisko. 

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, ewelina napisał:

Widzę tu spory dysonans. Jak to możliwe, że po 9 latach razem Twój mąż nie wie, co sprawia Ci szczęście, czego pragniesz?

Odpowiedź A- w ogóle Cię nie zna, nie rozumie. Ale ten wariant jest chyba mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę, że jak twierdzisz jesteście razem bardzo udaną parą już tak długo.

Odpowiedź B- wysyłasz mu takie komunikaty (może nawet nie do końca świadomie), które powodują, że on ma takie wątpliwości. Może problem wcale nie leży w nim, a w Tobie?

I tu znowu rozbieżność. Niby wszystko w porządku, ale jednak nie do końca.

 

@Amperka wiem, że najłatwiej szukać winy w innych, ale najczęściej warto zacząć od siebie. Przeanalizuj, czy Twoje zachowania, słowa nie są przyczyną jego reakcji. Sama przed są odpowiedz czy na pewno jesteś całkowicie prawdziwa w tym co mówisz, robisz. Czy to pokrywa się z tym, co rzeczywiście myślisz, czujesz.

Zgadzam się z Tobą. Wiem, że nie jestem bez winy. Jesteśmy od 3 lat razem w domu - praktycznie cały czas razem w domu. Ja się spełniam w stu procentach, on jak twierdzi też. Mój mąż ma pewne wątpliwości, bo moi rodzice dorobili się na ciągłych inwestycjach, reinwestowaniu - nigdy nie żyli z tego, co uzbierali, tylko reinwestowali i mają mentalność dorobkiewiczów, którą i ja posiadam. Stąd ma on pewien dysonans, że z jednej strony nie potrzebuję, nie korzystam z tego, a z drugiej chłodno kalkuluję i zawsze z nadwyżką staram się coś robić, żeby generowało dalej - trochę taki cyniczny bankster. On tego nie do końca rozumie, bo jest z rodziny inteligenckiej - gdzie się doświadcza, chodzi po muzeach, a nie myśli, jak tu zarobić, żeby się nie narobić.

I to jest pewna sprzeczność na pewno dla niego. Ogólnie mam charakter takiego dzieciucha - uwielbiam spędzać czas z dziećmi, nie zachowuję się na swój wiek, ale jak sobie wyznaczę jakiś cel, to choćby skały.... to muszę do tego dotrzeć (nie po trupach, ale będę po nocach siedzieć). To jednak nie ma znaczenia dla tego wątku.

12 minut temu, Libertyn napisał:

Powinnaś go namówić na terapie

Na takie rzeczy nie ma szans. Ja go naprawdę rozumiem. Kończysz prestiżowe studia, potem praktyki i masz wiedzę i pewne oczekiwania już dosyć wysoko postawione, a potem jakoś rynek totalnie Cię nie docenia. I mimo tego, że może robić wszystko, bo każdy sprzęt obsłuży, dom w oryginalnym, wysokim standardzie sam robi - to poniżej pewnego poziomu nie zejdzie.

Godzinę temu, Rnext napisał:

Trochę na szybko i na kolanie - Amperka, nigdy nie zrozumiem fenomenu żeńskiego założenia, że facet działa tak samo jak kobieta i wystarczy coś przegadać, wygadać, zagadać. Zwykle to nic nie da.

No właśnie @Rnext dlatego ja nie wiem do końca jak myślą mężczyźni, stąd pytam tutaj posypując głowę popiołem. Boję się, że stanę się irytująca z tym nadskakiwaniem. Poza tym, mam też przeczucie, że ta urzekła go dziewczyna, która zawsze była "ponadto", żyjąca swoim życiem - co teraz jest trudniejsze jak masz dwa małe bąki. On mnie zaprosił do swojego świata. A teraz on twierdzi, że to ja mu imponuję, że jestem jego biznes wómen. Ale na wszystkie moje słowa, o tym, że on też mi imponuje, tak jakby z pobłażaniem rzuca "ach wy kobity to się nagadacie". Ale tak jest naprawdę. Dla mnie jego poziom, klasa, oczytanie, stałość w poglądach to jest nie do osiągnięcia, choćbym nie wiem ile mieszkań kupiła. Ale na takie słowa, zawsze słyszę "i co z tego. Za to na narty nie pojedziemy". Także tego...

 

Rozumiem, podsumowując mam być i robić swoje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Amperka napisał:

pewne oczekiwania już dosyć wysoko postawione, a potem jakoś rynek totalnie Cię nie docenia. I mimo tego, że może robić wszystko, bo każdy sprzęt obsłuży, dom w oryginalnym, wysokim standardzie sam robi - to poniżej pewnego poziomu nie zejdzie

No dobra, ale gościu też musi zrozumieć że oczekiwania swoje, duma swoje a rynek swoje.

 

Kurła jeśli jako fliziarz zarobi 20 tys PLN a jako Wielki Dumny Niedoceniany Admirał 0 PLN, no to mój Boże ktoś tu kuwa marzycielem jest.

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk Dzięki wielkie. Kurde, nawet nie wiesz jak mi pomogłeś tym celnym jak cios w zęby postem.

To co napisałeś, DOKŁADNIE to samo, tylko grzeczniej kiedyś mi mój małżonek wyłuszczył.

Jestem pyskata i tego najbardziej żałuję. Zdarzały się gorzkie słowa (przez 9 lat), których potem megażałowałam. Ale to jak powiedzieć dziewczynie, że ma słabe cycki, a potem zawsze mówić, że się podobają... ona już zapamiętała.

Serio dzięki. Muszę się ogarnąć

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Amperka napisał:

To co napisałeś, DOKŁADNIE to samo, tylko grzeczniej kiedyś mi mój małżonek wyłuszczył.

To da się jeszcze grzeczniej? :D

 

9 minut temu, Amperka napisał:

@Imbryk Dzięki wielkie. Kurde, nawet nie wiesz jak mi pomogłeś tym celnym jak cios w zęby postem.

No to się cieszę, że pomogłem.

Przeczytaj sobie te moje posty jeszcze ze dwa razy żeby się poukładało - to jest naprawdę na CHŁOPSKI rozum.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mac napisał:

To jest etap w życiu, który może się zmienić na lepsze lub na gorsze. Podchodząc do tematu strategicznie, co zapytaj siebie, czy pasuje ci taki pochmurny mąż poszukujący długoterminowo nowego celu. Jeżeli pasuje i jest git z pewnymi wahaniami to daj sobie spokój i po prostu żyjcie, aż coś pyknie.

 

I przemyśl również pierwotną rolę matki i żony. Zastanów się nad budowaniem domowego ogniska, poczucia komfortu. Niech mąż zyska pewność, że wychodząc na polowanie wróci do ciepłego ogniska.

?

Ja nie mam wątpliwości co do naszego małżeństwa, dla mnie to najlepsze co mnie w życiu spotkało i nigdy już nic lepszego mnie nie spotka. Nie ma takiej drugiej osoby odpowiadającej mi pod każdym względem i nie mogę sobie nawet takiej wyobrazić - takiej "bardziej". Mogłabym z nim tak siedzieć każdego dnia i być z nim i nigdy mi się nie znudzi. Ale właśnie boję się, że go zmęczę sobą. Nie chcę tego. Dlatego też dbam o tę przestrzeń w domu, on w garażu, ja z dzieciakami. Potrafimy gadać godzinami i nigdy nie jest dość. Po prostu każdego dnia, jest coś jeszcze i jest fajniej i nasze dzieciaki są super. I byłoby tak jak zawsze było, tylko właśnie ostatnio... nie ma tego flirtu w powietrzu, jakby coś się stało.

Pewnie muszę po prostu dać przestrzeń, aż wszystko wróci do tego stanu "sprzed".

Ale dzięki za strzał w pysk. Przydało mi się.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, leto napisał:

 

@Amperka pytanie do Ciebie, czy Ty nie widzisz tutaj jakiejś masakrycznej katastrofy. No bo wiesz, praca, taka czy siaka, gdzieś w końcu się znajdzie. Nie jest tak czasami, że ten cały aktualny klimat koronawirusa daje Ci się we znaki?

Właśnie wydawało mi się, że nas to w ogóle nie dotyczy. W sumie nie wiem dlaczego tak mnie naszło na ten wątek....

A już wiem dlaczego.

Zawsze całymi trasami rozmawiamy z mężem - dużo jeździmy (bo mam czasami zlecenia w terenie i on się śmieje, że żony trzeba pilnować, więc jeździ ze mną i dzieciakami). I właśnie od kilku dni mąż jest jakiś przygnębiony - po prostu, nic strasznego. Zawsze, jak coś gotuję, to podchodzi, obmacuje, żartujemy sobie, normalnie od zawsze jest tak jakbyśmy się dopiero co poznali - ciągły haj. A od kilku dni zje obiad, idzie do garażu, potem idzie coś popisać, pobawi się z synkiem, ogólnie poprawnie, ale bez tego rigczu.
Więc nie chodzi mi o żadną panikę. Po prostu myślę sobie, czy powinnam pójść, wyciągnąć wino i chcieć pogadać, czy dać spokój o pozwolić mu troszeczkę pochodzić w złym humorze.

Ale po waszych wpisach widzę, że chłop tak ma co jakiś czas i żebym dała sobie spokój.

Wiem, że to głupie, ale nie chcę z nikim nigdy o tym rozmawiać, a czasami czuję się zagubiona w tym męskim świecie. Ale już jest dobrze :D

 

14 minut temu, leto napisał:

Weź tam się zajmij swoimi sprawami i chłopu nie wchodź na głowę :D

Dzięki. I oto nowa ja :)

Macie rację. Nie wiem co mnie napadło. Chyba za mało roboty fizycznej mam, że mi tak odwaliło ;) Uratowaliście jednego z braci przed nadgorliwą żoncią.

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka

 

Mąż jest głową w chmurach, dla niego nadal jesteś super ale jest tak pochłonięty tymi sprawami by was utrzymać, że "odlatuje". Ja tam widzę człowieka głęboko zmartwionego, który walczy o swoją rodzinę, który ma przed sobą problemy i jego głowa chodzi na około tych spraw i jak zrobić by się poprawiło :) 

Przynajmniej tak wynika z tego co piszesz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger Tak jest. Najgorsze jest dla mnie to, że on nie pozwala sobie w ogóle na jakieś wywlekanie uczuć, czy żalenie się mi. Czasami mu się zdarzy po alkoholu i się wtedy cieszę, że wiem mniej więcej, co tam siedzi w tym serduchu. Kieruje się w życiu zasadami, powinnościami - od zawsze dużo od niego wymagano - był tym który poniekąd stał się ojcem rodziny, jak zmarł jego ojciec (u jego rodziców różnica wieku była jeszcze większa). Mam czasami to uczucie, że chciałabym tak wyprzytulać tego misiaka za wszystkie czasy i tak robię rzecz jasna, ale no właśnie znowu... że to on powinien, że od zawsze mu mówiono, że przecież jakby Ruscy przyszli to przecież to on musi nas wszystkich wybronić itd :) 

Nie ma lekko. Ale tak jak napisaliście. Ja to w sumie wiem, ale warto sobie od czasu do czasu to przypomnieć: muszę być obok i wspierać.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.