Skocz do zawartości

Wsparcie w małżeństwie


Rekomendowane odpowiedzi

@Amperka

Doskonale Cię rozumiem, ja też jestem takim typem jakby "otwartym" na emocje, uczucia w związku ale są tzw typy "zimne" ty czy ja pewno jesteśmy "ciepłymi", oni przeżywają ale nie ukazują nam tego, choć to czasem dla nas bywa komiczne jakich twardzielów udają, choć wiemy że w środku jest istny wulkan :D 

No ale tak zostali nauczeni czy to też ich forma obronna, niech wie, że może przy Tobie się otworzyć, może kiedyś to zrobi, któż to wie :) 

Oby się wam wiodło i byś miała szczęśliwą rodzinkę ? 

 

@Amperka

 

Gdyby było źle i faktycznie widziałbym, że chodzi ponury jak stodoła w polu, to przypomniałbym mu, że jesteśmy drużyną na Twoim miejscu, że ma o tym pamiętać, że nie jest już sam :) 

 

Sam bym tak powiedział do swojej kobiety, więc to rada ze serca.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka gdzieś czytałam, że kobiety realizują się poprzez związki, a mężczyźni przez pracę. Dla kobiety o tym czy się jej "powiodło w życiu" świadczy udany związek i dziecko/dzieci, a dla mężczyzny - sukces zawodowy. Szczególnie jeśli ma takie wzorce. Twoje zapewnianie go, że jest OK to trochę tak jakby 40-letniej singielce która nie zdążyła (choć chciała) założyć rodziny mówić "no co Ty, jesteś super". A co myśli o sobie taka kobieta, dobrze wiemy. 

 

Złotej rady nie mam, nie mniej życzę wszystkiego dobrego :) 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Amperka napisał:

muszę

Hehe Ty nic nie musisz ;)

Ty chcesz tylko nie bardzo wiedziałaś co i jak. Bo... na kobiecy rozum przegadanie przy winku to najlepsze co można zrobić.

A tu chujjebtakiwielki, na męski rozum gadanie przy winku tylko wkurwi. "wspólne narady nad problemem" są mu zbędne. Wycieczki, śmiechy, macanki, o, to tak.

 

Ewentualnie wkurw go stwierdzeniem "ty już mnie chyba nie kochasz!" :D

ŻART! ŻART! Absolutnie tego nie rób.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, SzatanKrieger napisał:

@Amperka

Doskonale Cię rozumiem, ja też jestem takim typem jakby "otwartym" na emocje, uczucia w związku ale są tzw typy "zimne" ty czy ja pewno jesteśmy "ciepłymi", oni przeżywają ale nie ukazują nam tego, choć to czasem dla nas bywa komiczne jakich twardzielów udają, choć wiemy że w środku jest istny wulkan :D 

No ale tak zostali nauczeni czy to też ich forma obronna, niech wie, że może przy Tobie się otworzyć, może kiedyś to zrobi, któż to wie :) 

Oby się wam wiodło i byś miała szczęśliwą rodzinkę ?

Dzięki. Często rozmawiamy o naszym podejściu do życia, o tym co nas boli, co nas drażni w społeczeństwie, w systemach. Mąż często mówi, że najgorzej boli go to, że przez tyle lat chciał zawsze wszystko robić tak jak należy, solidnie i wierzył, że ideowość jest coś warta. Tak było jak szedł na studia, potem do wojska, potem do pracy i kurde nie.... ideowość to mokre sny jakichś naiwniaków. Trzeba być śliskim, robić przekręty, ślinić się do silniejszych itd. Takie są jego wnioski, że ponoć wszędzie się z tym spotkał i po latach żałuje, że nie płynął z prądem. To smutne jest bardzo i gorzkie. I to go najbardziej boli, że okazał się frajerem, który nie "potrafił skorzystać z okazji". Co zawsze neguję, bo kurcze właśnie ta postawa mnie przyciągnęła i chciałabym wierzyć, że to dla niego  coś więcej niż miliony na koncie (i na pewno tak jest) Ale to marny trud, jak zauważyła @catwoman, mężczyzna widzi to inaczej.

Na luzie, będzie dobrze. Po prostu tak mi smutno, że tak często trzeba wybierać między "mieć" a "być.

 

@Imbryk Ubawiłeś mnie pysznie :)

Edytowane przez Amperka
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Amperka napisał:

Mąż często mówi, że najgorzej boli go to, że przez tyle lat chciał zawsze wszystko robić tak jak należy, solidnie i wierzył, że ideowość jest coś warta. Tak było jak szedł na studia, potem do wojska, potem do pracy i kurde nie.... ideowość to mokre sny jakichś naiwniaków.

No widzisz, czyli zwierza Ci się że go coś boli, mówi Ci że mu się ideały o klif życia rozjebhały, czyli potrafi się chłopak otworzyć, nie ma źle.

 

A reszta to, hm, cóż, normalna "koleina idealisty" - chciał dobrze, miał wzorce, wierzył w nie, a życie jest troszkę inne niż wyobrażenia, i dorosła osoba fajnie jakby to przetrawiła i wyciągnęła wnioski. Przerabiałem.

29 minut temu, Amperka napisał:

to go najbardziej boli, że okazał się frajerem, który nie "potrafił skorzystać z okazji".

Jeśli tak o sobie myśli, to pewnie tak jest.

Nie frajerem, tylko zdecydował że wierzy w coś co się nie sprawdziło, po co się samobiczować?

30 minut temu, Amperka napisał:

Trzeba być śliskim, robić przekręty, ślinić się do silniejszych itd. Takie są jego wnioski,

Zgorzkniał bo mu cośtam nie powychodziło, a przede wszystkim BO ŚWIAT RZECZYWISTY NIE ZGADZA MU SIĘ Z JEGO MAPKĄ W GŁOWIE. Noszkurwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk jakbyś nie był dla mnie randomem z neta, to bym pomyślała, że go osobiście znasz. To jest dokładnie to.

Chłop ma 45 lat za chwilę, ale nic go tak nie wkurza jak to, że Prezydent Rzeczypospolitej (kto by to nie był), czyli jego prezydent klęka przed jakimś gościem w sukience, a to oni przecież powinni przed nim klękać. Albo właśnie jego zawód (nie będę szczegółowo pisać), ale poszedł do niego z racji tego, że myślał, że będzie działał na rzecz dobra społeczeństwa, porządku prawnego itd. a tak naprawdę to ludzie chcą od niego, żeby coś wymyślił, żeby ten porządek właśnie ominąć.

I tak naprawdę wszędzie gdzie nie był, to albo trzeba było pajacować (czego on nienawidzi - jakieś kamienie milowe ustalać, mapę relacji czy inne takie), albo coś chachmęcić (na co też nie mógł się zgodzić). Do zagranicznego kapitału też nigdy nie pójdzie. I ostatecznie dochodzi teraz do wniosku, że tylko straż pożarna to niezeszmacony jeszcze zawód. Ale już się chyba nie przekwalifikuje ;)

Ale już dość o tym. Od tego ma ciut mniej ideową żonę (chociaż też bym chciała - jak już się nachapiemy i wejdziemy na górę, to wciągnę drabinę i będę mówić, że do wszystkiego trzeba dochodzić ciężką, wytrwałą pracą), żeby ogarnęła klimat. 

Kocham tę ideowość i nigdy nie chciałabym patrzeć na to, jak ten kręgosłup jest łamany. Tego bym chyba nie przeżyła. Tylko boli mnie to strasznie, jak szarpie tym człowiekiem i co ja mam mu niby na to wszystko powiedzieć, czy poradzić. Także rzeczywiście musi z tym wszystkim sam.

No nic to, trzeba lulu. Dzięki wam. Pomogliście mi zrozumieć to wszystko, a Tobie @Imbryk najbardziej. Powinieneś zostać cołczem dla niesfornych żon ;)

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka

 

Ten Twój mąż, to chyba mój braciszek ;) 

Niestety DOSKONALE rozumiem co on Ci chce przekazać, że świat jest popsuty, ludzie są popuści przekupni i nie idą za ideałem - ideą, tylko wybierają dziadostwo, syf i zatracenie siebie, układy, nieszczerości, kolesiostwo. Niestety takie typy jak Twój mąż i ja to się jedynie chwytamy za głowe i dziwimy, czemu ludzie wybierają taki fałsz. Fajnego chłopa sobie wybrałaś sam bym się z nim ożenił :D  pamiętaj byle nie zatracił swojego idealizmu, bo wejdzie w tryb, w którym porzuci to wszystko w co wierzył ale wtedy...stracisz męża, to znaczy będziesz go miała ale i nie miała, stanie się kimś zupełnie innym, także oby nie porzucił siebie i nie zatracił. To, że Ci oślizgli ludzie sobie radzą to niech sobie radzą ale ja dziękuje za życie, gdzie nie może spojrzeć w lustro taki człowiek, przynajmniej Twój maż by nie mógł, zdzierżyć tego czym się stał. Niech działa i się nie poddaje, ma wspaniałą zonę - mów mu, że jest wspaniały.

 

P.S Masz odemnie tekst, powiedz mu to, to zobaczysz uśmiech na jego buzi albo zakłopatanie ale to nie jest istotne, istotne jest to co się stanie w jego wnętrzu - dasz mu prawdziwe wsparcie :) 

 

Marek wiesz co? - Co Amperko? - Marek, mimo że masz problemy tam i tam, to jesteś wspaniały w tym, że się nie poddajesz, niesamowity jesteś i cieszę się, że Cię wybrałam na męża swoich dzieci. Jesteś naprawdę mężczyzną godnym na wzór dla naszych dzieci, oby odziedziczyły Twoją wolą i ideały i by się nie poddawać. Wyściskaj go czy pocałuj i powiedz to ze serca, zobaczysz jakiego paliwa mu dasz, czasem wystarczy jedno zdanie.... ? 

 

Będzie git :) 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Amperka napisał:

to albo trzeba było pajacować (czego on nienawidzi - jakieś kamienie milowe ustalać, mapę relacji czy inne takie), albo coś chachmęcić (na co też nie mógł się zgodzić). Do zagranicznego kapitału też nigdy nie pójdzie.

Boshe, Przenajświętszy Dumny Admirał Honorowy III-Stopnia. Hehe wg jego standardów jestem sprzedajną kurwą dającą zachodnim kapitalistom. Bosko.

 

15 minut temu, Amperka napisał:

Powinieneś zostać cołczem dla niesfornych żon ;)

Niby tak, ale wtedy nie mógłbym ich ruchać jako klientek bo to wbrew etyce zawodu kołcza. A ja etyczny jestem. Pozdrawiam!

Teraz, SzatanKrieger napisał:

że Cię wybrałam na męża swoich dzieci.

Późno już...

21 minut temu, Amperka napisał:

@Imbryk jakbyś nie był dla mnie randomem z neta, to bym pomyślała, że go osobiście znasz. To jest dokładnie to.

Znam siebie osobiście i trochę miałem podobnie to Twojego męża, ale mi na szczęście przeszło. To teraz kołczuję.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Żaden NORMALNY mężczyzna nie będzie dobrze znosił bezrobocia.

Ponieważ większość mężczyzn jest zaprogramowana i nie zdolna do samodzielnego myślenia i wniknięcia w głąb siebie.

 

Jestem bezrobotny i czuję się zajebiście, pracę mogę mieć w każdej chwili, czy to oznaka że mam nie po kolei w głowie czy też oznacza, iż  jestem jednostką zdolną do samodzielnego myślenia i na tyle świadomą by robić to na co faktycznie mam ochotę w danej chwili hmmmm ? ;) 

 

Obserwuje od dłuższego czasu mężczyzn w Polsce, śmiem zaryzykować że 90 % z nich nienawidzi swojej pracy i chętnie stała by się na jakiś czas "bezrobotna", zwyczajnie jednak nie mogąc sobie na ten stan pozwolić.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty już mu nic nie mów. Straciłam część oszczędności i chcę teraz w spokoju popracować i odłożyć znowu trochę kasy, nie chcę by ktoś się tym martwił, wystarczy że ja się martwię. Jak jestem sama to czasem nachodzą mnie kiepskie myśli, jak się z kimś spotykam to chcę tylko towarzystwa tej osoby i gadki o pierdołach, relaksu, chcę się najeść, dobrze wyspać, towarzystwa, coś wspólnie porobić, chcę 'oczyścić głowę', wówczas może znajdę ochotę do zwierzeń. A wszyscy tylko się martwią 'Bruxa coś ci jest', 'Bruxa coś zmarniałaś, źle wyglądasz!', 'co się dzieje?' plepleple i to tylko zmniejsza moją ochotę do kontaktu. Nie tędy droga. Może to taki skryty typ jak ja - my chcemy kontaktu z drugą osobą bez skupiania się na naszych problemach.

 

Przez pewien czas nie pracowałam i nawet nie wiedziałam gdzie zacząć, bo w pracy biurowej się kisiłam xD, teraz wreszcie wpadłam na lepszą (ostatni raz z powodu pracy byłam szczęśliwa w 2012-2013 haha) i mam nadzieję wyjść na prostą, na bezrobociu miałam mentalność żula (prokrastynacja, apatia, ucieczka od rzeczywistości), jestem leniem i nie lubię pracować, ale to był najgorszy okres mojego życia. Przykro, że mąż wpadł w idealizm który nie przyniósł mu nic dobrego. W Polsce rządzi kombinowanie i bylejakość, ktoś na forum pisał, że za granicą przykładają się do jakości pracy i terminów, a w Polsce musiał poganiać i nadzorować budowlańców, ktoś inny że prowadził uczciwie warsztat samochodowy i splajtował, a nieuczciwa konkurencja ma się dobrze, ja nawet po paczkach z allegro widziałam, że towar często nie jest nawet porządnie wyczyszczony, jak wynajmowałam mieszkanie to lodówka, okap były brudne (ale już w umowie jak **uj stoi że lokal przed oddaniem właścicielowi musi być dokładnie wyczyszczony), patelnia miała wygięte dno przez co przypalała jedzenie (teraz już wiem jak przetrzepać całe mieszkanie w poszukiwaniu lipy xD). Tu jest jak w piosence z serialu 'Blok ekipa', na odpierdol. Piep**yć złe ideały, szukać wartości tam gdzie one są. Przynajmniej macie siebie. Może wyjazd za granicę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, RENGERS napisał:

Ponieważ większość mężczyzn jest zaprogramowana i nie zdolna do samodzielnego myślenia i wniknięcia w głąb siebie.

 

Jestem bezrobotny i czuję się zajebiście, pracę mogę mieć w każdej chwili, czy to oznaka że mam nie po kolei w głowie czy też oznacza, iż  jestem jednostką zdolną do samodzielnego myślenia i na tyle świadomą by robić to na co faktycznie mam ochotę w danej chwili hmmmm ? ;) 

 

Obserwuje od dłuższego czasu mężczyzn w Polsce, śmiem zaryzykować że 90 % z nich nienawidzi swojej pracy i chętnie stała by się na jakiś czas "bezrobotna", zwyczajnie jednak nie mogąc sobie na ten stan pozwolić.

Najmocniej przepraszam kolego. Nie chciałem nikogo obrażać. Faktycznie, głupio wyszło. Głęboko mnie zawstydziłeś.. Na przyszłość muszę staranniej dobierać słowa..

 

Miałem na myśli, że raczej typowy (do których siebie zaliczam) mężczyzna żle znosi sytuację przymusowej bezczynnośći, szczególnie w sytuacji gdy jest się tą tzw. głową rodziny. W takim razie ja należę do grupy uprzywilejowanych 10% facetów w Polsce, którzy kochają swoją pracę. Sam nieraz robiłem tak jak Ty. Jechałem na dobry kontrakt, i po powrocie ze statku siedziałem w domu np. dwa lata robiąc to co chciałem, bo taki był mój wybór. 

 

Zupełnie inaczej jest, gdy sytuacja jest przymusowa. Jeszcze raz przepraszam za niezamierzoną obelgę.

Edytowane przez Stefan Batory
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Bruxa napisał:

Przynajmniej macie siebie. Może wyjazd za granicę?

Nie, nie. To nie wchodzi w grę. Najważniejszy jest ten dom - jeszcze rodzinny, sprzed lat - chyba z 1951. Wszystko co miał (zanim mnie poznał i myślał, że będzie zadeklarowanym kawalerem - za dużo prowadził rozwodów żeby mógł uwierzyć, że warto) wkładał w ten dom, chociaż tak naprawdę taniej by wyszło postawić obok drugi - ale to wtedy nie byłby już "ten dom". Jest naprawdę piękny, ale ciągle jeszcze sporo pracy zostało. A poza tym, dla męża to obowiązek obywatelski zestarzeć się w tym kraju (ja też nie wyobrażam sobie siebie nigdzie indziej). W aptece siedzimy czasami pół godziny, bo zawsze pyta panią, czy nie ma przypadkiem polskich odpowiedników tych leków. W sklepach zawsze czytanie etykiet, czy to na pewno polski produkt itd. Nie jakoś psychopatycznie, ale jeżeli może być serek z Krasnegostawu, to żadnych Zottów czy Nestle. I mnóstwo innych takich :)  Mój teść był chirurgiem (poznałam męża, jak już teść zmarł), wysoko postawionym, ale nigdy się jakoś nie dorobił, bo zawsze też ideowo podchodził - żadnych łapówek, praca u podstaw itd. Ale przynajmniej miał stałą pracę, którą kochał i mógł żyć w zgodzie z ideałami. Mój mąż nie ma tego komfortu.

A z tą odskocznią to masz rację. Jak się zaczęliśmy spotykać i miał bardzo stresującą pracę (z której zrezygnował, bo ideały) to zawsze na spotkaniach mówił "proszę mi dużo trajkotać, ale nic o pracy". No ja, wiadomka, nie trzeba dwa razy powtarzać - trajkotałam aż miło ;)

No nic to. Dzisiaj jestem sama z dzieciakami - mąż pojechał z samego rana (pierwszy raz od dwóch miesięcy gdzieś jedzie) - mówi, że jedzie pozałatwiać jakieś sprawy. Miły był (ale oschły) dzieciaki wyprzytulał, ale chyba jakiś stres jest. Nie będę wnikać.

Idę robić swoje.

8 godzin temu, Imbryk napisał:

Boshe, Przenajświętszy Dumny Admirał Honorowy III-Stopnia. Hehe wg jego standardów jestem sprzedajną kurwą dającą zachodnim kapitalistom. Bosko.

 

No nie, bo to znaczy, że ja bym też była. Haha, ale z drugiej strony już 3 lata doję ten kapitał, więc może jestem współczesną bohaterką (jakie czasy, tacy gieroje). On po prostu źle by się czuł z tym, że jego wysiłek wspiera inne państwo. Tylko tyle.

Ale już nie rozkminiam. I tak się czuję, jak jakaś podfruwajka, która ma problemy jak z gimbazy, zamiast się dzieciakami zająć ;)

Przykre najbardziej jest to, że mąż mówi, że synowi zawsze będzie powtarzał, żeby kombinować i nic się nie bać - do silniejszych się szczerzyć, na słabszych kłaść lachę (może nie wprost, ale ten wydźwięk). A ja bym bardzo nie chciała, żeby taki był. To byłaby moja największa porażka - syn bez honoru, a córka z cosmpolitanem w ręku.

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Amperka napisał:

Przykre najbardziej jest to, że mąż mówi, że synowi zawsze będzie powtarzał, żeby kombinować i nic się nie bać - do silniejszych się szczerzyć, na słabszych kłaść lachę

Gościu jakąś totalnie z dupy transformację przeszedł. "Bycie honorowym mi nie wyszło, to teraz będę śliskim skurwielem i tego nauczę moje dzieci" - co to za postawa???

 

Nie wyszło mi z ideałami, to teraz wszystko pierdolę i ideałów ani zasad nie ma wcale. What?

 

3 godziny temu, Amperka napisał:

mąż pojechał z samego rana (pierwszy raz od dwóch miesięcy gdzieś jedzie) - mówi, że jedzie pozałatwiać jakieś sprawy.

Może wreszcie rzucił swe ideały, zaczął handlować bronią i pierwszy stresik ma dziś.

Sorry za sarkazm, ale troszkę pan z Twojego opisu wydaje się niestabilny - raz tak, a raz siak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, Bruxa said:

A wszyscy tylko się martwią 'Bruxa coś ci jest', 'Bruxa coś zmarniałaś, źle wyglądasz!',

Ale rzeczywiście, coś Ty ostatnio kiepściej wyglądasz ;D

 

@Amperka myślisz i troszczysz się. I troszcz się dalej, byle ciszej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha. To nie on. Nie znam bardziej wyważonego i spokojnego człowieka, tak naprawdę. Z synem to bardziej tak, że nie chciałby mu wyrządzić krzywdy jakimiś rojenaimi, których potem nie będzie mógł odłożyć na bok - które nie pozwolą mu normalnie się ślizgać. Możesz być ideowy -ale w domu, a do roboty idziesz i robisz swoje - trudno jest się teraz tego nauczyć, kiedy całe życie wpajano Ci inaczej. 

I to nie jest tak, że on nie chce - on po prostu nawet nie potrafi, nie umiałby. Jakby ktoś dał mu moc, żeby się tego wyzbył, to pewnie by to przyjął z wdzięcznością.

Całe życie uczył się na medycynę, nie dostał się (tragedia w rodzinie) - poszedł na prawo. Będzie tworzył nowy ład społeczny, walczył o sprawiedliwość. Tu gdzie jesteśmy klientów nie ma wielu, a obciążenia działalności pochłaniają jakiekolwiek dochody. A tak naprawdę mąż kocha wieś, koparki i szlifierki kątowe. I syn najchętniej to by z nim w garażu też siedział (2,5 lata syn). Tylko nie może wyzbyć się tego głosu z tyłu głowy "mężczyzna to powinien...". Przecież on nawet do moich rodziców pojechał poprosić ich o moją rękę. Duszę ma jeszcze starszą niż on sam.

A ja tam też lubię tę naszą wioskę i myślę, że kiedyś zostaniemy tu wójtem i wójtową :) i będziemy coś tam zmieniać w naszej małej społeczności.

 

@Rnext Tak będę robić. Idę coś pichcić - jakieś ciacho zrobię :)

 

 

 

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Amperka napisał:

Możesz być ideowy -ale w domu, a do roboty idziesz i robisz swoje - trudno jest się teraz tego nauczyć, kiedy całe życie wpajano Ci inaczej. 

Prywatnie nazywam to dylematem Rudolfa Hoessa : ) Człowieka rodzinnego, domatora, pięknie grającego na skrzypcach, który jednocześnie spełniał się doskonale w swojej pracy w KLA i nie przynosił jej "do domu".

 

Nie warto, naprawdę. Nie będzie szczęśliwy przy takim orwellowskim dwójmyśleniu. Na dłuższą metę to niszczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka myślę, że czasem trzeba osiągnąć dół, żeby potem wskoczyć na wyżyny. Droga bez wyjścia może zmotywować do ogromnych, niemal niemożliwych zmian. Ten moment „żałoby”, zrozumienia, że jest się w czarnej .... jest niekiedy niezbędny. Kiedy człowiekowi jest „w miarę ok”, nie ma motywacji, żeby ruszyć do przodu. Dlatego wierzę, że Twój mąż jest właśnie w takim miejscu i powoli jego „wahadło energetyczne” przesunie się na drugą stronę.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami mnie łapie taki smęt, że to takie kurde proste - być ideowcem. A najgorsze jest to, że ja takiego czegoś nie mam. To żałosne jest może, ale jakby ktoś mi powiedział "a teraz proszę robić pajacyki" - to co... to ja będę skakać. Oczywiście są granice, których nie przekroczę, ale pracowałam i fizycznie, zbierałam owoce, na magazynie w wakacje, w korpo i ogólnie nie ma dla mnie roboty, której nie zrobię, jak mi za to ktoś normalnie zapłaci (wiadomo, że nie mówię o prostytuowaniu się czy innych takich). Czasami mam takie myśli, że to takie wygodne - i w takich właśnie momentach muszę brać dwa oddechy i zająć czymś mózg, bo wtedy włącza mi się przeplatanka... i łatwo o przykre słowo.

A potem patrzę na mojego męża, jak wstaje rano, bawimy się z dzieciakami - uwielbia je (dzieci są za nim bardzo - chyba bardziej niż za mną - bo ja jestem tym złym policjantem (tak ustaliliśmy) ;)), jemy razem śniadanie, potem on karmi z synem psy, potem naprawia budki dla ptaków i cały dzień coś robi, coś się stara, daje z siebie tyle ile może. Jak coś buduje, czy skręca - to nie ma fachowca, żeby tak solidnie i porządnie to zrobił. I wszystko tak robi - wszystko musi być z najwyższą starannością. I to smutna obserwacja, że rzeczywiście jest tak, że w czasach, gdzie zamawia się specjalistów od tego, żeby zrobić tak "żeby sprzęt się psuł po roku", taka postawa to po prostu bezużyteczny talent - jak czytanie od tyłu.

Ale to dobrze że jedno jest takie, a drugie inne. Ja naprawdę jestem megazadowolona - uspałam właśnie te dwa bąki. Deszcz nam nie był straszny. I pewnie popiszę zlecenia, ciacho się już piecze, no i czekam tu na swojego Piłsudskiego :)

Dzięki, jak mnie złapie jakaś zła myśl, to będę tu wracać żeby sobie przypomnieć - że chłopu trzeba dać spokój.

Moja babka to wiedziała, moja matka to wiedziała, a ja kurcze nie wiem. Ale tak to jest jak się nie idzie na 6.00 w pole i wieczorami nie usypia od razu po przyłożeniu głowy do poduszki.

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@skuti Jak tylko wyślę dzieciaki na jakiś wywczas to sobie odpalimy zielonego chwasta.

Wszystko po staremu już :) Także moje panikarstwo weszło motzno, Boszzz, ile ja bym dała, żebym nie była taki raptus. Chłop na dwa dni sobie gdzieś pojeździł, zgodnie z radą, którą otrzymałam - nie wnikałam zbytnio gdzie, nie pytałam.

No i wszystko znów jest cacy. Wczoraj oficjalnie mąż oświadczył, że wprowadza zasadę w naszym domu odpowiedzialności zbiorowej - tj. za rozrabiactwo dzieciaków z całego dnia, ja w nocy dostaję klapsy na gołą pupę hahah. No i co będę mówić.... syn wczoraj przez cały dzień był wyjątkowym rozbójnikiem ;)

 

 

Ufff... jak to w głowie kobiety z byle czego zaczyna się kołowrotek - ale już jest lato, więc więcej ruchu, więcej sportu i mniej głupich rozkmin. A teraz nowy dzień, więc do boju :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.05.2020 o 16:37, Amperka napisał:

Mam łzy w oczach jak to piszę, bo po prostu za każdym razem jak mówię mężowi, że nie potrzebuję nic ponadto co mamy, to on z szorstkim pomrukiem rzuca "tak tylko mówisz".

(...)

Nie jestem też bożą krówką i zdarza się, że na jego wywody o tym, jak to cały świat chyli się ku upadkowi, bo kobiety zaczęły robić kariery - rzucę z nerwów "rób i ty".

(...)

co robić, powiedzcie... albo może czego kategorycznie nie robić.

Nadal mam coś dodać, czy wszystko jasne?

?

Edytowane przez Szalony Koń
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jasne @Szalony Koń. Obiecałam sobie, że będę nad tym panować - nad tym swoim niewyparzonym jęzorem. Mój jęzor potrafi uskrzydlić, ale kurcze czasami jak coś przyładuję, to aż dudni - no i muszę nad tym pracować.

 

Już jest wszystko dobrze. Ciasto zjedzone, poruchane za wszystkie czasy :) Mąż chyba sobie poukładał wszystko w głowie, bo pogadaliśmy dużo w garażu przy szumie szlifierki kątowej. Zaczęło się od tego, że przesłuchałam sobie audiobooka o błędach Józefa Becka, pogadaliśmy o tym jakim to państwem urzędniczym była II RP i że w sumie niewiele się zmieniło. No i od słowa do słowa mąż przeszedł do tego co sobie przemyślał, jakie ma plany. Plany są świetne i wiem, że na pewno wszystko zrealizuje (jest to też moja działka zawodowa, więc na pewno będę mogła coś zadziałać jak trzeba będzie). Zapewniłam go, że co nie postanowi, to zawsze ma we mnie wsparcie i że wszystko zdąży kupić i zrobić, a tego że był przy synu w najważniejszym dla niego czasie nigdy by nie zdołał odkupić. Za 3 lata już dzieciaki będą mieli kumpli, znajomych, a my będziemy żyli swoim dostatnim życiem. I zapytałam go, czy chciałby być tym, który tylko mija się z nami w tym najważniejszym okresie, żeby porobić szekle? I też powiedziałam, że zdaję sobie sprawę, że jestem zbyt impulsywna i że wstyd mi, że go czasami ranię. A on na to, że taką sobie mnie wziął i że wiedział o tym od pierwszego dnia. Dodał, żebym się nigdy nie zmieniała, że jestem taka jak trzeba. Wzięłam córkę na ręce (syn śpi) i siedzimy sobie i teraz to piszę :)

Cieszę się bardzo i chciałam się tym podzielić tutaj.

Ogólnie wniosek taki, że trzeba dawać przestrzeń, ale też rozmawiać.

 

No i nie świrować tak jak ja. Kieruję ten temat do dziewczyn też, żebyśmy panowały nad sobą, walczyły z gadzim mózgiem i zawsze wspierały naszych panów, bo są superowi .D

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.