Skocz do zawartości

Fanatyzm/Cel/Praca


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Chwile o sobie, mam 26 lat. Skończyłem pięcioletnie studia. 

Mam kobietę. 

Na forum dostałem się przez przypadek, szukając męskich wzorców.

 

Nie wiem o czym więcej miałbym wam napisać ale mam do was parę pytań na początek:

 

Czy każdy z was chodzi do pracy tylko po to, żeby odbębnić osiem godzin i iść do domu? Traktuje nadgodziny jako zło konieczne? Czy wasze życie zawodowe jest tak blade i nijakie że chodzicie do niej z przymusu? 

Problem w tym, że nigdy nie miałem takiego problemu. Wcześniej pracowałem w cywilu teraz służę ale wszędzie widzę ten sam schemat:

 

- Oby jak najszybciej skończyć

- Oby nic się nie wydarzyło innego niż zwykle

- Obym mógł znowu nic nie robić

- Oby zrobić swoje i iść do domu

 

Dochodzę do pewnych wniosków. Wybrałem służbę po pracy w cywilu bo myślałem, że właśnie tam znajdę ludzi podobnych do siebie - chcących pomagać, na co dzień walczyć o lepszy świat bez względu na koszty pochłonąć się w pełni temu co robię. Bo właśnie tym jest moja praca, moją pasją. Niestety nikt koło mnie tego nie widzi w ten sam sposób co ja. 

 

Pytanie do was:

 

- Jak wy traktujecie swoją pracę?

- Jestem fanatykiem/pracoholikiem?

- Czy mam się całkowicie przestać interesować tym, że wszyscy żyją w ten sposób i żyć w sposób który mi odpowiada? Czyli robić nawet darmowe nadgodziny tylko po to, żeby dłużej posiedzieć nad sprawą i komuś pomóc?

- Czy mój sposób myślenia jest całkowicie abstrakcyjny i zbyt przesiąknięty ideami?

 

Wiem, że miała być w tym temacie moja historia ale nie nalezę do grona osób, które dużo mówią o sobie tym bardziej obcym osobom. 

Edytowane przez Kaertose
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kaertose napisał:

- Jak wy traktujecie swoją pracę?

 

Służy mi wyłącznie do zarabiania pieniędzy. Niestety, na moich licznych zainteresowaniach nie da się zarabiać: albo są "niezarobkowe", albo jest duża konkurencja i trzeba być niesamowitym wymiataczem.

 

Traktuję więc pracę profesjonalnie - robię swoje, jak najlepiej, i staram się o niej jak najszybciej zapomnieć po zakończeniu.

 

Godzinę temu, Kaertose napisał:

- Jestem fanatykiem/pracoholikiem?

 

Absolutnie nie.

 

Godzinę temu, Kaertose napisał:

- Czy mam się całkowicie przestać interesować tym, że wszyscy żyją w ten sposób i żyć w sposób który mi odpowiada? Czyli robić nawet darmowe nadgodziny tylko po to, żeby dłużej posiedzieć nad sprawą i komuś pomóc?

 

Czemu mają w ogóle obchodzić Cię inni? Żyj po swojemu. Po prostu nie oczekuj, że wszyscy (albo większość) będzie się tym jarać, tak jak Ty.

 

Godzinę temu, Kaertose napisał:

- Czy mój sposób myślenia jest całkowicie abstrakcyjny i zbyt przesiąknięty ideami?

 

Jeśli Cię to uszczęśliwia i nie szkodzi bezpośredniemu otoczeniu, to jest w sam raz dla Ciebie. Na opinie innych i tak nie warto patrzeć, bo ich afirmacja w życiu nic Ci nie da, a oni życia za Ciebie nie przeżyją.

 

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest zawsze kwestia indywidualnych wyborów. Albo płyniesz z prądem, jak większość albo pod prąd, ale wtedy licz sie z tym, że będzie ciężko, może być łatka frajera, nadgorliwca, niedostosowanego, outsidera, ostracyzm zawodowy i koleżeński, itp. Ale może być też wtedy ogromna satysfakcja z dobrze zrobionej roboty. Ale nie oczekuj od nikogo wdzięczności. 

 

Pod prąd się ciężko plywa, szczególnie w służbach. Dużo ludzi traci szybko zapał i ideały i równa do szeregu, bądź rezygnuje. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852

Dzięki za odpowiedź! 

 

Problem w tym, że faktycznie nikomu krzywdy nie robię raczej pomagam innym, kwestia tego jak jestem przez to postrzegany, jako dziwak. Jestem odtrącany przez dużą większość zespołu bo nie wybieram nic nie robienia tak jak oni tylko działam na pełnych obrotach zamiast pic kawę, plotkować i oglądać seriale. Pomimo tego, że nie krytykuje w żaden sposób ich działania ani nie jestem też socjopata, mam znajomych poza pracą, kobietę z którą się spotykam itd.. 

6 minut temu, maroon napisał:

To jest zawsze kwestia indywidualnych wyborów. Albo płyniesz z prądem, jak większość albo pod prąd, ale wtedy licz sie z tym, że będzie ciężko, może być łatka frajera, nadgorliwca, niedostosowanego, outsidera, ostracyzm zawodowy i koleżeński, itp. Ale może być też wtedy ogromna satysfakcja z dobrze zrobionej roboty. Ale nie oczekuj od nikogo wdzięczności. 

 

Pod prąd się ciężko plywa, szczególnie w służbach. Dużo ludzi traci szybko zapał i ideały i równa do szeregu, bądź rezygnuje. 

Myślę, że w tym problem wszyscy chcą żeby równać do poziomu bliskiego dna mułu a ja nie po to zatrudniałem się w służbach żeby pracować w taki sposób czyli leniwie, nieefektywnie, nieporadnie itd. Liczyłem że znajdę tu ludzi którzy będą żyli pasja i się realizowali ale narazie jedyne co mnie spotyka to wspomniane przez Ciebie łatki i to głównie jak zauważyłem przez kobiety. 

Edytowane przez Nokates
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kaertose napisał:

Jak wy traktujecie swoją pracę?

- Jestem fanatykiem/pracoholikiem

Do pracy idzie się po kase a nie pracować - to moje motto.

 

Ty masz mieć zakład pracy w dupie. Szefa, jego samochody i wille tak samo. Idziesz robisz co musisz by przetrwać i tyle.

 

2 godziny temu, Kaertose napisał:

Czyli robić nawet darmowe nadgodziny tylko po to, żeby dłużej posiedzieć nad sprawą i komuś pomóc?

Co? Myślą o Tobie frajer bo robisz za darmo.

Chłopie nie ma kasy nie ma usługi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Analconda napisał:

Do pracy idzie się po kase a nie pracować - to moje motto.

 

Ty masz mieć zakład pracy w dupie. Szefa, jego samochody i wille tak samo. Idziesz robisz co musisz by przetrwać i tyle.

 

Co? Myślą o Tobie frajer bo robisz za darmo.

Chłopie nie ma kasy nie ma usługi.

Problem w tym, że ja aktualnie pracuje tylko na przyszły awans a to nie są jakieś duże kokosy może jakieś 500zl więcej miesięcznie. Bez względu ile zrobię mam tyle samo. Po prostu uwielbiam robić to co robię i nie pracuje dla pieniędzy. Mam ich wystarczająco dużo do życia, moim celem nie jest wymiana samochodu co roku. Niestety innym mocno to przeszkadza. Więc go rozumiem. 

Edytowane przez Nokates
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praca to:

1. Pieniądze, których potrzebuję do przeżycia.

2. Ludzie, socjalizacja. 

3. Zdobywam bagaż doświadczeń zawodowych, związanych z moją branżą i stanowiskiem, ale też kompetencje jak radzić sobie w różnych sytuacjach. Spróbuj analizować to co robisz i szukać wszędzie nauki. Mi to pomaga. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie pracują z przymusu. Ci którzy pracują z pasji,nie traktują tego jako pracę.
90% profesji jest nudna, powtarzalna, mało odkrywcza, wypalająca.

Mogę z góry założyć że @Hatmehit gdyby dostała się do pracy jako archeolog, by była wnerwiona że ją wyganiają do domu bo zasiedziała się przy rzeźbach z Tell el Amarna. Bo to jest dla niej pasja. Jakbym miał ofertę pracy jako przewodnik polskojęzyczny po HMS Victory to ja mógłbym nawet w pracy nocować i po godzinach robić za eksponat pt. "Acting-lieutanant Libertyn resting in his hammock" 
ALe że nie mam szans na taką pracę to praca będzie tylko sposobem na zarobkowanie, z którym bez żalu w końcu się rozstanę

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co uderza w wypowiedziach, to "czy się stoi, czy się leży pińcet plus się należy". 

 

Radosny siermiężny kapitalizm i rozdawnictwo socjalne wyhodowało ludzi pozbawionych etosu pracy i odpowiedzialności. Widać to zwłaszcza po rocznikach 95+.

 

I niby ok, że jaka płaca taka praca, ale jak się płaca nie podoba, to zmień pracę, a nie ją odpierdalaj. 

 

Wsxyscy na odwal się, a potem narzekania na wszechobecną bylejakość. 

 

Bez etosu pracy (nie mylić ze stachanowcami) nie osiągnie się sensownego rozwoju, a jedynie poziom wiecznej republiki bananowej. 

 

I oczywiście metody zarządzania a la januszex też mają znaczenie. Problem jest systemowy i mentalny. Januszexa nikt nigdy nie wziął za mordę i nie powiedział, że ma dobrze płacić za dobrą robotę. No to płaci byle jak za gównianą. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, może idealizuję, ale prowadzenie własnej działalności może przypominać trochę wychowanie dziecka :D W każdym razie ma się jakiś sentyment, troskę o interes itd. A czego można oczekiwać od słabo opłacanego urzędnika, papierkowego biurowca czy  sprzedawcy świadomego chłamu, który wciska?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie praca musi być rozwijająca i dobrze płatna. Ponadto muszę się interesować rzemiosłem, które wykonuję. W takiej sytuacji chcę pracować przez 5-10 lat, kupić kilka mieszkań i żyć z przychodu pasywnego. Inny scenariusz to praca, która jest moją pasją, coś co robiłbym nawet, gdybym nie dostawał za to pieniędzy. Wtedy mógłbym pracować za niewielkie pieniądze, ale póki co nie widzę takiej opcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Kaertose napisał:

Czy każdy z was chodzi do pracy tylko po to, żeby odbębnić osiem godzin i iść do domu?

Nie. Moja praca pokrywa się z moimi zainteresowaniami.

6 godzin temu, Kaertose napisał:

Traktuje nadgodziny jako zło konieczne?

Nadgodziny mam bardzo rzadko. Zwykle z dwóch powodów: chcę naprawić co sam zepsułem albo jest poważna awaria.

6 godzin temu, Kaertose napisał:

Czy mam się całkowicie przestać interesować tym, że wszyscy żyją w ten sposób i żyć w sposób który mi odpowiada?

Zdecydowanie. Po co przejmować się tym jak żyją inni?

6 godzin temu, Kaertose napisał:

Czyli robić nawet darmowe nadgodziny tylko po to, żeby dłużej posiedzieć nad sprawą i komuś pomóc?

Nadgodziny mają być płatne. Jeżeli przez "komuś pomóc" rozumiesz pomaganie współpracownikowi, to tak, ale pod pewnymi warunkami. Pomagam innym, bo lubię uczyć i przekazywać wiedzę, ale muszę w tym widzieć sens, czyli ktoś faktycznie angażuje się w pracę i/lub będę miał dobrego współpracownika w zespole. Jeżeli muszę coś tłumaczyć 2-3 raz, to jest to dla mnie strata czasu. Nie można przekraczać granicy uczenia kogoś i robienia za kogoś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, maroon napisał:

Radosny siermiężny kapitalizm i rozdawnictwo socjalne wyhodowało ludzi pozbawionych etosu pracy i odpowiedzialności.

A może zupełnie odwrotnie - wreszcie ludzie uświadomili sobie, że to nie zapierdalanie po godzinach definiuje ich jako osobę? Że w życiu jest więcej, niż praca od zmierzchu do świtu? :)

 

Ja w wielu społecznych zmianach staram się dostrzec coś pozytywnego i zdecydowanie wolę obecne "uświadomione" społeczeństwo, niż pokolenie moich rodziców, gdzie w zasadzie nie było żadnego życia, nawet namiastki. Było jebanie od zmierzchu do świtu, z przerwą na jedzenie, ewentualnie trochę wódki i telewizji wieczorem. Zamiast społeczeństwa były biologiczne roboty. Bez pasji, bez wiedzy o życiu, zalewające wieczorną pustkę wódką. Wolałbyś tamte czasy? Ja nie. Tacy ludzie są przerażająco wręcz nudni i oprócz swojej "fuchy" nie wiedzą nic o życiu. Bo gdzie mają się nauczyć, gdy 95% dnia poświęcone jest na dojazd, jebanie w pracy i powrót? ?

 

Dla mnie największym zagrożeniem pracoholizmu jest właśnie wpędzenie siebie w jednowymiarowy byt, gdzie liczy się tylko praca, ten jeden wąski, powtarzalny wycinek życia, urastający do rangi wręcz boga. O szerokich horyzontach taka osoba może zapomnieć, bo nigdy nie znajdzie czasu, by się rozwijać. W dalszej kolejności zaniedbania obejmują zdrowie (bo bez ruchu i rekreacji nasze ciała podupadają na zdrowiu) i aspekty społeczne (pracoholik jest nudziarzem który żyje tylko pracą, więc przebywanie z nim to udręka).

 

"Ludzie zachodu" wymyślili nawet kretyńskie pojęcie "work-life balance", zauważając, że nawet korponiewolnik zapierdala wydajniej, gdy ma jakieś życie, a nie jest tylko eksploatowany i wyciskany jak cytryna.

 

Tak jak @Libertyn napisał znakomita większość zawodów to powtarzanie procedur i schematów działania ad infinitum, z dnia na dzień, a wszystkie decyzje i tak podejmuje "przełożony", więc samodzielność wynosi zero. Nawet mityczna własna działalność to często po prostu żmudne negocjacje z klientem, a następnie jebanie tego samego, ponieważ większość ludzi zwyczajnie nie ma potencjału intelektualnego, by robić coś naprawdę niesamowitego. No bo co możesz zrobić jako tzw. "przeciętny człowiek" ? Zaczniesz projektować i budować samochody, procesory, moduły kosmiczne? Nie, na 99% wylądujesz z własną firmą w usługach i będziesz ścinał włosy, wysyłał towar albo podawał jedzenie. Nie deprecjonując satysfakcji, jaką można z tego osiągać - to jednak też będzie to w przeważającej większości oparte o wypracowanie procedur i stosowanie ich.

 

Alternatywą są zajęcia kreatywne i artystyczne (niestety, wymagają talentu - przeciętny człowiek nie ma szans) oraz nieszablonowe np. dziennikarz śledczy czy producent filmów dla Discovery Channel ;) Ale ile jest takich osób, ile osób może pochłonąć taka branża? Niewiele. No właśnie.

 

Nie oszukujmy się - większość z nas nigdy nie dane będzie robić czegoś wybitnego. Dlatego rozumiem ludzi, którzy przychodzą zrobić swoje i wyjść. Jeśli nie możemy zarabiać na zainteresowaniach, to pozostaje praca. Która z definicji rozrywką nie jest.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Kaertose napisał:

Jak wy traktujecie swoją pracę?

Ja swoją lubię, nie wstaje w poniedziałek wkurwiony. 

18 godzin temu, Kaertose napisał:

- Jestem fanatykiem/pracoholikiem?

Sam oceń. 

18 godzin temu, Kaertose napisał:

- Czy mam się całkowicie przestać interesować tym, że wszyscy żyją w ten sposób i żyć w sposób który mi odpowiada?

Tak. 

18 godzin temu, Kaertose napisał:

Czyli robić nawet darmowe nadgodziny tylko po to, żeby dłużej posiedzieć nad sprawą i komuś pomóc?

Nadgodziny? Tak ale nie darmowe, zapytasz dlaczego? A no nie bądź frajerem, frajerów nikt nie szanuje i wszyscy ich ruchają w dupala.

Za pracę należy się zapłata.

Nikt Ci nie poszukuję, że tyrałeś za frajer, w razie wypadku ludzie zapomną ile dobrego zrobiłeś. 

Wydaje to się głupi ale tak jest, jak sam siebie nie szanujesz to inni też nie będą. Skutek będzie odwrotny niż byś tego chciał. Zamiast uznania i szacunku za swoje poświęcenie dostaniesz pogardę i wykorzystywanie. ;)

18 godzin temu, Kaertose napisał:

- Czy mój sposób myślenia jest całkowicie abstrakcyjny i zbyt przesiąknięty ideami?

Nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minutes ago, Januszek852 said:

A może zupełnie odwrotnie - wreszcie ludzie uświadomili sobie, że to nie zapierdalanie po godzinach definiuje ich jako osobę? Że w życiu jest więcej, niż praca od zmierzchu do świtu? :)

Hej, ale ja absolutnie nie twierdzę, że należy jebać od zmierzch do świtu, bo to patologia. Chodzi o to, żeby to co się robi, nawet tylko dla kasy, robić porządnie i odpowiedzialnie, a nie na odpieprz, bo... [tu wstawić dowolne wytłumaczenie]. 

 

Autor wydaje się osobą odpowiedzialną, a przekaz mam wrażenie jest, że frajerzy. 

 

Mało która praca jest zgodna z kwalifikacjami, pasjonująca, rozwijająca, a do tego jeszcze super płatna. Nawet na mitycznym swoim, gdzie często jebanie od zmierzchu do świtu to norma. 

 

Ale nie znaczy to, że należy mieć wyjebkę na to co się robi. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, goryl napisał:

W takiej sytuacji chcę pracować przez 5-10 lat, kupić kilka mieszkań i żyć z przychodu pasywnego

Ambitnie. Ile trzeba zarabiać, żeby być w stanie osiągnąć taki cel jak kupno kilku mieszkań, rozumiem bez kredytu? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Kaertose napisał:

- Oby jak najszybciej skończyć

- Oby nic się nie wydarzyło innego niż zwykle

- Obym mógł znowu nic nie robić

- Oby zrobić swoje i iść do domu

Takie coś nie występuję gdy :

15 godzin temu, goryl napisał:

Dla mnie praca musi być rozwijająca i dobrze płatna. Ponadto muszę się interesować rzemiosłem, które wykonuję. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Soprano napisał:

Ambitnie. Ile trzeba zarabiać, żeby być w stanie osiągnąć taki cel jak kupno kilku mieszkań, rozumiem bez kredytu? 

No, około 10k/msc. Wiem, że to w Polsce spora suma i nie każdy zdoła ją osiągnąć, ale według mnie przy czystej, klarownej chęci i dobrym planie można do niej dojść. Ja na przykład planuję po 1-2 latach pracy w kraju przenieść się na rynek niemiecki i chociaż to jest dosyć odległy cel, to mam jasny plan i już teraz szlifuję język. Wielu ludzi żyje z miesiąca na miesiąc i nie ma ochoty na długofalowe plany, co skutkuje koniecznością pracy aż do wieku emerytalnego.

 

Co do mieszkań, to według mnie najwydajniejsza jest opcja zarobienia jakichś 70% kwoty, i kiedy ją mamy to można 30% wziąć z kredytu i od razu kupować i wynajmować. Dzięki temu będziesz miał szybciej przychód pasywny, a co za tym idzie szybciej zarobisz na kolejne mieszkanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@goryl, weź pod uwagę, że wiele osób obecnie myśli podobnie, wręcz utarło się, że mieszkanie na wynajem to jest to.

 

Może się okazać, że pójdzie w to za dużo osób i będziesz jedynie opłacał czynsz w pustych mieszkaniach, bo wszędzie będzie skupione pod wynajem, a chętnych aż tak wiele nie będzie. Albo że stopa zwrotu znacząco się pogorszy (z uwagi na konkurencję, a zatem konieczność obniżenia opłaty mieszkaniowej - w Polsce są absurdalnie wysokie w stosunku do dominanty zarobków). Trzeba brać pod uwagę, że wynajem w PL jest nieopłacalny dla wynajmującego, gdyż rata za podobny lokal jest niższa, niż kwota płacona rentierowi.

 

I marzenia życia z dochodu pasywnego prysną jak bańka mydlana. Zamiast zarabiać, będziesz opłacał puste mieszkania - czynsz, kredyt - a z czasem pojawią się opłaty za remonty.

 

Że już nie wspomnę o katastrofie, jaką jest lokator, który jest świadomy, że może Ci po prostu nie płacić, a eksmisja potrafi zająć lata. Jak jeszcze do tego masz to kredytowane, no to padaka.

 

Osobiście uważam,że są lepsze metody zarobku pasywnego, chociaż być może bardziej ryzykowne, np. staking/masternode w niektórych kryptowalutach. Niedługo Ethereum będzie umożliwiać staking, z tego co rozumiem ROI (czy raczej ilość monet, jaką dostaniemy po roku) nie jest jeszcze ustalone ale pewnie ok 5-6% rocznie. Jedyny minus to absurdalne wahania cenowe na rynku kryptowalut.

 

@maroon tak, z tym się zgodzę. Kwestia profesjonalizmu osoby.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że źle mnie zrozumieliście i autora:

 

Pracuje jako dochodzeniowiec, tam płaci się za wykonaną pracę przez 8h dziennie, jak będę chciał zostać dłużej żeby popracować nad jakąś sprawą, przesłuchać świadków itd. to nikt mi za to nie zapłaci dodatkowych pieniędzy. 

 

Teraz do sedna, praca to moja pasja ale wszyscy źle patrzą na to, że nie umarzam spraw, że próbuje mieć jak najlepsze wyniki. Uważam, że nie powinienem zwracać na nich uwagi ale wtedy właśnie przypina mi się łatkę outsidera, chociaż jestem komunikatywny i otwarty, regularnie ćwiczę, jestem ciekawy świata ale po prostu lubię w niej spędzać 50-60h tygodniowo. 

17 godzin temu, Nokates napisał:

 

Edytowane przez Nokates
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Januszek852 napisał:

Może się okazać, że pójdzie w to za dużo osób i będziesz jedynie opłacał czynsz w pustych mieszkaniach, bo wszędzie będzie skupione pod wynajem, a chętnych aż tak wiele nie będzie.

Wszystko może się okazać, ale bądźmy realistami. Za 10 lat nagle nikt nie będzie wynajmował mieszkania, bo każdy będzie miał swoje? :D Chciałbym być takim optymistą, ale na tak dobre czasy w Polsce się nie zapowiada, tym bardziej po kryzysie gospodarczym, jaki mamy teraz.

Ja dodatkowo mam na myśli tylko mieszkania w dużym mieście, w dobrych lokalizacjach, bo uważam, że pod wynajem to one mają największy sens. Zawsze będą studenci, którzy będą chcieli wynająć mieszkanie, no chyba, że ziści się Twój scenariusz i każdy student będzie miał własne :D

 

Być może jest to temat na topie, ale jednak niewielu ludzi stać na to, żeby kupować mieszkania pod wynajem. To jest spory wydatek i wymaga przedsiębiorczości, a większość ludzi żyje z dnia na dzień, zakładają rodziny, zarobki wystarczają tylko na bieżące opłaty i są skazani na wynajem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.