Skocz do zawartości

Fanatyzm/Cel/Praca


Rekomendowane odpowiedzi

20 godzin temu, Kaertose napisał:

Czy każdy z was chodzi do pracy tylko po to, żeby odbębnić osiem godzin i iść do domu?

Lubię to, co robię. W granicach rozsądku. Kiedy otworzyłem drugą firmę będącą blisko tego, czym się interesuję, co mnie jara to na własnej skórze przekonałem się, że praca to jednak praca i nawet jak coś Cię jara, to realia biznesowe potrafią skutecznie zabić entuzjazm. 

 

Nie zrozumcie mnie źle - fajnie robić coś, co się mega lubi, ale w momencie gdy jest to praca to charakter tego się zmienia, bo musisz na tym zarabiać a to często oznacza, że nie robisz tego w taki sposób, jakby to było hobby. Zakładam, że podobnie czuje się sportowiec - kocha kopać piłkę, ale jak pracujesz kopiąc piłkę to zawsze jakieś aspekty tego są robione z musu, nie zawsze masz na coś ochotę, ale musisz to zrobić i samo już to potrafi zmienić Twoją optykę. 

 

20 godzin temu, Kaertose napisał:

Czy mam się całkowicie przestać interesować tym, że wszyscy żyją w ten sposób i żyć w sposób który mi odpowiada? Czyli robić nawet darmowe nadgodziny tylko po to, żeby dłużej posiedzieć nad sprawą i komuś pomóc?

- Czy mój sposób myślenia jest całkowicie abstrakcyjny i zbyt przesiąknięty ideami?

To Twoja sprawa. Warto mieć świadomość, że absolutna większość ludzi to osoby przeciętne, z niewielkimi aspiracjami i niewielkimi planami oraz horyzontami. To normalna rzecz i nie warto się tym przejmować. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, Nokates said:

Wydaje mi się, że źle mnie zrozumieliście i autora:

 

Pracuje jako dochodzeniowiec, tam płaci się za wykonaną pracę przez 8h dziennie, jak będę chciał zostać dłużej żeby popracować nad jakąś sprawą, przesłuchać świadków itd. to nikt mi za to nie zapłaci dodatkowych pieniędzy. 

 

Teraz do sedna, praca to moja pasja ale wszyscy źle patrzą na to, że nie umarzam spraw, że próbuje mieć jak najlepsze wyniki. Uważam, że nie powinienem zwracać na nich uwagi ale wtedy właśnie przypina mi się łatkę outsidera, chociaż jestem komunikatywny i otwarty, regularnie ćwiczę, jestem ciekawy świata ale po prostu lubię w niej spędzać 50-60h tygodniowo. 

 

Mam własną firmę, robię projekty dla klientów. Czasem banalne i nudne, czasem fascynujące i ciężkie. Płacone jest za efekt, a nie spędzony czas. Można robić więcej i lepiej, a można szybko i na odwal. Pytanie co chcesz osiągnąć i jak się z tym czuć. 

 

Jak jest ciekawy projekt to czasem się robi po kosztach albo dodaje coś ekstra dla własnej satysfakcji i doświadczenia. 

 

W KAŻDEJ robocie większość będzie równać w dół, pelno będzie dupowłazów i nieudaczników i takich co tylko chcą przetrwać. 

 

Umiejętność robienia czegoś z pasją to dar, nie daj się zaszczuć. Tylko trzeba też umieć znaleźć balans, odpocząć kiedy trzeba, czasem odmówić, ustawić priorytet. Całego świata się nie zbawi.

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, tytuschrypus napisał:

fajnie robić coś, co się mega lubi, ale w momencie gdy jest to praca to charakter tego się zmienia, bo musisz na tym zarabiać a to często oznacza, że nie robisz tego w taki sposób, jakby to było hobby.

Mam takie same doświadczenia. Upierdliwy klient potrafi zohydzić wszystko.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, goryl said:

Wszystko może się okazać, ale bądźmy realistami. Za 10 lat nagle nikt nie będzie wynajmował mieszkania, bo każdy będzie miał swoje? :D Chciałbym być takim optymistą, ale na tak dobre czasy w Polsce się nie zapowiada, tym bardziej po kryzysie gospodarczym, jaki mamy teraz.

Ja dodatkowo mam na myśli tylko mieszkania w dużym mieście, w dobrych lokalizacjach, bo uważam, że pod wynajem to one mają największy sens. Zawsze będą studenci, którzy będą chcieli wynająć mieszkanie, no chyba, że ziści się Twój scenariusz i każdy student będzie miał własne :D

 

Być może jest to temat na topie, ale jednak niewielu ludzi stać na to, żeby kupować mieszkania pod wynajem. To jest spory wydatek i wymaga przedsiębiorczości, a większość ludzi żyje z dnia na dzień, zakładają rodziny, zarobki wystarczają tylko na bieżące opłaty i są skazani na wynajem.

Bzdury, sorry. Zarabiając 10k pln netto, wbijajac zeby w sciane, mieszkajac u rodzicow i jeżdżąc tramwajem jestes w stanie może te 80k przy dobrych wiatrach odłożyć. Wiatry nigdy nie są dobre. Mieszkanie warte 300-400 tys kupisz za 3-5 lat przy BARDZO DOBRYCH wiatrach, zakładając, że nie bedzie inflacji, wirusów, kryzysów, spadków wartości. Potem następne kilka lat tyrki i następne. Dochód z 1, 2, 3 tanich mieszkań, do tego lewarowanych kredytem, to g..., a nie dochód, a do tego 10-15 lat wyrzeczeń i zaciskania pasa. Żeby kupować mieszkania na wynajem, to musisz miec dochody na poziomie min 25-30k pln miesięcznie. Tyle że wtedy otwiera ci się dużo więcej i dużo ciekawszych opcji inwestycyjnych. 

 

Bajka o byciu rentierem trwa. 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, maroon napisał:

Bzdury, sorry. Zarabiając 10k pln netto, wbijajac zeby w sciane, mieszkajac u rodzicow i jeżdżąc tramwajem jestes w stanie może te 80k przy dobrych wiatrach odłożyć.

Kolego, zanim zaczniesz się wypowiadać to powtórz sobie materiał z podstawówki z matematyki. Zarabiając 10k miesięcznie masz 120 tysięcy złotych rocznie a ty piszesz, że odłożyć można z tego maksymalnie 80k? Mieszkając u rodziców i jeżdżąc tramwajem wydasz 40 tysięcy rocznie? :D To prawie 3,500 złotych na miesiąc :D Taka kwota według użytkownika @maroon to minimum niezbędne do przeżycia, do tego mieszkając u rodziców, jeżdżąc tramwajem i jak to napisał "wbijając zęby w ścianę" :D I to przy dobrych wiatrach to wystarczy! :D

 

ps. A ty @Adams dałeś mu lajka :D

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, goryl said:

Kolego, zanim zaczniesz się wypowiadać to powtórz sobie materiał z podstawówki z matematyki. 

ps. A ty @Adams dałeś mu lajka :D

Sorry za zrujnowanie marzeń. Życie to nie matematyka. Podrośniesz, zrozumiesz. 

 

Ale oczywiście kupuj. Taniej nie będzie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, goryl napisał:

Kolego, zanim zaczniesz się wypowiadać to powtórz sobie materiał z podstawówki z matematyki. Zarabiając 10k miesięcznie masz 120 tysięcy złotych rocznie a ty piszesz, że odłożyć można z tego maksymalnie 80k?

Maksymalnie więcej, ale nie 120 k. No chyba że jesteś  panną 10/10 i zarabiasz u szejka koprofila

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minutes ago, Libertyn said:

Maksymalnie więcej, ale nie 120 k. No chyba że jesteś  panną 10/10 i zarabiasz u szejka koprofila

 

Niedużo więcej. I to przy założeniu że przyszły rentier nigdzie nie wychodzi, nic nie kupuje, mama obiadki i śniadania robi, zero wyjazdów zagranicznych czy wakacyjnych, zero hobby, zainteresowań i sportów technicznych, no i zęby się nie psują, a pies nie ma sraczki i trzeba do weterynarza. 

 

I tak przez 10-15 lat. 

 

Papier wszystko przyjmie, a kupować ktoś musi w końcu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, goryl napisał:

Kolego, zanim zaczniesz się wypowiadać to powtórz sobie materiał z podstawówki z matematyki. Zarabiając 10k miesięcznie masz 120 tysięcy złotych rocznie a ty piszesz, że odłożyć można z tego maksymalnie 80k? Mieszkając u rodziców i jeżdżąc tramwajem wydasz 40 tysięcy rocznie? :D To prawie 3,500 złotych na miesiąc :D Taka kwota według użytkownika @maroon to minimum niezbędne do przeżycia, do tego mieszkając u rodziców, jeżdżąc tramwajem i jak to napisał "wbijając zęby w ścianę" :D I to przy dobrych wiatrach to wystarczy! :D

 


Ja też dałem @maroon lajka za tamten komentarz. Sorry, ale o ile nie wyobrazimy sobie absurdalnego wręcz przypadku, kiedy będąc w 90 albo 95 centylu zarobków mieszkasz kilka(naście?) lat w pokoju u mamy, to nawet na PIERWSZE mieszkanie za gotówkę będziesz zarabiał długo (właściwie na drugie, bo w pierwszym chyba zamieszkasz? Mamy nie zawsze chcą mieszkać z 40-letnim rentierem) , a jeśli dokredytujesz, to masz gówno, a nie dochód przez czas trwania kredytu. To w ogóle pomijając, że możesz trafić na przypadki, jakie opisałem (wynajmujący mieszka na Twój koszt), albo po prostu spadnie popyt na wynajem, i nie dlatego, że każdego stać - być może nawet wręcz przeciwnie. Ciężka recesja i nikogo nie stać, studenci dojeżdżają z rodzinnych wioch albo akademik zamiast mieszkań u rentierów.

 

Mam trochę wrażenie, że uległeś "bajkom o rentierstwie" i wizji życia z tego, że zapierdala na Ciebie grupa studentów czy Ukraińców. To nie jest takie proste, uwierz.

 

 

A może inaczej: kilka mieszkań na wynajem w dużym mieście to kilka milionów PLN. Za kilka milionów PLN da się rozkręcić biznesy, z których będziesz miał o wiele, wiele więcej niż kilka tysięcy miesięcznie - pod warunkiem, że wszyscy wynajmą i nikt Cię nie wydyma.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Januszek852 napisał:

Mam trochę wrażenie, że uległeś "bajkom o rentierstwie" i wizji życia z tego, że zapierdala na Ciebie grupa studentów czy Ukraińców. To nie jest takie proste, uwierz.

Nie będę dyskutował z trollami, którzy uważają, że 3500 złotych to minimum potrzebne do przeżycia, mieszkając u rodziców i jeżdżąc tramwajem. Dając mu łapkę w górę pod tym postem, potwierdzasz ten jego pogląd.

 

A te bajki co tutaj opisałeś to możesz sobie wciskać swojej babci, bo tak się składa, że jedno mieszkanie już kupiłem i znam realia, wiem jakie jest zainteresowanie, wiem ile na nie zarabiałem, i wiem jaki procent pensji jestem w stanie odkładać.

 

Od tego momentu nie będę odpisywał nikomu, kto ewidentnie trolluje, bądź krytykuje, samemu nie mając doświadczenia w tematach, które porusza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rentier żyjący z mieszkań jest zakładnikiem rynku. 

Mozesz mieć n mieszkań. A kapitan państwo może zacząc budować własne pod wynajem za kwoty rzędu 400 złotych.

Zostajesz wtedy na lodzie. Bo musisz zejść z ceny do poziomu by przeciętny najemca  był chętny, albo mieć mieszkanie z luksusami. Już lepiej władować kapitał w kamienicę/blok W takiej zawsze mozesz dobudować np saune czy basen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, goryl napisał:

A te bajki co tutaj opisałeś to możesz sobie wciskać swojej babci

 

Jak uważasz, Panie Młody Gniewny Jawiemlepiej.

 

Nawiasem mówiąc, jest tyle fajnych biznesów, które kosztują trzy mieszkania w dużym mieście. Na ten przykład dobrze wyposażona pieczarkarnia. Mój dobry znajomy ma z tego fantastyczne pieniądze i nie jest zależy od kaprysów najemcy. Tylko trzeba mieć trochę więcej fantazji, niż mainstreamowe inwestycje ledwie przekraczające % z polisolokaty ?

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, OdważnyZdobywca said:

Jak znasz i współpracujesz z ekspertem od nieruchomości - po 7 latach masz ich kilka. Cała sztuka polega na długoterminowym zyskaniu takiego doświadczonego inwestora. 

 

Dla przeciętnego Kowalskiego - 20 do 40 lat kredytu miesiąc w miesiąc. 

Pytanie jak poznać takiego gościa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Januszek852 said:

 

Jak uważasz, Panie Młody Gniewny Jawiemlepiej.

 

Nawiasem mówiąc, jest tyle fajnych biznesów, które kosztują trzy mieszkania w dużym mieście. Na ten przykład dobrze wyposażona pieczarkarnia. Mój dobry znajomy ma z tego fantastyczne pieniądze i nie jest zależy od kaprysów najemcy. Tylko trzeba mieć trochę więcej fantazji, niż mainstreamowe inwestycje ledwie przekraczające % z polisolokaty ?

Każdy kiedyś fantazjował. Nie można fantazji zabraniać. Naczytali się o lanlordach i wygodnym życiu i co poradzić. 

 

Mieszkanie, czy ogólnie budowla nie jest inwestycją. To jest koszt. Inwestycją może być ziemia, a i też pod pewnymi warunkami. 

 

Też kiedyś myślałem, że z mieszkanek będę żył jak panisko :) życie jednak weryfikuje złudzenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, tytuschrypus napisał:

Widzę, że do tej pory tajemna wiedza w temacie inwestycji dotycząca Eldorado z 2 mieszkań na wynajem szerzy się w zastraszającym tempie :)

A jakieś argumenty? Ja zakupiłem mieszkanie i tylko dzięki temu, że ich cena ciągle rosła mógłbym je sprzedać teraz za 130% kwoty, którą wydałem. Miałem również możliwość wynajęcia go za 2500 złotych, gdybym miał takie drugie, to byłoby 5000. No ale co ja tam wiem... przecież najlepiej znają się Ci, którzy wyczytali gdzieś tam co innego ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, goryl said:

A jakieś argumenty? Ja zakupiłem mieszkanie i tylko dzięki temu, że ich cena ciągle rosła mógłbym je sprzedać teraz za 130% kwoty, którą wydałem. Miałem również możliwość wynajęcia go za 2500 złotych, gdybym miał takie drugie, to byłoby 5000. No ale co ja tam wiem... przecież najlepiej znają się Ci, którzy wyczytali gdzieś tam co innego ;)

Ech, ale fantazjujesz. 58 m2 stolica, centrum, wykonczenie standard, 3 pokoje. Same opłaty czynszowe 1200/mc, do tego raz w roku rozliczenia liczników, ogrzewania i trzeba doplacac. Od 2500 to juz się zaczynają problemy z chetnymi. 42 m2, dwa pokoje, przy metrze, do centrum 6 stacji, wykonczenie standard, spoldzielnia, oplaty mczne ok. 600 pln + standardowo rozliczenia. Od 1800-2000 zaczynają się problemy z chetnymi. Do tego randomowe wydatki na remonty/odswiezanie, pare problemow z lokatorami, raz zrujnowane przez sudentow "z polecenia" mniejsze mieszkanie, gdzie kaucja pokryla 10% remontu. A jeszcze pamietajmy o podatkach i wieczystym w jednym przypadku. Bez kredytów. Tyle życie. Ale pofantazjowac spoko można. 

 

PS. Powyższe nie dotyczy cwaniaków wynajmujacych komunalki, gdzie czynsze sa smieszne, wiec sie to jakoś spina. 

 

Ogólnie rzezbienie w g, a nie rentierstwo. Całe szczescie się pozbyłem tematu. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego mieszkania są takim tematem gdzie pseudo eksperci (w tym masa couchy i doradzaczy na "niskim poziomie wiedzy i doświadczenia" ) na nich traci (albo zyskuje dzięki szczęściu - czyli przypadkowo i krótko) a prawdziwi inwestorzy zyskują - bo wiedzą dokładnie co i jak robić. Dużo łatwiej jest też obecnie sprzedać właśnie kurs albo cząstkę wiedzy 100 osobom i dzięki temu mieć stosunkowo dobry zarobek niż prawdziwe (znaczy stricte na nieruchomościach na wynajem, albo kupnie a potem nawet deweloperce) na tym zarabiać. 

Mieszkania są 'anty-inflacyjne' tzn. im większa inflacja tym lepiej trzymają rzeczywistą wartość. 

 

Jednak właściwie w większości takich tematów jest tak, że ktoś kto ma duże i prawdziwe (realne) doświadczenie i widzę jest w stanie bardzo dobrze zarabiać - poczynając od nisz aż do 'wychowywania' sobie młodszych ludzi. 

 

@self-aware Wbrew pozorom dobre pytanie. Na różnych zgrupowaniach przeznaczonych dla ludzi zajmujących się danym "kawałkiem tortu". Bo oni są (i muszą być) ciągle na czasie by nie wypaść z rynku. Aczkolwiek (tak sobie luźno myślę) że przecież tacy ludzie też grają w golfa, siatkówkę, interesują się obrazami, kulturą, sztuką itd. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, goryl napisał:

No ale co ja tam wiem... przecież najlepiej znają się Ci, którzy wyczytali gdzieś tam co innego

Jak sobie poczytasz ostatnie tematy o nieruchomościach, to po nich łatwo zweryfikować, kto faktycznie wynajmuje mieszkanie lub mieszkania, a kto teoretyzuje. Nie wiem więc, czemu piszesz o "wyczytaniu" :) 

Ja wynajmuję od ładnych kilku lat i gwarantuję Ci, że to nie jest dochód pasywny, że jesteś sobie rentierem, a kassa brzęczy i spływa na konto. Tak, są takie okresy. Ale trzeba mieć poduszkę, zajmować się tymi mieszkaniami, odświeżać je a liczba mało przyjemnych niespodzianek nie ma końca. 

 

Tak, teraz mieszkania rosną, moje nieruchomości zyskują na wartości. Jakbym kupił 10 lat wcześniej to w ogóle za grosze. Ale nie zawsze tak będzie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, goryl napisał:

A jakieś argumenty? Ja zakupiłem mieszkanie i tylko dzięki temu, że ich cena ciągle rosła mógłbym je sprzedać teraz za 130% kwoty, którą wydałem.

I rozumiem, że każde mieszkanie, które kupisz - np teraz - powtórzy ten wyczyn.

 

Zacytuję kolegę powyżej:

 

9 minut temu, tytuschrypus napisał:

Ale nie zawsze tak będzie. 

 

I tyle w temacie. Wiesz, hossa, bessa, podstawy.

55 minut temu, goryl napisał:

Miałem również możliwość wynajęcia go za 2500 złotych, gdybym miał takie drugie, to byłoby 5000.

I nie wliczasz, że koszt inwestycji to 400 000 albo 500 000 czy ileśtam i gdybyś go nie kupił to miałbyś 500 000 na koncie, za które przy dobrych wiatrach możesz żyć kilkanaście lat, khem "pasywnie". Albo mógłbyś to zainwestować w coś z lepszą stopą zwrotu, niż parę procent.

 

 

Jak szybko Ci się zwróci?

Skąd wiesz, że zawsze będzie wynajmujący?

Skąd wiesz, że wynajmujący po prostu nie przestanie Ci płacić? (protip: wtedy masz ciężko przejebane, przygotuj się na długą walkę w sądzie, zwłaszcza, jeśli najemca ma dziecko i przestanie Ci płacić w okresie ochronnym)

 

Zawsze są ryzyka. Pisanie z bufonadą coś o "opowiadaniu babci" jest gówniarzerią, której zupełnie się nie spodziewam po ludziach z tego forum. Życie może Cię jeszcze bardzo zaskoczyć, młody, gniewny inwestorze-rentierze.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, tytuschrypus napisał:

Ja wynajmuję od ładnych kilku lat i gwarantuję Ci, że to nie jest dochód pasywny, że jesteś sobie rentierem, a kassa brzęczy i spływa na konto. Tak, są takie okresy. Ale trzeba mieć poduszkę, zajmować się tymi mieszkaniami, odświeżać je a liczba mało przyjemnych niespodzianek nie ma końca.

Ja nie mówię, że wynajem mieszkań jest wygraną na loterii, każda inwestycja jest obarczona jakimś ryzykiem i każda ma jakieś wady. Uważam jednak, że jest to względnie dobry sposób na życie i jakie kontrargumenty dostaję? Jeden (@maroon) mi pisze, że zarabiając 10k/msc na mieszkanie zarobię dopiero po 5 latach, bo 3500 złotych miesięcznie minimum potrzeba na przetrwanie i to mieszkając z rodzicami i jeżdżąc tramwajem. Drugi (@Januszek852) stwierdził, że mieszkania to ryzyko i lepiej iść w kryptowaluty... No aż szkoda strzępić ryja, cycki opadają.

 

ps. Ty wynajmujesz od kilku ładnych lat, ceny poszły w górę, to dlaczego tego nie sprzedasz z zyskiem, skoro to taki zły biznes i tak odradzasz innym? ;) Ano właśnie.

Edytowane przez goryl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.05.2020 o 15:32, Kaertose napisał:

Pytanie do was:

 

- Jak wy traktujecie swoją pracę?

- Jestem fanatykiem/pracoholikiem?

- Czy mam się całkowicie przestać interesować tym, że wszyscy żyją w ten sposób i żyć w sposób który mi odpowiada? Czyli robić nawet darmowe nadgodziny tylko po to, żeby dłużej posiedzieć nad sprawą i komuś pomóc?

- Czy mój sposób myślenia jest całkowicie abstrakcyjny i zbyt przesiąknięty ideami?

1. Powoli tak jak swoje relacje z kobietami - "miej w....e, a (może) będzie Ci dane". Jako że ze względu na swoją sytuację i konsekwencje decyzji podjętej kilka lat temu (studia podyplomowe) pracuje głównie na rodzajach umów o zlecenie i dzieło, to z biegiem lat przekonuje się, że nie warto się starać, gdyż tak jak pisali inni, jest to uznawane za nadgorliwość lub frajerstwo.

 

2. Z natury i wychowania tak, z doświadczenia życiowego i praktycyzmu, nie. Z wolna zaczynam robić tylko to co jest dla mnie opłacalne finansowo albo w krótszej lub dalszej perspektywie czasowej. Przestałem żyć złudzeniami. Dla mnie praca to tylko sposób na zarobienie pieniędzy na życie, nic więcej. Moje doświadczenie zawodowe tego brutalnie mnie nauczyło. 

 

3. Trochę tak. 

 

4. Tak i nie.

 

@maroon ma rację, brak w Polsce jest etosu pracy i szacunku do niej, a potem jest płacz, dlaczego w kraju jest hoooyowo tak jak jest. 

Cytat

 

 

Edytowane przez Maniek92
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Januszek852 napisał:

Osobiście uważam,że są lepsze metody zarobku pasywnego, chociaż być może bardziej ryzykowne, np. staking/masternode w niektórych kryptowalutach. Niedługo Ethereum będzie umożliwiać staking, z tego co rozumiem ROI (czy raczej ilość monet, jaką dostaniemy po roku) nie jest jeszcze ustalone ale pewnie ok 5-6% rocznie. Jedyny minus to absurdalne wahania cenowe na rynku kryptowalut.

 

14 minut temu, goryl napisał:

Drugi (@Januszek852) stwierdził, że mieszkania to ryzyko i lepiej iść w kryptowaluty... No aż szkoda strzępić ryja, cycki opadają.

Panie rentierze, czytamy ze zrozumieniem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu ‎26‎.‎05‎.‎2020 o 15:32, Kaertose napisał:

- Jak wy traktujecie swoją pracę?

Ponieważ w pracy spędzam 8-12 godzin DZIENNIE - pilnuję aby czas w niej spędzony był nauką i zabawą jednocześnie.

 

Każdy dzień ma być spędzony Z KORZYŚCIĄ DLA MNIE

+ przyjemnie (fajni ludzie, fajne sprzęty, "przydać się", poczuć się dobrze, zadowolonym z siebie) 

+ produktywnie (popchnięta robota do przodu, coś stworzone, punkt planu wykonany, problem zdefiniowany lub rozwiązany, ludzie dostali zadania do zrobienia, przypilnowani, współpracują) 

+ naukowo (nauczyć się nowej funkcji, poznać nowego eksperta, poznać/wypracować/zapamiętać nowy sposób)

+ rozwojowo (sprostać wyzwaniu, zrobić coś trudnego, przełamać jakiś strach)

+ kasowo (no ale jestem na etacie, więc tutaj mam ustalony spokój: wypłatę negocjuję RAZ przy zatrudnieniu, więc potem się nie frustruję jak po 2 latach dostanę 2% pożyczki - jak chcę więcej zarabiać to wiem że muszę zmienić pracę/założyć firmę/znaleźć klientów/…)

 

Jasne że nie wszystko zawsze codziennie, ale z takim nastawieniem korzystam naprawdę codziennie,

co potem widać po np. pół roku - wiele rzeczy zrobionych, dopiętych, ukończonych, a ja mam konkretne nowe PRZYDATNE DALEJ kompetencje.

 

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Widzę, że do tej pory tajemna wiedza w temacie inwestycji dotycząca Eldorado z 2 mieszkań na wynajem szerzy się w zastraszającym tempie :)

Korzystaj zamiast wyśmiewać! ;)

W dniu ‎26‎.‎05‎.‎2020 o 15:32, Kaertose napisał:

- Jestem fanatykiem/pracoholikiem?

Uważam, że zbyt idealistycznie podchodzisz do pracy - Ty nie masz ratować świata czy prowadzić społeczeństwo ku lepszemu jutru.

Ty masz rozwijać swoje kompetencje i robić konkretną robotę, realzację ideałów zostaw filozofom i marzycielom.

Tak, masz mieć kodeksy etyczne, pasje, wkładać serce w to co robisz, ale nie gonić za mrzonkami, które sobie wkręciłeś ("bronię Ojczyzny", "budujemy coś wielkiego", "razem budujemy lepszy świat").

 

Tak, budujemy lepszy świat stojąc twardo na gruncie.

 

W dniu ‎26‎.‎05‎.‎2020 o 15:32, Kaertose napisał:

- Czy mam się całkowicie przestać interesować tym, że wszyscy żyją w ten sposób i żyć w sposób który mi odpowiada?

Tak, nie zważając na OPINIE I PRYWATNE ŻYCIE INNYCH masz spędzać czas z korzyścią dla siebie, tak jak opisałem Ci moją filozofię.

 

Nie masz ludzi olewać. Nie masz być aspołeczny, tak, masz z nimi optymalnie współpracować w zespole, tak macie tworzyć jak najlepiej działające dream teamy, drużyny, paczki, efektywne zespoły, zgrany pluton - jeśli się da.

W dniu ‎26‎.‎05‎.‎2020 o 15:32, Kaertose napisał:

Czyli robić nawet darmowe nadgodziny tylko po to, żeby dłużej posiedzieć nad sprawą i komuś pomóc?

Tak, ale nie za często - nie przyzwyczajać ludzi I SIEBIE że robisz coś dla nich ZA DARMO. Pracuj z korzyścią dla siebie.

 

Ale tak - jak najbardziej pomagaj współpracownikom. To działa niemal magicznie - pomagasz BEZINTERESOWNIE I SZCZERZE - tworzysz WIĘZI i JEST DUŻA SZANSA, że ludzie się odwdzięczą pomocą Tobie, gdy będziesz potrzebował.

NIE LICZ NA TĄ POMOC, NIE HANDLUJ NIĄ, NIE OCZEKUJ COŚ-ZA-COŚ - ale wiedz, że szansa na pomoc innych mocno wzrasta, jesli Ty im pomagasz.

W dniu ‎26‎.‎05‎.‎2020 o 15:32, Kaertose napisał:

- Czy mój sposób myślenia jest całkowicie abstrakcyjny i zbyt przesiąknięty ideami?

Nie całkowicie, ale zbyt ukierunkowany na POMOC INNYM i ŚWIATU zamiast na siebie.

 

Luźne refleksje:

- choćby nie wiem jak był miły - pracodawca jako OSOBA PRAWNA Ci nigdy nie podziękuje i w każdej chwili może Cie wypierdolić (jesteś tylko kosztem na liście płac)

- choćby Twoi szefowie płakali przy zwalnianiu i szczerze byli Twoimi przyjaciółmi - robota to tylko biznes - dlatego rozstając się zabierasz ze sobą na przyszłość: SWOJE KOMPETENCJE I SWOJE KONTAKTY...

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.