Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, JudgeMe napisał:

A ja lubię obserwować, kiedy ktoś je. 

Albo wręcz się opycha jedzeniem. I pochłania bardzo szybko, w popłochu, mając przy tym niepohamowany apetyt, i spożywając jednocześnie spore ilości pożywienia. Może też lekko mlaskać. Nie przeszkadza mi to. 

Lubię też, kiedy je się palcami i je oblizuje w trakcie. 

Czasami brakuje mi takiego nieokrzesania. 

Mogłabym tak siedzieć naprzeciwko, podeprzeć podbródek ręką i się wpatrywać. 

Haha, to ja! Ja zawsze jem tak, jakby mnie głodzili. Wyciągam pizzę z piekarnika i wiem, że będzie gorąca jak piekło, ale wpycham i oczy mi łzawią i wciągam powietrze ustami a podniebienie mi się topi w ten cholerny wrzący ser, ale nie zaczekam. No jak prosię. 

Nadzieją były pałeczki, no bo przecież pałeczkami nie da się jeść szybko, nie?  Nie. Teraz jak jem z Azjatami to zaczynam jeść ostatnia, kończę pierwsza. 

Nie umiem wolno jeść. I lubię jeść palcami. 

 

Ja jestem tym ojcem: 

 

Tak, że wiesz, @JudgeMe, odpowiednia kwota i robię Mukbang specjalnie dla Ciebie z czym sobie zamarzysz, o ile będzie wegańskie ?

xD  

 

 

Edytowane przez KrólowaŁabędzi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Haha, to ja! Ja zawsze jem tak, jakby mnie głodzili. Wyciągam pizzę z piekarnika i wiem, że będzie gorąca jak piekło, ale wpycham i oczy mi łzawią i wciągam powietrze ustami a podniebienie mi się topi w ten cholerny wrzący ser, ale nie zaczekam. No jak prosię. 

Ja tak spożywam makarony.  

Wciągam póki gorące.  

3 minuty temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Nadzieją były pałeczki, no bo przecież pałeczkami nie da się jeść szybko, nie?  Nie. Teraz jak jem z Azjatami to zaczynam jeść ostatnia, kończę pierwsza. 

Nie umiem wolno jeść. I lubię jeść palcami. 

Z chęcią bym się umówiła na takie żarcie, gdzie siedzimy na podłodze, jemy pałeczkami. A na stole azjatycki kociołek.?

7 minut temu, KrólowaŁabędzi napisał:

odpowiednia kwota i robię Mukbang specjalnie 

Jezu, ile ja się tego naoglądałam w swoim życiu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, JudgeMe napisał:

Z chęcią bym się umówiła na takie żarcie, gdzie siedzimy na podłodze, jemy pałeczkami. A na stole azjatycki kociołek.?

Niedawno byłam w koreańskiej restauracji, gdzie była część "europejska", znaczy stoły, krzesła i ogólnie normalnie i druga, koreańska część, gdzie trzeba było zdjąć buty, siedziało się na podłodze i były niskie stoliki. I za-je-bis-te jedzenie. 

Edytowane przez KrólowaŁabędzi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdradzę moją ulubioną zupkę "Czernina" 

 

Czernina, czarnina, czarna polewka, czarna zalewajka, mała czarna – polska zupa, której podstawowymi składnikami są rosół i krew kaczki, gęsi lub królika, rzadziej prosięcia.

Charakterystyczny słodko-kwaśny smak nadają czerninie cukier i ocet (zmieszane z krwią, żeby zapobiec jej skrzepnięciu). Oprócz podstawowych składników smak nadają zupie dodatki: syrop ze śliwek lub gruszek w occie, gotowane w niej świeże lub suszone owoce (gruszki, śliwki, jabłka, rodzynki lub wiśnie), ocet winny lub jabłkowy, miód lub inne składniki. Czarninę podaje się z kluskami lanymi , domowym makaronem lub z gotowanymi ziemniakami.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja często jem albo "prosto", albo dla odmiany "po królewsku". 

 

Lubię...paprykę. Po prostu surową paprykę, smaczną i soczystą. Smakuje mi to bardziej niż owoce. 

 

Jedna lub dwie papryki, trochę pieczywa, kilka rzodkiewek, sałata z oliwą i cytryną. To całkiem niezły "prosty", lekki posiłek. 

 

Jako tako lubię mleko, ale nie rozumiem popularności jogurtów. 

 

Jem owoce, ale nie w ogromnych ilościach, spożywam więcej warzyw i produktów z ziarna. Co do owoców, to właśnie byłam w kuchni, zobaczyłam banana i od razu pomyślałam o @NimfaWodna. :) Pochwalam dobrą zabawę, ale chciałabym wiedzieć, czy mogę jakoś "odkleić" to skojarzenie od mojego mózgu. :)

 

Nie lubię kuchni polskiej. Z jej ogromnym naciskiem na wieprzowinę i dużą ilość mącznych, "kleistych" produktów jak pierogi czy placki. Lubię kartofle z mięsem, ale zamiast schabowego wolę kotlety z cielęciny lub wołowinę. 

 

Lubię ryż basmati, który pasuje mi do wszystkiego. Do mięsa, do owoców, do mleka, jest dobry na ostro i na słodko.

 

Lubię hummus, czasami baba ghanoush. Tylko nie żaden sklepowy hummus, a taki wzięty na wynos w arabskiej lub żydowskiej knajpie. 

 

Uwielbiam kuchnię indyjską, tajską i koreańską. Różne curry indyjskie i tajskie, koreańska wołowina z olejem sezamowym, kimchi... Lubię też dobrej jakości kuchnię arabską i turecką, w postaci restauracyjnego kofta, adana kebab, itd. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, ViolentDesires napisał:

Nie lubię kuchni polskiej.

Ja też nie lubię polskiej. Tłusto, dużo mięsa, sosy i zupy ze śmietaną...nieeee. 

Cytat

 

Lubię ryż basmati, który pasuje mi do wszystkiego. 

A do tego pięknie pachnie.

 

6 godzin temu, Nefertiti napisał:

Zdradzę moją ulubioną zupkę "Czernina" 

 

Czernina, czarnina, czarna polewka, czarna zalewajka, mała czarna – polska zupa, której podstawowymi składnikami są rosół i krew kaczki, gęsi lub królika, rzadziej prosięcia.

Charakterystyczny słodko-kwaśny smak nadają czerninie cukier i ocet (zmieszane z krwią, żeby zapobiec jej skrzepnięciu). Oprócz podstawowych składników smak nadają zupie dodatki: syrop ze śliwek lub gruszek w occie, gotowane w niej świeże lub suszone owoce (gruszki, śliwki, jabłka, rodzynki lub wiśnie), ocet winny lub jabłkowy, miód lub inne składniki. Czarninę podaje się z kluskami lanymi , domowym makaronem lub z gotowanymi ziemniakami.

Dla mnie czernina jest już na tym samym poziomie obrzydlistwa i odczłowieczenia co pasztet Strasburski, jedzenie żywych ośmiornic albo mózgu żyjącej małpy.

Jeśli ktoś je to ze świadomością, jak zostało to przygotowane, to ma dla mnie coś z głową. 

Moja mama widziała kiedyś jak się upuszcza krew gęsi na czerninę i nie je tego do dzisiaj. Niestety podzieliła się ze mną tą historią i wolałabym jej nie usłyszeć.

Nie, kurła, nie. 

Edytowane przez KrólowaŁabędzi
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, ViolentDesires napisał:

Lubię hummus, czasami baba ghanoush. Tylko nie żaden sklepowy hummus, a taki wzięty na wynos w arabskiej lub żydowskiej knajpie. 

Jak nie w obskurnej knajpce na Bliskim Wschodzie wypełnionej lokalnymi rodzinami, to hummus najlepiej zrobić samemu;) Ciecierzyca, czosnek sprowadzona tahina oraz przyprawy (kumin kupiony w Stambule lub Akabie, a Polsce to niebo a ziemia). Można z proporcjami zawalczyć, manipulować aromatem. Mamy naprawdę niewiele dobrych restauracji arabskich, dbających o wysoką jakość produktów i wierność dawnym przepisom. 

 

Sama jestem fanką kuchni bliskowschodniej, nigdy nie omieszkam spróbować jak najwięcej przebywając u źródła. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Byłaś w Egipcie?

Owszem oraz generalnie w kilku okolicznych państwach. Paradoksalnie więcej wiem o dawnej kuchni egipskiej, ale postaram się:P Egipt to głównie warzywka (soczewica, ciecierzyca, czosnek, bób, fasola, cebula, bakłarzan) oraz mięsa (jagnięcina, wołowina, kurczak, królik, gołąb). Wiele potraw jest w formie dip'ów, z uwagi na tradycyjne jedzenie rękoma, a także dań jednogarnkowych pozwalających na wspólny posiłek dużych rodzin. 

 

Najbardziej popularne posiłki to ful, kofta, kushari z makaronem, fattah oraz obrzydliwe ryby nilowe (nie tknę nigdy więcej ze względu na zanieszczyszczenie rzeki). 

 

Najczęstsze dodatki to wszelkie pasty, legendarna wręcz pita egipska (aish), tradycyjne arabskie przyprawy jak kumin, chilli, kurkuma.

 

Najlepiej jednak wspominam kompletne banały, ale no, klimacik był. Zupa cebulowa w Luksorze, sok z trzciny cukrowej w Asuanie, pieczony batat 'z gazety' w Starym Kairze oraz kawa z kardamonem. Obrzydliwie słodka herbata z mięty lub hibiskusa. Wszystko po całodziennm zwiedzaniu ruin w pełnym słońcu i nieklimatyzowanych muzeów. Pewnie dlatego wszystko mi smakowało, gdyż wieczorem można być zasiąść i odpocząć. 

 

Mam kompletnie podstawową wiedzę, opartą na tym co sama pobieżnie zauważyłam. Nigdy bardzo się na tym nie skupiałam, gdyż mózg oraz zmysły miałam zajęte interpretacją reliefów i obserwowaniem słońca zachodzącego nad Nilem. Piękny widok, nieprzemijajacy od tysięcy lat. Do dziś mi się na łzy zbiera wspominając to :) 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Hatmehit napisał:

 Paradoksalnie więcej wiem o dawnej kuchni egipskiej, ale postaram się:P

Chyba gdzieś wspominałaś o założeniu bloga o starożytnym Egipcie? To świetny pomysł i jeśli kiedyś się zdecydujesz, to podeślij linka, chętnie poczytam! 

19 minut temu, Hatmehit napisał:

 obserwowaniem słońca zachodzącego nad Nilem. Piękny widok, nieprzemijajacy od tysięcy lat. Do dziś mi się na łzy zbiera wspominając to :) 

Oh girl, wiem, o czym mówisz. (Uwaga, możesz rzygnąć tęczą). Mój pierwszy chłopak był astrofizykiem z dalekiego kraju i czasami tam leciał na kilka tygodni, czasami miesięcy. W tym czasie patrzenie w gwiazdy dawało mi dużo otuchy i było jakieś magiczne, że mimo dzielących nas kilometrów i grabic, możemy patrzeć na to samo, niezmienne niebo. 

 

Nieprzemijające widoki mają w sobie "to coś".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Chyba gdzieś wspominałaś o założeniu bloga o starożytnym Egipcie?

Tak, sporo o tym rozmyślam. Jest możliwość, iż zajmę się tym tematem od lipca, lecz znając mój chory perfekcjonizm w tej dziedzinie, będzie ciężko z dopieszczeniem informacyjnym tak, aby wszystko mi pasowało i było poparte rzeczowymi dowodami. Jeśli się uda- podzielę się, to bardzo miłe z Twojej strony:) 

7 minut temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Oh girl, wiem, o czym mówisz. (Uwaga, możesz rzygnąć tęczą).

Czasem jak analizuję swoje myśli i uczucia związane z tymi magicznymi wręcz wspomnieniami, to się zastanawiam co mi się w tym łbie poprzestawiało. Jednak ciężko jest zapomnieć to suche powietrze w płucach będąc w Dolinie Królów, prażące skórę słońce na dziedzińcu Karnaku czy kurde (that's gonna be awful) zapach grzyba w zbyt wilgotnej części świątyni w Edfu. Takie momenty, bardzo prozaiczne, ale jakoś przypominające nam prawdę, są wręcz mistyczne, mimo żem niezbyt uduchowiona. Nie potrafię tego poczuć nigdzie poza Egiptem, jakiś fetysz. 

 

Doskonala więc rozumiem co czułaś gapiąc się w te gwiazdy, czując przejmujący ciało i umysł spokój. Wspaniała sprawa, trzeba wracać do takich chwil i miejsc. One dodają życiu piękna. Oraz rzygania tęczą przez słuchaczy takich historyjek. 

 

Offtop, oby nas nie zamordowano. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Ja też nie lubię polskiej. Tłusto, dużo mięsa, sosy i zupy ze śmietaną...nieeee. 

 

 Zupy ze śmietaną...bbrrrrrrrr, fuj. 

 

6 godzin temu, KrólowaŁabędzi napisał:

A do tego pięknie pachnie.

 

:)

 

Ja uwielbiam basmati sklejony indyjskim curry. Nie pokryty i całkiem oblepiony, a właśnie sklejony. Mówię o czymś takim, że dominuje biały kolor basmati, a koloru curry jest tylko trochę. Większość ludzi zalewa ryż grubo curry, ale ja odkryłam, że smakuje mi lepiej, gdy jest dużo basmati, a tylko odrobinka curry. 

 

6 godzin temu, Hatmehit napisał:

Jak nie w obskurnej knajpce na Bliskim Wschodzie wypełnionej lokalnymi rodzinami, to hummus najlepiej zrobić samemu;) Ciecierzyca, czosnek sprowadzona tahina oraz przyprawy (kumin kupiony w Stambule lub Akabie, a Polsce to niebo a ziemia). Można z proporcjami zawalczyć, manipulować aromatem. Mamy naprawdę niewiele dobrych restauracji arabskich, dbających o wysoką jakość produktów i wierność dawnym przepisom. 

 

Niestety mi hummus jakoś nie wychodzi dobrze. :(

 

Za to znam miejsca, gdzie mogę go kupić i gdzie mi smakuje. "Przypadkiem" w tych właśnie miejscach można spotkać mieszkających w Polsce Arabów i Żydów. :) Oczywiście w innych knajpach, nie razem. :)

 

Smutne jest to, że w Polsce potrafią upadać dobre miejsca, a utrzymywać się słabe. Była kiedyś mała knajpka libańska, gdzie mieli między innymi dobry hummus i manoush z mięsem cielęcym. Niestety się nie utrzymała, bo ludzie nie potrafili tego docenić. Za to fast foody ze śmieciowym kebabem dla plebsu oczywiście się utrzymują. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ViolentDesires napisał:

Niestety mi hummus jakoś nie wychodzi dobrze. :(

Smakowo czy konsystencja? Mi się początkowo lekko rozwarstwiał, ale zaczęłam dodawać więcej tahiny i jakoś się ustabilizowało. Ah, ochotę mam na domowy chlebek z hummusem posypanym jordańskim zatarem, dziś sobie tę przyjemność sprawię.

7 godzin temu, ViolentDesires napisał:

Smutne jest to, że w Polsce potrafią upadać dobre miejsca, a utrzymywać się słabe

Niestety. Chryste, jak ja nie znoszę tych bud z kebabami, to ani zdrowe w tej formie nie jest, ani wierne przepisowi. Najlepszy kebab jadłam po azjatyckiej stronie Stambułu, pod Wierzą Galata. Taniutki, nieopływający tłuszczem, a pyszny z dobrym mięsem oraz świeżutkimi warzywami. Do tego airan i można żyć. 

Może w Polsce coś porządnego znajdę, aczkolwiek będzie ciężko:( 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w planach mam dziś w końcu zrobić domową pizzę. 

 

Lubię ostatnimi czasy robić burito wrapy. Mięso mielone przysmażam z mieszanką meksykańska (mrożone warzywa). Na spód daję plastry sera, kwaśną śmietankę i ten farsz. Zapiekam w grillu. Pyszności. Robię łagodną wersję. Nie przepadam za ostrymi potrawami. 

Ostatnio leczo zrobiłam i zamroziłam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Hatmehit napisał:

Smakowo czy konsystencja? Mi się początkowo lekko rozwarstwiał, ale zaczęłam dodawać więcej tahiny i jakoś się ustabilizowało.

 

Smakowo. Próbowałam kilka razy i nigdy nie wyszło mi dobrze. :( Nie mówię o przyprawach, tylko o smaku samej "masy". 

 

7 godzin temu, Hatmehit napisał:

Ah, ochotę mam na domowy chlebek z hummusem posypanym jordańskim zatarem, dziś sobie tę przyjemność sprawię.

 

Mniam mniam. :)

 

Przez ten wątek prześladują mnie wspomnienia odnośnie manoush z cielęciną i zatar. Ciasto robili super pyszne, a to często bywa problemem. Lubiłam je polane oliwą i moją "herezją" w postaci przyniesionego przeze mnie sosu Tabasco w malutkiej buteleczce. Poszłabym tam w tej chwili, tylko niestety, ten lokal już od dawna nie istnieje. 

 

Teraz tak się nakręciłam, że na bank muszę dzisiaj zjeść coś bliskowschodniego. Faworytem jest adana kebab, aczkolwiek rozważam też koftę i hummus. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.