Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba nie będę oryginalna, ale na śniadanie najbardziej lubię jeść jajka pod każdą postacią, najlepiej jajecznicę.  

I to jest moje stałe menu. Jak nie zjem jajek to jestem nieszczęśliwa ;)  Jak coś dobre to może się powtarzać.  

W tzw. międzyczasie, zanim zjem obiad to muszę coś wrzucić na ruszt i często jest to papryka świeża pokrojona w słupki a do tego hummus lub inna pasta, z pożywnym awokado np. guacamole. To syci, nie tuczy i jest zdrowe.

Obiad to też raczej standard - surówki i jakieś mięsiwo -  kurczak, schabowy, mielony, gulasz, golonka, żeberka itd.  Jak nie mam ochoty na mięso, to jem surówki z kaszą. Zupy gotuję tylko w weekendy, żeby był tradycyjny dwudaniowy obiad. 

 A na kolację różnie. Czasem nie jadam a czasem jakaś sałatka  - lubię zwłaszcza tej na bazie rukoli. z koktajlowymi pomidorkami, serem feta i dobrą oliwą lub olejem (najlepszy z orzechów włoskich lub awokado) albo nawet i frytki. Ale nie takie tradycyjne a z piekarnika, tylko smyrnięte tłuszczem.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie pierogi ruskie, spaghetti, kurczak z makaronem chow mein, schaboszczak+młode ziemniaczki+surówka z młodej kapusty, zupy kremy, sajgonki.

 

Z rzeczy jedzonych na mieście na pewno dobry burger, ramen, dobrze ogarnięte dania z kaczką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierogi z jagodami i śmietaną, młode ziemniaki z koperkiem i zsiadłym mlekiem, ziemniaki z sosem grzybowym ze śmietaną, pierogi, kopytka, naleśniki, bób, fasolki młode z bułką tartą na maśle, kalafior.

Po ciężkiej fizycznej pracy dobry kebab smakuje też.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eksperymentalne leczo:

 

Trzy spore cebule pokroić dość grubo i wrzucić na rozgrzany tłuszcz w dużym garnku lub rondlu. Ja użyłem oleju kokosowego ale może być oliwa, inny olej lub klarowane masło. (co kto lubi, co kto ma)

Dla nie wege w kostkę kroimy dwie długie laski kiełbachy i dorzucamy do smażącej się cebuli.

Dla wege pomijamy ten punkt.

Trzy duże pieczarki kroimy jak nam pasuje.

Jeden mały ziemniak coby leczo odrobinę zagęścić kroimy w drobną kosteczkę.

Mały kalafior lub pół dużego dzielimy na różyczki.

Jedna duża lub dwie małe cukinie obieramy ze skórki i kroimy w kostkę lub na plasterki, według uznania, umiejętności i fantazji.

Dwa spore ogórki obieramy ze skórki i kroimy w grubszą kostkę.

Wszystkie składniki po kolei dokładamy do gara i mieszamy żeby się wszystko z grubsza zaprzyjaźniło (jak to mawiał klasyk).

 

Przyprawy: Najlepiej według uznania, upodobań i smaków, co kto lubi.

Ja doprawiłem tak:

Garść kolorowego pieprzu utarłem w moździerzu i dodałem całość gdyż lubię sobie dopieprzać. :D

Ze dwie łyżeczki mielonej papryki czerwonej łagodnej plus ciut ostrej.

Po dwie szczypty, tak na oko, gałki muszkatołowej, mielonego imbiru, majeranku, kminu rzymskiego, papryki wędzonej i bazylii.

Trzy ząbki czosnku zgniecione i poszatkowane drobniutko.

 

Kosztowanie i mieszanie, kosztowanie i mieszanie, próbowanie, smakowanie, dalsze doprawianie. ???

 

Na koniec odrobina soli.

Wyszło takie pyszne, że zapomniałem o koncentracie pomidorowym ale jest tego na tyle dużo, że za chwilkę troszkę dodam.

 

Polecam kuchniowe eksperymenty! :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już mam dość jajek i awokado. 

Marcin do wszystkiego mi je dodaje. Do koktajlu, na śniadanie, na obiad, wszędzie widzę pokrojone awokado, albo wybite jajko...  

Przesadza również ze szpinakiem, oliwkami i rybami. Serami. 

Ma obsesję na punkcie jedzenia. Wszystko ma być zdrowe! 

Ostatnio nawet zrobił nam chipsy z jarmużu. 

 

Kiedy wczoraj otworzyłam pudełko z lodami, powiedział mi, że będę gruba i brzydka, jak będę jadła lody. I mówił to, otwierając piwo smakowe, stwierdzając, że sobie wypije jedno przed pracą... 

A potem sam zaczął jeść lody ze mną, polewając to gorącą czekoladą. 

 

Muszę jednak powiedzieć, że dobry z niego kucharz.  

 

 

Bardzo dobrze wychodzą mu ryby. 

Pomimo tego, że nie jemy pieczywa, makaronów, ziemniaków, itp. 

To jestem zwykle bardzo najedzona. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

A ja dziś upiekłem dwa chleby... Zdjęć niestety nie będzie bo i tak nie odda kolorów ani zapachów a co dopiero smaków.

 

Jeden z 5 składników:

- Mąka pełnoziarnista pszenna 2000

- Woda ze szklanej butelki z norweskich fiordów

- Drożdże świeże

- Sól kłodawska

- Czarnuszka do posypania przed pieczeniem

 

Proporcji nie będę podawał bo mogą być różne i warto samemu poeksperymentować. W końcu każdy ma różne smaki.

 

Drugi z 6 składników:

- Mąka zwykła pszenna

- Woda Piwniczanka z plastikowej butelki

- Drożdże świeże

- Sól kłodawska

- Mała łyżeczka cukru

- Czarnuszka j.w.

 

 

Obie wersje po wymieszaniu przeleżały kilka do kilkudziesięciu godzin żeby mogły wyrosnąć.

 

Następnie ciasto poszło do naczynia żaroodpornego i wraz z nim do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C.

Czas pieczenia zależy od wielu czynników, zatem warto skupić się na obserwowaniu chleba przez szybkę piekarnika, zwykle jednak wystarczy od 35-60 minut w temperaturze 200 stopni C.

 

Wersja pierwsza wyszła dość brązowa, struktura zwarta, czyli mało 'dziur', smak raczej neutralny, czyli 'bez smaku' ale z dodatkami uzupełniająca smak dodatków.

 

Wersja druga szybciej wyrosła dzięki cukrowi i większej ilości drożdży. Skórka się ładnie wypiekła stając się twardą i chrupką. Wnętrze białe i z niewielkimi dziurami.

 

Pokrojone, ale nie do końca ostygłe, posmarowane masłem, powoduje delikatne topnienie masełka na chlebku i smak, który trzeba skosztować, żeby zrozumieć co się czyta...

 

W sumie niewiele roboty ale jednak trzeba trochę czasu poświęcić, choćby na doglądanie pieczenia i doglądanie wyrastania. No i ugniatanie takiego ciasta to świetne ćwiczenia na mięśnie dłoni.

 

Efekt końcowy to kanapki z różnymi dodatkami, satysfakcja jedzenia wykonanego własnymi rękami i planowanie kolejnych kombinacji proporcji.

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś mam szpinak z twarogiem i makaronem.

A od jutro idę na dietę, razem z moim. :D

 

Super, razem ćwiczyć, razem chudnąć :D.

Tzn ja ćwiczyć nie mogę, ale może kiedyś. :D

 

@Cortazar Nigdy chleb mi nie wyszedł tak samo jak bułki. Ale na diecie będę piekła specjalnie pieczywo, które chyba na pewno musi wyjść xD. Szacunek za chleby!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bigos z kiszonej kapusty – z mięsem wieprzowym, kiełbasą i suszonymi grzybami. Polecam na Święta Bożego Narodzenia, Sylwestra, Urodziny i inne okoliczności :)

 

Bigos z kiszonej kapusty przepis

W moim domu rodzinnym przepisów na bigos mamy wiele ;) W zależności od tego, na jaką wersję nas najdzie ochota, taką tworzymy… jednak, najczęściej króluje u nas bigos z kiszonej kapusty. Nieco rzadziej pojawia się bigos mieszany na bazie białej kapusty i kiszonej, a najrzadziej oczywiście bigos z młodej kapusty, bo robimy go akurat wtedy, kiedy jest sezon na młodą kapustę.
Jeśli chodzi o przepis na bigos z kiszonej kapusty, to złotą zasadą jest to, że powinno dać się tyle samo kilogramów mięsa, ile planuje dać się kilogramów kapusty. Tak więc na 1 kg kapusty kiszonej powinien przypaść 1 kg mięsa (u mnie z reguły połączenie łopatki wieprzowej + kiełbasy podwawelskiej). Odkąd wyszłam za Mąż to kminku do bigosu praktycznie już nie daję, bo mój Mąż po prostu go nie lubi :) Ale jeśli Wy lubicie kminek, to spokojnie możecie dodać odrobinę.

 

 

Pozdro dla kumatych. @Lalka musiałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.