Skocz do zawartości

Jak wyrzucić z siebie irracjonalne negatywne emocje?


Rekomendowane odpowiedzi

17 hours ago, SzatanKrieger said:

Nie jestem psychoterapeutą lecz prostym człowiekiem a jako prosty człowiek i specjalista z dziedziny wchodzenia "w siebie" i rozumienia swoich odczuć i emocji, polecam jedno - nie uciekać, tylko wziąć sobie tydzień wolnego a nawet więcej i skupiać się na nich, bo one o czymś Ci mówią najczęściej o czymś, co byś zamiótł pod dywan i nigdy nie wyciągał, ja natomiast jestem typem co za mocno wręcz w nich siedzi to znaczy mam do nich natychmiastowy wgląd, wręcz u mnie muszę je przytępiać i jakby sprawiać by nie decydowały o mnie, co jest bardzo ciężkie dla mnie, bo te emocje potrafią być niezwykle wznoszące jak i dołujące. 

Wolnego nie mogę sobie wziąć, natomiast to nie tak, że chcę uciekać przed tymi emocjami. Ja chcę je rozumieć i pozbyć się ich negatywnych skutków. Gdy widzę kogoś kto coś ma chcę albo być neutralny i mieć to w dupie albo czuć pozytywną dawkę motywacji do osiągnięcia czegoś. A ja czuję złe emocje.

 

Na przykładzie porno, fantazje są czymś dobrym czy złym? No w sumie dobrym. Chyba, że jesteś uzależniony od porno, wtedy są chujowe i niszczą Twoje życie.

 

17 hours ago, SzatanKrieger said:

Ty natomiast jak chcesz je wyrzucić to musisz je przetrawiać na bieżąco, emocje są manifestacją uczuć a uczucia pochodzą od serca, a więc od jakich emocji, czy też części siebie uciekasz, od czego się separujesz?

Od jakich emocji czy uczuć tak bardzo chcesz się uwolnić? Pamiętaj, że emocje nieuwolnienie potrafią nieźle narozrabiać w ciele, np organizm może je wywalać poprzez wymiotowanie gdy zbyt mocno się kumulują. 

Ciężko jest ocenić co było pierwsze :) Kompleksy w moim życiu są ze mną już od bardzo dawna, nie wiem kiedy dokładnie. Od 10 roku życia? Wcześniej, później? To już wtedy rówieśnicy dali mi do zrozumienia, że jestem głupi, brzydki i biedny. Ta mała śnieżna kulka ruszyła i stawała się większa z roku na rok. Co z tym zrobiłem? Wtedy, gdy byłem młody to nic, nie byłem świadomy niczego. Po prostu unikałem różnych sytuacji, w których mógłbym zostać dopierdolony. Np. nauczycielka mnie o coś w klasie zapytała to mówiłem, że "nie wiem", żeby nie palnąć głupoty i nie dać się wyśmiać. Do dzisiaj to mam, że chcę wszystko "perfekt", żeby nikt się nie śmiał. Bardzo wiele z tych rzeczy pochodzi z tamtego okresu, ja to wiem. Pamiętam te sytuacje, te twarze, te uczucia. Moim błędem jest to, że utwierdzałem się w tych przekonaniach przez w chuj lat bo myślałem, że tak trzeba. Do tego jeszcze samo życie, człowiek palnął/zrobił coś głupiego i usłyszał potwierdzenie.

 

Do tego kultura, jako mężczyzna musisz znać się na mechanice, budowlance itd. To są rzeczy, w których jestem "blondyna". Nie raz z tego powodu dowiedziałem się, żem debil :) Dzisiaj już wiem, że nie muszę uczyć się rzeczy po to, aby kogoś uszczęśliwić. Ale w głębi siebie dalej biorę to mega emocjonalnie.

 

Ale to tez nie tak, że z niczym sobie nie radzę. Np. chciałem rzucić picie alko i długo walczyłem z tym bo wiadomo jaki jest nasz kraj pod tym względem. Któregoś dnia się wkurwiłem i powiedziałem pass. Od wielu lat piję piwko czy dwa miesięcznie, zero wódki, czasami trochę winka. To miłe, gdy robisz coś zgodnego ze sobą mimo, że kultura i społeczeństwo Cię za to dojeżdża. Ale czuję się z tym komfortowo, mimo tego pieprzenia innych ludzi.

 

Chciałbym tak samo z innymi rzeczami.

17 hours ago, SzatanKrieger said:

Jeśli chcesz je "wyrzucić" to po prostu musisz stawić im czoła, temu co czujesz i je przetrawić, pozwolić im płynąć. Może będziesz płakał, może się wkurzysz ale pozwól im się uwolnić, to część nas jako ludzi a jak widać u Ciebie zaczyna się problem "z dywanem", bo już ciężko po nim chodzić od nagromadzonych emocji ;) 

Dasz sobie radę, zacznij wchodzić do siebie i zobacz co trzeba posprzątać i co trzeba zaakceptować i spójrz od czego tak mocno uciekasz czy też wypierasz :) 

Dzisiaj rano pomedytowałem 10 minut. Spróbuję wyrobić ten nawyk i zobaczymy. Czasem chciałbym się wypłakać żeby całe to gówno uszło, ale w sumie nie umiem :) Wiadomo jak jest, nie wolno jak się jest chłopem i to przekonanie siedzi bardzo głęboko w głowie do tego stopnia, że ciężko to zrobić będąc sobie samemu w domu, gdy nikt nie patrzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, Ksanti said:

@Feniks77

Potrzeba związku/relacji pojawiła się u mnie jako jeden z pierwszych problemów ever.

Jak tylko pojawił się u mnie popęd i zacząłem inaczej patrzyć na młode samice.

Wcześniej miałem bardzo udane dzieciństwo i byłem mocno zżyty z rodzicami. 

Na tym świecie zostaje się samemu mentalnie ale nie fizycznie bo trzeba się nieustannie konfrontować z obcymi.

Ja też się z tym zmagam, z tą potrzebą, ale po wielu doświadczeniach zobaczylem, że jeśli jest nadmierna, to uzależnia mnie od innej osoby - mnie, moje poczucie wartości i w ogóle sensu. A poza tym niszczy moje relacje (zagłaskaniem lub uległością). Cóż, ja myślę co myślę, nie trzeba się ze mną zgadzać, ale jedyną drogę widzę właśnie w emocjonalnej autonomii (czy drogę do zadowolonego singielstwa czy do udanego związku). Ktoś, kto

10 hours ago, Ksanti said:

@Feniks77

To jest punkt widzenia autora książki, prowadził on jakieś badania na ten temat czy to tylko niepotwierdzona teoria?

Eichelberger jest doświadczonym psychologiem i terapeutą a nie randomem z internetu, operuje wiedzą z praktyki i literatury fachowej. Rola inicjacji w dorastaniu, o której wspominam, jest omawiana w wielu książkach psychologicznych nie od dziś.

 

A wiesz, co do medytacji, ja w to nie wierzyłem, ale pomaga. Na początku tylko w uspokojeniu nastroju, a teraz jestem na etapie powolnego akceptowania zakompleksionego dzieka, które w sobie odkryłem. Czułem do niego gorącą pogardę. Zaprzyjaźniam się z nim powoli, ja-dorosły. I pozwoliłem sobie na płacz, chuj ze stereotypami, płaczę i pomaga, a potem biorę się w garść i żyję dalej. I wiesz, stopniowo składam się do kupy, w całość, którą jestem w stanie zaakceptować, na którą mam, że tak powiem, pomysł na rozwijanie. I to medytacje mnie otworzyły. W życiu bym nie przypuszczał.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, RENGERS said:

Wymówki.

 

Jakbyś był dla siebie ważny czas byś znalazł.

Dlatego trenuję sporty. To jest praca nad sobą i poświęcam na to czas. Natomiast "czas na galerię", wolę poświęcić na pracę i naukę. Poza tym nie do końca wiem co miałbym kupić tak szczerze mówiąc. Mam ciuchy, które lubię, dopasowane do wagi. Co więcej? Nie chcę żadnych garniturowych wdzianek a jak spytać kobiet w co się ubrać żeby było "cool" to zawsze są przykłady tego typu. Ja nie będę w tym się dobrze czuł. Garniaki są nie dla mnie. Niewygodne, krępujące, gorąco w nich. Nie wiem jak można się czuć w tym dobrze :) Ubrałem kilka razy w życiu na wesela itd. i to wystarczy.

 

11 hours ago, RENGERS said:

Też nie mam genetyki, a po latach wyglądam;  inni moją formę zrobili w 3 lata, ja potrzebowałem 12.

Masz dobrą twarz i prawie 190cm wzrostu. To jest bardzo dobra genetyka. Co do treningów to powtórzę, trenuję. Uprawiam sporty przez całe życie. Nie rozumiem czemu ciągle podawany jest ten punkt :)

13 hours ago, somsiad said:

Siłownia i jeszcze raz siłownia! Serio pomaga w wyładowaniu złości, frustracji i pozwala  oczyścić umysł. Dodatkowo, jeśli ćwiczysz i odżywiasz się sumeinnie, po czasie polepszy się Twój wygląd i automatycznie wzrośnie pewność siebie.

Nie przepadam. Kiedyś trenowałem rok. Znudziło mi się + efekty były słabe. Przytyłem 10kg i prawie nie przełożyło się to na wygląd. Poszło praktycznie tylko w kilka miejsc. Mam specyficzną genetykę, pewne miejsca mniejsze od typowej drobnej kobietki :) Siłownia to nie jest najlepsza opcja. Dużo bardziej wolę kalistenikę, ona nie wyrabia takiego ciała jak siłownia, ale z moimi genami znacznie lepiej się tam czuję. Nie jestem też oceniany jako "bocian", gdyż tu prawie każdy nim jest :) Łatwiej mi o progres bo jestem drobnym facetem, więc jakiekolwiek figury itd. przychodzą mi po prostu szybciej w porównaniu do ludzi genetycznie masywnych. "Czuć", że coś ten trening daje. Na sztukach walki też było spoko bo byłem szybki i zwinny i znacznie wolniej męczyłem się od mięśniaków. To samo pływanie, rower, bieganie... Prawie każdy sport ma elementy, w których moje geny mogą być jakoś premiowane, siłownia jest tu wyjątkiem, tam im bardziej jesteś dojebany z natury tym lepiej.

 

11 hours ago, KonkretnyKonar said:

Przecież dokładnie to ci napisałem! Faktycznie jesteś atencjuszem. Bijesz pianę dla samego bicia. Nigdy nic nie osiągniesz przy obecnym podejściu. Szkoda prądu na rozmowę z tobą.

Po prostu zrozumiałem Cię zupełnie inaczej. Wyluzuj ;)

11 hours ago, Sundance Kid said:

Przez kwartał zostań wolontariuszem w jakimś orgu zajmującym się pomaganiem chorym na raka, eks-więźniom, bezdomnym, ludziom z dna społeczeństwa lub coś w tym stylu.

 

Nic tak nie uczy doceniać własnego szczęścia jak cudze nieszczęście. Żadne tam medytacje-sracje-afirmacje, divy i siłownie. 

Rozumiem co masz na myśli, ale chyba nie chodzi o to, aby budować się cudzym nieszczęściem?

 

10 hours ago, Pancernik said:

Patrzysz na ładne opakowanie i wydaje Ci się, że wszyscy mają takie bajkowe życie

Nie, nigdzie tak nie napisałem. Napisałem, że mają lajtowe życie w pewnych obszarach. Np. człowiek z bogatego domu nie martwi się o pieniądze, za młody zwiedzi wiele fajnych miejsc, ma kasę na edukację już od najmłodszych lat, dostęp do prywatnego leczenia, itd itp. Przystojniak albo piękna kobieta z łatwością zdobywa nowe kontakty, seks itd. Dzięki temu nie wpadną np. w nałóg porno. Logiczne, że są rzeczy, na które nie masz wpływu, jakaś chujowa choroba, rozwód rodziców itd. Tu wygląd i kasa nie pomoże.

 

10 hours ago, Pancernik said:

Działaj stary, nic za darmo nie dostaniesz, nie ma czegoś takiego jak równy start

Wiem o tym ;)

 

8 hours ago, la paloma adieu said:

Bardzo się cieszę, że tak to przedstawiasz.

Nie rozumiem.

 

8 hours ago, la paloma adieu said:

Czy to dlatego, że masz kompleksy odnośnie własnego wyglądu, kompleks niższości?

Tak. Usłyszałem negatywne rzeczy nt. mojego wyglądu w życiu setki razy.

 

8 hours ago, la paloma adieu said:

Nie masz jak oni, czyli że nie obracasz dwucyfrową liczbą kobiet, czy jak?

Chciałbym czuć prawdziwe pożądanie. Jakieś 10 lat temu zdarzyła mi się ciekawa sytuacja. Poszedłem do dentysty i zasiadłem w kolejce. Po chwili spostrzegłem, że przede mną siedzą dwie młode dziewczyny. Jedna średnia a druga bardzo brzydka, mega zawstydzona i onieśmielona. Ta druga patrzyła na mnie i się uśmiechała do mnie patrząc raz na mnie a raz na tą pierwszą i jej reakcję. Po chwili dopiero zrozumiałem, że jej (tej brzydkiej) się spodobałem na tyle, że nie może na mnie patrzeć i się wstydzi. Tak jak mówię, była bardzo nieatrakcyjna i to też zrobiło robotę, ale wyszedłem stamtąd i czułem bardzo podwyższoną samoocenę, było mi zwyczajnie miło i fajnie. Pamiętam ten dzień idealnie bo to jedyna taka sytuacja w moim życiu, żeby kobieta się zawstydziła moją obecnością. I tyle... Chciałbym w oczach kobiet widzieć "chcę Cię". Widzę kompletną obojętność. Ludzie z dobrym wyglądem napiszą mi zaraz, że rozumieją, ale tak nie jest :)

 

8 hours ago, la paloma adieu said:

Masz pracę, partnerkę, zdrowe relację z rodzicami, bezpieczeńśtwo finansowe?

Mam pracę. Partnerki nie mam. Z rodzicami powiedzmy, że ok. Są po rozwodzie, wiele przykrych rzeczy się działo, ale ja z nimi mam "ok" sytuację. Bezpieczeństwo finansowe, hmm... Mam na koncie około 3k, na jedzenie jest.

 

8 hours ago, la paloma adieu said:

Jedna rzecz którą robisz, to szukanie atencji na tym forum.

Szukanie atencji to dla mnie sytuacja, w której szukasz uwagi i nic z nią nie robisz. Tak o, dla samej uwagi. Ja szukam rad. Jestem tu 3 lata, różne rzeczy wdrożyłem (lub próbowałem wdrożyć) w swoje życie.

 

Pozdro.

 

 

8 hours ago, BlacKnight said:

Rozwiń.

Mam różne fetysze, może spowodowane pornografią, nie wiem. Bardziej podniecają mnie rzeczy BDSMowe niż seks. Ciężko zapewnić kobiecie dobry seks, gdy lubisz takie rzeczy bardziej niż typowe pieprzenie. Do tego ona miała już kilku przede mną. Do tego byłem rycerzem, wierzyłem, że "miłość" jest ważniejsza niż seks. Po czasie wiem, że była seksualnie niespełniona. Sama mi zresztą powiedziała wprost, gdy już odkryłem zdradę -> "musiałam znaleźć lepszy model".

 

8 hours ago, BlacKnight said:

Tak samo rozwiń.

 

To jest akurat rzecz przejebana dla faceta. Dlaczego tak sądzisz, twierdzisz ? 

Porno. Gdy doszło do seksu okazało się, że mój penis to totalny trup. Totalny.

 

8 hours ago, BlacKnight said:

I co próbujesz z tym zrobić ? 

Nofap, noporn. Obecnie 40 dzień. Żyłuję się z tym chujostwem, jest ciężko, ale idę do przodu i oby to był już ostatni odwyk w moim życiu.

 

Co do umiejętności seksualnych to nic nie robię, bo co mam zrobić? :) Przecież nie wydupczę się sam celem treningu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware tylko dobra terapia. Masz klasyczne objawy depresji. Nie musisz brać mojej diagnozy do siebie dosłownie. Zaleciłby Ci poczytanie o tym i porównanie z Twoimi postami, chociaż jak się nie chce mieć depresji to i tak się to samemu zinterpretuje inaczej :) 

 

Jesteś na etapie, na którym żadne rady z forum Ci nie pomogą, wierz mi. To widać po Twoich odpowiedziach. Tym większą sobie robisz krzywdę, bo jeszcze formułujesz to w taki sposób, że Tobie samemu wydają się to racjonalne odpowiedzi, przez co spirala się nakręca. Podam Ci przykład:

 

42 minuty temu, self-aware napisał:

Chciałbym w oczach kobiet widzieć "chcę Cię". Widzę kompletną obojętność. Ludzie z dobrym wyglądem napiszą mi zaraz, że rozumieją, ale tak nie jest :)

A wiesz, czemu nie rozumieją? Bo człowiek ze względnie zdrową psychiką nie wpatruje się w oczy kobiet i nie rozkminia, co też one myślą i jak reagują (piszę oczywiście w przenośni, wiem że się nie wślipiasz w każdą laskę z odległości metra ;) ). Cała prawda. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, self-aware napisał:

Wolnego nie mogę sobie wziąć, natomiast to nie tak, że chcę uciekać przed tymi emocjami. Ja chcę je rozumieć i pozbyć się ich negatywnych skutków.

Z tego co napisałeś to chcesz je pod kątem intelektu rozwiązywać, moim zdaniem to błędny kierunek. Intelektem tylko naprowadzasz na nie, nie jesteś w stanie je umysłem rozwiązać, po prostu złe narzędzie dobierasz, siekierą nie naprawisz roweru. 

 

U Ciebie jest zakorzeniony gniew

2 godziny temu, self-aware napisał:

Gdy widzę kogoś kto coś ma chcę albo być neutralny i mieć to w dupie albo czuć pozytywną dawkę motywacji do osiągnięcia czegoś. A ja czuję złe emocje.

To czuj te emocje, wejdź w nie, wejdź w tą złość pozwól sobie na nią.

2 godziny temu, self-aware napisał:

Ciężko jest ocenić co było pierwsze :) Kompleksy w moim życiu są ze mną już od bardzo dawna, nie wiem kiedy dokładnie. Od 10 roku życia? Wcześniej, później? To już wtedy rówieśnicy dali mi do zrozumienia, że jestem głupi, brzydki i biedny. Ta mała śnieżna kulka ruszyła i stawała się większa z roku na rok. Co z tym zrobiłem? Wtedy, gdy byłem młody to nic, nie byłem świadomy niczego. Po prostu unikałem różnych sytuacji, w których mógłbym zostać dopierdolony. Np. nauczycielka mnie o coś w klasie zapytała to mówiłem, że "nie wiem", żeby nie palnąć głupoty i nie dać się wyśmiać. Do dzisiaj to mam, że chcę wszystko "perfekt", żeby nikt się nie śmiał. Bardzo wiele z tych rzeczy pochodzi z tamtego okresu, ja to wiem. Pamiętam te sytuacje, te twarze, te uczucia. Moim błędem jest to, że utwierdzałem się w tych przekonaniach przez w chuj lat bo myślałem, że tak trzeba. Do tego jeszcze samo życie, człowiek palnął/zrobił coś głupiego i usłyszał potwierdzenie.

Musisz wrócić do początku, do źródła tych wszystkich problemów.

2 godziny temu, self-aware napisał:

Do tego kultura, jako mężczyzna musisz znać się na mechanice, budowlance itd. To są rzeczy, w których jestem "blondyna". Nie raz z tego powodu dowiedziałem się, żem debil :) Dzisiaj już wiem, że nie muszę uczyć się rzeczy po to, aby kogoś uszczęśliwić. Ale w głębi siebie dalej biorę to mega emocjonalnie.

Ja zdaje się podobnie miałem, też jestem we wielu tematach blondyna. Tylko po pierwsze nikt nie jest doskonały i nie może się na wszystkim znać. Jak mi ktoś coś powie, to mam to w pompie, dzisiaj nie potrafię ale w przyszłosci moze byc inaczej. Dużo by tu pisać, to wszystko zależy byś wrócił do początku swoich problem.

2 godziny temu, self-aware napisał:

Dzisiaj rano pomedytowałem 10 minut. Spróbuję wyrobić ten nawyk i zobaczymy. Czasem chciałbym się wypłakać żeby całe to gówno uszło, ale w sumie nie umiem

Bo tak mocno to pod dywan włożyłeś, że ciężko nawet płakać, a problem jak mniemam bulgocze i daje o sobie znać :)

2 godziny temu, self-aware napisał:

Dzisiaj rano pomedytowałem 10 minut. Spróbuję wyrobić ten nawyk i zobaczymy.

Myślę, że to pomoże wyciszyć bulgotanie dywanu ale problem pozostanie - według mnie 

 

Sugeruję CI wrócić do dzieciństwa i posiedzieć w tych emocjach i zrozumieć sytuacje, dlaczego to mówili itd. 

 

Ja miałem to samo, np uważałem się za głupszego bo moi rówieśnicy zarzucili mi jakimś nie znanym słowem nie wiem - "Personifikacja" i ja już byłem spękany, że nie wiem co to jest i jak to jest, że oni tacy mądrzy są :) 

 

Wszystko się rozchodzi o dzieciństwo, jeśli nie mogłem uwalniać emocji albo uczuć to, to jest system obronny, nie pozwalano Ci na to z jakiś powodów, lub sam sobie nie pozwoliłeś - jako formę ochronę. 

 

Dasz sobie radę, tylko problem leży w dzieciństwie i musisz tam regularnie wracać i przepracowywać w sobie te sytuacje czy zdarzenia.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staraj się wyjść że swojej głowy i nie szukać większej ilości problemów. Zacznij doceniać małe niewielkie rzeczy i próbuj czerpać z nich szczęście. Porównywanie się do kogoś innego nie ma większego sensu.
Proponuję przeczytać takie dwie książki ,,Siła Nawyku" oraz ,,Potęga Podświadomości". Wyciągnij z nich wnioski i będzie dobrze.

Przeczytaj ze zrozumieniem:

25ff58ddbb151f2e1bfbfa3d77f2bffa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Feniks77 napisał:

Ja też się z tym zmagam, z tą potrzebą, ale po wielu doświadczeniach zobaczylem, że jeśli jest nadmierna, to uzależnia mnie od innej osoby - mnie, moje poczucie wartości i w ogóle sensu. A poza tym niszczy moje relacje (zagłaskaniem lub uległością). Cóż, ja myślę co myślę, nie trzeba się ze mną zgadzać, ale jedyną drogę widzę właśnie w emocjonalnej autonomii (czy drogę do zadowolonego singielstwa czy do udanego związku). Ktoś, kto

Jest teraz moda na singielstwo i ze wszystkich stron biją - bądź niezależna. 

Tylko czy takie życie samotnika to rzeczywiście jedyna słuszna droga? 

 

6 godzin temu, Feniks77 napisał:

Eichelberger jest doświadczonym psychologiem i terapeutą a nie randomem z internetu, operuje wiedzą z praktyki i literatury fachowej. Rola inicjacji w dorastaniu, o której wspominam, jest omawiana w wielu książkach psychologicznych nie od dziś.

Od pewnego czasu mam dystans do teorii psychologicznych, zwłaszcza dlatego, że

nie uznają lub po prostu nie mówią o instynktach i naturalnych potrzebach,

tak jakby były niczym ważnym. Nie zaprzeczam, że Eichelberger głosi prawdę ale po prostu tego nie wiem

wydaje mi się, że potrzeba bliskości to jednak coś naturalnego albo przynajmniej dla części ludzi.

 

6 godzin temu, Feniks77 napisał:

A wiesz, co do medytacji, ja w to nie wierzyłem, ale pomaga. Na początku tylko w uspokojeniu nastroju, a teraz jestem na etapie powolnego akceptowania zakompleksionego dzieka, które w sobie odkryłem. Czułem do niego gorącą pogardę. Zaprzyjaźniam się z nim powoli, ja-dorosły. I pozwoliłem sobie na płacz, chuj ze stereotypami, płaczę i pomaga, a potem biorę się w garść i żyję dalej. I wiesz, stopniowo składam się do kupy, w całość, którą jestem w stanie zaakceptować, na którą mam, że tak powiem, pomysł na rozwijanie. I to medytacje mnie otworzyły. W życiu bym nie przypuszczał.

Osobiście nie medytuje bo nie byłbym nawet w stanie z powodu szumów usznych.

(Byłem raz na jakieś sesji medytacyjnej w ośrodku Zen.)

Za to zauważyłem, że na odstresowanie pomaga mi ASMR oraz przebywanie na słońcu. 

Nie jestem sceptyczny wobec medytacji a wobec ogólnie ezoteryki.

 

 

5 godzin temu, lizard napisał:

Tutaj trochę popłynąłeś, sugerując, że związek to lek na samoocenę, na spokój ducha. Trochę poprawia on samoocenę - to na pewno.

Nie popłynąłem, w poprzednim poście pisałem, że to nie lek tylko bloker dla nawarstwiania się dalszych problemów natury niezaspokojonych instynktów.

 

5 godzin temu, lizard napisał:

Daje dobre chwile - to na pewno. Ale daje też mnóstwo niepokoju, problemów - w każdym moim związku bałem się odejścia kobiety gdy było mi dobrze, bałem się, że z kimś pisze za moimi plecami, bałem się, że się przestaniemy dogadywać. 

Moim zdaniem singielstwo i szukanie szczęścia w sobie samym to trochę oszukiwanie natury człowieka.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za kolejne odpowiedzi.

 

Muszę sobie to wszystko przemielić w głowie. Padam na ryj, w pracy mamy przehardcore dedlineowy.

 

Ponadto jeden z użytkowników zasugerował mi fajne afirmacje Rafała Olszaka, bardzo cenię tego gościa i słucham 3x dziennie. Za chwilę też wracam do nowego miasta to wrócę do żywych ludzi z tego siedzenia w domu. Nakreśliłem plan nauki na następny rok, będzie wyczerpująco. No-fap cały czas leci. Weekend nadszedł, czas na długi spacer.

 

Do tematu wrócę za 2-4 tygodnie jak przemielę w głowie to wszystko tutaj + dać znać jak afirmacje.

 

Dzięki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 6/4/2020 at 6:55 AM, self-aware said:

Rozumiem co masz na myśli, ale chyba nie chodzi o to, aby budować się cudzym nieszczęściem?

Nie chodzi o to, żeby budować się cudzym nieszczęściem.

Chodzi o to, żeby przestać żyć w przekonaniu, że to, co cię spotyka, to jest jakiekolwiek dostrzegalne "nieszczęście", a to co mają inni to "szczęście".

 

I zacząć się cieszyć życiem, zamiast je sobie obrzydzać.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, self-aware napisał:

No-fap cały czas leci.

Niefapanie (a szczególnie odstawienie porno) powinno pomóc na twoje problemy z seksem, ale spójrzmy na sprawy realistycznie: nie uczyni Cię z automatu szczęśliwszym człowiekiem.

 

Serio pomyśl nad terapią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.06.2020 o 14:52, Messer napisał:

 napiszę Ci co i jak, jak znajdę chwilę za parę dni.

@Messer problem autora to także mój problem. Też chciałbym jakąś dostać jakieś wskazówki jak autor jeżeli dostał to na pw.

 

Ja dodatkowo negatywne emocje potęguje sobie w sposób ciągłego rozmyślania, że coś zrobiłem tak, a nie inaczej. Często biję się w głowie, że np wrzuciłem jakieś zdjęcie na insta i potem się zastanawiam czy ktoś tego nie przerobi i nie wrzuci potem gdzieś, albo nie wykorzysta przeciwko mnie - nie obchodzą mnie lajki W połowie marca napisałem post nt covid-19 gdzie @mac trochę mnie zbeształ i też dwa dni chodziłem psychicznie poturbowany. 

 

Często gdy ktoś znajomy wypomni mi że coś zrobiłem według siebie dobrze a według jego źle to potem prowadzę wewnętrzną walkę w głowie jak powinno być i tracę na takie rzeczy energie. Jestem perfekcjonistą chyba i chcę wszystkich uszczęśliwiać swoim kosztem i to jest chyba problem.

 

Zastanawiam się nad psychoterapią tylko nie wiem jak ten temat ugryźć, czy mam iść do psychologa czy do psychiatry. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 6/5/2020 at 5:34 PM, leto said:

Niefapanie (a szczególnie odstawienie porno) powinno pomóc na twoje problemy z seksem, ale spójrzmy na sprawy realistycznie: nie uczyni Cię z automatu szczęśliwszym człowiekiem.

Uczyni :) Jestem w ciężkim uzależnieniu. Oczywiście samo rzucenie porno nie sprawi, że moje całe życie będzie super i rozwiąże wszystkie problemy, ale to tak jakby powiedzieć, że alkoholik, który rzuci alko nie będzie szczęśliwszy. Będzie.

 

Sama świadomość, że wytrzymuję jest dla mnie budująca. Powolutku zapominam niektóre obrazy, dziewczyny, aktorki.

 

Ciekawi mnie jak to jest być zdrowym w tej kwestii.

 

Pokonanie tego uzależnienia (bardzo ciężkiego przecież) samo w sobie może mnie podbudować i dzięki temu pośrednio się przyczynić do poprawy jakości na innych polach. Po "sesyjkach" miałem potężne doły i poczucie winy. Jak to dokładnie wpłynie na moje życie to nie wiem, ale na pewno go nie pogorszy.

 

43 dzień i czuję się bardzo pewnie, że nie ulegnę. Rzadko tak miałem :) Jestem skory powiedzieć z całkiem sporą pewnością siebie, że to mój ostatni odwyk od porno w życiu.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.